 |
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34531
Przeczytał: 77 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 15:13, 23 Lut 2025 Temat postu: Ewangelia wzywa do stracenia swojego życia?... |
|
|
Jednym z najtrudniejszych wezwań ewangelicznych jest wezwanie do tego, aby "stracić swoje życie":
(39) Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. (Ewangelia Mateusza 10:39 - tłumaczenie Biblii tysiąclecia)
Niedawno też wziąłem udział w dyskusji na temat innego, ale trochę podobnego w wymowie fragmentu ewangelii, związanego z wezwaniem do ubóstwa http://www.sfinia.fora.pl/swiete-ksiegi,41/sens-ubostwa-w-nauczaniu-jezusa,27259-25.html#833817 Właściwie to owe wezwania można by chyba postrzegać jako jedną ideę. A jest to idea chyba bardzo kontrowersyjna, trudna do zastosowania literalnie.
O co właściwie miałoby chodzić w jezusowym sformułowaniu "stracić swoje życie"?...
Spróbuję rozważyć najpierw skrajne rozumienie - może chodzi o to, aby popełnić samobójstwo?... Bo jeśli już bierzemy ów cytat literalnie, to chyba najbliższe znaczeniu "stracić życie" jest zabić się. Kropka.
Tu pewnie większość osób, łącznie z największymi ortodoksami, fundamentalistami chrześcijańskimi powie: no nie... przecież nie o to chodzi.
Ale ja tu zamierzam jednak drążyć sprawę: jak to "nie o to chodzi"?... Niby dlaczego ten najbardziej bezpośredni, literalny odczyt ktokolwiek tutaj podmienia na zmiękczoną (może "pluszową") wersję?...
- Bo się nie da tak zrobić?... A kto powiedział, że się nie da. Samobójców historia zna wielu, więc nie można tu powiedzieć zasadnie, że odebrać sobie życia "się nie da".
Ja tu widzę kwestię jasną - jest prosta piłka: albo twierdzimy, że należy trzymać się przy interpretowaniu Biblii najbardziej literalnej wersji, a wtedy należałoby uznać, iż Jezus nawołuje do samobójstwa w tym fragmencie Biblii (Ewangelia Mateusza 10:39), albo musimy się pogodzić z tym, że najbardziej literalny odczyt Biblii uznajemy po prostu za niepoprawny. I jeśli uznajemy tę drugą opcję, to należałoby UZNAĆ WSZELKIE JEJ KONSEKWENCJE.
Piszę o tym dlatego, że w dyskusjach z integrystami, ortodoksami nieraz staje ten problem, że ortodoks próbuje narzucić jako absolutnie niedyskutowalną jakąś skrajną interpretację cytatów z Biblii. Bo rzekomo to inni "interpretują", a sam ortodoks odczytuje przekaz biblijny "jak jest", czyli bez zmiękczania jego sensu, bez upluszowiania trudnych znaczeń. Tylko czy wspomniany ortodoks może być w tym swoim podejściu konsekwentny?!
- W moim rozumieniu tej sprawy, to się po prostu nie da, jeśli tylko ortodoks jeszcze żyje, pomimo, że przeczytał treść zapisaną w Ewangelia Mateusza 10:39 (także u Łukasza 9:24 i Marka 8:35).
Ale to był tylko jeden aspekt sprawy, związany z owym cytatem, bo ja widzę tu jeszcze osobny problem - spójrzmy na jego treść w tłumaczeniu Biblii warszawskiej: (24) Kto bowiem chce zachować duszę swoją, straci ją, kto zaś straci duszę swoją dla mnie, ten ją zachowa. (Ewangelia Łukasza 9:24)
Czyli to słowo, które Biblia tysiąclecia tłumaczy jako "życie", redakcja Biblii warszawskiej tłumaczy jako "duszę". Zajrzyjmy zatem do oryginału greckiego, który zapewnia nam Biblia interlinearna. Tam widać, że u Łukasza mamy w oryginale greckim określenie ψυχην (psychēn), co zaskakująco trafnie fonetycznie pasowałoby do polskiego "psychika". A w takim układzie mielibyśmy treść jeszcze inną "kto chce zachować swoją PSYCHIKĘ". Nie jestem specjalistą od starożytnej greki, ale z samego faktu, ż różnego w różnych redakcjach tłumaczenia słowa ψυχην (psychēn), wynika mi, że może niekoniecznie chodzi w owym fragmencie o utratę życia. To w takim razie chodzi o UTRATĘ CZEGO?
A może owo "coś", co należałoby stracić, aby zostać tym duchowym uczniem Jezusa jest jeszcze czymś trudniejszym do opisania?
Czy rzeczywistość ducha, do której przekonuje Jezus musiało mieć w języku starożytnych Izrealitów na pewno już gotowe, idealnie pasujące słowo?...
- Bo ja tu stawiam hipotezę, iż tego słowa, tak w pełni adekwatnie odzwierciedlającego intencję Jezusa, po prostu w języku aramejskim (w którym wypowiadał się Jezus), a potem w tłumaczeniu tych słów na grecki (w tym języku zapisano oryginał Nowego Testamentu) po prostu nie było. Użyto więc ZASTĘPCZO słowa ψυχην (psychēn) - słowa chyba relatywnie bliskiego intencji, ale niekoniecznie idealnie ową intencję odzwierciedlającego.
A może, gdyby Jezus miał do dyspozycji język nam współczesny - ten z XXI wieku - to mógłby użyć bardziej adekwatnego, do jego intencji słowa?...
- Ja tu spieszę sformułować właśnie taką hipotezę, iż treść zawarta w omawianym fragmencie mogłaby być sformułowana precyzyjniej, gdyby tylko było dostępne odpowiednie pojęcie z języka. Co dzisiejszy język oferuje nowego w tym zakresie, w kontekście opisu aspektów świadomościowych?...
Po pierwsze samo słowo ŚWIADOMOŚĆ (nieznane przed XIX wiekiem). Podobnie mamy jeszcze takie określenia (nieznane Izrealitom 2 tys. lat temu jak):
- instynkt (instynktowne reakcje)
- jaźń
- ego
- inteligencja
- emocjonalność, emocje
- psychika (we współczesnym rozumieniu)
- rozdział świadomy - podświadomy - nieświadomy
- odruchowość
- modelowanie
- rozumienie (w dzisiejszym znaczeniu)
- teoria
- mentalizacja, mentalność
- intuicja
i inne...
Tych słów Jezus oczywiście nie użył, ale jeśli myślał o znaczeniu tego "czegoś", co należy stracić, aby to (chyba w jakimś innym sensie) zachować. To, że użyto w (tłumaczeniu z aramejskiego) Biblii słowa ψυχην (psychēn) niekoniecznie zatem oznacza, iż przetłumaczenie słowa na "życie" jest najbardziej adekwatnym podejściem.
Z tego płyną jednak chyba dość dalekosiężne wnioski teologiczne, może kognitywistyczne.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 17:17, 23 Lut 2025, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34531
Przeczytał: 77 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 15:48, 23 Lut 2025 Temat postu: Re: Ewangeliczne wezwanie do tracenia swojego życia |
|
|
W kontekście tłumaczenia ψυχην (psychēn) na "życie", spróbuję teraz zabawić się w alternatywnego tłumacza, spoglądając na listę, alternatyw:
Michał Dyszyński napisał: | słowo ŚWIADOMOŚĆ (było nieznane przed XIX wiekiem). Podobnie mamy jeszcze takie określenia (nieznane Izraelitom 2 tys. lat temu jak):
- instynkt (instynktowne reakcje)
- jaźń
- ego
- inteligencja
- emocjonalność, emocje
- psychika (we współczesnym rozumieniu)
- rozdział świadomy - podświadomy - nieświadomy
- odruchowość
- modelowanie
- rozumienie (w dzisiejszym znaczeniu)
- teoria
- mentalizacja, mentalność
- intuicja
i inne...
Tych słów Jezus oczywiście nie użył, ale jeśli myślał o znaczeniu tego "czegoś", co należy stracić, aby to (chyba w jakimś innym sensie) zachować. |
Moim mocnym typem byłoby bowiem takie zinterepretowanie idei, którą wprowadza ewangelista Mateusz w cytacie 10:39:
Kto straci tę część swojej psychiki związaną z ego i bezwiedną podległością instynktom, wraz z uleganiem bezrefleksyjnym przyjemnościom, ten zyska swoją psychikę w już uporządkowanej, kompletnej postaci.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34531
Przeczytał: 77 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 22:38, 23 Lut 2025 Temat postu: Re: Ewangelia wzywa do stracenia swojego życia?... |
|
|
Jeszcze wrócę do cytatu głównego w tym wątku:
Michał Dyszyński cytując Ewangelię Mateusza w redakcji Biblii tysiąclecia napisał: |
(39) Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. (Ewangelia Mateusza 10:39 - tłumaczenie Biblii tysiąclecia)
|
Zapiszę tutaj słowo "życie", które opisywane jest słowem ψυχην (psychēn), oznaczającym zarówno życie, jak i duszę wyróżniając alternatywne postaci frazy (rezygnuję z greckiego alfabetu, zostawiając wersję łacińskich liter)
Kto chce znaleźć swe (psychēn /duszę/życie), straci je, a kto straci swe (psychēn /duszę/życie) z mego powodu, znajdzie je.
Czy czasem się mylę?
Czy słowo "psychēn" nie oznacza jednak zdecydowanie bardziej życia?
Biblia interlinearna fajnie wyszukuje to samo słowo w różnych miejscach Biblii, do w przypadku owego "psychēn" daje efekt: [link widoczny dla zalogowanych]
Takie oto cytaty (będą głównie z redakcji Biblii Tysiąclecia) będą zawierały to słowo, które zaznaczę kolorowaniem (pominąłem dwa zupełnie nie różniące się od innych):
i rzekł: Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i idź do ziemi Izraela, bo już umarli ci, którzy czyhali na życie Dziecięcia . (Mateusza 2:20)
Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle. (Mateusza 10:28)
Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. (Mateusza 10:39)
Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je /potem/ znów odzyskać. Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? (Mateusza 16:26)
na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu. (Mateusza 20:28)
A do nich powiedział: Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego czy coś złego? Życie ocalić czy zabić? Lecz oni milczeli. (Marka 3:4)
Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je. (Marka 8:35)
Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę utracić? (Marka 8:36)
A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu. (Łukasza 2:35)
Wtedy Jezus rzekł do nich: Pytam was: Czy wolno w szabat dobrze czynić, czy źle, życie ocalić czy zniszczyć? (Łukasza 6:9)
Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. (Łukasza 9:24)
Lecz Bóg rzekł do niego: Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował? (Łukasza 12:20)
Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto siebie samego, nie może być moim uczniem. (Łukasza 14:26)
Tu akurat dodam dodatkowo inny przekład, bo BT nie uwzględnia tu ani słowa życie, ani dusza, w tłumaczeniu. Dlatego zamieszczam tłumaczenie dosłowne: Jeśli ktoś przychodzi do Mnie i nie nienawidzi ojca swojego i matki i żony i dzieci i braci i sióstr jeszcze zaś i swojego życia nie może mój uczeń być *(Łukasza 14:26)
Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce. (Jana 10:11)
podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. życie moje oddaję za owce. (Jana 10:15)
Otoczyli Go Żydzi i mówili do Niego: Dokąd będziesz nas trzymał w niepewności? Jeśli Ty jesteś Mesjaszem, powiedz nam otwarcie.
Znowu dodam bardziej bezpośrednie tłumaczenie, aby wskazać słowo, które jest kluczem: Otoczyli więc Go Judejczycy i mówili Mu aż do kiedy duszę (dusze) nasze trzymasz jeśli Ty jesteś Pomazaniec powiedz nam otwarcie.
Z powyższego porównania wynika kilka wniosków:
1. Biblia Tysiąclecia nie tłumaczy greckiego wyrazu ψυχην (psychēn) zawsze w ten sam sposób, lecz tłumaczenia są kontekstowe
2. Najczęściej słowo ψυχην (psychēn) tłumaczone jest jako życie, albo dusza, ale też mamy przypadki innego tłumaczenia - jako "nas" (siebie)
3. Z tego wynika, że Jezusowi (przynajmniej potencjalnie) chodziło może o szerszy kontekst niż tylko jako po naszemu wyłącznie życie, czy wyłącznie dusza.
To "coś", o co mogło Jezusowi chodzić, będzie chyba ideą jakoś łączące (w dzisiejszej nomenklaturze):
życie
duszę
jestestwo/bycie sobą
świadomość
psychikę.
Co DOKŁADNIE miał na myśli Jezus, pewnie się nigdy już na 100% nie dowiemy (przynajmniej w naszym ziemskim życiu), tylko będziemy się tego domyślali, bazując na różnych cytatach, dociekając ich sensu. Ale możemy sobie chyba zasadnie założyć, że Jezusowi chodziło o mniej więcej tę ideę, jaką dzisiaj opisywalibyśmy powyższymi słowami.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34531
Przeczytał: 77 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 1:57, 25 Lut 2025 Temat postu: Re: Ewangelia wzywa do stracenia swojego życia?... |
|
|
Przyjmijmy w formie testu zupełnie hipotetycznie założenie, że sytuacja opisana cytacie, o którym jest ten wątek (Mateusza 10:39), była związana nieco inną intencją, niż sugerowanie utraty życia, że raczej chodziło o ideę UTRATY EGO. Czy Jezus mógł myśleć nie życiu, a nawet nie o duszy człowieka, tylko o ego?...
- Aby jakoś do powyższego problemu podejść, należałoby na start zauważyć, że pojęcie ego (wraz z id i superego) jest wynalazkiem pojęciowym XX-wiecznym (Sigmund Freud sformułował to pojęcie w latach 20-tych XX wieku [link widoczny dla zalogowanych]). Więc jeśli nawet Jezus o tej idei myślał (a zakładając Jego boską naturę, można przyjąć taką hipotezę za zasadną, bo mógł przecież wyprzedzać swoim rozumieniem ludzkość o tysiąclecia), to oczywiście nie był w stanie przekazać jej bezpośrednio słuchaczom. Jedyne, co był w stanie zrobić, aby słuchaczom przybliżyć ową myśl, było użycie NAJBLIŻSZEGO ZNACZENIOWO słowa. W tamtych czasach język był słabo rozwinięty w obszarze wiedzy i modelowania zjawisk świadomościowych, zatem było niewiele słów do wyboru. Słowo "psychēn" było być może jedyną opcją jako tako bliską. Być może nawet dzisiaj żaden z tłumaczy nie rozumie do końca bardziej subtelnych zakresów znaczeniowych użycia owego słowa w kontekstach. Można przypuszczać, że część z nich dzisiaj jest albo nieznanych, albo mylnie rozpoznawanych. To, że tłumacze "psychēn" rozpoznają w cytatach raz jako "duszę", raz jako "życie", raz jako "nas", świadczy wg mnie o tym, że tak do końca nie są pewni, co właściwie owo słowo oznaczało, a już szczególnie co oznaczało w tym kontekście, który jest omawiany.
Jezus mógł mieć ogromne wyczucie ludzkiej natury, mógł mieć wiedzę o świadomości człowieka wykraczającą poza wiedzę Żydów (a także Greków) z I wieku. Ale nawet jeśli tę wiedzę posiadał, to i tak nie miał jak jej wyrazić słowami, bo tych słów mu brakowało.
Teraz próbujemy wyciągać wnioski z cytatów ewangelicznych, zwykle traktując jako rodzaj pewnika, że słowo zastosowane przez tłumaczy jest tym, które dobrze opisuje intencję Jezusa. Ale wg mnie niejedno sugeruje, że to jest nadmiernie optymistyczne założenie. Tak naprawdę to nie wiemy jak mapują się intencje znaczeniowe wypowiedzi Jezusa na dzisiejsze pojmowanie powiązanych z tymi intencjami idei.
Wg mnie w miarę pewne jest w kontekście "psychēn" i frazy z Mateusza 10:39 (także podobnych u innych ewangelistów) jedynie to, iż coś - jakiś aspekt świadomości, może odczuwania samego siebie i swojego życia przez człowieka - wymaga "utracenia", a potem z tego wyjdzie "odzyskanie". Co to tak do końca jest?...
- Tego nie ustalimy ściśle. Jedyne co możemy tu chyba jako tako zasadnie zrobić, to BAZUJĄC NA PEWNYM WYOBRAŻENIU OGÓLNYM NAUK JEZUSA i dodając NAJLEPSZE DZISIEJSZE ROZUMIENIE ŚWIADOMOŚCI starać się wymodelować coś związanego z życiem, duszą, psychiką, co domaga się początkowo zanegowania, aby to jakoś przywrócić w poprawnej postaci. Gdyby to jakoś próbować łączyć z ideami, które w Ewangelii także gdzie indziej są wskazywane, to można się domyślać, że mogło chodzić tutaj o jakąś postać zmiany myślenia w stronę duchowości, nawrócenia się na dobro, miłość, prawdę, a porzucenia prymitywnych form naszej osobowości.
Gdyby owym "cosiem" do utracenia i odzyskania była osobowość na początek silnie powiązana z ego (związana z egoizmem), a po nawróceniu się, przekształceniu świadomości powstawałaby osobowość pragnąca dobra, miłości, prawdy, osobowość duchowa, to mielibyśmy chyba względna spójność w traktowaniu nauk Jezusa.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34531
Przeczytał: 77 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 20:31, 25 Lut 2025 Temat postu: Re: Ewangelia wzywa do stracenia swojego życia?... |
|
|
To, co opisałem we wcześniejszych postach niniejszego wątku, w istocie jest nie tylko polemiką z tezą, iż Ewangelia sugeruje ludziom, aby tracili swoje życie. Tu jest polemika z ZASADAMI INTERPRETOWANIA tej Księgi.
Warto byłoby jawnie sformułować co z czym tutaj się ściera - jakie podejście z jakim innym podejściem.
Oto twierdzę, że tradycyjne interpretowanie Biblii, które skupia się na literalnym traktowaniu zapisów Biblii, nie jest poprawne. Powodem tego jest to, że NIGDY ŻADNE TŁUMACZENIE NIE MAPUJE IDEALNIE ORYGINAŁU NA TEKST PRZETŁUMACZONY.
To jest fikcja, że tłumacz po prostu bierze frazy oryginału i robi z nich - hipotetycznie 1 do 1 - zapis w nowym języku, który w pełni by miał odzwierciedlać intencję twórcy dzieła pisanego. Jest to fikcja z wielu powodów:
- Po pierwsze, jeśli autor dzieła jest wybitną osobowością, wielkim myślicielem, to już na start TO, CO CHCIAŁBY PRZEKAZAĆ zapewne wykracza swoją wielkością, złożonością, nieszablonowym ujęciem PONAD WSZYSTKO, CO MOGĄ PRZEKAZAĆ SŁOWA JAKIEGOKOLWIEK JĘZYKA. Każdy autor wielki, uduchowiony ma do przekazania TREŚĆ WYKRACZAJĄCĄ POZA SŁOWA.
To zaś oznacza, iż już nawet sam oryginał nie jest idealny pod względem przekazania wybitnych treści.
- Po drugie, każdy język ma jeszcze OTOCZKĘ KULTUROWĄ, która może różnić się w zależności od mentalności ludzi, od środowiska, od wykształcenia piszących w tym języku. Oryginał Biblii zaś nawet nie jest ściśle "oryginałem" w sensie przekazywania słów Jezusa, z racji na to, że Jezus wypowiadał się w języku aramejskim, a Nowy Testament zapisano po grecku. Więc już tu mamy pierwszy poziom tłumaczenia. Każdy dodatkowy poziom tłumaczenia wprowadza potencjalnie swoje przekłamania, a na pewno zniekształcenia względem wersji tłumaczonej (nie zawsze zniekształcenie musi być zakłamaniem, jeśli patrzymy z punktu widzenia intencji samego pierwotnego twórcy, bo wręcz może pojawić się efekt naprawienia aspektu, którego nie dawało się wyrazić poprawnie w języku oryginału, a można to uczynić w języku, na który się tłumaczy). Spotkałem się nawet z opinią pewnego księdza, że zbawienie świata, jakiego dokonał Jezus mogło się dokonać dopiero w tych czasach, w ktorych się dokonało, bo do tego czasu ukształtował się język grecki - język znacznie precyzyjniejszy od innych języków. I dopiero Biblia zapisana po grecku mogła wystarczająco wiernie oddać idee ewangeliczne (ale ta "wystarczającość" też wcale nie musi oznaczać ideału, a po drugie choć jest to ciekawy głos, to jest on też tylko hipotezą).
3. Ponieważ języki się rozwijają, pojęcia się rozwijają, przekształcają, postają nowe idee, nowe znaczenia, to niejednokrotnie będzie tak, iż treść niewyrażalna (z racji na brak stosownych słów) w języku oryginału, może się okazać względnie dobrze wyrażalna w języku i w systemie pojęć powstałym wiele wieków po opublikowaniu oryginału. Ale aby w tym nowopowstałym języku ten poprawiony realnie w stosunku do oryginału efekt nastąpił, niezbędne jest bardzo wnikliwe przeanalizowanie intencji bezpośredniego autora (np. intencji Jezusa, który swoje słowo głosił Żydom). Do tego niezbędne byłoby, aby któryś kolejny tłumacz dysponował natchnieniem (chyba ze strony Ducha Świętego) porównywalnym z natchnieniem pierwszych twórców Biblii. I chyba nie jest to coś niemożłiwego, bo jeśli w ogóle Duch Święty miałby działać i wpływać na ludzkość, to nie jest On przecież ograniczony wyłącznie do wpływu na pierwszych autorów Biblii.
4. Wreszcie warto zauważyć, że czytelnik tekstu (np. Biblii), który spotyka się z tłumaczeniem powstałym wiele wieków po oryginale i myśli pojęciami znacząco odmiennymi, niż to było w czasach powstawania oryginału, to często wręcz mylnie zinterpretowałby tekst zbyt literalny, zbyt wierny oryginałowi, bo nie rozumiałby np. niuansów znaczeniowych, które przez wieki uległy modyfikacjom.
Wszystko to razem składając, wychodzi sugestia, iż wcale nie jest najlepszym podejściem skupianie się na literalnym odwzorowywaniu oryginału. Poza tym kluczową kwestią jest jakieś DOTARCIE DO BEZPOŚREDNIEJ INTENCJI autora słów (w przypadku interpretacji Biblii Jezusa), a nie kurczowe trzymanie się sformułowań, które po setkach lata mogły juz stracić swoją zdolność przekazywania znaczeń, z racji na całą masę zmian w mentalności ludzkości. Niewykluczone jest, że dopiero w XXI wieku po raz pierwszy zostaną poprawnie odczytane pewne intencje słów Jezusa, które w pierwotnej wersji Biblii były niejasne. Bo dopiero skonfrontowanie tych słów z ideami, które ludzkość wytworzyła wiele wieków później nadało rozumieniu odpowiednio precyzyjny kontekst.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|