|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33813
Przeczytał: 61 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 17:01, 13 Sty 2024 Temat postu: Duchowy escape room |
|
|
Właściwie to chyba drogę życiową chrześcijanina (choć pewnie nie tylko chrześcijanina, jednak o kontekście chrześcijańskim chciałbym tu pisać) dobrze opisuje idea znanej zabawy - gry, czyli escape roomu.
Życie nas zamyka na start w mentalnym zamknięciu, którego ścianami są:
- nasza niewiedza
- nasze słabości mentalne
- nieprzyjazne środowisko zewnętrzne
- słabości naszego ciała
- błędne nauki wpajane nam przez społeczeństwo
i wiele innych ograniczeń.
Człowiek ma się z tego zamknięcia wydostać, używając do tego:
- wzrastającej wiedzy
- pomysłowości
- pomocy innych ludzi (też zamkniętych z nami, albo obok nas w swoich małych mentalnych pułapkach).
- ogólnie wszystkiego, co dostępne.
Człowiek trochę sam, a trochę bazując na docierających doń informacjach, na tym co widzi, musi rozeznać, co jest wskazówką do wyjścia, ewentualnie do przejścia do następnego etapu gry. Rozpoznawszy jedną pułapkę, ograniczenie, za chwilę wejdziemy gdzieś dalej, gdzie czyhają następne pułapki, kolejne wyzwania.
W tej grze, jak to w grze będą błędy, będą też sukcesy. Niektórzy może i stracą nadzieję, że z tej pułapki można się wydostać. Ale sprawa jest postawiona w sposób nieubłagany - mamy walczyć, mamy się wykazywać, mamy szukać dobrej drogi.
Biblia mówi o konieczności bycia roztropnym, o czuwaniu, o zaangażowaniu:
(1) Wtedy podobne będzie królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego. (2) Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. (3) Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy.
Ci, co nie wezmą ze sobą "oliwy", nie spełnią celu (czymkolwiek by "oliwa" miała nie być). Więc w życiu roztropność (mądrość) jest warunkiem niezbywalnym zbawienia.
(42) Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie. (Ewangelia Mateusza 24:42)
(43) A to rozumiejcie: Gdyby gospodarz wiedział, o której porze nocy złodziej ma przyjść, na pewno by czuwał i nie pozwoliłby włamać się do swego domu. (Ewangelia Mateusza 24:43)
(13) Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny. (Ewangelia Mateusza 25:13)
(34) Bo rzecz ma się podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. Zostawił swój dom, powierzył swoim sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał. (Ewangelia Marka 13:34)
(35) Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. (Ewangelia Marka 13:35)
(37) Lecz co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie! (Ewangelia Marka 13:37)
(35) Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie! (Ewangelia Łukasza 12:35)
Biada gnuśnym! Kto siedzi na tyłku i nie angażuje się mentalnie, nie osiągnie celu. Podobny wątek - sugerujący konieczność zaangażowania się - oczywiście jest też w przypowieści o talentach/minach. Mamy być zaangażowani, a nawet chyba w jakiś sposób MENTALNIE ŚMIALI.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33813
Przeczytał: 61 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 15:40, 18 Sty 2024 Temat postu: Re: Duchowy escape room |
|
|
W religii standardowo rozumianej lęk przed zgrzeszeniem często przyjmuje formę pochwały dla bierności, bezmyślności, braku mentalnej inicjatywy. Kto nic nie robi, ten nie popełnia błędów - mówi przysłowie. Ale to jest błędne rozumienie, jeśli przyjrzymy się baczniej grzechowi zaniechania. Kto nic nie robi, w sytuacji gdy działanie jest konieczne, popełnia tak samo błąd, jakby działał źle. A może nawet popełnia większy błąd, bo dodatkowo obarczony grzechem gnuśności i zaniechania.
W grze typu escape room, aby wydostać się z zamknięcia, niezbędne jest wykazanie się:
- spostrzegawczością
- logicznym myśleniem
- wiedzą
- współpracą z innymi uczestnikami.
Tylko łączne uruchomienie wszystkich sił zapewni sukces, albo przynajmniej w tych najtrudniejszych przypadkach tylko taka postawa ten sukces zapewni. Wyznawcy i moraliści naiwni traktują posłuszeństwo Bogu przede wszystkim jako właśnie coś bliskiego bierności, rzekomo chroniącej przed zgrzeszeniem. Tymczasem ta pułapka, w jakiej znajduje się osobowość człowieka (związana z grzechem pierworodnym) może być znacznie bardziej wymagająca, niż to się wydaje tym, że wystarczy nie popełniać błędów, a będzie dobrze. Postawa bierności, często wspomagana połajankami jak to wyznawca "nie powinien sam decydować", bo skoro jest oddany Bogu, to Bóg ma mu wyznaczać drogę życiową, jest w istocie zniechęcaniem do wzięcia się za bary z tym problemem, jakim jest osiągnięcie zbawienia.
A co, jeśli bycie bierny i posłusznym to za mało do zbawienia?...
A jeśli dopiero ZASTOSOWANIE CAŁEJ DOSTĘPNEJ MOCY OSOBOWEJ, czyli nie tylko biernego posłuszeństwa, pomysłowości, przemyślności, krytycyzmu, wiary, nadziei, miłości, pomocy ludzi (a może i nie tylko ludzi), natchnienia i wsparcia Boga, wzorowania się na wiedzy i doświadczeniu całej ludzkości - dopiero to daje szanse na zbawienie?...
Piewcy posłuszeństwa pod pretekstem, że samodzielność działania ma jakoś szkodzić, ma być "grzechem pychy", de facto milcząco zakładają, że to zadanie, jakim jest osiągniecie zbawienia, jest z tych łatwiejszych, że tu ograniczenie się do bierności i posłuszeństwa wystarczy. A co, jeśli jest to o wiele bardziej wymagające zadanie?...
A co, jeśli tylko z maksymalną pomysłowością, użyciem intelektu, a z nim krytycyzmu na najwyższym poziomie, można się zbawić?
Przy czym nie twierdzę, że zbawienie jest dla każdego pisane w tej samej formie - od tych, co dostali mniej, wymagać się będzie też mniej. Jednak jestem głęboko przekonany, że od każdego wymaga się NA JEGO MIARĘ, co jednocześnie oznacza, iż jeśli on jakieś moce JEMU DOSTĘPNE zaniedba, to zadania przed nim postawionego nie wykona.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 15:47, 18 Sty 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33813
Przeczytał: 61 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 15:45, 18 Sty 2024 Temat postu: Re: Duchowy escape room |
|
|
W religii standardowo rozumianej lęk przed zgrzeszeniem często przyjmuje formę pochwały dla bierności, bezmyślności, braku mentalnej inicjatywy. Kto nic nie robi, ten nie popełnia błędów - mówi przysłowie. Ale to jest błędne rozumienie, jeśli przyjrzymy się baczniej grzechowi zaniechania. Kto nic nie robi, w sytuacji gdy działanie jest konieczne, popełnia tak samo błąd, jakby działał źle. A może nawet popełnia większy błąd, bo dodatkowo obarczony grzechem gnuśności i zaniechania.
W grze typu escape room, aby wydostać się z zamknięcia, niezbędne jest wykazanie się:
- spostrzegawczością
- logicznym myśleniem
- wiedzą
- współpracą z innymi uczestnikami.
Tylko łączne uruchomienie wszystkich sił zapewni sukces, albo przynajmniej w tych najtrudniejszych przypadkach tylko taka postawa ten sukces zapewni. Wyznawcy i moraliści naiwni traktują posłuszeństwo Bogu przede wszystkim jako właśnie coś bliskiego bierności, rzekomo chroniącej przed zgrzeszeniem. Tymczasem ta pułapka, w jakiej znajduje się osobowość człowieka (związana z grzechem pierworodnym) może być znacznie bardziej wymagająca, niż to się wydaje tym, że wystarczy nie popełniać błędów, a będzie dobrze. Postawa bierności, często wspomagana połajankami jak to wyznawca "nie powinien sam decydować", bo skoro jest oddany Bogu, to Bóg ma mu wyznaczać drogę życiową, jest w istocie zniechęcaniem do wzięcia się za bary z tym problemem, jakim jest osiągnięcie zbawienia.
A co, jeśli bycie bierny i posłusznym to za mało do zbawienia?...
A jeśli dopiero ZASTOSOWANIE CAŁEJ DOSTĘPNEJ MOCY OSOBOWEJ, czyli nie tylko biernego posłuszeństwa, pomysłowości, przemyślności, krytycyzmu, wiary, nadziei, miłości, pomocy ludzi (a może i nie tylko ludzi), natchnienia i wsparcia Boga, wzorowania się na wiedzy i doświadczeniu całej ludzkości - dopiero to daje szanse na zbawienie?...
Piewcy posłuszeństwa pod pretekstem, że samodzielność działania ma jakoś szkodzić, ma być "grzechem pychy", de facto milcząco zakładają, że to zadanie, jakim jest osiągniecie zbawienia, jest z tych łatwiejszych, że tu ograniczenie się do bierności i posłuszeństwa wystarczy. A co, jeśli jest to o wiele bardziej wymagające zadanie?...
A co, jeśli tylko z maksymalną pomysłowością, użyciem intelektu, a z nim krytycyzmu na najwyższym poziomie, można się zbawić?
Przy czym nie twierdzę, że zbawienie jest dla każdego pisane w tej samej formie - od tych, co dostali mniej, wymagać się będzie też mniej. Jednak jestem głęboko przekonany, że od każdego wymaga się NA JEGO MIARĘ, co jednocześnie oznacza, iż jeśli on jakieś moce JEMU DOSTĘPNE zaniedba, to zadania przed nim postawionego nie wykona.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|