|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 11:32, 10 Lis 2015 Temat postu: Doskonałość, niedoskonałość |
|
|
Doskonałość niezależna tak całkowicie wyniosła
co sama sobie całkowicie wystarcza
i od nikogo niczego nie potrzebuje
czy jest tą doskonałością prawdziwą?
Jeśli coś miałoby być tak doskonałe
że żyć może jedynie wpatrzone samo w siebie
bo wszystko inne jest zbyt małe, zbyt słabe, zbyt miałkie
to czy jeszcze ten doskonały byt miałby znaczenie
dla kogoś
czy tylko oddzieliłby się na wieki w jakimś oderwanym samodzielnym wszechświecie?...
A może jednak doskonałość to coś innego...
To coś jak być dla KAŻDEGO jego zbawieniem i wszechświatem
to wyleczyć wszystko, żeby nie wiem jak chore i upadłe
może dopiero taka jest ta PRAWDZIWA moc i doskonałość?...
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 11:35, 10 Lis 2015, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 4:13, 11 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Czy pod terminem „doskonałość” kryje się perfekcja?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 17:17, 11 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Dyskurs napisał: | Czy pod terminem „doskonałość” kryje się perfekcja? |
To zależy, kto pyta.
Dla ludzi mało uduchowionych doskonałością może być idealnie (perfekcyjnie) wysprzątane mieszkanie, odtworzenie czegoś wg uznanego wzorca. To są takie małe, przelotne, nieporadne doskonałości. Jeśli pyta ktoś wpatrzony w teraźniejsze zdobywam_walczę_udowadniam_lepszość, to pewnie nie zrozumie innego ujęcia, niż przede wszystkim powiązanie doskonałości z perfekcją.
Dla kogoś kto szuka czegoś głębszego, który już odczuwa swoją duchowość, w pewnym momencie wszystkie doczesne perfekcje przestają być doskonałościami. Robienie perfekcyjnie jakichś pierdół, podporządkowywanie się totalnie czyimś wydumanym wymogom w imię konformizmów maści wszelakiej, można odczuwać nie jako doskonałość osoby, co jej przeciwieństwo - bo to oznacza, że ktoś nie ma w sobie na tyle indywidualności, mocy rozumienia rzeczy ważnych, że marnuje czas na coś, co właściwie niczemu sensownemu nie służy.
Fajnie ideę doskonałości obrazuje ostatnio odbyty konkurs chopinowski. Które z wykonań było tam "doskonałe"? Jedne wykonania były wspaniale wyważone, dbające o szczegóły, ale inne - odwrotnie - rozwichrzone, czarujące pewną dozą nieuporządkowania, trafiały w inną nutę wrażliwości odbiorców. Pewne wykonania akcentowały ekspresyjność, inne spokój i melancholię. Czy któreś z nich było doskonałe bezwzględnie?
- Wg mnie w ogóle nie warto tak patrzeć na sprawę. Różne wykonania były wspaniale, piękne, godne uwagi. Nie pytajmy o ich doskonałość, albo też uznajmy, że właściwie każde było po swojemu doskonałe.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 12:24, 12 Lis 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 4:08, 12 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Dyskurs napisał: | Czy pod terminem „doskonałość” kryje się perfekcja? |
To zależy, kto pyta.
Dla ludzi mało uduchowionych doskonałością może być idealnie (perfekcyjnie) wysprzątane mieszkanie, odtworzenie czegoś wg uznanego wzorca. To są takie małe, przelotne, nieporadne doskonałości. Jeśli pyta ktoś wpatrzony w teraźniejsze zdobywam_walczę_udowadniam_lepszość, to pewnie nie zrozumie innego ujęcia, niż przede wszystkim powiązanie doskonałości z perfekcją.
Dla kogoś kto szuka czegoś głębszego, który już odczuwa swoją duchowość, w pewnym momencie wszystkie doczesne perfekcje przestają być doskonałościami. Robienie perfekcyjnie jakichś pierdół, podporządkowywanie się totalnie czyimś wydumanym wymogom w imię konformizmów maści wszelakiej, można odczuwać nie jako doskonałość osoby, co jej przeciwieństwo - bo to oznacza, że ktoś nie ma w sobie na tyle indywidualności, mocy rozumienia rzeczy ważnych, że marnuje czas na coś, co właściwie niczemu sensownemu nie służy.
Fajnie ideę doskonałości obrazuje ostatnio odbyty konkurs chopinowski. Które z wykonań było tam "doskonałe"? Jedne wykonania były wspaniale wyważone, dbające o szczegóły, ale inne - odwrotnie - rozwichrzone, czarujące pewną dozą nieuporządkowania, trafiały w inną nutę wrażliwości odbiorców. Pewne wykonania akcentowały ekspresyjność, inne spokój i melancholię. Czy któreś z nich było doskonałe bezwzględnie?
- Wg mnie w ogóle nie warto tak patrzeć na sprawę. Różne wykonania były wspaniale, piękne, godne uwagi. Nie pytajmy o ich doskonałość, albo też uznajmy, że właściwie każde było po swojemu doskonałe. | Rozwój duchowy nie jest domeną percepcji. Potwierdzi to neuronaukowiec jak Rudolph Tanzi, Ph. D. z HMS/HU. Rozwój duchowy to spokój wewnętrzny - najcichsza obecność. Najpiękniejsza muzyka w wykonaniu najzdolniejszego artysty nie jest duchowością. Wykonywanie jej w miejscu publicznym w celu oceny jest pozycjonalnością ludźkiego ego. Może „połechtać” ego zwycięzcy i zniszczyć życie przegranemu. Duch jest w ciszy pomiędzy dzwiękami, które sprawiają, że nasza percepcja zarejestruje dzwięki. Jakkolwiek, odczucie w fizjologii komórkowej podobnie jak jego manifestacje jak łzy czy uśmiech będą unikalne dla każdego systemu nerwowego i mózgu i obecnie mierzalne przez Heart Rate Variability (HRV) czyli spójność mózgu serca z mózgiem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 12:44, 12 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Dyskurs napisał: | Rozwój duchowy nie jest domeną percepcji. Potwierdzi to neuronaukowiec jak Rudolph Tanzi, Ph. D. z HMS/HU. Rozwój duchowy to spokój wewnętrzny - najcichsza obecność. Najpiękniejsza muzyka w wykonaniu najzdolniejszego artysty nie jest duchowością. Wykonywanie jej w miejscu publicznym w celu oceny jest pozycjonalnością ludźkiego ego. Może „połechtać” ego zwycięzcy i zniszczyć życie przegranemu. Duch jest w ciszy pomiędzy dzwiękami, które sprawiają, że nasza percepcja zarejestruje dzwięki. Jakkolwiek, odczucie w fizjologii komórkowej podobnie jak jego manifestacje jak łzy czy uśmiech będą unikalne dla każdego systemu nerwowego i mózgu i obecnie mierzalne przez Heart Rate Variability (HRV) czyli spójność mózgu serca z mózgiem. |
Nie wiem, czy to Ty mnie źle rozumiesz, czy ja źle Twoją uwagę, ale nie chciałem sugerować, że wykonawstwo muzyczne samo w sobie jest jakimś wzorcowym sposobem rozwoju duchowego (choć pewnie w jakiś sposób ducha rozwija, może nawet lepiej, niż zakupy w supermarkecie). Chodziło mi o ten aspekt sprawy, że w pewnych dziedzinach doskonałość nie za bardzo jest definiowalna. Można to ładnie zobrazować geometrycznie - jeśli coś jesteśmy w stanie umiejscowić na linii prostej, to uzyskamy tam naturalne następstwo. Jednak w ciele liczb zespolonych naturalne następstwo znika (czyli na płaszczyźnie zespolonej), bo nie ma sensu mówić, ze liczba 5 jest większa od liczby i (można liczyć moduły, ale to już dodatkowa operacja). Tak więc ogólnie można powiedzieć, że ustawianie czegoś w wartościowaniu lepszy-gorszy, większy-mniejszy, doskonały-niedoskonały po prostu nie zawsze ma sens. Ten sens wyłania się po uzgodnieniu jakiejś domyślnej WYBRANEJ CELOWOŚCI, czyli jest pewnym arbitralnym zabiegiem umysłu.
Ludzie jednak dość nagminnie popełniają pewien błąd - zbyt uogólniają wyniki jakiegoś kategoryzowania. Potem powstają takie "kwiatki" jak wypytywanie odnoszącego sukcesy sportowca o sprawy polityczne, sugerując, że jego dokonania jakoś budują autorytet w kwestiach społecznych, czy gospodarczych. Ludzie lubią sobie (zbytnio) upraszczać, tymczasem w pełni prawdy wynik każdego "pomiaru" rzeczywistości pod wybranym kątem jest niczym więcej, tylko wynikiem pomiaru pod TYM kątem. Przenoszenie wyników na inne spojrzenia czasem bywa możliwe, ale wymaga dodatkowych przesłanek i solidnego modelowania.
W moim przekonaniu tę właściwość ludzkiego myślenia chyba da się dość zgrabnie wytłumaczyć ewolucyjnie. Mamy w sobie chyba wbudowany archetyp wodza-autorytetu. Aby odniesienia społeczne względnie skutecznie funkcjonowały taki autorytet nie mógł być zbyt łatwo kwestionowany (szczególnie filozoficznym dzieleniem włosa na czworo w rodzaju "uzasadnij mi model, w jakim wyciągasz ten wniosek, w którym nakazujesz nam zapolować na tego mamuta"). Ludzie lgną umysłem do autorytetów i wierzą tym autorytetom na wyrost. Co z resztą chyba jest ostatecznie korzystne dla organizacji społeczności, ale niekoniecznie dla poprawności obrazowania intelektualnego.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 3:51, 17 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Doskonałość to tylko pozycjonalność ego. Autorytet rowniez. Po uwolenieniu się, wszystko jest, poprostu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 11:36, 17 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Dyskurs napisał: | Doskonałość to tylko pozycjonalność ego. Autorytet rowniez. Po uwolenieniu się, wszystko jest, poprostu. |
Na pewno tak można ująć sprawę. I jest w tym sens. Ale czy to jedyna droga?
Czy w tym życiu, w naszym istnieniu w sumie chodzi O NIC?...
Tu chyba dotykamy pewnej dość fundamentalnej różnicy pomiędzy chrześcijaństwem, a buddyzmem (przynajmniej pewną częścią buddyzmu). Buddyzm sugeruje uwolnienie się od cierpienia poprzez jakąś formę odebrania wartości niemal wszystkiemu.
Faktycznie, wszystko może być "po prostu" - jakie "jest". Ale może...
Ale może część tego "jest" zawiera się w tym kto patrzy, jak patrzy, dlaczego patrzy?...
I jest jeszcze drugie, ważniejsze pytanie: czy pozbycie się wartościowania w ten sposób nie oznacza utraty czegoś cennego?...
Na pewno wartościowanie niesie zagrożenie, na pewno wystawia na cierpienie. Ale czy jakaś forma tego wartościowania nie okaże się jednak ostatecznie korzyścią?...
Pozbycie się wartościowania przecież nie jest w pełni możliwe. Nawet formułując zdanie "lepiej jest nie pozycjonować, nie wartościować, bo to wystawia nas na cierpienie" już wartościujemy.
Bariera cierpienia - nie wiemy jaka ona jest. Jaka wysoka, czy da się pokonać?
Chrześcijaństwo sugeruje sensowność nadziei, że po pokonaniu pewnego "progu", barykady wytyczonej przez cierpienie, z jednoczesnym zrozumieniem siebie i świata, możliwe jest egzystowanie w znacznie lepszej, udoskonalonej rzeczywistości. Myślę, że warto wziąć tę opcję pod uwagę.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 11:43, 17 Lis 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
balans
Dołączył: 20 Cze 2015
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: pomorskie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 15:36, 17 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
@Michał Dyszyński
Na Twoje pierwsze i drugie pytanie, to odpowiem NIE ! W Bożym standardzie, bo chyba taką doskonałość masz na myśli, zważywszy na rodzaj forum ? Aczkolwiek do końca nie wiem, bo piszesz to w dziale „blog” więc mogą tam być przeróżne spostrzeżenia i przemyślenia.
Ps. Mam uwagę do Twojego podpisu, zważywszy na fakt że mianujesz się jako chrześcijanin, czyli uczeń Jezusa Chrystusa...
Gdyż jako naśladowcy Chrystusa za cel mamy upodabniać się właśnie do Niego i Nim się zachwycać.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 23:27, 17 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
balans napisał: | @Michał Dyszyński
Na Twoje pierwsze i drugie pytanie, to odpowiem NIE ! W Bożym standardzie, bo chyba taką doskonałość masz na myśli, zważywszy na rodzaj forum ? Aczkolwiek do końca nie wiem, bo piszesz to w dziale „blog” więc mogą tam być przeróżne spostrzeżenia i przemyślenia. |
Tak, dobrze odbierasz mój tekst. Piszę blog i są tu faktycznie PRZERÓŻNE przemyślenia i spostrzeżenia.
Rzadko piszę o tym co wiem, częściej stawiam pytania, niż udzielam na nie odpowiedzi. Wynika to z tego, że wg mnie odpowiedź niezrozumiała, czy mało zrozumiała, albo jakoś niejasna jest często gorsza, niż uczciwie powiedzenie "nie wiem".
balans napisał: | Ps. Mam uwagę do Twojego podpisu, zważywszy na fakt że mianujesz się jako chrześcijanin, czyli uczeń Jezusa Chrystusa...
Gdyż jako naśladowcy Chrystusa za cel mamy upodabniać się właśnie do Niego i Nim się zachwycać. |
Myślę, że zachwycanie się dziełami Bożymi, jakimi są ludzie nie stanowi formy bałwochwalstwa, czy konkurencji wobec osoby Jezusa. Jezus nakazał swoim uczniom miłować się nawzajem, a w moim rozumieniu miłość (ta prawdziwa) związana jest z umiejętnością odczuwania w jakiś sposób wartości i piękna tego, kogo/co się kocha. Poza tym Jezus ma świadomość tego, jakie jest nasze życie, a także faktu, że na co dzień nie spotykamy Go na swoich ścieżkach w bezpośredniej postaci. Gdy nastąpi to ostateczne spotkanie z Jezusem, wtedy Jego moc i piękno dotrze do każdego w całej pełni i nikt nie będzie miał wątpliwości.
Teraz jednak ćwiczymy swoje serca i umysł w odczuwaniu piękna istot mniej doskonałych. To jest potrzebne, bo tak doskonalimy się właśnie "w słabości", czyli też i w trudnościach odnajdowania dobra i piękna w takim świecie, i z takimi ludźmi, jakich nam postawiono na naszej drodze.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
balans
Dołączył: 20 Cze 2015
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: pomorskie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 9:42, 18 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Jestem tutaj dość świeży i nieobeznany, nie wiem więc czy właściwą rzeczą jest komentowanie czyichś przemyśleń ?
Uwagę o Twoim podpisie nie chcę już dalej drążyć. Wyraziłem swoje stanowisko, które jest nadal takie samo pomimo Twojego wyjaśnienia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 13:54, 18 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
balans napisał: | Jestem tutaj dość świeży i nieobeznany, nie wiem więc czy właściwą rzeczą jest komentowanie czyichś przemyśleń ? |
Jak rozumiem, od tego jest właśnie forum sfinia.pl.
balans napisał: | Uwagę o Twoim podpisie nie chcę już dalej drążyć. Wyraziłem swoje stanowisko, które jest nadal takie samo pomimo Twojego wyjaśnienia. |
Szkoda, z tym drążeniem. Chętnie bym się "pobawił" w argumenty dotyczące właśnie tej sprawy. Uważam ją w jakiś sposób za KLUCZOWĄ dla człowieczeństwa, a nawet dla chrześcijańskiego zbawienia, bo wiąże się w jakiś sposób istotowo z najważniejszym przykazaniem - miłości. To przykazanie ma swoje dwie cżęści - dotyczące Boga i bliźniego. Obie się nawzajem uzupełniają w ostatecznym funkcjonowaniu, bez obu nie da się utworzyć prawidłowo myślącej istoty, podobnej człowiekowi.
Z resztą zachwyt wobec samego Boga jest tak nieporównywalny z zachwytem wobec zwykłych istot, czy pięknych rzeczy, że naprawdę trudno sobie wyobrazić, aby ten drugi mógł jakoś realnie konkurować z pierwszym. No... chyba, że istota zachwycająca się jest jakoś zaburzona, nie umiejąca rozpoznawać piękna w jego pełni. Ale to jest sytuacja, w której trudno jest w ogóle mówić o kontakcie z Bogiem.
I jeszcze jedno, a propos podpisu. Miałem kiedyś inny, a nieraz zastanawiam się nad jakimiś alternatywnymi. Jednym z kandydatów byłby może taki: nie głoszę prawd do wierzenia, nie oczekuję ani posłuszeństwa, ani bezwarunkowej akceptacji, ani żadnej formy wymuszania zgodności wobec tego, co napisałem. Jeśli po coś dzielę się moimi myślami, to gdzieś u podstaw mojej motywacji jest ciekawość intelektu i wiara w to, że każde szersze spojrzenie na świat i ludzi ostatecznie owocuje zbliżeniem się do pełni człowieczeństwa, czyli też zjednoczenia z Bogiem.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 23:28, 19 Lis 2015, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
balans
Dołączył: 20 Cze 2015
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: pomorskie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 16:10, 18 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | balans napisał: | Jestem tutaj dość świeży i nieobeznany, nie wiem więc czy właściwą rzeczą jest komentowanie czyichś przemyśleń ? |
Jak rozumiem, od tego jest właśnie forum sfinia.pl.
|
Tak jak zaznaczyłem że nie zgadzam się z takim podejściem do pojęcia DOSKONAŁOŚCI w aspekcie chrześcijańskim. Tak jak to przedstawiasz, to rozumieją ludzie nie nawróceni – nie narodzeni z wody i Ducha Świętego.
A teraz szczegóły :
Apostoł z natchnienia Ducha Świętego zadał świętym w Koryncie takie oto pytanie „ Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie? „
„...wszelki grzech popełniony przez człowieka jest na zewnątrz ciała; kto zaś grzeszy rozpustą, przeciwko własnemu ciału grzeszy. Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie? Za /wielką/ bowiem cenę zostaliście nabyci. Chwalcie więc Boga w waszym ciele! „
[ 1 Kor 6;18-20 BT].
Dla człowieka mianującego się jako ktoś kto kocha Boga, to pierwsza definicja DOSKONAŁOŚCI w Twoim założycielskim wpisie, odpada. Zgadzasz się ?
Bycie dla siebie nawzajem, pomiędzy ludźmi, doskonałymi. To podejście też nie licuje z postawą chrześcijańską, czyli naśladowaniem Chrystusa...Gdyż Biblia jako wyznacznik we wszystkim dla ludzi tego typu, mówi tak :
„ aż dojdziemy wszyscy do jedności wiary i poznania Syna Bożego, do męskiej doskonałości, i dorośniemy do wymiarów pełni Chrystusowej „
[Ef 4;13 BW].
Jednak to nie wyklucza potrzeby szanowania jeden drugiego, między ludźmi.
Czy z takim określeniem tej doskonałości też się zgadzasz, albo i nie ?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 18:28, 18 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
balans napisał: | [ 1 Kor 6;18-20 BT].
Dla człowieka mianującego się jako ktoś kto kocha Boga, to pierwsza definicja DOSKONAŁOŚCI w Twoim założycielskim wpisie, odpada. Zgadzasz się ?
|
Oj, ale nieporozumienie...
Tzn. - faktycznie - zgadzam się, że pierwsza doskonałość nie jest tą ostateczną, właściwą. Ale przecież O TYM WŁAŚNIE JEST CAŁY ÓW TEKST! Jest nieco głębszym wytłumaczeniem właśnie tego, co ostatecznie odbierasz poprawnie porównując obie doskonałości.
Więc bardzo się dziwię, że odbierasz mój przekaz, jako będący w jakiejś opozycji do prawdziwej boskiej doskonałości.
Do głowy by mi nie przyszło, że ktoś może tak odebrać mój tekst z początku tego wątku. Dopiero teraz rozumiem, o co Ci chodziło w Twoich uwagach. Ale skoro tak się zdarzyło, to pewnie trzeba sprawę wyjaśnić.
Zacznijmy może od tego czym jest mój tekst z poczatku wątku. W zasadzie jest on wierszem (białym, ale jednak). Można oczywiście dyskutować na temat poetyckich wartości tego tekstu, może ktoś uznać, że mu taka estetyka nie pasuje. Jego odczucie, jego wybór. Natomiast z faktu, że ów tekst jednak jest formą poezji wynika PODSTAWOWA WSKAZÓWKA INTERPRETACYJNA. Tą wskazówką jest NIE BRANIE SFORMUŁOWAŃ WPROST, ALE SZUKANIE W ZALEŻNOŚCIACH, we wzajemnych układach, odniesieniach.
Dlatego, trochę jak w szkole na polskim, pozwolę sobie zrobić analizę tego wiersza - odkryć jego przesłanie, w jakiś sposób skryte za sformułowaniami (wiersze w ogóle mają to do siebie, że zwykle coś tam skrywają i trzeba się nagłowić, aby dojść do sedna sprawy).
Układ tego wiersza jest - w moim zamierzeniu pewnym odbiciem rozwoju duchowości człowieka, także związku człowieka i Boga. Mamy w nim podział na 3 części - pierwsza dotyczy pojęcia doskonałości w typowym ludzkim, STARYM (przed powstaniem w człowieku prawdziwej duchowości) wydaniu. Doskonałość dla ludzi "tego świata" właśnie na tym polega, aby stanąć ponad innymi, aby dominować, aby pokazać wszystkim "kto tu rządzi". To jest doskonałość na modłę Szatana, który - jak to głosi tradycja - był tak zauroczony sam sobą, swoją wielkością, wspaniałością, właśnie "doskonałością", że sprzeciwił się Bogu, wzgardził innymi istotami. Skoro jest tak wspaniały, to dlaczego właściwie miałby kogoś uważać i szanować?...
W drugiej zwrotce jest zapowiedziana antyteza względem pierwszozwrotkowej doskonałości ludzkiej w pierwszym stylu, na modłę świata (szatańskiej...), jest postawienie tej pierwszej w wątpliwość.
Ta inna doskonałość jest diametralnie odmienna - jest pomocna, pokorna, skupiona na istotach, które potrzebują wyniesienia, wsparcia. Dla mnie, oczywiście, to jest ta doskonałość prawdziwa. Bo pierwsza doskonałość jest doskonałością pozorną (właściwie to jest antydoskonałością - co wytłumaczę dalej). W trzeciej zwrotce jest to trochę wyjaśnione.
Człowiek żyjąc, doskonaląc się PRZECHODZI JEDNAK OD PIERWSZEJ DOSKONAŁOŚCI DO DRUGIEJ. Na tym polega zbawienie, że pierwszą doskonałość się poznaje, ALE SIĘ JEJ NIE PRZYJMUJE (!). Istota, która dojrzała w Duchu, znając miałkość i pozorny charakter pierwszej doskonałości przyjmuje tę doskonałość drugą - bo tylko taka jej odpowiada, bo tylko taka jest "prawdziwa".
Teraz obiecane wyjaśnienie dlaczego pierwsza doskonałość jest pozorna. Wynika to z dwóch przesłanek. Pierwsza jest taka, że doskonałość pogardy, lekceważenia innych ORZEKA SAMA O SOBIE. Orzekanie samemu o sobie mam moc wyłącznie wewnętrzną, nie komunikuje niczego poza samą opinią wypowiadającego dany pogląd. Jest też nieweryfikowalna, bo orzekanie samo o sobie nie ustala stabilnych reguł tej weryfikowalności, czyli NIE OBOWIĄZUJE NA ZEWNĄTRZ, czyli dla innych istot.
Druga przesłanka, powodująca odrzucenie doskonałości w pierwszym - tym rywalizującym, pogardliwym znaczeniu jest to, że właściwie to JEST ONA WEWNĘTRZNIE SPRZECZNA. Jeśli wyniesienie się ponad inne istoty miałoby być formą wykazania swojej doskonałości, to i tak ten układ polega na ZDANIU SIĘ NA OSĄD PRZEZ PORÓWNANIE - RYWALIZACYJNE - Z INNYMI ISTOTAMI. Ale w takim ujęciu ów ktoś, przyjmujący tę zasadę rywalizacji przeczy samemu sobie - raz stwierdza coś w stylu "jestem tak wielki i wspaniały, że nikt nie ma prawa mi niczego mówić, oceniać mnie, ja jestem nieporównywalny", ale za chwilę ten sam ktoś komunikuje myśl w stylu "jestem doskonały, bo w porównaniu z innymi jestem większy, silniejszy, wspanialszy". Albo więc zasada nieporównywania się, nieosądzania, nie wywyższania jest słuszna, a wtedy ktoś może zasadnie mówić, że jest jakoś ponad zewnętrzne oceny, albo słuszna nie jest, ale wtedy należałoby ustalić jakieś OBIEKTYWNE ZASADY PORÓWNANIA, bo tylko w ten sposób porównywanie, osądzanie ma sens.
Doskonałość w drugim ujęciu (ta przypisywana przeze mnie Bogu) nie posiada błędów logicznych doskonałości pierwszej. Bóg nie startuje z samoorzekającego założenia "ja jestem najdoskonalszy, musicie to przyjąć, bo jak nie, to ja was dopiero urządzę...". Bóg stwarza istoty WOLNE, które będą orzekały o świecie i O NIM w sposób nieprzymuszony. Przynajmniej te istoty, które będą w stanie zrzucić z siebie jarzmo pojmowania doskonałości na pierwszy - błędny - sposób. Ta doskonałość polega na tym, ostatecznym ukonstytuowaniu się PEŁNEGO MIŁOŚCI CHÓRU WOLNYCH ISTOT, które Z PEŁNIĄ ŚWIADOMOŚCI, Z ABSOLUTNIE WOLNEGO WYBORU, będą głosiły chwałę Boga. Bo te istoty będą widziały RZECZYWISTOŚĆ NIE DO PODWAŻENIA, ale także ODCZUJĄ NA SOBIE BEZPOŚREDNIO wielkość Boga. W tym ujęciu Bóg na swoją chwałę niejako "zapracuje". Ale dzięki temu właśnie nie będzie sam orzekał o sobie, lecz Jego doskonałość zostanie w pełni potwierdzona.
W ostatniej zwrotce nie stawiam owej tezy bezpośrednio - ale o nią pytam. Dlaczego pytam, zamiast stwierdzać? Ano jest to zgodne z ideą samej doskonałości nie orzekającej o sobie - niech każdy sam sobie odpowie, czy gotów jest zgodzić się z sugestiami mojego wiersza.
Układ owego wiersza odzwierciedla też w jakiś sposób koncepcję religii chrześcijańskiej - mamy Stary testament, w którym opisana jest walka o zwycięstwo, o doskonałość na modłę ludzką, przed odkryciem duchowości (choć częściowo zapowiadającą to odkrycie). Druga cześć, mówiąca już o nowej doskonałości w stylu miłości może być powiązana z Nowym Testamentem, choć w Starym Testamencie też jest sporo na ten temat.
Trzecia część z kolei jest jakby podsumowaniem - uświadomieniem sobie istoty, że ODKRYŁA ONA PRAWDZIWĄ DOSKONAŁOŚĆ, CZYLI BOGA i zarazem swoją duchowość, ale ODKRYŁA W SPOSÓB WOLNY, CZYLI PYTAJĄC! (a nie stwierdzając zawczasu, co było fałszem doskonałości w pierwszym znaczeniu).
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 14:13, 26 Lis 2015, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 1:40, 26 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
balans napisał: | Bycie dla siebie nawzajem, pomiędzy ludźmi, doskonałymi. To podejście też nie licuje z postawą chrześcijańską, czyli naśladowaniem Chrystusa...Gdyż Biblia jako wyznacznik we wszystkim dla ludzi tego typu, mówi tak :
„ aż dojdziemy wszyscy do jedności wiary i poznania Syna Bożego, do męskiej doskonałości, i dorośniemy do wymiarów pełni Chrystusowej „
[Ef 4;13 BW].
Jednak to nie wyklucza potrzeby szanowania jeden drugiego, między ludźmi.
Czy z takim określeniem tej doskonałości też się zgadzasz, albo i nie ? |
Zgadzam się z tekstem, choć jednocześnie zauważam, że piszemy o zupełnie innych rzeczach.
Ty piszesz o drodze ludzi do doskonałości, ja zaś niejako o samej definicji doskonałości. To są różne zagadnienia.
Tu warto zwrócić uwagę na jedną kluczową rzecz. Zostaliśmy rzuceni na ten świat bez możliwości pewnego dowiadywania się jak jest, co jest dobrem, a co złem. Nie mamy numeru niebiańskiej infolinii, która nas poinformuje jak ocenić konkretny problem życia, jak postąpić w jakiejś sytuacji. I to jest fakt, czyl9 obalić tej okoliczności się nie da. I najwyraźniej tak musi być, to jest zamierzeniem Boga.
Z tego wynika, że trzeba ów fakt przyjąć "na klatę", trzeba się zmierzyć z całą ową niewiedzą, przyjąć, że skoro Bóg tak to nam zesłał, to będziemy sobie radzić tym, co dostępne. Szukamy więc w świecie, w ludziach - kochamy, szanujemy, widzimy piękno w tych ludziach. I to jest dobre. To, że Bóg jest dobrem i pięknem najwyższym jest jednak OCZYWISTE. Bóg jednak ukrywa przed ludźmi (tu na ziemi) swoją wspaniałość WŁAŚNIE PO TO, ABYSMY OKAZALI SIĘ W NASZYCH WYBORACH W SPOSÓB NIEZAKŁÓCONY. Tak, chciałoby się od razu w każdym aspekcie życia dostrzec Boga, jego piękno i doskonałość. Chciałoby się, ale na razie nie jest nam to dane. Pamiętając o tym, że Bóg jest najwspanialszą, najwyższą doskonałością, uczymy się więc w tych mniejszych wyborach, pragnieniach, miłościach, UWRAŻLIWIAMY SIĘ na to co prawdy, aby ona kiedyś zagrała w nas swoją pełnią.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 14:11, 26 Lis 2015, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 14:32, 26 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
balans napisał: | Ps. Mam uwagę do Twojego podpisu, zważywszy na fakt że mianujesz się jako chrześcijanin, czyli uczeń Jezusa Chrystusa...
Gdyż jako naśladowcy Chrystusa za cel mamy upodabniać się właśnie do Niego i Nim się zachwycać. |
Nie chciałeś dyskutować na ów temat, ale - jeśli nie z Tobą, to może z kimś innym, kto by zechciał - podrążę ten temat, bo wydaje mi się ważny.
Pytanie jest, czy chrześcijanin ma się zachwycać czymś innym, niż tylko Jezusem Chrystusem?
Od razu na starcie chcę zastrzec, że zgadzam się, iż zachwyt wobec osoby Jezusa jest niezbędny, jest swego rodzaju istotą więzi z Bogiem, czyli jest nie do zakwestionowania. Ale mamy pytanie: czy mamy się zachwycać TYLKO Jezusem?...
Okoliczność 1. Skoro Jezus uznał człowieka (jakiegokolwiek) za godnego ofiarowania zań tak wielkich cierpień, to teraz my mamy powiedzieć: ten człowiek, to nic szczególnego, takie byle co, bo ważny jest tylko Jezus...
Tak mamy powiedzieć/pomyśleć?... Ale czy nie znieważymy w ten sposób ofiary, którą Jezus złożył, czy nie podważymy Jego decyzji UZNANIA WIELKIEJ WARTOŚCI CZŁOWIEKA?!!! A chodzi o człowieka, którego Jezus umiłował.
Okoliczność 2. Biblia mówi, że dzięki ofierze Chrystusa ludzie stali się SYNAMI BOŻYMI. Czy odmówienie uznania piękna i wspaniałości Synowi Bożemu jest w tym kontekście aby na pewno zgodne z tym co Bóg od nas chce?!
Okoliczność 3. Gdy anioł zwiastował Marii, że zostanie matką Jezusa, najwyraźniej zachwyca się nią - mówi: bądź pozdrowiona, pełna łaski, błogosławiona jesteś między niewiastami. Anioł się zachwyca tutaj CZŁOWIEKIEM (w szczególnej, wyjątkowej postaci, ale jednak człowiekiem) - czy to nie powinno być wskazówką dla innych ludzi? Czy ludzie mają zignorować to, że istoty będące blisko Boga (aniołowie), czyli chyba jakoś nie najgorzej znające zamysł Najwyższego, zachwycają się człowiekiem?...
Powtórzę jeszcze raz - zachwyt nad samą Osobą Jezusa jest nie do podważenia w żaden sposób, jest ponad tymi wszystkimi innymi mniejszymi zachwytami nad DZIEŁAMI BOŻYMI. Ale jednak wokół nas są właśnie dzieła Boga. Czy odmówienie tym dziełom wartości i piękna nie jest czasem lekceważeniem mocy i doskonałości Boga?...
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 14:34, 26 Lis 2015, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 4:15, 28 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
"The Tao that is named is not the Tao." - to werset z Wielkiej Ksiegi Tao na konstrukcje mentalna "nie jest czasem lekceważeniem mocy i doskonałości Boga"
Zycze Ci bycia soba bez zadnych konstrukcji mentalnych
https://youtu.be/VBYuyuhDNNI
Balans: "Gdyż jako naśladowcy Chrystusa za cel mamy upodabniać się właśnie do Niego i Nim się zachwycać." - oh, Jesus
Issler (2012), a Christian author, posits that human beliefs are formed by repetitive thoughts. The author indicates that human worldview beliefs cannot be changed instantly by a heartfelt commitment of will at any time but can be transformed indirectly over time, with God’s grace. The author identifies five performance gaps that prevent Christians from living into the life of Christ:
1. The disconnected gap that is synonymous with not regularly abiding in Jesus.
2. The distressed gap that is consistent with the initial moments of emotional stress.
3. The dismissive gap that is resistance to the Truth.
4. The discrepancy gap encompassing professed values that are not character deep.
5. The distracted gap generated by the lifestyle drifting off course.
The author emphasizes that gaps 1 and 2 are the foundational ones that prevent Christians from recognizing gaps 3 through 5. The author shares four steps that can assist Christians in making progress in the “inner heart formation” or a “heart flow work” (p. 56):
1. Awaken to the gaps.
2. Admit their existence with honesty.
3. Ask for formational grace to overcome the gaps.
4. Act on formational grace taking the first step with courage.
Since Jesus faced the distressed gap, Christians can follow Jesus’ example to address the gap. The author emphasizes that the core beliefs form human character, which is the source of individual thoughts and actions. The affective elements of human character such as attitudes, desires, disposition, and feelings stem from the cognitive elements such as beliefs, imagination, internal dissonance, knowledge, and pre-theoretical aspects.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 16:50, 28 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Dyskurs napisał: | "The Tao that is named is not the Tao." - to werset z Wielkiej Ksiegi Tao na konstrukcje mentalna "nie jest czasem lekceważeniem mocy i doskonałości Boga"
Zycze Ci bycia soba bez zadnych konstrukcji mentalnych |
Posługujemy się konstrukcjami mentalnymi W KOMUNIKACJI WZAJEMNEJ. Inaczej się nie da, bo język operuje na konceptach, na memach zbiorowych, na jakiejś formie pamięci tłumów. Co zaś jest PONAD tymi konstrukcjami, konceptami?...
- Mogę Cię zapewnić, że na pewno mentalne konstrukcje nie są całością, istotą, czy inną forma wypełnienia bycia sobą w moim przypadku. Każdy ma swoje własne bycie sobą, które jest NIEPRZEKAZYWALNE NIKOMU w swojej pełni. Komunikujemy sobie jedynie WYBRANE ASPEKTY rzeczywistości, samych siebie. Inaczej się nie da, bo komunikujac komuś coś wykorzystujesz KANAŁ KOMUNIKACYJNY - MEDIUM KOMUNIKACYJNE o takich, a nie innych właściwościach. To jest trochę tak jak z robieniem cyfrowej fotografii krajobrazu - żeby ktoś nie wiem jak się starał dokładnie odwzorować ów krajobraz, zawsze dokona tego w sposób ograniczony, ze skończoną rozdzielczością w pikselach, głębi koloru i jasności, w sposób niedoskonały pod względem dynamiki tamtej chwili, zawsze coś pominie, albo odwrotnie coś uwydatni ponad to, co było w rzeczywistości. Dlatego komunikując się zawsze będziemy niejako RZUTOWALI NA PŁASZCZYZNĘ pewne "bryły" zdarzeń tego świata - zawsze to co mówimy, odbieramy, obrazujemy będzie tylko cieniem tego co jakoś jest w głębszym sensie. Głębszy sens jest niedostępny, a ktoś kto uważa, że mówiąc coś przekazuje jakąś (bliżej nieokreśloną) "pełnię prawdy" o celu swojego przekazu, po prostu popełnia błąd. I to wydaje się oczywiste.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 18:38, 28 Lis 2015, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|