Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33748
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 14:14, 18 Gru 2024 Temat postu: Dlaczego w sobie banuję postawę tryumfalizmu? |
|
|
Z zasady unikam jakiegokolwiek tryumfowania.
Gdy przychodzi mi do głowy, aby sobie porozpamiętywać, jaki to ja jestem lepszy, wyższy, ważniejszy, to wewnętrznie "biorę się poważną rozmowę", w której próbuję tym niesfornym emocjom, jakie się objawiły, wytłumaczyć szkodliwość takiej postawy. Co tu widzę jako argument?
- Tryumfowanie jest stratą czasu - niczego nie tworzy, nie naprawia.
- Tryumfowanie jest czysto emocjonalną formą, która tak konkretnie to nie wiadomo, do czego prowadzi, a wręcz da się wskazać przypadki, że prowadzi do złych zachowań, bo jest ono bliskie postawie pychy, wywyższania siebie, a poniżania innych.
- Tryumfowanie, rozpamiętywanie jakiejś swojej (czy swoich pobratymców) "chwały" konstruuje w emocjach pragnienie, aby ów tryumf jakoś powtórzyć, rozszerzyć. To pragnienie albo będzie w przyszłości dźgało uczucia niepokojem, albo skieruje na ścieżkę niejasnych emocji, związanych z poszukiwaniem jakiejś formy wywyższenia nad innych ludzi.
- Ogólnie tryumfalizm wprowadza w emocje rodzaj zamętu, niespełnionych oczekiwań, żądzy "właściwie nie wiadomo czego", co byłoby powiązane z roztkliwianiem się emocjonalnym nad sugestią bliżej niesprecyzowanej swojej lepszości. Ten zamęt utrudnia KONTROLĘ nad sobą w szerszym sensie, co zapewne dalej będzie miało negatywne skutki pod postacią nierozsądnych decyzji.
- Tryumfalizm jest związany z pewną formą przyjemności, więc rozumiem, że może kogoś nęcić, jednak owa przyjemność ma podszycie wewnętrzne pod postacią uruchomienia emocji głodu wywyższenia, ponawiania owej przyjemności w przyszłości. Ten głód ostatecznie przykryje przyjemność, a wtedy negatywne odczucia zwyciężą nad pozytywnymi. Tryumfalizm ostatecznie emocjonalnie się nie opłaca.
|
|