|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kruchy04
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 1:00, 11 Wrz 2022 Temat postu: Dlaczego miałbym być ważny? |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Apologetyka 2 widzi człowieka z grubsza tak: jesteś człowieku miłością Boga, jesteś akceptowany i uznawany - takim, jakim jesteś. |
źródło
Widzę tu dwa ciekawe tematy. Zacznę od tego ciekawszego.
1. Ile ludzi zaistniało od momentu życia na Ziemii? Na pewno sporo. Miliony, miliony, miliony ludzi przewinęło się na Ziemii..
Ja -konkretnie Kruchy04- jestem ziarenkiem na pustyni pośród niezliczonej ilości osób, które były, są i będą w przyszłości. To samo tyczy się każdego z osobna. Dlaczego taki ja miałbym być kimś ważnym dla Boga? Było i jest tyle ludzi na świecie, że nie wiem w jaki sposób ja miałbym być tu zauważony przez Boga?
Podobno Bóg pragnie, zależy mu, na relacji z każdym człowiekiem i każdy indywidualnie jest dla niego bardzo ważny. Ale niby skąd ta pewność? Może Bóg bardziej zauważa ludzi, którzy w życiu odnieśli wielkie sukcesy pomimo różnych trudności, którzy potrafili odnaleźć się w tym życiu i tacy ludzie może są dla Boga bardziej cenieni, kochani, ZAUWAŻALNI, niż jakiś taki człowiek, co niczym szczególnym się w życiu nie wyróżnił i po prostu jakoś przeżył swoje życie bez większych historii, które mógłby wpisać do swojego CV.
To też ciekawe, bo jeśli Bóg istnieje to po, co pozwala, aby ludzie wciąż się mnożyli, czy będzie jakiś koniec tego rozmnażania się, ale to by znaczyło, że jacyś ludzie będą pozbawieni możliwości starania się o własne dzieci..
Znów (jak w przypadku problemu warunków tego świata) zakładając, że Bóg jest to wszystko, to robi się skomplikowane, trudne do spójnego poukładania. W światopoglądzie naturalistycznym nie ma takich problemów i wszystko jest spójnie zrozumiałe. Ale to już na marginesie tego tematu.
2. Michał napisał, że "jesteś człowieku miłością Boga, jesteś akceptowany i uznawany - takim, jakim jesteś". Ostatnie słowa w tym zdaniu są ciekawe.
Co tydzień w radiu RMF FM jest program "dorwać bestię", opowiadane są historie seryjnych morderców, którzy w brutalny sposób odnosili się do swoich ofiar. To często historie o ludziach, którzy swe patologiczne zachowania przejawiali od wczesnej młodości. Żeby wczuć się w temat to dobrze by było posłuchać audycji, albo posłuchać tego, co już było: [link widoczny dla zalogowanych]
Pytanie: jeśli istnieje Bóg to po, co stworzył takich ludzi? A jeśli nie on to, kto?
Ostatnio zmieniony przez Kruchy04 dnia Nie 1:02, 11 Wrz 2022, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 10:53, 11 Wrz 2022 Temat postu: Re: Dlaczego miałbym być ważny? |
|
|
Kruchy04 napisał: | 2. Michał napisał, że "jesteś człowieku miłością Boga, jesteś akceptowany i uznawany - takim, jakim jesteś". Ostatnie słowa w tym zdaniu są ciekawe.
Co tydzień w radiu RMF FM jest program "dorwać bestię", opowiadane są historie seryjnych morderców, którzy w brutalny sposób odnosili się do swoich ofiar. To często historie o ludziach, którzy swe patologiczne zachowania przejawiali od wczesnej młodości. Żeby wczuć się w temat to dobrze by było posłuchać audycji, albo posłuchać tego, co już było: [link widoczny dla zalogowanych]
Pytanie: jeśli istnieje Bóg to po, co stworzył takich ludzi? A jeśli nie on to, kto?
|
Człowiek - bestia to człowiek, który nie odkrył prawdziwego siebie. Każdy człowiek ma w sobie ziarno Boga. Ale nie każdy umie to ziarno dostrzec, gdy mentalność tego człowieka jest uwikłana w nieuporządkowane emocje, myśli, słabość. Gdyby człowiek - bestia był w stanie spojrzeć na siebie i świat bez tych błędów, jakie do jego postrzegania się do dowiązały, to złe skłonności by od niego odeszły. Wszyscy mamy w sobie powołanie i zaczątki do bycie dzieckiem bożym, ale często nie potrafimy tego dostrzec.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 17:41, 11 Wrz 2022 Temat postu: Re: Dlaczego miałbym być ważny? |
|
|
Kruchy04 napisał: | 1. Ile ludzi zaistniało od momentu życia na Ziemii? Na pewno sporo. Miliony, miliony, miliony ludzi przewinęło się na Ziemii..
Ja -konkretnie Kruchy04- jestem ziarenkiem na pustyni pośród niezliczonej ilości osób, które były, są i będą w przyszłości. To samo tyczy się każdego z osobna. Dlaczego taki ja miałbym być kimś ważnym dla Boga? Było i jest tyle ludzi na świecie, że nie wiem w jaki sposób ja miałbym być tu zauważony przez Boga? |
Dlaczego?...
Tu jest właśnie clou!
W sensie deterministycznym, ale też i BEZOSOBOWYM każde "dlaczego?" jest wskazaniem na jakieś zdarzenia, konfiguracje, modele. Za każdym razem, gdy pytamy "dlaczego?" będziemy w końcu musieli przyznać, iż wynikanie musi oprzeć się o ZAŁOŻONĄ PODSTAWĘ. Nie ma poprawnej odpowiedzi na pytanie "dlaczego?", jeśli przyjmiemy, iż ma owa odpowiedź być zawsze udzielona w oparciu o ZESTAW WSKAZAŃ. Bo wskazywalność dla wszystkich dlaczegów musiałaby albo być rekurencyjna do nieskończoności (czyli tak samo nieskuteczna, jakby jej nie było), albo zamknąć się w jakiś cykl, w którym wrócimy do punktu wyjściowego, a wtedy mamy rozumowanie w błędnym kole, czyli znowu wadliwość logiczną.
Jeśli będziemy w rozumowaniach naszych konsekwentni, czyli postawimy tamę udawactwu w stylu "noooo, nie wiem, skąd to się bierze, ale uznam sobie, że wiem, że mam ten mój punkt startowy", to będziemy musieli pogodzić się z tą okolicznością, iż ŚCIEŻKA WSKAZYWALNOŚCI DLA DLACZEGÓW JEST NIESKUTECZNA. Ona sama nie prowadzi do celu.
Co jednak z tym fantem dalej zrobić?...
Moją odpowiedzią tutaj byłoby: zauważyć, że problemem jest SAMA WSKAZYWALNOŚĆ.
Jeśli dokładniej przyjrzymy się niejawnym założeniom, jakie musimy poczynić, aby rozumowanie oparte o wskazywalność funkcjonowało, to zorientujemy się, że niezbywalnym postulatem wszelkiej wskazywalności jest
Postulat REDUKCJI, umożliwiający ROZPOZNAWALNOŚĆ.
Aby na coś wskazać, trzeba owo coś wyłonić myślowo jako byt. To działa trochę tak, jak z interpretacją wyników prześwietlenia rentgenowskiego, czy USG. Jeśli widzimy tylko bezkształtne plamy, to nie możemy powiedzieć, co jest czym w danym układzie. Dopiero gdy kształt wyłoni się na tyle, że będziemy mieli podstawę uznać iż na obrazie jest fragment guza nowotworowego, zyskamy podstawę do tego, aby dalej cokolwiek domniemywać, aby rozpocząć jakąś formę dyskusji. Te plamy na obrazie muszą zostać zredukowane do jakiejś formy abstraktu - konkretu, który nam oddzieli obiekt od tła. To umysł dokonuje tej operacji oddzielenia obiektu od tła. Od umysłu się to zaczyna, nie od czegoś bezosobowego. Umysł jest niezbywalny, jest pierwszy.
Każdy umysł jest nieskończenie bardziej ważny, od dowolnego bytu nie aspirującego do świadomości, bo taki byt mógłby dowolny - albo taki, albo siaki, albo owaki. Umysł jest tym "co jest", co w ogóle umożliwia jakąkolwiek wartość.
Więc jeśli o wartości w ogóle mówimy, czyli o tym co jest "ważne" (w tym także dla Boga), to jedynym kandydatem na to jest świadomy, wolny umysł. Reszta bytów mogłaby być dowolna inna i byłoby to tak samo dobre.
A dlaczego umysł wolny i świadomy jest taki unikalny?
Bo może cierpieć!
Bo tylko umysłu buduje stan wartości - cierpienie (przynajmniej to bezsensowne) konstruuje zło, a szczęście konstruuje dobro. Tak jest w pierwszym rzucie, pierwszym obrocie budowy wartości.
Jest jeszcze drugi obrót wartości związany z aspektem cierpienia - dowód umysłu, że jest naprawdę wolny, bo nawet cierpienie nim nie zarządza - wtedy gdy umysł dobrowolnie jest w stanie przyjąć to cierpienie, które jest tym pierwszym, prostym złem. Tak to pierwsze zło - cierpienie - może być podstawą do pokazania drugiego, wyższego DOBRA - poświęcenia umysłu, wyższej odpowiedzialności tegoż umysłu, czyli przekroczenia pewnej bariery dla tego umysłu.
To wszystko, te wszystkie wartości w ogóle nie mają zastosowania do świata nieświadomej materii. A już szczególnie ten poziom dobrowolnego przyjęcia na siebie cierpienia, które jest świadectwem narodzenia się z ducha, czyli niejako uwolnienia się umysłu od tych pierwszych zależności, od tego pierwotnego układu sił, które ów umysł standardowo by determinowały.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kruchy04
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 16:16, 27 Wrz 2022 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Człowiek - bestia to człowiek, który nie odkrył prawdziwego siebie. |
A co tu jest do odkrycia? Każdy jest taki jakim go natura stworzyła. Rekin zabija, bo taka jest jego natura, lew rządzi stadem, bo taka jest jego natura, wilk zjada owcę, bo taka jest jego natura i my ludzie też jesteśmy zwierzętami, każdy jakoś "urobiony" przez naturę. Ci ludzie też są tacy, bo takim ich stworzyła natura, gdyby stworzył ich Bóg to nie mieliby skłonności do bestialskich morderstw.
Cytat: | W sensie deterministycznym, ale też i BEZOSOBOWYM każde "dlaczego?" jest wskazaniem na jakieś zdarzenia, konfiguracje, modele. Za każdym razem, gdy pytamy "dlaczego?" będziemy w końcu musieli przyznać, iż wynikanie musi oprzeć się o ZAŁOŻONĄ PODSTAWĘ. Nie ma poprawnej odpowiedzi na pytanie "dlaczego?", jeśli przyjmiemy, iż ma owa odpowiedź być zawsze udzielona w oparciu o ZESTAW WSKAZAŃ. Bo wskazywalność dla wszystkich dlaczegów musiałaby albo być rekurencyjna do nieskończoności (czyli tak samo nieskuteczna, jakby jej nie było), albo zamknąć się w jakiś cykl, w którym wrócimy do punktu wyjściowego, a wtedy mamy rozumowanie w błędnym kole, czyli znowu wadliwość logiczną. |
Ale to właśnie w sensie "deterministycznym" i "bezosobowym" poznajemy świat, tak działa nauka. Przeciwieństwem tego byłoby poznanie osobowe, które może być chyba oparte tylko na chciejstwie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 21:25, 27 Wrz 2022 Temat postu: |
|
|
Kruchy04 napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Człowiek - bestia to człowiek, który nie odkrył prawdziwego siebie. |
A co tu jest do odkrycia? Każdy jest taki jakim go natura stworzyła. Rekin zabija, bo taka jest jego natura, lew rządzi stadem, bo taka jest jego natura, wilk zjada owcę, bo taka jest jego natura i my ludzie też jesteśmy zwierzętami, każdy jakoś "urobiony" przez naturę. Ci ludzie też są tacy, bo takim ich stworzyła natura, gdyby stworzył ich Bóg to nie mieliby skłonności do bestialskich morderstw. |
Jeśli ktoś jest w całości "urobiony przez siły natury", to nie ma jego - jako jego, tylko jest sama ta natura. Jeśli władca kimś włada niepodzielnie, jeśli włada tak, że realizuje się zawsze wola władcy, to to coś władane jest tylko PRZEDŁUŻENIEM WŁADCY, nie ma swojej samoistnej woli, wartości, mocy.
"STAJEMY SIĘ" NASZYM BUNTEM przeciw tej - pierwotnej - naturze, która włada tym czymś, czym na początku jesteśmy. Jeśli jest w tym czymś jakiś minimalny choćby zaczyna tej wolności osobistej, prawdziwej, właśnie tej, która po swojemu już niezależnie od tej startowej natury, zaczyna przejmować władzę, to wtedy stajemy się, buduj3emy swoją wolność osobistą. Wtedy przestajemy robić po prostu to, czego "domaga się" od nas instynkt, czy domagają się ludzie władający nami.
Jeśli ktoś rzeczywiście w 100% jest urobiony przez naturę (biologię, środowisko) to go nie ma, to wtedy jest tylko figurant osoby bez prawdziwej - WŁASNEJ - osobowości. Wtedy niejako masz nawet rację, bo nie ma tej natury - już prawdziwej, samodzielnie odkrytej, tej w którą dopiero UBRALIŚMY NASZĄ OSOBOWOŚĆ.
Ja jednak mówię o tej sytuacji, gdy ktoś - startując od biologicznej natury i więzów sobie narzuconych - był w stanie WYBUDOWAĆ COŚ INDYWIDUALNEGO, OSOBISTEGO, co się wzięło z jego życia, wysiłku, wątpliwości, przemyśleń, nawet błędów (naprawianych potem), a co uzyskało spójność na tyle, że zaczęło rządzić, zaczęło przeważać nad tym, co było pierwotną - zewnętrzną - naturą.
Kruchy04 napisał: | Cytat: | W sensie deterministycznym, ale też i BEZOSOBOWYM każde "dlaczego?" jest wskazaniem na jakieś zdarzenia, konfiguracje, modele. Za każdym razem, gdy pytamy "dlaczego?" będziemy w końcu musieli przyznać, iż wynikanie musi oprzeć się o ZAŁOŻONĄ PODSTAWĘ. Nie ma poprawnej odpowiedzi na pytanie "dlaczego?", jeśli przyjmiemy, iż ma owa odpowiedź być zawsze udzielona w oparciu o ZESTAW WSKAZAŃ. Bo wskazywalność dla wszystkich dlaczegów musiałaby albo być rekurencyjna do nieskończoności (czyli tak samo nieskuteczna, jakby jej nie było), albo zamknąć się w jakiś cykl, w którym wrócimy do punktu wyjściowego, a wtedy mamy rozumowanie w błędnym kole, czyli znowu wadliwość logiczną. |
Ale to właśnie w sensie "deterministycznym" i "bezosobowym" poznajemy świat, tak działa nauka. Przeciwieństwem tego byłoby poznanie osobowe, które może być chyba oparte tylko na chciejstwie. |
Ty - jako człowiek, jako świadomość - "jesteś nauką"?
Myślisz Wikipedią, czy swoim rozumem?
Podejmujesz decyzję o tym, czy wypić herbatę chemią, której Cię nauczono?
Ściemniasz samemu sobie, sam sobie robisz wodę z mózgu, gdy wciskasz ten kit, że oto cokolwiek w życiu robisz "nauką". A ja twierdzę, że ani Ty, ani jakikolwiek na świecie człowiek, niczego w ogóle nie robi "nauką". Nauka trochę dokłada się w rozpoznaniach świata, dodając jakiś tam zbiór wzorców, opartych o wspólne w społecznościach konteksty, jednak każda decyzja jaką podejmujesz, jest po prostu Twoja:
- to Ty INDYWIDUALNIE, w sposób jedyny dla każdej sytuacji, podejmujesz codziennie te tysiące (najczęściej nieuświadamianych, skąd się biorą) decyzji typu:
- gdzie skierować wzrok
- co odpowiedzieć rozmówcy
- jak usiąść na krześle
- w którą stronę skierować swoje kroki
- jakim środkiem komunikacji się przemieścić
- co zjeść, a co wyrzucić do śmieci
- czemu się lepiej przyjrzeć, który link kliknąć
- jak zinterpretować ucisk, zapach, dźwięk
Spróbuj CHOĆBY TYLKO DLA JEDNEJ dzisiaj podjętej decyzji wskazać jej ścisły deterministyczny naukowy wzorzec, który (rzekomo) zastosowałeś.
Jakąż to "naukę" zastosowałeś (podaj konkretnie - jakie prawo, wedle jakich założeń, w oparciu o jakie konkretnie przesłanki) gdy robiłeś wybraną przez Ciebie czynność życiową wymagającą przecież jakiejś tam decyzji - choćby to, czy zjadłeś kanapkę, albo czy założysz czyste skarpetki (może być cokolwiek innego).
No opisz może JEDNĄ rzecz, którą rzeczywiście NAUKOWO zastosowałeś dzisiejszego dnia. Jedną rzecz!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kruchy04
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 23:48, 27 Wrz 2022 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Jeśli ktoś jest w całości "urobiony przez siły natury", to nie ma jego - jako jego, tylko jest sama ta natura. Jeśli władca kimś włada niepodzielnie, jeśli włada tak, że realizuje się zawsze wola władcy, to to coś władane jest tylko PRZEDŁUŻENIEM WŁADCY, nie ma swojej samoistnej woli, wartości, mocy.
"STAJEMY SIĘ" NASZYM BUNTEM przeciw tej - pierwotnej - naturze, która włada tym czymś, czym na początku jesteśmy. Jeśli jest w tym czymś jakiś minimalny choćby zaczyna tej wolności osobistej, prawdziwej, właśnie tej, która po swojemu już niezależnie od tej startowej natury, zaczyna przejmować władzę, to wtedy stajemy się, buduj3emy swoją wolność osobistą. Wtedy przestajemy robić po prostu to, czego "domaga się" od nas instynkt, czy domagają się ludzie władający nami.
Jeśli ktoś rzeczywiście w 100% jest urobiony przez naturę (biologię, środowisko) to go nie ma, to wtedy jest tylko figurant osoby bez prawdziwej - WŁASNEJ - osobowości. Wtedy niejako masz nawet rację, bo nie ma tej natury - już prawdziwej, samodzielnie odkrytej, tej w którą dopiero UBRALIŚMY NASZĄ OSOBOWOŚĆ.
Ja jednak mówię o tej sytuacji, gdy ktoś - startując od biologicznej natury i więzów sobie narzuconych - był w stanie WYBUDOWAĆ COŚ INDYWIDUALNEGO, OSOBISTEGO, co się wzięło z jego życia, wysiłku, wątpliwości, przemyśleń, nawet błędów (naprawianych potem), a co uzyskało spójność na tyle, że zaczęło rządzić, zaczęło przeważać nad tym, co było pierwotną - zewnętrzną - naturą. |
To jest to narodzenie się z ducha, o którym uczył Jezus?
Mamy jakąś naturę i nasza natura determinuje nasze zachowania. Jesteśmy zależni od własnej woli, poglądów, genów, biologii itd. To wszystko nas tworzy i "narodzenie się z ducha" jeśli jest rozumiane jako całkowite zerwanie człowieka z łańcucha przyczynowo-skutkowego to mit.
Zauważ przy okazji ciekawa rzecz, że nie odbiegamy od świata zwierząt pod względem różnych cech i zachowań. Niektórzy ludzie mają to "w naturze", że są silni, ich twarz jest groźna i samym swoim wyglądem mówią "jestem tu tym dominującym, budzącym respekt", a są też "z natury", tacy co z twarzy i wyglądu raczej wysyłają komunikat "jestem popychadłem, kimś kto da się łatwo podporządkować". Jedni rodzą się niczym wilk, a inni jak owce. Mamy z naturą więcej wspólnego niż nam się wydaje.
Cytat: | Jakąż to "naukę" zastosowałeś (podaj konkretnie - jakie prawo, wedle jakich założeń, w oparciu o jakie konkretnie przesłanki) gdy robiłeś wybraną przez Ciebie czynność życiową wymagającą przecież jakiejś tam decyzji - choćby to, czy zjadłeś kanapkę, albo czy założysz czyste skarpetki (może być cokolwiek innego).
No opisz może JEDNĄ rzecz, którą rzeczywiście NAUKOWO zastosowałeś dzisiejszego dnia. Jedną rzecz! |
Oczywiście, że w wielu sytuacjach dnia codziennego, będzie kierowało mną moje chciejstwo, moja natura, która mnie determinuje, ale jeśli tym sposobem miałbym wytyczać prawdę o otaczającej mnie rzeczywistości to bym robił niewłaściwie. Religie wytyczają prawdę chciejstwem i widzisz ile ich mamy..
Ja wolę posłuchać się nauki jeśli chodzi o zagadki świata i naszej egzystencji.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 0:57, 28 Wrz 2022 Temat postu: |
|
|
Kruchy04 napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Jeśli ktoś jest w całości "urobiony przez siły natury", to nie ma jego - jako jego, tylko jest sama ta natura. Jeśli władca kimś włada niepodzielnie, jeśli włada tak, że realizuje się zawsze wola władcy, to to coś władane jest tylko PRZEDŁUŻENIEM WŁADCY, nie ma swojej samoistnej woli, wartości, mocy.
"STAJEMY SIĘ" NASZYM BUNTEM przeciw tej - pierwotnej - naturze, która włada tym czymś, czym na początku jesteśmy. Jeśli jest w tym czymś jakiś minimalny choćby zaczyna tej wolności osobistej, prawdziwej, właśnie tej, która po swojemu już niezależnie od tej startowej natury, zaczyna przejmować władzę, to wtedy stajemy się, buduj3emy swoją wolność osobistą. Wtedy przestajemy robić po prostu to, czego "domaga się" od nas instynkt, czy domagają się ludzie władający nami.
Jeśli ktoś rzeczywiście w 100% jest urobiony przez naturę (biologię, środowisko) to go nie ma, to wtedy jest tylko figurant osoby bez prawdziwej - WŁASNEJ - osobowości. Wtedy niejako masz nawet rację, bo nie ma tej natury - już prawdziwej, samodzielnie odkrytej, tej w którą dopiero UBRALIŚMY NASZĄ OSOBOWOŚĆ.
Ja jednak mówię o tej sytuacji, gdy ktoś - startując od biologicznej natury i więzów sobie narzuconych - był w stanie WYBUDOWAĆ COŚ INDYWIDUALNEGO, OSOBISTEGO, co się wzięło z jego życia, wysiłku, wątpliwości, przemyśleń, nawet błędów (naprawianych potem), a co uzyskało spójność na tyle, że zaczęło rządzić, zaczęło przeważać nad tym, co było pierwotną - zewnętrzną - naturą. |
To jest to narodzenie się z ducha, o którym uczył Jezus?
Mamy jakąś naturę i nasza natura determinuje nasze zachowania. Jesteśmy zależni od własnej woli, poglądów, genów, biologii itd. To wszystko nas tworzy i "narodzenie się z ducha" jeśli jest rozumiane jako całkowite zerwanie człowieka z łańcucha przyczynowo-skutkowego to mit.
Zauważ przy okazji ciekawa rzecz, że nie odbiegamy od świata zwierząt pod względem różnych cech i zachowań. Niektórzy ludzie mają to "w naturze", że są silni, ich twarz jest groźna i samym swoim wyglądem mówią "jestem tu tym dominującym, budzącym respekt", a są też "z natury", tacy co z twarzy i wyglądu raczej wysyłają komunikat "jestem popychadłem, kimś kto da się łatwo podporządkować". Jedni rodzą się niczym wilk, a inni jak owce. Mamy z naturą więcej wspólnego niż nam się wydaje. |
Nie neguję naszej zależności od biologicznej natury. Właśnie piszę o tym, że OD NIEJ ZACZYNAMY, a także ż nią - w pewnym sensie - walczymy.
Co nie zmienia też tego, że rodzący się z ducha człowiek, zaczyna nadawać swoim osobistym przekonaniom, światopoglądowi, celom życiowym, narzędziom mentalnym CORAZ WIĘKSZĄ SPÓJNOŚĆ - one w końcu zaczynają funkcjonować coraz bardziej niezależnie, już realizując inny program, niż ten pierwotny - biologiczny.
Kruchy04 napisał: | Cytat: | Jakąż to "naukę" zastosowałeś (podaj konkretnie - jakie prawo, wedle jakich założeń, w oparciu o jakie konkretnie przesłanki) gdy robiłeś wybraną przez Ciebie czynność życiową wymagającą przecież jakiejś tam decyzji - choćby to, czy zjadłeś kanapkę, albo czy założysz czyste skarpetki (może być cokolwiek innego).
No opisz może JEDNĄ rzecz, którą rzeczywiście NAUKOWO zastosowałeś dzisiejszego dnia. Jedną rzecz! |
Oczywiście, że w wielu sytuacjach dnia codziennego, będzie kierowało mną moje chciejstwo, moja natura, która mnie determinuje, ale jeśli tym sposobem miałbym wytyczać prawdę o otaczającej mnie rzeczywistości to bym robił niewłaściwie. Religie wytyczają prawdę chciejstwem i widzisz ile ich mamy..
Ja wolę posłuchać się nauki jeśli chodzi o zagadki świata i naszej egzystencji. |
Nie byłeś w stanie wskazać NAWET JEDNEGO przypadku, gdy coś zrobiłeś stricte nauką (ja z resztą też nie jestem w stanie, więc to nie jest zarzut, ale to, że wskazujesz coś, co w istocie ma marginalne znaczenie w Twoim realnym życiu). A jednak z Twojej wcześniejszej (także i tej ostatniej) wypowiedzi wynikałoby, że wierzysz, iż tą nauką jakieś prawdy rzekomo sobie ustalasz. Jakieś te prawdy są, tylko....
dziwnym trafem akurat w Twoim życiu się nie stosują (w moim też). Jakoś "dziwnym trafem" praktycznie to wszystko na czym w życiu się na co dzień opierasz, jest po prostu Twoje, subiektywne, zaś naukowa wiedza (jaką by kto tam nie posiadł) czasem bywa drobnym modyfikatorem niektórych rzadkich decyzji.
Ale jednocześnie rzekomo to nauką wciąż te prawdy ustalasz...
I to nawet prawdy na temat "naszej egzystencji", egzystencjalne prawdy. No to z jedną chociaż wymień taką, którą nauką ustaliłeś...
Znalazłeś już coś podobnego?...
Oczywiście nie przeczę, że może i zdarzyło się, iż do jakiegoś quizu, krzyżówki, czy podobnego zastosowania wykorzystałeś coś, co się powszechnie uznaje za "wiedzę naukową". W końcu może coś podobnego byś znalazł. Ale teraz porównaj te - zapewne rzadkie - przypadki z tymi tysiącami drobnych decyzji każdego dnia, które podejmowałeś, a które z nauką właściwie nic nie mają wspólnego. I porównaj dalej to z Twoimi deklaracjami, jak to rzekomo tylko nauką coś prawdziwego ustalasz...
Jak bardzo to jest nieadekwatne - te deklaracje do realiów.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kruchy04
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 2:31, 28 Wrz 2022 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Nie neguję naszej zależności od biologicznej natury. Właśnie piszę o tym, że OD NIEJ ZACZYNAMY, a także ż nią - w pewnym sensie - walczymy.
Co nie zmienia też tego, że rodzący się z ducha człowiek, zaczyna nadawać swoim osobistym przekonaniom, światopoglądowi, celom życiowym, narzędziom mentalnym CORAZ WIĘKSZĄ SPÓJNOŚĆ - one w końcu zaczynają funkcjonować coraz bardziej niezależnie, już realizując inny program, niż ten pierwotny - biologiczny. |
No to jak ktoś chce się "narodzić z ducha" to musi udać się do psychologa, czyli skorzystać z współczesnej nauki:)
Oczywiście można próbować i bez psychologa. W internecie jest mnóstwo poradników jak stawiać sobie cele życiowe.
Cytat: | Nie byłeś w stanie wskazać NAWET JEDNEGO przypadku, gdy coś zrobiłeś stricte nauką (ja z resztą też nie jestem w stanie, więc to nie jest zarzut, ale to, że wskazujesz coś, co w istocie ma marginalne znaczenie w Twoim realnym życiu). A jednak z Twojej wcześniejszej (także i tej ostatniej) wypowiedzi wynikałoby, że wierzysz, iż tą nauką jakieś prawdy rzekomo sobie ustalasz. Jakieś te prawdy są, tylko....
dziwnym trafem akurat w Twoim życiu się nie stosują (w moim też). Jakoś "dziwnym trafem" praktycznie to wszystko na czym w życiu się na co dzień opierasz, jest po prostu Twoje, subiektywne, zaś naukowa wiedza (jaką by kto tam nie posiadł) czasem bywa drobnym modyfikatorem niektórych rzadkich decyzji.
Ale jednocześnie rzekomo to nauką wciąż te prawdy ustalasz... |
Próbujesz mi wcisnąć naukę do celów jakich ona nie aspiruje. Nie będę nauką ustalać, czy popołudniu ugotować obiad czy może kupić coś dobrego w restauracji. To nie od tego jest nauka! A Ty chcesz mnie rozliczyć z takich rzeczy codziennych. Tu często zadecyduje moje chciejstwo. Na nauce oprę się, gdy moim celem będzie poznanie świata. Tu swoje chciejstwo muszę wyłączyć i podążać za naukowymi dowodami tam dokąd prowadzą nawet jeśli chciałbym, aby prawda była inna.
Dobrze, chcesz przykładu..
Nauką ustalono np. że cukier jest bardzo szkodliwy dla organizmu, że uzależnia tak jak narkotyki:
https://youtu.be/w6s5fOkzl9w
No to jako, że ja "ustalam prawdy nauka" to od teraz skoro ustalono prawdę na temat cukru to postanowiłem, że ograniczę słodzenie herbaty. Mniej słodkości itd.
Chciałeś przykład to proszę bardzo.
A może jeszcze jakiś przykładzik?
No to proszę. Nauka ustaliła, że zbijanie temperatury ciała od 37^C do 38^C jest niekorzystne, dla naszego organizmu i lepiej żeby organizm sam się bronił i ja tę prawdę wykorzystuje w życiu.
To już dwa przykładziki. Możnaby więcej, ale chyba nie ma potrzeby.
Cytat: | I to nawet prawdy na temat "naszej egzystencji", egzystencjalne prawdy. No to z jedną chociaż wymień taką, którą nauką ustaliłeś... |
Tylko jedną?
Ok. No to np. pytanie egzystencjalne: "kim jestem?". To pytanie należy do pytań egzystencjalnych. I nauka daje odpowiedź na to pytanie. Odpowiedź jest prosta: Jestem gatunkiem zwierzęcia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 17:08, 28 Wrz 2022 Temat postu: |
|
|
Kruchy04 napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Nie neguję naszej zależności od biologicznej natury. Właśnie piszę o tym, że OD NIEJ ZACZYNAMY, a także ż nią - w pewnym sensie - walczymy.
Co nie zmienia też tego, że rodzący się z ducha człowiek, zaczyna nadawać swoim osobistym przekonaniom, światopoglądowi, celom życiowym, narzędziom mentalnym CORAZ WIĘKSZĄ SPÓJNOŚĆ - one w końcu zaczynają funkcjonować coraz bardziej niezależnie, już realizując inny program, niż ten pierwotny - biologiczny. |
No to jak ktoś chce się "narodzić z ducha" to musi udać się do psychologa, czyli skorzystać z współczesnej nauki:)
Oczywiście można próbować i bez psychologa. W internecie jest mnóstwo poradników jak stawiać sobie cele życiowe.
|
Oczywiście CAŁE ŻYCIOWE DOŚWIADCZENIE ma tu znaczenie!
Nie zamierzam deprecjonować ani wskazówek, które daje metodologia i wiedza naukowa, ani doświadczeń innych ludzi, ich uwag, rozumowań. Wszystko tu się przyda! Wszystkie ręce na pokład!
[quote="Kruchy04"] Michał Dyszyński napisał: | Nie neguję naszej zależności od biologicznej natury. Właśnie piszę o tym, że OD NIEJ ZACZYNAMY, a także ż nią - w pewnym sensie - walczymy.
Co nie zmienia też tego, że rodzący się z ducha człowiek, zaczyna nadawać swoim osobistym przekonaniom, światopoglądowi, celom życiowym, narzędziom mentalnym CORAZ WIĘKSZĄ SPÓJNOŚĆ - one w końcu zaczynają funkcjonować coraz bardziej niezależnie, już realizując inny program, niż ten pierwotny - biologiczny. |
No to jak ktoś chce się "narodzić z ducha" to musi udać się do psychologa, czyli skorzystać z współczesnej nauki:)
Oczywiście można próbować i bez psychologa. W internecie jest mnóstwo poradników jak stawiać sobie cele życiowe.
Cytat: | No to np. pytanie egzystencjalne: "kim jestem?". To pytanie należy do pytań egzystencjalnych. I nauka daje odpowiedź na to pytanie. Odpowiedź jest prosta: Jestem gatunkiem zwierzęcia. |
I co z tego by miało wynikać dla Twoich życiowych decyzji?...
Owszem, da się na setki sposobów dawać różnego rodzaju - mniej lub bardziej z nauką powiązane - odpowiedzi. Np. w stylu:
Jestem...
- podanie zawodu
- podanie płci
- podanie narodowości
- podanie jakiejś życiowej ambicji, z którą się ktoś identyfikuje
- podanie stanu rodzinnego
itp. itd. To są wszystko jednak ZALEŻNOŚCI ZE ŚWIATEM, jakie dostrzegasz.
Dla mnie to nie byłyby zadowalające odpowiedzi, bo "bycie gatunkiem zwierzęcia" odnosi się do tysięcy stworzeń, jest jakimś tam skategoryzowaniem wedle czyjegoś widzimisię, który językowym pojęciom postawił te, a nie inne ramy. Dla mnie to wręcz śmieszne byłoby uznanie SIEBIE poprzez utożsamienie z jakąś tam (w sumie dowolną) jednostkowa kategorią. Ja się do tego nie przyznaję. To nie jestem ja!
Ale masz prawo mieć odrębne zdanie w tej kwestii.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|