|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Komandor
Gość
|
Wysłany: Czw 12:10, 05 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Zresztą, oprócz represji zakończyły sie one cofnięciem podwyżek. Co nawiasem mówiąc było gwoździem do trumny ekipy gierkowskiej, bo te podwyżki...były konieczne dla ekonomii kraju - głośno mówili o tym ekonomiści - zarówno ci marksistowscy, jak i inni. |
Dokładnie. Konieczność podwyżek była już w 1970 i tez w wyniku strajku zostały cofnięte, Kolejna nieudana próba to 1976, również strajki i wycofanie się z planów. Rok 1980, podwyżki których konsekwencją były kolejne strajki chociaż sprawa Walentynowicz była też pewnym zapalnikiem.
Czyli rząd jednak próbował się zachowywać racjonalnie i równoważyć rynek ale kto to uniemożliwił? Ludzie ich strajki i zamieszki bo to nie były strajki w normalnym rozumieniu a najczęściej zamieszki właśnie.
Cytat: | A błędem jeśli już to było uleganie ludziom. Jak to w straszliwym reżimach bywa. Ulegają po prostu.
Kolejnym towarem deficytowym były mieszkania. Powód? Zbyt wielu obywateli oraz niewydolna gospodarka. Efekt? Przydział mieszkania następował nawet po kilkunastu latach czekania. Aby w ogóle mieć szansę na swoje lokum, należało najpierw zapisać się do spółdzielni mieszkaniowej. Wydaje się proste, ale kolejki były niebotyczne. Sytuacji nie ułatwiał fakt, że taki system przydziału mieszkań rodził wiele patologii. Pierwsi na liści byli bowiem nie zwykli obywatele, ale działacze PZPR, pracownicy Milicji Obywatelskiej czy wojska. Oczekiwanie na mieszkanie nie oznaczało, że otrzymywało się je za darmo. Popularne były książeczki mieszkaniowe, na które regularnie wpłacano pieniądze. Takie książeczki posiadały nawet kilkuletnie dzieci.
|
O kurwa, ale jaja. A teraz ktoś komuś daje mieszkanie na przydział? Też niby taki obowiązek konstytucyjny jest by zapewnić prawo do mieszkania.
No i ci milicjanci i wojsko pierwsze na liście na mieszkania? Kurcze, w latach 1950 - 1970 zbudowano ok 6 mln mieszkań, to ile było tej milicji i kadry wojska?
Ile dzisiaj biedak czeka na komunalne?
I czy to prawda? Trochę tak a trochę nie. Czekało się rożnie w rożnych miastach i w rożnych okresach. W latach 70. znacznie krócej.
Jak pisałem, jakby był w tym okresie liberalny wolny rynek, problem by nie istniał bo ludzie mieszkali by w slamsach. To normalna kolej rzeczy gwałtownego rozwoju miast i industrializacji w liberalnych gospodarkach. I praktycznie żadne miasto w okresie gwałtownego wzrostu i napływu ludzi ze wsi go nie uniknęło. Ani Łódź, ani Warszawa, ani nowoczesna i planowana centralnie Gdynia, Ani Mediolan, Rzym ani Meksyk, Rio, Delhi ani Mańka sztandarowy przykład czyli Singapur. I to dzisiaj.
wystarczy wygooglac na YT - The hidden slums in Singapore
Oczywiście u nas piszą najczęściej tak:
"Singapur pokazał, jak zapewnić obywatelom tanie mieszkania"
a na Zachodzie tak:
"The return of the slums and Singapore’s Shame"
"Hidden slums of Singapore revealed"
A to trzecie najbogatsze państwo świata ponoć.
I mając te przykłady, że nagły wzrost urbanizacji i industrializacji,
odbywający się w ciągu kilkudziesięciu lat masowy ruch ludności ze wsi do dużych, rozwijających się miast prowadzi do powstawania slamsów, będących często siedliskiem biedy na cale długie lata, nie ma żadnych przesłanek, że akurat w Polsce, gdyby po II WŚ była wolnorynkowa i demokratyczna takie by nie powstały. To niczym, żadnymi empirycznymi przykładami, nie poparty i wyssany z Palca mit, że wolna Polska dala by sobie lepiej radę z tym problemem.
Ale powtarzajcie te bzdury wierutne dale jak to ta PRL była niewydolna i gdyby nie ona to pstryk, i już, byście WSZYSCY jak jeden, mieszkali w pięknych apartamentach, żarli kiełbasę bez chleba, ot tak z ręki, od czasu do czasu przegryzając cytrynami i bananami, jeździli pięknymi samochodami a nawet mieli telefon i papier toaletowy. No może nie od razu, możne nie już w roku 1950 ale tak w 1970, góra 1975 na pewno.
A ja twierdze, że znaczna cześć, może nawet większa, by mieszkała w starych kamienicach bez większych wygód (to ci szczęśliwcy) i w slamsach w domkach skleconych byle jak i z byle czego.
No ale na wystwach i w sklepach towaru by było w bród. Tu się zgadzam.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Komandor
Gość
|
Wysłany: Czw 12:12, 05 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Top zdanie, które przez przypadek znalazło się w cytacie postu Agafii jest moje. Zwykła pomyłka
Cytat: | A błędem jeśli już to było uleganie ludziom. Jak to w straszliwym reżimach bywa. Ulegają po prostu. |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23303
Przeczytał: 74 tematy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 13:11, 05 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Anonymous napisał: | Cytat: | Pierwsze polskie - PEŁNE wydanie.
Pierwsze zaś oficjalne, mocno zresztą okrojone przez cenzurę wydanie pamiętników w Polsce to gdzieś tak końcówka lat 80-tych, a może i początek lat 90-tych..
|
W bibliotece miejskiej - publicznej jak najbardziej było stare wydanie z przed wojny i to chyba pierwszej. Czytałem jeszcze w LO. Pani bibliotekarka nawet o dowód nie pytała. Pewnie nie wiedziała co to jest.
Nie moja wina, żeście swoje biblioteki w powstaniu spalili.
To z lat 80. też kupiłem. Aby sobie przypomnieć książkę z "dzieciństwa"
Jak było okrojone przez cenzurę to nie wiem co wycieli. Czytając to "okrojone" to chyba tylko kopulacja ze słoniem zostaje. | fajny tekst!!!!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AGAFIA
Usunięcie na własną prośbę
Dołączył: 20 Paź 2014
Posty: 1702
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 14:19, 05 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Ale powtarzajcie te bzdury wierutne dale jak to ta PRL była niewydolna i gdyby nie ona to pstryk, i już, byście WSZYSCY jak jeden, mieszkali w pięknych apartamentach, żarli kiełbasę bez chleba, ot tak z ręki, od czasu do czasu przegryzając cytrynami i bananami, jeździli pięknymi samochodami a nawet mieli telefon i papier toaletowy. |
Bzdury to powtarzasz Pan, Komandorze. Na początek o dzieciach karmionych wołem, wieprzem i rybami, sporadycznych kolejkach a teraz o rozkwicie budownictwa. Tymczasem, oczywiście w dużym skrócie, w latach czterdziestych i pięćdziesiątych czymś normalnym było dokwaterowywanie do mieszkań własnościowych nowych lokatorów.Po 1956 roku dekret o dokwaterowywaniu już nie był realizowany.Duże mieszkania mogli mieć tylko zasłużeni działacze partyjni i Ameryki tutaj nie odkryłam. Następnie mieliśmy mieszkania gomułkowskie, czyli z wnęką kuchenną i z wucetem na korytarzach. W 1965 r wprowadzono coś co nazywano stażem kandydackim co nie uchroniło spółdzielni przez wydłuzającymi się kolejkami.
W latach 70 dopiero, jako tako sytuacja zaczęła się poprawiać. Czyli ta wielka płyta, o której wspominałam wczoraj, robiona na szybko, niechlujnie, czego efekty widać do dzisiaj. No, ale 10 mln osób otrzymało dach nad glową, co można uznać za sukces. Nie można jednak zapominać, że z tego powodu w 1976 r. całkowicie zrezygnowano z budownictwa komunalnego, zaspokajającego potrzeby najuboższych. Co by tu jeszcze? Może to, że ze wzg. na pernamentne braki wszystkiego (których to braków jak twierdzicie nie było) wprowadzano transakcje wiązane, wy nam materiały i zalogę, my wam przydziały mieszkań.
Można też zahaczyć o budownictwo jednorodzinne. Tylko, że i tu napotykaliśmy trudności były w uzyskaniu państwowych działek budowlanych. Ich wydzielenie było często niemożliwe z powodu braku lokalnych planów zagospodarowania przestrzennego, o innych z uzyskaniem kredytów, a nawet uzbrojeniem działek nie wspomnę. Yu posłużę się cytatem, bo za długo by recenzować
Wznoszenie domu jednorodzinnego, niezależnie od wskazanych trudności biurokratycznych i materiałowych, wiązało się zwykle z wieloma komplikacjami. Badani przez Władysławę Malicką budujący domy w Warszawie i okolicach dzięki kredytowi uzyskanemu w latach 1961-1965 z Banku Inwestycyjnego wielokrotnie opisywali „perypetie związane z dochodzeniem legalności środków na budowę przeprowadzanymi przez wydziały finansowe rad narodowych oraz przykrości doznawane w życiu codziennym, na skutek funkcjonowania w społeczeństwie krzywdzącego stereotypu posiadacza domu jednorodzinnego, z którym nierozłącznie związana jest cecha nieuczciwości”36.
Patologiczną formą tego budownictwa były samowole. Według szacunków Jerzego Cegielskiego tylko w latach 1957-1960 w Warszawie „na dziko”, bez wymaganego pozwolenia, na terenach państwowych i prywatnych, wybudowano około 3500 budynków i 7900 izb (wliczając dobudowy i nadbudowy). Autor cytowanej pracy ustalił, że taki sposób postępowania nie wynikał z tylko z chęci zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych. Według niego istniało również „budownictwo ruderowe pozorowane, realizowane bez dostatecznego nacisku konieczności mieszkaniowej. Dom-rudera nie jest tu ostatecznym celem budujących, deską ich ratunku, lecz jedynie środkiem zdobycia lepszego mieszkania. Nierzadko budujący wchodzą w ciche zmowy z właścicielami działek, zezwalającymi im na odpłatne użytkowanie terenu pod budowę lub adaptowanie na cele mieszkalne pomieszczeń gospodarczych. Pomieszczenia takie buduje się zazwyczaj lub przebudowuje byle jak, nie wyposaża i nie konserwuje. Zdarza się nawet, że się je celowo rujnuje, stwarza groźbę zawalenia się, aby wezwana w odpowiednim czasie komisja budowlana uznała budynek za nie nadający się do zamieszkania i wydała nakaz eksmisji, stanowiący tytuł do uzyskania mieszkania z przydziału w pierwszej kolejności. W tych przypadkach wygląd i stan techniczny samowolnie wznoszonych budynków stanowi pewien rodzaj żebraczych łachmanów, w które budujący ""przyodziewa się"" i dzięki nim wymusza od państwa hojną jałmużnę w postaci dobrego mieszkania”37.
Zwalczanie samowoli nie było skuteczne. Zasądzane przez kolegia orzekające kary w postaci grzywien o wysokości wynoszącej w 1959 r. 400-500 zł (jak to czyniono w Krakowie) nie mogło skutecznie powstrzymać tego procederu38.
Zdaniem znawcy problematyki Krzysztofa Herbsta w PRL praktycznie nie istniała „możliwość wybudowania domu bez użycia materiałów kradzionych, jeśli budowa nie ma się ciągnąć latami”. W latach siedemdziesiątych w języku potocznym utrwalił się nawet wzmiankowany już termin „złodziejówka”, określający osiedla jednorodzinne wznoszone dla uprzywilejowanych (najbardziej znane: katowicki Brynów i warszawski Żoliborz oficerski bis)39. Do najpoważniejszych barier w rozwoju tej formy budownictwa mieszkaniowego należy zaliczyć nie tylko chroniczny brak materiałów budowlanych, ale również wystarczających środków na zabezpieczenie podstawowego uzbrojenia działek budowlanych w miastach (energia elektryczna, woda, drogi) w większości województw40. Materiały pamiętnikarskie przekonują o niezwykłej uciążliwości budowy domu w warunkach gospodarki niedoboru, a zwłaszcza w sytuacji ograniczonych zasobów finansowych. Wymagało to wielu wyrzeczeń, dokonywania głębokich cięć w budżetach rodzinnych, obejmujących nie tylko wydatki na kulturę, odzież czy używki, ale również na żywność.
No, ale pomijając budownictwo, wróćmy jeszcze do tych braków dot, innych dziedzin.
Poczytałam trochę i znalazłam graśc informacji na temat tzw. czarnego rynku. I jak to jest, że ludziom żyło się w miarę dobrze, stabilnie, a ten miał się nader dobrze własnie za PRL-u? I nie chodzi tu o walutę, kosztowności, a często mięso, którego podobno nie brakowało?
Cytat: | Za Bieruta powstała pierwsza Komisja Specjalna do Walki z Nadużyciami i Szkodnictwem Gospodarczym, która działała do 1954 r. Teoretycznie mogła wszystko: od szukania trefnych towarów do sądzenia i zamykania spekulantów. Okazało się jednak, że potem powstała sprawnie działająca prokuratura, która zajęła się m.in. spekulacją, i komisję zlikwidowano. Następne komisje działały pod innymi nazwami w latach 1957-59 oraz 1981-87 i wydaje mi się, że duża część społeczeństwa szczerze je popierała. Wielu nie było stać, by płacić za kiełbasę dwa razy tyle co w sklepie, wielu sądziło, że handlarze ściągają towar z rynku i jak się ich poskromi, to więcej będzie go w sklepach. Nie była to prawda, ale ludzie często tak myśleli. W latach 60. po tzw. aferze mięsnej [oskarżeni, w tym dyrektorzy handlu uspołecznionego mięsem, odpowiadali za kradzież towaru, podmienianie go i fałszowanie faktur], w której nawet zapadł i został wykonany wyrok śmierci, do władz przychodziły listy ze skargami. Obywatele pisali: "Zamknęliście tych wszystkich aferzystów mięsnych, a towaru dalej nie ma".
| W 1985 r. władze nie zniosły kartek na mięso, chociaż były do tego gotowe - jednak się przestraszyły. Najwięcej mięsa, czyli 4,5 kg miesięcznie, przydzielano robotnikom (a np. górnicy dostawali jeszcze więcej), którzy przed wprowadzeniem kartek tyle go nie konsumowali. Inteligenci z kolei mogli kupić w sklepie 2,5 kg, a wcześniej spożywali przeciętnie 4 kg mięsa. Robotnik przyzwyczaił się do życia na kartki i tego, że państwo zapewnia mu - lepiej lub gorzej - dostępność taniego mięsa. Bał się, że zniesienie kartek wywoła podwyżkę cen. Jak się czyta postulaty strajkowe z lat 1980-81, to w większości pojawia się żądanie wprowadzenia kartek na mięso jako narzędzia sprawiedliwości społecznej. Ale w latach 80. bywało też tak, że w niektórych województwach ceny czarnorynkowe okazywały się niższe od oficjalnych. Cytat: |
I tak można w nieskończoność, tylko po co? Dla mnie oczywistym jest, że dobrze to żyli kombinatorzy i ludzie powiązani z władzą, pełniący jakieś tam funkcje. Reszta zbierała po tyłku..Więc skąd te sentymenty? |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AGAFIA
Usunięcie na własną prośbę
Dołączył: 20 Paź 2014
Posty: 1702
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 14:30, 05 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Podaję źródełka
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Komandor
Gość
|
Wysłany: Czw 14:50, 05 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Dokwaterowanie powiadasz? Straszne! W liberalnej gospodarce by tego było. Ludzie by spali na ulicach.
I jeszcze jedno pytanie. Skąd się wzięła konieczność tego dokwaterowywania w latach 40.?
Przecież przed rokiem 44/45 komuny nie było?
Cytat: | Duże mieszkania mogli mieć tylko zasłużeni działacze partyjni i Ameryki tutaj nie odkryłam.
|
No nie. Tylko, ze to nie prawda. Ojciec Kaczyńskiego i jego matka to tacy komuniści byli? Działacze? Babka mojej zony i jej siostra, żona przedwojennego oficera, który zginał w Katyniu i na dodatek mające takiego brata również?
Cytat: | Tablicę pamiątkową poświęconą ppłk Józefowi Parczyńskiemu, Komendantowi Armii Krajowej Miasta Częstochowy odsłonięto w sobotę, 3 listopada na ścianie domu przy ul. Dąbrowskiego 17, w którym działał.
Ppłk Józef Parczyński, pseudonim "Świt", Kawaler Krzyża Virtuti Militari za wojnę 1920 roku, dowódca Batalionu "Nakło", ranny w Bitwie nad Bzurą w 1939 roku. Odznaczony czterokrotnie Krzyżem Walecznych oraz Złotym Krzyżem zasługi z Mieczami. Komendant Armii Krajowej miasta Częstochowy od 1943 roku. Aresztowany w 1945 roku przez NKWD i zesłany na Półwysep Kolski. Powrócił do Polski w 1949 roku. Zmarł w 1965 roku w Katowicach,
|
Miały mieszkanie, w swojej dawnej kamienicy, podzielone między siebie. Tak po ok 80 m2 na jedną. W jednej części mieszkała ciotka z synem, potem sama, a w drugiej rodzina zony z babką. Zabrali im też w sumie dwa małe pokoje i tam mieszkali jacyś ludzie jeszcze w latach 90.
Prawdopodobnie w pierwszych latach mogły mieć kogoś dokwaterowanego ale nie słyszałem z opowieści. No ale Częstochowa nie była zbytnio zniszczona a i boom związany z rozbudową huty i zakładów włókienniczych przyszedł później, już po dekrecie.
Kolejnym znanym, tym razem nam wszystkim, działaczem komunistycznym. który nie tyle zachował a otrzymał duże mieszkanie, był Wałęsa. Otrzymał na Zaspie w latach 80. specjalnie dla niego połączone z dwóch czy trzech 6 pokojowe mieszkanie w bloku.
Cytat: | No, ale 10 mln osób otrzymało dach nad glową |
Więcej. Tylko 3 mln mieszkań za Gierka daje ok 12 mln ludzi. A w całym okresie od 1950- do 1980 zbudowana ponad 5 mln mieszkań. Po roku 1980 oddano kolejny milion. Razem 6 mln jak nic. A to minimum 24 mln ludzi w kraju liczącym ok 38 mln obywateli Średnią 4 osoby na rodzinę przyjąłem dlatego, że to był boom demograficzny.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AGAFIA
Usunięcie na własną prośbę
Dołączył: 20 Paź 2014
Posty: 1702
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 15:02, 05 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Piszemy o ogóle. A tu statystyki są nieubłagane.
''W zestawieniu z innymi krajami normatyw mieszkaniowy z 1974 roku zbliżał wielkość mieszkań do normatywu belgijskiego z 1967 roku. W obrębie poszczególnych typów mieszkań (M-1 – M-6) na większe mieszkania niż w Polsce liczyć mogli mieszkańcy Bułgarii, Czechosłowacji i ZSRR oraz Wielkiej Brytanii, Norwegi, Finlandii a także Francji. W przypadku dolnej granicy normatywu dla mieszkań typu M-3, M-4, M-5 i M-6 metraż polskich mieszkań był większy jedynie od powstających w ZSRR. W przypadku górnej granicy normatywu dla tych samych typów mieszkań metraż mieszkań w Polsce lokował się w końcowej części tabeli. W porównaniu z mieszkaniami w wymienionych w tabeli krajach, mieszkania w Polsce były wciąż małe.''
Zerknij proszę na tabelki
[link widoczny dla zalogowanych]
Nadal twierdzisz, że duże mieszkania były dla wszystkich?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AGAFIA
Usunięcie na własną prośbę
Dołączył: 20 Paź 2014
Posty: 1702
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 15:21, 05 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Cytat: | I jeszcze jedno pytanie. Skąd się wzięła konieczność tego dokwaterowywania w latach 40.?
Przecież przed rokiem 44/45 komuny nie było? |
II światowa, straciliśmy przecież około 2 mln mieszkań ( w granicach poczdamskich) . W 45 powołano dekret, na mocy którego mieszkanie o 5 pomieszczeniach trzeba było oddać ..
Potem mieliśmy plan sześcioletni, wg. którego finansowano praktycznie przemysł ciężki i zbrojeniówkę.
Dalej Gomułka i chwilowa poprawa, po to by na poczatku lat 60-tych, wstrzymać dofinansowanie jak również przydziały mieszkań.
Nadto istnialo coś takiego jak budownictwo oszczędne. Był więc odgórny przykaz budowania mieszkań o małych powierzchniach, ze wspólnym wc. Potem wielka, ale byle jaka płyta.
Efekty opłakane o czym pisał niejaki Aleksander Paszyński. Co ciekawe,z pełną świadomością. Dalej Gierek i fabryki domów. Z prefabrykatów, po 40 latach taki domek się rozpadał. Wiem, bo na ulicy mamy kilka takich.
Efektem głupiej polityki mieszkaniowej są również bloki wybudowane na teranach zalewowych, Wrocław, Opole, czego skutki mogliśmy oglądać w 97 roku.
Co do reszty.
Wg, NIK ;
- 20 proc. mieszkań oddawano do dyspozycji rad narodowych,
-30 proc. MO i wojska
-20 proc. przydzielało kierownictwo za łapówki
Sporządzone w 1980 roku opracowanie NIK (kierowanej przez Mieczysława Moczara) zawierało kilkadziesiąt nazwisk wojewodów, wojewódzkich sekretarzy partyjnych oraz całego kierownictwa partii i państwa lat siedemdziesiątych z Edwardem Gierkiem na czele, którzy z publicznych pieniędzy zbudowali sobie wille. Propagandowym rozliczeniem tych praktyk, służącym legitymizacji ekipy gen. Jaruzelskiego, był w latach osiemdziesiątych proces Adama Glazura, ministra budownictwa w rządzie Jaroszewicza, którego w 1982 roku skazano na siedem lat więzienia. Udowodniono mu, że z podległych sobie przedsiębiorstw państwowych wyłudził ok. 1,2 mln zł (średnia pensja w drugiej połowie lat siedemdziesiątych wynosiła ok. 4 tys. zł) oraz materiały i robociznę na własną willę.
Dekada propagandy sukcesu nie rozwiązała problemu braku mieszkań. Według danych ze spisu powszechnego w 1978 roku w Polsce przypadało średnio 1,2 osoby na izbę mieszkalną (za izbę uważano również kuchnię). Spora część mieszkań nie nadawała się do dalszego użytkowania. Nie jest przypadkiem, że największa frustracja występowała tam, gdzie sytuacja mieszkaniowa była najtragiczniejsza. W Radomiu, gdzie w 1976 roku wybuchł protest robotniczy, w latach siedemdziesiątych mieszkania były najbardziej zagęszczone w Polsce, a powierzchnia statystycznego lokalu była jedną z najniższych.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AGAFIA
Usunięcie na własną prośbę
Dołączył: 20 Paź 2014
Posty: 1702
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 15:37, 05 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
I tu jeszcze artykulik, na potwierdzenie tego, o czym pisałam powyżej.
Polacy w epoce gierkowskiej musieli zmierzyć się również z problemem korupcji. Trzeba zaznaczyć, że sytuacje korupcyjne z okresu panowania Gierka zostały ujawnione dopiero w następnych latach. Miało to na celu wsparcie legitymacji następnej ekipy rządzącej, i było jednym z elementów rozgrywki politycznej wewnątrz obozu władzy. Bardzo często dochodziło do sytuacji korupcyjnych w gospodarce mięsnej. Przyczyn takich zachowań należy upatrywać w cechach przemysłu mięsnego, jak i w systemie ekonomicznym. Wśród czynników sprzyjających nadużyciom można wymienić złe zabezpieczenie zakładów mięsnych oraz słabą kontrolę przy wjeździe i wyjeździe z rzeźni. Dochodził do tego brak urządzeń paczkujących, a także zaopatrywanie się odbiorców prywatnych w tych samych punktach, co odbiorcy uspołecznieni. Zdarzały się przypadki umożliwiania przez pracowników magazynu handlowego oraz działu korzystnych zakupów kupienia surowców mięsnych i podrobowych prywatnym właścicielom masarni w zamian za łapówki[16].
Problem korupcji istniał też w gospodarce mieszkaniowej. Było to spowodowane tym, że mieszkania były dobrami deficytowymi. Zależność od decyzji urzędnika prowadziła do nadużyć. W skargach nadsyłanych do władz centralnych często pojawiały się zarzuty niesłusznie przydzielonych mieszkań. Mimo wszystko w latach siedemdziesiątych znacznie zwiększono liczbę inwestycji mieszkaniowych stąd łatwiej też było tuszować nadużycia (zob. tabela 1).
Mechanizmy korupcyjne można było również dostrzec w administracji. Sytuacje takie występowały wtedy, gdy urzędnik miał szanse uzyskać jakąś korzyść (niekonieczne materialną) lub gdy był poddany różnym naciskom. Wśród przyczyn nadużyć w administracji można wskazać niski status socjoekonomiczny urzędnika i brak etosu zawodowego. Poza tym pensje urzędników zwłaszcza w administracji były niskie, co też skłaniało pracowników do szukania dodatkowych źródeł dochodu. Był on ponadto poddawany wielu naciskom gdyż musiał być lojalny względem administracji jak i partii. Decyzje jego często były podporządkowane nie prawu, lecz dyrektywom przełożonych państwowych i partyjnych. Choć z drugiej strony mogło też być tak, że taka osoba wolała wszelkie decyzje uzgadniać z aparatem partyjnym, odcinając się w ten sposób od odpowiedzialności za błędne decyzje[17].
Przykładem braku etosu urzędniczego mogą być decyzje urzędników gminnych o wybudowaniu na koszt Skarbu Państwa (bez obciążania beneficjantów) dróg do osiedli czy sprzedaż nieruchomości po zaniżonych cenach[18].
W latach siedemdziesiątych, gdy nastąpił wzrost prywatnej inicjatywy
w gospodarce, zwiększyła się rola przestępstw korupcyjnych o podłożu
karno-skarbowym. Mechanizm korupcji był jednak taki sam. Urzędnik starał się wykorzystać każdą okazje, w której mógł dzięki władzy uzyskać jakieś bonusy. Korzyści materialne nie były jedyną formą praktyk korupcyjnych. Bywały też zwyczaje, polegające na tym, że rodziny i znajomi urzędników byli zwolnieni z różnego rodzaju świadczeń. W dekadzie Gierka zwiększyła się także liczba przestępstw dokonywanych przy okazji wyjazdów międzynarodowych, kiedy to funkcjonariusze partyjni bogacili się szmuglując wódkę, czy biorąc łapówki przy zawieraniu kontraktów międzynarodowych. Zdarzały się również przypadki nieprzestrzegania technologii produkcji. Chodziło głównie o to, że zmieniano czas pracy sprzętu. Urządzenia takie jak: koparka czy spychacz mogły być nieużywane prawie w cale, ale w kartach wpisywano 12-14 godzinne eksploatowanie[19].
Do korupcji dochodziło również podczas transportu ważnych dla gospodarki kraju towarów. „Życie gospodarcze” w 1979 roku podało informacje, że z mleczarni na warszawskiej Woli wywieziono 53 miliony litrów mleka w torebkach foliowych, z czego 4 miliony „zaginęło” w czasie podróży. Dokonano obliczeń, że „zaginęło” tyle mleka, ile rocznie daje 560 krów[20]. W takich sytuacjach prawdopodobnie to ludzie przewożący towary dopuszczali się korupcji, a robili tak, ponieważ po prostu mogli gdyż nikt ich wtedy nie kontrolował. Później jednak doszło to tego, że policja zaczęła pilnować kierowców przewożących towary.
Bardzo głośna stała się wtedy afera „Żelazo” zorganizowana przez gen. Matejewskiego, choć była ona prawdopodobnie jedynie wierzchołkiem góry lodowej przedsięwzięcia przemytniczego, w które weszło MSW na początku dekady. Początki akcji „prania” w Polsce złota pochodzącego z napadów na banki i sklepy jubilerskie sięgają lat 60-tych, jednak Gomułka będąc osobą oszczędną, żeby nie powiedzieć skąpą, narzucił politykę nie afiszowania się z bogactwem. Za Gierka ta koncepcja zniknęła. „Żyj i pozwól żyć innym”, to było motto nowej ekipy. Słowo „żyj” należy jednak rozumieć jako wykorzystywanie pozycji zawodowej dla własnych korzyści. Robotnik wynosił z pracy śruby, by potem odsprzedać się komuś i zarobić, urzędnik papier i taśmy do maszyny, a członek partii przyjmował łapówki, chociaż wtedy mówiono na nie „podarunki”. Podczas pobytu w domu podejrzanego o jakieś przestępstwo można było natknąć się na jakieś pieniądze, które często funkcjonariusze przywłaszczali sobie. Gdy otwarto granice na zachód korupcja dawała większe możliwości zarobków. W ramach akcji „Żelazo” przewożono całe wagony różnych cennych towarów takich jak: złoto, srebro, kamienie szlachetne, ale też luksusowe ubrania, zegarki właściwie wszystko, co miało jakoś wartość. Przemytnicy upatrzyli sobie jeden towar szczególnie, a mianowicie kamienie stosowane przy wyrobie biżuterii tzw. oczka. Były one dla nich bezpieczniejsze, gdyż łatwiej było je ukryć. Większość jubilerów produkcje swą opierała właśnie na tym surowcu. W końcu liczy się ogólna waga wyrobu. Im większa tym lepszy zarobek. Dlatego największe zyski przynosiły tzw. cygańskie pierścionki, gdzie było stosunkowo mało złota, ale był duży kamień w środku. Chodzi tu oczywiście o specjalne kamienie tworzone w fabrykach, które pakowano w arkuszach A4, tak jak cukierki, stąd nazwa kamieni – cukiereczki. Istniały też oczywiście kamienie sztuczne, podróbki, ale istniała metoda na rozpoznanie oszustwa. Chodzi tu o tzw. próbę wody. Należało zapałką nanieść kropelkę wody na największą płaszczyznę oczka. Jeśli mieliśmy doczynienia
z kamieniem naturalnym kropla wody działała się jak rtęć, i żadne wycieranie nic nie dawało. Woda za każdym razem zachowywała się tak samo. Na syntetyku woda rozpłynie się. I mamy pewność, co tak naprawdę kupiliśmy[21].
W budynku MSW przez pewien okres istniał nawet sklep z biżuterią i złotem gdzie „wtajemniczeni” mogli nabywać towary po atrakcyjnych cenach. Komisja MSW badająca w 1984 roku te sprawę oszacowała, że zginęło minimum 65-75 kg złota w różnej postaci (sztabki, broszki, bransoletki)[22].
Trzeba przyznać, że gdy chodzi o pieniądze pomysłowość ludzka nie zna granic. Wojciech Rzecki w swej książce Byłem gliną w PRL opisuje taki oto przykład chowania pieniędzy. Otóż wspomniany wyżej autor otrzymał informacje, że jeden z mieszkańców małej miejscowości (rzecz dzieje się na obrzeżasz Warszawy na początku lat siedemdziesiątych) szuka dostawcy złota. Postanowił on pojechać na miejsce i cóż dostrzegł? Małą wille, ale bez przepychu, w której prócz podstawowego tylko wyposażenia na każdym kroku można było się natknąć na kryształowe wazony, a w nich sztuczne kwiaty na drucianych łodygach. Niby nic, o co można było się przyczepić. Ale nasz bohater dostrzegł, że owe druciane łodygi były owinięte papierem koloru zielonego. Okazało się, że były to oryginalne banknoty 50-złotowe, jakie były w tym czasie w obiegu. Z kolei w pokoi właścicielki stylizowanym na pracownie krawiecką stał duży, drewniany kufer. Gdy dwóch silnych mężczyzn wysunęło go (był okropnie ciężki) okazało się, że wypełniony jest po brzegi 10-złotowymi monetami[23]. W takich sytuacjach również mogło dochodzić do korupcji, gdyż nie ma pewności czy do posterunku trafiała cała gotówka znaleziona na miejscu przestępstwa.
Korupcja była obecna również w służbie zdrowia. Było to spowodowane tym, że lekarze i pielęgniarki nadal byli nisko opłacani. Jednocześnie jeden z punktów regulaminu wywieszanego w szpitalach głosił: „Chorym nie wolno naruszać godności osobistej personelu szpitalnego, w szczególności przez dawanie jakichkolwiek datków lub prezentów”. W 1970 roku przeciętny pracownik przebywał na zwolnieniu chorobowym średnio 13 dni roboczych, a 10 lat później już 18, co może wskazywać na to, że warunki pracy pogorszyły się, ale może też świadczyć o tym, że ludzie zaczęli bardziej dbać
o swoje zdrowie. Korupcji towarzyszył ogromny rozrost machiny urzędniczej. W 1975 roku 47 tysięcy lekarzy było obsługiwanych przez 39-tysięczny personel administracyjny[24].
I jeszcze jedna ciekawostka. Wpływ listów do Biura Listów i Inspekcji KC PZPR; Gospodarka mieszkaniowa: mieszkania kwaterunkowe,spółdzielcze, zakładowe i prywatne,praca wydziałów spraw lokalowych i komisji ds. koordynacji rozdziału mieszkań, meldunki-13233. Dla porównania Uwagi o pracy sądownictwa, prokuratury, Milicji Obywatelskiej i wojska to zaledwie 1578.
I dalej
Kolejnym problemem, z którym musieli sobie radzić mieszkańcy naszego kraju w interesującym nas okresie były kłopoty aprowizacyjne. Brakowało w sklepach mięsa, wędlin, jaj, mebli, obuwia oraz sprzętu elektrotechnicznego. Mieszkańcy mniejszych miast i wsi byli szczególnie dyskryminowani, jeśli chodzi o zaopatrzenie w mięso. Stałym elementem peerelowskiej codzienności były narzekania na organizacje handlu i pracę personelu sklepów. Szczególnie krytykowano sytuację w wiejskich sklepach, gdzie asortyment był skromny, a sprzedawcy opryskliwi[29]. Konsumenci narzekali na ukryte windowanie cen. Proceder ten polegał na wycofywaniu ze sprzedaży tańszych artykułów, i zastępowaniu ich miejsce nowymi, lecz nie zawsze lepszymi. Czasami po prostu zmieniano nazwę towaru lub tylko etykietę. W dzisiejszych czasach ten proceder również występuje, choć trudniej go dostrzec. Rosły też ceny owoców, warzyw, mebli i stali[30].
Rolnicy skarżyli się na brak maszyn i urządzeń oraz nieopłacalność produkcji rolnej spowodowanej niskimi cenami skupu[31]. Zwracali też uwagę na opieszałe załatwianie spraw przez urzędy administracji państwowej. Szczególnie narzekano na stwarzane przez administracje utrudnienia w przekazywaniu gospodarstw za rentę. Konieczność złożenia wielu zaświadczeń sprawiała, że cała procedura trwała od 4 do 6 miesięcy. Na wsi powodem do niezadowolenia był sposób prowadzenia komasacji gruntów. Lepsze grunty otrzymywały osoby zasiadające w komisjach komasacyjnych oraz ich rodziny. Miano za złe również to, że do komisji dopuszczano tylko zamożniejszych gospodarzy. Natomiast z zadowoleniem przyjęto wiadomość o zniesieniu dostaw obowiązkowych mięsa, zboża i ziemniaków. Spowodowało to wzrost dochodowości produkcji rolnej i sprzyjało inwestycjom. Narzekano natomiast na kółka rolnicze. Powodem były niskie kwalifikacje traktorzystów mechaników, a co za tym idzie słaba jakość usług[32].
Powodem do niezadowolenia była też zła organizacja pracy. Często dochodziło do tego, że praca była przerywana z powodu niedostarczenia materiałów od kooperantów. Prace więc trzeba było wykonać w godzinach nadliczbowych. Pracownicy narzekali, że ich zarobki są niższe przez nieudolność kierowników, i całej administracji. Robotnicy skarżyli się na złe warunki socjalne w zakładach pracy, a nawet brak podstawowych urządzeń sanitarnych. Dochodziło też do zatargów pomiędzy robotnikami a dyrekcją. Było to spowodowane złym zachowaniem się osób na kierowniczych stanowiskach. Libacje na terenie zakładu pracy były na porządku dziennym. Można też było dopatrzyć się nieprawidłowości i malwersacji przy podziale premii i nagród. Często podstawowym kryterium były prywatne, a nawet rodzinne więzi pomiędzy osobami decydującymi o przyznaniu nagród i premii a nagrodzonymi. Sygnalizowano również niesprawiedliwe rozdzielanie urlopów. Pracowników raziło też wykorzystywanie samochodów służbowych do celów prywatnych. Czasami dochodziło do prawdziwych patologii w zakładach pracy. Bywały przypadki, że niektórzy pracownicy byli wpisani tylko na listę płac, a nie pracowali w zakładzie w ogóle. A pobierali takie samo uposażenie jak ci co pracują
Rozumiem, że to kolejne bzdury?
Więcej w poniższym linku.
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Komandor
Gość
|
Wysłany: Czw 16:27, 05 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Wg, NIK ;
- 20 proc. mieszkań oddawano do dyspozycji rad narodowych,
-30 proc. MO i wojska
-20 proc. przydzielało kierownictwo za łapówki |
Nie przeczę, że mógł się być taki rok, albo region.
Ale tak po całości do bzdura.
do roku 1980 wybudowano ok 5 mln mieszkań, 30% z tego 1,5 mln. No to ładnie mieliśmy tych zawodowych żołnierzy i milicjantów.
Nawet jak dotyczy to tylko dekady Gierka, ponad 3 mln mieszkań to też daje prawie milion.
I jakim cudem, ja i wielu moich kolegów, mieszkaliśmy w zagrzybionych przedwojennych ogrzewanych kaflowymi piecami mieszkaniach? Ja osobiście do 1995 zresztą a bylem już wówczas dowódcą grupy okrętów.
20 procent dla Rad Narodowych tez nie oznacza ich członków i pociotków.
Bo miliona ich nie było. W partii było w najlepszym okresie 3 mln czlonków.
Cytat: | Sporządzone w 1980 roku opracowanie NIK (kierowanej przez Mieczysława Moczara) zawierało kilkadziesiąt nazwisk wojewodów, wojewódzkich sekretarzy partyjnych oraz całego kierownictwa partii i państwa lat siedemdziesiątych z Edwardem Gierkiem na czele, którzy z publicznych pieniędzy zbudowali sobie wille. |
A gdzie jest ta prywatna willa Gierka. Czy przypadkiem nie była służbowa?
Czy jedną z nich nie była ta w Koniewce?
Cytat: | Ale Konewka – oprócz wspomnianego obiektu militarnego, ma na swym terenie niezbyt odległą historycznie pamiątkę w postaci, owianej aurą tajemniczości - dawnej rezydencji wypoczynkowej pierwszego sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka i jego rodziny.
Silnie strzeżony kompleks w leśnej głuszy, niedostępny dla zwykłego śmiertelnika, powiększał tylko aurę tajemniczości wśród okolicznych mieszkańców, stanowił asumpt do tworzenia legend i plotek o niebywałym wręcz luksusie panującym w rezydencji, a nawet o tajemniczych podziemnych tunelach prowadzących do pobliskiej jednostki wojskowej. Faktem jest, że interesująco zaprojektowane wnętrza, wyróżniały się zastosowaniem różnorodnych okładzin ściennych, efektowną stolarką okienno-drzwiową oraz urządzeniami sanitarnymi pochodzenia zagranicznego. Podobno w sypialni Gierków, wisiał obraz Kossaka z Muzeum Narodowego. Ale z drugiej strony, trudno wymagać , aby pierwsza osoba w państwie, mieszkała w standardowym domku jednorodzinnym czy tzw. daczy – jakie wówczas mnożyły się w Polsce.
|
Jakiś całkiem rozsądny autor.
Potem jest o skromności i grzeczności Gierka we wspomnieniach ludzi go tam widujących i personelu. O skromnych prostych posiłkach:
Cytat: | Z tym, że dla Gierka i jego gości posiłki gotowali specjalnie wyszkoleni wojskowi kucharze. Pierwszy sekretarz preferował polską kuchnię z jej tradycyjnym arsenałem potraw: kapuśniakiem, żurem, bigosem, kotletami schabowymi, pierogami, kopytkami, kartoflami ze słoninką i… itp. Na śniadanie spożywał z reguły pieczywo z wędliną i owoce a na kolację kaszankę typu „ krupniok” |
oraz , kto był właścicielem:
Cytat: | Po upadku Edwarda Gierka (którego - nawiasem mówiąc – jego dawni współtowarzysze z PZPR-u skazali na niesławę i poniżenie a nawet więzili), Urząd Rady Ministrów który był nominalnym właścicielem „Gierkówki”, w 1981 roku przekazał ją w użytkowanie Polskim Liniom Lotniczym LOT. |
No i ten Moczar wiele mówi. To stary wróg ekipy Gierka i gracz polityczny starający się go obalić z całych sił. Odsunięty od władzy do NIK powrócił razem, jak wielu mu podobnych zamordystów i betonów w latach 80. Właśnie dzięki strajkom w 1980. Wierzyć Moczarowi to gorzej jak wierzyć IPN. Tym bardziej, ze miał okazje się wreszcie zemścić.
No ale tak to jest jak się powtarza prawdy rodem z bibuły solidarnościowej albo raportu mściwego Moczara.
No ale może faktycznie te kilka will w samych Katowicach pobudował i jeszcze parę w innych miejscach.
Kłócić się o to nie mam zamiaru.
Ale, żeby było jeszcze smaczniej, jak powiedziałem już o rodzinie (ta rodzina żony to również moja rodzina tylko dalsza, bo zona jest moją kuzynką) z koneksjami z AK i opozycją to powiem też, o tej ze strony ojca czyli komunistycznej.
Dziadek był komunistą jeszcze z przed wojny. Za okupacji był w GL i AL. Był jednym z pierwszych członków PPR i znal osobiście Gomółkę. Dyl majstrem szklarskim i do Częstochowy przyjechać z jednej z podkrakowskich hit szkła aby pomóc w uruchomieniu huty szkła.
Oczywiście od razu dostał mieszkanie w starej kamienicy blisko huty. Standard gorzej niż marny bo na samych ówczesnych obrzeżach miasta.
Dostał dwa pokoje z kuchnią na 5 osobową rodzinę. Jeden pokój od razu oddal innym bo nie wypada by pławił się luksusach jak ludzie nie mają gdzie mieszkać. I mieszkał tam aż do śmierci. Wychowując tam w sumie 6 dzieci.
Więc nie zawsze było tak piszą.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Barycki
Gość
|
Wysłany: Czw 17:15, 05 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Wybudowano 6 milionów mieszkań, co daje średnią dla 24-ech milionów ludzi, a 30% mieszkań dla policji wojska z tych 24-ech milionów daje nam liczbę 7,2 miliona ludzi w rodzinach wojska i policji, jeżeli podzielimy znowu przez średnią, to wyjdzie nam, że zawodowych żołnierzy i policjantów mieliśmy w Polsce prawie dwa miliony. A przecie było ich sto parę tysięcy w wojsku i drugie tyle w policji, w 45 lat przeszły przez te służby dwa pokolenia, to było ich w 45-cioleciu dwa razy tyle, czyli około pół miliona. Z podanych przez Panią danych wynika, że każdy zawodowy żołnierz i policjant dostali po cztery mieszkania.
Panie Komandorze, jak Pan widzi, każdy wyciągnięty z uryny bzdet wymaga dla wykazania jego kloacznego pochodzenia, jakiegoś uzasadnienia merytorycznego, a to, było nie było, wymaga jednak jakieś pracy w odróżnieniu od wyciąganych z uryny pizdrygałów i dlatego taka walka o dobro ludzkości jest z góry skazana na przegraną, łatwiej jest degeneratowi nurzać się w urynie, niż potem komu dobremu obmyć takiego lumpa. Dlatego uzasadnionym jest rozwiązanie tego problemu dołami z wapnem, a Pan boi się tego ze wszech miar racjonalnego rozwiązania, jak diabeł świeconej wody, a tak się nie godzi, przez Pańskie reakcyjne sumienie, ludzkość tylko cierpi.
Adam Barycki
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Barycki
Gość
|
Wysłany: Czw 17:21, 05 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
PS. Panie Hushek, nie ukrywam, że brakuje mi tu Pańskiego zaangażowanego intelektualnie aplauzu dla słusznego potępienia plugawego reżimu komunistycznego za przydzieleni czterech mieszkań każdemu żołnierzowi i policjantowi koszem splugawionego okrutnym reżimem udręczonego narodu polskiego.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AGAFIA
Usunięcie na własną prośbę
Dołączył: 20 Paź 2014
Posty: 1702
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:22, 05 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Cytat: | razem, jak wielu mu podobnych zamordystów i betonów w latach 80. Właśnie dzięki strajkom w 1980. Wierzyć Moczarowi to gorzej jak wierzyć IPN. Tym bardziej, ze miał okazje się wreszcie zemścić.
No ale tak to jest jak się powtarza prawdy rodem z bibuły solidarnościowej albo raportu mściwego Moczara.
|
Czytałam podobną argumentację. Jeśli nie można podważyć faktów, podważa się źródło informacji. I tak w nieskończoność. Tyle tylko, że podałam tu więcej linków,zacytowałam kilku autorów. O absurdach PRL-u napisano zbyt wiele bym mogła wszystko przeczytać. Powstało wiele skeczy, filmów i nie mam tu na myśli tylko krzywego zwierciadła Barei..Jak rozumiem, wszystkie powstały bez powodu. Jak i bez powodu rypnęło z hukiem. Bo w zasadzie taki wniosek można wyciągnąć z Twoich wszystko negujących wypowiedzi. Przyglądałam się tej dyskusji kilka dni. Przyznam szczerze, że temat średnio mnie interesował, ale trudno było zachować milczenie, kiedy na każdy post Husheka, który pisał przecież o rzeczach, dla wielu z nas oczywistych, Ty odpowiadałeś, że facet pieprzy bzdury. Oczywiście w dużym uproszczeniu.
Moja żródła be, hushek pieprzy, więc pozostaje nam dojść do wniosku, że Polska była krainą mlekiem i miodem płynącą..Tylko my nie piszemy, że wszystko było do dupy, ale że sentymenty niekoniecznie mają związek z ówczesnym ''dobrobytem''. Bo tego dobrobotu nie było. Podobnie jak wołowiny i świeżych ryb, podobnie jak mieszkań 80 metrowych dla każdego Kowalskiego. PRL to jednak długi czas, poszczególne okresy różniły się między sobą dość znacząco. I owszem można było pić kawę Kolumbijkę, zapchać kichy kopytkami z kapustą i być szczęśliwym. Ja tego nie neguję, jednak to trochę za mało by twierdzić, że wtedy żyło się dobrze. By obiektywnie, o ile to w ogóle możliwe, ocenić PRL trzeba by napisać wiele więcej.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Komandor
Gość
|
Wysłany: Czw 19:32, 05 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Ale ja fakty też podważam. Jak z tą willą w Konewkach co to jednak na kancelaria RM była. Innych przypisywanych Gierkowi willi podważyć nie mogę bo nic na ten temat nie znalazłem. Ale jakoś nigdy IPN, chyba jednak niezbyt przychylny Gierkowi i tylko czyhający na okazję żadnych nie ujawnił.
Ocena źródła informacji jest jednak ważna. Zarówno przy padaniu historii jak i w sądzie.
Np Swetoniusza coraz częściej się jednak negatywnie ocenia jako w pełni wiarogodne źródło w opisie żywota cezarów. Bo często inne źródło, zarówno materialne, jak i pisane w tym zwykle dokumenty archiwalne rewelacjom.
Swetoniusza przeczą.
Skecze, filmy Barei powstały oczywiście z powodów. Niezaprzeczalnie. Ale jak to satyra były i są przerysowane.
Niepierdolony też z wielu powodów ale nie oznacza to, że tylko z tych uproszczonych i jednostronnych. Bo było ich wiele. Sam wymieniłem kilka.
A wracając do źródeł, to są wiarygodne, jak są potwierdzane z wielu stron i przez wielu niezależnych badaczy i nawet jak niewygodne do trzeba im przyznać rację. Często trzeba się napocić aby jakoś je wytłumaczyć i zbagatelizować.
No jak w tym artykule, z obserwatora finansowego gdzie młody człowiek stara się jak może by złagodzić wymowę faktów w artykule pt: Pod względem wzrostu PKB III RP nie przebiła PRL.
Znalazł on pracę znanego ekonomisty angielskiego Angusa Madisona :The World Economy: Historical Statistcs” a tam dane na temat wzrostu PKB krajów bloku wschodniego miedzy innymi bardzo korzystnymi w porównaniu z Zachodem. Otóż ten ekonomista zauważył bowiem, że PKB w krajach socjalistycznych były liczone inną metodą jak na zachodzie i były, o dziwo, liczone na niekorzyść.
Cytat: | Oprócz Węgier (od 1968 r.) kraje socjalistyczne nie liczyły PKB według zachodnich reguł (wymyślonych zresztą przez emigranta z Polski Simona Kuznetsa, za co w 1971 r. dostał on Nagrodę Nobla.). Wzrost gospodarczy rachowano w sposób, który nie uwzględniał m.in. usług świadczonych przez sektor prywatny i państwo (te ostatnie nie są wyceniane przez rynek, więc w krajach zachodnich ich wartość szacuje się podstawie pensji pracowników rządowych). Brytyjski ekonomista Angus Maddison (1926–2010) poświęcił jednak dużą część życia na obliczanie statystyk historycznych PKB, m.in. tych państw, które – tak jak kraje socjalistyczne – ze względów politycznych prowadziły statystykę niezgodnie z zachodnią metodologią. |
No u jak to przejść na spokojnie wobec tych danych, jak się młodym recenzentem książek ekonomicznych.
Cytat: | Aleksander Piński
Dziennikarz z ponad 10-letnim stażem. Absolwent Bankowości i Finansów Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. Był zastępcą szefa Działu Biznes tygodnika Wprost.
W 2009 r. został wyróżniony w organizowanym przez NBP Konkursie im. Władysława Grabskiego za serię artykułów o przyczynach kryzysu finansowego.
Dla czytelników Obserwatora Finansowego zagłębia się w lekturę książek, które warto przeczytać.
|
No przecież trzeba to jakoś pomniejszyć. Znaczy wymowę. I zamiast recenzować to zaczyna pomniejszać. A i tak mu wyszło jak w tytule co jednak uczciwie przyznaje.
Maddison używa tzw. międzynarodowych dolarów (dollars Geary-Khamis) z 1990 r. To hipotetyczna jednostka waluty, która ma taką samą wartość nabywczą, jaką miały amerykańskie dolary w 1990 r.
Cytat: | Niestety dane Maddisona o powojennej Polsce zaczynają się w 1950 r. PKB na obywatela wynosiło wtedy 2447 dol. Ponieważ zależy nam na obliczeniu wzrostu PKB w ciągu pierwszych 25 lat PRL, należałoby oszacować ten wskaźnik w 1945 r. Tutaj pomocą może informacja podana przez prof. Jane Hardy w książce „Nowy polski kapitalizm”. Według niej w latach 1947–1950 dochód narodowy wzrósł o 76 proc., a produkcja rolnicza i przemysłowa podwoiła się. Oznaczałoby to, że w 1947 r. polski PKB na mieszkańca wynosił 1390 dol.
Dopiero w 1947 r. przystąpiono do realizacji pierwszego powojennego planu odbudowy gospodarki (tzw. planu trzyletniego), tak więc dla naszych obliczeń za poziom wyjściowy dla PRL możemy przyjąć 1390 dol. Z danych Maddisona wynika, że w 1938 r. PKB Polski per capita wynosił 2182 dol. Z innych źródeł wiemy, że w wyniku II wojny światowej majątek narodowy zmniejszył się o 38 proc. Wydaje się więc, że poziom 1390 dol. w 1945 r. to rozsądne przybliżenie.
Ale czy szacowanie wzrostu PKB w Polsce w latach 1947–1950 na 76 proc. to nie jest przesada? Wydaje się, że nie, ponieważ odbudowa kraju ze zniszczeń jest łatwiejsza niż rozwój w czasie pokoju. Wystarczy odbudować fabryki, które mają klientów na swoje produkty. Nie trzeba testować rynku, szkolić pracowników, inwestować w reklamę marki. Z danych Maddisona wynika zresztą, że Niemcy rozwijały się podobnym tempie. W ciągu czterech lat ich PKB wzrósł o 75 proc. (z 2217 dol. w 1946 r. do 3881 dol. w 1950 r.). |
No proszę, PRL w pierwszych latach rozwijał się (odbudowywał) tak szybko jak Niemcy a nawet nieco szybciej. I to pomimo Panu Marshalla, który Polskę ominął). I to sam ten młodzieniec przyznaje.
A dalej?
Cytat: | Wygrywa Polska Ludowa?
Punkt wyjścia PRL-u to zatem 1390 dol. w 1945 r. Po 25 latach, w 1970 r., wskaźnik ten wynosił według Maddisona 4428 dol. To oznacza wzrost gospodarczy o 219 proc. w ciągu pierwszego ćwierćwiecza PRL.
W przypadku III Rzeczypospolitej punktem wyjścia jest 1989 r. z PKB per capita 5684 dol. Dane Maddisona kończą się na 2010 r., kiedy to Polska miała 10 762 dol. W kolejnych latach wzrost PKB wynosił: 4,5 proc. (2011), 1,9 proc. (2012), 1,6 proc. (2013) i szacunkowo 3,6 proc. w 2014 r. To pozwala nam oszacować PKB na mieszkańca Polski na koniec 2014 r. na 12062 dol. (w walucie używanej przez Maddisona).
To oznacza, że przez 25 lat po przełomie politycznym PKB wzrosło o 112 proc. Wzrost gospodarczy w PRL był więc prawie dwukrotnie wyższy (219 proc.).
|
No to już dla młodego neoliberala za dużo. Musi więc dane, szacunki i obliczenia Maddisona skorygować. W końcu co mu tam jakiś Maddison. Profesor. Pionier w obliczaniu rachunków narodowych i autor nowoczesnych technik badawczych i ich połączenia z wiedzą historyczną oraz wieloletni szef Wydziału Ekonomi OEEC/OECD.
Przecież nie może być aby PRL przez pierwsze 25 lat rozwijala się dwa razy szybciej jak III RO a potem jeszcze ten wzrost uległ przyspieszeniu (o czym już nie wspomina, ograniczając się chytrze, pod pozorem analogi okresów, do pierwszych 25 lat. Maddison się nie ograniczył, sprawdziłem.
I już wpada na pomysł, że okres odbudowy się nie liczy:
Cytat: | Musimy tylko pamiętać, że ten wynik zawiera w sobie okres odbudowy powojennej gospodarki, który jest mało reprezentatywny.
Dlatego warto uwzględnić też wzrost gospodarczy, którego punktem wyjścia będzie moment w pięć lat po zmianie władzy.
W przypadku PRL to 1950 r. (wówczas PKB wynosił 2447 dol.). Do 1970 r. wzrósł do 4428 dol., czyli o 81 proc. w ciągu 20 lat. Z kolei w III RP r. początkiem będzie rok 1994 (5265 dol.), a końcem 2014 r. (12 062 dol.), co oznacza wzrost o 129 proc. Tym razem wyraźnie wygrywa III RP.
|
Znaczy przyjął, że należy zacząć o pięć lat później i gra.
No ale chyba czyje, że to zbyt grubymi nićmi szyte więc:
Cytat: | W tym jednak przypadku wynik poprawia fakt, że w wyniku wprowadzenia terapii szokowej PKB spadł, a za punkt wyjścia bierzemy rok po spadku |
Mimo wszystko zmuszony jest przyznać, że jakby nie czarować to:
Cytat: | Co z tego wynika? Otóż to, że w pierwszych dekadach PRL notował przyzwoity wzrost gospodarczy, nawet jak na standardy zachodnich krajów kapitalistycznych. |
Boli, nie?
Ale nie ma co się martwić, bo przecież nie ma co oceniać po PKB jak papieru i sznurka nie było.
Cytat: | Przy ocenie gospodarki nie warto koncentrować się tylko na wzroście PKB. Po ćwierćwieczu PRL ten wskaźnik nie zapowiadał 15-letniej stagnacji gospodarczej, która doprowadziła do upadku systemu. Tymczasem o tym, że w gospodarce socjalistycznej nie dzieje się dobrze, można było wnioskować chociażby z problemów z jakością produktów i powtarzających się braków w sklepach. |
Z tym, ze ma rację. Nie działo się dobrze w tym ostatnim okresie tak gdzieś od 1976 roku a bardziej konkretnie to od 1978. Bo zdanych zawartych w Maddison Project Database wynika, że to 1978 rosło całkiem dobrze o 38% w ciągu 8 lat. a potem faktycznie stanęło. Ale jednym z powodów było. m. in. uleganie żądaniom strajkowym w roku 1970, 76 i 80. Wycofywaniem się z koniecznej regulacji rynku itp.
No gwoli ścisłości i prawdy to przecież kilka lat temu na Zachodzie też stanęło. Nawet Zieloną wyspą byliśmy. I nikt nie darł ryja o niewydolności sytemu. Tylko, że nie było masowych strajków, zamieszek pogłębiających jeszcze trudną sytuację.
A tak przy okazji. Dane na których opiera się autor (i Maddson) nie uwzględniają demografii. Bo ta ma znaczny wpływ na wskaźnik PKB na głowę. Przy stagnacji demograficznej jaką mamy za III RP mniejszy zrost PKB wystarczy do wzrostu tego wskaźnika. A ludność Polski w pierwszych 25 latach PRL wzrosła 7 mln czyli o ok 33% Potem aż do roku 1991 nadal rosła aby się w końcu prawie zatrzymać.
Ale oczywiście, ani ten młody redaktor i ekonomista, robiący takie sztuczki aby zbagatelizować dane Maddisona. Ani ty bardziej sam Maddison to nie są specjaliści, eksperci i to na dodatek utytułowani. tak samo jak jeszcze jeden noblista z ekonomii Paul Samuelson i wielu innych.
A tak przy okazji nawet Aleksander Pinski na przekór Mańkowi, Agafii i Rafalkowi uczciwie przyznaje i mówi Baryckim.
Cytat: | Mało kto wie, że w latach 1928–1970 Związek Radziecki był drugim najszybciej rozwijającym się państwem świata (po Japonii). |
Musi kryptokomunista młody. Albo zwyczajnie nie jest całkowicie ślepy na dane i fakty.
I teraz zagadka, Jak całkowicie dobrze, nawet po dokonaniu korekty aby pasowało do obowiązującej doktryny działający w sferze gospodarki system może być nieefektywny i niewydolny?
Gospodarka mogła być w wielu obszarach opóźniona, mogła nie uwzględniać potrzeb ludzi, tym bardziej, ze sama wraz systemem je rozbudziła. System mógł bagatelizować czynnik ludzki albo zbytnio mu ulegać w ostatecznym rachunku. Nie rozumieć wpływu nachalnej propagandy (PO się na tym przejechała ostaniu) itp podobne bardziej polityczne błędy ale ciężko ten system nazwać niewydolnym. Potem już za sprawą permanentnych strajków i zamieszek na ulicach takim się stał.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hushek
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 23 Lut 2011
Posty: 6781
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: umiłowany kraj Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 19:56, 05 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Komandor napisał: | Ale ja fakty też podważam.(...)
Cytat: | Mało kto wie, że w latach 1928–1970 Związek Radziecki był drugim najszybciej rozwijającym się państwem świata (po Japonii). |
Musi kryptokomunista młody. Albo zwyczajnie nie jest całkowicie ślepy na dane i fakty.
I teraz zagadka, Jak całkowicie dobrze, nawet po dokonaniu korekty aby pasowało do obowiązującej doktryny działający w sferze gospodarki system może być nieefektywny i niewydolny?
Gospodarka mogła być w wielu obszarach opóźniona, mogła nie uwzględniać potrzeb ludzi, tym bardziej, ze sama wraz systemem je rozbudziła. System mógł bagatelizować czynnik ludzki albo zbytnio mu ulegać w ostatecznym rachunku. Nie rozumieć wpływu nachalnej propagandy (PO się na tym przejechała ostaniu) itp podobne bardziej polityczne błędy ale ciężko ten system nazwać niewydolnym. Potem już za sprawą permanentnych strajków i zamieszek na ulicach takim się stał. | Wyciąłem te bla, bla, bla i zostawiłem same cymesiki...
Komandorze,
Zagadka:
-jak masz jedno jabłko, a dostaniesz drugie - to o ile procent zwiekszysz swój stan posiadania jabłek ?
- jak masz dziesięć jabłek i dostaniesz jeszcze jedno jabłko - to o ile procent zwiększysz swój stan posiadania tychże jabłek ?
To nie taki trudne zadanie, a jak już sobie na nie odpowiesz - to zastanów sie dlaczego właściwie je zadałem...
Tymczasem odpowiedź na Twoją zagadkę - no jak widać na przykładzie historycznym całkowicie dobrze, nawet po dokonaniu korekty aby pasowało do obowiązującej doktryny działający w sferze gospodarki system może być nieefektywny i niewydolny? - może pierdolnąć z hukiem. Co świadczy tylko o braku jego efektywności i niewydolności.
Piszesz dalej, że PRL sypnął się w wyniku zamieszek i permanentnych strajków - choć sam przyzanłeś, ze zaczęło sie pierdolić już od 1970, a lata 1978-1980 to już prawie śmiertelna choroba systemu (w każdym razie tego gierkowskiego), strajków i zamieszek w tym ostatnim okresie - powtarzam - NIE BYŁO!
Nie gonisz w piętkę nieco ?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mario
Dołączył: 23 Sie 2015
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: lubelskie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 20:02, 05 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
"Według danych Banku Światowego od przejęcia władzy przez Aleksandra Łukaszenkę w 1995 r. do 2012 r. PKB Białorusi wzrósł o 345 proc., podczas gdy w Polsce o 207 proc.
Ponad 11 proc. wzrostu PKB w 2004 r., 10 proc. w 2006 r., 10,2 proc. w 2008 r. i 7,7 proc. 2010 r. - to nie są wyniki gospodarcze Chin, ale... Białorusi. Były dyrektor kołchozu Aleksander Łukaszenko sprawił, że Białorusini bogacą się prawie dwa razy szybciej niż Polacy.
W 1995 r. - pierwszym pełnym roku urzędowania Aleksandra Łukaszenki - PKB na obywatela Białorusi wynosił 3442 USD i od tego czasu wzrósł do 15 326 USD. W Polsce w tym okresie zwiększył się z 7413 USD do 22 783 USD. To oznacza, że w momencie przejęcia władzy przez Łukaszenkę Polska była ponad dwukrotnie bogatsza niż Białoruś, ale obecnie różnica istotnie zmalała i Białoruś depcze Polsce po piętach. Co najciekawsze, gdyby Łukaszenko przejął władzę w 1990 r. i wówczas zaczął stosować swoją politykę (przed jego dojściem do władzy PKB w kraju spadał), Białoruś byłaby prawdopodobnie już od Polski zamożniejsza...
Na Białorusi oficjalnie bez pracy jest mniej niż 1%, ale to oczywiście zaniżony wskaźnik (choć nie wynika on z fałszerstw, po prostu warunkiem wypłaty zasiłku w tym kraju jest udział w robotach publicznych). Bank Światowy szacował w 2012, że faktyczne bezrobocie jest siedmiokrotnie wyższe, czyli na poziomie 6-7%"
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mario
Dołączył: 23 Sie 2015
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: lubelskie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 20:13, 05 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
"Wygrywa Polska Ludowa?
Punkt wyjścia PRL-u to zatem 1390 dol. w 1945 r. Po 25 latach, w 1970 r., wskaźnik ten wynosił według Maddisona 4428 dol. To oznacza wzrost gospodarczy o 219 proc. w ciągu pierwszego ćwierćwiecza PRL.
W przypadku III Rzeczypospolitej punktem wyjścia jest 1989 r. z PKB per capita 5684 dol. Dane Maddisona kończą się na 2010 r., kiedy to Polska miała 10 762 dol. W kolejnych latach wzrost PKB wynosił: 4,5 proc. (2011), 1,9 proc. (2012), 1,6 proc. (2013) i szacunkowo 3,6 proc. w 2014 r. To pozwala nam oszacować PKB na mieszkańca Polski na koniec 2014 r. na 12062 dol. (w walucie używanej przez Maddisona).
To oznacza, że przez 25 lat po przełomie politycznym PKB wzrosło o 112 proc. Wzrost gospodarczy w PRL był więc prawie dwukrotnie wyższy (219 proc.). "
Wzrost PKB na głowe w IIRP zawiera pewne manipulacje. Na przykłąd wzrost wynika częściowo z rozwarstwienia dochodów. Średnia płaca jest liczona wg średniej arytmetycznej i to w sektorze przedsiębiorstw. Daleko odbiega to od mediany wynagrodzeń któa wynosi obecnie chyba ok 1700zł - to zaledwie ok40% śeredniej arytmetycznej. Za komuny średnia arytmetyczna w dużo większym stopniu pokrywała się z medianą. Chodzi mi o to, że rozwarstwienie dochodów wyciąga w góre średnią arytmetyczną, któa staje się coraz mniej reprezentatywna dla przeciętnego obywatela. Zatem obecny wzrost PKB na głowę w jakimś procencie wynika z przyjętych załozeń obliczeniowych a nie z realnego bogacenia się.
Pozatym to IIIRP dostała fory których PRL nie miał - kredyt zaufania od Zachodu za rozbicie bloku komunistycznego i razem z tym kredytem dostęp do pieniędzy i częściowo technologii. DOdatkowo pojawiły sie pieniądze ze sprzedaży majątku narodowego. Kiedy te sie skończa a juz prawie się skończyły rezerwy wzrostu na tym bazujące tez sie skończa
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AGAFIA
Usunięcie na własną prośbę
Dołączył: 20 Paź 2014
Posty: 1702
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:44, 05 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
A mnie niby co ma boleć, ani ja orędownikiem, ani przeciwnkiem, mnie generalnie to nie dotyczy. Żyję w innych czasach, i żyje mi się dobrze..
No, ale by oddać sprawiedliwość, bo o nią mi chodzi, a nie na dokopaniu romówcy, se dzisiaj wywiad z Ojcem przeprowadzilam. Wiem, że obcy facet, w dodatku niższy stopniem też nie musi autorytetu stanowić, no ale mniejsza o to. Co ustaliłam
- faktycznie był okres, kiedy mięso z wołu było dostępne. Ba, tanie, bo traktowane jako ''poślednie'', gorsze znaczy.
-faktycznie wędliny, żywiecka, krakowska w ocenie mojego Papy miały niepowtarzalny smak, parówki również..nie ma porównania do dzisiaj serwowanych
-Były ogromne problemy z mieszkaniami,.Na osobę przypadało 10, 5 metra. Zważywszy na bloki, które do dziś stoją, założenia nie odpowiadały rzeczywistości. Większość mieszkan bowiem ma góra 42 metry, gro jest takich co 24 metry mają, a żyły w nich rodziny 2 plus trzy.
- ogromne z produktami dla dzieci, mlekiem Bebiko 2, kaszkami, soczkami, pieluchami, etc.
- ogromne z zakupem pralek, lodówek, telewizorów, butów
- z zakupem samochodów
-owoców
- była zapewniona podstawowa opieka lekarska, w sensie internisty, ginekologa i stomatologa. Moża było rtg zrobić w szpitalu, i ekg.
Na usg trzeba było jechać 70 km dalej, co w przypadku braku samochodu było problematyczne, zresztą byłoby nadal.
-Chemia też niewesoło, proszek Cypisek, który jak cytuję ''bardziej śmierdział niż prał''. Gdzieś po drodze Pollena weszła na rynek i grało.
- o konserwach zapomniałam, teraz mi się przypomniało. Podobno, jak i Ty pisałeś, były pyszne. Szczególnie te rosyjskie, jakaś tuszonka z wieprza.
Ok. Komu jak komu, ale Tacie wierzę..
Tak więc widzisz Komandorze, może nie było tak źle jak ja to odbieram, może..Ale z pewnością nie było tak różowo jak Ty i Barycki tutaj przemycacie.. Rzecz jasna w mojej ocenie, bo zrobię się nieprzyjemna kiedy taki Barycki napisze, że mój Ojciec pieprzy bzdury.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Komandor
Gość
|
Wysłany: Czw 21:14, 05 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
I właśnie ja o tym. Nie można potępiać w czambuł całych 45 lat na podstawie ostaniach 10. I to jeszcze jak się samemu trudną sytuację pogłębiło. Myślisz, że dzisiaj nie brakowało by wielu rzeczy a kraj popadł w runę jakby tak 20-25% ludzi permanentnie strajkować albo zna zmianę. jedni kończyli drudzy zaczynali? Plus kryteria uliczne. To też straty i kosztuje.
No i że coś jebło nie jest ostatecznym dowodem, że było niewydolne. Gospodarka rynkowa tak się sypie co kilkanaście, kilkadziesiąt lat. Normalka. czasami od zwykłej i nieuzasadnionej niczym paniki na giełdzie. Plotka potrafi wyłożyć całkiem dobrze funkcjonujący bank, a jakaś zagrywka na giełdzie cały kraj. Czasami jest to również gra polityczna. Np dlaczego gaz i ropa taka tania? Co się zmieniło? teoretycznie powinna podrożeć bo region gazowo- naftowy niepewny?
A to zagrywka pod Rosję (powtórka z Reagana), bez oceny czy dobrze czy źle. I dwie pieczenie. Osłabia się Rosję a swoją gospodarkę futruje tanimi surowcami. No przy okazji oberwie kilka słabszych gazowych krajów jak Wenezuela i parę innych. Ale kogo to.
Czynników wpływających na rozwój czy załamanie jest tak wiele, że aż praktycznie, nie spotkałem się całościowym spojrzeniem.
Pisałem, że na przykład ten Maddison ani ten młody nie uwzględnił wpływu demografii. Ale też np.dostępu do technologii. W czasach PRL nam raczej nieudostępnianych.
jak robił korektę na ten wzrost w wyniku odbudowy, to i to powinien w korekcie uwzględnić, A jeszcze i to, ze na obecny wzrost pracują datacje i fundusze z Unii.
I mimo to, tych pozytywnych czynników, demografia w miejscu, dostęp do technologii, bo już nie jesteśmy potencjalnym wrogiem, któremu nie wszystko się pokazuje, funduszy Unijnych ta nasza gospodarka wcale tak przy tej PRL różowo nie wygląda. jakby tak dzisiaj dać wyż demograficzny (a to są przedszkola, szkoły, mieszkania, miejsca pracy i na więcej głów PKB trzeba by dzielić, ale również mięso i inne dobra, zabrać fundusze to dopiero byśmy kwiczeli. O dostępie do technologi nie piszę bo powiedzmy, ze by był.
Fundusze Unijne zaś mogą być ale nie muszą. I niedługo już będą w takim wymiarze. A wyż, a cholera wie co ludziom odbije
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AGAFIA
Usunięcie na własną prośbę
Dołączył: 20 Paź 2014
Posty: 1702
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:52, 05 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Heh, Ty znowu na własną modłę.Niech tam.Była dyskusja, był ogień i super. O to kaman. Ja się przegraną nie czuję.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hushek
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 23 Lut 2011
Posty: 6781
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: umiłowany kraj Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 22:01, 05 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
No to jak tu sjem tak kurwa mniło zrobiło to i ja dorzucę swoje trzy grosze.
Pochwały czasów PRL-u, żeby było wszystko jasne i na tip-top.
Chodzi mi o kulturę. Owszem było kupę bzdur, durnot, zaniechań i niedociagnięć, cenzury itp. - ale...
- Wydawano całe masy książek z krajów dziwnych i nie pierwszoligowych jeśli chodzi o literaturę: Rumunia, Jugosławia, Bułgaria, Albania nawet. Ba... były całe cykle - literatury jugosłowiańskiej, iberoamerykańskiej itd.
Jedne pozycje lepsze, inne gorsze, niekiedy wręcz słabe, ale udostępniane polskiemu Czytelnikowi. To procentuje do dziś. Obecnie w dobie wolnego rynku - nie miałyby szans na wydanie.
- Teatr - przez cały okres PRL-u trzymał się dobrze i był przytomnie dotowany, nawet ten awangardowy.
Film polski (pomijając propagandówki) - z reguły na dobrym poziomie, a czasami wręcz wybitny.
Polska Szkoła Plakatu - zjawisko na skale światową !
I to daleko nie wszystkie osiagnięcia polityki kulturalnej...
Tak, z kultura w PRL-u nie było wcale tak źle, choć mogłoby być znacznie lepiej, ale to już inna historia i nie można tu wykręcac kota ogonem tj. wielowiekowym zacofaniem, zniszczeniami wojennymi, a nawet brakiem kasy, bo była potrzebna na co innego. To zupełnie inne bajki...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hushek
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 23 Lut 2011
Posty: 6781
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: umiłowany kraj Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 22:30, 05 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Cuś z zupełnie innej beczki...
Nieco wyżej Komandor mimochodem i z zupełnie innej okazji wspomniał o propagandzie PO jako jednej z głównych przyczyn złojenia im skóry przez wyborców. I ja się z tym w zasadzie zgadzam:
Zbiorniki gazoportu w Świnoujściu gotowe od odbioru gazu
Cytat: | W budowanym w Świnoujściu terminalu do odbioru skroplonego gazu LNG zakończono osuszanie zbiorników na gaz, kluczową procedurę przed przyjęcie pierwszej partii surowca do rozruchu gazoportu.
|
Gazoport (Polskie LNG)
Komęt internauty:
Cytat: | kapitan.kirk
Fajnie; można teraz uroczyście otworzyć po raz drugi.
Read more: [link widoczny dla zalogowanych] | Tuż przed wyborami premier E. Kopacz uroczyście otwierała gazoport, przed wyborami - zdaje się prezydenckimi, albo samorządowymi, już nie pamietam - uroczyście otwierali nieistniejącą autostradę. Teraz okazuje się, że otwarty hucznie gazoport przyjmować bojowo gaz będzie dopiero w połowie przyszłego roku. Ja rozumiem - zakończenie budowy, a oddanie do eksploatacji to dwie różne sprawy, ale nic dziwnego, że naród przestał w końcu kupować te kity. Może w aferach to oni byli mistrzami, ale do speców od propagandy nie mieli jakoś szczęścia - przynajmniej od pewnego czasu. Pewno Tusk Donek jeich, tych co bystrzewjszych pouprowadzał do Brukseli
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Komandor
Gość
|
Wysłany: Pią 0:07, 06 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
AGAFIA napisał: | Heh, Ty znowu na własną modłę.Niech tam.Była dyskusja, był ogień i super. O to kaman. Ja się przegraną nie czuję. |
A czy ja mówię, że masz się czuć? Złośliwie mógłbym powiedzieć, ze każdy kto zaczyna myśleć, czylio zgadza się ze mną, z antury rzeczy już jest wygrany. Ale boje się, że ten żart bylby wziety na serio.
A na serio. To chodziło mi o to, że dochodzimy do konsensusu. Ja też wielokrotnie powtarzałem, że w wielu sferach PRL dal dupy. A już szczególnie po 1980. Że to nie byłby dobry system na dzisiejsze czasy. Globalizacji, przeniesienia produkcji na tanie rynki pracy. Jakby trwał i nie ewoluował do by u nas nastąpiła swoista "kubanizacja" a morze nawet "koreanizacja" (KRL-D mam na myśli) kraju.
A swoim czasie spełnił swoje zadanie. Przekształcił kraj szybciej i mniejszymi kosztami społecznymi (bezrobocie, slamsy i inne mile produkty uboczne szybkiej transformacji w wydaniu liberalnym) niż liberalny kapitalizm.
Więc i ja się z Tobą zgadzam (no co do jakości wielkiej płyty) a i ty się zgadzasz jeśli chodzi o jakość kiełbasy i wołowinę, że jadało się więcej.
A ze wszystkim zgadzać nie musimy, Bo by było nudno.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Barycki
Gość
|
Wysłany: Pią 12:13, 06 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Komandor napisał: | A czy ja mówię, że masz się czuć? |
A ja mówię, że właśnie ma się tak czuć i już ja się postaram, aby tak się czuła, a jak nie to w mordę.
Komandor napisał: | dochodzimy do konsensusu |
Tfu, zdrajco. Nie ma konsensusu z zakałami ludzkości.
Adam Barycki
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AGAFIA
Usunięcie na własną prośbę
Dołączył: 20 Paź 2014
Posty: 1702
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 14:13, 06 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Cytat: | A ja mówię, że właśnie ma się tak czuć i już ja się postaram, aby tak się czuła, a jak nie to w mordę. |
Jak na razie nosisz Pan krótkie majtki i sypiasz z misiem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|