|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hushek
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 23 Lut 2011
Posty: 6781
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: umiłowany kraj Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 18:36, 06 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
kanakk napisał: |
Wiesz Maniutek , jak zrobisz coś z krowom , i rozpierdolonom stronom to się szerzej odniosę do tego co napisałęś , bo choć dobrze zarabiam to kupowanie czterech monitorów w celu rozmowy z Toba , nie wydaje mi sie ekonomicznie najmądrzejszym pomysłęm .
Zwłąszcza ze tylko z Toba tu rozmawiam ......... | Prosisz i masz, ze mua jak s dzieckiem przeca...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hushek
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 23 Lut 2011
Posty: 6781
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: umiłowany kraj Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 18:55, 06 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Adam Barycki napisał: | Większego durnia od Pana Husheka ze święcą nie znajdzie. Toż w ZSRR i PRL-u musiało być najmniej telefonów, bo my obadwaj najwięcej pili i hulali po nocach. A jakby to było, kiedy komunista do domu wraca rano i mówi żonie, że całą noc prowadził poważną debatę polityczną w komitecie, a żona by zapytała, a dlaczego nie zadzwoniłeś i nie zostawiłeś numeru, abym mogła sprawdzić, czy głodny nie jesteś, czy lekarstwa nie zapomniałeś? I co wtedy Panie mądralo, co miałby wtedy odpowiedzieć uczciwy komunista? Ale mądre władze komunistyczne zadbały, aby nie musiał nic mówić, bo i żona nie miała po co głupio pytać. Ale gdzie takim pętakom bezrozumnym, jak Pan Hushek, rozumieć dialektykę marksistowską.
Adam Barycki | Barycki Adamie,
A Pan jak zwykle - roi Pan swoje pierdoły, aż chadko czytać...
A gwardie swom franacusko napoleońskom... bezbłoneotpartom tesz Pan bez telefon na Wellingtona nasyłał
Chętnie poczytam
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Komandor
Gość
|
Wysłany: Sob 18:58, 06 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Wiesz Maniek. Zarzucasz często innym demagogie ale Ty sam jesteś niedoścignionym mistrzem. Bo czymże innym jak nie demagogią jest upraszanie sprawy lub przywołanie jakiegoś przykładu, wyrwanego z kontekstu szczegółu, danych tak, że wszystkim, szczególnie ludziom prostym, często młodym, bez szerszego lub wnikliwego spojrzenia szczęki opadną, zrobią Laaaał ale było. No tak. Ocet tylko na kartki? Straszne! Nie ważne, ze tak było tylko przez może dwa lata z kilkudziesięcioletniej historii PRL, nie ważne, że pomimo żywienia się tylko octem ludzie masowo z głodu nie umierali a wręcz przeciwnie przyrost był większy jak dzisiaj. Nie ważne,ze ten ocet to nie tylko wina błędów i wypaczeń socjalizmu ale w znacznej, jeżeli nie głównej, mierze strajków i bałaganu nim spowodowanego. Nie ważne. Był tylko ocet i to było straszne. O traumie z oczekiwania na cytrusy z kuby i obaw czy dopłyną, czy się zepsują nie wspomnę.
Zastanawiam się tylko tylko czy manipulujesz czy sam nie ogarniasz i powtarzasz obiegowe hasełka z TV?
Podajesz jakieś piękne dane z telefonami i gdzie taki piękny skok mamy po roku 2000. Hmm tyle że z tej tabelki widać, że on się zbiega i jest wynikiem powstania sieci komórkowych. W kabelkach już by tak ładnie nie było. I nie było przez 10 lat nowej wspanialej nowoczesnej i rozwijającej się Polski. I pewnie gdyby nie komórki dalej by tak pięknie nie było. Tylko czy to zasługa nowego ustroju czy raczej skokowego prawie postępu technicznego? Na Kubie też tak skoczyło, ba nawet w Etiopii.
Stawiasz też tezę, ze z tymi telefonami byliśmy może przed Albanią. No nawet nie poproszę o dowiedzenie tej tezy. Przyjmiemy ją za prawdziwą. Pójdźmy dalej. Byliśmy nawet za.
tylko z znowu to pójście na skróty bez szerszego spojrzenia, bez uwzględnienia warunków geograficznych, historycznych, demograficznych i gospodarczych.
Grunt, ze hasło chwytliwe i zrozumiale dla każdego intelektualnego lenia, któremu Albania jak i Rumunia z symbolem zacofania, brudu i biedy się kojarzy.
Nikt nie zwróci uwagi już na fakt, ze większość tych krajów, z którymi tak lubimy się porównywać (Węgry, Bułgaria, Rumunia, Albania czy nawet Hiszpania) To wielka stolica, czasami jeszcze jedno, dwa wielkie miasta i praktycznie już nic. I to od przedwojny.
W tych państwach - łącznie z Albanią w stolicy i okolicach już przed wojną żyło około 15-20% ludności. Dasz każdemu w stolicy po telefonie i już masz "utelefonowienie" 20 % w skali kraju. A Polsce? A w Polsce ze 3%
A co łatwiej stelefonizować? Jedno nawet wielkie miasto czy ogromny kraj z wieloma miastami i siołami.
A dodajmy do tego rozwój miast. Ich wzrost. Taki Budapeszt miał w 1939 roku prawie dokładnie tyle samo mieszkańców co dzisiaj. I był pięknym nowoczesnym miastem wielkości dzisiejszej Warszawy. Ta zaś prowincjonalna dziura miała przed wojną ok 1300 tyś mieszkańców a dzisiaj ma co ok 1800.
Czujesz różnice? Jak "dałeś" kiedyś jeden telefon na 10 Budapesztańczyków to praktycznie do dzisiaj 1/10 jest. A w Warszewie już nie. Bo mogłeś dawać co rok więcej a i tak by brakowało bo przyjeżdżaliby, rodzili się nowi. Podobnie z mieszkaniami. Bo ludność Warszawy zwiększyła się od przedwojny o ok. 35-40%. Ale to też dane niepełne. Bo nie uwzględniają zniszczeć i wojennej depopulacji tego miasta. No a w roku 1946 Warszawa miała ok 470 tysięcy mieszkańców. I może było chwatit bo by dla każdego telefon i mieszkanie starczył grzyby nie to, że została prawie całkowicie zniszczona. Substancja mieszkaniowa, infrastruktura w tym telefoniczna. Wzrost więc ludności Warszawy wyniósł od czasów wojny ponad 300%. I każdemu trzeba było zapewnić jakiś tam, nawet skromny, byt. Mieszkanie, pracę, naukę... i telefon. A każdego roku średnio przybywało 30 tysięcy nowych oczekujących (lata 1946-1985 - potem zrost już jest nie tak wielki), Z tym, że w pierwszych latach znacznie więcej.
A inne nasze przedwojenne zniszczone i wyludnione przesiedleniami miasta (Wrocław, Szczecin, Gdańsk...) czy mniej zniszczone prowincjonalne dziury jak Katowice - przed wojną 135 tysięcy w 1985 - 360, czy Częstochowa odpowiednio 138 i 260, ale i Gdynia, Kielce a nawet takie metropolie jak Suwałki czy Radom zanotowały ogromny wzrost.
Potrajając często swoją populacje.
I teraz odpowiedz Manku co było wówczas priorytetem? Telefon dla mas, mandarynki i banany czy mieszkania, miejsca pracy, edukacja i skromne ale w miarę równo podzielone artykuły pierwszej potrzeby. Żywność, ubrania, meble?
Ktoś powie a po co było ściągać to chamstwo do miast? Niech by sobie siedziało tam gdzie było wcześniej. A jak chcieli do miasta to niech się sami martwią o pracę i mieszkanie. No racja! Przynajmniej ich potomkowie nie siedzieli by teraz na forach, nie pisywali w gazetach ani pyszczyli w w TV jak to ta komuna im dobrobyt zniszczyła.
Bo albo dalej by siedzieli w czworakach albo w fawelach pod Warszawą czy Poznaniem.
No ale wówczas mieliśmy socjalizm, a przynajmniej próbowaliśmy go mieć, i paradygmatem tego ustroju była dbałość o równomierny rozwój społeczny i zapewnienie podstawowego bytu i szans rozwoju wszystkim. Nie tylko z Warszawy. Zresztą z przyczyn ekonomicznych to Warszawy za bardzo by nie było. Na pewno nie w tym kształcie. Nawet w Berlinie po wojnie mniej odbudowano jeszcze w latach 80. Ale mniejsza.
Można by było oczywiście zapewnić każdemu Huszkowi z Warszawy telefon, pełne sklepy mięsne, cytryny na co dzień w delikatesach. Zagwarantować spożycie mięcha na poziomie dwukrotnie wyższym jak przed wojną, żeby poczuli różnice na korzyść i tek nie cierpieli Przed Wojną w Warszawie i Poznaniu oraz Krakowie spożycie mięsa na mieszkańca było takie jak średnia za cały kraj w latach 70. i wynosiło ponad 50 kg rocznie. Tylko że na wsiach wahało się od 12 w najbogatszych do zaledwie kilku 2-3 w najbiedniejszych na kresach.
Dane dostępne w internecie ja linka nie mogę podać.
I co z tego, że Huszek by nie przezywał traumy z powodu braku banana i mandarynki jak tak ok. 70% ludzi by jej przez całe życie na oczy nie widzieli. Co swoje dobre strony też by miało, bo również traumy z powodu ich braku by nie przeżywali.
No ale my mieliśmy jak to Maniek piszesz te sny o potędze, chcieliśmy produkować te swoje nędzne komputery, syrenki, radia i magnetofony, Budować statki. I Nagle ten w syn małorolnego chłopa, parobka z czworaków został spawaczem na stoczni, monterem w Ursusie i zamiast marzyć o butach z cholewami do kościoła w niedzielę i o tym by matula skwarkami kaszę okrasiła a nie bryzgala tylko zsiadłym mlekiem nagle zapragnął telefony w swoim dopiero co wybudowanym mieszkaniu na Atlernatywy 4. Wściekał się, ze mu szynkę na karki wydzielają a cytryny dopiero płyną statkiem.
Maniek. Ja nie jestem naiwny ani nie twierdzę, że Polska bez PRL by się nie rozwinęła. Może nawet rozwinęła by się w statystykach PKB lepiej niż dzisiaj.Ale rozwinęła by się inaczej, Bardziej nierównomiernie. Na wzór Meksyku czy Brazylii. Piękne centra dużych miast i slumsy wokół. Za to podobnie jak tam z komórkami w łapie każdego gówniarza.
Tak wiem i teraz są, ale nie systemowo, to raczej wyspy zaniedbanie, pogłębionego jeszcze w nowej Polsce. I cóż tu dużo mówić, Gdzieniegdzie się poszerzają.
Że niemożliwe? Możliwe Maniek, a raczej pewne. W końcu w dużo bogatszych i mniej przez wojnę zniszczonych Włoszech (w Rzymie, Mediolanie) takie slamsy jeszcze w latach 70. nie dziwiły a i teraz na dobrą sprawę istnieją - Porto Fluviale.
A co dopiero u nas. Zacofanym, zniszczonym przez wojnę kraju. Do dzisiaj by u nas było jak filmie Odrażający, brudni i źli. czy innych.
A tak przy okazji. To my i przed wojną byliśmy w tej telefonizacji za Węgrami, Bułgarami i Rumunami. Pewnie z powodów z jakich wymieniłem.
Ale też byliśmy (bez zniszczeń wojennych dane z przedwojny) w tyle z ilością mieszkań, ilością szos bitych i utwardzonych. Tych mieliśmy zaledwie 3 000 km (asfalt, kostka). No jeszcze mieliśmy ok 60 000 km wąskich nierównych kocich łbów. Gdzieniegdzie się jeszcze uchowały na wioskach. Można zobaczyć jak to wyglądało, te drogi w już przed wojną w statystyce i na mapach nie były wykazywane jako samochodowe.
W efekcie drogi Mańku nasz demagogu od telefonów i octu przed wojną mieliśmy zaledwie 10 samochodów na 1000 mieszkańców. UWAGA! Za Rumunią, która miała 13 a pewnie przed Albanią.
Pokazuje te dane aby pokazać jaki gnój, smród, zacofanie i ubóstwo odziedziczyliśmy po wojnie. A te dane należy pomniejszyć o straty wojenne.
Startując od tych dróg mając 3000 km szos samochodowych to wysiłek wczesnych lat PRL w rozbudowę infrastruktury drogowej która w już pod koniec lat 60. sięgnęła 200 tyś kilometrów by po epoce Gierka dojść do kolo 250 tysięcy km. to wysiłek większy niż remont i budowa wszystkich w ostatnim 25 leciu.
Ale aby budować mieszkania, drogi, mosty, linie kolejowe to trzeba stali i jeszcze raz stali oraz cementu. Słowem ciężkiego przemysłu, którego nie mieliśmy. Inaczej niż Europa zachodnia, która po jakimś czasie zaczęła odczuwać jego nadmiar i przestawiać się na dobra konsumpcyjne.
Tym bardziej, że nie mieli takich zapóźnień w infrastrukturze jak my, nawet pomimo zniszczeń. Nie startowali po wojnie z 3000 km dróg samochodowych. No może z 10 000 - 15 000 bo trochę odziedziczymy po Niemcach.
My starowaliśmy Maniek prawie od zera. Byliśmy dalej nie tylko od Czechow czy Węgrów ale też od Rumunów.
I każdy rząd, stanął by przed podobnym dylematem Maniek. Bo każdy mądry żad ustala priorytety makroekonomiczne, gospodarcze itd. Stosując koncesje, wspólne inwestycje itp.
I tamten przed wojną też wybierał. I też czyimś kosztem. Budując za ogromne jak na tamte czasy i nasz dochód COP, Centralną Magistralę Węglową, Cale miasto i port - Gdynię.
Normalnie jak po wojnie z Hutą Lenina czy Portem Północnym.
Nie było jego priorytetem telefon pod każdą strzechą i mandarynka z bananem na każdym stole. I nawet gdyby nie było wojny jeszcze długo, długo bu to priorytetem nie było. No chyba żeby zgłupieli. A oni byli mądrzejsi. Nie starali się podnieść na silę poziomu życia wszystkich obywateli, Nie martwili i miejsca pracy i mieszkania. dzięki czemu nie rozbudzili ambicji i coraz większych potrzeb. Nie pokazali każdemu wsiokowi jak wygląda i smakuje mandarynka. Co to dostać za pól darmo mieszkanie. Przez co traumy w narodzie z braku mandarynek a tym bardziej telefonów i samochodów (którymi i tak nie było po czym jeździć) nie było i spokojnie np. Gdynię mieszkając w slamsach kolo Chyloni budował.
A Komuna dała mieszkanie, dala pracę, wykształciła zapewniła podstawie potrzeby a na dodatek mandarynki robolom i chłopom sprowadzała, no i masz poprzewracało się we łbach...
Bo nikt nie ceni tego co łatwo przyszło i za darmo prawie. Pracy w której można przebierać i grymasić, mieszkania zakładowego, komunalnego czy za parę groszy spółdzielczego na które co prawda trzeba było czekać ale prędzej czy później... i szybko się zapomina o ile lepsze od sutenery czy czworaków lub kurnej chaty dziadka.
Nie docenia się szkól dla dzieci, szpitali bo są muszą być.
Za to się tęskni za tym co niedostępne. telefonem bez którego można przecież żyć bo dziad z ojcem w Pizdólce się obywali i żyli, nawet nie widzieli, że coś takiego jest.
I już się nie narzeka, na bryzgane kartofle i kaszę dzień w dzień, na zimno bijące od klepiska, na łapcie z łyka na nogach a zaczyna się dostrzegać biedę w postaci braku telefonu i pomarańczy.
I to radzę wziąć pod uwagę.
No i teraz zacznie się że rozwlekle, że nie na temat, że za szeroko...
No nie Maniek. jakbym był populistą i demagogiem to rzucił kilkoma hasłami w rodzaju zamarzających dzisiaj na ulicy bezdomnych, którym już nawet mandarynki nie pomogą, o wyrzucanych na bruk z mieszkań, o ludziach tracących pracę z dna na dzień. A za komuny panie to nikogo nie wyrzucali... i każdemu na sile M-4 dawali. Nie. bo też tak pięknie nie było.
I byłbym zwykłym demagogiem. Bo to też było coś za coś. I szerzej patrząc odbyło się kosztem mandarynek i telefonów.
A co to naszego sny o potędze i tych wspanialszych znikniętych maszynach.
No racja. Śniliśmy. Ale teraz nawet nie śnimy.
Produkowaliśmy te nędzne syrenki, odry, diory, jakieś gówniane przestarzale lokomotywy, które ciągnęły brudnego, zatłoczonego pośpiesznego z Gdyni do Częstochowy w 6-7 godzin bo gównianych gierkowskich torach a z do Warszawy ekspresy w 3,5 - do 4.
Ale je budowaliśmy. Sami. teraz jadące podobnie Pendolino musimy kupować od innych.
Sami uczyliśmy się projektować ten chlam, rozwijać, wdrażać do produkcji, rozwiązywać problemy. Kompletnie nie ekonomiczne, skoro to było wywarzanie otwartych, drzwi często. Ale nauka panie Maniek, z natury jest ekonomiczna, i jest takim wywarzanie otwartych drzwi, Od samej podstawki, od nauki zawodu. Aby się nauczyć trzeba samemu rozwiązać problemy już rozwiązane przez innych i to dawno. jak dowód na twierdzenie Talesa.
Be z tego to się jest tylko bezmyślną małpą i robotem.
Więc się uczyliśmy i uczyli się nasi inżynierowie, technicy, fachowcy.
Że nie wypracowali żadnej światowej marki? Ale ona była, chociażby w Polsce, u sąsiadów, gdzieś w Afryce może nawet. A Teraz? Co mamy własnego? Co jest wynikiem naszej własnej myśli? Praktycznie nic. Składami tylko rzeczy którzy stworzyli inni bez najmniejszego naszego udziału, Nasi inżynierowie ograniczają się tylko do nadzoru produkcji i to często na najniższym poziomie, Bo wyżej stoi już Niemiec, Włoch, Koreańczyk.
W okrzykniętym euforycznie przez prasę super aucie z Polski czyli jakimś rasowanym Fiacie 600 nic nie ma z Polski oprócz prostej fizycznej pracy, nawet nazwy. A wkładu intelektualnego nawet w projekcie klamki.
A cieszymy się jak dzieci, Jakbyśmy sami toto wymyślili.
W TVN leci cykl Polak potrafi/ I co tam mamy. Produkcję czegoś na zagranicznych maszynach, według zagranicznego projektu, technologii ale się sramy, że jesteśmy nowocześni i potrafimy. Co potrafimy?
A jeszcze z daleka widać czujnie z daleka pilnującego nas Koreańczyka.
Pytasz gdzie są konstruktorzy tych wspaniałych maszyn. No fakt, Nie ma. Albo się zestarzeli i są na emeryturach albo wyjechali.
Bo co tu maja robić. Czy Fiat, Opel, LG ma u nas biura projektowe, badawczo rozwojowe? Nie ma. Ma u siebie.
A te istniejące nieliczne OBR-y wspierane marnie przez państwo nie ma z kolei żadnego przełożenia na przemysł. Bo mieć nie może. Ten zagraniczny nie po to ładuje w swoje, żeby coś od naszych kupować. Już prędzej popatrzą i każą swoim zrobić podobne lub rozwiązać problem bo już wiedzą, ze się da.
nasze Kulczyki też wolą kupić gotowe sprawdzone zza granicy rozwiązanie a nie ryzykować z nadaniami u nas bez gwarancji jak to z badaniami sukcesu.
I to jest oczywiście ekonomiczne uzasadnione. Godne pochwały w porównaniu z nagannym marnotrawieniem sil środków w PRL.
Ale czy na pewno? Doraźnie i na krotką metę tak. Ale nie patrząc perspektywicznie. To degradacja narodu i jego możliwości twórczych.
Bo wystarczy kupić albo albo dać obcemu fabrykę odtworzyć. A ten obcy się okazuje kiedyś uważany za "dzikiego" Koreańczykiem czy Hindusem.
A też z ich prób wywarzania otwartych drzwi się kiedyś śmiano jak z naszej syrenki.
A nam już z innowacyjności to tylko może moda, stylizacja włosów i kuchnia zostanie, O przepraszam kuchnia już nie. też nas muszą ściągnięci z zagranicy MasterChiefowie gotową jajka i smażyć kaczki uczyć.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hushek
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 23 Lut 2011
Posty: 6781
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: umiłowany kraj Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 20:12, 06 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Jak pisałem już do Baryckiego Adama - ilość znaków nie świadczy jednak o ich jakości. Im więcej - tym więcej zaciemniania Jarku
Ok,
To jak to w końcu było z tym PRL-e Komandorze ?
Czy tak jak twierdzi Barycki Adam i Kani - było w pytę - kraj miodem i mlekiem płynący, czy tak jak Ty - kraj pełen syfu, ubóstwa i dźwigający się z ruin ? Daleko za Rumunią zresztą...
Zastanów się zanim odpowiesz, bo ja chyba mam jutro trochę czasu i będę jakby co punktował. Punkt, po punkcie...
ps. Ze statystyką to jednak jesteś trochę na bakier. Ja też zresztą, ale Ty znacznie przesadzasz...
Ostatnio zmieniony przez hushek dnia Sob 20:16, 06 Gru 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Komandor
Gość
|
Wysłany: Sob 20:35, 06 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Czyżby? A może brak szerszego spojrzenia nawet prosta wydawało się sprawę braku telefonów czy mandarynek w latach 70. i ograniczenie się hasłowo rzuconych kpin i ironii to zwykle lenistwo kulturalne.
Po co wnikać i rozważać. Sprawdzać, porównać jak można wyjechać sloganem o całej Polsce żyjącej wieściami o płynącym statku z pomarańczami z Kuby. Piękne. śmieszne ale jakże i dramatyczne.
No można jeszcze Napoleonem rzucić i różowymi pastylkami jako ostateczny argument.
Krotko, treściwe, wartościowo.
Twoje ostanie bezgranicznie głupie pytanie świadczy jedynie o tym, że jednak nie ogarniasz. ja pisałem, ze po wojnie kraj był pełen syfu, brudu i ubóstwa a na dodatek zniszczony. I się powoli grajdał. Często kosztem ludzi to fakt. Ale zawsze coś jest kosztem czegoś.
W którym miejscu naciągam statystykę Mańku. Możesz mi przypbiżyć. Że nie mieliśmy mniej dróg i aut jak w Rumuni? Czy że łatwiej jest osiągając dobre wskaźniki stelefonizować jedno duże miasto stanowiące znaczny odsetek ludności kraju niż caly wielki kraj z rozproszaną po wielu maistach ludnoscią.
A może że ta nasza przedwojenna prowincjonalna dziura Warszawa była większa od Budapesztu i pewnie metro jeszcze wcześniej miała ?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hushek
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 23 Lut 2011
Posty: 6781
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: umiłowany kraj Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 20:46, 06 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Komandor napisał: | Czyżby? A może brak szerszego spojrzenia nawet prosta wydawało się sprawę braku telefonów czy mandarynek w latach 70. i ograniczenie się hasłowo rzuconych kpin i ironii to zwykle lenistwo kulturalne.
Po co wnikać i rozważać. Sprawdzać, porównać jak można wyjechać sloganem o całej Polsce żyjącej wieściami o płynącym statku z pomarańczami z Kuby. Piękne. śmieszne ale jakże i dramatyczne.
No można jeszcze Napoleonem rzucić i różowymi pastylkami jako ostateczny argument.
Krotko, treściwe, wartościowo.
Twoje ostanie bezgranicznie głupie pytanie świadczy jedynie o tym, że jednak nie ogarniasz. ja pisałem, ze po wojnie kraj był pełen syfu, brudu i ubóstwa a na dodatek zniszczony. I się powoli grajdał. Często kosztem ludzi to fakt. Ale zawsze coś jest kosztem czegoś.
W którym miejscu naciągam statystykę Mańku. Możesz mi przypbiżyć. Że nie mieliśmy mniej dróg i aut jak w Rumuni? Czy że łatwiej jest osiągając dobre wskaźniki stelefonizować jedno duże miasto stanowiące znaczny odsetek ludności kraju niż caly wielki kraj z rozproszaną po wielu maistach ludnoscią.
A może że ta nasza przedwojenna prowincjonalna dziura Warszawa była większa od Budapesztu i pewnie metro jeszcze wcześniej miała ? |
Budapeszt jest stolicą Węgier, zaś stolicą Rumunii jest - Bukareszt ! Tak na marginesie...
Ale do rzeczy. Punkt pierwszy !
Jaka jest dzisiaj sytuacja Rumunii i jak jest dzisiaj sytuacja Polski ? Wg Ciebie ten kraj był znacznie (albo chociaż trochę bardziej rozwinięty niż my). Czy nadal jest lepiej sytuowany ? No bo tak by wynikało chyba z rozwoju wcześniej.
No chyba, że znów się mylę...
Czekam niecierpliwie na dane statystyczne...
Co do ironii - potrzebnej, czy też nie. Ja tutaj śmieje się z zielonych pomarańczy - Ty z placu zabaw na cmentarzu. Widzisz różnicę, czy jednak nie za bardzo ?
Ostatnio zmieniony przez hushek dnia Sob 20:48, 06 Gru 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Barycki
Gość
|
Wysłany: Sob 20:48, 06 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Ja pierdolę, tyle roboty psu o dupę. Ale żeby nie było Panu, Panie Komandorze, tylko przykro po głuchej ciszy i elokwencji gminnego eleganta (Warszawa, to tylko gmin kilka w kupie), to na otarcie łez, pocieszę Pana, że nie całkiem na marne Pan się wysilał. Zwerbalizował Pan coś, czego ja jeszcze nie robiłem. Rozwój poprzez doświadczenie własnych błędów i otwieranie otwartych drzwi. Teraz, kiedy to przeczytałem, nie mogę zrozumieć, dlaczego tego tak oczywistego aspektu nigdy nie werbalizowałem. Dziękuję Panu.
Adam Barycki
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
rafal3006
Opiekun Forum Kubusia
Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 35368
Przeczytał: 20 tematów
Skąd: z innego Wszechświata Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 20:55, 06 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Akurat mam najbliższą rodzinę na Węgrzech, w 1980r Węgier zarabiał 100USD, polak 15USD, w sklepach mieli wszystko, my niewiele.
Teraz wszystko się wyrównało, może i z lekkim plusem dla polski.
Zawsze łatwiej jest wykonać duży skok im później się zacznie. Robię tez interesy z Litwą, mój partner gdy w 1994r zaprosił mnie do restauracji to się wstydził i przepraszał - jedzenie podłe było, w sklepach nędza i pustki, jakieś podłe ruskie konserwy rybne które po otworzeniu po prostu śmierdziały.
Teraz mają jak u nas, nowoczesne supremarkety, super jedzenie w restauracjach. Później zaczęli i u nich nieznane są karty kredytowe magnetyczne, mają wyłącznie z chipem - aktualnie w sklepach mają wszystkie towary w EUR i LITach, od nowego roku chyba będą mieli EUR. Łotysze (tu tez mam kontakty) już mają EUR i sobie dowcipkują:
Kiedy w Polsce będzie EUR?
Prawidłowa odpowiedź:
Jak Anglicy zrezygnują z Funta.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Barycki
Gość
|
Wysłany: Sob 21:10, 06 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Ma Pan rację Panie Hushek, Pan Komandor nie był dokładny w poróżnianiach, w 70-tych latach spożycie mięsa w Polsce na mieszkańca nie wynosiło 50 kg, a 76/78 kg. Do takiego poziomu Pańska wspaniała II RP doszła po 2005 roku, z tym , że jaka jest obecnie zawartość mięsa w mięsie, to wie każde dziecko na prowincji, ale nie wiem, czy w Warszawie. Rzeczywista ilość spożywanego mięsa po uwzględnieniu jego mięsopodobnych dodatków, wynosi nie więcej, jak jakie 60% podanego wskaźnika statystycznego.
Adam Barycki
PS. Czytałem Pański, Panie Komandorze, komentarz Algebry Kubusia, to i wiem, że Pan wie, co może pomieścić owa głowa, a i jak Pan już zauważą, głowa Pana Husheka nie jest innej pojemności.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hushek
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 23 Lut 2011
Posty: 6781
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: umiłowany kraj Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 21:55, 06 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Adam Barycki napisał: | Ma Pan rację Panie Hushek, Pan Komandor nie był dokładny w poróżnianiach, w 70-tych latach spożycie mięsa w Polsce na mieszkańca nie wynosiło 50 kg, a 76/78 kg. Do takiego poziomu Pańska wspaniała II RP doszła po 2005 roku, z tym , że jaka jest obecnie zawartość mięsa w mięsie, to wie każde dziecko na prowincji, ale nie wiem, czy w Warszawie. Rzeczywista ilość spożywanego mięsa po uwzględnieniu jego mięsopodobnych dodatków, wynosi nie więcej, jak jakie 60% podanego wskaźnika statystycznego.
Adam Barycki
PS. Czytałem Pański, Panie Komandorze, komentarz Algebry Kubusia, to i wiem, że Pan wie, co może pomieścić owa głowa, a i jak Pan już zauważą, głowa Pana Husheka nie jest innej pojemności. | Barycki Adamie,
Pan jako umysł wybitny, ale niestety prosty, by nie powiedzieć ...prostacki nie uwzględnia jednak pewnych małych niuansików - w tej podawanej niesamowitej ilości spożywanego mięsa w PRL-u....
A jak tam było w spożyciu kawy, BANANÓW ( tak - bananów!), innych owoców cytrusowych, czekolady itp. ?
ps. Pragnę jeszcze Panu nadmienić, że najprawdopodobniej dieta neandertalczyków, a przy tym podobno kanibali składała się w zdecydowanej większości z...mięsa...
Wniosek zatem jest prosty jak konstrukcja cepa - neandertale żyli... znacznie lepiej niż my teraz
ps2. A wie Pan, Panie Barycki Adamie, że całkiem prawdopodobne jest to, że nie mogli zakupić wódy w sklepie ? Ani żaden znajomek z Kaliningradu im też tej hary nie dostarczał...
Ostatnio zmieniony przez hushek dnia Sob 21:59, 06 Gru 2014, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Sob 23:35, 06 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Budapeszt jest stolicą Węgier, zaś stolicą Rumunii jest - Bukareszt ! Tak na marginesie...
|
NAPRAWDĘ? No popatrz...!
To były dwa różne porównania. To z Rumunią i samochodami osobno i prawie dwumilionowym Budapesztem z dawno działającym metrem już przed wojną.
Panie Adamie. Przyjąłem wskaźniki nie z najlepszych lat PRL a z tych gorszych. Gomułkowskich bardziej albo kartkowych z najgorszego okresu.
kiedy to było około 50-60 kg.
Ale nie to jest istotne ani nawet to, że przed wojną było średnio około 30 a te różnice. W dużych bogatych miastach zbliżone do obecnego w Polsce i na wsi (70% ludności )zaledwie kilka kilo. I kraszone słoniną ziemniaki z okazji niedzieli.
Panie Rafalku. To ciekawa koncepcja z tym łatwiejszym startem od zera z zacofania jak z wyższego pułapu. Rzekłbym nawet taka logiczna nieziemsko.
Idąc tym tropem dla przyspieszenia rozwoju i osiągnięcia lepszego dobrobytu najprościej by było wszystko rozwalić, doprowadzić do ruiny, z ludzi zrobić analfabetów i po tym resecie, no za 10 lat mamy poziom Norwegii jak nic.
Rozumiem, że powinniśmy być wdzięczni zaborcom a potem Niemcom w II WŚ że nas pięknie cofnęli zapewniając lepszy start niż Czechom czy Węgrom.Bo każde dziecko wie, co wynika z algebry Kubusia, że łatwiej, taniej i szybciej z mniejszymi wyrzeczeniami jest wybudować 250 tysięcy asfaltowych dróg startując z 3000 jak z 200 000. Co zresztą potwierdzają obecne osiągnięcia.
Tak przy okazji, dlaczego Pan panie Rafalku mówisz ciągle o algebrze, o matematyce (języka mówionego nawet) jak to co Pan wywodzisz to logika ale nie matematyczna tylko jak najbardziej filozoficzna czyli nauka humanistyczna jakby nie było. Chociaż formalna?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hushek
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 23 Lut 2011
Posty: 6781
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: umiłowany kraj Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 23:44, 06 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Anonymous napisał: | Cytat: | Budapeszt jest stolicą Węgier, zaś stolicą Rumunii jest - Bukareszt ! Tak na marginesie...
|
NAPRAWDĘ? No popatrz...!
To były dwa różne porównania. To z Rumunią i samochodami osobno i prawie dwumilionowym Budapesztem z dawno działającym metrem już przed wojną.
(...) |
Cytat: | W którym miejscu naciągam statystykę Mańku. Możesz mi przypbiżyć. Że nie mieliśmy mniej dróg i aut jak w Rumuni? Czy że łatwiej jest osiągając dobre wskaźniki stelefonizować jedno duże miasto stanowiące znaczny odsetek ludności kraju niż caly wielki kraj z rozproszaną po wielu maistach ludnoscią.
A może że ta nasza przedwojenna prowincjonalna dziura Warszawa była większa od Budapesztu i pewnie metro jeszcze wcześniej miała ? | Tak to rzeczywiście były dwa różne porównania. Zupełnie nie od czapy i w temacie PRL-u i jego absurdów...
A na przekład w Zimbabwe to w ogóle już było chujowo. Albo w Papui, Nowej Gwinei to...szkoda nawet mówić. Zniszczenia, zgliszcza - no zgroza - jak mawiał płk Kurtz. Za to na Grenlandii - miodzio, żadnych przewałek cywilizacyjnych...
Ale tkaj dalej...aj lajk tó...
Tak nawiasem już mówiąc - znane jest Tobie Komandorze takie określenie - "wiecznie wczorajsi..." ?
I nie pisze tu o gościach co zabalowali sobie wieczorkiem i się rano czują nie teges. Nie, nie o to pytam...
Ostatnio zmieniony przez hushek dnia Sob 23:52, 06 Gru 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Sob 23:50, 06 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
hushek napisał: | Adam Barycki napisał: | Ma Pan rację Panie Hushek, Pan Komandor nie był dokładny w poróżnianiach, w 70-tych latach spożycie mięsa w Polsce na mieszkańca nie wynosiło 50 kg, a 76/78 kg. Do takiego poziomu Pańska wspaniała II RP doszła po 2005 roku, z tym , że jaka jest obecnie zawartość mięsa w mięsie, to wie każde dziecko na prowincji, ale nie wiem, czy w Warszawie. Rzeczywista ilość spożywanego mięsa po uwzględnieniu jego mięsopodobnych dodatków, wynosi nie więcej, jak jakie 60% podanego wskaźnika statystycznego.
Adam Barycki
PS. Czytałem Pański, Panie Komandorze, komentarz Algebry Kubusia, to i wiem, że Pan wie, co może pomieścić owa głowa, a i jak Pan już zauważą, głowa Pana Husheka nie jest innej pojemności. | Barycki Adamie,
Pan jako umysł wybitny, ale niestety prosty, by nie powiedzieć ...prostacki nie uwzględnia jednak pewnych małych niuansików - w tej podawanej niesamowitej ilości spożywanego mięsa w PRL-u....
A jak tam było w spożyciu kawy, BANANÓW ( tak - bananów!), innych owoców cytrusowych, czekolady itp. ?
ps. Pragnę jeszcze Panu nadmienić, że najprawdopodobniej dieta neandertalczyków, a przy tym podobno kanibali składała się w zdecydowanej większości z...mięsa...
Wniosek zatem jest prosty jak konstrukcja cepa - neandertale żyli... znacznie lepiej niż my teraz
ps2. A wie Pan, Panie Barycki Adamie, że całkiem prawdopodobne jest to, że nie mogli zakupić wódy w sklepie ? Ani żaden znajomek z Kaliningradu im też tej hary nie dostarczał... |
A Ty dalej brniesz w demagogie z tymi cytrusami. A jak tam było Maniek ze spożyciem cytrusów i kawy przed wojną. Nie chcesz chyba powiedzieć, że chłopy nie chciały żreć mięsa bo się zajadali cytrusami i bananami zapijanymi dzbanami kawy?
A ja ci powiem, że nawet nabiału i warzyw jedli mniej niż obecnie. O czym biadolili w gazetach apelując o poprawę wyżywienia na wsi. A oni z uporem kasza i kasza, na zmianę ziemniakami.
To ja Ci Maniek przytoczę artykuł z przedwojennej gazety.
Cytat: | Polacy nie należą do narodów „mięsożernych". Mięso wprawdzie jadamy, ale w porównaniu z innymi narodami stosunkowo niewiele. Według obliczeń Międzynarodowego Instytutu Rolniczego w Rzymie, spożycie mięsa przeciętnie na jednego mieszkańca w latach od r. 1930-go do 1934-go w szeregu krajów przedstawiało się jak następuje: Argentyna — 120 kg, Australia — 91, Kanada — 65, Anglia — 64, Niemcy — 51, Holandia — 45, Francja — 43, Czechosłowacja— 33, Norwegia — 33, Rumunia — 22, Polska — 19 i Włochy — 16 kg. Z tego zestawienia widzimy, że mieszkańcy Argentyny jedzą sześć razy więcej mięsa niż Polacy. Z narodów europejskich najbardziej „mięsożerni" są Anglicy, zjadający przeszło trzy razy więcej mięsa aniżeli mieszkańcy Polski. Nasi sąsiedzi zachodni — Niemcy, pod względem spożycia mięsa przewyższają nas dwa i pół raza. Szczególnie mało jadamy baraniny, bo zaledwie piątą część kilograma rocznie, podczas gdy Anglik zjada baraniny w ciągu roku — aż 14 kilogramów. Według ostatnich obliczeń, spożycie mięsa w Polsce nieco wzrosło; przeciętnie na mieszkańca wynosi trochę ponad 20 kg rocznie. Mieszkańcy miast jedzą mięsa parokrotnie więcej aniżeli wieśniacy. W Poznaniu^ i Krakowie ilość mięsa na jednego mieszkańca rocznie wynosi 57—59 kg; w Warszawie — 46 kg, we Lwowie — 42 kg, a w Wilnie — niespełna 30 kg. Na wsi spożycie mięsa na osobę nie przekracza przeważnie 10 kg, a w okolicach uboższych — jeszcze mniej. Gdyby spożycie nabiału było dostateczne, zwłaszcza mleka i jego przetworów, wówczas odżywianie mieszkańców wsi nie byłoby tak tragiczne. Ale tak nie jest. Na ogół ludność wiejska odżywia się niedostatecznie, dlatego też każdy rolnik powinien dołożyć wszelkich starań, ażeby swoje pożywienie polepszyć." |
Szczególnie to pogrubione jest dobre. to tak radzić by bezdomnemu lub bezrobotnemu by starań dołożył aby dietę poprawić.
Wpisz w google: Spożycie mięsa w świecie i w Polsce - Kulturaviva.pl
W ogóle ciekawy portal. Jest więcej takich perełek z prasy przedwojennej dla bardziej światłych rolników.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kanakk
Dołączył: 23 Paź 2014
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: N. Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 23:56, 06 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Witam Maniuś – a także Komandora też .
To co chcę napisać , już ujął w dużej ilości słów Komandor, ja się odniosę tylko do mojego postrzegania rzeczywistości w której się urodziłem i dorastałem , w czasie kiedy Szanowny rozmówca, czyli Maniutek z jajk na jako skakał , lub tez był w goronce noce planowany.
Telefony- rok 1967 , mój pierwszy rok w szkole , więc spod oka pani przedszkolanki przedszkola zakładowego , zakłady w którym moi rodzice pracowali od 17 roku życia , ogromnego jak na tamte czasy zakładu chemicznego. Ile kosztowało to przedszkole , i czy zakład pracy refundował – nie wiem .... nie mam jak zapytać ( mamy już nie mam ) .
Więc żebym tak sobie w wieku siedmiu lat całkiem samopas , i bes kontroli , nie biegał , podjęto decyzję założenia telefonu. W tym celu z powodu wiadomych i tak sponiewieranych przez Maniutka okoliczności zwanych trudnościami, rodzice udali się po uzyskaniu opinii z Urzędu Pocztowego, do sąsiadki mającej córkę w podobnym wieku i mającej także telefon, z prośbą o użyczenie linii z możliwością używania dwóch aparatów na jednej.
Co zostało zrobine.....
skończyła siem moje wolność.
Miasto miało jakieś 50 tyś mieszkańców, a telefon był w pierwszej kolejności zakładany ludziom starszym , chorym , pozbawionym stałej opieki a takiej wymagającym .
Że o biurach szkołach i innych instytucjach nie wspomnę.
Samochód- urodziłęm się i Syren stała pod domem , wtedy jeszcze wspólnym domem mamy i jej sióstr.(2).Tata robotnik trzy zmianowy ( aparatowy proc .chem) mama- ref dz.zbytu.---oboje techn.chemik po maturze.Był z drugiej ręki ale....
TV- na własnym telewizorze obejrzałem pierwszą edycje czterech pancernych i psa ( sprawdź w necie kiedy to było .
O Fiacie kupionym za gotówkę w roku 1971 już mi się pisać nie chce , za dużo razy ten przykład.
Takie było Maniutek moje postrzeganie świata wtedy i nie zastanawiałęm się ani – skąd , ani dlaczego , ani jak ?
To zastanowienie przyszło później a zrozumienie jeszcze później.
Telefony były montowane tym którzy ich potrzebowali , a nie dla tego ze były one wyznacznikiem statusu społecznego jak dzisiaj najnowszy model komórki.
Funkcje potrzeby i jej nagłości spełniały automaty wiszące na każdym niemalże rogu ulicy , i inne budki telefoniczne , bo alarmowo było za darmo.
Nie było potrzeby pierdolic wkoło to samo bez potrzeby na drugi koniec miasta do cioci czy babci ,bo ludzie spotykali się prywatnie po pracy ( bo wszyscy ja mieli, a nawet MUSIELI mieć , bo byłą PRAWEM w tamtejszych realiach).
Rozumiesz Maniuś ? Nie było potrzeby mieć telefonu , potrzeba ta wzrastała wraz z dorastaniem dzieci , starzeniem się rodziców(dziadków) , rozwojem prywatnej niewielkiej wtedy inicjatywy.....
Pomarańcze – owszem były upragnionym owocem na święta , ale zapomniałęś że jako państwo socjalistyczne byliśmy obłożeni sankcjami z zachodu , i z Grecji czy Hiszpanii sprowadzić ich nie mogliśmy , kupowaliśmy je w Mexyku za rybę koło tegoż Meksyku odłowioną , i na pniu sprzedaną w handlu wymiennym , bo MY mieliśmy statki które były zdolne do dalekomorskich połowów a Meksyk miał pomarańcze a nie miał statków.
Maniuś , urodziliśmy się w pewnym odstępie czasu i dla mnie ważne było aby te pomarańcze , cytryny, czy inne winogrono z Bułgari był wtedy kiedy być powinno , a Ty nie umiałeś się wysrać bez gameboya....
dla tego nasze oceny nigdy nie będą podobne .
A skoro już zahaczyłeś o polityke , a jesteś taki dobry w wyszukiwaniu info z neta , to powiedzmi proszę co było pierwsze :
strajk z powodu podwyżki ceny kiełbasy , i dalej za nim pozostałe strajki, z innych następnych powodów , które w skutku zaowocowały padaczką transportowo zaopatrzeniową i brakami w sklepach , a potem to już lawina .................czy najpierw był brak w skelpach a potem strajki ?????
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hushek
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 23 Lut 2011
Posty: 6781
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: umiłowany kraj Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 23:57, 06 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Cytat: | A Ty dalej brniesz w demagogie z tymi cytrusami. A jak tam było Maniek ze spożyciem cytrusów i kawy przed wojną. Nie chcesz chyba powiedzieć, że chłopy nie chciały żreć mięsa bo się zajadali cytrusami i bananami zapijanymi dzbanami kawy?
|
A jak było ze spożyciem tych frykasów w Rumunii, Bułgarii i innych demoludach... ?
I co przez to chcesz udowodnić ?
Przed wojną było chujowo - zgoda. I to wg Ciebie ma znaczyć, że tłumaczy to wszystko co zostało spierdolone w PRL-u ? Nie bądź śmieszny...
Ja pierdole, ale beton komunistyczny...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hushek
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 23 Lut 2011
Posty: 6781
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: umiłowany kraj Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 0:02, 07 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
kanakk napisał: | (...)
A skoro już zahaczyłeś o polityke , a jesteś taki dobry w wyszukiwaniu info z neta , to powiedzmi proszę co było pierwsze :
strajk z powodu podwyżki ceny kiełbasy , i dalej za nim pozostałe strajki, z innych następnych powodów , które w skutku zaowocowały padaczką transportowo zaopatrzeniową i brakami w sklepach , a potem to już lawina .................czy najpierw był brak w skelpach a potem strajki ????? |
Nie Koleżko,
Zanim sie odniosę szerzej do tego przydługawego tekstu (a jest co komentować - tyle, że może jutro) - to Ty mi najpierw odpowiedz na proste jak świński ogon pytanie....
Skoro było tak cacy i tak bosko - to co się stało, że się spierdoliło....?!
I po chuj w ogóle były te całe strajki - przecież żyliśmy tu jak w raju, niczego nie brakowało...
KOR-em się nie wymigasz jednak...
Ostatnio zmieniony przez hushek dnia Nie 0:07, 07 Gru 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Komandor
Gość
|
Wysłany: Nie 0:11, 07 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
I znalazłem jeszcze jedno ciekawe opracowanie. Niestety słabe jakościowo bo długie, rzetelne i oparte na danych statystycznych. i cytatow z prasy.
Np. ja w tym fragmencie:
Cytat: | W latach 1933-35 roczne spożycie na 1 osobę w grupie obszarników wynosiło 10 204 zł, podczas gdy na 1 osobę w grupie chłopów wynosiło zaledwie 158 zł. W gospodarstwach 30-50 ha spożycie to kształtowało się na poziomie 433 zł.Historia.328 Tak oto opisywał sytuację wsi w 1935r Jerzy Michałowski w "Wieś nie ma pracy" (Warszawa 1935 s.39):
"Cukier na wsi nie istnieje. Większość dzieci [w powiecie rzeszowskim] nie widziała go nawet nigdy, chyba w formie cukierków na odpustach. Sól używa się obecnie szarą, nieraz nawet czerwoną bydlęcą; na wiosnę w okresie przednówka z braku gotówki nawet na te najgorsze gatunki stosuje się kilkakrotne gotowanie ziemniaków w tej samej raz osolonej wodzie"Historia.329
Do wybuchu II wojny światowej na wsi rarytasem był cukier, sól, jaja, tłuszcze, nie mówiąc już o mięsie. Ograniczano spożycie nawet tak podstawowych artykułów jak chleb, mleko. W gospodarstwach 1-2 morgowych chleb od Nowego Roku do żniw był rzadkością. Dla oszczędności mąki żytniej, chleb pieczono z dodatkiem mąki jęczmiennej, ziemniaków i łubinu. Jaja były przeznaczane praktycznie wyłącznie na sprzedaż. Mięso jadano tylko w okresie świąt kościelnych, w przypadku poważnej choroby członka rodziny bądź wtedy, gdy padło zwierzę. Skoro oszczędzano na żywności to tym bardziej oszczędzano na dobrach przemysłowych. Oszczędzano na opale, często domy były nieogrzewane całą zimę. Były problemy z oświetleniem. Wieczorami na ogół siedziano po ciemku albo używano kaganków i łuczywa
|
No ale słowa nie ma, że za to były cytrusy, banany i kawa. więc pewnie do d... takim opracowaniem.
To z jajkami i mięsem to potwierdzalna moja babcia I ciotki różne), antykomunistka zajadła zresztą opisując w latach 70. jak to temu chłopstwu się we labach poprzewracało. Kiedyś to każde jajko na ryneczek wozili a teraz żrą sami. Kurę to sterami przed śmiercią gotowali na rosół i to tę starą co już nie niosła a teraz to mięso w GS kupują i żrą.
Tak była oburzona na komunę co te chłopstwo rozpuściła, że im się robić nie chce a żrą jak miastowi kupując wszystko w GS. Nawet chleb i kiełbasę. Przez co mięsa w mieście brakuje.
Wygogluj: Polska Rzeczpospolita Ludowa na tle II i III Rzeczypospolitej
Ale uwwga to może boleć, Bo dużo tego do czytania.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Komandor
Gość
|
Wysłany: Nie 2:42, 07 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
hushek napisał: | Anonymous napisał: | Cytat: | Budapeszt jest stolicą Węgier, zaś stolicą Rumunii jest - Bukareszt ! Tak na marginesie...
|
NAPRAWDĘ? No popatrz...!
To były dwa różne porównania. To z Rumunią i samochodami osobno i prawie dwumilionowym Budapesztem z dawno działającym metrem już przed wojną.
(...) |
Cytat: | W którym miejscu naciągam statystykę Mańku. Możesz mi przypbiżyć. Że nie mieliśmy mniej dróg i aut jak w Rumuni? Czy że łatwiej jest osiągając dobre wskaźniki stelefonizować jedno duże miasto stanowiące znaczny odsetek ludności kraju niż caly wielki kraj z rozproszaną po wielu maistach ludnoscią.
A może że ta nasza przedwojenna prowincjonalna dziura Warszawa była większa od Budapesztu i pewnie metro jeszcze wcześniej miała ? | Tak to rzeczywiście były dwa różne porównania. Zupełnie nie od czapy i w temacie PRL-u i jego absurdów...
A na przekład w Zimbabwe to w ogóle już było chujowo. Albo w Papui, Nowej Gwinei to...szkoda nawet mówić. Zniszczenia, zgliszcza - no zgroza - jak mawiał płk Kurtz. Za to na Grenlandii - miodzio, żadnych przewałek cywilizacyjnych...
Ale tkaj dalej...aj lajk tó...
Tak nawiasem już mówiąc - znane jest Tobie Komandorze takie określenie - "wiecznie wczorajsi..." ?
I nie pisze tu o gościach co zabalowali sobie wieczorkiem i się rano czują nie teges. Nie, nie o to pytam... |
No Maniek zlituj się i nie przecz chociaż sam sobie.
Bez porównań się na da. Ani z sąsiadami w podobnej sytuacji ani z przeszłością. Bo jak inaczej cokolwiek ocenić.
Oczywiście można było ny przyjąć, ze jest chujowo bo ma być chujowo bo tak mówią tak w TV i w gazetach mądrzy ludzie piszą. A teraz dobrze bo też tak mówią a poza tym wszyscy mają komórki a cytryny to leżą i gniją.
Twoja krytyka moich odniesień do przed wojny czy Węgier, ze to tak samo jak do tej Grenlandii albo wieków średnich może być równie dobrze użyta do krytyki Twoich tez. Bo tak samo jak moje, że za PRL spożywano więcej mięsa jak przed wojną, że było więcej dróg, fabryk itp do dupy jest Twoje o tym, ze za PRL telefonów i pomarańczy nie było a teraz są. To ta sama zasada.
Tak samo głupie być musi moje odniesienie do Węgier i Rumuni w sprawie samochodów i drug potrzeb i zaraz po wojnie jak Twoje odniesienie (pierwszy do zrobiłeś) do Albanii w kontekście telefonów.
Bo tak samo można tłumaczyć to, że przed wojną (1938) mieliśmy zarejestrowane ok 23 tys samochodów osobowych a w PRLu już 2383 tysięcy (1980) i zachwycać się było wspaniale jak i to że teraz mamy ich ponad milion więc w PRL było źle, Bo 4 razy mniej. W obu przypadkach zaś można skwitować bo takie były czasy. Wiec nie ma co porównywać.
Więc ja też mogę na Twoje jojczenie o braku telefonów i pomarańczy powiedzieć o czym ty w ogóle. Takie było czasy! Sorry!
No ta bene za II RP też pomarańczy nie było na co dzień. Nawet w miastach i u dość zamożnych ludzi.
Powiedzieć jak to jest/było źle to można naprawdę wówczas jak się okaże, ze po iluś tam latach czegoś tam mamy mniej albo zaledwie tyle samo podczas gdy innym wzrosło.
Ale ja wbrew temu co jęczysz i piszesz o pięknym tkaniu, o betonie komunistycznym i innym miłym słowom uważam, że aby coś zrozumieć to trzeba spojrzeć na sprawę w ujęciu dynamicznym. Więc znać punkt startu i to co się osiągnęło po drodze. Bo samo stwierdzenie doszedłem do Warszawy albo nie udało mi się dojść nawet do Warszawy nic nie mówi jak nie powiem gdzie zacząłem wędrówkę.
Doszedłem do Warszawy brzmi jak sukces wielki jak się nie wspomni, ze zaczynałem w Miłosnej Nie dojście to sromotna porażka przy tym jak się nie wie albo nie uwzględni, ze wyszło się ze Szczecina.
Dlatego patrząc na swoje i innych osiągnięcia trzeba zawsze mieć na uwadze skąd kto zaczynał a nie tylko do czego doszedł. i powyrównywać się z tymi w podobnej kiedyś, na starcie sytuacji.
Znając i biorąc pod uwagę zaś inne uwarunkowania też się łatwiej zrozumie dlaczego gdzieś w jakiejś dziedzinie ponieśliśmy klęskę albo tylko zostawiliśmy coś na później.
Tak jak w życiu. Nawet teraz. Najpierw martwisz się mieszkanie czasami wzięte na kredyt, opłaty za prąd, wodę, ciepło, podstawowe jedzenie i najpotrzebniejsze ubranie a dopiero po zaspokojeniu tych potrzeb musisz o kawiorze, cytrusach, modnych drogich komórkach, modnych ciuchach z kolekcji dobrego domu mody.
Co powiesz o ojcu, rodzicach, którzy za pierwsze swoje pensje zamiast zadbać o dach nad głowa dla dzieci, jedzenie dla nich i ubranie nakupią frykasów, komórek, drogich fatałaszków LDC 52 cale dalej gnieżdżąc się w pokoiku u teściów. A co o tych co wezmą kredyt i będą spłacać raty, edukować dzieci ale skronie żyć szczędząc tym dzieciom czekolady, zabawek wymyślnych a nawet tych o Boże telefonów Ipad 4.
Z punktu widzenia dzieci, patrzących na inne w szkole z Ipadami, Tabletami, modnymi ciuchami i całym plecakiem słodyczy i zabawek ci drudzy to zwykle kanalie i nieudacznicy.
A dlaczego tak wspaniale się to po 1989 roku udało? Ten wzrost konsumpcji osobistej. Te samochody, komórki, cytrusy, banany tanie ciuchy itp.
Po pierwszej inne czasy, Inna technologia i produkcja z Chin powodująca, że nawet biednej Afryce telefon-komórka, koszula i dżinsy nie są czymś niezwykłym. Brakuje lekarstw, jedzenia, wody ale nie komórek.
No a po drugie to korzystamy z tych lat wyrzeczeń kiedy budowaliśmy infrastrukturę, przemysł, mieszkania, edukacje. Mogliśmy spocząć na laurach przez cale 20 lat nie inwestując zbytnio w drogi, koleje, wodociągi, sieci energetyczne. Jak spoczęliśmy to spadło automatycznie zapotrzebowanie na stal, cement, miedź a nawet energię.
Mieszkania też podpuściliśmy tak, że obecnie co najmniej 80 procent mieszkań to zasoby sprzed 1989 roku, Nowe lub odbudowane ale też i przedwojenne.
Mogliśmy zamykać kopalnie, huty, cementownie i fabryki domów. ale jakbyśmy mieli do zbudowania ponad 200 tysięcy dróg samochodowych nie mając własnych hut za wiele ani cementowni,w 20 lat. jak by trzeba było zbudować kilka milionów mieszkań bo by zabrakło tego przaśnego PRL a jakiś głupi rząd by postawił na dobra konsumpcji osobistej i zabawki oraz frykasy?
Zobacz jak i dzisiaj mówi nam się o zaciskaniu pasa bo musimy gonić Zachód. A my tylko budujemy kilka tysięcy km autostrad, ekspresówek i to Unijnych dotacji. No jeszcze modernizujemy stare po Gierku. Ale uwierz inżynierowi, że dużo łatwiej i taniej zmodernizować starą dając nową nawierzchnie, kilka wysepek i lewo- prawoskretów niż wytyczyć nową na miejscu polnej piaszczystej czy szutrowej.
Więc proszę Maniek bez takich uwag o jakiś porównaniach z dupy. Bo to nie jest tak, ze coś samo spada z nieba bo się ustrój tylko zmienił, bo zadziałała niewidzialna ręka rynku.
I zobaczysz ten nasz dobrobyt jak się siec energetyczna po Gierku wysypie bo nie ruszana od 25 lat albo i więcej. Jak się posypią stare elektrownie będące u schyłku eksploatacji. Bo zamiast myśleć o ich amortyzacji, odnawianiu i sukcesywnej wymianie cieszyliśmy się że mamy pomarańcze, telefony i tanie dżinsy z Turcji i Chin.
I ktoś za to zapłaci Maniek. Ja i Ty. Obojętnie czy w rachunku za prąd czy z podatków przy kolejnych cieciach wydatków socjalnych. Bo inaczej nie będziesz miał jak tej swojej komórki naładować i będziesz musiał wcinać pomarańcze przy świeczkach.
Jak się skończył podobny układ na kolei to już widzimy. Zamiast jeździć szybciej jeździmy wolniej nawet z Pendolino. Ale za to faktycznie bila zagłówki, muzyczka, kawka i to TLK. Tylko, że to znowu taka pozłotka ino.
Bo tak naprawdę sypie się i ten odnowiony na ładnie tabor jak i tory. A z Gdyni do Częstochowy się jedzie 10-12 godzin zamiast 6-7.
i wypraszam sobie inwektywy w postaci jakiś tam betonów i zacofańców.
To nie ja kolego.
ja tylko umiem patrzeć, zrozumiem i myślę. I wiem, ze nic się da uprości do pięknego ale pustego sloganu o kolejkach, pomarańczach i occie.
Ja tylko bronie obiektywnego spojrzenia i walczę z zakłamywaniem historii i jej realiów. I tak samo jak do PRL nie ma pretensji do II RP. Ktora też borykała się olbrzymimi problemami i też zaczynała prawie od zera. Zaczynała w dobie wielkiego kryzysu, musiała włączyć o swoje granice, łączyć w jeden organizm podzielony gospodarczo, prawnie, mentalnie i narodowościowo kraj z trzech tak odmiennych od siebie części zaborów.
jak kończyli z 3000 km szos tak zaczynali od zera. Z siecią kolejową nie odpowiadająca nowemu krajowi bo szykowaną pod potrzeby zaborców. na dodatek marną na większości kraju. Bez portów. większego Przemyślu.
Bez własnych państwowych doświadczeń. Administracji.
I nie można tego okresu potępiać w czambuł bo spożycie mięsa było na poziomie 16- 20 kg na osobę na rok. Oni też mieli swoje priorytety. Scalić to badziewie w jeden organizm. Rozbudzić poczucie przynależności do jednego narodu. Wybudować najpotrzebniejszy przemysł, infrastrukturę kolejową (ta była najważniejsza a nie szosy dla posiadaczy samochodów osobowych) Porty. jak myślisz Maniek czy myśleli w pierwszym rzędzie o telefonach dla każdego i pomarańczach jak z elektryfikacją mieli kłopoty, z zapewnianiem właściwego wyżywienia ludzi. Pamiętaj 16-20 kg mięsa na rok na osobę. A na wsi kilka kilo. I nie dlatego tak mało, że jedli więcej warzyw, owoców, ryb, nabiału. Pomimo ich niejedzenia. Za to kaszy jedli dużo. I ziemniaków.
Czy ci w II RP mogli zrobić więcej, lepiej? Pewnie tak. Tak samo jak w PRL mogli zrobić lepiej i chociaż Tobie Maniek tych pomarańczy więcej dowieść. Ale na pewno nie można powiedzieć, ze nie zrobili nic i wszytko było do dupy. W każdym razie i jedni i drudzy działali mądrzej jak my obecnie. Bardziej perspektywicznie. Ustalając priorytety, możemy się sprać czy niej czy bardziej właściwe, i je realizując. Mieli wizję na kilkadziesiąt lat. Bo taką była budowa od zera portu w Gdyni, Władysławowie, Helu. Budowa Centralnego Okręgu przemysłowego na zacofanych ziemiach Kielecczyzny i okolic Radomia. Budowa magistrali węglowej.
Oni myśleli o niewidzialnej ręce rynku. Wiedzieli, ze ona nie rozwiąże żadnego problemu. I tak jak PRL mieli swoje ustrojowe ograniczenia. Jednio musieli nawet kosztem powolniejszego, rozwoju wyrównać poziom cywilizacyjny ludności. Zadbać o najbiedniejszych i ich wydźwignąć bardzo szybko bo to jest istotą socjalizmu. A drudzy z kolei nie mogli sobie za bardzo pozwolić na nawet skromniejsze kroki w tym zakresie bo nie mogli zachwiać świętym prawem własności. Nawet jakby i to miało akurat wpływ na wolniejszy rozwój cywilizacyjny.
Jedni musieli obiecać dobrobyt i równość dla wszystkich i to realizować doprowadzając do rozbudzanie ambicji i chęci szybkiej poprawy swojego losu potem strzelać do ludzi bo domagali się mieszkań, stałych cen a wzrostu plac, emerytur w wieku 50/55 lat i pomarańczy oczywiście.. Drudzy musieli strzelać do robotników i chłopów żyjących na granicy ludzkiej egzystencji bo brakowało im na kasze dla siebie i dzieci.
tak przy okazji. jak nie wiesz Maniek dlaczego wybuchły te strajki to sobie przeczytaj postulaty strajkowe z tego okresu. Łącznie z tymi osławionymi 22 MKS. Dowiesz się może, że było "tak dobrze", że właśnie chodziło o z naszego dzisiejszego, rządu i przedsiębiorca jakieś fanaberie.
Jak właśnie te obniżenie wieku emerytalnego do 50/55 lat. Skrócenie oczekiwania na mieszkania (hahaha). Więcej miejsc w żłobkach. Platny macierzyński na okres 3 lat. Rekompensaty (dużej) zrostu cen. Likwidacja cen komercyjnych czyli rynkowych na rzecz regulowanych odgórnie i takie tam dziwolągi populistyczne gorsze niż w Radiu Maryja czy PiS.
To nie o to o co ty myślisz Maniek. Ze było tak źle, ze o kromkę chleba strajkowano i kawałek pomarańczy. Dzisiaj można by równie dobrze o to samo strajkować. Ale w Tv I gazetach by napisano, ze jest się populistycznym, anty systemowym, roszczeniowym, oszołomem nie dbającym o państwo i pragnącym tylko dymić w kryterium ulicznym zamiast demokratycznie stanowić się i odrzucić te bzdety w sejmie.
Więc nie pitol z tym argumentem o strajkach, który był dowodem na słabość sytemu bo się ośmieszasz niewiedzą.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Barycki
Gość
|
Wysłany: Nie 4:59, 07 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Tu również zwrócił Pan, Panie Komandor, uwagę na ważny aspekt II RP i PRL-u, w jednym były podobne, rozwijały się w odróżnieniu od III RP, w której nastąpił regres w każdej dziedzinie. Kilka lat wstecz, z niemieckiego ministerstwa finansów nastąpił wyciek tajnego dokumentu, o czym było w mediach zachodnich, oczywiście polskie wolne i niezależne media nie były tym zainteresowane. Był to raport o poziomie życia Polaków dla użytku wewnętrznego niemieckiego rządu, a nie dla użytku marketingu, a wiec można uważać, że był opracowany z niemiecką solidnością, a wynikało z niego, że 70% populacji Polaków żyje na poziomie nędzy, tak, nędzy, jest to w niemieckiej nomenklaturze ocena stopnia poniżej progu ubóstwa. No, ale to nie jest wiedza potrzebna dzikim murzynom, którzy za kolorowe paciorki oddali nie tylko wszystko co mieli, ale i swoich pobratymców w niewolę. Jak Pan widzi, Pan Husehek ma podobną świadomość, wyżej sobie ceni telefon i banana od społecznego bezpieczeństwa socjalnego i społecznego rozwoju, że o państwie już nie wspomnę, państwo dla Pana Husheka, to taki troszeczkę większy odpust z kolorowymi balonikami i karuzelą. I niestety, taka jest świadomość zdecydowanej większości Polaków.
I jeszcze jeden aspekt poruszony przez Pana. Przyczyną strajków w II RP była nędza, a w PRL- z wielkim uporem ukształtowana przez komunistów społeczna świadomość podmiotowości człowieka, która rozbudziła tego człowieka oczekiwania do takiego stopnia, którego nie był wstanie zaspokoić i wtedy pojawili się szlachetni humaniści ze szklanymi paciorkami.
Adam Barycki
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Krówa
Gość
|
Wysłany: Nie 7:57, 07 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
A wy durnie ubogie swoje: licytacja przeszłości
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hushek
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 23 Lut 2011
Posty: 6781
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: umiłowany kraj Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 8:36, 07 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
@Komandor,
I znowu długaśny post próbujący ilością znaków zamazywać istniejącą wtedy rzeczywistość...
Do części stawianych tam tez może się odniosę później, część jest tak beznadziejnie populistyczna, że nawet chyba nie warto.
Powiedz mi zatem Jarku - co stało się takiego w 1976 roku, że w PRL wprowadzono kartki na cukier (bo że później wprowadzono na niemal wszystko to oczywiście wina KOR, CIA itp) - nie ja pytam o te na cukier - wprowadzone jedynie w PRL - w żadnych innych demoludach europejskich dawno już zapomniano o systemie kartkowym.
Też wytłumaczysz to zapóźnieniem przedwojennym, heroiczną odbudową kraju po zniszczeniach wojennych, kataklizmem przyrody, najazdem kosmitów, czy czym jeszcze to uzasadnisz ?
Aha, jeżeli mamy mówić to PRL-u to proszę jednak, żebyś nie mieszał w to czasów współczesnych i rozwoju technologicznego na świecie. Zresztą rozwój technologiczny był chyba wszędzie w demoludach, w krajach "wolnego świata", w krajach III świata też - tyle, ze w tym ostatnim przypadku jakby wolniej on przebiegał...tak jak u nas w PRL-u zresztą.
Po Baryckim mogę się takich prostackich chwytów spodziewać, ale po tobie ? No wstyd.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AGAFIA
Usunięcie na własną prośbę
Dołączył: 20 Paź 2014
Posty: 1702
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 10:04, 07 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Hushek niepotrzebnie stosujesz jakieś erystyczne fortele.
Nie wiem gdzie dostrzegasz populizm, bo póki co argumentów nie przedstawiłeś.
Dzisiaj co 3 dziecko w Polsce zasypia głodne. Nie dostaje paczki od Mikołaja, nie jeździ na kolonie, nie widziało morza. We wrześniu nie ma podręczników do szkoły!
Już na starcie jest wykluczane, inne, gorsze. A stąd tylko krok do demoralizacji, patologii.
Dzisiaj rodzice żebrzą o każdą złotówkę bo nie stać ich na terapię antynowotworową, przeczep ratujący życie!
I powiedz mi, co z tego że tuż za rogiem otworzono sklep z 3 paskami i jak kto chce może zakupić trzewiki za pińcet, skoro połowa społeczeństwa żyje na granicy ubóstwa?
Co z priorytetami?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
luzik
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 11 Kwi 2010
Posty: 7765
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 10:31, 07 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Poza tym żyjemy na kredyt. Cóż przy cholernych kredytach jakie mamy znaczyły kartki na żywność, lub brak bananów? Młodzi ludzie nie chcą się zakładać rodzin, nie chcą mieć dzieci, nie mają pracy, nie mają nadziei na własne mieszkanie. Powinni się jednak cieszyc, bo mogą wyjechać za granicę. Tylko, że te wyjazdy wiekszości kojarzą się z cieżkim zapierdolem nie wypoczynkiem.
Staczamy się i tylko skończony idiota może tego nie zauważać.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Barycki
Gość
|
Wysłany: Nie 11:55, 07 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Panie Hushek, stare brodate baby szerzą tu prostacki dziewiętnastowieczny populizm dla zacofanej hołoty, a przecie my cywilizowani ludzie współczesnego wolnego świata demokracji możemy sobie obejrzeć prawdę w każdym serialu telewizyjnym, jak studentka pracująca kilka godzin po południu w pubie mieszka w wynajętym apartamencie, którego cena wynajęcia na wolnym rynku nieruchomości wynosi 5 tysięcy miesięcznie. Albo taka Kożuchowska, współczesna gospodyni domowa sprząta dom i gotuje posiłki rodzinie, nie w łapciach i lnianym fartuchu, jak jaka zacofana baba z PRL-u, a w szpilkach i topowej sukience koktajlowej. No i jak się ma podła perfidia prostackich kłamstw o głodnych i pozbawionych opieki medycznej dzieciach, skoro w telewizji na własne oczy możemy zobaczyć, jak Kożuchowska codziennie daje swoim zdrowym jak rydze dzieciom po 50 złotych na drobne wydatki. Tak, Panie Hushek, my cywilizowani ludzie współczesnego dobrobytu wolnego świata demokracji i humanizmu, nie damy się omamić podłej zacofanej piątej kolumnie bolszewickiej, my mamy wolność słowa w wolnych mediach, z których dociera do nas prawda o współczesnym dobrobycie ludzi uczciwych i przyzwoitych.
Adam Barycki
PS. Panie Hushek, już mnie radość rozpiera na myśl o Pańskim cywilizowanym odporze podłej bolszewi, jaki Pan dzisiaj obiecał dać.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
komandor
Gość
|
Wysłany: Nie 15:44, 07 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
hushek napisał: | @Komandor,
I znowu długaśny post próbujący ilością znaków zamazywać istniejącą wtedy rzeczywistość...
Do części stawianych tam tez może się odniosę później, część jest tak beznadziejnie populistyczna, że nawet chyba nie warto.
Powiedz mi zatem Jarku - co stało się takiego w 1976 roku, że w PRL wprowadzono kartki na cukier (bo że później wprowadzono na niemal wszystko to oczywiście wina KOR, CIA itp) - nie ja pytam o te na cukier - wprowadzone jedynie w PRL - w żadnych innych demoludach europejskich dawno już zapomniano o systemie kartkowym.
Też wytłumaczysz to zapóźnieniem przedwojennym, heroiczną odbudową kraju po zniszczeniach wojennych, kataklizmem przyrody, najazdem kosmitów, czy czym jeszcze to uzasadnisz ?
Aha, jeżeli mamy mówić to PRL-u to proszę jednak, żebyś nie mieszał w to czasów współczesnych i rozwoju technologicznego na świecie. Zresztą rozwój technologiczny był chyba wszędzie w demoludach, w krajach "wolnego świata", w krajach III świata też - tyle, ze w tym ostatnim przypadku jakby wolniej on przebiegał...tak jak u nas w PRL-u zresztą.
Po Baryckim mogę się takich prostackich chwytów spodziewać, ale po tobie ? No wstyd. |
Ależ maniek to Ty posługujesz się populizmem czyli prostymi ocenami, uproszczeniami, chwytliwymi przykładami (jak telefony, pomarańcze, kartki na cukier) trafiającymi do ludzi i nie wymagającymi od nich myślenia i głębszej analizy.
Piszesz o moim zalewie słów. Ale to nie jest tylko zalew słów będącym zwykłym zaciemnianiem bez treści. takim już bardziej są piękne i przydługie opowieści i biednym koledze, który pracując na poczcie nie mógł telefonu dostać. W moim zalewie slow jest wiele danych,są analizy, rozważenie uwarunkowań wewnętrznych i zewnętrznych i historycznych, próba zrozumienia. Może niedoskonała le jednak.
Twoja opowieść o pomarańczach czy też koledze bez telefonu jest tylko wyrywkiem, jednostkowym przypadkiem. takich jakich może było wiele ale nie daje pełnego obrazu tego co było i jest.
To właśnie taki sam populizm i demagogia jak ocena obecnych czasów przez jednostkowy przykład zamarzniętego pod płotem bezdomnego. Nawet 10-12 roczne. Też można tym jednym przykładem dowolnie dowodzić okrucieństwa i sypania się dzisiejszego reżimu.
Mógłbym, wzorem opowieści o Twoim koledze z poczty, przytoczyć opisywane kiedyś, kilka lat temu, w prasie i TV perypetie mieszkańców jakiegoś nowego osiedla domków jednorodzinnych pod lasem, na peryferiach miasta, z dostarczeniem internetu przez TP.
Też tak jak z Twoim kolegą przez lata było to niemożliwe. W XXI wieku.
Za nowej Polski i pomimo sprawnej kapitalistycznej gospodarki.
Bo dla TP za drogim było pociągniecie w tej rejon linii spełniającej wymogi szerokopasmowego internetu. Netia też w to po sprawdzeniu warunków i kosztów nie chciała wchodzić. I otrzymywali odpowiedz dokładnie taką jak ten Twój kolega. Obecnie nie ma takich możliwości. Tym bardziej, że chętnych na tym osiedlu nie było za wielu.
Dociera do Ciebie kolego co to oznacza, nie ma takich możliwości. To oznacza, że nie ma. Bo istniejące technicznie nie pozwalają a inwestycja jest nieopłacalna ekonomicznie.
Ale ani Twój przykład ani mój nie może być kryterium oceny stanu państwa, dowodem na sypanie się gospodarki, niewydolności systemu.
Nota bene w Helu nie ma możliwości dociągnięcia kablówki z dużej sieci kablowej jak np. UPC czy Nietii. Gdyby nie postęp techniczny w postaci satelitarnej TV bylibyśmy jak Twój kolega pozbawieni dostępu do czegoś wydawało by się na świecie normalnego.
Ale to też nie jest winą Tuska, Kopacz ani ustroju szerzej patrząc tylko warunków i pewnych realiów.
Nie wiem co się stało, że wprowadzono cukier na kartki. Na prawdę. W przeciwieństwie do Ciebie, kto jako ekspert wyciąga z tego jedynie słuszny wniosek o upadku i niewydolności systemu i całej PRL, nie jestem wstanie, nie będąc specjalistą od cukrownictwa i handlu cukrem odpowiedzieć.
Może ludzie za dużo pędzili, bo wódka relatywnie do zarobków była wówczas droga wbrew tezą o rozpijaniu społeczeństwa przez komunę.
Może zmieniono priorytety upraw z buraków cukrowych na paszę dla bydła aby rzucił więcej mięsa? A może ktoś dal dupy i źle skalkulował planowany popyt i produkcje?
Może ludzie zaczęli więcej kupować słodyczy bo mieli na to kasę a rząd dbając o nasze zdrowie i zęby chciał ten trend ograniczyć? (tu trochę kpię aby nie było, że na poważnie). Spekuluje tylko tylko.
Na pewno na niedobry rynkowe miało pewien wpływ niezrównoważenie rynku. Rosnącej stale w związku z systematycznym wzrostem plac siły nabywczej społeczeństwa z utrzymywaniem, trochę doktrynalnie w epoce Gierka (i ze strachu przed niepokojami czy strajkami) stałymi cenami żywności (nie tylko żywności ale głownie).
I tu przy okazji upieczemy dwie pieczenie. Wyjaśnimy Ci Manku o to tak naprawdę były strajki przynajmniej te poczynając od grudnia 70. z pewnymi faktami gospodarczymi i tym rynkiem.
Otóż protesty i strajki w grudniu 1970 roku wybuchły z powodu próby podwyżki cen żywności przez ekipę Gierka. Naturalnej z punktu widzenia gospodarki i nie będącym niczym dziwnym w każdej gospodarce gdzie reguluje to ta osławiona niewidzialna ręka, którą jak to niewidzialna ręka nie ponosi za nic odpowiedzialność nie ma przeciw komu za bardzo protestować.
Ponieważ niewidzialnej ręki u nas nie było Musiał zrobić to rząd.
Musiał bo place rosły, i to szybciej niż wydajność pracy, wydajność w rolnictwie a zatem podaż za tym wzrostem nie nadążała a ponadto należało poprawić też los rolników dając im godziwe ceny skupu.
Uczciwe rozporządzenie w tej sprawie wraz dokładną tabelą podwyżek opublikowano w gazetach. Pamiętam Trybunę Ludu z tym rozporządzeniem.
No i zaczęło się. Strajki, palenie komitetów a z drugiej strony pały i strzelanie do ludzi.
Konsekwencje znamy. Upadek Gomółki i jego ekipy. Gierek ze swoim "pomożecie?" i wycofanie się z podwyżek.
Ale to nie rozwiązywało problemu. Rozbieżność między rosnącymi placami a stałymi już od ponad 10 lat cenami rosła. A place od samego tylko roku 1970 w roku 1976 (kartki na cukier ale i kolejny strajk) wzrosło dwukrotnie z 2.200 do 4.300 zl. A od roku 1953 od którego ceny praktycznie się nie zmieniły place wzrosły czterokrotnie z 920 zl.
Czy jesteś wstanie sobie wyobrazić sytuację kiedy Twoja (i wszystkich innych) pensja rośnie cztery razy a ceny utrzymują się na tym samym poziomie. Nie tylko ceny żywności ale i gazu, prądu, czynsze, węgla, ogrzewania, komunikacji...
Po prostu wzrost produkcji nie nadążał za wzrostem konsumpcji i a raczej chęcią takiego wzrostu bo towaru silą rzeczy zaczynało brakować. Normalnie koryguje to fakt, że cię ograniczają dochody lub zrost cen. Chciałbyś kupić kilko schabu na kolację i cały wszamać ale kupujesz cztery cienkie kotlety bo Cię nie stać. A tu doprowadzono do sytuacji, że każdego było stać i oczywiście chciał.
W 1976 roku po 23 trzech latach utrzymywania stałych cen podjęto kolejną próbę uregulowania sytuacji na rynku zgodnie z zasadami ekonomi.
I znowu ZONK! A raczej VETO klasy robotniczej. I znowu palenie sklepów, komitetów, pałowanie. A w konsekwencji wycofanie się z podwyżek w tym z podwyżki ceny cukru o 100%
Może gdyby ta podwyżka przeszła to nie było by kartek na cukier i późniejszych niedoborów wszystkiego?
Więc te kartki na cukier w pewnym sensie zawdzięczamy strajkom z 1970 i 1976 roku?
A Gierek się wycofał ale chciał zrobić pewien myk. Wprowadzić podwyżki jakby bocznymi drzwiami, po cichu.
Po pierwsze wykorzystując tzw nowości na rynku. Każda nowość, miała już nową cenę. Bardziej realną ekonomicznie. Po drugie wprowadzając ceny komercyjne na pewną pule towarów, Nadal kiełbasa krakowska kosztowała powiedzmy 20 zl ale obok pojawiała się kiełbasa Tatrzańska, która jako nowość kosztowała 30. Nadal kawa kosztowała 15-17 zł za paczkę (coś 100 gram chyba ale nie pamiętam dobrze) ale w delikatesach już ponad 20.
Silą rzeczy ta z ceną regulowaną znikała a ta droższa w delikatesach była.
Sam pamiętam jak lubiłem chodzić do delikatesów, który kojarzył mi się z luksusem i tym, że tam praktycznie wszystko jest. Było, ale drogo! To znaczy nie realnie drogo, tylko w porównaniu z cenami tam gdzie brakowało.
No i to też po pewnym czasie ludzi zaczęło wku....
I mamy kolejny strajk jak to mówi Kanakk "o kiełbasę"
Odzwierciedleniem tego jest jeden z postulatów MKZ żądający właśnie likwidacji cen komercyjnych - jakbyś nie wiedział Maniek, innymi słowy likwidacji, pierwszego przejawu wolnego rynku gdzie cenę kształtuje podaż i popyt.
Cytat: | 12. Znieść ceny komercyjne i sprzedaż za dewizy w tzw. eksporcie wewnętrznym. |
A braki będące zwiększona silą nabywczą i utrzymaniem cen postulowano rozwiązać systemem kartkowym:
Cytat: | 11. Wprowadzić na mięso i przetwory kartki – bony żywnościowe (do czasu opanowania sytuacji na rynku).
|
jakby nie patrzeć władza dążyła do zrównoważenia rynku, nawet jego częściowej i powolnej komercjalizacji (czyli z naszego obecnego punktu widzenia zachowywała się racjonalnie i zgodnie z prawami ekonomi)]
ale lud, ten ponoć tęskniący, jak nam dzisiaj wmawiają a Huszki wierzą,
pragnący wolnorynkowej gospodarki, demokracji i kapitalizmu uparcie trwał przy niskich regulowanych cenach w końcu proponując kartki.
Kartki, których odium ciągnie się za postulującą je Solidarnością tylko za PZPR i PRL.
Tak maniek, to w sumie był głupi system, System doktrynalnie postulujący i często realizujący haslo, że rządzi klasa robotnicza. I pomimo okresowych palowań ona rządziła. Blokując np, konieczne podwyżki, żądając podwyżek, darmowych lub prawie darmowych mieszkań, płatnych urlopów macierzyńskich przez 3 lata, emerytur w wieku 50/55 lat itp.
Tak to byl pojebany system. Tylko, że najbardziej pojebanym elementem tego systemu myliśmy MY sami.
I gdybym bym Huszek demagogiem i populistą jak Ty. To sumie nie pisał bym tak rozwlekle, tłumacząc jak dziecku, tylko na Twoje pytanie co się stało takiego w tym 1976 roku, że wprowadzono karki na cukier odpowiedział bym pytaniem:
Co się stało takiego po 1989 roku, że przez tyle lat, tej wspanialej, wolnej, dbającej o ludzi, demokratycznej i kapitalistycznej świetnie rozwijającej się i kwitnącej bogatej Polsce nie zrealizowano większości żądań socjalno-płacowych, którego domagali się Ci co przejęli później władze, i lud oczywiście?
Przypomnę może o jakie mi chodzi:
- likwidacja cen komercyjnych;
- skrócenie oczekiwania na mieszkanie;
- emerytury w wieku 50/55;
- żłobki i przedszkola dla każdego chcącego
- podniesienie diet i dodatkowym za rozłąkę (tu by musiało być przywrócenie najpierw).
oraz oczywiście zrealizowany przez komunę:
- podniesienie o 2000 płacy miesięcznej jako rekompensatę dotychczasowego wzrostu cen - którego jak wiemy nie było od 1953 roku
ale przecież aktualny bo można by tak podwyższać o kilkaset złotych jak tylko w sklepach podrożeje.
No co się stało takiego Maniek, że te postulaty nagle stały się be i nie są realizowane?
Przeczytaj te postulaty i postulaty innych komitetów strajkowych i się zastanów o co strajkowano. Zaręczam Cię nie o możliwość czytania bez lęku Markiza de Sade.
I zapominanie o tym, drogi Manku to już nie tylko demagogia ale zwykle fałszerstwo i zakłamywanie historii.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|