|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hushek
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 23 Lut 2011
Posty: 6781
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: umiłowany kraj Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 20:26, 17 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Komandor napisał: | (...)
A tak przy okazji to czy nie uważasz, ze neoliberalizm w swych dążeniach i idealnej postaci nie jest bardzo podobny do anarchizmu? Nie mowie identyczny co podkreślam bo zaraz mi właśnie to zarzucisz tylko bardzo zbieżny w poglądach i celach. | Dzjeńdobrywjeczur,
Miałem co prawda odpowiedzieć szerzej na poprzednie bajania, a tymczasem zdążyłeś już napleść nowych głupot. No nie dam rady dzisiaj - postaram sie szerzej jutro, albo w weekend...w każdym razie się do nich odniose - bo nie sposób tego nie skomentować...
Na szczęście, tego co zostało już zapisane nie da się poprawić, nic wyciąć, wszystko zostaje i punkt po punkcie można będzie to...wyśmiać - krótko mówiąc - aufgeschoben ist nicht aufgehoben - co sie odwlecze, nie uciecze, czyly
Dziś jedynie ten ostatni akapit.
Tak jest, tak uważam - liberalizm (nie-neoliberalizm) w swej czystej postaci/idei jest zbliżony nieco do anarchizmu. Tyle, że do jednej jego odmiany - anarchizmu indywidualistycznego, którego podstawy sformułowali na długo przed Bakuninem, czy Marksem - Stirner i Proudhon. Nie ma on nic wspólnego (no niewiele) z anarchizmem kolektywistycznym, anarcho-komunizmem, czy anarcho-syndykalizmem. To są różne sprawy - tłoczone często do jednego worka...pt. chaos i anarchia...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Komandor
Gość
|
Wysłany: Czw 20:51, 17 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
AGAFIA napisał: | Cytat: | Teraz pytanie – komu żyło się wtedy lepiej- Niemcom, czy Rosjanom i który system był bardziej paranoiczny – mam na myśli los podobno pełnoprawnych Obywateli danego kraju ? |
Mnie nasuwa się jedno, nieco humorystycznie, bo tak zdrowiej. Pan Barycki, kilkakrotnie wróżył mi przyszłość na zmywaku. Pytanie za 100 punktów, na jakim zmywaku? Ano angielskim
Dokąd Polacy spieprzają za chlebem?
Do Bułgarii, Albanii, Rumunii, Korei, Węgier? |
O paranoicznym systemie, który był bardziej to inna kwestia. Polityczna.
A poziom życia to inna sprawa, bardziej wymierna, Co prawda nie rozumiem co oznacza pojęcie pełnoprawny obywatel. To tez pojęcie względne. Kto był bardziej pełnoprawny przed wojną w Polsce czy przed rewolucją w Rosji, Magnat jak Radziwiłł czy chłop małorolny, robotnik rolny z folwarku i jakiś parobek.
Natomiast poziom życia w swojej masie można porównać. Np biorąc większość obywateli, I przed wojną w Polsce, Albanii. Rumunii, Albanii pomimo, że była, powiedzmy, demokracja a na pewno wolny rynek i kapitalizm tez żyło się gorzej niż w Niemczech, Francji, Anglii, Belgii i nie Niemcy, Francuzi do nas to my do nich za chlebem jeździliśmy. Do nie Niemiec na roboty wielu ludzi z mojego rejonu (Częstochowa) jeździło. Blisko wówczas było. Górnicy polscy tez do Niemiec i Francji, Belgii jeździli nie na odwrót.
Spójrzmy wprawdzie w oczy. Zawsze (od kilkuset lat) byliśmy bida z nędzą i zacofanym krajem. I dystans w naszej zasobności, jeśli brać pod uwagę, poziom zwykłych biednych ludzi stanowiących u nas większość był Jeszce niższy w porównaniu z tymi zwykłymi biednymi na Zachodzie.
Taka karma.
Ja tam nikogo na zmywak nie wysyłam. I nie życzę nikomu.
Ale chcę zauważyć, ze Anglia to od wieków jeden z najbogatszych i najbardziej nierozwiniętych krajów świata. Kiedy oni budowali przemysł, kanały, drogi, konstruowali maszyny tkackie a potem parowe, wymyślali kolej żelazną i różne, my często drewnianą sochą zaprzężoną w woły swoje bogate i żyzne ziemie orali zbierając z ha dwa trzy razy mniej niż oni ze swoich kamienistych poletek.
Bardzo, bym się zdziwił jakby kiedykolwiek Anglik do nas na zmywak przyjechał, No chyba, ze jakiś ekscentryk.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
WLR
Dołączył: 14 Paź 2015
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 21:25, 17 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Komandor napisał: |
Ale chcę zauważyć, ze Anglia to od wieków jeden z najbogatszych i najbardziej rozwiniętych krajów świata.
Kiedy oni budowali przemysł, kanały, drogi, konstruowali maszyny tkackie a potem parowe, wymyślali kolej
żelazną i różne, my często drewnianą sochą zaprzężoną w woły swoje bogate i żyzne ziemie orali zbierając
z ha dwa trzy razy mniej niż oni ze swoich kamienistych poletek.
Bardzo, bym się zdziwił jakby kiedykolwiek Anglik do nas na zmywak przyjechał, No chyba, ze jakiś ekscentryk. |
Świnte słowa Komandoru. Angole wymyślili kolej żelazną, bo w swoich zakładach włókienniczych naprodukowali tyle towaru,
że konie w transporcie ochwatu dostawały. My wtedy byliśmy w czarnej dupie, jakoby z powodów od nas niezależnych,
jednak faktycznie dlatego, że Polak to taka swołocz, która nie potrafi działać wspólnie i twórczo. Zawsze się znajdzie menda,
która nawet najlepszy projekt utrąci dla zwykłej pszenno - buraczanej satysfakcji. Teraz mami tępych polaczków nowa partia
o faszystowskich podwalinach i pośród tępego polactwa ma szanse powodzenia. Powrócimy do dawnych kryteriów, że nie ten
jest dobrym Polakiem kto jest mądry, ale ten kto nieobrzezany. Historia niestety uczy, ze jeszcze nikogo i niczego nie nauczyła.
A propos Angoli. Właśnie zakupiłem nowa drukarkę. Nie uwierzycie - angielską. Dlaczego Polacy nie potrafią? No dlaczego?[/list]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AGAFIA
Usunięcie na własną prośbę
Dołączył: 20 Paź 2014
Posty: 1702
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 23:22, 17 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Nie mam pojęcia..Jakieś pomysły, teorie?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
WLR
Dołączył: 14 Paź 2015
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 23:30, 17 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
AGAFIA napisał: | Nie mam pojęcia..Jakieś pomysły, teorie? |
No właśnie za cholerę nie wiem. Podobno mamy genialnych programistów,
świetnie wyedukowanych inżynierów a jedyne co potrafimy zrobić, to
ogórka w beczce zakisić. Ja tam sam sobie pokątnie buduję drukarkę 3d
wg własnego pomysła i zobaczyma co z tego wyjdzie. Niech się polaczki
targają za napletki. Ja robię swoje.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Komandor
Gość
|
Wysłany: Czw 23:38, 17 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Mam znajomego co robi. Też chałupniczo i w małych ilościach. Po WAT nota bene. Ale na pewno nie jest to hi-top w tej dziedzinie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
WLR
Dołączył: 14 Paź 2015
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 23:45, 17 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Ale co robi, drukarki czy kiszone ogórki?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Komandor
Gość
|
Wysłany: Pią 1:21, 18 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Drukarki 3D. Robi pod klienta na zamówienie i naprawia też.
Ale czy dobre te drukarki robi to nie wiem, bo tylko z drugiej ręki słyszałem na pytanie co porabia.
po mojemu to bardziej składa z różniastych gotowych podzespołów.
W sumie zrobić to nie wielka sztuka jest. Nawet wykorzystując silniczki krokowe i inne części od zwykłych drukarek. Też się przymierzałem. Ale ja dwie ręce do mechaniki mam wiec pewnie ta moja drukarka by drukowała w cały świat, zacinała by się aż rozpadła po góra kilku godzinach pracy.
Już to przerabiałem, elektronika w moim wykonaniu działa przyzwoicie ale cześć mechaniczna... hmm... ma obronie pracy mgr. mnie zawiodła. Wszystko pięknie działało aż milo, no ale w pewnym momencie się zaciela bez kopa w nogę od stołu się nie obeszło, Ruszyło ale komisja widziała. No w sumie nikt mi nie kazał aby się ruszało. Wystarczyłoby zobrazowanie na diodach i pokazanie przebiegów na oscylatorach. Ale chciałem błysnąć. I kurwa błysnąłem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
WLR
Dołączył: 14 Paź 2015
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 3:06, 18 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Komandor napisał: |
Już to przerabiałem, elektronika w moim wykonaniu działa przyzwoicie ale cześć mechaniczna... hmm... ma obronie pracy mgr. mnie zawiodła.
|
No to by
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
WLR
Dołączył: 14 Paź 2015
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 3:14, 18 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Komandor napisał: |
Już to przerabiałem, elektronika w moim wykonaniu działa przyzwoicie ale cześć mechaniczna... hmm...
|
No to byśmy się zgrali jak Jobs i Wozniak, bo mnie akurat mechanika wychodzi perfekcyjnie.
Jednakże potrzeba również i chemii bo dłubię drukarkę fotopolimerową. Chemię też ogarniam,
ale już napisać programu sterującego nie potrafię i będę musiał do syna w łachę uderzyć.
Pomysła mam, ale nawet jeśli bym go zrealizował, to i tak polegnę na certyfikatach, bo to
koszty są niebagatelne, więc milionerem raczej nie zostanę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hushek
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 23 Lut 2011
Posty: 6781
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: umiłowany kraj Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 8:01, 18 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
No to obiecane słówko…do muflona*
Cytat: | Do Berlina i NRF i NRD odniosłem się nie raz. Tylko muflon jak to muflon nie pojął. czemu się nie dziwie. |
Jak zwykle rozmydlanie tematu, tysiące słów z których…niewiele wynika. Ja o Berlinie - umysł ciasny - o fabryce ORWO i fabryce BASF. Ty nam tu Misiu Puszysty nie opowiadaj o NRF vs. NRD, a odpowiedz wreszcie na pytanie Berlin-West vs. Berlin-Ost – tylko o to mi chodzi, nie o historię współczesnych potyczek zachód-wschód, czy historycznych wieletnich zaniedbań, rozmieszczenia fabryk i infrastruktury tu i tam, czy też zasobów naturalnych i bujwniebiesiechjeden wje jakich jeszcze przeciwności.
Ułatwię Tobie nieco zadanie, choć przecież już o tym pisałem, zresztą i nie tylko ja…
Berlin został zburzony w wyniku działań wojennych (nalotów dywanowych, później ofensywy wojsk radzieckich) w znaczym stopniu – zrówno w zachodniej jak i wschodniej części. Alianci zachodni i towarzysze radzieccy się zbytnio nie opierdalali – walili równo po obu częściach miasta i nie ma co się dziwić – trzeba było jak najszybciej dobić gada !
Decyzją „czwórki” Berlin został podzielony na część wschodnią pod okupacją radziecką i część zachodnią – czasami zwaną tryzonią pod okupacją amerykańsko-angielsko-francuską. Po zakończeniu okupacji Berlin Wschodni został stolicą nowo powstałego państwa DDR, a zachodnia część formalnie należąca do NRF-u stała się wyspą otoczoną przez reżim komunistyczny, czy jak kto woli ustrój sprawiedliwości społecznej z gospodarką centralnie sterowaną. Sama zaś otoczona ze wszystkich stron wyspa została – „reakcyjna”, czy jak kto woli demokratyczna i wolnorynkowa. Lata tuż po wojnie nie były wcale tam łatwe – panował niemal głód – są częste relacje aliantów, że wiele niemieckich kobiet prostytuowało się za…kawałek chleba, czy papierosy – za nylony i inne tego typu dobra to już kurwy klasy lux raczej.
Mimo tego odpływ mieszkańców ze wschodniej części do części zachodniej był bezprecendensowy – oblicza się, że do chwili wybudowania muru (13 sierpnia 1961) z terenów DDR do NRF-u wypierdolił niejeden Berlin, a w ostatnich tygodniach przed wzniesieniem zasieków granice przekraczało ok. 1000 osób – dodam - w jedną stronę ją przekraczało. Jakoś nie słyszy się, żeby emigrowano z zachodu na wschód miasta – no chyba, że wyjątki.
Moje pytanie zatem brzmi:
- dlaczego mimo zburzenia w takim samym lub co najmniej podobnym stopniu Berlin Zachodni w szybkim tempie się odbudował, zaczął działać w miarę normalnie, przestało brakować towarów i życie stało się tam na tyle atrakcyjne, że tysiąc osób dziennie decydowało się porzucić swoje domy, dorobek życia i tam uciekać ? Dlaczego to było możliwe w otoczonej wrogim państwem „wyspie”, do tego trapionej takimi atrakcjami jak czasowe blokady dostaw niezbednych dla funkcjonowania miasta drogą lądową – zdołało się podnieść szybciej, efektywniej, a przede wszystkim skuteczniej niż reszta DDR-u ?
Wiele przecież nie żądam i o niewiele proszę…
*muflon – o ile mnie pamięć nie myli to jako pierwszy użyłem tego epitetu. A teraz jakbyś zechciał Komandorze cofnać się do postu, w którym użyłem tego epitetu i następnie policzył sobie – w ilu postach i ile od tego czasu użyłem słowa muflon ponownie, a ile razy Ty go użyłeś- to niewiele by to dało…co najwyżej dałoby niektórym do myślenia kto tu jest tym …muflonem...
I to tyle na razie - poprzestane w tym poście na tej jednej kwestii, aby nie rozmydlać tematu. Na kolejne Twoje "rewelacje" - przyjdzie kolei - w miarę wolnego czasu...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Komandor
Gość
|
Wysłany: Pią 8:43, 18 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Odpowiadałem na to pytanie ale nie moja wina, ze muflony nie rozumieją.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Komandor
Gość
|
Wysłany: Pią 9:06, 18 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
*epitet. Bo ja się odkrywam z nadmiarem, Maniek. Trzeba było nie używać.
A ja używałem, faktycznie w moich ustach, lekceważącego określenia humanista ale jednej w sumie neutralnego, ba wręcz będącego superlatywom. A ile i ty razy użyłeś to umyśle ciasnym, ograniczone. Może to tez policzysz.
No ale, ze poczułem jednak się winny to podpowiem mu... znaczy Mańkowi.
Wszystkie argumenty w porównaniu NRF i NRD dotyczą Berlinów. W końcu jeden był jakbyś nie wiedział częścią NRD i w o gole nie da się bez niej go rozpatrywać. Bo był taka samo grabiony w ramach reparacji, bo jaki kraj taka stolica, bo elity jak zwiewały (kiedy jeszcze było można) z NRD to również Z Berlina Wsch.
A Berlin Zachodni, formalnie nie będący częścią NRF jednak faktycznie był częścią jego gospodarki, mniej ograbionej, z lepszymi elitami, powiązaniami, rynkami zbytu...
Bo NRF, jak i cale Niemcy już przed wojną i to tą I. taką mocną, z elitami, uznanymi i znanymi markami (zdajesz się udawać głupa pisząc lekceważąca o ORWO i BASF jak byś nie wiedział co znaczy marka i jakbyś nie wiedział kto jednak prawa do tych marek zachował) powiązaniami gospodarkę miało. Miał ją więc i Berlin, jako całość. Ale cześć wschodnia Berlina razem z całym NRD to wszystko utraciła a Zachodnia będąca integralną częścią gospodarki NRF - będąca w systemie, nie.
Alianci jak zrezygnowali z odbierania w naturze ze swojej części okupacyjnej odszkodowania to dotyczyło to NRF i Berlina Zach. w równym stopniu. Ruskie jak sobie dosyć bezpardonowo swoją część odbierali to odbierali w jednakim stopniu z całej swojej strefy okupacyjnej. Berlina wschodniego również.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Barycki
Gość
|
Wysłany: Pią 9:12, 18 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
WLR napisał: | Pomysła mam, ale nawet jeśli bym go zrealizował, to i tak polegnę na certyfikatach, bo to koszty są niebagatelne, więc milionerem raczej nie zostanę. |
Panie Rozumny, jak to stać się mogło, że Pan tak czuły na sypanie piasku w tryby koła demokracji, nie protestował, że demokracja zagrożona, kiedy pod pretekstem bezpieczeństwa konsumentów, wprowadzono obowiązek certyfikowania każdej popierdółki, co skutkuje wykluczeniem z rynku produkcji drobnych wytwórców, a to jest zamachem na przecie tak umiłowaną przez demokrację wolność gospodarczą. Jak to stać się mogło, że w demokracji wprowadzono formalizmy gwarantujące monopolistyczną pozycję wielkim korporacjom poprzez stawianie sztucznych barier nie do pokonania przez małe firmy? No i najważniejsze, jak mogło dojść do tego, że nasz wspaniały demokratyczny Trybunał Konstytucyjny nie stwierdził niezgodności z konstytucja tych sztucznych w 99% przypadków certyfikowania, co narusza fundamentalny paragraf konstytucji o równości wszystkich podmiotów? Dlaczego Pan nie podskakiwał na ulicach w proteście przeciwko zamachowi na demokrację przez TK, który dał przyzwolenie na zamach na państwo prawa i demokracji, a teraz Pan podskakuje w obronie tego zbrodniarza prawa i demokracji, który to pozbawił Pan prawa do stania się milionerem?
Adam Barycki
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Barycki
Gość
|
Wysłany: Pią 9:26, 18 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
PS. Proszę się nie trudzić Panie Rozumny i nie szukać po próżniacy odpowiedzi na powyższe pytania, ja Panu odpowiem dlaczego Pan wtedy nie podskakiwał, a teraz podskakuje, ano dlatego, że Pan jest pospolitym głupkiem zindoktrynowanym przez tak bardzo szanowanych przez Pana Lisów – żołnierzy kapitału w klasowej wojnie przeciwko społeczeństwu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hushek
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 23 Lut 2011
Posty: 6781
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: umiłowany kraj Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 9:28, 18 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Zostawmy te nieszczęsne muflony - w końcu to sympatyczne zwierzęta, cóż poradzić, że durnowato wyglądają ?
...ja sie nie obrażam...
Byłeś uprzejmy Komandorze napisać, że elity spierdalały. To oczywista oczywistość - pytanie tylko dlaczego to elity uciekały, kiedy tylko mogły z kraju sprawiedliwości społecznej do kraju reakcji, ba... wręcz wg ówczesnej nomenklatury towarzyszy niemieckich do kraju post-faszystowskiego ?
Dalej - piszesz, że DDR, a własciwie jeszcze wtedy tereny okupowane były grabione przez bratni Kraj Rad. To prawda, ale to według Ciebie jest instalowanie słusznego ustroju i sprawiedliwości, internacjonalizmu, braterstwa ludzi wreszcie ? Czy po prostu ordynarna, imperlialistyczna, bandycka kradzież ? Tak ma wygladać budowa komunizmu ? No to ja dziekuję To zresztą jest już w pewnej mierze odpowiedź na pytanie wyżej - nie ja jeden jak widać podziękowałem, z tym, że Niemcy - nogami, póki mogli jeszcze.
Berlin został podzielony i można było z jego wschodniej części zrobić modelowy, wręcz "potiomkinowski" model raju komunistycznego, przeciwstawiając mu ówczesną biede zachodniej części. Nie było środków na to ? Nie żartujmy - ZSRR mógłby swoim potencjałem ekonomicznym wybudować od zera pięć takich Ost-Berlinów. Ja wiem, a przynajmniej sie domyślam dlaczego tak nie postąpiono, ale chciałbym, abyś to Ty jednak napisał...
Ostatnio zmieniony przez hushek dnia Pią 9:32, 18 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Barycki
Gość
|
Wysłany: Pią 9:49, 18 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Panie Hushek, zwracam się do Pan, jako specjalisty, z apelem o podjęcie w ramach demokratycznych standardów, działań w sprawie papieru toaletowego. Współczesny papier toaletowy posiada poważny mankament, który niezwłocznie trza naprawić, otóż, kiedy ja oddzieram dwa listki, to te skurwisyny składają mi się tak, że dupę wycieram lewą jego stroną, czyli mniej delikatną od prawej, więc musimy podjąć zdecydowane działania i zmusić tym producentów do produkcji papieru toaletowego z obiema prawymi stronami, abym już nigdy więcej nie musiał dupy wyciekać lewą stroną. A i przy okazji podniesienia komercyjnego komfortu, osiągnęlibyśmy i wzrost komfortu ideowego, likwidując lewą stronę, usunęlibyśmy niebezpieczne skojarzenia z plugawą lewicą.
Adam Barycki
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Komandor
Gość
|
Wysłany: Pią 10:13, 18 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Dlaczego elity spierdalały? No nie bądź Maniek śmieszny?
Dlatego, ze były elitami czyli w jakimś stopniu związane z poprzednim reżimem. Bo były bogate i miały przywileje, miejsce w hierarchii, które przecież w państwie socjalistycznym by utracili albo by uległy poważnemu ograniczeniu. Ality zawsze spierdalają z zostają chłopi i biedota.
Rewolucja Francuska ma o wiele lepszą prasę jak ta Bolszewicka a elity też po jej zwycięstwie spierdalały, najszczelniej do Anglii.
W drastycznym przypadku zbrodniarz von Braun uciekł w część zajętą przez Aliantów Zachodnich bo się bal a poza tym wiedział, że tam może się sprzedać. Konkurencja większa a ortodoksyjne podejście do sprawiedliwości i ukarania winnych mniejsze.
Czy DDR było grabione? No to zależy też od punktu widzenia. W końcu to Niemcy napadli na ZSRR a nie odwrotnie. To Niemcy a nie ZSRR dokonała na wschodzie ogromnych idący również w miliardy zniszczeń i idących w dziesiątki milionów strat w ludziach. Wiec można by rzec, że to były odszkodowania wojenne. Zresztą uzgodnione. Forma również. W naturze z terenów okupowanych. Zachód podszedł jednak do sprawy biznesowo i partykularnie. Chciał mieć silne Niemcy bo to i jego gospodarce się opłacało a poza tym chciał mieć silnego sprzymierzeńca w ewentualnym starciu z ZSRR. Nie wiem czy znasz plany Churchilla o ataku na ZSRR zaraz po wojnie, gdzie jedną z głównych sil miały być siły Wermachtu? Niedawno ujawnione zostały.
Nierealizowane bo to mrzonka była i wpierdol by dostali aż furczy. Tylko tym razem nikt na Kanale by się nie zatrzymał.
A sprawiedliwość itd...
No właśnie, też o tym pisałem. Jak jest sprawiedliwość to bogaty zawsze traci dużo a biedny zyskuje. Dotyczy to ludzi i państw. Poza tym już tak bardziej machiawelicznie - jak sobie wyobrażasz, ze w bloku socjalistycznym wśród biednych (już na starcie) państw zaistniała by enklawa bardzo bogatego państwa? Będąc przywódca takiego bloku sam bym nie pozwolił. Nie tylko w imię sprawiedliwości ale czysto politycznych i społecznych.
Ale szukając trochę w necie znalazłem taki artykuł z wypowiedziami kilku profesorów. I widzisz Maniek. Moja wizja rozwoju Polski bez PRL jest bardzo podobna do tej co oni kreślą. A nie do tej co Tobie się wydaje.
I zwracają uwagę na to na co ja zwracałem. na realia, fakty i ich konsekwencje. A za punkt wyjścia biorą dużo lepsza dla Polski sytuacje, praktycznie bez zniszczę wojennych, ogromnych stratach w ludziach.
Ale to w kolejnym poście.
Dam i znikam na kilka dni.
No chyba, ze twoim zdaniem to bzdura z netu a ci profesorowie to ludzie bez tytułów, a na dodatek janczarzy i muflony. bo zdaje się takie masz ino argumenty na moje cytowanie czegokolwiek. merytoryczne takie bo ja merytoryczny być przestałem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Komandor
Gość
|
Wysłany: Pią 10:33, 18 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Alterświat
Przede wszystkim, żeby taką ewentualność móc sobie w ogóle wyobrażać, trzeba choć z grubsza nakreślić alternatywną historię świata.
Wyobraźmy sobie zatem rozwiązanie najprostsze: Francja i Anglia wypełniają swoje alianckie obowiązki i pacyfikują Niemców jeszcze we wrześniu 1939-go. Stalin nie ma z kim dzielić się Polską, Rosjanie gaszą więc silniki czołgów i zostają w domu.
Zwycięscy alianci jako-tako demokratyzują Niemców: nie jest to tak silne przeoranie mentalności jak w 1945 roku, które było tym głębsze, im bardziej Niemcy zdążyli światu naszkodzić - ale denazyfikacja następuje.
Brytyjczycy i Francuzi wyciągają wnioski z I wojny światowej i nie upokarzają Niemców tak, jak zrobili to w Wersalu. Próbują za to wciągnąć ich w nowy europejski ład oparty na wspólnych wartościach, wspólnej ekonomii i systemie obronnym.
Nie jest to, oczywiście, jedyne możliwe rozwiązanie.
Po pierwsze, jest ono jednak prawdopodobne, a żeby w ogóle móc bawić się w tę grę, w której wyobrażamy sobie dalsze losy mitologizowanej przez nas II Rzeczpospolitej - jakieś założenia musimy przyjąć.
A po drugie, jako, że ta mitologizacja dokonuje się z naszej obecnej perspektywy, przyjęliśmy taką symulację rzeczywistości, która - pozostając wiarygodną - jako-tako przypominałaby obecny układ międzynarodowy.
AlterPolska
II Rzeczpospolita, która po zwycięstwie nad Niemcami wchodziłaby w trzecią dekadę swej niepodległości, byłaby krajem z silnymi i licznymi mniejszościami narodowymi, z autokratycznym, nacjonalistycznym rządem. Krajem ambitnym, który w trudnych warunkach osiągnął nadzwyczaj wiele, o mocno jednak zacofanej gospodarce i z problemem gigantycznej biedy na wsi. A co do infrastruktury, to wystarczy przeczytać tekst Jarosława Iwaszkiewicza "Jak się po Polsce jeździ samochodem" z 1926 roku, by zorientować się, że polskie miasta i miasteczka przypominały wyspy rozdzielone morzem błota. Sytuacja powoli się zmieniała i plany rozwojowe zakrawano szeroko - ale w 1939 roku infrastruktura Polski nadal pozostawiała bardzo wiele do życzenia.
- Bezpośrednio po zwycięskiej wojnie autorytet sanacji na pewno by wzrósł - uważa prof. Jerzy Kornaś, autor wielu publikacji dotyczących m. in. historii międzywojnia. - Sojusznicy wywiązali się z zobowiązań, więc na pewno chwalono by się, że sanacyjna polityka zagraniczna okazała się skuteczna.
- Nieudany blitzkrieg byłby na pewno dobrą pożywką dla zwolenników mocarstwowej Polski - zgadza się dr Jerzy Stachowicz, kulturoznawca specjalizujący się w popkulturze międzywojnia. - Próby realizacji tej idei mogłyby sięgać od śmiesznych pomysłów, takich jak rozpytywanie na forum międzynarodowym o "wolne" kolonie do zajęcia (albo - jak to już kiedyś było na forum Ligi Narodów - o Antarktydę), do kolejnych faz ekspansji terytorialnej w stylu zajęcia Zaolzia.
Być może. Ale jeśli zwycięscy alianci zdecydowaliby się budować nowy europejski ład na demokratyzacji Niemiec, to Beck i Rydz-Śmigły również, zapewne, musieliby demokratyzować i cywilizować własne podwórko. Taką tezę stawia prof. Kornaś. Przyznaje jednak, że sytuacja wewnętrzna faktycznie mogłaby prowokować do czegoś zupełnie odwrotnego.
- Mimo, że kraj byłby demokratyzowany, to problemy z mniejszościami na pewno wzmocniłyby pozycję narodowej prawicy - uważa.
Mniejszości
To prawda. Antymniejszościowa, nacjonalistyczna paranoja doprowadziła do śmierci prezydenta Narutowicza już na samym początku istnienia II RP, a przez cały czas jej trwania podsycana była antyżydowska histeria.
A pamiętać trzeba, że przy jatce politycznej w II RP nasza "wojna polsko-polska" to piaskownica.
- Może to zabrzmieć brutalnie - twierdzi dr Janusz Mierzwa z UJ, badacz dziejów II RP - ale dziś mamy "tylko" tragedię z łódzkiego biura PiS-u, a w latach 30. normą były strzelaniny i noże jako środki wywierania wpływu przez bojówki partyjne. Które - notabene - miały wszystkie liczące się siły polityczne, a nie tylko narodowo-radykalni ekstremiści. Pomijając rozliczne udane i nieudane zamachy na osoby publiczne - prezydentów Narutowicza i Wojciechowskiego, marszałka Piłsudskiego - że o wojewodach, prezydentach miast i byłych ministrach nie wspomnę.
W sytuacji, w której konflikt z "nie-Polakami" by narastał, zwolennicy rozwiązań radykalnych znajdowaliby posłuch i - zapewne - rośliby w siłę.
Ukraina i Białoruś
A problemy by były. Przede wszystkim - swoich praw domagaliby się Ukraińcy. Ich tożsamość narodowa była w dwudziestoleciu silna i okrzepła, kształtowała się bowiem - jak w swoich pracach przypomina Jarosław Hrycak, znany lwowski historyk - w czasie, gdy bardzo silny był polski nowoczesny nacjonalizm. I rozwój jednego wzmacniał drugi.
Dlatego trudno sobie wyobrazić, że rozwój ukraińskiego nacjonalizmu Rzeczpospolita mogłaby przetrawić spokojnie. Trzeba przypomnieć, że jeszcze przed wojną miały miejsce akty terrorystyczne dokonywane przez ukraińskich bojowców (nieudany zamach na Piłsudskiego, udany zamach na szefa MSW Pierackiego), a w rzeczywistym toku historii - doszło do tragicznego i straszliwego konfliktu z etnicznymi Polakami na Wołyniu i w Bieszczadach. Potencjał drzemiący w polsko-ukraińskim konflikcie był zatem ogromny.
Doliczyć należałoby także budzący się nacjonalizm białoruski. Przez wielu lekceważony, jednak w trwającej poza 1939 rok Rzeczpospolitej mógłby on - choćby pod wpływem Ukraińców - przerodzić się w silny ruch.
A Polska, dodajmy, swoją politykę wobec mniejszości prowadziła niekonsekwentnie i nieudolnie.
Polska jak Serbia, wschodnia Galicja jak Kosowo?
Granice kraju - obejmujące Kresy, gdzie ludność ruska była większością, a nie mniejszością - przykrojone były bardziej do projektu dawnej wielonarodowej Rzeczpospolitej, niż państwa narodowego. Jednak na początku XX wieku trudno wyobrazić sobie było alternatywę dla państwa narodowego, bazującego na etnosie. Polacy z narodu asymilowanego sami szybko weszli więc w buty asymilatorów, próbując mniejszości spolonizować.
To nie mogło skończyć się dobrze. W takiej sytuacji siła autorytarnej prawicy by rosła. Nawet, jeśli Polska - jak zakładaliśmy - mogłaby ulegać promieniującej z zachodu demokratyzacji, to w demokratycznych wyborach mogliby - na przykład - zwyciężyć cy. Albo nacjonalistyczna frakcja sanacji - do której przecież należał Rydz-Śmigły - mogłaby wrócić do mocnych haseł po okresie powojennej odwilży.
- Gdyby w 1939 roku wprowadzić demokrację parlamentarną i oparty na nich rząd, to musieliby go utworzyć endecy i piłsudczycy, ewentualnie endecy i Stronnictwo Ludowe. Nikt inny nie miałby większości - uważa Mierzwa.
- Pamiętać trzeba - przypomina jednak - o względnie wysokiej tolerancji Polaków dla niedemokratycznych rządów.
Faktycznie. "Ma pan rację, to nie jest Europa" - mówił rozgoryczony Narutowicz do Piłsudskiego, po tym, jak histeryczny, wrzeszczący ksenofobiczne hasła tłum obrzucił go kamieniami i śniegiem w drodze na zaprzysiężenie. - "Ci ludzie lepiej by się czuli pod tym, kto karki im deptał i bił po pysku".
- Na rozwiązanie kwestii mniejszości etnicznych - zauważa Kornaś - nie miano żadnego pomysłu, co było widać w akcjach na Lubelszczyźnie i na Wołyniu. A dążenia Ukraińców do utworzenia jednolitego państwa i zjednoczenia z rodakami z drugiej strony granicy nie dałoby się zahamować.
Co by się stało w sytuacji, w której konflikt by narastał? Być może wzmagałby się terroryzm, i we Lwowie, w Warszawie i innych polskich miastach wybuchałyby bomby. Być może ukraińska partyzantka podobna do kosowskiej UCK. Czy w takiej sytuacji Polska podjęłaby akcje pacyfikacyjne? Czy doszłoby do powtórki sytuacji z Ulsteru? Podjęcia akcji podobnej do akcji Milosevicia w Kosowie?
Trudno powiedzieć. Prasę w każdym razie mielibyśmy na Zachodzie kiepską. Opinia publiczna postrzegałaby nas jako nacjonalistyczny zaścianek, który tłamsi narodowe prawa Ukraińców. Identyczne z tymi, na które przecież sami się nie tak dawno temu powoływaliśmy, zbierając po rozbiorach kraj do kupy.
Nasza opinia byłaby tym gorsza, im mniej demokratyczne panowałyby w Polsce rządy. Można by ją porównać do opinii, którą miała Serbia Slobodana Milosevicia.
Nasz konflikt z mniejszościami mógłby zamknąć nam to drogę do członkostwa w zachodnich strukturach, które - być może - powstawałyby w miejsce Unii Europejskiej czy NATO.
Sytuacja taka - w każdym razie - beznadziejnie odbiłaby się na naszej sytuacji ekonomicznej. Która i tak była nie do pozazdroszczenia. Bo trudno byłoby przyciągnąć inwestorów do kraju wewnętrznie niestabilnego, z tlącą się - być może - wojną domową, być może ciśniętego sankcjami gospodarczymi mającymi na nas wymusić ustępstwa na rzecz mniejszości. Postrzeganego jako chory człowiek Europy: nierozwinięty, za to nacjonalistyczny i ksenofobiczny.
Czy to byłby jedyny możliwy scenariusz?
- Mogłyby przecież rządzić w Polsce ugrupowania demokratyczne, liberalne, które próbowałyby rozwiązać konflikt z mniejszościami na gruncie politycznym - mówi prof. Kornaś.
W 1939 roku, jak zauważa dr Mierzwa, takiejo obrotu spraw raczej trudno byłoby się spodziewać, ale w dalszej perspektywie mogło to być możliwe.
Jak w takim razie próbowano by załatwić konflikt z Ukraińcami? Być może nadano by południowo-wschodnim województwom autonomię, co jednak byłoby decyzją dla rządu niełatwą: trudno byłoby wyobrazić sobie taką autonomię bez Lwowa, a na to polska opinia publiczna mogłaby zareagować alergicznie, poza tym za jakiś czas mogliby się bowiem zgłosić do podobnego rozwiązania Białorusini.
Być może - jak sugeruje dr Stachowicz - próbowano by zdecentralizować kraj, idąc w kierunku federacji.
- Problem ukraiński był tym trudniejszy, że własność ziemska na spornych terenach była w większości polska - przypomina prof. Kornaś. - Choć parcelacja gruntów była przeprowadzana, to w poważniejszym zakresie nie udało się zrobić reformy rolnej. Gdyby ją jednak przeprowadzić, być może byłoby więcej miejsca do porozumienia.
Bieda i autostrady
Przeludnienie wsi było jednak problemem ogólnopolskim. A gospodarka w kraju była - i byłaby jeszcze długo - w stanie nie do pozazdroszczenia.
- Ostrożne szacunki mówiły o 4,5 milionowym przeludnieniu wsi - mówi prof. Kornaś - a wspominano i o 8 milionach. Ten problem mogłaby rozwiązać w jakimś stopniu reforma rolna.
- Druga sprawa - przypomina dr Mierzwa. - To uprzemysłowienie. II RP była nierozwiniętym krajem rolniczym. Choć powstała Gdynia, powstał COP, to jednak pamiętać trzeba, że najlepszym propagandystą w międzywojniu był Kwiatkowskim. To, co powstało to nadal było za mało.
- Powstał COP, ale to był pierwiosnek zaledwie szerszego rozwoju - mówi prof. Kornaś. - Ten rozwój mógłby zostać kontynuowany, ale czy byłby?
- Groziłaby nam latynizacja - uważa prof. Kornaś - czyli zacofanie gospodarcze, które by się utrzymywało. Byłoby być może większe niż niewydajność gospodarki komunistycznej. Można, oczywiście, spierać się o jakość tego PRL-owskiego uprzemysłowienia - dodaje Kornaś - ale to uprzemysłowienie jednak było, a biorąc pod uwagę strukturę społeczną polski międzywojennej, nie wiadomo, czy udałoby nam się go dokonać.
COP, co prawda, również był inwestycją państwową, a zaufanie do państwowego interwencjonizmu rosło, Polska jednak nie miała potencjału, by z takiego interwencjonizmu zrobić koło zamachowe rozwoju państwa. A bez tego - zauważa Kornaś - nie udałoby się rozwiązać sytuacji - na przykład - na wsi.
- To jest rzecz do policzenia - zastanawia się Mierzwa, dodaje jednak, że Kwiatkowski nie wykorzystał wszystkich możliwości.
Nie należy również zapominać o boomie infrastrukturalnym w czasach PRL. Narzekamy na jakość asfaltu na polskich bocznych drogach, ale pamiętając, jak źle pod tym względem wypadała II RP warto docenić, że ten asfalt w ogóle jest. Jeśli w II RP mielibyśmy podobne umiejętności budowania dróg co w III, to sytuacja nie rysowałaby się różowo.
Brak wojny połączony z autorytarnymi rządami pozwoliłby na rzeczywistą modernizację kraju - twierdzi. - Zapewne zbudowano by sieć autostrad, polskie pociągi jeździłyby coraz szybciej, a nie coraz wolniej.
Tyle, że - nihil novi sub solem - w II RP problemem były pieniądze.
Mierzwa również uważa, że fakt, że w III RP z infrastrukturą jest nie najlepiej nie znaczy, że tak samo musiałoby być w II.
- Nie można zapominać, że II RP zrobiła więcej, niż III RP - twierdzi. - II RP, w odróżnieniu od III-ciej, wiedziała dobrze, w którą stronę zmierza.
Separatyzmy?
II RP być może wiedziała, dokąd zmierza, ale narodowa ideologia II RP budziła niechęć co bardziej liberalnie nastawionych obywateli, w tym tych, z których opinią się liczono. Można wspomnieć komunizujących futurystów, którzy za nic mieli jakiekolwiek polityki historyczne, ale nie trzeba sięgać aż tak daleko. Wystarczy wspomnieć zmęczonych narodową tromtadracją Gombrowicza, Tuwima czy Lechonia ("wiosną niech wiosnę, nie Polskę zobaczę").
Czy męcząca, narodowa ideologia, która źle znosi wewnętrzną krytykę państwa, nawet jeśli państwo na nią zasługuje, nie dopuszcza wewnętrznego dialogu i narzuca własną opinię - nie stałaby się nie do zniesienia dla lepiej rozwiniętych regionów, jak na przykład dla Wielkopolski czy Śląska? Czy dzielnice te nie zachowałyby się podobnie jak Czarnogóra (i w pewnym stopniu Wojwodina) w stosunku do Serbii i nie wolałyby oderwać się od ostracyzowanego w Europie, nieruchawego gospodarczo i zacofanego polskiego kolosa?
- Śląsk mógłby dążyć do Niemiec, ale Wielkopolska jednak chciała pozostać przy Polsce - uważa prof. Kornaś. - Istniał konflikt ekonomiczny, różny poziom rozwoju porozbiorowych dzielnic, ale te dysproporcje były niwelowane. Poza tym różnice zaborowe nigdy nie były podstawowym podmiotem konfliktów politycznych.
Mniejszość żydowska
A co z Żydami? W II Rzeczpospolitej stanowili oni 10 procent społeczeństwa, a w większych miastach procent ten był znacznie większy.
Społeczność żydowska była jednak wewnętrznie niejednolita. Część Żydów była mocno zasymilowana - czuła przynależność do polskiego narodu i jego kultury (choć nie ułatwiał im tego silny w Polsce antysemityzm). Co więcej - Żydzi byli bardzo mocno reprezentowani w szeregach tych, którzy tę kulturę tworzyli (Leśmian, Tuwim, Brzechwa, Jasieński, Schulz i wielu, wielu innych). Ci zasymilowani Żydzi ("Nie Żydzi, a Polacy" - przypomina dr Mierzwa - "nazywanie ich Żydami to przyjmowanie endeckiego punktu widzenia") nie przepadali za ortodoksyjnymi wyznawcami judaizmu mniej więcej w ten sam sposób, w jaki polscy "normalsi" nie lubią "obrońców krzyża".
- Gdyby, jak w 1948 roku, powstał Izrael, pewnie wielu by wyjechało - twierdzi Kornaś. - Jeśli tak, to liczba Żydów by malała. Z drugiej strony istnienie dużej mniejszości żydowskiej w Polsce umacniałby pozycję prawicy polskiej, bo nie sądzę, by prawica - zwłaszcza cja - była im przychylna. Znając przedwojenny rząd dusz, raczej przychylny prawicy, trudno by było ten antysemicki dyskurs zmarginalizować.
Kwitnący w Polsce antysemityzm również nie przyczyniłby się do wzrostu notowań naszego kraju na Zachodzie. Nie byłby on, być może, potępiany tak ostro jak w świecie po Holokauście, ale potępiany byłby na pewno.
Polska w Europie
Polska - podobnie jak Serbia - zbierałaby cięgi ze strony Europy, Zachodu, którego czułaby się częścią i chciałaby się czuć częścią. W sytuacji jednak, w której ów wyśniony Zachód miałby dla Polaków wyłącznie krytykę, wzmacniałoby się polskie poczucie krzywdy i odrzucenia, a polska prawica - być może - pchałaby kraj w stronę mistycznego, irracjonalnego nacjonalizmu.
Odrzucana przez Zachód Polska, na wschodzie napotykająca ścianę radzieckiego imperium, próbowałaby zapewne umocnić się w Europie Środkowej, gdzie jednak również nie byłaby specjalnie mile widziana.
Czechosłowacja - pomijając już nawet kwestię Zaolzia - postrzegała nasz kraj w podobnych barwach, w jakich my sami malujemy Rosję: jako zacofanego, nieprzyjaznego własnym obywatelom molocha, który wykazuje niebezpieczne imperialne ambicje. Z Litwinami mieliśmy na pieńku z powodu Wilna i naszego podejścia do litewskiej tożsamości w ogóle. Być może próbowano by - jak przed wojną - tworzyć sojusz z Rumunami, Węgrami czy Jugosławią, ale kraje te również wolałyby sojusz z Zachodem, niż z ostracyzowaną Polską. W Europie Środkowej poza tym zapewne natrafilibyśmy na konkurencję ze strony o wiele bardziej atrakcyjnych gospodarczo czy cywilizacyjnie Niemiec. Które - jak przypomina prof. Kornaś - wcale nie musiałyby zrezygnować ze swoich koncepcji Mitteleuropy.
Jaka jednak byłaby skala takiego ostracyzmu? Dr Mierzwa jest w tej sprawie ostrożny.
- Czym innym jest Serbia, bałkańskie państwo liczące 8 mln mieszkańców, a czym innym szósty kraj w Europie z 38 milionami. Nie ta skala. Większy zawsze mógł więcej - vide Rosja w Radzie Europy.
ZSRR
Last but not least - pozostaje kwestia Związku Radzieckiego. Czy nasz wschodni sąsiad dopuściłby do tego, by w 2012 roku Polska w ogóle istniała?
Dr Mierzwa uważa, że zagrożenie takie byłoby bardzo poważne.
- Hitler tylko uprzedził Stalina - twierdzi. - Mogła to być kwestia najwyżej kilku lat. A Stalin przejechałby po nas jak walec. Zachód pomógłby nam najwyżej w tak ograniczonym zakresie, jak podczas wojny polsko-bolszewickiej.
- Być może Anglia i Francja, działając w naszej obronie, sprawiłyby, że Stalin by się nie zdecydował na atak na Polskę - zastanawia się dr Stachowicz. - Ale myślę jednak, że po pokonaniu Niemiec zostałby jeszcze Związek Radziecki do pokonania. Pytanie tylko, czy sojusznicy nie zawiedliby i w tej sytuacji i czy Europa Centro-Zachodnia pokonałaby Wschodnią...
Prof. Kornaś ma na ten temat odmienny pogląd. Uważa, ze Stalin - nie prowokowany przez Hitlera - na zachód by nie poszedł.
- Stalin to nie był Trocki, nie miał ambicji niesienia płomienia rewolucji do Europy - twierdzi. - Po co miałby uderzać? Zbyt wiele miał problemów z własnym podwórkiem. Poza tym to raczej II RP utrzymywała organizacje antykomunistyczne, które w różnej formie przenikały na terytorium ZSRR, a nie odwrotnie. Co się, notabene, najczęściej kończyło nieporozumieniem.
- Być może jego następca, Chruszczow, który był Ukraińcem, wykazywałby aspiracje do jednoczenia zachodniej i wschodniej Ukrainy - zastanawia się Kornaś - ale nie wiadomo, czy ZSRR byłby na tyle potężny, by ryzykować konflikt zbrojny. Nie widziałbym specjalnego zagrożenia w ZSRR. Problemy ZSRR były inne i poważniejsze, niż próba ustalenia granicy na Bugu.
Podsumowując - jak wyglądałaby Polska w roku 2012?
- W ogóle by mogła nie wyglądać - uważa dr Mierzwa. - Zabrzmi to okrutnie, ale dobrze, że historia potoczyła się tak, jak się potoczyła.
- Polska by istniała - twierdzi prof. Kornaś. - Ale jej pozycja i perspektywy byłyby o wiele gorsze, niż obecnie.
- Jeśli wojna by nie wybuchła, sytuacja w regionie nadal byłaby napięta - uważa dr Stachowicz. Podobnie uważa Mierzwa:
- II wojna światowa była swego rodzaju wyładowaniem. Gdyby nie nastąpiło wtedy, musiałoby nastąpić nieco później.
Obecna Polska jest krajem o zupełnie innej geopolityce, strukturze i problemach. Nie mamy Kresów, które mocno zakotwiczały nas w problemach wschodnioeuropejskich, jesteśmy za to przesunięci na Zachód, co osadza nas o wiele mocniej w Europie Środkowej. Schyłku państwa narodowego nie widać, dlatego nie bez znaczenia jest fakt, że pozostajemy krajem bez etnicznych napięć.
Sytuacja międzynarodowa jest zupełnie odmienna. Nie leżymy już pomiędzy niemieckim młotem a rosyjskim kowadłem. Z Niemcami jesteśmy w jednym bloku obronnym i coraz bardziej zbliżamy się do siebie ekonomicznie i politycznie, przy czym obecne Niemcy - w przeciwieństwie do międzywojennych - są państwem z którym zbliżenie może nam raczej wyjść na dobre, niż zaszkodzić.
Choć nadal mamy tendencję postrzegać Rosję w kategoriach zagrożenia, to oddzielają nas od niej Białoruś i Ukraina. Znajdują się one obecnie w sferze przyciągania bardziej Moskwy, niż Europy (a więc i Polski) a zatem trudno uznać ich istnienie za namiastkę "koncepcji federacyjnej" Piłsudskiego, to jednak - jak chciał Marszałek - dokonało się "rozprucie Rosji po szwach narodowych", a oba niepodległe "ruskie" państwa stanowią jednak swego rodzaju bufor odsuwający rosyjską obecność w miejsce, w którym była za czasów I Rzeczpospolitej: w okolice Smoleńska (przy czym nie wolno, oczywiście, zapominać o rosyjskiej obecności wojskowej na Białorusi i barbakanie Rosji w postaci Obwodu Kalinigradzkiego, który w pewnym sensie zajął miejsce Prus Wschodnich).
CZYTAJ TEŻ: Amerykanin w podróży po XIX-wiczej Polsce: "Ni to Azja, ni to Europa"
III RP jest zupełnie innym krajem, niż II. Jest na pewno łatwiejsza do prowadzenia i stoi przed o wiele prostszymi wyzwaniami. Brakuje jej jednak - jak się wydaje - determinacji swojej poprzedniczki.
Modernizacja Polski nadal pozostaje polskim celem, z tym, że II RP wyraźniej go artykułowała ze swoją mantrą "gonić, dogonić, przegonić". Realizowała go jednak bardziej za pomocą państwowego interwencjonizmu, niż przyciągania kapitału, jak robi to obecna Polska. Jesteśmy ponadto, jako społeczeństwo, w o niebo lepszej sytuacji ekonomicznej i - zamiast walczyć z gigantyczną nędzą - możemy mówić o wzmacnianiu polskiej klasy średniej.
Ta klasa średnia, która powoli staje się bazą i twarzą polskiego społeczeństwa, zajęła miejsce ziemiaństwa i mieszczaństwa (w dużym stopniu żydowskiego), które to środowiska nadawały w II RP ton dyskursowi publicznemu. Tym bardziej docenić należy obecną pozycję Polski, która obu tych "głów" została pozbawiona w czasach II wojny światowej i PRL-u. Być może z tego właśnie powodu nasz krajobraz kulturowy tak mocno kuleje: nowi mieszczanie dopiero uczą się "używać" miast, prowincja zabudowana jest chaotycznie, bo w miejsce drewnianych chałup powstały fantazyjne, lecz niekompatybilne z otoczeniem domy, a międzywojenna Polska stawiała na wykształcenie ojczystego stylu nie tylko architektonicznego, ale także wzorniczego. Są to rzeczy, których "ogarnięcie" przez III RP nawet nie było brane pod uwagę - nie licząc drobnych i słabo zauważalnych inicjatyw. Wyśmiewany Sławoj-Składkowski (w dużym stopniu słusznie, to on zresztą przeprowadzał akcję wyburzania prawosławnych cerkwi), od którego nazwiska ukuto nazwę przybytku, do którego król udaje się piechotą był autorem szerokiej kampanii mającej "zeuropeizować" polską prowincję.
CZYTAJ TEŻ: Reportaż z międzywojennej Polski
"Wałęsając się po Kowlu" [podczas ucieczki przed Niemcami we wrześniu 1939 r. - przyp. ZS] - pisze generalnie niechętny Sławojowi Michał K. Pawlikowski w książce "Wojna i sezon" - "widzieli postępy europeizacji tego miasteczka. Chodniki z krawężnikami, estetyczne szyldy, dokładnie "rozszczelnione" i pięknie malowane płoty. Słowem program gen. Składkowskiego na lato 1939 został wykonany w 100 procentach".
Owszem, skala zacofania i potrzeby są dziś inne, ale to nie znaczy, że Polska prowincja nie potrzebowałaby podobnej kampanii, mającej na celu choćby uładzenie krajobrazu kulturowego, za sprawą którego - i nie jest to przesada - polska prowincja wizualnie ze wszystkich europejskich krajów przypomina Kosowo.
Polacy bowiem - potomkowie chłopów, którym jako wzorzec polskości podsuwa się kulturę szlachecką - dopiero tworzą swoją nową, spójną polską tożsamość. Która póki co manifestuje się w restauracjach typu "Chłopskie jadło", serwujących kuchnię nie będącą ani szlachecką, ani chłopską, a raczej postmodernistycznym wyobrażeniem na ich temat.
Nigdy nie ma sensu płakać nad rozlanym mlekiem, a w rezeczywistości nie ma opcji "rewind", i dobrze.
Warto zapłakać nad losem II RP, państwa ambitnego, choć pogubionego, skłóconego wewnątrz i na zewnątrz, w dłuższej perspektywie skazanego na stawianie czoła problemom, które mogły (o ile nie musiały) przerosnąć jego siły.
CZYTAJ TEŻ: Białoruski Białystok
Wydaje się jednak, że okrutna i ślepa (?) historia, przetaczając się po naszym kraju jak oszalały zagon, pozostawiła nasz kraj w takiej sytuacji, w której o wiele łatwiej jest budować nowoczesne państwo, niż było przed II wojną.
Szkoda tylko, że nie pamiętamy o tym na co dzień. Bo gdyby była w nas taka determinacja, jaka była w polskim przedwojennym państwie, moglibyśmy być już w tej budowie o wiele dalej. Wydaje się jednak, że z tradycji II RP przejęliśmy głównie to, czego akurat przejmować nie powinniśmy: zamiłowanie do tromtadracji, histerii, paranoi i alergię na poglądy innych.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Barycki
Gość
|
Wysłany: Pią 18:04, 18 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
AGAFIA napisał: |
Cytat: | A ja zwyczajnie nie rozumiem co takiego obraźliwego i niezgodnego z prawdą jest w tym, że WY, czyli: Ty, Agafia i czasami Kubuś (i jakiś Tomek od czasu do czasu) dowodzicie jaki to on był niewydolny. |
Skomentuję to tak, bydło na salony zaproszone nie przestaje być bydłem. Mocno Ci w główce pomięszało Komandorze... Spadaj, z prostakami mi nie po drodze. Przesadziłeś... |
No, niestety, Panie Komandorze, absolutnie nie dziwię się Pani Agafi, przesadził Pan bardzo, wrzucenie Pani Agafi do jednego wora z Panem Hushekiem, to wielki nietakt, Pani Agafia nie może wobec tej zbrodni pozostać obojętna, ja też poczułbym się dotknięty do żywego, gdybyś mnie Pan porównał do Pana Husheka. Powinien Pan za tę zbrodnię przeprosić Panią Agafię, a i nie poskąpić Jej jakiego wykwintnego komplementu, niech Pan napisze Pani Agafi, że jest być może nawet w jednej stodwudziestoósmej tak wybitnie inteligentna, jak ja i proszę się nie martwić o mnie, dla dobra sprawy, jakoś zniosę tę kalumnię.
Adam Barycki
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hushek
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 23 Lut 2011
Posty: 6781
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: umiłowany kraj Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 20:17, 18 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Komandor napisał: | (...)Dam i znikam na kilka dni. (...) |
To nawet może i dobrze, odpoczniesz sobie lub też zajmiesz się czymś innym – może nabierzesz dystansu i zastanowisz się nad tym co tu wypisujesz. Wrócisz - odpowiesz lub nie...nie ma pośpiechu...
A i ja powoli zacznę odrabiać zaległości w odpowiedziach na Twoje wciąż nowe i wciąż pod jedno pisane kopyto jednak wywody - już bez presji czasu.
Na początek weźmy na warstat ten oto brawurowy fragmencik:
Cytat: | A komórka, samochód? To często nie objaw luksusu tylko konieczność aby w ogóle przeżyć. Bo pracodawca wymaga komórki. Bo potrzebna do złapania dorywczej roboty itd. A samochód do dojazdu do pracy bo ostatni pociąg zlikwidowali i ostatni PKS a w busikach miesięcznych biletów nie ma i drogo. |
Zgadzam się, że w dzisiejszym świecie, dzisiejszej rzeczywistości telefon komórkowy (czyli kontakt) jest często niezbędny do normalnego funkcjonowania, a czasami niezbędny jest też środek transportu – brum-brum – byle jaki, aby dowiózł, gdzie trzeba. Ale jak wynikać mogło by z Twoich wynurzeń to te trzy miliony ludzi będących ponoć na granicy biologicznego przetrwania, by nie powiedzieć powolnej śmierci głodowej (Twoje słowa)- zapierdalają jak mrówki całymi dniami i właśnie do tego potrzebne są im komórki, komputery, telewizory LCD i samochody. A i tak przymieraja głodem – no bo muszą mieć pieniądze na ten sprzęt by pracować, na chleb więc im nie starcza już. Dobrze zrozumiałem ?
Choć szczerze mówiąc jak bym był na granicy biologicznego przetrwania to jednak wolał bym zhandlować nawet i za groszę telewizor, komputer, a nawet i lodówkę (po chuj mi ona jak i tak nic w niej nie ma ?) i za te zarobione marne groszy kupić sobie chleb, mleko i kawałek pasztetowej - na jakiś czas by mi starczyło - wydłużył bym więc sobie nieco oczekiwanie na tą nieuchronną śmierć głodową...
cdn...
(w następnym odcinku zajmiemy sie sytuacją telefonii komórkowej i ogladalności telewizji - ze szczególnym uwzględnieniem serialu "Dynastia" - w dalekiej Somalii i w ogóle całej Afryce).
To fascynujący temat i Komandor wie o czym pisze...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
WLR
Dołączył: 14 Paź 2015
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 20:35, 18 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Adam Barycki napisał: | PS. Proszę się nie trudzić Panie Rozumny i nie szukać po próżniacy odpowiedzi na powyższe pytania, ja Panu odpowiem dlaczego Pan wtedy nie podskakiwał, a teraz podskakuje, ano dlatego, że Pan jest pospolitym głupkiem zindoktrynowanym przez tak bardzo szanowanych przez Pana Lisów – żołnierzy kapitału w klasowej wojnie przeciwko społeczeństwu. |
Pan Panie Barycki wyciągasz mylne wnioski zapewne z głowy, czyli z niczego. Ja nie podskakiwałem kiedyś i nie podskakuję teraz.
Taką mam wrodzoną zdolność adaptacji, że nie potrafię określić, czy lepiej mi się żyło w komunie, czy też obecnie. Nie muszę
więc tak jak Pan, łez z tęsknoty wylewać za ustrojem, który wykształcił, ubrał, nakarmił a nawet rozrywkę w postaci akademii
ku czci i pochodów z kwiatkami z bibuły gwarantował. Mnie Panie Barycki wszędzie dobrze, pod warunkiem, że wokół dostateczna
ilość jełopów, którzy mi ten dobrostan nieświadomie zapewnią. Nie masz Pan może brata albo potomka równie co Pan "bystrego"?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hushek
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 23 Lut 2011
Posty: 6781
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: umiłowany kraj Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 20:56, 18 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Ale jak ty tak z tymi komórkami w skrajnej polskiej biedzie to ja ci z komórkami w każdej murzyńskiej chacie.
|
Zanim przejdziemy jednak do Somalii i fenomenu stelefonizowania tego kraju najpierw mała dygresja.
Otóż Komandorze statystyka to taka gałąź nauki, gdzie nie liczą się same cyferki, słupki, a najbardziej istotna jest ich właściwa interpretacja. Za pomocą danych statystystycznych odpowiednio dobranych można udowodnić niemal wszystko i wcale te dane nie muszą być nieprawdziwe – tylko odpowiednio…dobrane – jedne wypuklone, inne schowane…to się nazywa kreatywna statystyka, czy jakoś tak podobnie…
I tak – w polsce Drogi Komandorze wg danych GUS-u w roku 2014 nasycenie rynku komórkami wynosiło (usiądź wygodnie) - 147,4% !
Znaczyć to więc by mogło, że w naszym umiłowanym kraju każdy – pocżąwszy od niemowlaka, potem przedszkolaka który zaledwie nauczył się chodzić, długoletnich pensjonariuszy penitencjarnych zakładów, czy też długotrwale izolowanych pacjentów szpitali psychiatrycznych, funkcjonariuszy/-szek zakonów o zamkniętych klauzulach, innych para-sekt świadomie rezygnujących z dóbr materialnych i nowinek cywilizacyjnych, kilkumilionowej rzeszy emigrantów zarobkowych przebywających za granicą, a nadal posiadających obywatelstwo polskie, skończywszy wreszcie na wiekowych staruszkach z najbardziej zapadłych wsi, gdzie nie ma nawet porządnego zasięgu telefonii komorkowej – wszyscy oni jak jeden mąż i każda niewiasta mają co najmniej jeden telefon komórkowy, a wielu ma ich więcej. – prawie 150 % - to nie w kij dmuchał przecież.. Tak wynika z danych prawda ?
No niestety nieprawda – bowiem istotna jest metoda liczenia tych telefonów, o której zdaj się masz miałkie pojęcie. Ale od czego jest tu Maniuś jak nie od niesienia czasami kaganka oświaty – nawet tym, którzy są odporni na fakty, ale za to potrafią przekleić jakieś dane znalezione w necie – bez zastanowienia nawet po chuj jaśnisty je przeklejają...
Otóż metoda jest prosta, by nie powiedzieć prostacka – liczy się bowiem ilość sprzedanych i choć na chwilę aktywowanych numerów telefonii komórkowej. I tak jak Pan Komandor kupi sobie starter pre-paid dowolnej sieci, aktywuje numer i po wydzwonieniu tego pre-paida wyjebie ten szajs na hasiok – numer pozostaje nadal zapisany w bazach operatora jako aktywny i podawany w statystykach – choćby do GUS-u - choć karta dawno już sobie pływa po zatoce dookoła Helu. Obowiązuje bowiem okres karencji na aktywowany numer, a okres karencji to zdaje się rok – tak przynajmniej było jeszcze niedawno – czy tak jest nadal, nie wiem – nie chce mi się szukać.
Czy to dla Ciebie jest już w miare jasne skąd biorą się te fantastyczne wyniki ilościowe ? I czy myślisz, że w dalekiej Somalii obowiązują jakieś inne, bardziej sensowne mierniki nasycenia rynku telefonami komórkowymi ?
Chętnie sobie poczytam o tym…
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
yogi
Dołączył: 23 Paź 2014
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 21:40, 18 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
To, że się porównujemy do Somali jestem w stanie zrozumieć. Nie rozumiem jednak czy ja mam się po tym porównaniu poczuć lepiej czy gorzej.
A z tymi okresami karencji na numer to krótko musi być, kiedyś mnie pewna pani opierdoliła za czyny popełnione przez pewnego pana posiadającego mój obecny numer wcześniej
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hushek
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 23 Lut 2011
Posty: 6781
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: umiłowany kraj Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 22:41, 18 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
yogi napisał: | To, że się porównujemy do Somali jestem w stanie zrozumieć. Nie rozumiem jednak czy ja mam się po tym porównaniu poczuć lepiej czy gorzej.
A z tymi okresami karencji na numer to krótko musi być, kiedyś mnie pewna pani opierdoliła za czyny popełnione przez pewnego pana posiadającego mój obecny numer wcześniej | Być może okres karencji obecnie jest krótszy, szczególnie jeśli chodzi o aktywowane numery z kart pre-paid.
Nie zmienia to jednak faktu, że dawno nieaktywne numery są często nadal w bazach danych operatora i fałszują rzeczywistość.
Taki przykład - dosłownie z przed kilku dni.
Dostałem na mój prywatny e-mail ofertę jednego operatora.
Mujtypaniebobrze, czego une mje nie naobiecywali.
"...jako długoletniemu abonentowi (sic!) oferujemy panu niezwykle korzystny abonament na umowę, a w zamian za to telefon za przysłowiową złotówkę to może pan sobie wybrać taki, rze no ja pierdole..." - tak mniej więcej brzmiała ta niezwykle atrakcyjna oferta
Przy czym podano numer telefonu, którego to ja niby jestem długoletnim abonentem.
Co jest kompletna bzdurą albowiem:
- ten numer nigdy nie był u mnie abonamentowany - to zwykły pre-paid, z którego korzystałem może pół roku, jako back-up,
- numer został przeze mnie wygaszony - lekko licząc jakieś 4 lata temu,
- posiadam od lat aktywny numer abonamentowy w tej sieci i to raczej na ten numer powinna przyjść oferta, a nie na jakiegoś zdechłego dawno trupa,
Reasumując - operator ma taki bajzel w swoich bazach abonenckich, że się po prostu kompromituje, nawet przed własnymi Klientami.
I wcale się jakoś specjalnie nie dziwię operatorom - system karencji, po tym ewidencjonowania numerów jest do bani...ale to już nie tylko wina operatorów, ale i wymogów UKE.
Ostatnio zmieniony przez hushek dnia Pią 22:42, 18 Mar 2016, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|