Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Miasto oraz okolice bliższe i dalsze...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 56, 57, 58 ... 92, 93, 94  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: hushek
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Adam Barycki
Gość






PostWysłany: Śro 23:09, 28 Paź 2015    Temat postu:

Komandor napisał:
Ja wyskakuje? ja powracam? Ależ to koronny argument Huszka nie mój.

ten papier

papier


Panie Komandorze i po co to tak kłamać w żywe oczy, przecie gołym okiem wszyscy zobaczyć tu mogą, że to Pan w kółko pisze o papierze toaletowym, no, może i Pan Husek coś tam jednym, czy góra dwoma słowami wspomniał mimochodem o tym papierze, ale to nie On, a Pan papierem toaletowym zaśmiecił nam nasz wspaniały wątek o naszej nareszcie cudownej architekturze. I jakby Panu tego było jeszcze mało, to znowu pisze Pan o tym papierze. Nie godzi się tak Panie Komandorze, oj, nie godzi.

Adam Barycki
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:17, 28 Paź 2015    Temat postu:

Mario napisał:
I jeszcze jedno - gdyby komuna wykazywała taką energię do budowania domów i infrastruktury jak obecny system to Hushek mieszkałby do dziś w szałasie. Czyli doświadczałby poważnego kryzysu mieszkaniowego. Ale niewykluczone że papier był miał :-)

Wielu ludziom do dzisiaj ten kryzys mieszkaniowy dokucza. Myślę że gdyby PRL trwał do dzisiaj mielibyśmy ok 2 - 3 milionów więcej mieszkań i już by go nie było. Nie wiem czy dalej byłyby problemy z papierem toaletowym :-)
Musielismy byc chyba "ciut, ciut" uposazeni w PRL'u, bo ksiazeczek mieszkaniowych nie mielismy, dom jednorodzinny na wsi, ktory teraz jest w miescie i szeregowke w miescie na 4 poziomy. I nawet nikt z nas sie nie zastanawial czy zabiegac o te mieszkania w blokach, bo bylismy zajeci praca zawodowa czy na farmie po Dziadziu oraz skladaniem co pol roku podan o paszport do USA. W dodatku znalismy jakosc tych prefabrykatow z Fadom'u i wolelismy sami budowac z cegly :mrgreen:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:22, 28 Paź 2015    Temat postu:

Adam Barycki napisał:
Komandor napisał:
Ja wyskakuje? ja powracam? Ależ to koronny argument Huszka nie mój.

ten papier

papier


Panie Komandorze i po co to tak kłamać w żywe oczy, przecie gołym okiem wszyscy zobaczyć tu mogą, że to Pan w kółko pisze o papierze toaletowym, no, może i Pan Husek coś tam jednym, czy góra dwoma słowami wspomniał mimochodem o tym papierze, ale to nie On, a Pan papierem toaletowym zaśmiecił nam nasz wspaniały wątek o naszej nareszcie cudownej architekturze. I jakby Panu tego było jeszcze mało, to znowu pisze Pan o tym papierze. Nie godzi się tak Panie Komandorze, oj, nie godzi.

Adam Barycki
Nie Barycki Adamie. Ja tez sporo napisalam o papierze toaletowym. To jest taki temat zabawny.

Skoro o architekturze mowa, to siup :mrgreen:
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Komandor
Gość






PostWysłany: Śro 23:51, 28 Paź 2015    Temat postu:

Mario napisał:
co do papieru toaletowego to coś mi sie przypomina, że jego braki były okresowe. Urban o tym pisał że jemu jako ważnej personie też czasem brakowało. Podobno można było to naprawic zmniejszając szerokość rolki i robiąc wymiar zbliżony do niemieckiej ale ... nie pozwalała na to polska norma :-) Jeszcze dziwniejsze było to, że jak się okazało polska norma była wzorowana na ... niemieckiej. :-D Nie pamiętam co z tego wynikło ale wydaje mi się że papieru brakowało niewiele i to skutkowało niewielkimi brakami na półkach i w dalszej kolejności tym że zapobiegliwi obywatele kupowali papier na zapas. I to dopiero wywoływało poważniejsze braki. ((Myślę że ten problem mmożna było rozwiązac tworząc jakąś rezerwę strategiczną jakkolwiek zabawnie to nie brzmi i uruchamiając ją w odpowiednich momentach. ))

To samo działo się podczas kryzysu gdzie ludzie przewidywali że trzeba się zaopatrzyc na kryzys i jak ruszyli do sklepów to sami wywoływali kryzys. To taki "run na banki" - dzisiaj jakby wszyscy nagle się zaniepokoili i wyciągnęli kase z banków to banki by zbankrutowały w dwa dni.


Bo to taki chwyt dyżurny bezmyślnych krytyków PRL. Jak nie potrafią wyjaśnić jakim cudem ten niewydolny system wybudował setki tysięcy km dróg (słabych bo słabych ale były), kilka milionów mieszkań, kilka tysięcy fabryk, zelektryfikować kraj, zlikwidować głód,analfabetyzm, "przenieść" miliony ludzi do miast, itd, itd to wyskakują z papierem, sznurkiem albo kartkami i octem chociaż mowa o okresie wcześniejszym, zanim zaczęli wszytko rozpierdalać doprowadzając do kartek i octu.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
hushek
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 23 Lut 2011
Posty: 6781
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: umiłowany kraj
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 8:41, 29 Paź 2015    Temat postu:

Komandor napisał:
Bo to taki chwyt dyżurny bezmyślnych krytyków PRL. Jak nie potrafią wyjaśnić jakim cudem ten niewydolny system wybudował setki tysięcy km dróg (słabych bo słabych ale były), kilka milionów mieszkań, kilka tysięcy fabryk, zelektryfikować kraj, zlikwidować głód,analfabetyzm, "przenieść" miliony ludzi do miast, itd, itd to wyskakują z papierem, sznurkiem albo kartkami i octem chociaż mowa o okresie wcześniejszym, zanim zaczęli wszytko rozpierdalać doprowadzając do kartek i octu.
No tak - nie powinno się mówic o żadnych brakach, niedoborach itp. pierdołach, bo to bezmyślna i bezrozumna krytyka PRL-u, który przecież z zapałem budował mosty, drogi, mieszkania i wszystkiego w chuj w ogóle produkował. Tylko za mało papieru i...sznurka do snopowiązałek :mrgreen:

No nie radzili sobie z tymi akurat tematami ...poza tym wszystko działało jak w zegareczku szwajcarskim.

Oczywiście, gdyby nie PRL to w Polsce nie odbudowywano by kraju ze zniszczeń wojennych, nie odrabiano by wielowiekowych zapóźnień cywilizacyjnych, nie likwidowano anallfabetyzmu, zupełnie nie budowano by dróg, mostów i domów itp., ależ skąd ?!

Wystarczy wspomnieć, że wszędzie w Europie szczególnie tej zachodniej - nadal syf i mogiła, fatalny stan dróg, brak mieszkań, szalejący analfabetyzm, a tabuny pastuszków nadal pasą krowy u dziedzica...cierpiąc i tak nędzę.


To kto właściwie zaczął rozpierdalać ten system ?

Zapewne ta "hołota" z Radomia i Ursusa, bo kartki na cukier wprowadzono w sierpniu 1976 roku, po czerwcowych wypadkach radomskich. Potem już poszło dalej - do tego stopnia, że później kartki były niemal na wszystko - no na ocet i musztardę rzeczywiście nie.

Ciekawe dlaczego ?

A już wiem - władze gospodarki centralnie sterowanej przewidziały, że jest to towar strategiczny i niezbędny dla prawidłowego funkcjonowania państwa i postarały sie, aby było go pod dostatkiem. Ni ma to jak prawidłowy wybór priorytetów - połowa sukcesu.

Tak, tak...było wtedy dramtycznie, wszystko przez tych jebanych opozycjonistów, którzy ryli, knuli i rozpierdalali system, ale z octem jednak nie dali rady...do końca był w ciągłej sprzedaży... :rotfl:


Ostatnio zmieniony przez hushek dnia Czw 8:45, 29 Paź 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Adam Barycki
Gość






PostWysłany: Czw 9:43, 29 Paź 2015    Temat postu:

No i co Pan na to, Panie Komandorze? Argumenty są mocne, ba, nie do zbicia. Powie Pan, że absurdalne w kontekście logiki i co z tego, a co logika ma wspólnego z totalną mocą ducha, tego ducha? Ducha zrodzonego już w przedszkolu i wzmacnianego szkołą, przekazem medialnym i kulturą masową (innej od masowej już nie ma, duchowi jest inna już niepotrzebna, wystarczy Fanny Hill i markiz de Sade, a dla wybitnych intelektualistów, Michaił Aleksandrowicz Bakunin, którego myśl wybitną, tak wspaniale kontynuuje najwspanialszy dzisiejszy postmodernistyczny humanizm indywidualizmu liberalnego). A gdyby tak pojawiła się jaka siła polityczna zdolna do przejęcia władzy w interesie ogólnospołecznym, co obecnie jest absurdem, nikt po doświadczeniach realnego socjalizmu nie szarpnie się już na wtykanie hołocie winnego grona w chamskie mordy, ale gdyby jaką magiczną mocą tak się stało, to jak Pan, Panie Komandorze, w kontekście wybitnej intelektualnie postawy Pana Husheka, że już o wybitnych naukowcach amerykańskich nie wspomnę, odniósłby się do idei „dołów z wapnem” (a niech tam, niechby nawet tylko do ubranej w cudzysłów)?

Adam Barycki
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
AGAFIA
Usunięcie na własną prośbę



Dołączył: 20 Paź 2014
Posty: 1702
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:56, 29 Paź 2015    Temat postu:

To nie duch, to mentalność. Niektórym umyka, że tę buduje się wielopokoleniowo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Komandor
Gość






PostWysłany: Czw 16:42, 29 Paź 2015    Temat postu:

Cytat:
Wystarczy wspomnieć, że wszędzie w Europie szczególnie tej zachodniej - nadal syf i mogiła, fatalny stan dróg, brak mieszkań, szalejący analfabetyzm, a tabuny pastuszków nadal pasą krowy u dziedzica...cierpiąc i tak nędzę.

Kolejna absurdalna ironia mająca służyć za argument.
Do dobre dla lemingów i innych tumanów.
Takie pokazanie, że to nic specjalnego ten wysiłek cywilizacyjny modernizujący kraj za PRL bo przecież na Zachodzie Europy PRL-u ani socjalizmu nie było a tabunów pastuszków itd nie mają. Więcej mają lepiej i bogaciej jak u nas. Bez PRL.

Oczywiście to racja, że mają lepiej. Tylko, że u nich tabunu pastuszków, masy chłopów małorolnych i parobków z czworaków w ilości 66% ludności to już nie było gdzieś w połowie XIX wieku a w Wielkiej Brytanii tak od XVII w.
Dobrych dróg też i to od zarania można by rzec, mieli więcej niż u nas i to znacznie. A takich przystosowanych dla samochodów mieli znacznie (kilku, dziesiątki razy) więcej niż 3000 km już gdzieś na przełomie wieków (XIX i XX).
Dość powiedzieć, że Anglia miała całkiem przyzwoitą sieć dróg już w wieku XVIII chociaż jeszcze nie śniło się o samochodach. Jeździły po nich szybkie dyliżanse i duże, ciężkie towarowe zaprzęgi konne. We Francji również było całkiem dobrze.
Ale i już w wiekach XVI i XVII było na Zachodzie całkiem nieźle.
Cytat:
We Francji pod koniec XVI wieku zajęto się we właściwy sposób problematyką dróg i transportu, w wyniku doniosłych zmian natury gospodarczej i politycznej. Nastąpiło wówczas scentralizowanie władzy w rękach królewskich, wzrosła produkcja francuskich manufaktur, zwiększył się ruch między Paryżem a miastami portowymi, wywołany ożywieniem handlu zamorskiego.
Książę de Sully, minister króla Henryka IV, realizując plan gospodarczego podniesienia kraju, jako pierwszy podjął próbę scentralizowania gospodarki drogowej. W 1607 roku wydana została instrukcja normująca system administracji drogami, w poszczególnych rejonach powołano pełnomocników królewskich obowiązanych do składania corocznych sprawozdań z przeprowadzanych robót, uruchomiono kredyty państwowe na remonty i konserwację dróg.
W ciągu kilkunastu lat stan francuskiej sieci drogowej poprawił się znacznie, jakkolwiek technika umacniania nawierzchni nie uległa jeszcze istotnym zmianom, a teoretyczne rozwiązania Palladia nie były brane pod uwagę.
Działalność księcia de Sully, nazywanego niejednokrotnie „Wielkim Dróżnikiem", podjął w drugiej połowie XVII wieku Ludwik XIV. Na polecenie króla problemem dróg zajął się wszechwładny minister- Jean- Baptiste Colbert.
Drogi budowane z jego inicjatywy i pod jego kierownictwem spowodowały przewrót w tej dziedzinie. Posiadały obustronne rowy, prawidłowy w zasadzie przekrój poprzeczny o spadkach na zewnątrz, a miejscami utwardzoną nawierzchnię. Była ona częściowo brukowana, a częściowo układana warstwami: na wyrównane podłoże kładziono duże płaskie kamienie, na to sypano 25 centymetrów szutru i pokrywano dwudziestocentymetrową warstwą żwirową, posiadającą dziesięciocentymetrowy spadek poprzeczny. Po kilku miesiącach eksploatacji ruch kołowy i padające deszcze ubijały i komprymowały w pewnym stopniu poszczególne warstwy.
Minister Colbert zorganizował służbę drogową, której powierzył utrzymywanie dróg w należytym stanie. Usuwano więc na bieżąco wyboje i uszkodzenia, reperując je materiałami, jakie były pod ręką: faszyną, drewnem, żwirem, kamieniami.
[...]
francuskie „drogi królewskie" były już słynne w całej Europie. W Niemczech, we Włoszech, w Anglii naśladowano wzory francuskie


A jak było w Polsce? Nijak.

Cytat:
W Rzeczypospolitej szlacheckiej obowiązek budowy mostów, grobli itp. obciążał właściciela przyległych gruntów. Z tego tytułu byli oni uprawnieni do pobierania myta od przejeżdżających, przeznaczonego zarówno na zwrot kosztów budowy, jak i na bieżącą konserwację i remonty. Dochody z tego tytułu musiały być spore, zważywszy, że termin „grobla" miał wówczas inne znaczenie. Dziś groblą nazywamy nieprzepuszczalny nasyp ziemi o specjalnej konstrukcji, który ma za zadanie ochronę nisko położonych terenów przed zalaniem wodą. Przed wiekami- jak to wynika z sensu zachowanych przekazów pisemnych- terminem tym oznaczano również nasyp ziemny pod drogę, wykonany na terenach grząskich i bagnistych. A takich „grobli" było znacznie więcej niż mostów.
Dochody z myt przysługiwały właścicielom terenu nawet w takich przypadkach, gdy mosty lub groble budowano na głównych traktach królewskich. Szlachta, zwolniona- od opłat celnych, musiała uiszczać myta na równi z ludźmi „niskiego stanu".
Rzeczywistość daleko jednak odbiegała od założeń ustawodawców. Szlachta chętnie pobierała myta. ale nie kwapiła się do należytego wypełniania przyjętych obowiązków. Wynika to wyraźnie chociażby z popularnego podręcznika dla właścicieli ziemskich, wydanego w 1588 roku, a napisanego przez Anzelma Gostomskiego, magnata wielkopolskiego, pod tytułem „Gospodarstwo". W książce tej, omawiającej drobiazgowo czynności przy pracach polowych i administrowaniu majątkami, problem dróg i mostów jest poruszony tylko w jednym zdaniu, będącym instrukcją dla dworskiego młynarza: „...drogi do młyna ma naprawiać, mosty kędy może. A kiedy rzecz wielka, tam urzędnika i pana ma upominać, że nie zdoła sam...".

A przecież to u nas był największy liberalizm w tym zakresie bo się władza centralna do dróg nie mieszała ani ich nie planowała. Więc jak to tak?
Ale myto za groble, brody pobierali ówcześni posiadacze kapitału aż furczy,

Cytat:
W Polsce nie było sprężystej władzy administracyjnej, która mogłaby zmusić poborców myta do ustawowych świadczeń, co w konsekwencji doprowadziło drogi do zupełnej ruiny. Ponieważ jednak w tym samym czasie zwiększała się i wysokość opłat mytniczych, i ilość miejsc, w których myto pobierano, można by ustalić prostą zależność, oczywiście odwrotnie proporcjonalną, między stanem dróg a kwotami ściąganymi na ich budowę i utrzymywanie.
I tak na przykład w XVII wieku między Drohobyczem a Jarosławiem, a więc na odcinku około 90 kilometrów, żądano 174 razy opłat mytniczych, a oficjalista księcia Ostrogskiego w Tarnopolu żądał pięciu myt naraz: grobelnego, spaśnego, targowego, wozowego i pomiernego


I tako działa wolny rynek w zakresie infrastruktury. Ciekawe, prawda?

A w wieku XVII to już drogi bite nie były rzadkością.

Cytat:
Od połowy XVIII wieku zaczęto powszechnie stosować nowy typ nawierzchni zaprojektowanej przez inżyniera Piotra Trésagueta. Układaną od czasów Colberta dolną warstwę płaskich głazów zamieniono na kamienie ustawiane „na sztorc", a na nie sypano warstwę tłucznia o znacznie mniejszej niż dawniej grubości. Obydwie warstwy ubijano specjalnymi walcami, co nawet nadało drogom o takiej konstrukcji nazwę „bitych". W ten sposób uzyskano lepszą monolityczność nawierzchni, której grubość nie przekraczała teraz 30 centymetrów.


Drogi typu Trésagueta nie mogły być jednak wykonywane jak dotąd szarwarkiem przez niewykwalifikowanych chłopów. Wymagały prowadzenia robót przez fachowych robotników, przestrzegania technicznych instrukcji wykonawczych, odpowiednich materiałów, przeszkolonego personelu nadzorującego. Następstwem wprowadzenia nowej techniki musiała więc być i nowa organizacja robót, prowadzonych według ustalonych normatywów obowiązujących na terenie całego państwa.
kareta na resorach
stalowych z XVIII wieku
Objęcie jednolitą organizacją całej francuskiej sieci drogowej, liczącej wówczas około 40 tysięcy kilometrów,[!!!!] było w praktyce niemożliwe. Wprowadzono więc w 1776 roku odpowiedni podział klasyfikacyjny. Scentralizowano budowę i konserwację dróg narodowych pierwszej klasy, tzw. „routes nationales", liczących 42 metry szerokości „między parkanami".

[...]

W Niemczech, Anglii i Austrii rozpoczęto również budowę dróg, wzorowanych na rozwiązaniach francuskich. Jedynie Belgia i Holandia, z uwagi na lokalne warunki materiałowe, stosowały zmodyfikowany typ Trésagueta. Do budowy warstwy górnej używano tam cegły lub klinkieru.

[/quote]

No proszę, XVIII wiek i we Francji (fakt, że dwa razy większej od przedwojennej Polski) było 40 tyś bitych dróg!!! po, których mogły, od biedy, się poruszać całkiem swobodnie samochody.

Ile więc byliśmy pod tym względem za Zachodem w 1938 roku? 200 lat czy może więcej?

No a jak już jesteśmy przy Polsce:

Cytat:
Ulepszonej konstrukcji pojazdów nie towarzyszyła w Polsce poprawa stanu dróg. Jak przed laty pozostawiano je opiece boskiej. Można to łatwo stwierdzić, przeglądając pamiętniki podróżujących po Polsce cudzoziemców. Narzekania na polskie drogi osiągają swój szczyt w drugiej połowie XVIII wieku, kiedy to różnica między warunkami podróży w Polsce i na zachodzie Europy dała się wszystkim dotkliwie we znaki.
Wtedy właśnie powstało powiedzenie:
"polski most, niemiecki post i włoskie nabożeństwo- jedno błazeństwo"




A już wiek XIX skutkował w Europie (tej cywilizowanej) tym, że przed pojawieniem się motoryzacji sieć dróg praktycznie była na nią gotowa. Zresztą dyliżanse parowe jeździły na nich już od 1830 roku (w Anglii). Można by powiedzieć pierwsze autobusy.

Cytat:
Jedynie niewielka grupa angielskich konstruktorów zajmowała się dalej tym zagadnieniem, osiągając pierwsze sukcesy w 1831 roku. Uruchomiono wtedy parowy autobus z Londynu do Birmingham. Pojazd ten ważył półtorej tony i rozwijał szybkość 24 kilometrów na godzinę. W kilka lat później autobusy takie stosowano już i w komunikacji miejskiej


A u nas? A nas nadal tak jak było. Drogi jak w średniowieczu a nawet gorsze, bo w średniowieczu w wielu krajach bywały lepsze.

A jak było w okresie międzywojennym?
Cytat:
Około 1925 roku światowy przemysł motoryzacyjny oferuje już do rocznej sprzedaży około 5 milionów samochodów, w tym USA ponad 4 miliony. Po drogach całego świata krąży przeszło 20 milionów wozów!
Stare, od lat mało wykorzystywane tranzytowe drogi układu pajęczego znowu stają się potrzebne. Na drogach saskich, na których od blisko stu lat utrzymywało się prawie niezmienne nasilenie ruchu w ilości 120- 150 pojazdów dziennie, ilość ta wzrasta do 517 w 1929 roku.


Cytat:
W bardziej zmotoryzowanych państwach opracowanie programu całkowitej przebudowy istniejącej sieci drogowej stało się zagadnieniem pierwszorzędnej wagi. Nie była to jednak sprawa prosta.
W Anglii, na przykład, koszty modernizacji krajowej sieci drogowej oceniano na pół miliarda funtów. środki te należało wygospodarować z budżetu państwa, gdyż o powrocie do anachronicznego systemu myt drogowych nie mogło być przecież mowy.


No proszę! Nawet na Zachodzie niewidzialna ręka rynku w tej dziedzinie nie działała!

Cytat:
Nieuchronną koniecznością stała się już nie modernizacja samych nawierzchni, a całkowita przebudowa istniejącej sieci drogowej. W większości bardziej zmotoryzowanych państw do prac tych przystąpiono już w latach dwudziestych XX wieku.
Poszerzano jezdnie, przyjmując jako minimum 7 metrów, to jest po 3,5 metra dla każdego kierunku ruchu. Pobocza utwardzano żwirem, czasami nawet brukiem, aby przypadkowe zjechanie szybkiego pojazdu z twardej płyty nie wywoływało zapadania się kół. Zwiększano promienie łuków w zasadzie do 590 metrów, dopuszczając trzystumetrowe łuki jedynie w terenach górzystych. Na zakrętach zaczęto stosować poprzeczne, jednokierunkowe spadki jezdni do środka łuku. Profile podłużne dróg przebudowywano, likwidując lokalne wybrzuszenia na mostkach, przepustach i skrzyżowaniach z drogami żelaznymi. Spadki podłużne zredukowano do 3 procent na nizinach i do 6 procent w górach. W rejonie miast zmieniano trasy drogowe budując obwodnice pozwalające na omijanie centralnych dzielnic przez ruch tranzytowy.
Specjalną uwagę poświęcono problemom konstrukcji jezdni, które rozwiązywano, w zależności od natężenia ruchu, stosując trzy typy nawierzchni:
- lekkie- do 500 pojazdów na dobę,
- średnie- do 1000 pojazdów, i
- ciężkie- powyżej 1000 pojazdów na dobę.
Każdy z tych typów składał się z dwu warstw: podbudowy, zwanej też czasami fundamentem, i warstwy górnej, to jest jezdni.
Właściwe rozwiązanie podbudowy nie nastręczało większych trudności technicznych. Najczęściej wykorzystywano istniejącą nawierzchnię tłuczniową lub brukową. W gruntach nieprzepuszczalnych, jak gliny lub iły, układano pod podbudowę warstwę piasku grubości około 20 centymetrów. Była to warstwa filtracyjna, która uniemożliwiała zbieranie się wody opadowej bezpośrednio pod podbudową. Woda bowiem, zwiekszając swoją objętość podczas zamarzania, mogła spowodować uszkodzenie nawierzchni. Występujące- według fachowej terminologii- wysadziny lub przełomy były bardzo niebezpieczne dla szybkiego ruchu.
O wiele więcej trudności nastręczało prawidłowe rozwiązanie warstwy górnej. Nie było rzeczą łatwą znalezienie materiału, który dawałby jezdnię wytrzymałą na ścieranie, gładką, a jednocześnie tak szorstką, aby pojazdom na pneumatykach nie groził poślizg nawet na mokrej jezdni.
Najlepszym rozwiązaniem okazała się kilkucentymetrowa warstwa specjalnie przygotowanej mieszanki bitumicznej, mineralno- smołowej lub mineralno- asfaltowej, układanej na podbudowie.


A u nas za PRL, po wojnie, to co można było wykorzystać? Jaką istniejącą już nawierzchnie? Ale o tym później...
Cytat:
Nawet najlepiej zaprojektowane trasy nie mogły jednak usunąć sprzeczności, jakie nadal istniały między powolną jazdą konnych zaprzęgów a dziesięciokrotnie szybszymi pojazdami mechanicznymi. Z dróg korzystały przecież oba rodzaje trakcji. Każde skrzyżowanie z polną drogą, każdy zakręt o słabej widoczności, każde uchybienie przepisom ruchu- a o to było wyjątkowo łatwo, zwłaszcza u mało zdyscyplinowanych woźniców- stawały się potencjalną przyczyną wypadków. Przy dużym nasileniu ruchu zawalidrogami stawały się nawet powolne ciągniki drogowe.
Wnioski z takich obserwacji są proste. Droga, po której mógłby się bez przeszkód odbywać ruch samochodowy o dużym nasileniu, musi mieć dwa pasy ruchu w każdym kierunku, aby umożliwić wyprzedzanie wolniejszych pojazdów. Siedmiometrowa szerokość jezdni jest więc niewystarczająca.
Pierwsze drogi nowego typu powstały już około 1924 roku we Włoszech. Projektanci poszerzyli jezdnie, wprowadzili ruch jednokierunkowy i usunęli całkowicie trakcję konną, budując w ten sposób pierwsze na świecie trasy komunikacyjne, przeznaczone wyłącznie dla ruchu samochodowego. Od tego czasu włoski termin „autostrada" oznacza we wszystkich językach nowoczesną drogę samochodową.
Włoskie autostrady posiadały szerokość w koronie 28,5 metra, dwie dwupasowe jezdnie o szerokości 7,5 metra każda, przedzielone pasmem zieleni. Wszystkie skrzyżowania z innymi drogami były dwupoziomowe, a wjazdy na autostradę bezkolizyjne.


No proszę, tam już myślano a autostradach a u nas kuń, krowa, furmanka i polna droga!

Cytat:
A oto pierwsze autostrady (czyli drogi przeznaczone tylko dla ruchu samochodowego) które powstały w okresie międzywojennym (niektóre odcinki były budowane jako jednojezdniowe):
-rok 1921- tor próbny, dwujezdniowa, AVUS na zachodnim wylocie z Berlina;
-rok 1926- jednojezdniowa autostrada Mediolan- Varese w północnych Włoszech, dł.ok. 80 km;
-rok 1927- jednojezdniowa, sześciopasowa autostrada Holand Tunnel- zachodni wylot z New York;
-rok 1932- jednojezdniowa autostrada Kolonia- Bonn, długości 23 km;
-rok 1933- jednojezdniowa autostrada Haga- Utrecht, długości 39 km
Włosi na początku 1940 roku mieli 482 km autostrad jednojezdniowych. W latach 1933- 1941 w Niemczech wybudowano i oddano do użytku 3.869 km autostrad, a około 2.400 km było w różnym stadium zaawansowania budowy
W czasie kilku lat III Rzesza pokryta została bezkolizyjnymi autostradami o łącznej długości około 3,5 tysięcy kilometrów. Były one w zasadzie wzorowane na rozwiązaniach włoskich, z tą jednak różnicą, że miały nawierzchnie betonowe, a nie bitumiczne.





Hmmm... a Polsce ok 3000 km dróg samochodowych z ulepszoną nawierzchnią z kostki brukowej, ceramicznej i.... drewnianej! . Nie może to być? W demokracji?! Kapitalizmie?! W wydajnym systemie gospodarczym?! A niewydajny zbudował kilkaset tysięcy km bitumicznych. Jakim cudem?

Ale przyjrzyjmy się tej wspanialej, wydajnej, kapitalistycznej i demokratycznej gospodarce w II RP:

Cytat:
stan dróg kołowych był katastrofalny. Dróg o ulepszonych nawierzchniach bitumicznych nie było wcale. Kilkanaście tysięcy samochodów, jakie sprowadzili do Polski częściowo prywatni nabywcy, a częściowo wojsko z amerykańskiego demobilu, nie odgrywało żadnej roli w gospodarce narodowej. Na drogach kołowych panowała niepodzielnie trakcja konna.
W roku 1918 eksploatowano na ziemiach polskich sieć ok. 44 tys. km dróg o twardej nawierzchni, w tym o nawierzchni ulepszonej (klinkierowej) tylko ok. 500 km.
[...]
Dodać trzeba, że drogi te po zakończeniu działań I wojny światowej były tak poważnie zniszczone, że na długości ok. 14 tys. km wymagały gruntownej przebudowy.


Ojej, naprawdę? No ale to był start. I ja to rozumiem. Bo rozumiem co oznaczają wielowiekowe zapóźnienia i jak je trudno przezwyciężać. Bo przecież zabory, bo zniszczenia, bo zacofanie gospodarcze i spoleczne... Zobaczmy więc jak sobie radziła demokratyczna, wolnorynkowa gospodarka. Przecież to normalne, że się drogi buduje skoro skoro nawet niewydolny PRL niepotrafiący produkować papieru toaletowego, budował, a przecież kapitalizm budował by lepiej i szybciej:

Cytat:
Po pierwszych prowizorycznych zabiegach naprawczych zaraz po uzyskaniu niepodległości, opracowano w roku 1923, XX- letni plan rozbudowy dróg, który m.in. zakładał: wybudowanie 60 tys. km dróg bitych i brukowanych, przebudowę mostów drewnianych na mosty stałe oraz powiększenie gęstości dróg z początkowych; 11,2 km/100 km. Ze względu na niedostateczne kredyty trudno było ten plan zrealizować, jednak należy stwierdzić, że zrobiono bardzo dużo, ponieważ w sumie w okresie międzywojennym zbudowano 20 tys. km dróg, zwiększając gęstość dróg w kraju do 16,5 km/100 km. Według stanu na dzień 1 stycznia 1939 dróg o twardej nawierzchni było w Polsce 64,5 tys. km (w tym o ulepszonej nawierzchni 3,5 tys. km).
Zgodnie z ówczesnym podziałem kompetencyjnym:
- dróg państwowych 14,5 tys. km (w tym o ulepszonej nawierzchni ok. 3 tys. km);
- dróg wojewódzkich i powiatowych 35,5 tys. km (w tym o ulepszonych- 0,5 tys. km);
- dróg gminnych ok. 14,5 tys. km.


Eeeeeee.... niemożliwe! 20 lat wolnej Polski, 20 lat po wojnie, 20 lat demokracji, wolnego rynku, rachunku ekonomicznego, wydajnej gospodarki i.... 3500 km dróg o ulepszonej nawierzchni? W kraju o powierzchni 382 tyś km2 ?
A oprócz nich zbudowano aż 20 tyś km dróg o nieulepszonej? Polnych. No sukces demokracji i kapitalizmu jak chuj! NIEBYWAŁY! TAK, TAK jakby nadal, po wojnie był w Polsce kapitalizm to byśmy się dopiero rozwijali! Nie było by jak za komuny tych strasznych dziurawych asfaltowych dróg bo chyba prawie wcale by ich nie było.

I samochodów by było w chuj i trochę. Nie to, że Kowalski musiał czekać na Syrenkę, Malucha latami a Fiacie 125p tylko pomarzyć.
Przecież przed wojną już dogoniliśmy pod względem Europę. Tzn oni mieli samochody i my też mieliśmy. A jak!!

Oto dane z 1938 roku:
kraj ilość zarejestrowanych samochodów liczba mieszkańców na 1
samochód
- USA 30 000 000 4,5
- Anglia 2 419 000 20,0
- Francja 2 192 000 19,0
- Niemcy 1 709 000 38,0
- Włochy 436 000 100,0
- Polska 34 000 1 000,0

Wyobraźcie sobie! Co tysięczny Polak miał wóz. I to nie byle jaki? Nie Syrenkę, nie Warszawę (Pobiedę), nie Wołgę, Trabanta, Moskwicza czy Żiguli ale fiaty i inne takie. Same prawie zachodnie!
A ta komuna tłamsiła, oj tłamsiła niedoborami. Talonami itd. Utrudniała robotnikowi i chłopu kupno samochodu jak tylko mogła. Szczególnie do 1965 czyli też w okresie 20 lat po wojnie.
Jakby nie komuna to by ho ho! Każdy Mercedesem śmigał albo BMW jak dzisiaj. Przecież wystarczyło, że upadla (komuna) i już zaczęliśmy śmigać, więc... co przeszkadzało wcześniej. Brak dróg! Zniszczenia? A wy komuchy znowu swoje...

No to jadziem dalej:

Cytat:
Pierwsze próby układania całej nawierzchni jezdni z masy asfaltowej podjęto w połowie XIX stulecia. Ułożono wtedy nawierzchnię asfaltową w Paryżu w 1864 r. na rue Bergére. Była to jezdnia z asfaltu naturalnego tzw. ubijanego (wapień przesycony asfaltem).
Pierwszą nawierzchnię, przy użyciu asfaltu naftowego z ropy naftowej amerykańskiej ułożono również w Paryżu w roku 1900 na rue Louvre z dobrym wynikiem. l data ta zaczyna okres budowy nawierzchni drogowych przy użyciu asfaltu naftowego.
[...]

W Polsce z końcem XIX wieku wykonywane były w miastach nawierzchnie drogowe asfaltowe jeszcze przy użyciu asfaltów naturalnych.
Po I wojnie światowej zaczęto i u nas układać nawierzchnie asfaltowe, używać jako lepiszcza asfaltu naftowego amerykańskiego a później krajowego.
Pierwszą udaną nawierzchnią asfaltową, do budowy której zastosowano wyłącznie asfalt naftowy polski z ropy Borysławskiej była nawierzchnia ułożona przez „POLMIN”- Państwową Fabrykę Olejów Mineralnych w Drohobyczu w 1929 r. Nawierzchnia powstała na drodze nr 9/11 (Stryj- Drohobycz) w km 24- 26.


O ja pierniczę. Normalnie zwrotny skok w infrastrukturze, 10 lat po wojnie i odzyskaniu niepodległości i miedzy 26 km asfaltu wylali.!
Aż się prosi za kabaretem TEY powiedzieć "i komu to przeszkadzało?"
I aż 3000 km dróg bitych samochodowych zbudowali, przez 20 lat!

No to zobaczmy jakie to były drogi, znaczy jakość. Pewnie asfaltowe skoro już 1929 lali asfalt aż milo. Gierek z gierkówką się chowa. Wiadomo, komuna, system niewydolny i sznurka do snopowiązałek brakowało. A w II RP nie!

Może tak teraz coś z referatu znanego komunisty i propagandzisty KC PZPR, jednego z tych co ten mit o zapałce wymyślił prof.Prof.Melchior Władysław Nestorowicz (1880-1939). Że co, że nie mógł w KC być bo umarł 1. 09. 1939 roku? To nie przeszkadza, musiał być bo takich bzdur by demokrata i wolnorynkowiec nie pisał:

Cytat:
W referacie niniejszym będzie mowa o drogach przeznaczonych wyłącznie dla szybkiego ruchu samochodowego na dalsze odległości, odpowiednio do tego ruchu przystosowanych, czyli o tzw. popularnie „autostradach”.
W stosunkach polskich mianem tym często się szafuje, nazywając „autostradami” drogi, po których ruch samochodowy może się odbywać: np. zwykła droga brukowana kamieniem na terenie miasta Warszawy, prowadząca od ulicy Raszyńskiej do lotniska na Okęcie, nazywana jest szumnie „autostradą”, nawet w urzędowych pismach.

"Problem budowy dróg samochodowych (autostrad) w Polsce" "Drogowiec" nr 9 z 5 marca 1939 r


Ałał, jednak mieliśmy w IIRP autostrady. A ta komunistyczna świnia je próbuje zdyskredytować. Umniejszyć osiągnięcia budowy kapitalizmu i demokracji! Tfu!

Ale w tym referacie są plany na przyszłość. Nie rządu ale zawsze. Profesor radzi co by należało.

Cytat:
Mimo że finansowanie gospodarki drogowej dotychczas nie miało szczęścia i było, jak widzimy, przypadkowe, nie należy na przyszłość patrzeć na losy gospodarki drogowej pesymistycznie, gdyż sprawa ta stała się dojrzałą i przy należycie ustalonej hierarchii potrzeb państwowych, dla gospodarki drogowej znajdzie się należyty udział nawet w obecnym budżecie państwowym lub też w inwestycyjnym, a ciągłość środków na potrzeby drogowe również znajdzie zabezpieczenie.
W przytoczonych obliczeniach potrzebnych dla gospodarki drogowej kredytów, nie ma wydatków na budowę autostrad– dróg samochodowych w Polsce, mimo, że referat Komisji Związku Inżynierów Drogowych uznaje potrzebę wybudowania 4.000 – 6.000 km autostrad w ciągu 30 lat.

Czyli mamy 1939, plus 30. O kurde w 1969 mielibyśmy 4-6 tyś km autostrad!Mielibyśmy gdyby nie to, że to niepesymistyczne spojrzenie nie obejmuje jednak ich budowy.

Dalej pan profesor:

Cytat:
Po opracowaniu szczegółowych projektów szlaków, których budowa została uznana jako najpilniejsza, okazał się może na podstawie studiów ekonomicznych, że pożądane byłoby, niezwłoczne przystąpienie do budowy niektórych szlaków: np. wydaje się pilną budowa drogi samochodowej Warszawa- Łódź.


No i proszę. W niedającej się przewidzieć przyszłości zbudowaliby drogę samochodową Łódź- Warszawa. A 20 lat po wojnie w PRL już była. Asfaltowa. A 30 lat po dwujezdniowa gierkowska. Kurwa, co za niewydolny system. Taką chujową gierkówkę zbudował zamiast drogi samochodowej w niedającym się przewidzieć terminie. A każdy przecież z nas widział jaki z tej gierkówki był syf. I ile kredytów przejadła.
Dalej profesor wnioskuje:
Cytat:
Stąd wypływa wniosek 1-szy:
należy niezwłocznie przystąpić do opracowania programu budowy dróg samochodowych w Polsce: oznaczenia kierunków oraz kolejności budowy poszczególnych szlaków, mając na uwadze zarówno względy obrony kraju, jak względy ekonomiczne oraz niezbędne skoordynowanie sieci projektowanych dróg samochodowych w Polsce z takimiż drogami w państwach sąsiednich.
Jednocześnie z opracowywaniem projektu sieci dróg samochodowych należy ustalać warunki techniczne budowy poszczególnych szlaków.
Warunki te mogą być różne dla poszczególnych szlaków; np. w pewnych wypadkach – w zależności od terenu – wzniesienia mogą być dopuszczane większe, niż w innych.
Poza tym do czasu rozwoju motoryzacji mogą być na razie budowane nie dwie równoległe jezdnie, a jedna przy zarezerwowaniu na drugą potrzebnego pasma gruntu; nawet szerokość pojedynczej jezdni na razie może być mniejsza – na dwa pasma (np. 6 m), przy zarezerwowaniu na koronie drogi miejsca dla trzeciego pasma jezdni 2 m szerokości.
[...]
Z powyższego wynika wniosek 2-gi:
jednocześnie z zaprojektowaniem sieci dróg samochodowych należy opracować warunki techniczne, jakim te drogi winny odpowiada; ze względu na różnorodne warunki terenowe, ekonomiczne, klimatyczne itp. w poszczególnych okolicach, należy je uwzględniać przy opracowywaniu warunków technicznych;
[...]
Stąd wypływa wniosek 3-ci:
po przeprowadzeniu studiów ekonomicznych i technicznych dla pewnego kompleksu szlaków, należy w miarę posiadanych na ten cel środków przystąpić do budowy takich szlaków, które uznane będą za najpotrzebniejsze dla państwa; tempo budowy dróg samochodowych winno być stopniowo rozwijane.
Niejeden z czytelników pomyśli, gdzie znajdą się środki na budowę kosztownej sieci autostrad, gdy na drogi użytku ogólnego nie ma wystarczających środków i czy z punktu widzenia ekonomicznego drogi samochodowe będą inwestycją rentującą się.
[...]


No i perełka! Po prostu miód na uszy piewców kapitalizmu, przedwojennej Polski, wrogów komuny i krytyków niewydolnego systemu.
Pan profesora stawia końcowy optymistyczny ale w jego oczach realny do wykonania w warunkach demokracji, kapitalizmu i wolnego rynku wniosek:

Cytat:
Wreszcie nie trzeba zapominać, że niektóre z projektowanych dróg bez wątpienia odbiorą kolejom żelaznym w znacznym stopniu przewóz pasażerów i niektórych towarów; nie może to jednak być przeszkodą do budowy dróg samochodowych i byłoby karygodną krótkowzrocznością, gdyby podobne względy miały zaważyć na możliwości zrealizowania budowy dróg samochodowych w Polsce, program przedstawiony jest na kilkadziesiąt lat, stąd pokaźna długość projektowanych dróg– 4.695 km.


O jeżu Stefanie!! Ponad cztery i pół tysiąca km dróg samochodowych w kilkadziesiąt lat od 1939 licząc!
I tyle by miał Maniek, jakby nie było wojny i nie nastał niewydolny system PRL. Nawet jak optymizm profesora był zbyt pesymistyczny i było by dwa razy więcej to też dupa blada ale podcierana srajpapierem.

A brak dróg to gówno a nie inwestycje tym bardziej zagranicznego kapitału przyzwyczajonego do innej infrastruktury komunikacyjnej.

A tu szalony plan budownictwa drogowego profesora i jego kolegów:

Cytat:
Ciągłe spychanie zagadnienia drogowego na szary koniec zagadnień państwowych, jakie widzimy od chwili wskrzeszenia Rzeczypospolitej, musi się skończyć, jeżeli Polska ma nie być nadal rozbrojona pod względem komunikacyjnym. W rozwiązaniu zagadnienia gospodarki drogowej musi się znaleźć rozwiązanie budowy dróg samochodowych, w przeciwnym razie Polska znajdzie się wkrótce– za kilkanaście lat – poza obrębem Europy cywilizowanej.
Potrzebny jest w zakresie gospodarki „zryw”, o którym tyle mówiło się na I-szym Polskim Kongresie Inżynierów we Lwowie.

WYKAZ DRÓG SAMOCHODOWYCH (AUTOSTRAD) PROJEKTOWANYCH W POLSCE
Drogi samochodowe I-ej kolejności:
1. Warszawa– Łódź 100 km
2. Warszawa– Poznań- Granica Państwa (Berlin) 350 km
3. Okrężna naokoło Warszawy 130 km
4. Okrężna naokoło Poznania 80 km
5. Gdynia– Bydgoszcz– Łódź– Katowice 500 km
6. Okrężna naokoło Łodzi 90 km
7. Bytów– Granica obszaru w m. Gdańska 50 km
8. Katowice– Kraków– Lwów 375 km
9. Warszawa– Lublin– Lwów– Śniatyń– Granica Państwa (Bukareszt) 550 km
10. Puławy– Sandomierz– Przemyśl 175 km
Razem: 2400 km
Drogi samochodowe II-ej kolejności:
11. Warszawa– Kielce– Kraków 180 km
12. Łódź– Kalisz, Granica Państwa (Wrocław) 130 km
13. Warszawa– Grodno– Wilno– Granica Państwa (Dźwińsk) 575 km
14. Grodno– Nowogródek – Granica Państwa (Mińsk-Moskwa) 190 km
15. Bydgoszcz– Poznań– Częstochowa 350 km
16. Katowice– Cieszyn– (Brno) 60 km
17. Ostrołęka– Granica Państwa (Królewiec) 50 km
18. Grodno– Granica Państwa– (Kowno) 40 km
19. Grodno– Brześć– Krasnystaw 300 km
20. Warszawa– Brześć 170 km
Razem: 2 295 km
Ogólna długość I i II kolejności = 2 400 + 2 295 = 4 695 km


Proszę zwrócić na pogrubiony apel profesora, że spychanie budowy dróg na szary koniec musi się skończyć.
Ni mniej więcej, tylko odwrotnie niż chciałby Maniek, mniej papieru toaletowego - więcej dróg. Nie, zapomniałem. Maniek by chciał wszystko razem, bo według niego, jakaś tam budowa dróg, fabryk, domów, elektrowni nie przeszkadza przecież innym sprawom... związki, żadnego. Nic a nic. Można wszystko razem jak to w kapitalizmie, np II RP.

A teraz o trochę o budowie autostrady Katowice- Gdynia. jaką zaczęto budować jako sztandarową budowę kapitalizmu w dziedzinie infrastruktury drogowej w 1936 roku.
Cytat:
Począwszy od roku 1936 do wybuchu II wojny światowej prowadzone były dość intensywne prace przy budowie autostrady oznaczonej w wykazie nr „5” a mianowicie autostrady : Gdynia– Bydgoszcz– Łódź– Katowice.
Całkowita jej długość miała wynosić 500 km. Projektowano ją jako drogę z nawierzchnią betonową, jednojezdniową (z możliwością ewentualnego późniejszego poszerzenia).
Najbardziej zaawansowane prace miały miejsce na terenie ówczesnego województwa pomorskiego (z siedzibą Wojewody w Toruniu), w powiatach: starogardzkim i świeckim.
Tutaj, jednocześnie na dwóch odcinkach:
- Osiek- Skórcz- Lubichowo i
- Warlubie- Osiek
prowadzone były roboty inwestycyjne.
Zatrudnienie znalazła tam duża grupa okolicznych mieszkańców (np. z m. Skórcz), którzy pozostawali bezrobotnymi w wyniku dopiero co zakończonego ogólnoświatowego kryzysu gospodarczego.
Do 1 września 39 r. oddano do eksploatacji pierwszy z dwóch ww. odcinków wynoszący ca. 11 km.
Na odcinku: Warlubie- Osiek (ok. 20 km)- w chwili wybuchu wojny- pozostało do wykonania „ogniwo” wynoszące ok. 1 km dzięki któremu obie inwestycje przekształciłyby się w jeden ciąg komunikacyjny.
Obecnie, po ułożeniu tzw. "dywanika" (nawierzchni bitumicznej)- odcinki przedwojennej autostrady zostały włączone do ciągu drogi wojewódzkiej nr 214 (o przebiegu : Łeba- Lębork- Sierakowice- Kościerzyna- Zblewo- Lubichowo- Skórcz- Osiek- Warlubie).


Jak ktoś bardzo chce to może sobie tę autostradę zobaczyć. Ja widziałem.
Gorsza niż stara 1 z początku lat. 70. budowana w latach 50, przez niewydolny system

Mam też fajne zdjęcia. np Zakopianki z 1930 roku i innych, już tych "nowoczesnych" szos w Polsce (czyli autostrad) i dla porównania autostrady niemieckiej z 1936 roku.
Może Mańkę poproszę o wklejenie.
No to zobaczmy teraz co zrobił w tym zakresie niewydolny system:


Cytat:
Po II wojnie światowej w Polsce eksploatowano 90.981 km dróg o twardej nawierzchni (stan na dzień 31 grudnia 1945 r.), których średnia gęstość wynosiła 29,2 km/100 km. Jednak pomimo to w dalszym ciągu istniały duże dysproporcje co do równomierności sieci na terenie całego kraju. I tak np. w Białostockim wynosiła ona ok. 16, w Warszawskim 25, a we Wrocławskiem 57 km/100 km. Stan techniczny dróg po zakończeniu działań wojennych był bardzo zły- zwłaszcza dróg typu lekkiego i średniego. Ponad połowa wszystkich mostów zostala zniszczona.


Proszę się nie dziwić różnicy. że w 1939 było 65 tyś dróg o twardej (co nie oznacza, że asfaltowej czy z kostki) nawierzchni a 1945 aż 90 tyś.
Proszę nie zapominać, że przesunęliśmy się na zachód i na tym skorzystaliśmy, no i Niemcy trochę nam też wybudowali, nie z dobroci, a z potrzeb wojennych.

No ale co z tym ten gówniany system i zbrodnicza komuna zrobiła? Ano jak to komuna. Zaczęła na potęgę kraść, niszczyć aż w końcu z tego powodu padła.
Znaczy z tej niewydolności także:

Cytat:
Do 1946 roku tylko odbudowywano drogi oraz podjęto produkcję materiałów budowlanych na potrzeby drogownictwa. Od roku następnego rozpoczęto stopniowo modernizację starych nawierzchni.
W latach 1950-1955 długość dróg kołowych o twardej nawierzchni wzrosła o 1245 km, co stanowiło tylko część planowanych zadań.


Ale marność. 1245 km w pięć lat. Mówimy o szosach. Już asfaltowych.
Do tego należy doliczyć modernizację starych nawierzchni, czylli zamiany szutry bruku, kostki na asfalt.

Cytat:
W latach 1960-1970 zbudowano lub przebudowano 26 tys. km, przy czym nacisk został położony na drogi lokalne. Radykalne zmiany w systemie organizacji prac drogowych nastąpiły w wyniku współpracy polskiego rządu z ONZ. W ten sposób został opracowany program „Rozwój sieci drogowej”, realizowany w latach 1973-1977. Przez 35 lat zbudowano 54 tys. km nowych, zmodernizowano kolejnych 87 tys. dróg. Ponadto powstało 5 tys. objazdów wokół miast i wsi. W efekcie osiągnięto wzrost gęstości sieci drogowej do 46,8 km/100 km.
W okresie PRL-u wybudowano 127 km autostrad.


I tu się przyznaje bez bicia. Faktycznie nie wybudowano jak pisałem setek tyś km dróg tylko niecałe 100 tyś a kolejnych ponad 100 tyś starych zmodernizowano z piaszczystych, szutry, kostki do asfaltowych. To był mój błąd polegający na prostym przełożeniu 3 000 km dróg samochodowych do prawie 250 tyś pod koniec PRL. Mój błąd. W końcu droga asfaltowa w miejsce polnej, czy szutrowej to tylko modernizacja a nie budowa nowej.

Uwaga! Wszystkie zamieszczone cytaty pochodzą z przechowywanych pieczołowicie pod tapczanem materiałów dla lektorów PZPR, oraz poradników małego propagandzisty, więc w żadnym, ale żadnym przypadku nie mogą być prawdziwe.


Bo każdy, czy to dziecko, czy ekonomista, dziennikarz wie, że gdyby nie PRL to byłoby o nas że hej. Hej!



Przed wojną większość krajów Europy zachodniej było zelektryfikowanych prawie całkowicie. Domy w miastach prawie w całości z bieżącą wodą i skanalizowane. Jak było u nas podawałem wcześniej). Ludzie w większości wykształceni co najmniej na poziomie podstawowym i większym od 4 klas.
Większość z nich to wykwalifikowani robotnicy mający od pokoleń kontakt z techniką (rolnicy także).
A przecież w okresie, który omawiamy (czyli od ok XVII w do 1939 r) i u nas panowała niewidzialna ręka rynku i na pewno nie było u nas ani socjalizmu, ani PRL, ani Gierka. I dziwnym trafem jeszcze bardziej jak za PRL nic nie było.

O tych obszarach mogę też znaleźć coś w materiałach z tapczanu ale już nie chcę zanudzać.
Tym bardziej, że co by nie podać, co by nie porównać, to Maniek i tak, powie że to chuj i nie na temat...

A tak a propos na temat.

W Warszawie ponoć oddano most po remoncie.
Wczoraj pokazywali w TV. Pokazywali też gminę Gorzycę na Śląsku. Tam most też mieli. Ale zburzyli Niemcy jak uciekali. PRL nie odbudowała. Wiadomo, niewydolna. I przez tą PRL miejscowa ludność nadal cierpi. Co prawda już od 25 lat mamy niewidzialną ale za to wydolną rękę wolnego rynku. Tyle, że nie nie nikt jej w Gorczycach nie widział. Ale normalne skoro niewidzialna. A mostu nadal nie ma (za marne 20 mln). Widocznie rachunek ekonomiczny nie pozwala. Mają prom, ale też ostatnio nie działa, bo niski poziom, a teraz w remoncie. Pewnie za kilka milionów.
No i się żalą po telewizorniach na ten pieruński PRL.
Więc coś mi się zdaje, że nie w systemie był problem a w czymś innym.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
hushek
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 23 Lut 2011
Posty: 6781
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: umiłowany kraj
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:37, 29 Paź 2015    Temat postu:

II Rzeczpospolita - biedny, przeklęty i nieszczęśliwy kraj - bez wątpienia najuboższy w Europie - brak dróg, mostów, domów i w ogóle wszystkiego. Nie wiadomo dokładnie, czy papier do dupy był wtedy dostępny, ale nawet jak nie - to przecież nieistotne - naród ciemny to go nie potrzebował. Do tego wielowiekowe zapóźnienia cywilizacyjne - no syf i mogiła.

Nic dziwnego, że Pan Hitler postanowił jakoś unowocześnić te bagno. Ale przekombinował nieco, bo zamiast unowocześniać - zrujnował do końca, a po jego niesławnym końcu i jego tysiącletniej Rzeszy wzięto się szybko do roboty - tj. odrabiania tych wielowiekowych zaległości.

Tym razem pomoc niósł inny mistrz świata - J.W. Stalin.

I co ?

No jak to co - kraj tak ruszył z kopyta, że ja pierdolę - rozwijał sie jak talala, powoli, wprawdzie nie bez przejściowych trudności, ale konsekwentnie odbudowywując kraj z tego co spierdolili Adolf, a wcześniej II, jeszcze wcześniej I RP, a jeszcze wcześniej Piast i legendarny Popiel - - szybko odrabiając wielowiekowe zapóźnienia cywilizacyjne. Papieru do dupy i sznurka do snopowiązłek nadal nie było zaś - bo nie było i chuj. Szczegół to nieistotny - naród jednak nadal był ciemny i go w ogóle nie potrzebował przecież. Wołał kartki na cukier - przynajmniej były...kartki znaczy, nie cukier, bo tego też cholerka czasami brakowało.

Niestety - chłopcy z CIA i Mosadu oraz ich poplecznicy - zdrajcy narodu polskiego nie mogli znieść tego niebywałego sukcesu - więc podstępnie obalili ten Raj.

Tak było Komandorze ?

Powiedź tylko- tak, a znów ogłoszę, że jak zwykle stosując racjonalne wyjaśnienia miałeś rację od A o Z. I będzie już 2:0 dla Komandora. Racjonalne argumenty przekonują mnie bowiem jak nie wiem co.

Potem weźmiemy się za sznurek od snopowiązałek - OK ?

Już szykuj odpowiednie słupki z roczników statystycznych na ten temat (albo inny, nieistotne jaki, byle było dużo cyferek nawet i od czapy - wszystko da się wkleić - nieprawdaż ?) - możesz sie oprzeć nawet o dostępne dane z krajów Maghrebu, albo nawet i z Papui Nowej Gwinei. Chuj tam z tym, że zupełnie nie na temat ---ale wygląda to przynajmniej naukowo i racjonalnie... jak najbardziej.

Zniese to godnie... :mrgreen:


Ostatnio zmieniony przez hushek dnia Czw 19:46, 29 Paź 2015, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Czarna_Mańka




Dołączył: 31 Paź 2014
Posty: 2534
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:55, 29 Paź 2015    Temat postu:

Komandor napisał:
i

Wczoraj pokazywali w TV. Pokazywali też gminę Gorzycę na Śląsku. Tam most też mieli. Ale zburzyli Niemcy jak uciekali. PRL nie odbudowała. Wiadomo, niewydolna. I przez tą PRL miejscowa ludność nadal cierpi. Co prawda już od 25 lat mamy niewidzialną ale za to wydolną rękę wolnego rynku. Tyle, że nie nie nikt jej w Gorczycach nie widział. Ale normalne skoro niewidzialna. A mostu nadal nie ma (za marne 20 mln). Widocznie rachunek ekonomiczny nie pozwala. Mają prom, ale też ostatnio nie działa, bo niski poziom, a teraz w remoncie. Pewnie za kilka milionów.
No i się żalą po telewizorniach na ten pieruński PRL.
Więc coś mi się zdaje, że nie w systemie był problem a w czymś innym.


w nawiązaniu do tego wyżej
i w temacie wątku : Miasto oraz okolice bliższe i dalsze...

dziś okolice dalsze nieco...Brzeg Dolny, prom na Odrze
istniał 400 lat , w 2013 roku oddano do użytku most
( mam nadzieje, że prom nie poszedł na złom i służy jako atrakcja dla turystów, ale pewności nie mam )

Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Czarna_Mańka




Dołączył: 31 Paź 2014
Posty: 2534
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:58, 29 Paź 2015    Temat postu:

sierpień 2013
" Zanim na nasze tory wyjedzie pendolino, wątpliwą przygodę zafundowały PKP podróżnym pociągów z Zielonej Góry, Głogowa i Wołowa do Wrocławia. Tuż przed mostem na Odrze między miejscowością Głoska a Brzegiem Dolnym podróżni musieli przesiąść się na... prom. Statek ledwo utrzymywał się na powierzchni. Takich tłumów wcześniej nie przewoził."

Czytaj więcej: [link widoczny dla zalogowanych]



:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
hushek
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 23 Lut 2011
Posty: 6781
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: umiłowany kraj
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:17, 29 Paź 2015    Temat postu:

Cytat:
Statek ledwo utrzymywał się na powierzchni.

Patrząc na fotkę to rzeczywiście obsługa promu powinna dostać po dupalu. Ten prom jest znacznie przeciążony !
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Komandor
Gość






PostWysłany: Czw 20:39, 29 Paź 2015    Temat postu:

hushek napisał:
II Rzeczpospolita - biedny, przeklęty i nieszczęśliwy kraj - bez wątpienia najuboższy w Europie - brak dróg, mostów, domów i w ogóle wszystkiego. Nie wiadomo dokładnie, czy papier do dupy był wtedy dostępny, ale nawet jak nie - to przecież nieistotne - naród ciemny to go nie potrzebował. Do tego wielowiekowe zapóźnienia cywilizacyjne - no syf i mogiła.

Nic dziwnego, że Pan Hitler postanowił jakoś unowocześnić te bagno. Ale przekombinował nieco, bo zamiast unowocześniać - zrujnował do końca, a po jego niesławnym końcu i jego tysiącletniej Rzeszy wzięto się szybko do roboty - tj. odrabiania tych wielowiekowych zaległości.

Tym razem pomoc niósł inny mistrz świata - J.W. Stalin.

I co ?

No jak to co - kraj tak ruszył z kopyta, że ja pierdolę - rozwijał sie jak talala, powoli, wprawdzie nie bez przejściowych trudności, ale konsekwentnie odbudowywując kraj z tego co spierdolili Adolf, a wcześniej II, jeszcze wcześniej I RP, a jeszcze wcześniej Piast i legendarny Popiel - - szybko odrabiając wielowiekowe zapóźnienia cywilizacyjne. Papieru do dupy i sznurka do snopowiązłek nadal nie było zaś - bo nie było i chuj. Szczegół to nieistotny - naród jednak nadal był ciemny i go w ogóle nie potrzebował przecież. Wołał kartki na cukier - przynajmniej były...kartki znaczy, nie cukier, bo tego też cholerka czasami brakowało.

Niestety - chłopcy z CIA i Mosadu oraz ich poplecznicy - zdrajcy narodu polskiego nie mogli znieść tego niebywałego sukcesu - więc podstępnie obalili ten Raj.

Tak było Komandorze ?

Powiedź tylko- tak, a znów ogłoszę, że jak zwykle stosując racjonalne wyjaśnienia miałeś rację od A o Z. I będzie już 2:0 dla Komandora. Racjonalne argumenty przekonują mnie bowiem jak nie wiem co.

Potem weźmiemy się za sznurek od snopowiązałek - OK ?

Już szykuj odpowiednie słupki z roczników statystycznych na ten temat (albo inny, nieistotne jaki, byle było dużo cyferek nawet i od czapy - wszystko da się wkleić - nieprawdaż ?) - możesz sie oprzeć nawet o dostępne dane z krajów Maghrebu, albo nawet i z Papui Nowej Gwinei. Chuj tam z tym, że zupełnie nie na temat ---ale wygląda to przynajmniej naukowo i racjonalnie... jak najbardziej.

Zniese to godnie... :mrgreen:


Oprócz tych durnych wstawek o Hitlerze, Stalinie itd to tak było niestety. A może było inaczej? Kraj kwitnący, przemysł nowoczesny jak co najmniej w Czechach albo we Francji czy Włoszech, autostrady biegnące wzdłuż i w poprzek aż Hitler pozazdrościł, naród wykształcony jak mało gdzie, pracujący przy najnowocześniejszych technologia, produkujący traktory kombajny, samochody i czołgi i nowoczesne samoloty.Normalnie Amerykanie licencje u nas kupowali. A wszyscy się nie mogli nadziwić jak pięknie jest i dobrze.
Na uniwersytetach pracowali Nobliści znani, nie tylko naukę teoretyczną do przodu pchający ale i praktyczną technologie. U progu budowy pierwszego reaktora na świecie chociaż energetyka jak mało gdzie rozwinięta była. Wielkie elektrownie węglowe a na każdej rzece zapora. Elektryczne pociągi rozwoziły dobra po kraju, w tym najwięcej sznurka do snopowiązałek i papieru toaletowego i w czasie kiedy w USA się jeszcze katalogami różnych firm podcierano. Te lokomotywy elektryczne to zachwyceni Szwajcarzy od nas kupowali i tylko dzięki temu udało im się do roku 1928 zelektryfikować połowę sieci kolejowej a przed samą wojną 70%. Co tu dużo mówić, cały świat z zazdrością spogląda na Polskę, która w ciągu 20 lat dogoniła najpotężniejsze gospodarczo kraje Europy. Do Polski zaczęli przebywać imigranci z Niemiec, Jadący na czym popadnie, Czołgach, samolotach...Niestety napadli na nas bolszewicy i się skończyło. Zniszczyli i rozkradli prawie wszystko... a najgorsze to, że pozostawili po sobie zależny, niesuwerenny komunistyczny reżim, który był tak nieudolny, ze nawet papieru toaletowego zabrakło... teraz drogie dzieci, po odzyskaniu niepodległości w roku 1989 musimy te zapóźnienia cywilizacyjne i zniszczenia potworne z czasów PRL odrabiać. Ale dzięki powrotowi kapitalizmu, niewidzialnej ręki i demokracji dajemy rade. Ale zrozumcie. Minęło dopiero 25 lat i nie da się tak szybko naprawić to zniszczył socjalizm a najbardziej Gierek. Dlatego musicie zarabiać prawie najmniej w Europie, mieć jedne z najniższych zasiłki i emerytury. Ale dzięki temu, dzięki tym wyrzeczeniom, rodziców i waszych, możemy konkurować na rynku i gonić, gonić, gonić... i nawet papieru toaletowego mamy w bród.

No widzisz i ja też potrafię pierdolić na przekór faktom, I która opowiastka prawdziwsza?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
hushek
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 23 Lut 2011
Posty: 6781
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: umiłowany kraj
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:52, 29 Paź 2015    Temat postu:

Cytat:
No widzisz i ja też potrafię pierdolić na przekór faktom,

Bez wątpienia... :mrgreen:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Czarna_Mańka




Dołączył: 31 Paź 2014
Posty: 2534
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:02, 29 Paź 2015    Temat postu:

hushek napisał:
Cytat:
No widzisz i ja też potrafię pierdolić na przekór faktom,

Bez wątpienia... :mrgreen:


yyyyyy.... :think: :think: :think:
to może jakis prom? jako przerywnik? na Wiśle może być?

Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Komandor
Gość






PostWysłany: Czw 21:02, 29 Paź 2015    Temat postu:

hushek napisał:
Cytat:
Statek ledwo utrzymywał się na powierzchni.

Patrząc na fotkę to rzeczywiście obsługa promu powinna dostać po dupalu. Ten prom jest znacznie przeciążony !


POWINNA!
Tym bardziej, ze nie wygląda na najlepiej utrzymany.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Komandor
Gość






PostWysłany: Czw 21:05, 29 Paź 2015    Temat postu:

hushek napisał:
Cytat:
No widzisz i ja też potrafię pierdolić na przekór faktom,

Bez wątpienia... :mrgreen:


Ale ja przynajmniej wiem kiedy pierdole, a Ty nie masz pojęcia.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Adam Barycki
Gość






PostWysłany: Czw 21:12, 29 Paź 2015    Temat postu:

A co, Panie Komandorze, z dołami z wapnem? Mam kopać?

Adam Barycki
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Komandor
Gość






PostWysłany: Czw 21:25, 29 Paź 2015    Temat postu:

Nie da rady panie Barycki bo wapna nie ma. My żyjemy przecież mentalnie w PRL a to gospodarka niedoborów. Więc skąd mamy te wapno brać? I jak mamy te doły nawet bez wapna kopać jak niewydolni jesteśmy? Jeszcze upadniemy i sami w nie wpadniemy?

Może by Pan tak ten pomysł jednak sprywatyzował?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Adam Barycki
Gość






PostWysłany: Czw 23:45, 29 Paź 2015    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Adam Barycki napisał:
Przecie to jest socjopatka, jak każdy Amerykanin zindoktrynowany postmodernistycznym pierdoleniem o neoliberalnym humanizmie wyścigu szczurów. W Europie, jak widać na przykładzie Pana Husheka, już nie lepiej.

Adam Barycki



Pani Dyskurs, porozumiałem się z moim doradcą prawnym. Jako pierwszy krok, zwróciłem się do kanalii Pana Husheka z żądaniem o zwrot mojej własności intelektualnej o usunięcie powyższego wpisu zawierającego moją własność intelektualną skopiowaną przez Panią w Pani poście bez mojej zgody. W razie braku współpracy zmuszony będę wszcząć kroki prawne przez złożenie wniosku do Prokuratury w Warszawie o złamanie Praw Autorskich (Copyright Law). Poinformowałem formalnie sukinsyna Pana Husheka czym jest cyber stalking i cyber bullying i oświadczyłem, że nie będę miał żadnych problemów z przygotowaniem dokumentacji aby udowodnić kiedy, z jakiego źródła i z jakiej lokacji pobrano dane aby je następnie publikować niezgodnie z prawem. To doświadczenie jest tak odrażające, że skutecznie zniechęca mnie do jakiegokolwiek kontaktu z amerykańską swołoczą na portalach internetowych i serdecznie współczuję wszystkim Polakom, którzy zmuszeni są mieć do czynienia z takimi kanaliami amerykańskimi mimo ewidentnego istnienia instrumentów prawnych w celu ochrony w Internecie przed cyber stalking i cyber bullying oraz łamania Praw Autorskich.

Adam Barycki
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Komandor
Gość






PostWysłany: Czw 23:56, 29 Paź 2015    Temat postu:

Ja niestety nie mam własności intelektualnej :cry:
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
hushek
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 23 Lut 2011
Posty: 6781
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: umiłowany kraj
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 8:15, 30 Paź 2015    Temat postu:

Komandor napisał:
hushek napisał:
Cytat:
No widzisz i ja też potrafię pierdolić na przekór faktom,

Bez wątpienia... :mrgreen:


Ale ja przynajmniej wiem kiedy pierdole, a Ty nie masz pojęcia.
No jasne, jasne... :mrgreen:
Komandor napisał:
(...)
Oczywiście zawsze te pytanie o papier (jedno z dość ubogiego asortymentu ale zawsze) starałem się zbyć jak to pisze Maniek, wyniosłym milczeniem. Ale to powracało jak bumerang od lat.
Postanowiłem więc skończyć z tym raz na zawsze i sprawę wyjaśnić aż do bólu a raczej urzygu a może do...
Po przeczytaniu wszystkich Twoich racjonalnych argumentów wyjaśniających mnie głąbowi i innym męczydupom braki (lub czasami nadmiar) papieru toaletowego w PRL, tysiące historyków, w tym i historyków idei oraz tabuny ekonomistów masowo zaczeło zdawać swej dyplomy, nominacje profesorskie i inne certyfikaty potwierdzające Ich wykształcenie oraz tytuły naukowe. Okazało sie bowiem to wszystko nic niewartymi kartkami papieru.

Ale jest też dobra wiadomośc - uzbierała sie z tych pseudo-naukowych śmieci juz niezła górka makulatury. Wiec już niedługo zostanie to wszystko zamienione na makulaturową pulpę z której wiadomo co sie zrobi.

Tak, tak moi Myly Państwo - papier toaletowy sie z tego badziewia wyprodukuje, który nastepnie można będzie gdzieś upchnąć.

Tu proponowałbym jednak zostawić w spokoju Czukczów. Nie wezmą skubańce - to prymitywy (Komandor wie i nam to już doniósł).

Masz propozycje Jarku gdzie uderzyć z tym towarem ? Wal śmiało, poszło Tobie tak dobrze z konfrontacją - PRL vs. papier - poradzisz sobie bez watpienia ze zbytem papieru i teraz :wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
hushek
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 23 Lut 2011
Posty: 6781
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: umiłowany kraj
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 8:36, 30 Paź 2015    Temat postu:

Komandor napisał:
Nie da rady panie Barycki bo wapna nie ma. My żyjemy przecież mentalnie w PRL a to gospodarka niedoborów. Więc skąd mamy te wapno brać? I jak mamy te doły nawet bez wapna kopać jak niewydolni jesteśmy? Jeszcze upadniemy i sami w nie wpadniemy?

Może by Pan tak ten pomysł jednak sprywatyzował?
Nie bądź Jarku taki niesprawiedliwy w stosunku do planowej gospodarki PRL-u.

Sam pamiętam jak na pewnym budowanym w pierwszej połowie lat 70-tych osiedlu w czasach PRL-u latami był duży dół z wapnem, gdzie chodziliśmy z chłopakami palić lulki. Dół był wielkości 25-metrowego basenu, cały wypełniony wapnem i zalany wodą - wapno czyściutkie, a więc woda krystalicznie czysta, ale niestety nie do kąpieli chyba - w każdym razie nie przypominam sobie śmiałka, który by się na to odważył.

Całkiem niewykluczone jest więc, że takich dołów z wapnem, zapewne zakomuflowanych jeszcze za Komuny i stanowiących strategiczna rezerwę dla intensywnie rozwijającego sie budownictwa mieszkaniowego w PRL (a może i do innych celów - ja tam nie wiem) jest w naszym umiłowanym kraju wiele, wiele. Trzeba je jedynie zlokalizować....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Komandor
Gość






PostWysłany: Pią 8:58, 30 Paź 2015    Temat postu:

Nie wszyscy ekonomiści, historyków gospodarki (idei w to nie mieszam) nie wszyscy te dyplomy musieli by zdać. Paru Noblistów z ostatnich lat by zdawać nie musiało. Ci neoliberałowie, co pozycji skrajnie neoliberalnych się się wstydem w ostatnich latach wycofali tez nie. A ze Balcerowicz by musiał.... o ten to już dawno powinien.

I ja wcale nie pisze, ze socjalizm czy PRL był systemem idealnym. Miał wiele wad i po nierozrobieniu swojego powinien odejść (albo się poważnie transformować w kierunku rynkowym). Ja tylko twierdze, ze w tych konkretnych warunkach spisał się lepiej niż zrobił by to wolny rynek i demokracja i to znacznie mniejszym kosztem społecznym. I to jest fakt. Że nie dostrzegany to inna sprawa. A może dostrzegany ale głoszony ze względu na poprawność polityczną i naukową. Wiele razy tak się dzieje. Nie tylko w historii. Nauki społeczne tak mają. Bo to tak naprawdę nie są do końca nauki.

Nie mając innych danych porównawczych. Np krajów będących w podobnej sytuacji gospodarczej, demograficznej i infrastrukturalnej, który by w ciągu 40 lat przekształcił się we wszystkich dziedzinach (tak Maniek, we wszystkich dziedzinach, bo nie tylko na gospodarkę i jakieś abstrakcyjne PKB należy patrzeć) możemy woje prognozy oprzeć tylko na podstawie tego jak przez 20 lat poradziła sobie II RP i jakie przewidywania rozwoju kraju miała na kolejne lata )jak ten plan profesora nawołującego do ZRYWU i budowy 4500 km porządnych asfaltowych dróg w ciągu kilkudziesięciu najbliższych lat.
Oraz inne temu podobne plany i apele ekonomistów, inżynierów i innych naukowców. Odnośnie edukacji, transportu, przemysłu, rozwoju wsi. Materiałów wbrew pozorom jest dużo. Najczęściej właśnie w takich neutralnych portalach fascynatów danego tematu jak "Znaki Drogowe" (stąd miałem cytaty) lub inne. W oficjalnych, za które dostaje się tytuły naukowe pracach, faktycznie. króluje teza o niewiarygodnym wprost wysiłku narodu i szybkim rozwoju kraju przerwanym niestety przez wojnę i o tym jakby było pięknie gdyby tak nie został przerwany. Tyle, ze fakty takie jak ilość wybudowanych i planowanych do budowania dróg, wybudowanych i planowych domów, zelektryfikowanych i planowych do zelektryfikowania miast i wsi, sytuacja mieszkaniowa i wyżywieniowa na wsi i apele aby ja poprawić temu przeczą. Tych danych w podręcznikach nie znajdziesz. Tam tylko Gdynia, COP i magistrala węglowa oraz reforma monetarna.

Poza tym Ci ekonomiści z dyplomami to się raczej lubują w cyferkach typu wzrost PKB. Ludzie są im już obojętni. A sam współczynnik wzrostu nie zawsze oddaje calom prawdę o rozwoju danego kraju.
Po wydarzeniach w Grecji, Irlandii, Islandii itp już nawet Ty powinieneś zdawać sobie z tego sprawę. Pompowanie bańki spekulacyjnej przez banki w USA też ma soje bardzo pozytywne odbicie w danych odnośnie wzrostu PKB.

A ci wszyscy ekonomiści, historycy idei z dyplomami cieszyli się wówczas jak dzieci i przepowiadali wspaniałym niezakłócony rozwój świata. Wychwalali deregulacje systemu finansowego, nowe produkty usługi bankowe oraz taniość i dostępność kredytów dzięki czemu gospodarka prze do przodu (niektórzy do tej pory wychwalają).
Jak się pomylili to wiemy. I Jeszce się dowiemy w sposób bardziej dotkliwy bo obecny kryzys to tylko taki zwiastun. Przed czym właśnie wielu ekonomistów z dyplomami przestrzega. Bo już zmądrzeli.

A dyplom i tytuły z magii stosowanej wcale nie musi świadczyć o mądrości.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
hushek
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 23 Lut 2011
Posty: 6781
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: umiłowany kraj
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 9:09, 30 Paź 2015    Temat postu:

Komandor napisał:
(...) A dyplom i tytuły z magii stosowanej wcale nie musi świadczyć o mądrości.
No pewno, że nie musi, przecież napisałem - wreszcie po Twoich wyjaśnieniach zrozumieli w jakim głębokim byli błędzie i dlatego oddają masowo te dyplomy.

Przypuszczam, ze nie masz tytuły profesorskiego z dziedzin historii, czy ekonomii (choż przecież moge się mylić), a zapędziłeś całą ta hałastre w kozi róg i zniszczyłeś im naukowy dorobek ich życia. Zresztą ludzkość nie ma co po tym "dorobku" płakać...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: hushek Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 56, 57, 58 ... 92, 93, 94  Następny
Strona 57 z 94

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin