|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
anbo
Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6480
Przeczytał: 44 tematy
|
Wysłany: Sob 11:01, 17 Cze 2023 Temat postu: Apokatastaza czyli puste piekło |
|
|
Wierzący mówią, że to nie Bóg karze piekłem, ale to człowiek wybiera piekło. Otóż nie. Reguły sprawiające, że określone decyzje skutkują piekłem stworzył Bóg, więc to Bóg skazuje na piekło.
To, co robimy, zależy od nas, ale to, jacy jesteśmy, nie zależy od nas. Jesteśmy tworem genów i środowiska - niczego z tych rzeczy sobie nie wybieramy. Zakładając, że świat stworzył wszechwiedzący i wszechmogący Bóg z niczego, przyczyna wszystkiego sprowadza się do przyczyny z Boga i wszystko dzieje się z jego woli, a przynajmniej za jego zgodą, jak więc może karać wiecznymi mękami istoty, które stworzył wedle swojej woli i znając wszystkie tego konsekwencje? Znaczyłoby to, że z premedytacją stworzył świat, o którym wiedział, że cała masa istot będzie w nim cierpieć wieczne męki.
Prosty dowód na powszechność zbawienia. Zakładając, że Bóg jest wszechmogącym i wszechwiedzącym jedynym stwórcą wszechświata posiadającym wolną wole i pragnącym tylko dobra, do tego miłosiernym i kochającym ludzi, nie mógł stworzyć świata, w którym jakaś istota będzie wiecznie cierpieć. Bóg z wolnej woli, celowo, stworzył świat z określonymi ludzkimi historiami, czyli przymusił nie tylko do zaistnienia określonych ludzkich bytów, ale też do przeżycia przez nie określonych historii. Zaś z założenia, że pragnie tylko dobra, jest miłosierny i kocha ludzi, wynika, że nie chciał stworzyć ludzi z historiami kończącymi się wieczną męką. A skoro nie chciał, to tego nie zrobił. Gdyby chciał, to przeczyłoby to założeniom, że chce tylko dobra, jest miłosierny i kocha ludzi.
Niektórzy wierzący mówią, że powszechne zbawienie byłoby niesprawiedliwe i nie wyobrażają sobie, żeby w niebie były ofiary i ich kaci. Moim zdaniem niesłusznie ziemskie relacje przenoszą do relacji niebiańskich, a na Boga swoje rozumienie sprawiedliwości. Gdyby tak miało by być, to ludzie poszliby tam z całym bagażem ludzkiej natury. Nie potrafię sobie wyobrazić ludzi w Niebie z ich ziemską naturą. Musi nastąpić w ludziach daleko idąca przemiana, żeby nadawali się do Nieba, a skoro tak, to nie można sobie wyobrażać ludzi w Niebie wedle ziemskich relacji. (Niektórzy twierdzą, ze po tak daleko idącej przemianie to nie byliby oni, bo ich definiuje cała ich ziemska natura.) Co do ludzkiego rozumienia sprawiedliwości to według mnie ogranicza ono Boże miłosierdzie i jest krojeniem Boga pod swoje rozumienie tego pojęcia, tymczasem Bóg może to widzieć zupełnie inaczej.
Koncepcja czyśćca - ta koncepcja jest dla mnie do przyjęcia, o ile czyściec ma za zadanie zmienić
danego człowieka w nadającego się do Nieba. W takim układzie także wiara w Boga byłaby czynnikiem koniecznym skoro konieczne jest nawrócenie przed śmiercią. Ale przecież nawrócenie mogłoby nastąpić także w czyśćcu, więc nie widzę powodu, żeby nawrócenie przed śmiercią było warunkiem koniecznym zbawienia.
Kwestia wolnej woli. Załóżmy, że atrybuty Boga nie generują sprzeczności z koncepcją wolnej woli. (Według mnie generują.) W takim układzie można powiedzieć, że Bóg stworzył taki świat, w którym wszyscy ludzie podejmują wolne wybory nie prowadzące do wiecznego potępienia. To nie ludzka wola jest ograniczona tylko świat stworzony przez Boga jest ograniczony bo zawiera wyłącznie ludzi, którzy zostaną zbawieni. Gdyby Bóg stworzył świat zawierający także ludzi, którzy będą wiecznie cierpieć, to by znaczyło, że Bóg celowo stworzył taki świat, a to by przeczyło jego atrybutom (pragnie tylko dobra itd.)
(W koncepcji wuja zbója zwanego też Dąbrowskim Jarosławem wiedza Boga ograniczona jest do tego, ze zna wszystkie możliwe ludzkie wybory, czyli człowiek ma całą paletę możliwości, ale paleta jest ograniczona do tego, że end każdego człowieka będzie happy, bo takim Bóg stworzył świat.)
Niektórzy wierzący mówią, że powszechne zbawienie byłoby przymuszaniem do zbawienia. Pomijając, ze już samo nasze istnienie jest przymuszeniem, a stworzenie przez Boga określonego świata jest przymuszeniem do przeżywania określonego życia wraz z piekłem albo Niebem, to
jeżeli istnieje wolna wola to przymusu nie ma, bo każdy zostanie zbawiony wskutek swoich wolnych wyborów, a właściwie wskutek niepodjęcia wyborów to uniemożliwiających. Bóg po prostu nie stworzył świata z ludźmi, którzy by to zrobili, a nie zrobił tego, bo pragnie tylko dobra, jest miłosierny, kocha ludzi itp.
Wyobraź sobie czytelniku tego tekstu, że masz boskie atrybuty. Wiesz, że możesz stworzyć świat, w którym ludzie popełnią z wolnej woli czyny, które spowodują, że będą cierpieć wieczne męki - stwarzasz taki świat? Ja nie. Ja stworzyłbym taki, w którym istnieją tylko takie istoty, które nie zrobią nic, co by spowodowało, że będą wiecznie cierpieć. Nie widziałbym powodu stwarzania świata z istotami, które nie dość, że będą wiecznie cierpieć, to jeszcze swoimi decyzjami spowodują cierpienie innych.
A jednak w naszym świecie istnieją ludzie, którzy czynią wiele zła – jak to wytłumaczyć? Sensownym wyjaśnieniem wydaje się być wyjaśnienie wuja zbója (o ile go dobrze rozumiem), że jest to koszt zaistnienia istot mogących zostać zbawionymi. Mając do wyboru stworzenie świata wyłącznie z aniołami, Bóg wybrał opcję stworzenie świata, w którym zaistnieją też istoty niedoskonałe, ale nie na tyle złe, żeby nie mogły zostać zbawione.
Dla mnie zagadką pozostaje, dlaczego od razu Bóg nie umieścił nas w Niebie skoro jako wszechwiedzący wiedział co komu pisane. Po co ta cala droga przez mękę? Jeżeli ma nam coś dać, coś w nas zmienić (ale ja nie widzę, żeby tak się działo), a potem to wciąż będziemy my, to nie widzę jej sensu. Można nas było stworzyć w gotowej postaci nadającej się do Nieba, przecież Bóg jest wszechmogący. No ale – zakładając, ze istnieje taki Bóg, o jakim ja piszę – nie można było. Zawsze będziemy mieć do czynienia z jakąś Bożą tajemnicą. Jako agnostyk uważam, że mamy do czynienia wyłącznie z Bożymi tajemnicami. Można je próbować rozgryzać, ale twierdzenie, że się je rozgryzło i budowanie na tym nie tylko swojego życia, ale też innych poprzez zmuszanie ich do tego uważam za błędne i szkodliwe.
(Agnostykiem jestem wyłącznie w kwestii Boga pojmowanego ogólnie, nie religijnie, bardziej filozoficznie. W kwestii bogów/Boga religii jestem ateistą.)
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23144
Przeczytał: 97 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 7:30, 04 Lip 2023 Temat postu: |
|
|
Problem diabła...
Jeżeli Bóg nie potrafi go okiełznać to znaczy że nie jest wszechmocny. A nawet diabeł jest jakby Bogu potrzebny.
Bo to diabeł kusi ludzi i przywodzi ich do złego...
[link widoczny dla zalogowanych]
Początki szatana w religiach
– W starożytności ludzie założyli, że to demoniczna siła odpowiada za zło. Byli przekonani, że dobry bóg nie może robić złych rzeczy – tłumaczy Abner Weiss, psycholog i rabin w synagodze Westwood Village w Los Angeles.
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Wto 8:09, 04 Lip 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33519
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 8:15, 04 Lip 2023 Temat postu: Re: Apokatastaza czyli puste piekło |
|
|
anbo napisał: | Dla mnie zagadką pozostaje, dlaczego od razu Bóg nie umieścił nas w Niebie skoro jako wszechwiedzący wiedział co komu pisane. Po co ta cala droga przez mękę? Jeżeli ma nam coś dać, coś w nas zmienić (ale ja nie widzę, żeby tak się działo), a potem to wciąż będziemy my, to nie widzę jej sensu. |
Droga przez mękę jest po to, aby SIĘ PRZEKONAĆ JACY JESTEŚMY. Bez niej nikt nie miałby tożsamości, a nawet sprawczości (w sensie działania JAKO ON). Dopóki się nas nie sprawdzi, dopóki sami się nie sprawdzimy na własny użytek, dopóty nic o sobie nie wiemy. Dopóki świadomość nie ma bazy odniesienia w postaci historii wyborów, które dokonała, odczuć, które stały się jej udziałem, dopóty właściwie jej nie ma. Życie na ziemi jest indywidualnym dopełnieniem aktu stworzenia człowieka, jest tą częścią układanki w człowieka, które powoduje, że nie jest tylko wzorcem, który nie wiadomo jak działa w rzeczywistości, lecz jest tym, co się okazało.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 8:16, 04 Lip 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23144
Przeczytał: 97 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 11:05, 04 Lip 2023 Temat postu: |
|
|
Jasne Michał. Ale aby dostrzec, że życie jest "próbą" nie trzeba wierzyć w Boga.
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Wto 11:31, 04 Lip 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33519
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 19:59, 04 Lip 2023 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Jasne Michał. Ale aby dostrzec, że życie jest "próbą" nie trzeba wierzyć w Boga. |
Oczywiście, że nie. Ja też nigdzie czegoś podobnego nie pisałem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
anbo
Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6480
Przeczytał: 44 tematy
|
Wysłany: Śro 7:40, 05 Lip 2023 Temat postu: |
|
|
W kwestii tożsamości itd.
Niektórzy ludzie (stanowczo zbyt wielu) umierają jako dzieci - oni swoją tożsamośc itd. wyrobią sobie w Niebie, czyli ziemska droga przez mękę nie jest do tego konieczna. Poza tym Bóg - jak wszechmogący i wszechwiedzacy - mógłby każdego stworzyć w gotowej postaci w Niebie.
Nie wiem po co mi w Niebie wiedza na przykład o tym, że mógłbym (albo nie mógłbym) zabić w obronie własnej albo bliskich. Albo po co mi wiedza, ile bólu mogę wytrzymać.
Przy okazji uwydatnia tu się problem tego, że naszą tożsamość kształtuje środowsiko na bazie genów, czyli wszystko to, co związane jest z wyewoluowaniem gatunku ludzkiego w środowisku ziemskim i egzystownaiem w nim. Przypuszczalnie środowisko niebiańskie jest zupelnie inne (odmiennym opisuje je Jezus), więc dzieci w Niebie ukształtują się inne niż ludzie ukształtowani na Ziemi, do tego dochodzi problem kompatybilności ziemskiego człowieka z niebiańskim środowiskiem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
anbo
Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6480
Przeczytał: 44 tematy
|
Wysłany: Śro 8:58, 05 Lip 2023 Temat postu: |
|
|
Przy okazji tematu piekła trzeba wspomnieć o Biblii. Kiedyś pewnie omówiłbym odpowiednie fragmenty i starałbym się je zinterpretować, dzisiaj jednak poprzestanę na stwierdzeniu, że przynajmniej większość tych fragmentów jest niejednoznaczna, co pozwala na różne interpretacje. Dlatego zarówno w judaizmie jak i w chrześcijaństwie od dawna były i są różne przekonania w kwestii istnienia piekła i w ogóle tego, co się dziejej z ludźmi po śmierci. Także badacze niewierzacy różnie interpretują Biblię w tym zakresie, co jeszcze bardziej pokazuje, z jak niejednoznacznym przekazem mamy do czynienia. Poglądy są od stanowiska, że we wczesnym judaizmie nie wierzono w istnienie po śmierci, poprzez stanowisko, że dla prawych karą będzie nieistnienie aż po wiarę w powszechne zbawienie. Co do NT to mnie najbardziej przekonuje interpretacja, że nie wszyscy zostaną zbawieni, ale dla nieprawych nie przewidziano piekła lecz unicestwienie, co zresztą wydaje mi się wersją najbardziej sprawiedliwą, bo w tej wersji w najgorszym wypadku czlowiek dostaje to, co miał zanim został powołany do życia przez Boga, czyli nieistnienie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
anbo
Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6480
Przeczytał: 44 tematy
|
Wysłany: Śro 11:35, 05 Lip 2023 Temat postu: |
|
|
Nasunęła mi się taka myśl, ze gdybym miał wymienić największą różnicę między ST a NT to byłoby to podejście do życia. Ludzie w ST żyją tu i teraz. Ich myśli o Bogu koncentrują się wokół teraźniejszego życia na Ziemi. Modlitwy i wszelkie uczynki ukierunkowane sa na uzyskanie przychylności Boga w życiu doczesnym dla siebie, najbliższych i dla narodu. W NT wszystko ukierunkowane jest na koniec świata, paruzję, sąd i przyszłe życie w Królestwie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33519
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 12:24, 05 Lip 2023 Temat postu: |
|
|
anbo napisał: | Przy okazji tematu piekła trzeba wspomnieć o Biblii. Kiedyś pewnie omówiłbym odpowiednie fragmenty i starałbym się je zinterpretować, dzisiaj jednak poprzestanę na stwierdzeniu, że przynajmniej większość tych fragmentów jest niejednoznaczna, co pozwala na różne interpretacje. Dlatego zarówno w judaizmie jak i w chrześcijaństwie od dawna były i są różne przekonania w kwestii istnienia piekła i w ogóle tego, co się dziejej z ludźmi po śmierci. Także badacze niewierzacy różnie interpretują Biblię w tym zakresie, co jeszcze bardziej pokazuje, z jak niejednoznacznym przekazem mamy do czynienia. Poglądy są od stanowiska, że we wczesnym judaizmie nie wierzono w istnienie po śmierci, poprzez stanowisko, że dla prawych karą będzie nieistnienie aż po wiarę w powszechne zbawienie. Co do NT to mnie najbardziej przekonuje interpretacja, że nie wszyscy zostaną zbawieni, ale dla nieprawych nie przewidziano piekła lecz unicestwienie, co zresztą wydaje mi się wersją najbardziej sprawiedliwą, bo w tej wersji w najgorszym wypadku czlowiek dostaje to, co miał zanim został powołany do życia przez Boga, czyli nieistnienie. |
Wtedy w ogóle życie okazałoby się formą szykany dla człowieka. Jest to zatem opcja, w której Bóg, który coś takiego zorganizował, mógłby zasadnie zostać porównany do "nawiedzonego naukowca", który nie zważając na cierpienia "zwierzątek laboratoryjnych" zabawia się ich kosztem w sobie znanym celu.
Ja wierzę w inny scenariusz. W nim:
Bóg od początku chciał dać szczęście istotom, które tworzył.
Okazało się jednak, że wraz z postąpieniem rozwoju tych istot, wraz z rozwojem samoświadomości poza pewną GRANICĘ SPRAWCZOŚCI I SAMOSTANOWIENIA, szczęście staje niemożliwe dla wszystkich konfiguracji ich umysłu. Niezbędnym elementem staje się KONTROLA ZE STRONY SAMEGO ZAINTERESOWANEGO, czyli owa samoświadomość musi przekroczyć kolejny próg. Musi zaś przekroczyć go SAMODZIELNIE. Ten SPOSÓB PRZEKROCZENIA owego progu z kolei w ogóle jest niezbywalny w zdefiniowaniu się owej świadomości na nowo (narodzenie się z ducha).
Bóg miał do wyboru:
albo dalej organizować szczęście dla tych istot za pomocą "ręcznego poprawiania" co chwila błędów, jakie coraz bardziej samoświadome istoty będę popełniały, co można by porównać do działań lekarza, który co chwila aplikuje pacjentowi w psychiatryku jakiś inwazyjny środek leczniczy - raz dla zablokowania nadmiaru aktywności, raz aby pobudzić, gdy wpadnie w depresję, za chwilę aby wyciszyć jakieś natrętne myśli, a po chwili coś na rozruszanie, gdy pacjent popada w marazm, potem może oksytocynki, aby były bardziej społeczny, ale za chwilę coś przeciwstawnego, gdy ta społeczność wymyka się spod kontroli itp.
Od pewnego poziomu pojawiania się SAMODZIELNYCH decyzji u takiego pacjenta, lekarz (czyli Bóg) musiałby non stop nadzorować tę wielką maszynę farmaceutyczną, która będzie jakoś utrzymywała taką (zbyt rozwiniętą) świadomość w jakiej takiej równowadze, aby nie stoczyła się w stany depresji, szału, przerażenia, pobudzenia bez celu itp. itd.
Wraz z postępowaniem w tą stronę w końcu zanikła by właściwie ta SPRAWCZOŚĆ ZE STRONY SAMEJ ŚWIADOMOŚCI. Bo już tak dużo nawarstwiłoby się owych interwencji i ingerencji ze strony lekarza, który próbuje utrzymać pacjenta w równowadze mentalnej, że rozmyłby się ten aspekt samodzielny pacjenta, właściwie ten pacjent by się niejako "rozpłynął" w owych zewnętrznych ingerencjach w jego funkcjonowanie, nie dałoby się ustalić, czym on właściwie jest. To można by utożsamić wręcz z uśmierceniem owego pacjenta, bo odebrałoby się mu ten czynnik, który sprawia, iż możemy o nim myśleć "on, jako on" - ten w sobie, ten spójny, wewnętrznie sobą zarządzający.
Zatem warto jest rozważyć w tym układzie drugą opcję - właściwie dokładnie odwrotną do poprzedniej. W jej ramach ingerencja ze strony "lekarza" jest zawsze jak najmniejsza, zaś pacjent jest pobudzany do tego, aby z odchyleniami od równowagi radził sobie własną mocą - swoimi siłami obronnymi, swoimi przekonaniami, wiarami, nadziejami, rozumieniem. Doskonaląc ten aparat rozumienia i odczuwania, pacjent samodzielnie zwalcza te aberracje mentalne, jakie się pojawiają się w toku jego rozwoju. Każde takie - właśnie jak najbardziej PŁYNĄCE Z WŁASNEGO OSĄDU, OPARTE O ODCZYT STANÓW WEWNĘTRZNYCH zwalczenie nierównowagi wewnętrznej dokłada się do konstruowania stabilniejszej osobowości, która automatycznie staje się bardziej samoświadoma. Docelowo taka świadomość będzie w stanie kontrolować swoje destrukcyjne stany na tyle, że nie będzie jej potrzebna żadna zewnętrzna "kroplówka", żadne środki na uspokojenie, ani też na pobudzenia, żadne sztuczne, działające poza świadomości polepszacze nastroju (żadne opiaty, zastrzyki dopaminowe, serotoninowe itp. ), bo świadomość już na tyle pozna siebie i uzna konieczność utrzymywania swojej równowagi, wraz z pewnymi umiejętnościami dostosowawczymi, że lekarz nie będzie musiał wciąć podawać farmakologii, a co najwyżej zapewni pacjentowi przyjazne środowisko (raj...), w którym zewnętrzne okoliczności będą dobrze współpracowały z tymi (już udoskonalonymi, nie degenerującymi się) zdolnościami samokontroli, samodiagnozy, utrzymywania się w stanie względnej równowagi i dobrostanu psychicznego.
Do tego jednak NIEZBĘDNY JEST TRENING. A taki trening jest najbardziej skuteczny wtedy, gdy obciążenia są zwiększone, gdy mechanizmy dostosowawcze i obronne muszą zadziaływać z większą amplitudą, oferując pewien margines bezpieczeństwa. Stąd życie, które jest takim treningiem dla świadomości, nie może być zbyt łatwe.
To tak bardzo w skrócie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 12:33, 05 Lip 2023 Temat postu: |
|
|
Jak się zakłada że Bóg nie jest wszechwiedzący , to potem mamy takie historie jak ta powyżej
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33519
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 13:11, 05 Lip 2023 Temat postu: |
|
|
Andy72 napisał: | Jak się zakłada że Bóg nie jest wszechwiedzący , to potem mamy takie historie jak ta powyżej |
Jak się założy, że Bóg jest wszechwiedzący tak z przesadą, to dostaniemy efekt Boga totalnie ZNIEWOLONEGO WŁASNĄ WSZECHWIEDZĄ, jako że wtedy Bóg nie ma żadnej sprawczości, nie może niczego zmienić, tylko OBOWIĄZKOWO MUSI ZREALIZOWAĆ STAN SWOJEJ WSZECHWIEDZY (pod rygorem zaprzeczenia tej wszechwiedzy). Dlatego wszechwiedza zbyt daleko "pociągnięta" w rozumieniu jest w ogóle pojęciem paradoksalnym - niemożliwym. Ona nawet nie "wiedzą" w tym sensie, aby mogła jakoś wyróżniać stan na "tak", od stanu na "nie" (w zakresie dowolnego zagadnienia), jako że w niej wszystko jest w niej jednym wielkim "tak jest, jak być musi absolutnie". Taka "wszechwiedza", jest wprost wypełnieniem idei NAJWIĘKSZEGO ZNIEWOLENIA ZE WSZELKICH MOŻLIWYCH ZNIEWOLEŃ - gigantycznego SAMOZNIEWOLENIA.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
anbo
Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6480
Przeczytał: 44 tematy
|
Wysłany: Śro 13:14, 05 Lip 2023 Temat postu: |
|
|
Wierzący w biblijnego Boga ma utrudnione zadanie, bo musi pogodzić Boże atrybuty z biblijnym tekstem (Biblia jako objawione źródło wiedzy o Bogu). I tu jest problem, bo całość wydaje się być niespójna. Kohelet na przykład wyraża wątpliwość, czy można widedzieć co będzie po śmierci i radzi, żeby korzystać z życia, bo ludzkie przeznaczenie jest raczej takie, jak zwierząt: na koniec śmierć, po której nic nie ma. Jednak inne fragmenty można rozumieć tak, że jednak coś jest. (Chociaż niektórzy badacze interpretują je tak, że "a kto umarł, ten nie żyje".) Autorzy NT w przeciwieńtwie do Koheleta pewni są istnienia po śmierci. Wprawdzie nie wszyscy trafią do Królestwa (przynajmniej niektore fragmenty można tak zinterpretoiwać), ale niektórzy tak. Zarówno w przypadku koncepcji z piekłem jak i unicestwieniem niegodziwych rodzi się pytanie, po co ich Bóg powołał do życia, skoro jako wszechwiedzacy wiedział, że ich end nie będzie happy? W opcji wujowej (Bóg zna tylko wszystkie możliwe historie) każdy człowiek ma szansę na Królestwo, ale nie każdy wybiera drogę do niego prowadzacą. Jednak w opcji z Bogiem w pełni wszechwiedzącym już tak sprawy wytłumaczyć się nie da. Bóg wie, ze stwarza ludzi, którzy nie dostąpią zbawienia. Dlaczego mimo to stwarza świat z tymi ludźmi? Jedyne wytłumaczenie, jakie mi do glowy przychodzi jest takie, że są elementem, ktory musi pojawić się w historiach ludzi, o których Bóg wiedział, że zostaną zbawieni.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
anbo
Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6480
Przeczytał: 44 tematy
|
Wysłany: Śro 13:38, 05 Lip 2023 Temat postu: |
|
|
Wszechwiedza Boga nie koliduje z wolną wolą Boga, bo to co Bóg wie jest wynikiem jeo wolnej woli.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33519
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 14:05, 05 Lip 2023 Temat postu: |
|
|
anbo napisał: | Wszechwiedza Boga nie koliduje z wolną wolą Boga, bo to co Bóg wie jest wynikiem jeo wolnej woli. |
Ale jest to TYLKO TO JEDNO. Inne być nie może. Zatem musi być właśnie takie.
Noooo... "ładna mi to jest wolność" jeśli jest coś takie, jakim być musi.
Poza tym, jeśli - jak niektórzy twierdzą - Bóg miałby być "poza czasem", to nawet nie ma jak podjąć owej decyzji wolnego wyboru, bo dla Boga nie ma aktu zadziałania, jako że "przed" i "po" nie występuje.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 14:09, 05 Lip 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
anbo
Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6480
Przeczytał: 44 tematy
|
Wysłany: Śro 14:57, 05 Lip 2023 Temat postu: |
|
|
Dzieje się się X, bo Bóg wedle swej wolnej woli stwarzając świat zdecydował, że zadzieje się X. Mógł zdecydować, że zadzieje się nie-X, czyli był wolny w swoim wyborze. Z tego, że wola Boga jest niezmienna, nie wynika, że nie jest wolna.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33519
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 15:38, 05 Lip 2023 Temat postu: |
|
|
anbo napisał: | Dzieje się się X, bo Bóg wedle swej wolnej woli stwarzając świat zdecydował, że zadzieje się X. |
Gdyby w tym zdaniu zamienić "wedle swojej wolnej woli" na "bez wolności woli", to co by się miało zmienić w znaczeniach, odniesieniach?
Jest tu w ogóle jakaś różnica?...
- Bo jeśli tej różnicy nie da się okreśłić, to stwierdzenie "wedle swojej wolnej woli" nie niesie zrozumiałej treści, czyli równie dobrze można jest zastąpić chaotycznym ciągiem typu "q290 2wt9 890iu9". Wtedy de facto nie wiemy, co komunikujemy, gdy formułujemy frazę "wolność woli".
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
anbo
Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6480
Przeczytał: 44 tematy
|
Wysłany: Śro 15:40, 05 Lip 2023 Temat postu: |
|
|
Wyjaśnienie, że niezbawieni są elementem, ktory musiał pojawić się w historiach ludzi, o których Bóg wiedział, że zostaną zbawieni jest niezadowalające, bo traktuje niezbawionych przedmiotowo, do tego dochodzi problem wolnej woli przy załozeniu pelnej wszechwiedzy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 20:58, 20 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Jeśli jest apokatastaza to po co się starać?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 21:33, 20 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Jak to po co?
Czy czynisz dobrze ze strachu? Unikasz zła ze strachu?
Czy czynisz dobrze, żeby uzyskać nagrodę? Czy unikasz zła, żeby uzyskać nagrodę?
Zupełnie nie rozumiem twojego pytania...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2713
Przeczytał: 89 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 1:41, 21 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
anbo napisał: | Wierzący mówią, że to nie Bóg karze piekłem, ale to człowiek wybiera piekło. Otóż nie. Reguły sprawiające, że określone decyzje skutkują piekłem stworzył Bóg, więc to Bóg skazuje na piekło. |
Czy producent wiertarki jest odpowiedzialny za to, że klient zrobił sobie nią krzywdę? No chyba nie. Bóg stworzył pewne ramy naszego świata i w ramach tych fundamentalnych warunków pewne określone decyzje będą skutkowały piekłem, ale to nie Bóg steruje człowiekiem. To człowiek wchodzi przez "szeroką bramę" i podąża "przestronną drogą". Bóg przed taką drogą ostrzega, nie wpycha na nią człowieka.
Oczywiście dzieje się tak, gdy człowiek jest coraz bardziej zaślepiony grzechem i wydaje mu się, że jego decyzje są jego prawdziwymi decyzjami i sposób postrzegania siebie i świata jest tym właściwym, a tym czasem jego decyzje podejmowane są w ramach natury zniewolonej grzechem, i sposób postrzegania i świata, i siebie też jest zafałszowany. Ktoś taki potrzebuje pomocy, a nie tego, aby zostawić go z dramatem jego choroby na wieczność. Bóg ocali każdego. Jest dobry, a więc tego pragnie. Jest wszechwiedzący, a więc wie, jak to zrobić. Jest wszechmocny, a więc zrobi to.
Cytat: | Prosty dowód na powszechność zbawienia. |
Jeśli kogoś kochamy i ten, ktoś jest dla nas bezcenny, to jeśli mamy możliwości, to nie pozwolimy, aby ten ktoś doświadczył wiecznej krzywdy.
Czciciele wiecznego sadyzmu zapewne zaprotestują, bo przecież Bóg też jest sprawiedliwy i zło musi zostać ukarane. Ale absurdyzm ich myślenia polega na tym, że istotę "nienarodzoną na nowo" przyrównują do kogoś, kto jest doskonale wolny i świadomy siebie. W ich "logice" istota "nowo narodzona" niczym nie różni się od kogoś jeszcze "nienarodzonego na nowo". To po co w ogóle trzeba nam się "narodzić na nowo", skoro już jesteśmy istotami doskonale wolnymi i świadomymi siebie?
Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Wto 1:48, 21 Lis 2023, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 4:33, 21 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Czy apokatastaza znaczy: czy się≥ stoi czy się leży, niebo się należy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23144
Przeczytał: 97 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:10, 21 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Prawosławny ...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 15:11, 21 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
powtórzyłąś po mnie
Kiedy będzie Wuj,mam dla niego hipotezę
Ostatnio zmieniony przez Andy72 dnia Wto 15:12, 21 Lis 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33519
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 21:39, 21 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Dołączam pytanie w związku z rozmową prywatną
Cytat: | Na blogu anbo jest taka ciekawa dyskusja, wcześniej jej nie widziałem.
anbo napisał: | Niektórzy ludzie (stanowczo zbyt wielu) umierają jako dzieci - oni swoją tożsamośc itd. wyrobią sobie w Niebie, czyli ziemska droga przez mękę nie jest do tego konieczna. Poza tym Bóg - jak wszechmogący i wszechwiedzacy - mógłby każdego stworzyć w gotowej postaci w Niebie.
Nie wiem po co mi w Niebie wiedza na przykład o tym, że mógłbym (albo nie mógłbym) zabić w obronie własnej albo bliskich. Albo po co mi wiedza, ile bólu mogę wytrzymać.
Przy okazji uwydatnia tu się problem tego, że naszą tożsamość kształtuje środowsiko na bazie genów, czyli wszystko to, co związane jest z wyewoluowaniem gatunku ludzkiego w środowisku ziemskim i egzystownaiem w nim. Przypuszczalnie środowisko niebiańskie jest zupelnie inne (odmiennym opisuje je Jezus), więc dzieci w Niebie ukształtują się inne niż ludzie ukształtowani na Ziemi, do tego dochodzi problem kompatybilności ziemskiego człowieka z niebiańskim środowiskiem. |
...
I chyba się do tego nie ustosunkowałeś. A mnie też to ciekawi, konkretnie to, co podkreślałem na niebiesko w wypowiedzi anbo.
Mnie też to zastanawia. Jeśli życie na ziemi jest testem od Boga, żebym się sprawdził w różnych sytuacjach i przez to dowiedział, jak się zachowałem to czy w niebie ta wiedza mi się przyda? Po co? Niebo to inny świat, inne warunki, to musi być inny świat (tak zakładam). Mógłbym cię prosić abyś jakoś odniósł się do tej zrozumiałej przecież obiekcji postawionej przez anbo? Np. ja jego blogu. Bo to jest ciekawa sprawa. |
Właśnie dlatego, że w niebie jest inny świat, inne warunki, to tylko tu na ziemi można uzyskać odpowiedzi na niektóre pytania!
W szczególności tylko tutaj można się sprawdzić w zakresie ILE JESTEM WART wobec:
- bardzo silnych nacisków środowiska społecznego
- lęku i opuszczenia
- poczucia beznadziei
- bycia pod silną presją.
A to właśnie te pytania najbardziej rysują obraz naszej osobowej mocy w kontekście tej doskonałości, do jakiej wzywa człowiek Bóg.
Właśnie ta np. wiedza, ile bólu mogę wytrzymać jest unikalna, bo już się nie powtórzą takie sytuacje w niebie. To na tej wiedzy dalej można budować zrozumienie siebie, a potem strategie, jak naprawiać to, co jest w nas słabe. Chodzi właśnie o to, aby POZNAĆ SWOJE GRANICE.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Możesz zmieniać swoje posty Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|