Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33545
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 23:08, 20 Sty 2023 Temat postu: Wiara osobista, a wiara społeczna |
|
|
Czym jest wiara w Boga?
Czy jest WEWNĘTRZNYM STANEM OSOBY, tym co jej umysł SPÓJNIE OBSŁUGUJE, to znaczy jest w stanie użyć w decyzjach, rozpoznaniach?
a może (bardziej) wiara to
STAN DEKLARACJI WOBEC OSÓB NA ZEWNĄTRZ - co ktoś wyznaje, za powtarza stwierdzenia, komu zaufał tak, że pomija aspekt osobistych poszukiwań, bo przecież "to jest tak, jak ci którym zaufał stwierdzają" (jak autorytety ogłosiły)?
Która wiara jest w ogóle wiarą w Boga?
Jeśli wiara domaga się deklaracji na zewnątrz, to osoba sparaliżowana, a świadoma nie może "wierzyć w Boga".
Jeśli wiara w Boga ma skupiać się na spójności osobistego życia duchowego, to pustelnik, który nie zamienił słowa z nikim od 30 lat wierzyć może bardziej, niż osoba, która każdego dnia swoją wiarę głośno deklaruje, ale poza owymi deklaracjami jej umysł jest w sprawie Boga bierny - nie stawia pytań, nie szuka odpowiedzi, nie podejmuje dylematów i problemów, tylko twierdzi w kółko to samo, powtarzając zadany z góry schemat.
Część osób tak pojmuje wiarę: wierzysz prawdziwie wtedy, gdy jesteś taki jak wszyscy, gdy słuchasz tego samego zbioru autorytetów. Tak skupiając się na społecznej zgodności i podobieństwie do innych, stawianie pytań będzie jawiło się jako zwątpienie, pomniejszenie wiary.
Inne osoby pojmują wiarę religijną bardziej jako jako ROZWIJANIE I DOSKONALENIE w kontekście Boga ich OSOBISTEGO MYŚLENIA I ODCZUWANIA, czemu pytania, a nawet (przejściowe) wątpliwości nie tylko nie szkodzą, ale wręcz tę wiarę rozwijają, bo powodują, że w umyśle tworzy się więcej dowiązań do tego, co wiarę stanowi.
Wiara wewnętrzna jest skupiona na tym, aby TO SAM UMYSŁ WIERZĄCEGO SIĘ DOSKONALIŁ w rozumieniu swojego związku z Bogiem. Wiara zewnętrzna, społeczna z kolei traktuje umysł wierzącego bardziej jako rodzaj "ekranu", na którym autorytety i związki ze współwyznawcami malują to, co wiarę stanowi.
Tym co najbardziej fundamentalnie różni te dwie postawy, jest stosunek do JAKIEGOKOLWIEK DYLEMATU, nierozstrzygniętego problemu, niejasności, wątpliwości w kwestii wiary. Dla wiary pojmowanej jako zgodność z opinią zewnętrzną każdy taki dylemat jest ciosem w wiarę, bo to co zewnętrzne nieprecyzyjnie wyrysowało swoją treść na "ekranie umysłu", który ma odwzorować sobą to, co zewnętrzne. Ale dla wiary rozumianej wewnętrznie każdy dylemat jest z jednej strony OKAZJĄ DO SPRAWDZENIA SIĘ, a z drugiej powodem rozwoju, czyli czymś pozytywnym.
Ale jeśli jakiś dylemat się pojawi?...
Bo życie osób wierzących pokazuje, że dylematy się pojawiają, o czym świadczą choćby istniejące spory, różne koncepcje teologiczne. Cóż z tym fantem dalej robić?
- Udawać, że dylematu nie ma, albo pomimo braku osobistej wewnętrznej akceptacji w umyśle, z zakłamanym uporem deklarować, że jakieś kolportowane przez autorytety sformułowanie, którego de facto nie rozumiemy, umysłem nie obsługujemy, "całkowicie wyjaśnia" ten dylemat?...
- Czy dotąd z dylematem się brać za bary, aż się wyjaśni "co i jak z tym fantem"? (a wyjaśnienie obowiązkowo dla umysłu musi być zrozumiałe, spójne z resztą przekonań)
Ta druga droga nie daje żadnej gwarancji sukcesu. Poza tym ta druga droga naraża osobę, która samodzielnie (bo kryterium zgodności z rozumieniem jest kryterium zgodności Z WŁASNYM ROZUMIENIEM) docieka sensu na to, że stanie ona w opozycji do tego, co głoszą autorytety, czy większość współwyznawców. Ale niektórzy uznali, że tylko ta druga droga jest drogą prawdy, bo prowadzi do tego co zrozumiałe, jako że "prawda", której umysł nie rozumie, czyli której w swoim wnętrzu de facto zaprzecza, powinna być nazwana fałszem...
|
|