Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Teizm zaawansowany, czyli umysł w stanie równowagi

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:08, 25 Kwi 2017    Temat postu: Teizm zaawansowany, czyli umysł w stanie równowagi

W dyskusjach światopoglądowych oś sporu toczy się zwykle w pobliżu teizmów kulturowych, oceniając zachowania religijne, które działają bardziej w oparciu o mechanizmy socjologiczne - społeczne, a w mniejszym stopniu intelektualne. Tak to chyba z religiami jest, że większość wierzących poprzestaje na religii osadzonej w realiach świata, a nie zgłębia tajemnice umysłu i ducha. Ta okoliczność przesłania coś, w moim przekonaniu kluczowego, coś będącego właściwie istotą prawdziwej religii.
Bo dzisiaj uważam, że teizm dałoby się określić jako swego rodzaju ścieżkę optymalnego intelektualnego i duchowego rozwoju. Od razu zastrzegę, że chodzi mi o pewien teizm idealny, dość mocno odległy od teizmów "realnych", tych spotykanych na co dzień, będących jakże często formą (zgniłego) kompromisu pomiędzy ludzką słabością, psychologią, socjologią, nawet polityką...
W czym jednak teizm miałby być intelektualnie lepszy od ateizmu?...
Można przecież postawić tu problem iż ateizm startuje do rozważań myślowych w sposób bardziej otwarty - nie zakładając (zbędnych) bytów, a więc nie ograniczając sobie pola rozumowania. Można argumentować, że ateizm "widzi wszystko" - bo może rozważyć nawet (roboczo) ideę bóstw różnych, ale jednocześnie nie zakłada niczego z góry, czyli działa bardziej obiektywnie, intelektualnie. Z tych pozycji patrząc teizm nie byłby pomocą, a ograniczeniem dla intelektu, bo miałby z góry odrzucać pewne opcje rozumowania, pozbawiając się możliwości eksploracji ich myślą.
Problem z powyższym rozumowaniem, sugerującym wyższość ateizmu nad teizmem tkwi W UPROSZCZENIACH MYŚLOWYCH. Wskazane wyżej rozumowanie traktuje (niejawnie) myślenie w modelu istniejących powszechników, odkrywania realnych bytów ze świata myśli, "nawigowania" w przestrzeni logicznej, zawierającej dobrze zdefiniowane pojęcia, regułyu przejścia itp. Ten model jest, według mnie, niepełny, a przez to mylący.

Jak wygląda model myśli adekwatny z grubsza do tego co daje się zaobserwować?...
Otóż w moim przekonaniu byty intelektualne nie tyle "są", co "zostają powoływane" (z niebytu, albo z chaosu) MOCĄ ŚWIADOMOŚCI. My - ludzie - dziedziczymy jakoś wspólną naturę (w większości, bo są też różnice osobnicze) dla umysłów, jesteśmy uczeni mechanizmami powtarzania, wzorowania się na wspólnych źródłach (np. podobne podręczniki matematyki), więc umyka nam problem, czy na jakiś temat daje się myśleć inaczej. Można by powiedzieć poglądowo, że tak naprawdę byty w naszym umyśle są powoływane pewną wspólną, społeczną mocą - my je przyjmujemy, a z racji na wspólnotę źródeł, wydają się nam one absolutnie identyczne. Problem w tym, że jest to efekt osiągany powszechnością źródła, a nie samą istotą sprawy. Starożytni fizycy nie dostrzegali poprawnie zjawiska tarcia, bo jest ono dostępne na każdym kroku (dlatego arystotelesowska fizyka była ewidentnie błędna). Podobnie jest z budowaniem pojęć w umyśle - dostajemy je od systemu edukacyjnego, od społeczeństwa, przyjmując, że "one takie po prostu SĄ".
W rzeczywistości jednak sprawa jest o wiele bardziej złożona. Byty intelektu tak naprawdę nie "istnieją" w tym sensie, że można je jakoś dotknąć, przesunąć, ustabilizować w umyśle. Jeśli ktoś błędnie rozumie jakieś pojęcie, to będzie działał z tym błędem. Z resztą, nawet nie wiemy, czy nie powinniśmy mówić zamiast o "błędnym rozumieniu pojęcia" raczej o "alternatywnym rozumieniu pojęcia". Bo nieraz się w historii myśli ludzkiej okazywało, że koncepcje uznawane powszechnie za błędne, ostatecznie zastępowały te "prawidłowe". Nie mamy więc jakiegoś absolutnego mechanizmu, który rozsądzałby pojęcia poprawne, od niepoprawnych, jest tylko arbitralna decyzja, dokonywana najczęściej mechanizmami konsensusu społecznego.
Teizm jest związany z wprowadzeniem do układanki koncepcji DUCHA. To jest dość trudna koncepcja. Ale można by o niej mówić, jak o pewnej MOCY ŚWIADOMOŚCI W KREOWANIU I UTRZYMYWANIU BYTÓW MYŚLI. Ta moc jest potrzebna, jest niezbędna. Nie dostrzegamy jej znaczenia, bo pewne rzeczy mamy dane gratis, bo one przychodzą do naszego umysłu jako swego rodzaju oczywistość. Więc nie pytamy skąd się wzięły. A wzięły się właśnie z owego ulotnego, nie dostępnego zmysłami "medium" duchowego, z jakiejś wszechobecnej MOCY MYŚLI, z przenikającego wszystko nieustannego pulsowania pytań i różnych do nich odpowiedzi, z testowanych wariantów możliwych logik, z (podobnego do mechanizmu próżni kwantowej) wyłaniania się pierwocin myśli, prób wmontowania ich w różne rozumowania i "zaliczania" efektów tej operacji.
Teizm - powtórzę w postaci zaawansowanej, a nie tej kulturowej, skupiającej się na zwyczajach i moralności - wprowadza ład w układ myśli, odczuć, intelektu. On uczy, że myśli, doznania, uczucia nie biorą się znikąd, lecz są naszym "zanurzeniem się" w głębszą rzeczywistość - w rzeczywistość Ducha, w Boga. Dopiero po poprawnym zanurzeniu się w tę rzeczywistość, po skonfigurowaniu uczuć, myśli, woli, umysł będzie w stanie działać w stanie równowagi.
Czysto intelektualne spojrzenie na rozumowanie zwykle opiera się na przeoczeniu swoistej "fizyki myśli". Myśl wymaga jakby "energii", można by ją postrzegać w kontekście "potencjałów" wyznaczających obszary mnie, albo bardziej adekwatne dla konstrukcji intelektualnych. Istotna rolę w owej "grze" mają uczucia, związane z ideą celowości - tworzymy nasze byty myślowe "po coś", później ogniskując nasze rozpoznania w obszarze celu (myśli). Cele myśli są jakoś podtrzymywane różnymi postaciami uczuć - tych form, które utrzymują rozważania "w kupie" nawet gdy sobie zaprzeczamy w jakiś sposób (roboczo). Dlatego to możemy w ogóle rozważać takie pojęcia jak "sprzeczność", "paradoks", "błąd". Te "wywrotne" pojęcia nie rozrzucają nam przestrzeni myśli, bo forma uczucia, w jakimś stopniu "niewrażliwa" na fakt sprzeczności, utrzymuje reflektor myślowej uwagi w pobliżu celu. Utrzymuje mechanizmami niezależnymi od "czystego intelektu". To wszystko razem (i aspekty, o których nie wspomniałem) tworzy swoistą "materię i przestrzeń ducha" - medium, w którym spoczywa, pławi się, przekształca świadomość.
Najwyższą postać "duchowej spójności" osiąga Bóg. Umysł, aby się nie rozsypał pod naporem sprzeczności, niepewności, niejasności rozpoznań i tworzonych modeli, musi - przynajmniej co jakiś czas - "doładować się", uporządkować "dotykając" boskiej kompletnosci, doskonałości, "logiczności" przywracając sobie równowagę, gdy burze zbyt "rozwichrzonych" swoją wolnością idei, wydrenują spójność emocjonalno - intelektualną myśli. Inaczej mielibyśmy wielki problem z utrzymaniem się w stanie myślowo - uczuciowej równowagi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin