|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Genkaku
Wizytator
Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: pochodzą te myśli?
|
Wysłany: Sob 15:03, 02 Gru 2006 Temat postu: Skąd ta siła w człowieku ? |
|
|
Wątek ów jest gałęzią wyrastającą z "Czy czlowiek potrzebuje Boga?"
A to było tak...
Wujzboj napisał: | -Kazdy blad i kazdy pech w sumie obroci sie na dobre, |
Genkaku napisał: | * Jeśli "pech sprawi", że stracisz ręce, to nie wiem jak to miałoby się obrócić na dobre... |
WujZboj napisał: | Rozejrzyj sie po świecie. Pozytywny stosunek do życia pozwala ludziom dotknietym wszelakimi nieszczesciami zamienic wszystko na czynnik budujacy ich osobowosc. Po prostu cos sie w ich zyciu skonczylo - widocznie na starym etapie nie mogli osiagnac nic wiecej naprawde znaczacego - i zaczelo sie cos zupelnie innego, co niewatpliwie jest trudniejszym wyzwaniem, ale Z ZALOZENIA nie jest wyzwaniem ponad sily, lecz stanowi szanse na osiagniecie czegos wiecej.
Dla osoby wierzacej w Boga, nieszczescie ja spotykajace jest wyrazem tego, ze Bog ufa w jej umiejetnosci radzenia sobie ze soba i swiatem. |
Genkaku napisał: | Jeśli uważasz, że człowiek bez rąk może osiągnąć więcej niż ten sam człowiek z rękami, to ok. |
WujZboj napisał: | Jesli zycie swiadomosci konczy sie z momentem smierci ciala, wtedy utrata rak jest (przy dzisiejszym stanie medycyny i opieki spolecznej) dla czlowieka praktycznie nieodwracalną katastrofą. W przeciwnym wypadku wyglada to zupelnie inaczej: jest to zakonczenie jednego etapu i przejscie - na skutek decyzji Glownego Arbitra - na wyzszy poziom trudnosci, przejscie do warunkow, w ktorych doswiadczenie i dostepne srodki dzialania kieruja uwage na takie aspekty swiata zewnetrznego i wewnetrznego, ktore w zwyklych warunkach sa malo zauwazalne i mają maly wplyw na zachowanie i rozwoj czlowieka. |
Genkaku napisał: | Żaden Główny Arbiter nie jest do tego potrzebny. |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Pan Gąsienica
Wizytator
Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1184
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Szczecin
|
Wysłany: Sob 15:12, 02 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Wątek na czasie. Przykład do dyskusji:
W mojej Wspólnocie kilka dni temu ksiądz opowiadał o spotkaniu z młodym człowiekiem, który w wyniku wypadku został sparaliżowany do wysokości piersi. Podobno dawno nie rozmawiał z kimś tak pełnym radości i pogody ducha. Facet żartował sobie, że teraz jego żona jest bardzo zadowolona, że jej nie ucieknie (), a całe zdarzenie przyjmował bez zastrzeżeń jako wolę Boga.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość który mówi Ni
Dołączył: 26 Wrz 2006
Posty: 622
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 17:35, 02 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Pan Gąsienica napisał: | Wątek na czasie. Przykład do dyskusji:
W mojej Wspólnocie kilka dni temu ksiądz opowiadał o spotkaniu z młodym człowiekiem, który w wyniku wypadku został sparaliżowany do wysokości piersi. Podobno dawno nie rozmawiał z kimś tak pełnym radości i pogody ducha. Facet żartował sobie, że teraz jego żona jest bardzo zadowolona, że jej nie ucieknie (), a całe zdarzenie przyjmował bez zastrzeżeń jako wolę Boga. |
Dla mnie to jest jakaś aberracja. Jezus Chrystus wiadomej nocy pocił się krwawym potem, a powinien chyba być całkiem wyluzowany mając pewność, że Główny Arbiter nie zlecił mu zadania ponad siły, a potem z krzyża opowiadać dowcipy, że go ładnie i porządnie przybili, więc teraz już Bogu Ojcu nie ucieknie. A On tymczasem czuł się przez Boga opuszczony...
Wychodzi na to, że JCh miał mniej wiary niż Wuj.
P.S. Czy można wiedzieć, co to za twoja współnota (a nawet Wspólnota), skoro już o niej wspomniałeś?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
levis
Wizytator
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1066
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 22:43, 02 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Ni, wydaje mi się, że to kwestia pogodzenia się z losem. W chwili tragedii, i zapewne długo po niej, ten sparaliżowany człowiek przeżywał coś, co dla nas zdrowych jest niewyobrażalnym cierpieniem. Jezus, mimo swych cierpień w Ogrójcu, nie zrezygnował z oddania swego życia za nas. Nie wyobrażamy też sobie, że mogłoby być inaczej. Tego wymagał Boski plan zbawienia.
To, że w całokształcie historia zbawienia jest logiczna i harmonijna, nie wykluczało niewymownych cierpień Jezusa. To, że człowiek sparaliżowany odnalazł harmonię w wierze nie wyklucza tego, że wcześniej musiał przecierpieć ogromnie wiele. W chwilach tragicznych po prostu nie myśli się o wiecznej harmonii i jest to naturalne.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość który mówi Ni
Dołączył: 26 Wrz 2006
Posty: 622
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 0:17, 03 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
levis napisał: | Ni, wydaje mi się, że to kwestia pogodzenia się z losem. |
Dla mnie "pogodzenie się z losem" nie jest chrześcijańską cnotą, a jakimś dzikim pogańskim przesądem.
Cytat: | Nie wyobrażamy też sobie, że mogłoby być inaczej. Tego wymagał Boski plan zbawienia. |
Kto sobie nie wyobraża? Jak akurat sobie wyobrażam bez specjalnych kłopotów.
Cytat: | To, że w całokształcie historia zbawienia jest logiczna i harmonijna |
Mógłbyś to jakoś uzasadnić. Zwłaszcza tę "harmonijność"... A może zamiast "jest" trzeba po prostu wstawić "mocno wierzę, że jest"?
Napisałeś też, że cierpienia Jezusa były "niewymowne"? Czy to miało znaczy, że nawet od samej strony "doznaniowej" uważasz je za szczególne? Owszem, był to niezły hardkor, ale wielu ludzi i wcześniej i później cierpiało znacznie dłużej, a zarazem - jak można rozsądnie przypuszczać - doznawali bólu o podobnym natężeniu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ptr
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 1505
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 9:32, 03 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Czy ja się bardzo mylę, że ten problem sprowadza się do tego, jaki jest sens istnienia cierpienia na świecie?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Pan Gąsienica
Wizytator
Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1184
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Szczecin
|
Wysłany: Nie 10:04, 03 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Gość który mówi Ni napisał: |
Dla mnie to jest jakaś aberracja. |
Dosyć podobna do aberracji świętego Pawła:
Cytat: | Dlatego mam upodobanie w moich słabościach, w obelgach, w niedostatkach, w prześladowaniach, w uciskach z powodu Chrystusa. Albowiem ilekroć nie domagam, tylekroć jestem mocny (2 Kor 12,10)
Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony dopełniam niedostatki udręk Chrystusa w moim ciele dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół (Kol 1,24) |
Jeszcze jeden przykład:
Cytat: | Cierpiał na nieuleczalną chorobę, która ograniczała jego działanie. I zapewniał mnie z niekłamaną radością: "Choroba postępuje ze mną właściwie i kocham ją coraz bardziej; gdybym mógł o tym decydować, chciałbym się narodzić i żyć tak ze sto razy!"
św. Josemaria Ecriva "Bruzda" |
Gość który mówi Ni napisał: | z krzyża opowiadać dowcipy, że go ładnie i porządnie przybili |
Zlituj się.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość który mówi Ni
Dołączył: 26 Wrz 2006
Posty: 622
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 10:49, 03 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Pan Gąsienica napisał: | Dosyć podobna do aberracji świętego Pawła:
|
Nie bardzo podobna. W obu wypowiedziach św. Pawła jest mocny akcent nie na same cierpienia, a na ich powód: Paweł mianowicie cierpi jako prześladowany apostoł Chrystusa, którą to fuchę dobrowolnie wziął na siebie. Swoje cierpienie traktuje jako powierdzenie, że gorliwie i bezkompromisowo wykonuje powierzone mu zadanie. To coś jak bąble na rękach u spracowanego człowieka, który jest dumy, że nie oszczędzając się tyle zrobił.
Wiem, że bez trudu znajdziesz mi w chrześcijaństwie wątki masochistyczne, ale od początku tak nie było. Jezus nawet całkiem rozsądnie radził, że w wypadku prześladowań w pierwszym rzędzie należy brać nogi za pas.
Cytat: | Jeszcze jeden przykład:
Cytat: | Cierpiał na nieuleczalną chorobę, która ograniczała jego działanie. I zapewniał mnie z niekłamaną radością: "Choroba postępuje ze mną właściwie i kocham ją coraz bardziej". |
|
No cóż, pewnie zwolennicy "lekarskiej" eutanazji byliby ci wdzięczni za ten przykład, pokazujący, że w sytuacjach krańcowych ludzie często bredzą, więc nawet nie trzeba pytać pacjenta przed podjęciem decyzji.
Dla mnie "kochanie choroby" to kult Boga-potwora. Podejrzewam, że przynajmniej niektóre ofiary wyrywania serca u Azteków też czuły się wyróżnione i kładły się na stole ofiarnym z "niekłamaną radością".
Cytat: | Gość który mówi Ni napisał: | z krzyża opowiadać dowcipy, że go ładnie i porządnie przybili |
Zlituj się. |
A czemuż to? Jeśli bawią ciebie dowcipy sparaliżowanego, to powinno odpowiadać to twojemu poczuciu humoru. Chyba że cię nie bawią, ale wtedy nie rozumiem, co w tej sytuacji widzisz duchowo pociągającego. Sparaliżowany, który opowiada dowcipy, w dodatku nieśmieszne...
Jeśli cię nie zrozumiałem, a kwestia jest subtelna, to wytłumacz jaśniej.
Czy jesteś, bracie, neonem? Jeśli tak (a komputery Szin Bejt nigdy się nie mylą), to może najpierw przekażmy sobie w ten Dzień Pański pocałunek pokoju.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
anbo
Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6492
Przeczytał: 7 tematów
|
Wysłany: Nie 11:59, 03 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Gąsienica napisał: | Facet żartował sobie, że teraz jego żona jest bardzo zadowolona, że jej nie ucieknie (), a całe zdarzenie przyjmował bez zastrzeżeń jako wolę Boga. |
Ukrzyżowany śpiewałby o znajdowaniu jasnej strony życia (jak w "Żywocie Briana"). W piekle też?
levis napisał: | w całokształcie historia zbawienia jest logiczna i harmonijna |
Nie wydaje mi się. Ale to na inny wątek. Kiedyś.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Pan Gąsienica
Wizytator
Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1184
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Szczecin
|
Wysłany: Nie 16:02, 03 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Gość który mówi Ni napisał: |
Czy jesteś, bracie, neonem? Jeśli tak (a komputery Szin Bejt nigdy się nie mylą), to może najpierw przekażmy sobie w ten Dzień Pański pocałunek pokoju. |
Pokój z Tobą
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
levis
Wizytator
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1066
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 16:03, 03 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Gość który mówi Ni napisał: |
Dla mnie "pogodzenie się z losem" nie jest chrześcijańską cnotą, a jakimś dzikim pogańskim przesądem. |
Nie spotkałeś się z tym, gdy mocno wierząca osoba uważa, że "odnalazła sens cierpienia w wierze". To może nasza wiara odbiera cierpieniu sens? Tak uważasz?
Cytat: | Kto sobie nie wyobraża? Jak akurat sobie wyobrażam bez specjalnych kłopotów. |
Wierzysz w całą historię grzechu, ale dopuszczasz to, że grzech mógł nie być odkupiony, zważywszy Boskie Miłosierdzie?
Cytat: | Mógłbyś to jakoś uzasadnić. Zwłaszcza tę "harmonijność"... A może zamiast "jest" trzeba po prostu wstawić "mocno wierzę, że jest"? |
Zgoda, dla wierzącego człowieka trzeba to wstawić.
Cytat: | Napisałeś też, że cierpienia Jezusa były "niewymowne"? Czy to miało znaczy, że nawet od samej strony "doznaniowej" uważasz je za szczególne? Owszem, był to niezły hardkor, ale wielu ludzi i wcześniej i później cierpiało znacznie dłużej, a zarazem - jak można rozsądnie przypuszczać - doznawali bólu o podobnym natężeniu. |
Wielu ludzi cierpiało i cierpiało niewymownie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość który mówi Ni
Dołączył: 26 Wrz 2006
Posty: 622
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 16:26, 03 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
levis napisał: | Gość który mówi Ni napisał: |
Dla mnie "pogodzenie się z losem" nie jest chrześcijańską cnotą, a jakimś dzikim pogańskim przesądem. |
Nie spotkałeś się z tym, gdy mocno wierząca osoba uważa, że "odnalazła sens cierpienia w wierze". To może nasza wiara odbiera cierpieniu sens? Tak uważasz?
|
"Odnaleźć sens" to mało. Nie godzę się z bardzo wieloma sensownymi zjawiskami. Gdy detektyw odnajduje sens w zbrodni i po motywach dochodzi do sprawcy, nie musi to koniecznie prowadzić do jego "pogodzenia się" z tym, że np. "taka jest społeczna rzeczywistość", prawda? Chyba, że używasz słowa "sens" w jakimś specyficznym sensie.
Cytat: | Cytat: | Kto sobie nie wyobraża? Jak akurat sobie wyobrażam bez specjalnych kłopotów. |
Wierzysz w całą historię grzechu, ale dopuszczasz to, że grzech mógł nie być odkupiony, zważywszy Boskie Miłosierdzie? |
Znakomicie sobie wyobrażam, że mógłbym żyć PRZED Odkupieniem. W gruncie rzeczy i dziś wielu ludzi żyje właściwie przed Odkupieniem, bo Dobra Nowina do nich nie dotarła.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 23:23, 03 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
A co to wszystko ma do stwierdzenia, ze
wuj napisał: | Pozytywny stosunek do życia pozwala ludziom dotknietym wszelakimi nieszczesciami zamienic wszystko na czynnik budujacy ich osobowosc. Po prostu cos sie w ich zyciu skonczylo - widocznie na starym etapie nie mogli osiagnac nic wiecej naprawde znaczacego - i zaczelo sie cos zupelnie innego, co niewatpliwie jest trudniejszym wyzwaniem, ale Z ZALOZENIA nie jest wyzwaniem ponad sily, lecz stanowi szanse na osiagniecie czegos wiecej.
Dla osoby wierzacej w Boga, nieszczescie ja spotykajace jest wyrazem tego, ze Bog ufa w jej umiejetnosci radzenia sobie ze soba i swiatem. |
Wiara ta nie każe człowiekowi szukać nieszczęścia, ani nie czyni bolu - rozkoszą; przeciwnie, nieszczęście i ból pozostają czymś, czego należy unikać. Wiara ta natomiast pozwala człowiekowi znajdować pozytywne aspekty w tym nieszczęściu, którego uniknąć się NIE DAŁO. I w efekcie pozwala przemieniać napotkane zło - w dobro.
Po prostu są na tym świecie drogi łatwiejsze, przyjemniejsze i szczęśliwsze, i są na tym świecie drogi trudniejsze, nieprzyjemniejsze i nieszczęśliwsze. Sztuka polega na tym, by - starając się unikać nieszczęśliwych wydarzeń w swoim i cudzym życiu - umieć pozytywnie zareagować również wtedy, gdy się taki unik nie powiedzie lub gdy jest po prostu z jakiegoś powodu niemożliwy albo nieakceptowalny. To sztuka bardzo trudna, a wiara w Boga pomaga, by udawała się częściej.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość który mówi Ni
Dołączył: 26 Wrz 2006
Posty: 622
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 10:15, 04 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Ostatnio zmieniony przez Gość który mówi Ni dnia Sob 14:00, 08 Mar 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 16:23, 04 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Zacznijmy od tego, ze nie bardzo wiem, z kim teraz polemizujesz, Ni... Powtarzasz moje stwierdzenia twoimi slowami, nadajac im forme polemiczna.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość który mówi Ni
Dołączył: 26 Wrz 2006
Posty: 622
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 16:42, 04 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Ostatnio zmieniony przez Gość który mówi Ni dnia Sob 13:59, 08 Mar 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 0:48, 07 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Wlasnie mowie: potwierdzasz moje stwierdzenia twoimi slowami:
wuj napisał: | Pozytywny stosunek do życia pozwala ludziom dotknietym wszelakimi nieszczesciami zamienic wszystko na czynnik budujacy ich osobowosc. Po prostu cos sie w ich zyciu skonczylo - widocznie na starym etapie nie mogli osiagnac nic wiecej naprawde znaczacego - i zaczelo sie cos zupelnie innego, co niewatpliwie jest trudniejszym wyzwaniem, ale Z ZALOZENIA nie jest wyzwaniem ponad sily, lecz stanowi szanse na osiagniecie czegos wiecej.
Dla osoby wierzacej w Boga, nieszczescie ja spotykajace jest wyrazem tego, ze Bog ufa w jej umiejetnosci radzenia sobie ze soba i swiatem.
Wiara ta nie każe człowiekowi szukać nieszczęścia, ani nie czyni bolu - rozkoszą; przeciwnie, nieszczęście i ból pozostają czymś, czego należy unikać. Wiara ta natomiast pozwala człowiekowi znajdować pozytywne aspekty w tym nieszczęściu, którego uniknąć się NIE DAŁO. I w efekcie pozwala przemieniać napotkane zło - w dobro.
Po prostu są na tym świecie drogi łatwiejsze, przyjemniejsze i szczęśliwsze, i są na tym świecie drogi trudniejsze, nieprzyjemniejsze i nieszczęśliwsze. Sztuka polega na tym, by - starając się unikać nieszczęśliwych wydarzeń w swoim i cudzym życiu - umieć pozytywnie zareagować również wtedy, gdy się taki unik nie powiedzie lub gdy jest po prostu z jakiegoś powodu niemożliwy albo nieakceptowalny. To sztuka bardzo trudna, a wiara w Boga pomaga, by udawała się częściej. | Ni napisał: | Każdy z nas zapewne zna z własnego otoczenia ludzi, których nieszczęście złamało. Faceta, który się rozpił po odejściu żony. Kobietę, która po śmierci dziecka straciła wiarę i ma teraz cyniczny stosunek do życia itp. itd. Nie wiem, jaki ma sens uparte utrzymywanie wbrew faktom, że nieszczęście, które ich dotknęło, "nie było ponad ich siły". Owszem, niektórzy potrafią wyjść z takiego dołka, ale wobec wielu innych nie ma najmniejszych podstaw, by tak sądzić. Równie dobrze można by się umówić, że ktoś wyjący z bólu "z założenia" wyśpiewuje radosne Alleluja na cześć swego Stwórcy.
W Modlitwie Pańskiej prośba tradycyjnie przekładana "i nie wódź nas na pokuszenie" znaczy w bardziej dosłownym przekładzie po prostu "nie doświadczaj nas", "nie wystawiaj nas na próbę". Dlaczego Jezus radzi jednak o to prosić, skoro z założenia nie ma podobno doświadczeń ponad siły, doświadczeń, które mogą stać się pokuszeniem.
Na zdrowy rozum powiniśmy raczej prosić o nowe wyzwania, które nie są ponad nasze siły i które dadzą nam szanse "na osiągnięcie czegoś więcej". |
Potwierdzasz to, co napisalem. Nie wiem wiec, z kim i z czym polemizujesz. Jesli widzisz jakas roznice, to prosze wyjasnij, na czym ona polega.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 16:40, 09 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Genkaku przypomniał mi, ze nie odniosłem się do drugiego punktu w jego poście otwierającym ten watek:
wuj napisał: | Jesli zycie swiadomosci konczy sie z momentem smierci ciala, wtedy utrata rak jest (przy dzisiejszym stanie medycyny i opieki spolecznej) dla czlowieka praktycznie nieodwracalną katastrofą. W przeciwnym wypadku wyglada to zupelnie inaczej: jest to zakonczenie jednego etapu i przejscie - na skutek decyzji Glownego Arbitra - na wyzszy poziom trudnosci, przejscie do warunkow, w ktorych doswiadczenie i dostepne srodki dzialania kieruja uwage na takie aspekty swiata zewnetrznego i wewnetrznego, ktore w zwyklych warunkach sa malo zauwazalne i mają maly wplyw na zachowanie i rozwoj czlowieka. | Genkaku napisał: | Żaden Główny Arbiter nie jest do tego potrzebny. |
Jednak gdy poza tym światem nie ma dla człowieka nic, to ów "wyższy poziom trudności" ma w sobie niewiele pozytywnego (jeśli w ogóle). Co może mieć sparaliżowany człowiek z tego, ze do końca życia nie będzie mógł sie z nikim skontaktować i będzie we wszystkim od innych zależny? Naturalnie, jeśli jest silny psychicznie, to będzie jakoś wspinał się na ten swój Mount Everest (przypominam: ludzie wchodzą na Mount Everest dlatego, ze Mount Everest jest). Ale sens wszystkich jego osiągnięć podczas tej wspinaczki zniknie z momentem jego śmierci, nic nie zostanie dla nikogo. Zupełnie inaczej wygląda ta (ekstremalna) sytuacja dla człowieka wierzacego w wieczne życie. A najlepiej przedstawia się ona z punktu widzenia człowieka wierzącego w Boga, który go kocha i który jest przy nim przez cały czas dbając o to, by nic nie działo się bez sensu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Genkaku
Wizytator
Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: pochodzą te myśli?
|
Wysłany: Sob 21:06, 09 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: | Naturalnie, jeśli jest silny psychicznie, to będzie jakoś wspinał się na ten swój Mount Everest (przypominam: ludzie wchodzą na Mount Everest dlatego, ze Mount Everest jest). Ale sens wszystkich jego osiągnięć podczas tej wspinaczki zniknie z momentem jego śmierci, nic nie zostanie dla nikogo. | Tak, wiem. Ale ten fakt nie ujmuje zupełnie nic ani z trudów, ani z zysków, ani ze szczęścia, które udało się człowiekowi osiągnąć za jego życia.
wujzboj napisał: | Zupełnie inaczej wygląda ta (ekstremalna) sytuacja dla człowieka wierzacego w wieczne życie. A najlepiej przedstawia się ona z punktu widzenia człowieka wierzącego w Boga, który go kocha i który jest przy nim przez cały czas dbając o to, by nic nie działo się bez sensu. | Wygląda inaczej, co nie zmienia faktu, że człowiek jest w stanie czerpać satysfakcję z życia i widzieć w nim swój sens, nie wierząc w Boga, ani w życie pozagrobowe, a będąc w pewien sposób niesprawny po wypadku.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 23:25, 09 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Ależ ja nie twierdzę, ze nie można czerpać satysfakcji z życia i widzieć w nim sensu, jeśli nie wierzy się w Boga lub w życie pozagrobowe! Sam bylem ateistą i bynajmniej nie odbierało mi to ani satysfakcji ani sensu życia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Genkaku
Wizytator
Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: pochodzą te myśli?
|
Wysłany: Nie 12:46, 10 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
W takim razie w mocy pozostaje moja odpowiedź:
wujzboj napisał: | Jesli zycie swiadomosci konczy sie z momentem smierci ciala, wtedy utrata rak jest (przy dzisiejszym stanie medycyny i opieki spolecznej) dla czlowieka praktycznie nieodwracalną katastrofą. W przeciwnym wypadku wyglada to zupelnie inaczej: jest to zakonczenie jednego etapu i przejscie - na skutek decyzji Glownego Arbitra - na wyzszy poziom trudnosci, przejscie do warunkow, w ktorych doswiadczenie i dostepne srodki dzialania kieruja uwage na takie aspekty swiata zewnetrznego i wewnetrznego, ktore w zwyklych warunkach sa malo zauwazalne i mają maly wplyw na zachowanie i rozwoj czlowieka. | Genkaku napisał: | Żaden Główny Arbiter nie jest do tego potrzebny. |
Co zamyka między nami ten, wytworzony tylko do wyjaśnienia powyższej wątpliwości, temat, dzięki czemu możemy ckoncentrować się na reszcie wątków.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 16:48, 10 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Jesli to miales na mysli, to rzeczywiscie mamy rzecz wyjasniona.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|