Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Powrót do wiary w Boga
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mat




Dołączył: 28 Maj 2007
Posty: 2977
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 15:30, 07 Wrz 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Dla mnie to przedstawianie sprawy przez naszych ateistów, to tylko bicie piany. Spora część naukowców jest teistami i zupełnie to im w pracy nie przeszkadza, a także praca nie przeszkadza im być teistami.

W pracy im to zupełnie nie przeszkadza bo przed wejściem do pracy wyrzucają cuda, aniołki, wniebowstąpienia etc. na śmietnik. Dlatego nigdy nie usłyszysz o np teiście biologu/patologu, który wydałby merytoryczną opinie, że brak zwłok wynika np. z ich zmartwychwstania. Natomiast katolik-psychiatra jak usłyszy, że ktoś mu opowiada o tym, ze ukazuje mu się Jezus, to wyśle go skierowanie do Tworek albo przypisze silne leki.

Michał Dyszyński napisał:
Nawet jeśli w jakimś tam historycznym okresie tego rodzaju konflikty na linii religia - nauka się pojawiały, to dzisiaj już odeszły one w przeszłość.

No pewnie że odeszły, bo po prostu religia została zmasakrowana przez naukę, ten spór to historia. Jeszcze 100 lat temu w celu ochrony przed piorunem nosiłbyś ze sobą dzwonek loretański albo chował się pod krzyżem. Dziś religianci twierdzą, ze krzyż nie chroni lepiej przed piorunem niż śmierdzącą wiata przystankowa. W zasadzie dziś jesteście scjentystami.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:20, 07 Wrz 2019    Temat postu:

Kruchy04 napisał:

Dobrze, że "więź" wziąłeś w cudzysłów. Bo to jedyna taka "więź", gdzie druga strona absolutnie się ukrywa, wysyła rzekomo tylko swoich zdemoralizowanych pośredników i grozi przez nich, że jak go nie pokochasz to wieczność spędzisz w ognistych męczarniach.

Ale bzdury...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy


PostWysłany: Sob 16:43, 07 Wrz 2019    Temat postu:

Andy72 napisał:
Kruchy04 napisał:

Dobrze, że "więź" wziąłeś w cudzysłów. Bo to jedyna taka "więź", gdzie druga strona absolutnie się ukrywa, wysyła rzekomo tylko swoich zdemoralizowanych pośredników i grozi przez nich, że jak go nie pokochasz to wieczność spędzisz w ognistych męczarniach.

Ale bzdury...

Od jakichś 10 lat szukam kogoś, kto będzie potrafił powiedzieć cokolwiek o autentycznej "więzi" z Bogiem, co nie będzie jedynie jego reinterpretacją biblii.
Wiem, że byli tacy ludzie na świecie, a może nawet są dzisiaj. Dla pozostałych jednak, rozwodzenie się o "więzi" z Bogiem, jest po prostu koloryzowanym wymysłem.


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Sob 16:43, 07 Wrz 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:49, 07 Wrz 2019    Temat postu:

Banjankri napisał:

Od jakichś 10 lat szukam kogoś, kto będzie potrafił powiedzieć cokolwiek o autentycznej "więzi" z Bogiem, co nie będzie jedynie jego reinterpretacją biblii.
Wiem, że byli tacy ludzie na świecie, a może nawet są dzisiaj. Dla pozostałych jednak, rozwodzenie się o "więzi" z Bogiem, jest po prostu koloryzowanym wymysłem.

Jeśli szczerze szukasz a nie jesteś tylko na "nie", to polecam choćby wypowiedzi księdza Blachnickiego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy


PostWysłany: Sob 17:16, 07 Wrz 2019    Temat postu:

Andy72 napisał:
Banjankri napisał:

Od jakichś 10 lat szukam kogoś, kto będzie potrafił powiedzieć cokolwiek o autentycznej "więzi" z Bogiem, co nie będzie jedynie jego reinterpretacją biblii.
Wiem, że byli tacy ludzie na świecie, a może nawet są dzisiaj. Dla pozostałych jednak, rozwodzenie się o "więzi" z Bogiem, jest po prostu koloryzowanym wymysłem.

Jeśli szczerze szukasz a nie jesteś tylko na "nie", to polecam choćby wypowiedzi księdza Blachnickiego.

No czytam i czytam, ale nie mogę znaleźć niczego, w czym ksiądz mówi o relacji z Bogiem. Pisze jedynie, jak tą relację osiągnąć. Mnie nie interesują rady, a relacje. Blachnicki zdaje się być kolejnym nauczycielem, o czysto akademickiej relacji z Bogiem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 17:19, 07 Wrz 2019    Temat postu:

A może życiorys św. Teresy z Avila?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy


PostWysłany: Sob 17:42, 07 Wrz 2019    Temat postu:

Andy72 napisał:
A może życiorys św. Teresy z Avila?

Tak jak pisałem, byli tacy ludzie i św. Teresa z Avile może się do nich zaliczać. Niestety, nie ma jej na naszym forum. Na naszym forum, boskie więzi są z idei.


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Sob 17:43, 07 Wrz 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 95 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 18:00, 07 Wrz 2019    Temat postu:

mat napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Dla mnie to przedstawianie sprawy przez naszych ateistów, to tylko bicie piany. Spora część naukowców jest teistami i zupełnie to im w pracy nie przeszkadza, a także praca nie przeszkadza im być teistami.

W pracy im to zupełnie nie przeszkadza bo przed wejściem do pracy wyrzucają cuda, aniołki, wniebowstąpienia etc. na śmietnik


Akurat ty wiesz gdzie "wyrzucają". Ze swym pojmowaniem nauki zatrzymałeś się gdzieś na poziomie piętnastolatka. Zresztą w ogóle jesteś mentalnie gdzieś na tym poziomie

Wytłumacz mi czemu ktoś wchodzący do laboratorium ma widzieć Boga w każdej próbówce, poruszającego każdym kryształkiem. Od 10 lat nie jesteś w stanie odpowiedzieć na to pytanie

mat napisał:
Dlatego nigdy nie usłyszysz o np teiście biologu/patologu, który wydałby merytoryczną opinie, że brak zwłok wynika np. z ich zmartwychwstania


A kto "ustalił" z czego ma wynikać jakiś brak zwłok? Która to niby "metoda naukowa" coś takiego "ustala"? Podaj nazwę tej metody

mat napisał:
Natomiast katolik-psychiatra jak usłyszy, że ktoś mu opowiada o tym, ze ukazuje mu się Jezus, to wyśle go skierowanie do Tworek albo przypisze silne leki


Znowu: na podstawie czego tak uzna? Podaj nazwę tej metody. Podaj nazwę psychiatry, który tylko i wyłącznie na podstawie takiego stwierdzenia wyśle kogoś takiego do Tworek

mat napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Nawet jeśli w jakimś tam historycznym okresie tego rodzaju konflikty na linii religia - nauka się pojawiały, to dzisiaj już odeszły one w przeszłość.

No pewnie że odeszły, bo po prostu religia została zmasakrowana przez naukę, ten spór to historia. Jeszcze 100 lat temu w celu ochrony przed piorunem nosiłbyś ze sobą dzwonek loretański albo chował się pod krzyżem. Dziś religianci twierdzą, ze krzyż nie chroni lepiej przed piorunem niż śmierdzącą wiata przystankowa. W zasadzie dziś jesteście scjentystami.


Nie przypominam sobie żebym był scjentystą. No ale dla ciebie "scjentyzmem" jest już samo to, że ktoś nie widzi Boga siedzącego w każdej próbówce i poruszającego każdym kryształkiem. Żyjesz po po prostu we własnej bańce

Najlepsze jest to, że to nie teiści zamordowali autorytet nauki ale zrobili to ateiści. Hume był ateistą i zakatrupił indukcję. Ateista Bertrand Russell napisał, że od czasów Hume'a uprawianie nauki to tylko harmonizowanie iluzji i nauka przestała być racjonalna. Obwinił też Hume'a za rozpanoszenie się irracjonalizmu w XVIII i XIX wieku. Następnie był Popper, Feyerabend i Kuhn. Też ateiści, którzy tylko dorżnęli scjentyzm. Kuhn porzucił fizykę na rzecz filozofii. Dziś nie ma już takiej nauki o jakiej fantazjujesz ty i podobni tobie gimboateiści. Ostały się już tylko instytuty naukowe służące korporacjom. Rządzi pieniądz i granty. Dawna wizja romantycznej nauki, która bezstronnie poszukuje prawdy, odeszła do lamusa. John Horgan w książce "Koniec nauki" przeprowadza wywiady z najwybitniejszymi współczesnymi fizykami, którzy to potwierdzają. Opowiadają oni, że wielu ich kolegów po fachu zostawia pracę fizyka dla korporacji lub Wall Street gdy odkrywają, że w nauce rządzi tylko kasa i granty. Wolą pracę w korpo niż żebranie o granty. Tak wyglądają realia po zderzeniu z twoim naiwnym obrazem "nauki"


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Sob 18:14, 07 Wrz 2019, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
O.K.




Dołączył: 05 Maj 2012
Posty: 2293
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 18:12, 07 Wrz 2019    Temat postu:

fedor napisał:
Najlepsze jest to, że to nie teiści zamordowali autorytet nauki ale zrobili to ateiści. Hume był ateistą i zakatrupił indukcję. Ateista Bertrand Russell napisał, że od czasów Hume'a uprawianie nauki to tylko harmonizowanie iluzji i nauka przestała być racjonalna. Obwinił też Hume'a za rozpanoszenie się irracjonalizmu w XVIII i XIX wieku. Następnie był Popper, Feyerabend i Kuhn. Też ateiści, którzy tylko dorżnęli scjentyzm. Kuhn porzucił fizykę na rzecz filozofii. Dziś nie ma już takiej nauki o jakiej fantazjujesz ty i podobni tobie gimboateiści. Ostały się już tylko instytuty naukowe służące korporacjom. Rządzi pieniądz i granty. Dawna wizja romantycznej nauki, która bezstronnie poszukuje prawdy, odeszła do lamusa. John Horgan w książce "Koniec nauki" przeprowadza wywiady z najwybitniejszymi współczesnymi fizykami, którzy to potwierdzają. Opowiadają oni, że wielu ich kolegów po fachu zostawia pracę fizyka dla korporacji lub Wall Street gdy odkrywają, że w nauce rządzi tylko kasa i granty. Wolą pracę w korpo niż żebranie o granty. Tak wyglądają realia po zderzeniu z twoimi naiwnym obrazem "nauki"


Moge sie tylko podpisać pod tym -obiema rękami.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:36, 07 Wrz 2019    Temat postu:

Coś takiego....
Giennadij Iwanowicz Szypow urodził się w 1938 roku.
W 1967 roku ukończył Moskiewski Państwowy
Uniwersytet im. M.W. Łomonosowa, w zakresie fizyki
teoretycznej. W 1972 roku uzyskał doktorat nauk fizycznomatematycznych
na Uniwersytecie Przyjaźni Narodów im.
P. Lumumby. Obecnie jest dyrektorem Centrum
Naukowego Fizyki Próżni. Ma tytuł Członka Rosyjskiej
Akademii Nauk Przyrodniczych. Zakres działalności
naukowej: teoria próżni fizycznej, ogólna teoria
względności i kwantowa teoria pola, teoria sił jądrowych,
teoria cząstek elementarnych, teoria pól i sił bezwładności.
Uwagi tłumacza
G.I. Szypow niewątpliwie jest pierwszym współczesnym europejskim naukowcem, który odważył się
włączyć świadomość, jako przedmiot badań, w dziedzinę fizyki teoretycznej. Jest jednak naturalną regułą
na świecie, że fundamentalne odkrycia, w różnych dziedzinach wiedzy, naruszają dotychczasowy
paradygmat i rodzą wielkie opory. Nie ominęło to także osoby Szypowa, szczególnie dlatego, że działa w
kraju w którym dopiero niedawno zniesiono, również w nauce, dotychczas oficjalnie obowiązujący
światopogląd ateistyczny.
Wydaje się bardzo ciekawa wypowiedź Szypowa o tym jak wielkie spustoszenie (także ekonomiczne)
w naukach przyrodniczych powoduje wprowadzenie tzw. „demokracji”, gdy odkrycia prezentuje się po
uzgodnieniu z zespołem badawczym. Myśl odkrywcy pozostaje przy tym w cieniu.
Przypominam sobie komiks, gdzie przy stole zasiada zespół mędrców rozwiązujących jakiś trudny
problem. Każdy ma na czubku głowy świecącą żarówkę. Żarówki świecą z zróżną jasnością. W pewnym
momencie nad głową jednego z członków zespołu pojawia się olbrzymi, jasno świecący żyrandol. W
konkluzji jednak zaakceptowano pogląd zaznaczony średnio świecącą żarówką na głowie kierownika
zespołu. Wiąże się to z porzekadłem rosyjskim, że nie każdemu wolno mówić prawdę (не всякому сказано правду говорить).
Szypow jednak, jak sam twierdzi, opiera się na dedukcyjnej metodzie badawczej, a aksjomaty chyba pochodzą z rozwiniętej intuicji autora. Myślę, że dokładniejsze uwagi będzie można wnieść w późniejszym okresie. Dziś należałoby stwierdzić, że jest to wielki krok ku zbliżeniu wyznań religijnych z nauką.Książka jest podzielona na pięć części. Każda część jest poprzedzona poszerzonym spisem jej treści.

W Rosji po przemianach straszny boom wystąpił na różne wróżki, uzdrowicieli....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 95 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:28, 08 Wrz 2019    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Zrób sobie prześwietlenie siebie, a zobaczysz jedynie narządy. Boga tam nie znajdziesz


Prześwietlenie klatki piersiowej nie wykaże też istnienia Afryki, atomów, kwarków, elektronów, gluonów, taonów i neutrin. Więc wedle twojej gimboateistycznej "logyki" one też nie istnieją."Głębia" w "rozumowaniu" gimboateisty jest bezkresna :rotfl:

Kruchy04 napisał:
[Swoją drogą, dlatego nie można się dziwić, że racjonalne argumenty oparte na czystym intelekcie wykazujące, że ten świat nie mógł zostać stworzony przez chrześcijańskiego Boga nie przekonują osób wierzących


W życiu takich "racjonalnych argumentów" nie przedstawiłeś. Nie jesteś w stanie bez zrobienia błędnego koła wykazać nawet tego, że w ogóle produkujesz jakiekolwiek sensowne myśli i tym samym musisz w to na ślepo uwierzyć. A zabierasz się za rozprawianie o zagadkach początku Wszechświata. Nie ma żadnego powodu żeby uwierzyć, że ateistyczna małpa, za jaką sam siebie uważasz, zrozumiała cokolwiek z zagadek świata


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Nie 13:48, 08 Wrz 2019, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:55, 08 Wrz 2019    Temat postu:

A teistyczna małpa co rozumie :-) :-) :-)?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:59, 08 Wrz 2019    Temat postu:

Banjankri napisał:
Andy72 napisał:
A może życiorys św. Teresy z Avila?

Tak jak pisałem, byli tacy ludzie i św. Teresa z Avile może się do nich zaliczać. Niestety, nie ma jej na naszym forum. Na naszym forum, boskie więzi są z idei.


A kobiety są przeganiane...

Oraz różnie doceniane.
Teresa vs Teresa :-) :-)


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Nie 16:18, 08 Wrz 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:01, 08 Wrz 2019    Temat postu:

Ateistyczna małpa po prostu wierzy tak jak ja...

W człowieka :-)


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Nie 14:01, 08 Wrz 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 10 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:17, 08 Wrz 2019    Temat postu:

fedor napisał:
Prześwietlenie klatki piersiowej nie wykaże też istnienia Afryki, atomów, kwarków, elektronów, gluonów, taonów i neutrin. Więc wedle twojej gimboateistycznej "logyki" one też nie istnieją."Głębia" w "rozumowaniu" gimboateisty jest bezkresna


Ale to Michał twierdzi, że "W pewnym sensie WŁAŚNIE O TO CHODZI, że odkrywamy Boga w SOBIE." Niestety jest to wymyślone i bezpodstawne wierzenie. Metody jakimi dysponujemy by zajrzeć "w siebie" niestety nie wykrywają żadnego bóstwa. Więc to, co twierdzi Michał jest bezpodstawnym wierzeniem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 95 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:35, 08 Wrz 2019    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
fedor napisał:
Prześwietlenie klatki piersiowej nie wykaże też istnienia Afryki, atomów, kwarków, elektronów, gluonów, taonów i neutrin. Więc wedle twojej gimboateistycznej "logyki" one też nie istnieją."Głębia" w "rozumowaniu" gimboateisty jest bezkresna


Ale to Michał twierdzi, że "W pewnym sensie WŁAŚNIE O TO CHODZI, że odkrywamy Boga w SOBIE." Niestety jest to wymyślone i bezpodstawne wierzenie. Metody jakimi dysponujemy by zajrzeć "w siebie" niestety nie wykrywają żadnego bóstwa. Więc to, co twierdzi Michał jest bezpodstawnym wierzeniem.


Ale Michał pisał o wierzeniu w procesy, których nie da się sprawdzić rentgenem. Dla konsekwencji powinieneś też odrzucić tezę, że jesteś zbudowany z atomów bo rentgen też ci tego nie wykaże. Ale już tego nie robisz. Brak w tym konsekwencji
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:51, 08 Wrz 2019    Temat postu:

mat napisał:
No pewnie że odeszły, bo po prostu religia została zmasakrowana przez naukę, ten spór to historia. Jeszcze 100 lat temu w celu ochrony przed piorunem nosiłbyś ze sobą dzwonek loretański albo chował się pod krzyżem. Dziś religianci twierdzą, ze krzyż nie chroni lepiej przed piorunem niż śmierdzącą wiata przystankowa. W zasadzie dziś jesteście scjentystami.

Ja jestem tak samo scjentystą, jak dowolny scjentysta jest osobą wierzącą - wszak - zamiast żądać ścisłego, potwierdzonego niezależnymi badaniami w kilku ośrodkach naukowych dowodu - wierzy, że rozkład jazdy pociągu odpowiada prawdzie. Jeśli scjentysta - bez formalnego mu udowodnienia wybiera się na pociąg o godzinie, którą zapisano w rozkładzie jazdy, a żadnego potwierdzonego naukowo dowodu nie ma, to jednak wierzy w gusła. Wiara w rozkład jazdy jest bowiem nieudowodniona, tak samo jak wiara w duchy światopoglądowo nie ma jak jej uzasadnić. A ilość takich wiar - rozkładojazdowopodobnych - które scjentyści kultywują jest zastraszająca. I wcale im do nich dowodów nie trzeba, ani w ogóle niczego szczególnego nie trzeba.
Nie jest to nawet wiara indukcyjna, bo scjentysta wierzy w takie gusło jak ogłoszenie nowego rozkładu jazdy, gdy jest to PIERWSZY PRZEJAZD POCIĄGU w danym rozkładzie. Nikt wcześniej nie sprawdził, czy pociąg rzeczywiście będzie się do rozkładu stosował! A scjentysta wierzy! Wierzy BEZ DOWODU! A to hipokryzja.

Jednego, drodzy ateiści, tu nie załapujecie. Teista ma zdecydowaną przewagę nad scjentystą w tym układzie.
Światopogląd teisty - zezwala na przyjmowanie za poprawne stwierdzeń, ZARÓWNO mechanizmem dowodu, uzasadnienia, jak i wiary.
Światopogląd scjentysty - żąda dowodu ZAWSZE.
Czyli teista może - zgodnie ze swoim światopoglądem - przyjąć wszystkie te (udowodnione) tezy, które głosi scjentysta, ale OPRÓCZ nich także całą masę innych tez - na wiarę.
Teista więc jest w zgodzie ze swoim światopoglądem dla ZNACZNIE SZERSZEGO ZBIORU MOŻLIWYCH UZASADNIEŃ dla przyjmowanych tez, niż scjentysta. Ten ostatni, jeśli nie miałby być hipokrytą, powinien odrzucić każdą (! - ściśle KAŻDĄ!) tezę, dla której nie ma dowodu (albo przynajmniej zrezygnować z tego argumentu nieprawidłowości przyjęcia tezy niedowiedzionej).


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 18:11, 08 Wrz 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mat




Dołączył: 28 Maj 2007
Posty: 2977
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:26, 08 Wrz 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Jednego, drodzy ateiści, tu nie załapujecie. Teista ma zdecydowaną przewagę nad scjentystą w tym układzie.

Ale ty mi tu nie ściemniaj, że niby nie jesteś scjentysta, tylko powiedz czemu religianci zamienili dzwonki loretańskie na piorunochrony, he, he.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:35, 08 Wrz 2019    Temat postu:

mat napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Jednego, drodzy ateiści, tu nie załapujecie. Teista ma zdecydowaną przewagę nad scjentystą w tym układzie.

Ale ty mi tu nie ściemniaj, że niby nie jesteś scjentysta, tylko powiedz czemu religianci zamienili dzwonki loretańskie na piorunochrony, he, he.

Przecież to tłumaczyłem. Bo piorunochrony NIE KŁÓCĄ SIĘ z wiarą.
Ale w odwrotną stronę to już nie działa - jak ktoś wymaga na wszystko dowodu, to nie ma prawa bez niego uwierzyć w nic.
Wierzący NIE JEST SCJENTYSTĄ, bo...
jest wierzący. Bo OPRÓCZ przyjmowania tez z powodu przestawionego dowodu, ma tę DODATKOWĄ możliwość - przyjęcia wiarą. Ale MOŻE przyjąć tezę naukową i robi to w zdecydowanej większości przypadków.
Scjentysta (czyli człowiek nie dopuszczający wiary do arsenału swoich uzasadnień) jest ograniczony do podzbioru postaw możliwych dla teisty.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 10 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:02, 11 Paź 2019    Temat postu:

Skoro wszyscy się zgadzamy, że nie da się ostatecznie ustalić czy bóg istnieje czy nie.
To ma ktoś jakieś dobre powody by sądzić, aby traktować ten byt bardziej wyjątkowo od innych bytów, dla których też nie jesteśmy w stanie ustalić ostatecznie czy istniają czy nie, jak magiczne wróżki, elfy, smerfy i nieskończość innych tego typu?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:45, 11 Paź 2019    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Skoro wszyscy się zgadzamy, że nie da się ostatecznie ustalić czy bóg istnieje czy nie.
To ma ktoś jakieś dobre powody by sądzić, aby traktować ten byt bardziej wyjątkowo od innych bytów, dla których też nie jesteśmy w stanie ustalić ostatecznie czy istnieją czy nie, jak magiczne wróżki, elfy, smerfy i nieskończoność innych tego typu?

Słowo "ustalić" w tym kontekście można rozumieć różnie. I tu jest clou.
Z grubsza znaczenie "ustalić" można rozpiąć pomiędzy dwoma przeciwstawnymi skrajnościami:
- ustalić w sposób obiektywizowalny, jakoś zbliżony do tego stosowanego w nauce
- ustalić w znaczeniu PRYWATNEGO przekonania, wiary, na zasadzie: mój umysł widzi daną rzecz jako słuszną i obowiązującą, a to czy jestem w stanie to wykazać komuś, czy może owa słuszność pozostanie raczej u mnie i podobnych mi osób, jest drugorzędne.

To, czego nie rozumieją w zdecydowanej większości ateiści, a co dla mnie też w pewnym momencie stało się osobistym odkryciem jest POTRZEBA DOWARTOŚCIOWANIA WIEDZY PRYWATNEJ. Generalnie uważam, iż wiedza ograniczona do obiektywizowalnych, weryfikowalnych postaci - jeśli jakoś ją uznać za jedyną, jeśliby jej pilnować, banując prywatne postacie - taka wiedza po prostu WYWALIŁABY POPRAWNOŚĆ MYŚLENIA.
Dlatego, właściwie niezależnie od tego, czy Bóg istnieje, czy też nie, to ja bronię czegoś, co bym nazwał PRYWATNĄ EPISTEMOLOGIĄ. Nawet jeśli okazałoby się ostatecznie (czego nie wykluczam), że moje przeświadczenie o istnienie Boga będzie musiało się ugiąć przed jakimiś przeważającymi okolicznościami, faktami, prawdami, to i tak (już mi jako potencjalnemu po tym akcie apostazji ateiście) i tak zastałaby owa świadomość, że ograniczenie się do wiedzy, która jest potwierdzona ściśle, maksymalnie zobiektywizowana nie da się pogodzić z tym, jak rozumiem myślenie, czy w ogóle szerzej rozumianą poprawną logikę.
Dlaczego tak?
- Wystarczy spojrzeć na rozwój myśli ludzkiej, szczególnie tej naukowej. Zaczyna się ona zawsze od HIPOTEZ. Te zaś startują od osobistych przeświadczeń, przeczuć, wizji. Gdyby jakoś zabronić naukowcom zajmować tym, co nie potwierdzone, to nie dałoby się wystartować z żadną teorią, z żadnym odkryciem. Bo wszystkie odkrycia, jakie powstały NAJPIERW MIAŁY FORMĘ PRYWATNĄ, obecną tylko w umyśle jej odkrywcy. I dopiero na drodze DOGADYWANIA SIĘ, korekty błędów, nieścisłości, rozwoju pierwotnej koncepcji dochodziło do powstania tych wszystkich głównych teorii znanych w świecie. nauki.
- do tego warto zauważyć, że WIĘKSZOŚĆ TEGO CO W ŻYCIU TRAKTUJEMY JAKO WIEDZĘ ma postać osobistą - np. co chcemy mieć, co jest naszym celem, kogo spotkaliśmy, co nam powiedział, co odczuliśmy, co nas zabolało, śniło się, ucieszyło. Z tych prywatnych doznań składa się pewnie 99% naszego życia. I te prywatne doznania SĄ PRAWDZIWE. My jesteśmy prawdziwi i uczciwi, jeśli uznajemy to co nas spotyka, kim jesteśmy.

W dyskusjach apologetycznych ateiści lubię odwracać tę oczywistą sytuację, budując absurdalną narrację, jakoby to co czujemy i wiemy, bo zwyczajnie to zobaczyliśmy odczuliśmy (np. zobaczyliśmy i usłyszeliśmy ptaka stukającego po parapecie okna), co jest prywatne, to wszystko miałoby być nieprawdziwe, czy jakoś bardzo wątpliwe. Jest taka scjentystyczna narracja, że człowiek ma prawo coś sobie prawdziwie pomyśleć dopiero wtedy, jeśli jakiś nobliwy naukowiec, czy gremium naukowe zapisze nam to, co mamy myśleć w swojej mądrej książce. Narracja ateistów zmierza w kierunku wykazania, że tego wszystkiego, co widzimy, odczuwamy w każdej niemal chwili naszego życia, jakby...
nie było. Albo jakby to był fałsz. Jakby wcale nas nie bolał brzuch, dopóki nie ma obiektywnego wskaźnika, że boli nas brzuch. Że oto nie jest nam wolno czuć i myśleć po swojemu, że to jest jakoś... fałszywe (?).
Z tej refleksji, że moje prywatne życie i doznania nie są fałszywe, że nie wszystko o czym wiem na pewno jestem w staniu udowodnić, czy inaczej wykazać innym ludziom, aby to zobiektywizować (np. własnych myśli i intencji nikomu nie jestem w stanie udowodnić); wynika dalej przeświadczenie, że WOLNO JEST MI WIERZYĆ. Więcej POWINIENEM WIERZYĆ, powinienem mieć PRYWATNE przekonania. I to mimo, że spora część z nich jest po prostu nie do udowodnienia.
Potem idę o krok dalej. Skoro już sobie mój prywatny świat jakoś dowartościowałem (nie absolutyzując go! Nie wpadając w jakąś egotyczną przeciwną skrajność!), to tą przyznaną sobie mocą zaczynam też oceniać poglądy, tezy już na poziomie prywatnym.
Twierdzę, że wolno jest mi to robić. Mało - wolno. Powinienem być kimś, kto ma kontakt z samym sobą, myśli sobą, wie, co sam uważa, a nie kryguje się, że niby coś uznał osobiście, ale to jest takie do niczego, nie prawdziwe, bo przecież nie zapisali tego encyklopedii, czy naukowym periodyku.
Dalej wynika już teraz mi to, że MOGĘ PRZEWAŻYĆ SZALĘ pytania o wiarę w Boga OSOBISTĄ DECYZJĄ.
Powtórzę: przeważyć szalę!
To nie jest tak, ze od zera, wyłącznie za pomocą arbitralnej decyzji, którego dnia wyplam "od dzisiaj wierzę w Boga, bo tak postanowiłem, a nic nie miało na to wpływu" - NIE tak nie myślę i takiej postawy nie proponuję.
Ale jednak...
jeśli już wiem, że nie ma absolutnych dowodów ani za, ani przeciw istnieniu Boga, jeśli (załóżmy to hipotetycznie) mielibyśmy układ w pobliżu fifty - fifty, to teraz ostatecznym arbitrem - sygnalistą może być jakieś moje przekonanie prywatne. Może oparte o odczucia, może o przeczucia, może o doznanie obecności, może jakieś taki, czy inne zdarzenie z życia, które mnie przekonało, że ON jednak jest... Może...
Ktoś, kto takich osobistych odczuć nie miał, uczciwy będzie, jak zostanie ateistą. Jak ktoś jednak czuje, że Bóg jest, to nie powinien się tego wstydzić przed samym sobą, ale uznać ten fakt. Uznając także w ten sposób SWOJE WŁASNE PRAWO DO DECYZJI, do samostanowienia umysłu. Trochę podobnie jak naukowiec budujący na początku nową teorię - on też nie wiedział, co z tego wyniknie, też miał przeczucia, ale i wątpliwości. Jednak poszedł za tym pierwszym głosem i rozbudowywał go. Jak z tym ziarnkiem gorczycy...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Arystoteles




Dołączył: 28 Gru 2018
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 18:24, 12 Paź 2019    Temat postu:

^Hipoteza, aby była uznana za naukową musi być falsyfikowalna. Czy bóg jest falsyfikowalny?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 95 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 18:35, 12 Paź 2019    Temat postu:

Arystoteles napisał:
^Hipoteza, aby była uznana za naukową musi być falsyfikowalna. Czy bóg jest falsyfikowalny?


Sfalsyfikuj więc wpierw hipotezę o falsyfikowalności. Inaczej będzie nienaukowa

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Sob 18:43, 12 Paź 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:56, 12 Paź 2019    Temat postu:

Cytat:
Hipoteza, aby była uznana za naukową musi być falsyfikowalna. Czy bóg jest falsyfikowalny?


Nikt nie twierdzi, że istnienie Boga to hipoteza naukowa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 10 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:01, 12 Paź 2019    Temat postu:

przeczytaj o tym, co pisał Michał. Zwłaszcza fragment o naukowcach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin