|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 3:50, 12 Lut 2020 Temat postu: |
|
|
Kruchy04 napisał: | Michał Dyszyński, jeśli chodzi o dowód, to jak dla mnie starczy tego typu jaki stosuje się na przykład do określenia, że pies to pies, albo okno to okno itd itp.
Mienie desygnatu to możliwość spostrzeżenia tego czego tworzy się definicję.
Jeśli tworzę definicję teorii ewolucji (jeśli w ogóle można tak powedzieć) to desygnatem będą wszelkie zdobyte dowody na jej temat i tak samo z teorią względności.
Natomiast żadnych dowodów na istnienie boga nie ma, dodatkowo słowo "bóg" ma już swoje znaczenie, a więc używanie go niesie za sobą bagaż znaczeniowy, który musi się zgadzać z faktami. | Zapomniałeś o kluczowym znaczeniu kontekstu. Słówo Bóg [pisane dużą literą] w Polsce ma tylko jedno znaczenie. Słów Bóg dla autochtonicznego Amerykanina to najwyższy instynkt samopoznania.
Spójrz na ten rozmichalony kontekst w aspekcie pokory. Jeszcze jeden wpis a pokara już będzie tak zmichalono-przeintelektualizowana, że będzie nie do rozpoznania.
http://www.sfinia.fora.pl/blog-michal-dyszynski,67/na-tropach-pokory,14881.html#492243
h*ttp://www.sfinia.fora.pl/blog-michal-dyszynski,67/na-tropach-pokory,14881.html#492243
Na tropach yeti
Na tropach pokory
OMG i Bogowie religii wszelkich i opiekuncze duszki osob ateistycznych
Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Śro 3:51, 12 Lut 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33545
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 12:16, 12 Lut 2020 Temat postu: |
|
|
Kruchy04 napisał: | Michał Dyszyński, jeśli chodzi o dowód, to jak dla mnie starczy tego typu jaki stosuje się na przykład do określenia, że pies to pies, albo okno to okno itd itp.
Mienie desygnatu to możliwość spostrzeżenia tego czego tworzy się definicję.
Jeśli tworzę definicję teorii ewolucji (jeśli w ogóle można tak powiedzieć) to desygnatem będą wszelkie zdobyte dowody na jej temat i tak samo z teorią względności.
Natomiast żadnych dowodów na istnienie boga nie ma, dodatkowo słowo "bóg" ma już swoje znaczenie, a więc używanie go niesie za sobą bagaż znaczeniowy, który musi się zgadzać z faktami. |
Jednak z kolei wszystkie dowody, jakie masz na potwierdzenie teorii, pochodzą z samej tej teorii. Interpretujesz doznania tym systemem rozumowania, jaki sobie założyłeś. Bezpośrednio widzisz nie obiekty tylko zestawy pobudzeń na siatkówce. Dopiero dalej zachodzi INTERPRETACJA tych pobudzeń, ich złożenie w obraz, a dalej ewentualnie skojarzenie tego obrazu ze wspomnieniem, konceptem - zaliczenie do jakiejś kategorii. Nie ma tu absolutności przypisań, nie ma jednoznaczności interpretacji. Ten sam fenomen można opisywać różnymi konceptami, teoriami, modelami. Oznacza to, że I TAK MUSISZ WYBIERAĆ BEZ OCZYWISTOŚCI PRZESŁANEK. Jeszcze inaczej mówiąc, i tak musisz czemuś zaufać bardziej, a czemuś mniej. Zaś każdy dowód tylko jest tyle wart ile założenia poczynione do jego przeprowadzenia. Czyli wszystkie dowody na temat teorii ewolucji wynikają z założenia teorii ewolucji i interpretowaniu zjawisk w oparciu o teorię ewolucji. To nie jest ani oczywiste, ani automatyczne, o czym świadczy dobitnie sam fakt,że przez tysiące lat ludzkość - OBSERWUJĄC Z GRUBSZA TE SAME FENOMENY - teorii ewolucji nie sformułowała. Dopiero DARWIN ZINTERPRETOWAŁ obserwacje w duchu tej teorii. Później jego następcy udoskonalili koncepcje z tą teorią związane, ale dalej tym koncepcjom brak jest absolutności i jednoznaczności. W większości przypadków nie da sie z góry przewidzieć jak będzie zachodziła ewolucja - co prawda wiemy, że zmienność genetyczna występuje, ale raczej dobieramy sobie interpretacje po fakcie, niż jesteśmy w stanie podejść do sprawy "inżyniersko", czyli mając po kontrolą każdy etap zmian gatunkowych.
W światopoglądach jest jeszcze gorzej - tutaj interpretacja jest oddalona od doznań o kolejne poziomy założeń i niepewności. Tu o "inżynierskości" rozumowania w ogóle nie można marzyć - są ogólne koncepcje, domniemania, przypuszczenia, intuicje. I tak to jest, bo tu "cudów nie ma", co oznacza, że jak operujemy na poziomie bardzo ogólnym, to wszystko jest bardzo ogólne. I trzeba się z tym pogodzić, a nie żądać dowodów dla światopoglądu i filozofii. Ale to nie dociera, bo wciąż koledzy ateiści formułują roszczenia nieadekwatne do poziomu, na jakim jest rozumowanie. I wciąż te roszczenia będą odrzucane, bo są właśnie nieadekwatne.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Raino
Dołączył: 07 Lip 2019
Posty: 651
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 17:34, 12 Lut 2020 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Podałeś tu jakiś manifest swoich ARBITRALNYCH kryteriów. |
To NIE JEST moja arbitralna opinia, że metoda naukowa to najlepsze narzędzie jakie mamy do badania otaczającego nas świata. Gdyby nie nauka, tkwili byśmy nadal w epoce kamienia łupanego. Chyba temu nie zaprzeczysz?
Nauka ciągle odkrywa coś nowego, zmienia się, jest otwarta na nowe odkrycia, podczas gdy religia tkwi wciąż w takich samych dogmatach jak 500 lat temu.
Nie możesz mi więc zarzucić ślepej wiary w metodę naukową, gdyż jest ona oparta na dowodach, a nie na dogmatach.
Więc jeszcze raz powtórzę- skoro hipoteza Boga nie może być poddana metodzie naukowej, bo jest pomysłem abstrakcyjnym, jakie inne narzędzie mamy, żeby zweryfikować jej prawdziwość? Nie mamy żadnego.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33545
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 18:31, 12 Lut 2020 Temat postu: |
|
|
Raino napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Podałeś tu jakiś manifest swoich ARBITRALNYCH kryteriów. |
To NIE JEST moja arbitralna opinia, że metoda naukowa to najlepsze narzędzie jakie mamy do badania otaczającego nas świata. Gdyby nie nauka, tkwili byśmy nadal w epoce kamienia łupanego. Chyba temu nie zaprzeczysz? |
Zaprzeczam z pełnym przekonaniem, że to co wcześniej przedstawiłeś, to nic innego samo ogłoszenie jakichś własnych przekonań, BEZ ŚLADU ROZUMOWANIA, to zbiór pobożnych życzeń, jak chciałbyś widzieć rozumowanie, NIE POPARTY NICZYM poza tym, że to napisałeś i klei Ci się to do przekonań.
Metoda naukowa jest sama w sobie OK. Ale to nie zmienia postaci rzeczy, że sama ona JEST POSTULATEM, czyli ARBITRALNIE PRZYJĘTYM KRYTERIUM. To, że się w sporej części zadań sprawdza nie oznacza jednak że:
- sprawdzi się w jakimkolwiek zadaniu, które jest nowe, nie zbadane w kontekście tej metody
- że nie ma lepszej metody (raczej należy domniemywać, że nauka poprawi także swoją metodologię, gdy zetknie się z problemami nowej natury, a jakiś genialny umysł uzupełni kanon dobrych zwyczajów w nauce)
- jakakolwiek teza, którą głosi ktoś, kto przyznaje się do stosowania metody naukowej jest na pewno poprawna
- że istnienie owej metody neguje stosowanie innych metod, szczególnie jeśli dotyczą one zagadnień znacząco różnych od tej, do której metodę naukową powołano (np. stosowania w filozofii)
Poza tym sama metoda naukowa nie jest ścisła, lecz jest dość luźnym zbiorem "dobrych reguł", więc jest stosowana z "dużym rozrzutem" i rozmyciem znaczeniowym. Np. do metody naukowej należy obowiązek publikowania stosowanych do pomiarów modeli urządzeń, ich firm produkujących etc. Ale to wcale nie znaczy, czy na pewno dany egzemplarz nie miał wady fabrycznej, albo czy nie został uszkodzony w trakcie użytkowania. Każdy aspekt stosowania metody naukowej można postawić w wątpliwość, czy praktycznie został dobrze zastosowany, czy nie pojawiły się jakieś dodatkowe czynniki zakłócające. Z resztą niewolnicze trzymanie się metod stosowanych w nauce aktualnie (nie ma ścisłego rozdziału na absolutne i pomniejsze metody) wcale nie sprzyja rozwojowi nauki. Gdyby Einstein wierzył w standardy czasu i przestrzeni jakie obowiązywały w tamtych czasach, nie mielibyśmy teorii względności. Gdyby Planck nie założył sobie (tak, bo mu się wydawało), że warto jest wprowadzić takie "dziwne" ograniczenie na poziomy energii wymienianej w ciele doskonale czarnym, to nie zapoczątkowałby teorii kwantów. Praktycznie wszystkie wielkie odkrycia wzięły się z jakiegoś sprzeciwu wobec aktualnego naukowego status quo. A nie ma nigdzie katalogu co negować w nauce należy, a czego nie. Raczej zasada jest taka, że jak ktoś zaneguje coś, ale ostatecznie przekona do swojego stanowiska większość naukowców, to...
... wszystko mu ujdzie.
Krotko mówiąc, peany na cześć metody naukowej mają się do kwestii światopoglądowych praktycznie NIJAK. NIezależnie od tego, jakie metoda naukowa ma zalety i wady, sukcesy czy porażki, zakres światopoglądowy rozumowania kierować się musi WŁASNYMI ZASADAMI.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 18:33, 12 Lut 2020, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 0:31, 13 Lut 2020 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Raino napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Podałeś tu jakiś manifest swoich ARBITRALNYCH kryteriów. |
To NIE JEST moja arbitralna opinia, że metoda naukowa to najlepsze narzędzie jakie mamy do badania otaczającego nas świata. Gdyby nie nauka, tkwili byśmy nadal w epoce kamienia łupanego. Chyba temu nie zaprzeczysz? |
Zaprzeczam z pełnym przekonaniem, że to co wcześniej przedstawiłeś, to nic innego samo ogłoszenie jakichś własnych przekonań, BEZ ŚLADU ROZUMOWANIA, to zbiór pobożnych życzeń, jak chciałbyś widzieć rozumowanie, NIE POPARTY NICZYM poza tym, że to napisałeś i klei Ci się to do przekonań.Metoda naukowa jest sama w sobie OK. | Bogom religii wszelkich i opiekuńczym duszkom osób ateistycznych niech będą dzięki.
MD napisał: | Ale to nie zmienia postaci rzeczy, że sama ona JEST POSTULATEM, czyli ARBITRALNIE PRZYJĘTYM KRYTERIUM. | Najpierw wylejemy ten skwaszony cool aid
Cytat: | Metoda naukowa – sposoby intersubiektywnego poznawania i komunikowania wiedzy, oparte o prawa logiki i prawdopodobieństwa, posługujące się dedukcją i systematyczną indukcją w procesie formułowania, uzasadniania, testowania i korygowania teorii i hipotez. |
Roznica kulturowa ->
Cytat: | The scientific method is an empirical method of acquiring knowledge that has characterized the development of science since at least the 17th century. It involves careful observation, applying rigorous skepticism about what is observed, given that cognitive assumptions can distort how one interprets the observation. - Metoda naukowa jest empiryczną metodą zdobywania wiedzy, która charakteryzuje rozwój nauki od co najmniej XVII wieku. Obejmuje to uważną obserwację, rygorystyczny sceptycyzm wobec tego, co jest obserwowane, biorąc pod uwagę, że założenia poznawcze mogą zniekształcać sposób interpretacji obserwacji. |
MD napisał: | To, że się w sporej części zadań sprawdza nie oznacza jednak że: | Motoda naukowa nie jest uniwersalna lecz specyficzna dla kazdego badania. Wyjasnia ja sekcja "Metoda" artykulu naukowego.
MD napisał: | - sprawdzi się w jakimkolwiek zadaniu, które jest nowe, nie zbadane w kontekście tej metody | Blad logiczny zrozumienia roli metody naukowej. Nie mozna zastosowac metody naukowej z jednego badania w drugim chyba ze sa identyczne warunki, ale to replikacja badania na bazie tej samej metody naukowej.
MD napisał: | - że nie ma lepszej metody (raczej należy domniemywać, że nauka poprawi także swoją metodologię, gdy zetknie się z problemami nowej natury, a jakiś genialny umysł uzupełni kanon dobrych zwyczajów w nauce) | Raczej jedna teoria wyparta zostanie przez druga co wcale nie znaczy, ze pierwsza przestanie istniec. Fizyka Netwona nadal obowiazuje, mimo, fizyki kwantowej.
MD napisał: | - jakakolwiek teza, którą głosi ktoś, kto przyznaje się do stosowania metody naukowej jest na pewno poprawna | Hopoteza [w Polsce teza] jest zalozeniem w szkicu badania na podstawie istniejacych teorii naukowych. Teoria naukowa staje sie po jej udowodnieniu przez badanie.
MD napisał: | - że istnienie owej metody neguje stosowanie innych metod, szczególnie jeśli dotyczą one zagadnień znacząco różnych od tej, do której metodę naukową powołano (np. stosowania w filozofii) | Mowa wowczas o roznicy badanych fenomenow, wiec i metoda musi ulec zmianie zeby dokonac akomodacji.
MD napisał: | Poza tym sama metoda naukowa nie jest ścisła, lecz jest dość luźnym zbiorem "dobrych reguł", więc jest stosowana z "dużym rozrzutem" i rozmyciem znaczeniowym. Np. do metody naukowej należy obowiązek publikowania stosowanych do pomiarów modeli urządzeń, ich firm produkujących etc. Ale to wcale nie znaczy, czy na pewno dany egzemplarz nie miał wady fabrycznej, albo czy nie został uszkodzony w trakcie użytkowania. Każdy aspekt stosowania metody naukowej można postawić w wątpliwość, czy praktycznie został dobrze zastosowany, czy nie pojawiły się jakieś dodatkowe czynniki zakłócające. Z resztą niewolnicze trzymanie się metod stosowanych w nauce aktualnie (nie ma ścisłego rozdziału na absolutne i pomniejsze metody) wcale nie sprzyja rozwojowi nauki. Gdyby Einstein wierzył w standardy czasu i przestrzeni jakie obowiązywały w tamtych czasach, nie mielibyśmy teorii względności. Gdyby Planck nie założył sobie (tak, bo mu się wydawało), że warto jest wprowadzić takie "dziwne" ograniczenie na poziomy energii wymienianej w ciele doskonale czarnym, to nie zapoczątkowałby teorii kwantów. Praktycznie wszystkie wielkie odkrycia wzięły się z jakiegoś sprzeciwu wobec aktualnego naukowego status quo. A nie ma nigdzie katalogu co negować w nauce należy, a czego nie. Raczej zasada jest taka, że jak ktoś zaneguje coś, ale ostatecznie przekona do swojego stanowiska większość naukowców, to...
... wszystko mu ujdzie. | To nie XIX i XX wiek nauki jako "klubu chlopcow". Niestarannie opisana metoda naukowa w szkicu badania spowoduje, ze nie bedzie badanie zaaprobowane.
MD napisał: | Krotko mówiąc, peany na cześć metody naukowej mają się do kwestii światopoglądowych praktycznie NIJAK. NIezależnie od tego, jakie metoda naukowa ma zalety i wady, sukcesy czy porażki, zakres światopoglądowy rozumowania kierować się musi WŁASNYMI ZASADAMI. | Wowczas nie zylibysmy w swiecie XXI wieku lecz w the Twilight Zone/"Szarej Strefie"
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33545
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 0:54, 13 Lut 2020 Temat postu: |
|
|
Dyskurs napisał: | MD napisał: | To, że się w sporej części zadań sprawdza nie oznacza jednak że: | Motoda naukowa nie jest uniwersalna lecz specyficzna dla kazdego badania. Wyjasnia ja sekcja "Metoda" artykulu naukowego. |
Acha - rzekomo użyłem złego słowa, bo coś tam...
Jak widzę tego rodzaju "polemikę", to przerywam czytanie, żeby żenady nie ciągnąć.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 3:00, 13 Lut 2020 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Dyskurs napisał: | MD napisał: | To, że się w sporej części zadań sprawdza nie oznacza jednak że: | Motoda naukowa nie jest uniwersalna lecz specyficzna dla kazdego badania. Wyjasnia ja sekcja "Metoda" artykulu naukowego. |
Acha - rzekomo użyłem złego słowa, bo coś tam...
Jak widzę tego rodzaju "polemikę", to przerywam czytanie, żeby żenady nie ciągnąć. | Co Cię tak zażenowało, że Cię tak emocjonalnie poniosło?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23148
Przeczytał: 94 tematy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 3:08, 13 Lut 2020 Temat postu: |
|
|
Ateiści nie maja opiekunczych duszkow. :-) :-)
Chyba, ze "duszę na ramieniu"
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 4:00, 13 Lut 2020 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Ateiści nie maja opiekunczych duszkow. :-) :-)
Chyba, ze "duszę na ramieniu" | "opiekunczych duszkow"
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33545
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 11:57, 13 Lut 2020 Temat postu: |
|
|
Dyskurs napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Dyskurs napisał: | MD napisał: | To, że się w sporej części zadań sprawdza nie oznacza jednak że: | Motoda naukowa nie jest uniwersalna lecz specyficzna dla kazdego badania. Wyjasnia ja sekcja "Metoda" artykulu naukowego. |
Acha - rzekomo użyłem złego słowa, bo coś tam...
Jak widzę tego rodzaju "polemikę", to przerywam czytanie, żeby żenady nie ciągnąć. | Co Cię tak zażenowało, że Cię tak emocjonalnie poniosło? |
Pewnie dla Ciebie jest to trudno zrozumiałe, ale ja nie dyskutuję po to, aby np. wyszukać jakiś błąd w argumentacji strony przeciwnej. Celem jest dla mnie wspólne opisanie tematu dyskusji. Dlatego oczekuję od przeciwdyskutanta, że nie będzie on stosował obstrukcji dyskusji metodą "tutaj źle postawiono przecinek, tam jest literówka, a tutaj czepnę się jeszcze czegoś". Dyskutanci skupieni na celu dochodzenia do jakiejś wspólnej konkluzji powinni uzbroić w pewien rodzaj cierpliwości, tolerancji na to, co według niech druga strona robi "źle", POD WARUNKIEM ŻE ZBLIŻAMY SIĘ DO WW. WSPÓLNEGO CELU. Dla mnie po to jest dyskusja, aby do czegoś wspólnie dojść, coś uzgodnić. Dlatego reakcje obstrukcyjne, polegające na czepianiu się błędów czy to prawdziwych (ale nie mających wpływu na cel, a potencjalnie rozpraszających dyskusję) czy rzekomych (bo ktoś uważa np. że słowo zostało użyte niewłaściwie, lecz przecież to nie on jest ostatecznym sędzią, może to słowo dokładnie takie miało tam być) nie mieszczą się metodologii konstruktywnej dyskusji, świadcząc raczej o potrzebie rozładowania emocji, słabości w panowaniu nad własnym ego, którejś ze stron, co traktuję jako żenadę w intelektualnym trybie dyskusji.
Dyskusja na poziomie nie dopuszcza aby ego, czy inny rodzaj nieopanowanych emocji zaciemniały dochodzenie do wspólnoty opisu, myśli. Uleganie takim emocjom świadczy, że ktoś pomylił miejsce, problematykę dyskusji - tutaj właściwym na naszym forum miejscem na takie reakcje są: kawiarnia, gwiezdne wojny, więzienie, czy własny blog, ale nie działy o celu merytorycznym.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 12:12, 13 Lut 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kruchy04
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 2 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 16:29, 13 Lut 2020 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Jednak z kolei wszystkie dowody, jakie masz na potwierdzenie teorii, pochodzą z samej tej teorii. Interpretujesz doznania tym systemem rozumowania, jaki sobie założyłeś. Bezpośrednio widzisz nie obiekty tylko zestawy pobudzeń na siatkówce. Dopiero dalej zachodzi INTERPRETACJA tych pobudzeń, ich złożenie w obraz, a dalej ewentualnie skojarzenie tego obrazu ze wspomnieniem, konceptem - zaliczenie do jakiejś kategorii. Nie ma tu absolutności przypisań, nie ma jednoznaczności interpretacji. Ten sam fenomen można opisywać różnymi konceptami, teoriami, modelami. Oznacza to, że I TAK MUSISZ WYBIERAĆ BEZ OCZYWISTOŚCI PRZESŁANEK. Jeszcze inaczej mówiąc, i tak musisz czemuś zaufać bardziej, a czemuś mniej. Zaś każdy dowód tylko jest tyle wart ile założenia poczynione do jego przeprowadzenia. Czyli wszystkie dowody na temat teorii ewolucji wynikają z założenia teorii ewolucji i interpretowaniu zjawisk w oparciu o teorię ewolucji. To nie jest ani oczywiste, ani automatyczne, o czym świadczy dobitnie sam fakt,że przez tysiące lat ludzkość - OBSERWUJĄC Z GRUBSZA TE SAME FENOMENY - teorii ewolucji nie sformułowała. Dopiero DARWIN ZINTERPRETOWAŁ obserwacje w duchu tej teorii. Później jego następcy udoskonalili koncepcje z tą teorią związane, ale dalej tym koncepcjom brak jest absolutności i jednoznaczności. W większości przypadków nie da sie z góry przewidzieć jak będzie zachodziła ewolucja - co prawda wiemy, że zmienność genetyczna występuje, ale raczej dobieramy sobie interpretacje po fakcie, niż jesteśmy w stanie podejść do sprawy "inżyniersko", czyli mając po kontrolą każdy etap zmian gatunkowych.
W światopoglądach jest jeszcze gorzej - tutaj interpretacja jest oddalona od doznań o kolejne poziomy założeń i niepewności. Tu o "inżynierskości" rozumowania w ogóle nie można marzyć - są ogólne koncepcje, domniemania, przypuszczenia, intuicje. I tak to jest, bo tu "cudów nie ma", co oznacza, że jak operujemy na poziomie bardzo ogólnym, to wszystko jest bardzo ogólne. I trzeba się z tym pogodzić, a nie żądać dowodów dla światopoglądu i filozofii. Ale to nie dociera, bo wciąż koledzy ateiści formułują roszczenia nieadekwatne do poziomu, na jakim jest rozumowanie. I wciąż te roszczenia będą odrzucane, bo są właśnie nieadekwatne. |
mówimy o posiadaniu desygnatu.
To nie są żadne interpretacje tylko opis samych obserwowanych zjawisk, zdobytych skamielin form przejściowych, badania genetyczne itd które wszystkie składają się na to, że to właśnie ewolucja jest faktem, a nie na przykład kreacjonizm.
I to jest desygant.
A Twoja analogia do większości ludzi jest niedorzeczna.
To tak jakby powiedzieć, że heliocentryzm to też tylko interpretacja zjawisk i może się okazać, że to jednak słońce krąży wokół Ziemi.
Teista celowo musi umnijeszać nauce, nie odróżniać tego czym jest teoria naukowa, by utrzymać swoje wierzenia przy istnieniu?
Na co komu to wszystko?
Nie lepiej być uczciwym wobec siebie i przyjmować fakty takimi jakimi są, a nie na siłę je naciągnąć by przypadkiem nie zranić swojego światopoglądu?
Nic się nie stanie jak przestaniesz wierzyć w boga, nikt Cię do tego nie zmusi, po prostu w Twojej głowie będziesz miał przeświadczenie, że zostałeś przekonany.
A tutaj nawet nie mówimy o wierze w boga, tylko o zwykłym przyznaniu, że równie dobrze może za tym wszystkim stać wróżka zębuszka.
I to jest oczywisty fakt, że może i nie wiem co tutaj jest do rozważania.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Raino
Dołączył: 07 Lip 2019
Posty: 651
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 16:47, 13 Lut 2020 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Metoda naukowa jest sama w sobie OK. Ale to nie zmienia postaci rzeczy, że sama ona JEST POSTULATEM, czyli ARBITRALNIE PRZYJĘTYM KRYTERIUM. |
Nauka inaczej niż religia, nikogo nie ma za niewolnika i nie wymaga ślepej wiary. Jest po prostu narzędziem - najlepszym, jakim dysponujemy aby wzbogacić naszą wiedzę.
Nie ma pretensji do nieomylności, ale jest otwarta na weryfikację i zmianę stanowiska, jeśli tak wskazują dowody.
I daje możliwości, i to ogromne - kto wie, co dzięki nauce osiągniemy za 100 lat, za 500, za 1000( o ile oczywiście ludzkość tyle przetrwa), ale wyznacza nam granice w tym sensie, że posługuje się logiką, racjonalnością i rozumem.
Jeśli jakakolwiek hipoteza potwierdzi się, staje się teorią naukową, czyli najlepszym dostępnym w nauce modelem danego zjawiska. Ale ten model MOŻE ulec zmianie lub modyfikacji, jeśli ktoś w sposób falsyfikowalny i racjonalny udowodni, że tak może być. Przykładem może być tu teoria grawitacji Newtona wzbogacona i zmodyfikowana przez odkrycia Einsteina. I to właśnie stanowi o sile nauki, a nie o jej słabości. To, że zawsze jest otwarta na rozum, na racjonalne zmiany.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:15, 13 Lut 2020 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Dyskurs napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Dyskurs napisał: | MD napisał: | To, że się w sporej części zadań sprawdza nie oznacza jednak że: | Motoda naukowa nie jest uniwersalna lecz specyficzna dla kazdego badania. Wyjasnia ja sekcja "Metoda" artykulu naukowego. |
Acha - rzekomo użyłem złego słowa, bo coś tam...
Jak widzę tego rodzaju "polemikę", to przerywam czytanie, żeby żenady nie ciągnąć. | Co Cię tak zażenowało, że Cię tak emocjonalnie poniosło? | Pewnie dla Ciebie jest to trudno zrozumiałe, ale ja nie dyskutuję po to, aby np. wyszukać jakiś błąd w argumentacji strony przeciwnej. Celem jest dla mnie wspólne opisanie tematu dyskusji. | Masz wyrwę pomiędzy osobowością [relatywnie stabilne emocje] wyidealizowaną w głowie a osobowością która materializuje się w Twoich związkach międzyludzkich, bo nie postrzegasz holistycznie swoich matryc emocjonalnych.
Przykład Twojej niespójności w deklaracji kognitywnej przekazywanej w strukturze lingwistycznej słownie lub pismem Twojemu otoczeniu i opartej na Twoich "rozhuśtanych" emocjach w miejscu i czasie jest między innymi tutaj -> http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/dlaczego-blagamy-boga-o-przebaczenie,15599-25.html#505397
Napisałeś deklarację, że MD napisał: | - Zasady moralne, głoszone przez religię są warte rozważenia. Oczywiście nie jakoś niewolniczo. Ale może ludzie je spisujący, formułujący mieli pewną dodatkową wiedzę na temat ludzkiej natury, która jest jeszcze nie ogarnięta mądrością aktualnych czasów? | Logika dedukcyjna i indukcyjna funkcjonującą w człowieku o zrównoważonych emocjach pozwoli na spostrzeżenie 2 problemów w Twojej deklaracji:
1. Religia jest idea i nie ma siły sprawczej.
2. Jeśli masz odwagę głosić hipotezę roboczą publicznie, więc miej odwagę liczyć się z tego konsekwencjami.
Kiedy spytałam Ciebie czy po zacytowaniu 19 sekcji Księgi Sędziów wersetów 22-30 będziesz nadal te hipotezę roboczą podtrzymywał, wykonałeś Twojego rodzaju unik stwierdzając, że ->
MD napisał: | A gdzie ja odnosiłem ową dodatkową wiedzę natury ludzkiej do zbiorowego gwałtu, abym miał się z tego tłumaczyć? |
Więc tlumcze, że jeśli chcesz deklarować, że religia abrahamiczna której tworem jest opis życia naszych przodków znany jako Biblia jest MD napisał: | dodatkową wiedzę na temat ludzkiej natury, która jest jeszcze nie ogarnięta mądrością aktualnych czasów | to pytam ponownie, dlaczego ten mężczyzna czy mężczyźni spisał(li) to wydarzenie w sposób jakby zbiorowy gwałt i mordestwo było norma społeczna? Ich zezwierzęcenie według dzisiejszego słownika i standardów cywilizowanej społeczności można jedynie tłumaczyć wynaturzeniem życia w jednobiegunowej patriarchalnej społeczności w ktorej wartosc zycia ludzkiego byla niska. Dlatego Biblia jako całość nie służy mi jak źródło konstruktywne. Niektóre wersety z Biblii tak.
MD napisał: | Dlatego oczekuję od przeciwdyskutanta, że nie będzie on stosował obstrukcji dyskusji metodą "tutaj źle postawiono przecinek, tam jest literówka, a tutaj czepnę się jeszcze czegoś". | Twoje uniki nie polegaja na uwagach o interpunkcji.
MD napisał: | Dyskutanci skupieni na celu dochodzenia do jakiejś wspólnej konkluzji powinni uzbroić w pewien rodzaj cierpliwości, tolerancji na to, co według niech druga strona robi "źle", POD WARUNKIEM ŻE ZBLIŻAMY SIĘ DO WW. WSPÓLNEGO CELU. | To jest fenomen neurotycznej czesci KrK - przymruzenie oczu na molestowanie dzieci w imie Boze.
Dyskusja ma na celu rozwoj, i nie powinien byc on w systemie zaburzonego ukladu trawiennego z obstrukcja.
Osoby autorytarne nie nadaja sie do dyskusji.
MD napisał: | Dla mnie po to jest dyskusja, aby do czegoś wspólnie dojść, coś uzgodnić. | To nie jest dyskusja ale dyktat.
MD napisał: | Dlatego reakcje obstrukcyjne, polegające na czepianiu się błędów czy to prawdziwych (ale nie mających wpływu na cel, a potencjalnie rozpraszających dyskusję) czy rzekomych (bo ktoś uważa np. że słowo zostało użyte niewłaściwie, lecz przecież to nie on jest ostatecznym sędzią, może to słowo dokładnie takie miało tam być) nie mieszczą się metodologii konstruktywnej dyskusji, świadcząc raczej o potrzebie rozładowania emocji, słabości w panowaniu nad własnym ego, którejś ze stron, co traktuję jako żenadę w intelektualnym trybie dyskusji. | Masz nerwice na punkcie uzywania metodologii.
MD napisał: | Dyskusja na poziomie nie dopuszcza aby ego, czy inny rodzaj nieopanowanych emocji zaciemniały dochodzenie do wspólnoty opisu, myśli. Uleganie takim emocjom świadczy, że ktoś pomylił miejsce, problematykę dyskusji - tutaj właściwym na naszym forum miejscem na takie reakcje są: kawiarnia, gwiezdne wojny, więzienie, czy własny blog, ale nie działy o celu merytorycznym. | Ego i emocje to dwa rozne fenomeny. Chociaz moga funkcjonowal w tandemie. Bo, dla przykladu, Ty jako osoba autorytarna angazujesz sporo niezrownowazonych emocji aby opisywac glebiny swojego autorytatyzmu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33545
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 18:43, 13 Lut 2020 Temat postu: |
|
|
Dyskurs napisał: | MD napisał: | A gdzie ja odnosiłem ową dodatkową wiedzę natury ludzkiej do zbiorowego gwałtu, abym miał się z tego tłumaczyć? |
Więc tlumcze, że jeśli chcesz deklarować, że religia abrahamiczna której tworem jest opis życia naszych przodków znany jako Biblia jest MD napisał: | dodatkową wiedzę na temat ludzkiej natury, która jest jeszcze nie ogarnięta mądrością aktualnych czasów | to pytam ponownie, dlaczego ten mężczyzna czy mężczyźni spisał(li) to wydarzenie w sposób jakby zbiorowy gwałt i mordestwo było norma społeczna? Ich zezwierzęcenie według dzisiejszego słownika i standardów cywilizowanej społeczności można jedynie tłumaczyć wynaturzeniem życia w jednobiegunowej patriarchalnej społeczności w ktorej wartosc zycia ludzkiego byla niska. Dlatego Biblia jako całość nie służy mi jak źródło konstruktywne. Niektóre wersety z Biblii tak. |
Pomijam kolejne Twoje domniemania (chybione jak zwykle) i oceny (to każdy czytający może samodzielnie sprawdzić, czytając, co opublikowałem) mojej osoby. Nie uważam ich za wystarczająco wartościowe, aby napisać na ich temat choć jedno słowo więcej.
Natomiast w treści podanej w cytacie zaserwowałaś przynajmniej jakiś wkład do dyskusji (czasem chyba masz swój dobry dzień), oderwałaś od potrzeby emocji ataku personalnego i rzeczywiście postawiłaś problem - kwestię merytoryczną: JAKI CEL właściwie mieli autorzy Biblii zamieszczając w niej opisy bardzo okrutnych zachowań, zezwierzęcenia, od którego aż w człowieku coś w środku się gniecie i buntuje. Po co to?
- Może żeby naśladować?
Z tym pytaniem religie chyba nie bardzo sobie radzą. Nie ma tu jakiejś ostatecznej jedynej normy. Przedstawię własną interpretację tego problemu. W moim przekonaniu te budzące odrazę etyczną opisy są GŁÓWNIE PRZESTROGĄ. One mówią czytelnikowi rzecz dość podstawową: w ludzkiej naturze są również straszne obszary, jest problem, coś strasznego, coś z czym wielu nie potrafiło sobie poradzić, staczając się na etyczno - moralne dno.
Robione rzeczy straszne w imię różnych idei, powodów. Ten opis, który przytoczyłaś jest dla mnie przypadkiem wskazania najbardziej odrażającej postaci tzw. "męskiego honoru". W moralności plemiennej, patriarchalnej, opartej o prymat nadętego ego przywódców, czy ogólnie osobników silniejszych od reszty najwyższą normą był honor (ale szczególnie rozumiany). W ramach tego pojmowania honoru, mężczyzna ma się mścić za każdą wyrządzoną mu zniewagę, ma też bronić "honoru rodziny" zabijając osoby, które ten honor splamiły. Gdy pisałem o "niewolniczym trzymaniu się moralności" myślałem w dużym stopniu o takich przypadkach - gdy jakieś tam normy (stanowiące moralność określonej społeczności) są stosowane w oderwaniu od serca, dobra, rozsądku. Są egzekwowane z NAJTWARDSZĄ I NAJOKRUTNIEJSZĄ KONSEKWENCJĄ, niewolniczo względem zasady "ja dominator nie pękam, nie przegrywam, zniszczę wszystkich, którzy jakoś splamili mój honor, czy do tego splamienia się przyczynili, pokażę, że jest bardziej okrutny od wszystkich moich przeciwników, bo ja mam swój honor, ja nie pękam!".
Biblia nie jest łatwa w interpretacji. Często naprawdę trudno jest odszukać ten cel, jaki przyświecał jej autorom. Naiwne rozumienie, opierające się o próbę naśladowania tego, co w Biblii napisano jest wg mnie głupotą bardzo wysokiego kalibru.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23148
Przeczytał: 94 tematy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:43, 13 Lut 2020 Temat postu: |
|
|
Michał jest osobą autorytarna???
Ja Ciebie Michał odbieram jako dziecko we mgle.
Moj tato tez był ateistą a nawet na starość troche z agnosił się.:-) :-) :-)
Nie mam jednak takich bolesnych przeżyć zwiazanych z moim wychowaniem; odrobinę eklektycznym.
Moje bolesne przeżycia zaczynają się, gdy mówię otwartm tekstem, że nie czuję żadnych wyrzutów sumienia z powodu omijania krk.
Reakcje Polaków co do kościoła znamionuje głębokie przywiązanie i wiara w te wszystkie procedury, chrzty, komunie, bierzmowania...brak udziału w tym wszystkim odbierane JEST jako niedostosowanie społeczne..
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Czw 18:45, 13 Lut 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33545
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 19:13, 13 Lut 2020 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Michał jest osobą autorytarna???
Ja Ciebie Michał odbieram jako dziecko we mgle. |
Hehe, pewien ważny użytkownik sfinii, w rozmowie przy piwie, określił mnie "Michał nie ma żadnych poglądów". To by pewnie było bliskie Twojej diagnozie.
Co do autorytaryzmu zarzucanego mi przez Dyskurs, to się tylko uśmiechnąłem w myślą "kolejne dyskursowe kulą w płot", ale ona tak już ma, że nie będzie miała żadnych zahamowań aby walnąć COKOLWIEK co jej do głowy przyjdzie. A że ma w swoim standardzie zasadę wybaczania sobie od razu wszystkiego, co by nawet jej się nie udało (bo przecież nie należy psuć sobie dobrej energii), to oczywiście nawet nie warto sobie zaprzątać głowy z dyskusją z nią - czy to było zasadne, czy nie. Raczej pogodziłem się z tym, że wypowiedzi Dyskurs są co do zasady chaotyczne (ona określa je mianem ":holistycznego rozumowania" co ostatecznie wychodzi na to samo, że w żadnym stopniu nie poczuwa się ona do odpowiadzialhości za to co powie, napisze, zadecyduje). Mając jako rodzaj wiedzy o Dyskurs tę cechę totalnego braku odpowiedzialności za to jej akurat ten, czy inny emocjonalny impuls do głowy przygnał i co zechciała napisać, patrzy się na jej komentarze z pobłażliwym dystansem.
Ale wracając do mnie.
Myślę, że to odczucie "dziecka we mgle" w odniesieniu do tego co piszę, ma swój dość konkretny powód. Dzieje się tak z powodu pewnej mojej ambicji, którą określiłbym jako pragnienie zrozumienia wszystkiego i wszystkich, nie odrzucenia niczego bez zrozumienia tego przynajmniej na minimalnym poziomie. To zaś oznacza, że często piszę coś, co jest odbierane jako niezgodność z czym innym, co też napisałem. Wszak jedno i drugie jakoś rozumiem, jakoś uwzględniam, budują mi one razem pewną układankę obrazu sprawy. W pewnym sensie o niczym nie zapominam, niczego nie lekceważę, każde zastrzeżenie trzymam choćby gdzieś w odwodzie w zakątku umysłu. Moją ambicją jest rozumienie innych ludzi lepiej, niż oni sami się rozumieją. Dlatego noszę w sobie jednocześnie bardzo wiele sprzecznych tendencji DO WYKORZYSTANIA.
Czy to oznacza jednak, że nie wyłania się z tych wielu tendencji żadna synteza, żadna forma rozstrzygnięcia?...
- Z tym bym się nie zgodził. Takie (liczne) rozstrzygnięcia też w sobie noszę. Jednak bardzo trudno jest mi się nimi z kimś podzielić, bo zostały one wybudowane w oparciu o połączenie tak wielu aspektów, tak licznych (zdawałoby się przeczących sobie na różnych polach) czynników, w oparciu o dość specyficzną własną metodologię oceny i syntezy, że po prostu nie ma tego jak przekazać. Więc zostaje tylko to, że rzucam okruchy pewnych ocen, które same w sobie zdają się być oderwane od czegoś innego, co znowu gdzieś pisałem. Ale tam w głębi jest powiązanie, tylko jest na tyle skomplikowane i specyficzne, że nie mam jak się jego kształtem podzielić z innymi ludźmi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:40, 13 Lut 2020 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Semele napisał: | Michał jest osobą autorytarna???
Ja Ciebie Michał odbieram jako dziecko we mgle. |
Hehe, pewien ważny użytkownik sfinii, w rozmowie przy piwie, określił mnie "Michał nie ma żadnych poglądów". To by pewnie było bliskie Twojej diagnozie. | To był Wuj Zbój pewnikiem. Masz wiele poglądów ale Ci się szybko zmieniają. Dlatego światopoglądowo jesteś jakby to napisać "nieuchwytny". Bo jak Ci się udowodni, że napisałeś "głupawkę" światopoglądową [jak ta o moralnej "wyższości" biblistów, którzy bez zmrużenia oka [to przypuszczam, bo mogli coś tam popijać i ćpać] pisali o grupowym gwałcie i morderstwie jakby to była norma kulturowa], to już zmieniłeś zdanie i twierdzisz, że wcale tak nie myślałeś. Jesteś najprawdopodobniej skrajnym Perceiver i goniąc swój ogon za zmianami Twoje życie to stałe gromadzenie informacji na potem na "k*pkach". Nie twierdzę, że to wada, bo i tak nie możesz nic w tym aspekcie uczynić.
W takim stanie stajesz się na własne życzenie piewcą "olewactwa" i "tumiwisizmu", bo tak jest z ludźmi dryfującymi na morzu życia [metafora] bez kotwicy i żyroskopu czyli bez pryncypiów i ideałów.Spokojnie, to w Polsce plaga i nie jestes samotny.
MD napisał: | Co do autorytaryzmu zarzucanego mi przez Dyskurs, to się tylko uśmiechnąłem w myślą "kolejne dyskursowe kulą w płot", ale ona tak już ma, że nie będzie miała żadnych zahamowań aby walnąć COKOLWIEK co jej do głowy przyjdzie. A że ma w swoim standardzie zasadę wybaczania sobie od razu wszystkiego, co by nawet jej się nie udało (bo przecież nie należy psuć sobie dobrej energii), to oczywiście nawet nie warto sobie zaprzątać głowy z dyskusją z nią - czy to było zasadne, czy nie. Raczej pogodziłem się z tym, że wypowiedzi Dyskurs są co do zasady chaotyczne (ona określa je mianem ":holistycznego rozumowania" co ostatecznie wychodzi na to samo, że w żadnym stopniu nie poczuwa się ona do odpowiadzialhości za to co powie, napisze, zadecyduje). Mając jako rodzaj wiedzy o Dyskurs tę cechę totalnego braku odpowiedzialności za to jej akurat ten, czy inny emocjonalny impuls do głowy przygnał i co zechciała napisać, patrzy się na jej komentarze z pobłażliwym dystansem. | Moralna odpowiedzialność biorę, bo bez niej nie napisałabym. Ale Ty nie odczuwasz moralnej odpowiedzialności lecz najprawdopodobniej jakis skrzywiony fenomen uzurpujacy sie nia byc więc nie wiesz co czuję. Pisałam n razy, że miłość niehandlowa to łagodność i asertywność. Więc jak swoim dyktaturowym rozumem nie jesteś w stanie ogarnąć, to proszę miej odwagę spytać.
MD napisał: | Ale wracając do mnie.
Myślę, że to odczucie "dziecka we mgle" w odniesieniu do tego co piszę, ma swój dość konkretny powód. Dzieje się tak z powodu pewnej mojej ambicji, którą określiłbym jako pragnienie zrozumienia wszystkiego i wszystkich, nie odrzucenia niczego bez zrozumienia tego przynajmniej na minimalnym poziomie. | Tu sobie zdefiniowales roboczo dyby swojego ego.
Moze sporobuj siebie moralnie pokochac i sobie [ego] odpuscic?
MD napisał: | To zaś oznacza, że często piszę coś, co jest odbierane jako niezgodność z czym innym, co też napisałem. Wszak jedno i drugie jakoś rozumiem, jakoś uwzględniam, budują mi one razem pewną układankę obrazu sprawy. W pewnym sensie o niczym nie zapominam, niczego nie lekceważę, każde zastrzeżenie trzymam choćby gdzieś w odwodzie w zakątku umysłu. Moją ambicją jest rozumienie innych ludzi lepiej, niż oni sami się rozumieją. | Pycha ego w stanie wrzenia!
MD napisał: | Dlatego noszę w sobie jednocześnie bardzo wiele sprzecznych tendencji DO WYKORZYSTANIA. | Gross!
MD napisał: | Czy to oznacza jednak, że nie wyłania się z tych wielu tendencji żadna synteza, żadna forma rozstrzygnięcia?...
- Z tym bym się nie zgodził. Takie (liczne) rozstrzygnięcia też w sobie noszę. Jednak bardzo trudno jest mi się nimi z kimś podzielić, bo zostały one wybudowane w oparciu o połączenie tak wielu aspektów, tak licznych (zdawałoby się przeczących sobie na różnych polach) czynników, w oparciu o dość specyficzną własną metodologię oceny i syntezy, że po prostu nie ma tego jak przekazać. Więc zostaje tylko to, że rzucam okruchy pewnych ocen, które same w sobie zdają się być oderwane od czegoś innego, co znowu gdzieś pisałem. Ale tam w głębi jest powiązanie, tylko jest na tyle skomplikowane i specyficzne, że nie mam jak się jego kształtem podzielić z innymi ludźmi. | Jestes pozbawionym empatii "swirem"
Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Czw 19:44, 13 Lut 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:48, 13 Lut 2020 Temat postu: |
|
|
Masz MD jestes Introverted Sensing Thinking Perceiving/ISTP - Wirtuozem -> [link widoczny dla zalogowanych]
h*ttps://www.16personalities.com/pl/osobowosc-istp
Cytat: | Problem, z którym muszą sobie radzić, to pochopne reakcje, przedwczesne ocenianie innych jako osoby pobłażliwe, gdyż Wirtuozi sami tacy są. |
Cytat: | Przewidywanie uczuć sprawia Wirtuozom trudność, co jest naturalnym skutkiem ich własnej natury, szczególnie biorąc pod uwagę ich problemy z oceną własnych emocji i motywacji. Jednak ich tendencja do budowania związków z innymi na podstawie działań, a nie empatii, może być przyczyną wielu frustracji. Ludzie o osobowości Wirtuoza mają kłopoty z przestrzeganiem ustalonych granic i wytycznych, wolą swobodę ruchu i łamią zasady, jeśli sytuacja tego wymaga. |
Cytat: | Gdy dokonują tych gwałtownych zmian, nie próbują jednak poszukiwać wizji, lecz po prostu przetestować nowe zainteresowanie. |
Jestem INFJ wiec sie ani nie zrozumiemy ani nie mamy wspolnych celow zyciowych [link widoczny dla zalogowanych]
h*ttps://www.16personalities.com/pl/osobowosc-infj
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33545
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 21:02, 13 Lut 2020 Temat postu: |
|
|
Dyskurs napisał: | MD napisał: | Co do autorytaryzmu zarzucanego mi przez Dyskurs, to się tylko uśmiechnąłem w myślą "kolejne dyskursowe kulą w płot", ale ona tak już ma, że nie będzie miała żadnych zahamowań aby walnąć COKOLWIEK co jej do głowy przyjdzie. A że ma w swoim standardzie zasadę wybaczania sobie od razu wszystkiego, co by nawet jej się nie udało (bo przecież nie należy psuć sobie dobrej energii), to oczywiście nawet nie warto sobie zaprzątać głowy z dyskusją z nią - czy to było zasadne, czy nie. Raczej pogodziłem się z tym, że wypowiedzi Dyskurs są co do zasady chaotyczne (ona określa je mianem ":holistycznego rozumowania" co ostatecznie wychodzi na to samo, że w żadnym stopniu nie poczuwa się ona do odpowiadzialhości za to co powie, napisze, zadecyduje). Mając jako rodzaj wiedzy o Dyskurs tę cechę totalnego braku odpowiedzialności za to jej akurat ten, czy inny emocjonalny impuls do głowy przygnał i co zechciała napisać, patrzy się na jej komentarze z pobłażliwym dystansem. | Moralna odpowiedzialność biorę, bo bez niej nie napisałabym. Ale Ty nie odczuwasz moralnej odpowiedzialności lecz najprawdopodobniej jakis skrzywiony fenomen uzurpujacy sie nia byc więc nie wiesz co czuję. Pisałam n razy, że miłość niehandlowa to łagodność i asertywność. |
Nie do pogodzenia jest odpowiedzialność i - wielokrotnie deklarowana przez Ciebie - potrzeba suwerenności emocjonalnej, powiązana z odrzuceniem możliwości negatywnego ocenienia siebie (dla Ciebie taka postawa jest już neurotyczna). Ty sobie wszystko wybaczysz, bo przecież gdybyś miała przeżyć jakiś stres zarzucenia sobie błędu, to by Ci to umniejszyło Twoja "pozytywną energię". A więc to zwolni Cię moralnie z samego tylko rozważenia, czy czasem jednak nie popełniłaś błędu. Nie, dla Ciebie istnieje tylko pozytywna strona Ciebie - z założenia, z faktu, ze przecież głupotą byłoby się stresować, tym że Ty coś zrobiłaś, a ktoś przez Ciebie cierpi.
Z tego co nieraz pisałaś, wyłania się obraz osoby, która uczyniłaby komuś dowolną krzywdę, a za chwilę walnęłaby piękny esej o empatii, miłości i pozytywnej energii. Wszak Ty nie możesz się negatywnie oceniać - takiej "głupoty" za nic nie zrobisz, bo to by Ci zaszkodziło w emocjach.
Nikt, kto nie stawia sobie pewnych twardych granic, a do tego nie postawi przy nich mentalnego strażnika, jakim jest możliwość odczuwania swojej winy, nie będzie miał prawa określić się jako odpowiedzialną osobę. Najbardziej podstawową cechą psychopatów jest właśnie ich brak odczuwania winy - oni, podobnie jak Ty, chronią swoja "pozytywną energię", nie zaprzątając sobie głowy myśleniem o odpowiedzialności za to, co czynią. I to pozwala im być bezwzględnymi, choć też i skutecznymi.
Odpowiedzialność człowieka buduje się bowiem właśnie na tym, że zrzeka się on swojego komfortu psychicznego, stając się wrażliwym na poczucie winy za to, co uczynił. Kto takiego poczucia w sobie nie ma, nie daje mu prawa dostępu, ten - choćby nawet zmajstrował milion ślicznych esejów o miłości i empatii - będzie zwykłym zimnym draniem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:20, 13 Lut 2020 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Dyskurs napisał: | MD napisał: | Co do autorytaryzmu zarzucanego mi przez Dyskurs, to się tylko uśmiechnąłem w myślą "kolejne dyskursowe kulą w płot", ale ona tak już ma, że nie będzie miała żadnych zahamowań aby walnąć COKOLWIEK co jej do głowy przyjdzie. A że ma w swoim standardzie zasadę wybaczania sobie od razu wszystkiego, co by nawet jej się nie udało (bo przecież nie należy psuć sobie dobrej energii), to oczywiście nawet nie warto sobie zaprzątać głowy z dyskusją z nią - czy to było zasadne, czy nie. Raczej pogodziłem się z tym, że wypowiedzi Dyskurs są co do zasady chaotyczne (ona określa je mianem ":holistycznego rozumowania" co ostatecznie wychodzi na to samo, że w żadnym stopniu nie poczuwa się ona do odpowiadzialhości za to co powie, napisze, zadecyduje). Mając jako rodzaj wiedzy o Dyskurs tę cechę totalnego braku odpowiedzialności za to jej akurat ten, czy inny emocjonalny impuls do głowy przygnał i co zechciała napisać, patrzy się na jej komentarze z pobłażliwym dystansem. | Moralna odpowiedzialność biorę, bo bez niej nie napisałabym. Ale Ty nie odczuwasz moralnej odpowiedzialności lecz najprawdopodobniej jakis skrzywiony fenomen uzurpujacy sie nia byc więc nie wiesz co czuję. Pisałam n razy, że miłość niehandlowa to łagodność i asertywność. | Nie do pogodzenia jest odpowiedzialność i - wielokrotnie deklarowana przez Ciebie - potrzeba suwerenności | Po pierwsze, ponieważ nie wiesz, że jesteś w stanie tylko interpretować innych sobą, to ta deklaracja ma sens w Twojej wirtuozowskiej "kaszance" [bez urazy] -> [link widoczny dla zalogowanych] h*ttps://www.16personalities.com/pl/osobowosc-istp
Po drugie, w kontraście do artefaktów Twojej "kaszanki", nie mam potrzeby być suwerenną emocjonalnie skoro jestem suwerenna emocjonalnie.
Ponieważ już wyjaśniałam czym jest suwerenność emocjonalna ale do Ciebie nie dotarło, więc napiszę dużymi literami -> SUWERENNOŚĆ EMOCJONALNA TO MOŻLIWOŚĆ SPOKOJNEJ OBSERWACJI WŁASNYCH EMOCJI ABY MODYFIKOWAĆ ICH NATĘŻENIE.
MD napisał: | ... powiązana z odrzuceniem możliwości negatywnego ocenienia siebie (dla Ciebie taka postawa jest już neurotyczna). | Katastrofizm to polska cecha narodowa, z konsekwencjami. ->
Jaroslaw Gibas "Niepewność. Jeden z naszych największych demonów! #12"
https://youtu.be/dHr-3Uf_nQw
h*ttps://youtu.be/dHr-3Uf_nQw
MD napisał: | Ty sobie wszystko wybaczysz, bo przecież gdybyś miała przeżyć jakiś stres zarzucenia sobie błędu, to by Ci to umniejszyło Twoja "pozytywną energię". A więc to zwolni Cię moralnie z samego tylko rozważenia, czy czasem jednak nie popełniłaś błędu. Nie, dla Ciebie istnieje tylko pozytywna strona Ciebie - z założenia, z faktu, ze przecież głupotą byłoby się stresować, tym że Ty coś zrobiłaś, a ktoś przez Ciebie cierpi.
Z tego co nieraz pisałaś, wyłania się obraz osoby, która uczyniłaby komuś dowolną krzywdę, a za chwilę walnęłaby piękny esej o empatii, miłości i pozytywnej energii. Wszak Ty nie możesz się negatywnie oceniać - takiej "głupoty" za nic nie zrobisz, bo to by Ci zaszkodziło w emocjach.
Nikt, kto nie stawia sobie pewnych twardych granic, a do tego nie postawi przy nich mentalnego strażnika, jakim jest możliwość odczuwania swojej winy, nie będzie miał prawa określić się jako odpowiedzialną osobę. Najbardziej podstawową cechą psychopatów jest właśnie ich brak odczuwania winy - oni, podobnie jak Ty, chronią swoja "pozytywną energię", nie zaprzątając sobie głowy myśleniem o odpowiedzialności za to, co czynią. I to pozwala im być bezwzględnymi, choć też i skutecznymi.
Odpowiedzialność człowieka buduje się bowiem właśnie na tym, że zrzeka się on swojego komfortu psychicznego, stając się wrażliwym na poczucie winy za to, co uczynił. Kto takiego poczucia w sobie nie ma, nie daje mu prawa dostępu, ten - choćby nawet zmajstrował milion ślicznych esejów o miłości i empatii - będzie zwykłym zimnym draniem. | Psychopata to z greckiego człowiek z cierpiącą duszą ponieważ za dużo katastroficznie myśli. Widzisz siebie we mnie. To (o)bledne, ale poprawić Ci wzroku (metafora) nie jestem w stanie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33545
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 21:36, 13 Lut 2020 Temat postu: |
|
|
Dyskurs napisał: | MD napisał: | Ty sobie wszystko wybaczysz, bo przecież gdybyś miała przeżyć jakiś stres zarzucenia sobie błędu, to by Ci to umniejszyło Twoja "pozytywną energię". A więc to zwolni Cię moralnie z samego tylko rozważenia, czy czasem jednak nie popełniłaś błędu. Nie, dla Ciebie istnieje tylko pozytywna strona Ciebie - z założenia, z faktu, ze przecież głupotą byłoby się stresować, tym że Ty coś zrobiłaś, a ktoś przez Ciebie cierpi.
Z tego co nieraz pisałaś, wyłania się obraz osoby, która uczyniłaby komuś dowolną krzywdę, a za chwilę walnęłaby piękny esej o empatii, miłości i pozytywnej energii. Wszak Ty nie możesz się negatywnie oceniać - takiej "głupoty" za nic nie zrobisz, bo to by Ci zaszkodziło w emocjach.
Nikt, kto nie stawia sobie pewnych twardych granic, a do tego nie postawi przy nich mentalnego strażnika, jakim jest możliwość odczuwania swojej winy, nie będzie miał prawa określić się jako odpowiedzialną osobę. Najbardziej podstawową cechą psychopatów jest właśnie ich brak odczuwania winy - oni, podobnie jak Ty, chronią swoja "pozytywną energię", nie zaprzątając sobie głowy myśleniem o odpowiedzialności za to, co czynią. I to pozwala im być bezwzględnymi, choć też i skutecznymi.
Odpowiedzialność człowieka buduje się bowiem właśnie na tym, że zrzeka się on swojego komfortu psychicznego, stając się wrażliwym na poczucie winy za to, co uczynił. Kto takiego poczucia w sobie nie ma, nie daje mu prawa dostępu, ten - choćby nawet zmajstrował milion ślicznych esejów o miłości i empatii - będzie zwykłym zimnym draniem. | Psychopata to z greckiego człowiek z cierpiącą duszą ponieważ za dużo katastroficznie myśli. Widzisz siebie we mnie. To (o)bledne, ale poprawić Ci wzroku (metafora) nie jestem w stanie. |
To nie ja deklarowałem poczucie winy, jako coś neurotycznego, to nie ja głoszę prymat pozytywnej energii ponad rozpatrywaniem przykrych emocjonalnie zagadnień. To co wyżej napisałem jest w mocy - kto nie dozwala sobie na poczucie winy z powodu tego, co źle uczynił, nie ma pojęcia o odpowiedzialności i jest samolubem toksycznym dla społeczeństwa.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kruchy04
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 2 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 21:48, 13 Lut 2020 Temat postu: |
|
|
Michał, Semele, Dyskurs. Proszę was abyście swoje prywatne niezwiązane z tematem dyskusje przenieśli do innego wątku, a tu zakończyli to. Możemy zrobić tak: albo od teraz nie kontynuujecie tego spamu albo ja proszę moderację, aby od komentarza semele (Wysłany: Czw 19:43, 13 Lut 2020) do mojego komentarza wyszyto usuneli). Czyli ostatni komentarz w tym wątku do wypowiedź Michała (Wysłany: Czw 19:43, 13 Lut 2020).
Nie podoba mi się jak moje kom. zostają zignorowane, a szerzy się spam.
Ostatnio zmieniony przez Kruchy04 dnia Czw 21:51, 13 Lut 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:57, 13 Lut 2020 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Dyskurs napisał: | MD napisał: | Ty sobie wszystko wybaczysz, bo przecież gdybyś miała przeżyć jakiś stres zarzucenia sobie błędu, to by Ci to umniejszyło Twoja "pozytywną energię". A więc to zwolni Cię moralnie z samego tylko rozważenia, czy czasem jednak nie popełniłaś błędu. Nie, dla Ciebie istnieje tylko pozytywna strona Ciebie - z założenia, z faktu, ze przecież głupotą byłoby się stresować, tym że Ty coś zrobiłaś, a ktoś przez Ciebie cierpi.
Z tego co nieraz pisałaś, wyłania się obraz osoby, która uczyniłaby komuś dowolną krzywdę, a za chwilę walnęłaby piękny esej o empatii, miłości i pozytywnej energii. Wszak Ty nie możesz się negatywnie oceniać - takiej "głupoty" za nic nie zrobisz, bo to by Ci zaszkodziło w emocjach.
Nikt, kto nie stawia sobie pewnych twardych granic, a do tego nie postawi przy nich mentalnego strażnika, jakim jest możliwość odczuwania swojej winy, nie będzie miał prawa określić się jako odpowiedzialną osobę. Najbardziej podstawową cechą psychopatów jest właśnie ich brak odczuwania winy - oni, podobnie jak Ty, chronią swoja "pozytywną energię", nie zaprzątając sobie głowy myśleniem o odpowiedzialności za to, co czynią. I to pozwala im być bezwzględnymi, choć też i skutecznymi.
Odpowiedzialność człowieka buduje się bowiem właśnie na tym, że zrzeka się on swojego komfortu psychicznego, stając się wrażliwym na poczucie winy za to, co uczynił. Kto takiego poczucia w sobie nie ma, nie daje mu prawa dostępu, ten - choćby nawet zmajstrował milion ślicznych esejów o miłości i empatii - będzie zwykłym zimnym draniem. | Psychopata to z greckiego człowiek z cierpiącą duszą ponieważ za dużo katastroficznie myśli. Widzisz siebie we mnie. To (o)bledne, ale poprawić Ci wzroku (metafora) nie jestem w stanie. | To nie ja deklarowałem poczucie winy, jako coś neurotycznego, ... | Ja tez nie.
MD napisał: | ... to nie ja głoszę prymat pozytywnej energii ponad rozpatrywaniem przykrych emocjonalnie zagadnień. | Ja tez nie.
MD napisał: | To co wyżej napisałem jest w mocy - kto nie dozwala sobie na poczucie winy z powodu tego, co źle uczynił, nie ma pojęcia o odpowiedzialności i jest samolubem toksycznym dla społeczeństwa. | ->
Jaroslaw Gibas "Jak radzic sobie z problemami"
https://youtu.be/Z5sWODD1HaA
h*ttps://youtu.be/Z5sWODD1HaA
Uwaznosc to bycie [zycie] w tu i teraz i nie w szalonym poprawianiu wczoraj lub strach o jutro i nie ma nic wspolnego z patologiami ktore preferujesz a ktore sa obstrukcja radosci zycia - jedynego ktore Ci Natura podarowala.
David Carroll "Now"
https://youtu.be/UDEmEgCGJpA
h*ttps://youtu.be/UDEmEgCGJpA
Oddanie sie mocy wyzszej to uwolnienie sie od nerwicy natrectw.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kruchy04
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 2 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 22:04, 13 Lut 2020 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński - w śród tej trójcy jedynie racjonalnie myśląca osoba - do Ciebie kieruję moją uwagę: jeśli zaistnieje taka sytuacja, że ja założę jakiś temat, a wypowie się w nim Dyskurs i Ty zaczniesz w moim temacie z nią dyskutować (nawet jeśli początkowo byłoby to związane z tematem) to nie chcę cię więcej widzieć w swoich tematach. Nie będę z Tobą kontynuował żadnych dyskusji. W moich tematach nie rozmawiasz z nią. Oczywiście możesz to zignorować, ale konsekwencją będzie to, że ja przestanę dyskutować z Tobą. Przemyśl to. To nie jest jakiś przytyk w Twoją stronę. Po prostu bronię się przed lawiną niechcianych wypowiedzi, które zaśmiecają temat.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33545
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 22:05, 13 Lut 2020 Temat postu: |
|
|
Dyskurs napisał: | MD napisał: | To co wyżej napisałem jest w mocy - kto nie dozwala sobie na poczucie winy z powodu tego, co źle uczynił, nie ma pojęcia o odpowiedzialności i jest samolubem toksycznym dla społeczeństwa. | ->
Jaroslaw Gibas "Jak radzic sobie z problemami"
https://youtu.be/Z5sWODD1HaA
h*ttps://youtu.be/Z5sWODD1HaA
Uwaznosc to bycie [zycie] w tu i teraz i nie w szalonym poprawianiu wczoraj lub strach o jutro i nie ma nic wspolnego z patologiami ktore preferujesz a ktore sa obstrukcja radosci zycia - jedynego ktore Ci Natura podarowala.
David Carroll "Now"
https://youtu.be/UDEmEgCGJpA
h*ttps://youtu.be/UDEmEgCGJpA
Oddanie sie mocy wyzszej to uwolnienie sie od nerwicy natrectw. |
Możesz sobie napisać o uważności co tam zechcesz, możesz napisać dalej pięknie o empatii. ale jeśli nie postawisz mentalnego strażnika W SAMEJ SOBIE czuwającego nad tym, aby nie działać źle, niszcząco dla innych, jeśli gotowa jesteś wszystko sobie wybaczyć, to nic Cię nie osłoni przed byciem złą osobą.
Tak, jest w tym obstrukcja radości życia. Ale na tym właśnie polega człowieczeństwo, że się POŚWIĘCA WŁASNĄ RADOŚĆ ŻYCIA, jeśli tylko po drugiej stronie np. stoi czyjeś ważniejsze dobro, albo dobro większej ilości ludzi, albo zagrożenie czymś zdecydowanie bardziej groźnym. To jest właśnie człowieczeństwo, jego wielkość, że się nie czyni siebie pępkiem świata, a swojej przyjemności i komfortu najwyższym prawem. I tak jest nawet, jeśli mamy to jedno życie, które nam natura podarowała. I dlatego własnie podziwiamy ludzi, którzy poświęcili się dla wyższych wartości - czcimy ich i szanujemy. Zaś ludzi, którzy własny egoizm i radość życia stawiają na szczycie traktujemy jako samolubów, jako mniej wartościowe jednostki. Tak to właśnie jest. Wybór należy do każdego człowieka. I wcale nie jest to wybór łatwy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|