Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Kto wierzy we mnie będzie zbawiony
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rafal3006
Opiekun Forum Kubusia



Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 35357
Przeczytał: 24 tematy

Skąd: z innego Wszechświata
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:11, 20 Sie 2008    Temat postu: Kto wierzy we mnie będzie zbawiony

Kubuś powoli kończy swoją przygodę ze SFINIĄ. Na pożegnanie wypada rozprawić się ze zdaniem od którego wszystko się zaczęło.

Kto wierzy we mnie będzie zbawiony
Trzy lata temu dla Kubusia była to bezdyskusyjna matematyczna równoważność czyli wszyscy niewierzący do piekła.
Kto nie wierzy we mnie nie będzie zbawiony (piekło = nie zbawiony)

Dzisiaj to zdanie to bułka z masłem, zero problemów.
Zdanie można rozpatrywać w dwóch aspektach:
1.
Którzy ludzie spełniają warunek nagrody „wierzy we mnie”
2.
Matematyczna analiza logiczna

Ad1.
Tu jest największy i jedyny problem. Nikt nie wie co to znaczy „wierzy we mnie”. Ilu wierzących tyle możliwych interpretacji np.

Skrajni fanatycy jedynie słusznej wiary:
Wszyscy niewierzący w Chrystusa do piekła czyli Żydzi, Muzułmania, Hindusi, Ateiści …
Wstyd się przyznać ale dokładnie tak myślał matematycznie Kubuś trzy lata temu.

Wuk:
Ateiści do piekła, a co z resztą np. Hindusem to nie wiem

Wuj, Kubuś, Dwa_I:
Każdy może zostać zbawiony, nawet Hitler

Ad2.
Od strony matematycznej nie ma żadnego znaczenia kto do nieba a kto do piekła. Tu warunek nagrody „wierzy we mnie” może być spełniony albo nie spełniony, nie ma innych możliwości matematycznych.

=> - operator implikacji prostej „musi”, „na pewno” =>
~> - operator implikacji odwrotnej „może” ~>

Kto wierzy we mnie będzie zbawiony
W=>Z - implikacja prosta bo obietnica

Analiza matematyczna:
Kto wierzy we mnie ten „na pewno” => będzie zbawiony
W=>Z =1 - twarda prawda (gwarancja)

Kto wierzy we mnie ten „na pewno” => nie będzie zbawiony
W=>~Z =0 - twardy fałsz
Zakaz posyłania wierzących do piekła

Prawo Kubusia:
W=>Z = ~W ~> ~Z - prawo zamiany implikacji prostej na implikację odwrotną

Kto nie wierzy we mnie ten „może” ~> nie zostać zbawiony
~W ~> ~Z =1
LUB
Kto nie wierzy we mnie ten „może” ~> zostać zbawiony
~W ~> Z =1

Gwarancja w implikacji prostej:
W=>Z
Kto wierzy we mnie ten ma gwarancję zbawienia, z powodu „wiary we mnie”. Wszystko inne może się zdarzyć.

To samo z definicji implikacji prostej:
p=>q = ~p+q = ~(p*~q) - definicja
P=>q = ~(p*~q) - gwarancja w implikacji prostej
p=wierzy
q=zbawiony
W=>Z = ~(W*~Z) =1
Nie może się zdarzyć ~(…), że kto wierzy we mnie nie będzie zbawiony

Negując ostatnie równanie dwustronnie otrzymamy odpowiedź kiedy Chrystus będzie kłamcą.

~(W=>Z) = W*~Z =0 (kłamstwo)

W*~Z
Chrystus będzie kłamcą wtedy i tylko wtedy, gdy wierzącego w niego człowieka pośle do piekła
W*~Z = kłamstwo jeśli człowiek wierzy i „nie zbawiony”

Na koniec zwróćmy uwagę na prawo Kubusia:
W=>Z = ~W~>~Z - prawo zamiany implikacji prostej na ównoważną implikację odwrotną

A: Kto wierzy we mnie będzie zbawiony
W=>Z
B: Kto nie wierzy we mnie nie będzie zbawiony
~W~> ~Z

Gwarancja w implikacji odwrotnej:
~W~>~Z = W=>Z
jest identyczna jak w implikacji prostej

Nie ma znaczenia czy Chrystus powiedział A czy B, bo to dwie absolutnie równoważne implikacje.
Tracą więc sens spory wierzących z niewierzącymi czy Chrystus powiedział B czy nie powiedział. Oczywiście że powiedział B w innej formie i to nie jeden raz. Bóg podejmuje decyzję o niebie czy piekle na podstawie życiorysu człowieka. Matematycznie w przypadku „niewierzących w niego” może zrobić co mu się podoba i nie ma najmniejszych szans na zostanie kłamcą czyli może się zdarzyć, że nawet „Hitler do Nieba". Bóg będzie kłamcą wtedy i tylko wtedy gdy wierzącego w niego pośle do piekła.

CND


Ostatnio zmieniony przez rafal3006 dnia Śro 15:34, 20 Sie 2008, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
comrade




Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 529
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 0:16, 15 Lut 2009    Temat postu:

Ad 2. Zadawałeś sobie tyle trudu i wypisywałeś tyle przekształceń po to by skonstatować że Jezus będzie kłamcą jeśli nie zrobi tego co obiecał? To chyba oczywiste że każdy będzie kłamcą jeśli nie zrobi tego co obiecał. :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
REGMEN




Dołączył: 09 Gru 2005
Posty: 402
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 12:38, 15 Lut 2009    Temat postu:

rafal3006 napisał

Cytat:
Bóg podejmuje decyzję o niebie czy piekle na podstawie życiorysu człowieka.


Infantylizm emanuje od Ciebie.

R
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bzyku




Dołączył: 01 Gru 2008
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:45, 16 Lut 2009    Temat postu:

rafal3006 napisał:
Kto wierzy we mnie będzie zbawiony...

Problem z tym zdaniem rodzi się, jeśli rozumiemy je fundamentalistycznie. Na poparcie takiej interpretacji dodaje się cytaty typu Rz 10,9-10: "Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych - osiągniesz zbawienie. Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami - do zbawienia."
Ale jednocześnie ignoruje się inne teksy Pisma np. słowa Jezusa o sądzie ostatecznym z Mt 25,31-46.
Zatem nawet pobieżna lektura NT każe nam odrzucić rozumienie fundamentalistyczne "wiary w Jezusa".
Jeśli Bóg jest sprawiedliwy i "pragnie, by wszyscy dostąpili zbawienia", akt wiary w Jezusa wygląda nieco różnie dla różnych okoliczności, w których ludziom przyszło żyć.
Ma to sens ponieważ znajomość Jezusa to nie tylko znajomość historycznego Jezusa, posiadającego naturę ludzką (Jezus historii), ale i boską.
Abraham nie znał historycznego Jezusa, ale znał Go w jakiś inny sposób według Jana(J 8,56). Jezus posiadając naturę boską jest Logosem (J 1) przekraczającym ramy historii, stając się poznawalnym dla każdego.
Powstaje pytanie dodatkowe: po co głosić Ewangelię Jezusa (historycznego), jeśli można być zbawionym, nie znając Go w ten sposób?
Głosi się ją, bo jest prawdą oraz Jezus tak polecił.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Budyy




Dołączył: 04 Sty 2008
Posty: 1735
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 14:47, 16 Lut 2009    Temat postu:

A skąd wiemy że to powiedział Bóg?
Z Biblii
A skąd wiemy, że w Biblii przemawiał Bóg?
Z Biblii
A skad wiemy, że w Biblii nie ma ściemy?
Z Biblii
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bzyku




Dołączył: 01 Gru 2008
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 14:17, 17 Lut 2009    Temat postu:

Budyy napisał:
A skąd wiemy że to powiedział Bóg?
Z Biblii
A skąd wiemy, że w Biblii przemawiał Bóg?
Z Biblii
A skad wiemy, że w Biblii nie ma ściemy?
Z Biblii

Na pytanie teologiczne odpowiada się w granicach teologii, czyli przynajmniej zakładając, że Bóg istnieje, Jezus jest Synem Bożym, a Biblia to coś więcej niż mitologiczne opowieści.
Istnienie Boga, wiarygodność Biblii, zmartwychwstanie Jezusa to zupełnie inne, obszerne kwestie do rozważenia.
Co do samej Biblii to należałoby zacząć od problemu: wiarygodność przekazu historycznego w Biblii. Tak postawiony problem nie zakłada żadnego boskiego natchnienia Pisma i sama Biblia jest traktowana jak każde inne starożytne świadectwo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Budyy




Dołączył: 04 Sty 2008
Posty: 1735
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 17:27, 17 Lut 2009    Temat postu:

A ten sposób zakładając to ja mogę załozyć, że w lesie mieszkają elfy które sprawiają że mi mleko kwaśnieje. Jak już to załozymy to dochodzimy do punktu w którym wszelakie późniejsze dysputy mają głęboki teologiczny sens.


Co do wiarygodności biblii to uważam że warto ją podzielić na 2 części.
1. część w której autorom zależało pokazać jak było i jest to część bez wątpienia historyczna
2. Część w której autorzy chcą pokazać jak chcieliby aby było.
A ponieważ Bibliia w większość to księga religijna należy jej wiarygodnośc stawiac w jednym rzędzie z Koranem, Zarahustrą i innymi księgami religianów nie wyłączając zapisków mormońskich.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bzyku




Dołączył: 01 Gru 2008
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:00, 18 Lut 2009    Temat postu:

Budyy napisał:
Co do wiarygodności biblii to uważam że warto ją podzielić na 2 części.
1. część w której autorom zależało pokazać jak było i jest to część bez wątpienia historyczna
2. Część w której autorzy chcą pokazać jak chcieliby aby było.
A ponieważ Bibliia w większość to księga religijna należy jej wiarygodnośc stawiac w jednym rzędzie z Koranem, Zarahustrą i innymi księgami religianów nie wyłączając zapisków mormońskich.

W zasadzie się zgadzamy, w jaki sposób należałoby badać wiarygodność Biblii.
Parę uwag to: należałoby każdą księgę rozpatrywać indywidualnie (różni autorzy, różne zamiary, różne czasy powstania). Niektóre księgi (np. obie księgi Łukasza) wyraźnie ukazują chęci autora do przekazania faktów historycznych, potwierdzone zresztą przez inne źródła z tamtego okresu - takie księgi niewiele odbiegają (poza zawartą w nich teologią) od dzieł starożytnych historyków, należałoby je podobnie traktować.
Poza tym nie tylko "religianci" dodają swoje do historii, ale każdy pisarz-historyk, ukazuje fakty ze swojego punktu widzenia, czy też punktu widzenia swojego władcy.
Przy badaniu źródeł chrześcijańskich głównymi wydarzeniami, którymi należałoby się zająć to:
śmierć-proces Jezusa,
fakt pustego grobu,
przekonanie wielu świadków, że widziało Jezusa
poświęcenie swego życia przez tych, którzy twierdzili, że widzieli pośmiertnego Jezusa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 18:35, 21 Lut 2009    Temat postu:

Bzyku napisał:
ignoruje się inne teksy Pisma np. słowa Jezusa o sądzie ostatecznym z Mt 25,31-46.
Zatem nawet pobieżna lektura NT każe nam odrzucić rozumienie fundamentalistyczne "wiary w Jezusa".

Ależ nie. O tym jest wiele dyskusji nawet (a może szczególnie) na tym forum. Na przykład (cytuję za menu "Śfinia Naczelna poleca"):


a także (w kontekście nauki Kościoła, nie tylko samej Biblii - jednak w także odniesieniu do Biblii):



Bzyku napisał:
po co głosić Ewangelię Jezusa (historycznego), jeśli można być zbawionym, nie znając Go w ten sposób?

Jeśli w tym głoszeniu Ewangelii nie ma Ducha Świętego, to lepiej nie głosić. Ale jeśli jest (a głoszący zazwyczaj wierzą, że jest), wtedy warto, bo im szybciej ludzie dochodzą do Boga, tym mniej jest wśród nich cierpienia i mniej cierpi także Bóg.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 18:45, 21 Lut 2009    Temat postu:

Bzyku napisał:
W zasadzie się zgadzamy, w jaki sposób należałoby badać wiarygodność Biblii.

Natomiast ja się z tym zupełnie nie zgadzam. Gdyby bowiem to Biblia miała być źródłem wiedzy o Bogu, wtedy byłaby źródłem wiedzy o bożku, o kosmicie. Wiarygodność Biblii nie polega na jej zgodności z faktami historycznymi; ta zgodność ma znaczenie drugorzędne i nawet gdyby zupełnie nie występowała, nie odbierałoby to Biblii duchowej wiarygodności, podobnie jak zgodność z faktami historycznymi jej takiej wiarygodności nie nadaje. Wiarygodność Biblii ma swoje źródło w osobistym przeżyciu kontaktu z Bogiem. Nie bez powodu Biblia nazywana jest żywym Słowem Bożym. Tu chodzi o dialog Bóg - konkretny człowiek, dla którego to dialogu Biblia jest czymś w rodzaju układu korekcji błędów, a także źródłem inspiracji (łącznie z wątpliwościami inspirującymi do duchowych poszukiwań).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bzyku




Dołączył: 01 Gru 2008
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:58, 21 Lut 2009    Temat postu:

wujzboj napisał:
Wiarygodność Biblii ma swoje źródło w osobistym przeżyciu kontaktu z Bogiem.

...
Wiarygodność Koranu ma swoje źródło w osobistym przeżyciu kontaktu z Bogiem.
Wiarygodność Księgi Mormona ma swoje źródło w osobistym przeżyciu kontaktu z Bogiem.
...
Która księga jest bardziej wiarygodna jeśli kryterium wyboru jest "osobiste przeżycie kontaktu z Bogiem"?



Poza tym, jeśli ktoś czytając Biblię wchodzi w relację ("osobisty kontakt) z Bogiem, zakłada już jakąś jej wiarygodność, przynajmniej w odniesieniu do prawd teologicznych.
Inaczej byłby głupcem, czytając Biblię jako Słowo Boże, a jednocześnie mając świadomość, że jest to księga warta tyle samo, co starożytne opowieści mitologiczne.


Ostatnio zmieniony przez Bzyku dnia Sob 21:22, 21 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Budyy




Dołączył: 04 Sty 2008
Posty: 1735
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 21:50, 21 Lut 2009    Temat postu:

Cytat:

Natomiast ja się z tym zupełnie nie zgadzam. Gdyby bowiem to Biblia miała być źródłem wiedzy o Bogu, wtedy byłaby źródłem wiedzy o bożku, o kosmicie. Wiarygodność Biblii nie polega na jej zgodności z faktami historycznymi; ta zgodność ma znaczenie drugorzędne i nawet gdyby zupełnie nie występowała, nie odbierałoby to Biblii duchowej wiarygodności, podobnie jak zgodność z faktami historycznymi jej takiej wiarygodności nie nadaje. Wiarygodność Biblii ma swoje źródło w osobistym przeżyciu kontaktu z Bogiem. Nie bez powodu Biblia nazywana jest żywym Słowem Bożym. Tu chodzi o dialog Bóg - konkretny człowiek, dla którego to dialogu Biblia jest czymś w rodzaju układu korekcji błędów, a także źródłem inspiracji (łącznie z wątpliwościami inspirującymi do duchowych poszukiwań

Naprawdę nie czytałeś książki, która byłaby bardziej inspirująca do duchowych poszukiwań?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 0:36, 06 Mar 2009    Temat postu:

wuj napisał:
Gdyby bowiem to Biblia miała być źródłem wiedzy o Bogu, wtedy byłaby źródłem wiedzy o bożku, o kosmicie. Wiarygodność Biblii nie polega na jej zgodności z faktami historycznymi; ta zgodność ma znaczenie drugorzędne i nawet gdyby zupełnie nie występowała, nie odbierałoby to Biblii duchowej wiarygodności, podobnie jak zgodność z faktami historycznymi jej takiej wiarygodności nie nadaje. Wiarygodność Biblii ma swoje źródło w osobistym przeżyciu kontaktu z Bogiem. Nie bez powodu Biblia nazywana jest żywym Słowem Bożym. Tu chodzi o dialog Bóg - konkretny człowiek, dla którego to dialogu Biblia jest czymś w rodzaju układu korekcji błędów, a także źródłem inspiracji (łącznie z wątpliwościami inspirującymi do duchowych poszukiwań
Budyy napisał:
Naprawdę nie czytałeś książki, która byłaby bardziej inspirująca do duchowych poszukiwań?

Jak się ma to pytanie do tego, co zacytowałeś?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 0:37, 06 Mar 2009    Temat postu:

wuj napisał:
Wiarygodność Biblii ma swoje źródło w osobistym przeżyciu kontaktu z Bogiem.
Bzyku napisał:
...
Wiarygodność Koranu ma swoje źródło w osobistym przeżyciu kontaktu z Bogiem.
Wiarygodność Księgi Mormona ma swoje źródło w osobistym przeżyciu kontaktu z Bogiem.
...

Dokładnie.

Bzyku napisał:
Która księga jest bardziej wiarygodna jeśli kryterium wyboru jest "osobiste przeżycie kontaktu z Bogiem"?

To zależy od czytelnika. Gdyby nie zależało, albo gdyby wiarygodność ta była do uzasadnienia niezależnie od subiektywnych aspektów, wtedy kwestia istnienia Boga leżałaby w domenie nauk przyrodniczych. Podobnie byłoby z pytaniem o to, jaki jest Bóg i która religia jest słuszna.

Bzyku napisał:
Poza tym, jeśli ktoś czytając Biblię wchodzi w relację ("osobisty kontakt") z Bogiem, zakłada już jakąś jej wiarygodność, przynajmniej w odniesieniu do prawd teologicznych.

Niekoniecznie.

Bzyku napisał:
Inaczej byłby głupcem, czytając Biblię jako Słowo Boże, a jednocześnie mając świadomość, że jest to księga warta tyle samo, co starożytne opowieści mitologiczne.

Biblię można uznać za Słowo Boże dopiero po stwierdzeniu (na skutek lektury), że to, co w niej można znaleźć, jest odbiciem tego, co się o Bogu wie z własnego doświadczenia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Budyy




Dołączył: 04 Sty 2008
Posty: 1735
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 12:35, 06 Mar 2009    Temat postu:

Może byś nam opowiedział o swoich doświadczeniach. Ja niestety nie mam żadnych doświadczeń co do istnienia bozi więc ciężko mi się do tego ustosunkować. Mam nadzieję że mi pomożesz w moim problemie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bzyku




Dołączył: 01 Gru 2008
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:32, 08 Mar 2009    Temat postu:

wujzboj napisał:
Gdyby wiarygodność była do uzasadnienia niezależnie od subiektywnych aspektów, wtedy kwestia istnienia Boga leżałaby w domenie nauk przyrodniczych. Podobnie byłoby z pytaniem o to, jaki jest Bóg i która religia jest słuszna.

Oczywiście, że istnieje element obiektywny w religii. Jeśli uważasz, że nie możemy poznać prawdy (element obiektywny) o Bogu i religii, to jesteś agnostykiem w tej kwestii - czy możesz to potwierdzić albo zaprzeczyć, bo jestem lekko zmieszany twoimi odpowiedziami.
wujzboj napisał:
...wtedy kwestia istnienia Boga leżałaby w domenie nauk przyrodniczych...

Mam wrażenie, że zwalczając scjentyzm, że powoli przejmujesz jego niektóre założenia. Dlaczego prawda/fakty miałyby być do odkrycia/ustalenia tylko poprzez nauki przyrodnicze? A co ze zdrowym rozsądkiem, filozofią czy nauką zwaną historią (i jej metodami)? Poprzez te "narzędzia" możemy poznawać prawdę o Bogu, moralności itp., a metodą historyczno-krytyczną fakty z przeszłości.

Mam pytanie do ciebie: czy Jezus zmartwychwstał cieleśnie i czy "w ciele" ukazywał się Apostołom, czy może też był to rodzaj wizji, mistycznego doświadczenia?
Jeśli zmartwychwstał cieleśnie, to jest to fakt, wydarzenie w historii, takie samo jak np. moja wizyta u lekarza w zeszłym roku, czy bitwa pod Grunwaldem.
Zatem jest do ustalenia (teoretycznie) metodami historyczno-krytycznymi. Owszem można powiedzieć, że to, co wydarzyło się 2000 lat temu jest trudniejsze (albo nawet niemożliwe) do ustalenia z powodu małej (lub żadnej) ilości świadectw, ale to co innego niż powiedzieć, że nie nadaje się do krytycznych badań historycznych.

Jak to wszystko ma się do wiarygodności Biblii (mówię teraz o wiarygodności w sensie przekazywania prawd teologicznych)?
Moim zdaniem jedyną obiektywną metodą ustalenia tak rozumianej wiarygodności Biblii jest udowodnienie mesjańskich roszczeń Jezusa. Mówiąc wprost, jeżeli Jezus zmartwychwstał (wydarzenie w historii), to Jego nauka jest potwierdzona poprzez interwencję Boga. Dalej, jeśli Jezus jest tym, za którego się podawał, to możemy Mu zaufać również wtedy, kiedy mówi o Pismach, jako pochodzących od Boga.
To tak w skrócie, mogę to rozwinąć, jeśli coś jest niejasne.


Ostatnio zmieniony przez Bzyku dnia Pią 11:39, 13 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:12, 26 Mar 2009    Temat postu:

wuj napisał:
Gdyby wiarygodność była do uzasadnienia niezależnie od subiektywnych aspektów, wtedy kwestia istnienia Boga leżałaby w domenie nauk przyrodniczych. Podobnie byłoby z pytaniem o to, jaki jest Bóg i która religia jest słuszna.
Bzyku napisał:
Oczywiście, że istnieje element obiektywny w religii.

To zupełnie inna historia. WIERZYMY, że to, w co wierzymy, jest obiektywne. Z tego jednak nie wynika w żaden sposób, że wiarygodność naszej wiary da się uzasadnić niezależnie od jej subiektywnych aspektów.

Bzyku napisał:
Jeśli uważasz, że nie możemy poznać prawdy (element obiektywny) o Bogu i religii, to jesteś agnostykiem w tej kwestii

Nie możemy WIEDZIEĆ o tym, czy to, co poznajemy, jest prawdą, czy fałszem. Znaczy to, że nie możemy podać TAKIEGO DOWODU prawdziwości poznawanych (budowanych przez nas, zasłyszanych, uznanych przez nas za objawione) modeli, KTÓRY nie opierałby się na założeniach, w których poprawność możemy tylko wierzyć. Nie znaczy to natomiast, że nie możemy poznać prawdy. Co innego jest znać absolutną prawdę, a co innego mieć absolutny dowód, że to jest absolutna prawda.

Bzyku napisał:
Mam wrażenie, że zwalczając scjentyzm, że powoli przejmujesz jego niektóre założenia. Dlaczego prawda/fakty miałyby być do odkrycia/ustalenia tylko poprzez nauki przyrodnicze?

Prawda naukowa jest do odkrycia/ustalenia tylko przez nauki przyrodnicze. Prawda naukowa jest niezależna od światoopoglądu, ale przy tym nie nadaje się na podstawę żadnego światopoglądu.

Bzyku napisał:
A co ze zdrowym rozsądkiem, filozofią czy nauką zwaną historią (i jej metodami)?

Historia może być w praktyce nauką ścisłą, jeśli tylko nie bawi się w ideologiczne lub literackie ubarwienia. Natomiast filozofia już pod to nie podpada - bo o ile podpada, o tyle nie jest filozofią, filozofia ma bowiem uzupełniać nauki do pełnego poglądu na świat. Filozofowie nierzadko woleliby się może raczej widzieć jako przed-naukowi poszukiwacze wytyczający drogę nauce, ale pożytku z takiego "wytyczania" jest tyle, co kot napłakał (a raczej, co filozof napłakał - bo to służy tylko miłości własnej filozofa, ale naukowcom już ani trochę). Korzyść z filozofii zaczyna się tam, gdzie kończy się obszar, na który nauka może kiedykolwiek mieć wstęp.

Naturalnie, można sobie ludzką działalność dowolnie dzielić na naukę i filozofię; to w końcu "tylko" terminologia. Tyle, że ta terminologia jest potem obecna w argumentacji: wiarygodność, jaką zdobyło się za pomocą jednej działalności, wykorzystuje się potem w innej działalności. Jest to jak najbardziej uzasadnione i poprawne, jeśli obie działalności są tego samego typu. Jeżeli osiągnąłem sukces sprzedając motocykle, to mogę z tego sukcesu korzystać starając się zostać sprzedawcą samochodów. Ale jest to błędne, jeśli obie działalności są jakościowo różne. Jeśli osiągnąłem sukces sprzedając motocykle, to nie mogę z tego sukcesu korzystać starając się zostać śpiewakiem operowym. I dlatego, gdy rozmawia się o wiarygodności światopoglądów - a o tym jest mowa, gdy dyskutujemy kwestię istnienia Boga czy w ogóle pytania o to, kim jesteśmy, czym jest świat wokół nas, i co się z nami stanie, gdy umrzemy - trzeba starannie uważać, by podpierając się naukową wiarygodnością, nie wykraczać poza granice tej działalności, która jest za tę wiarygodność odpowiedzialna.

Bzyku napisał:
Poprzez te "narzędzia" możemy poznawać prawdę o Bogu, moralności itp.,

Zdrowy rozsądek i filozofia pozwalają nam wyciągać logicznie poprawne wnioski z subiektywnie przyjętych założeń i kryteriów oraz z subiektywnie i intersubiektywnie dostępnych danych. Natomiast nauka pozwala nam wyciągać poprawne wnioski z danych dostępnych intersubiektywnie. Nie należy do domeny naukowej dołączać subiektywności, bo wtedy z nauki robi się ideologia, a z popularyzacji nauki - agitacja.

Bzyku napisał:
Mam pytanie do ciebie: czy Jezus zmartwychwstał cieleśnie i czy "w ciele" ukazywał się Apostołom, czy może też był to rodzaj wizji, mistycznego doświadczenia?

Co znaczy "w ciele"? (Pamiętaj, że nie jestem materialistą.)

Bzyku napisał:
Jeśli zmartwychwstał cieleśnie, to jest to fakt, wydarzenie w historii, takie samo jak np. moja wizyta u lekarza w zeszłym roku, czy bitwa pod Grunwaldem.

Niezależnie od tego, JAK zmartwychwstał, to jeżeli zmartwychwstał, wtedy jest to fakt, wydarzenie w historii. Natomiast niekoniecznie jest to wydarzenie w biologii, w tym samym sensie, w jakim wydarzeniem w biologii jest śmierć ostatniego mamuta. Zmartwychwstanie Jezusa nie było zresztą raczej cielesne w biologicznym sensie; ciała biologiczne raczej nie mają zdolności, aby na przykład pojawiać się ni stąd ni z owąd w dowolnie wybranym miejscu.

Bzyku napisał:
Zatem jest do ustalenia (teoretycznie) metodami historyczno-krytycznymi.

Być może. Zauważ jednak, że to nie zmienia postaci rzeczy. Nawet, gdyby Jezus żył wśród nas jako człowiek dzisiaj, nie stanowiłoby to naukowego dowodu istnienia Boga. Byłoby to "tylko" naukowym dowodem, że człowiek może uzyskać takie możliwości, jakie posiada Jezus.

Bzyku napisał:
jeżeli Jezus zmartwychwstał (wydarzenie w historii), to Jego nauka jest potwierdzona poprzez interwencję Boga.

Poprzez interwencję Siły Wyższej, nie Boga. To, czy uznasz tę Siłę za Boga, za kosmitę, czy za zwodziciela, zależy już od ciebie, a nie od wyników badań naukowych. I na tym rzecz właśnie polega.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:35, 26 Mar 2009    Temat postu:

wuj napisał:
Biblię można uznać za Słowo Boże dopiero po stwierdzeniu (na skutek lektury), że to, co w niej można znaleźć, jest odbiciem tego, co się o Bogu wie z własnego doświadczenia.
Budyy napisał:
Może byś nam opowiedział o swoich doświadczeniach. Ja niestety nie mam żadnych doświadczeń co do istnienia bozi, więc ciężko mi się do tego ustosunkować. Mam nadzieję że mi pomożesz w moim problemie.

Nie, nie pomogę. Na przykład dlatego, że też nie mam żadnych doświadczeń co do istnienia bozi. Jeśli zaś chciałbyś porozmawiać o Bogu i o doświadczeniach mówiących o Jego istnieniu i naturze, to okazję masz po temu chociażby w wątku Czy człowiek potrzebuje Boga. Tyle, że musiałbyś spełnić warunki niezbędne do prowadzenia takiej dyskusji. Warunkiem podstawowym jest zrozumienie, że wiara w Boga jest taką samą wiarą, jak wiara w aboga. Innymi słowy, wykluczone jest podejście lekceważące, z wyższością "ateisty wiedzącego, że teista bredzi".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bzyku




Dołączył: 01 Gru 2008
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:42, 27 Mar 2009    Temat postu:

wujzboj napisał:
Nie możemy WIEDZIEĆ o tym, czy to, co poznajemy, jest prawdą, czy fałszem. Znaczy to, że nie możemy podać TAKIEGO DOWODU prawdziwości poznawanych (budowanych przez nas, zasłyszanych, uznanych przez nas za objawione) modeli, KTÓRY nie opierałby się na założeniach, w których poprawność możemy tylko wierzyć. Nie znaczy to natomiast, że nie możemy poznać prawdy. Co innego jest znać absolutną prawdę, a co innego mieć absolutny dowód, że to jest absolutna prawda.

Zgadzam się z każdym powyższym zdaniem.
Dlatego zastanawiam się dlaczego z taki oporem przychodzi ci wyciągnąć podobne do moich wnioski. I chyba wiem dlaczego (o tym za chwilę).

Myślę, że czasami proste twierdzenia o świecie rozpatrujesz zbyt metafizycznie.Weźmy przykład z historią i zmartwychwstaniem. Ja mówię, że metodami historycznymi możemy poznać czy Jezus zmartwychwstał czy nie, jeśli posiadamy wystarczającą ilość świadectw. Traktujemy ten przedmiot badań (zmartwychwstanie) tak samo, jak jakikolwiek inny domniemany fakt historyczny. Po zbadaniu sprawy okazuje się czy historyk może powiedzieć, że Jezus zmartwychwstał czy nie (oczywiście nawet gdyby nie było wystarczającej ilości świadectw, to nie znaczy, że wydarzenie nie miało miejsca, a tylko to, że historyk nie może tego stwierdzić). I jest to wiedza OBIEKTYWNA, ale w granicach kompetencji nauk historycznych, a nie w sensie przedstawienia prawdy absolutnej.

I teraz druga, ważniejsza rzecz. Wydaje mi się, że nie stopniujesz pewności naszych wierzeń. Zdania:
- wierzę, że Bóg istnieje
- wierzę, że istnieją inni ludzie
- wierzę, że rzucony w górę kamień spadnie wkrótce w dół
- wierzą, że teoria ewolucji jest prawdziwa
- wierzę, że pacjent przeżyje
- wierzę, że jest za pięć piąta itd. itd.
klasyfikujemy jako wyraz naszej wiary, a nie wiedzy absolutnej. Ale ich pewność jest różna. I stopień pewności poszczególnych twierdzeń jest najczęściej ten sam dla różnych ludzi, np. to że inni istnieją albo że świat nie został stworzony dwa dni temu - są to twierdzenia o najwyższym stopniu pewności. Dalej, posiadając takie twierdzenia budujemy naszą wiedzę obiektywnie, obiektywnie ponieważ zgadzamy się co do podstawowych twierdzeń o rzeczywistości (które, dla przypomnienia, nie uważamy za wiedzę absolutną). I opierając się na tego typu wiedzy możemy obiektywnie (w sensie powyższym)wykazać, który światopogląd jest prawdziwy.

wujzboj napisał:
I dlatego, gdy rozmawia się o wiarygodności światopoglądów - a o tym jest mowa, gdy dyskutujemy kwestię istnienia Boga czy w ogóle pytania o to, kim jesteśmy, czym jest świat wokół nas, i co się z nami stanie, gdy umrzemy - trzeba starannie uważać, by podpierając się naukową wiarygodnością, nie wykraczać poza granice tej działalności, która jest za tę wiarygodność odpowiedzialna.

Ja postrzegam dane naukowe tak samo jak jakiekolwiek inne dane z doświadczenia, ale o większym stopniu wiarygodności (zazwyczaj). Te pierwsze i drugie dane służą nam do budowy światopoglądu. Nie widzę powodu, dla którego np. astrofizyka, kosmologia nie mogłaby dostarczać nam danych do filozoficznych rozważań o istnieniu bytu absolutnego.
Cytat:
Co znaczy "w ciele"? (Pamiętaj, że nie jestem materialistą.)

Nie jesteś materialistą, bo nie możesz dowieść istnienia materii, czy też dlatego, że jesteś pewien, że materia nie istnieje?
Cytat:
Zmartwychwstanie Jezusa nie było zresztą raczej cielesne w biologicznym sensie; ciała biologiczne raczej nie mają zdolności, aby na przykład pojawiać się ni stąd ni z owąd w dowolnie wybranym miejscu.
Ale też duchy nie jedzą i nie można ich dotknąć. Natura zmartwychwstałego ciała Chrystusa jest z pewnością inna od naszych biologicznych ciał. Ale Pismo określa je jako cielesne (choć posiadające inne własności).
Cytat:
Poprzez interwencję Siły Wyższej, nie Boga. To, czy uznasz tę Siłę za Boga, za kosmitę, czy za zwodziciela, zależy już od ciebie, a nie od wyników badań naukowych.
Zależy ode mnie, ale posiadając jakieś dane (łącznie z danymi pochodzącymi z historii, kosmologii itd.) nie każdy wniosek jest równie logiczny i racjonalny. Jeśli np. jakieś dziecko ma kochających rodziców (to znaczy do tej pory zachowywali się tak, jakby je kochali), to racjonalną postawą tego dziecka jest ufność wobec rodziców, a nieracjonalną brak ufności i uważanie ich za zwodzicieli.
Podobnie jest z wnioskiem odnośnie powyższej Siły Wyższej. Nie można dowolnie interpretować faktów, jeśli chcemy by nasz światopogląd pozostał racjonalny. I właśnie dlatego możemy obiektywnie (nie w znaczeniu absolutnym) ocenić światopoglądy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hanah




Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: trójmiasto
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:09, 28 Mar 2009    Temat postu:

Bzyku napisał :
Cytat:
- wierzę, że Bóg istnieje
- wierzę, że istnieją inni ludzie
- wierzę, że rzucony w górę kamień spadnie wkrótce w dół
- wierzą, że teoria ewolucji jest prawdziwa
- wierzę, że pacjent przeżyje
- wierzę, że jest za pięć piąta itd. itd.
klasyfikujemy jako wyraz naszej wiary, a nie wiedzy absolutnej. Ale ich pewność jest różna. I stopień pewności poszczególnych twierdzeń jest najczęściej ten sam dla różnych ludzi,

Właśnie. Stopień naszej wiary. Tak jak w przypadku chodzenia po wodzie, gdzie stopień wiary Piotra był na tyle zmienny, że z sytuacji gdzie kroczy on już po wodzie wpada w skrajną niewiarę i zaczyba tonąć.
Wiele aspektów naszego życia opiera się na wierze w jakieś rezultaty. Weźmy np zachodnie walki rodem z klasztoru Szaolin, gdzie np ćwiczące drobne dziewczęta potrafią przez ćwiczenia i ich demonstracje nabrać wiary i przekonania ,że są w stanie przełamać stos cegieł. Lub zwykłej wiary w lecznicą siłę tabletki gdzie jako kontrolne podaje się np placebo?
Przykładów można by mnożyć wiele. Wszystko to , co nasz umysł uzna za wiarygodne staje się prawdziwe.
Tytułowe stwierdzenie również podaje:" kto wierzy we mnie ten będzie zbawiony."Tutaj należy tylko przestrzec przed zbytnim trywializowaniem tego stwierdzenia. Bowiem, gdy ktoś wierzy w Jezusa, automatycznie ceni to czego nauczał i co mówił. Oraz w związku z tym, będzie się starał na wszelkie możliwe sposoby jak najgłębiej zrozumieć Jego słowa. Oczywiście wielu ze względów gorszej kondycji umysłowej bedzie miało problemy z prawidłowym ich zrozumieniem. I tu pole popisu mają wszyscy , którzy zgłębianiem tych przekazów się zajmują .
Bardzo lubię również, podany przykład Mt 25,31-46. Gdzie wystepuje olbrzymie zdziwienie wszystkich zainteresowanych zbawieniem ludzi -Kiedy widzieliśmy Cię.../? Co świadczyć może o tym, że duchowa łączność z Jezusem może skutkować w/w "pomyłkami"-tzn ktoś kto jest jednakowo ustosunkowany do innych ludzi i Boga,( jak Jezus) będzie wyglądem przypominał np kobietę ale przez swoją jedność duchową reprezentował Jego samego.
Wierząc w kogoś lub komuś stosujemy się również do jego zaleceń, ponieważ uznajemy je za wartościowe. I znowu kolejne kontrowersyjne zalecenie: Przykazanie nowe daję wam abyście się wzajemnie miłowali jak ja was umiłowałem.
Tylko jakoś w całym dekalogu nie zauważyłam nigdzie tego przykazania.
Jak również nie pamiętam aby było ono egzekwowane> I taka myśl: Czy my tkwimy jeszcze w religii judaistycznej obłudnie nazywając się chrześcijanami.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hanah




Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: trójmiasto
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:46, 29 Mar 2009    Temat postu:

Znalazłam jeszcze inne kortrowersyjne słowa Jezusa:
Mt5,22-24
Cytat:
A kto by mu rzekł: "Bezbożniku" , podlega karze piekła ognistego. 23 Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, 24 zostaw tam dar swój przez ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim! Potem przyjdź i dar swój ofiaruj!

Słowa te powiedziane są ze względu na rozbijanie jedności. Oraz ze względu na o ,że mówiąc o kimś źle mówię źle o sobie.


Ostatnio zmieniony przez Hanah dnia Nie 10:47, 29 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:41, 05 Kwi 2009    Temat postu:

Bzyku napisał:
metodami historycznymi możemy poznać czy Jezus zmartwychwstał czy nie, jeśli posiadamy wystarczającą ilość świadectw.

Teoretycznie tak. Ale przypomnij sobie te słowa (Łk 16:31): Jeśli Mojżesza i proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, też nie uwierzą.

Gdyby Bóg zamierzał tak zorganizować świat, aby ludzie się do Niego uciekali na podstawie fizycznych świadectw, to nie potrzeba by było studiów historycznych; każdy kamień wołałby Jego imieniem i Jego obecność byłaby oczywista tak samo dla największego geniusza jak i dla najcięższego idioty, a także dla wszystkich pomiędzy tymi skrajnościami. Skoro kamienie tak nie wołają, to znaczy, że intencja Boga była inna.

To raz. A dwa: zobacz, ludzie wierzą w płaską Ziemię, ludzie wierzą w rozmaite teorie spiskowe w świecie nauki. Dlaczego Bóg miałby faworyzować bardziej inteligentnych lub bardziej racjonalnych, skoro to On dał każdemu inteligencję i sposób myślenia? Nie rozum, lecz serce się tu liczy. Serca wszyscy mamy podobne, natomiast z własnościami umysłu bywa bardzo różnie.

Bzyku napisał:
Wydaje mi się, że nie stopniujesz pewności naszych wierzeń.

Przede wszystkim, rozdzielam je na dwie rozłączne klasy, różniące się kryteriami umożliwiającymi takie stopniowanie.

Bzyku napisał:
to że inni istnieją albo że świat nie został stworzony dwa dni temu - są to twierdzenia o najwyższym stopniu pewności.

I na tym polega całe nieporozumienie. W jednym sensie (i według tego kryterium stopniowania, które jest z tym sensem zgodne) są to rzeczywiście twierdzenia o najwyższym stopniu pewności. W drugim sensie (i według drugiego kryterium stopniowania) są to twierdzenia niekoniecznie pewne, a być może nawet bardzo wątpliwe lub wręcz odrzucane jako fałszywe. Ten pierwszy sens dotyczy świata fizycznego. Ten drugi - dotyczy tego, w jaki sposób wyobrażamy sobie związek świata fizycznego z Rzeczywistością.

Bzyku napisał:
I opierając się na tego typu wiedzy możemy obiektywnie (w sensie powyższym)wykazać, który światopogląd jest prawdziwy.

To jest niemożliwe właśnie dlatego, że wspominana przez ciebie pewność łączy te twierdzenia jedynie w sensie pierwszym, fizycznym, ten zaś jest zupełnie różny od sensu drugiego, światopoglądowego. W szczególności, w sensie fizycznym w ogóle nie występuje świadomość jako to, czym jest dla ciebie twoje "ja"; w sensie fizycznym występuje świadomość w sensie zbioru zachowań, o których donoszą fizyczne obiekty różne od tego obiektu, któremu świadomość jest przypisywana. Innymi słowy, moja fizyczna świadomość to nie jest to, czym dla mnie jest moje "ja", lecz to, co o moim zachowaniu słyszę od innych ciał obdarzonych fizyczną świadomością" (tj. takich, których zachowanie postrzegam jako pasujące do pewnego charakterystycznego wzoru zachowań).

Bzyku napisał:
Nie widzę powodu, dla którego np. astrofizyka, kosmologia nie mogłaby dostarczać nam danych do filozoficznych rozważań o istnieniu bytu absolutnego.

To są zupełnie różne kategorie poznawcze. Naturalnie, kosmologia musi być poprawnie (tj. niesprzecznie) zinterpretowana w filozofii, co narzuca pewne istotne warunki na konstrukcje filozoficzne. Są to jednak warunki istotne w dość drugorzędnych aspektach: nie tyle fundamenty konstrukcji są przez nie wyznaczone, ile - powiedzmy - wygląd dachu. Stać się one mogą podstawowej wagi jedynie po przyjęciu metafizycznego założenia czyniącego je takimi. To założenie nie da się jednak wyprowadzić z nauk przyrodniczych; jest to rzeczywiście założenie, aksjomat, dogmat.

Bzyku napisał:
Nie jesteś materialistą, bo nie możesz dowieść istnienia materii, czy też dlatego, że jesteś pewien, że materia nie istnieje?

Nie jestem materialistą, bo potrafię pokazać, że materializm jest albo językowo błędną konstrukcją (pojęcie materii w materializmie jest źle określone), albo konstrukcją irracjonalną (pojęcie materii w materializmie jest pozbawione jakiegokolwiek zrozumiałego znaczenia). Zauważ, że mówię tu nie tyle o materii, ile o pojęciu materii w materializmie. Materia jako taka jest dostatecznie dobrze zdefiniowana. Ale nie do zastosowań w fundamentalnej ontologii.

Bzyku napisał:
Natura zmartwychwstałego ciała Chrystusa jest z pewnością inna od naszych biologicznych ciał. Ale Pismo określa je jako cielesne (choć posiadające inne własności).

Dokładnie o to chodzi. Ponieważ nie są to własności "z tego świata", to i traktowanie tego ciała jako ciała fizycznego jest nieporozumieniem. Można zastanawiać się, w jakim sensie jest to ciało, dlaczego Biblia mówi o ciele, dlaczego zmartwychwstały Jezus jadł (pokazowo!) - ale to już jest inna dyskusja.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bzyku




Dołączył: 01 Gru 2008
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:15, 06 Kwi 2009    Temat postu:

wujzboj napisał:
Teoretycznie tak. Ale przypomnij sobie te słowa (Łk 16:31): Jeśli Mojżesza i proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, też nie uwierzą.
Gdyby Bóg zamierzał tak zorganizować świat, aby ludzie się do Niego uciekali na podstawie fizycznych świadectw, to nie potrzeba by było studiów historycznych; każdy kamień wołałby Jego imieniem i Jego obecność byłaby oczywista tak samo dla największego geniusza jak i dla najcięższego idioty, a także dla wszystkich pomiędzy tymi skrajnościami. Skoro kamienie tak nie wołają, to znaczy, że intencja Boga była inna.
To raz. A dwa: zobacz, ludzie wierzą w płaską Ziemię, ludzie wierzą w rozmaite teorie spiskowe w świecie nauki. Dlaczego Bóg miałby faworyzować bardziej inteligentnych lub bardziej racjonalnych, skoro to On dał każdemu inteligencję i sposób myślenia? Nie rozum, lecz serce się tu liczy. Serca wszyscy mamy podobne, natomiast z własnościami umysłu bywa bardzo różnie.

Proponowałbym (nie bez racji) te słowa (Łk 16.31) interpretować miej więcej tak: Jezus odmawiał uczynienia cudu, który nie wzbudziłby i tak u faryzeuszy wiary, ale jednocześnie dokonywał nawet wskrzeszeń, by uwierzyć mogli ci, którzy byli na to otwarci.
Do Boga prowadzi różna droga, dla jednych będzie to świadectwo fizycznego uzdrowienia, innych refleksja nad modelem ontologicznym, jeszcze innych głoszenie ewangelii na rekolekcjach. W każdym z tych przypadków jest istotna obecność Ducha Świętego. Nie odmawiałbym jednak ważnej roli świadectwom historycznym (czy argumentom filozoficznym), tylko dlatego, że "postawa serca" jest najważniejsza, bez tych obiektywnych świadectw wielu ludzi w ogóle nie zainteresowałoby się poważnie chrześcijaństwem lub też porzuciliby je(i tu zaliczam też siebie). To również wyróżnia chrześcijaństwo, że nie obawia się nauki (historii, archeologii, antropologii, kosmologii itd.) i filozofii, które mogłyby ewentualnie sfalsyfikować naszą wiarę.
Jeśli powiemy, że tylko prawda serca się liczy, to nie będziemy się różnić od nastolatków, którzy wierzą, że mają rację, bo tak to czują.
wujzboj napisał:
W jednym sensie są to rzeczywiście twierdzenia o najwyższym stopniu pewności. W drugim sensie są to twierdzenia niekoniecznie pewne, a być może nawet bardzo wątpliwe lub wręcz odrzucane jako fałszywe.

???
wujzboj napisał:
Ten pierwszy sens dotyczy świata fizycznego. Ten drugi - dotyczy tego, w jaki sposób wyobrażamy sobie związek świata fizycznego z Rzeczywistością.
W szczególności, w sensie fizycznym w ogóle nie występuje świadomość jako to, czym jest dla ciebie twoje "ja"; w sensie fizycznym występuje świadomość w sensie zbioru zachowań, o których donoszą fizyczne obiekty różne od tego obiektu, któremu świadomość jest przypisywana.
Ale jeśli przyjmie się dualizm materialno-duchowy to i świadomość może znaleźć swoje wyjaśnienie.
wujzboj napisał:
Ponieważ nie są to własności "z tego świata", to i traktowanie tego ciała jako ciała fizycznego jest nieporozumieniem.

Nie mogę się z tym zgodzić. Właśnie na tym polega wyjątkowość zmartwychwstania Jezusa, że było fizyczne. W historii różnych religii (i nie tylko) pełno jest świadectw wizji ludzi, którzy umarli. Tymczasem Żydzi (w odróżnieniu od ówczesnych Greków) pojmowali zmartwychwstanie fizycznie i stąd też m.in. cała ta sprawa wokół pustego grobu Jezusa.


Ostatnio zmieniony przez Bzyku dnia Czw 16:29, 16 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hanah




Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: trójmiasto
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:38, 06 Kwi 2009    Temat postu:

Myslę, że głównym efektem, celem i zadaniem jakie stawia Jezus w kwestii wiary w Niego jest Jego funkcja odpuszczania grzechu. Grzechu, który jest źródłem chorób i smierci na tej ziemi. Gdzie w pierwszej kolejnosci mówił chorym odpuszczają Ci sie twoje winy. A dopiero w następnej i to na skutek oburzenia kapłanów stwierdzał, co jest łatwiej odpuścić czyjeś winy ? Czy powiedieć weź swoje łoże i idź?
Mówił tak ze względu na nasze przywiązanie do tego aby osądzać innych ( przypisywać im grzechy)a w związku z tym niemożność pozbawienia się grzechu ; pozbawienia się chorób i śmierci. Bo to uzdrawianie i wskrzeszanie miało byc świadectwem tego, że Ci ktorych uzdrawiał byli bez grzechu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:12, 25 Kwi 2009    Temat postu:

Bzyku napisał:
Jezus odmawiał uczynienia cudu, który nie wzbudziłby i tak u faryzeuszy wiary, ale jednocześnie dokonywał nawet wskrzeszeń, by uwierzyć mogli ci, którzy byli na to otwarci.

Jezus nie zabronił Tomaszowi dotknąć się. Ale i to skomentował.

Bzyku napisał:
Nie odmawiałbym jednak ważnej roli świadectwom historycznym (czy argumentom filozoficznym), tylko dlatego, że "postawa serca" jest najważniejsza

Ależ ja im niczego nie odmawiam. Stwierdzam tylko, że nie stanowią on dowodów i że świat nie jest tak zorganizowany, aby naukowymi badaniami można było udowodnić istnienie Boga. Natomiast cokolwiek - nawet przelatujący wróbel - może skierować człowieka na drogę wiary. To sprawa indywidualna. Nauka nie jest sprawą indywidualną.

Bzyku napisał:
To również wyróżnia chrześcijaństwo, że nie obawia się nauki (historii, archeologii, antropologii, kosmologii itd.) i filozofii, które mogłyby ewentualnie sfalsyfikować naszą wiarę.

W niczym nie wyróżnia to chrześcijaństwa od innych wielkich religii. Ani w ogóle od jakiejkolwiek religii posiadającej poważną teologię.

Bzyku napisał:
Jeśli powiemy, że tylko prawda serca się liczy, to nie będziemy się różnić od nastolatków, którzy wierzą, że mają rację, bo tak to czują.

Prawda serca - w tym znaczeniu, w jakim jest ona podstawą wiary w Boga - nie jest i nie może być sprzeczna z prawdą naukową. Tam, gdzie sprzeczność taka jest możliwa, nie mamy do czynienia z prawdą serca, lecz z prawdziwym lub błędnym wyobrażeniem, które może na podstawie takiej prawdy (i innych informacji) się w nas pojawić.

Bzyku napisał:
to że inni istnieją albo że świat nie został stworzony dwa dni temu - są to twierdzenia o najwyższym stopniu pewności.
wuj napisał:
W jednym sensie są to rzeczywiście twierdzenia o najwyższym stopniu pewności. W drugim sensie są to twierdzenia niekoniecznie pewne, a być może nawet bardzo wątpliwe lub wręcz odrzucane jako fałszywe.
Bzyku napisał:
???

Jest pewne, że świat fizyczny nie wygląda tak, jakby został stworzony dwa dni temu. Z tego wynika jednak tylko i wyłącznie tyle, że świat fizyczny tak nie wygląda. Nauka nie mówi o tym, kiedy świat powstał. Nauka mówi o tym, jak świat wygląda. Piszę o tym obszernie w moim artykule o czasie w ORF 2 ([link widoczny dla zalogowanych]).

wuj napisał:
W szczególności, w sensie fizycznym w ogóle nie występuje świadomość jako to, czym jest dla ciebie twoje "ja"; w sensie fizycznym występuje świadomość w sensie zbioru zachowań, o których donoszą fizyczne obiekty różne od tego obiektu, któremu świadomość jest przypisywana.
Bzyku napisał:
Ale jeśli przyjmie się dualizm materialno-duchowy to i świadomość może znaleźć swoje wyjaśnienie.

Pojęcie "materia" jest tylko przybliżeniem, które ma sens o tyle, o ile istnieje świadomość. I wobec tego nie nadaje się ono do wyjaśniania świadomości.

wuj napisał:
Ponieważ nie są to własności "z tego świata", to i traktowanie tego ciała jako ciała fizycznego jest nieporozumieniem.
Bzyku napisał:
Właśnie na tym polega wyjątkowość zmartwychwstania Jezusa, że było fizyczne.

To nie "fizyczność" w dzisiejszym tego słowa znaczeniu. W szczególności, w sensie fizyki czy biologii.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin