Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 7:50, 11 Gru 2016 Temat postu: Korzenie dawnych i obecnej ideologii zła |
|
|
W swojej książce „Pamięć i tożsamość”, a także w innych swoich pismach i wystąpieniach, Jan Paweł II pytał o korzenie współczesnej ideologii zła. Wnikał przy tym w największą głębię poznania, wnikał w tajemnicę samego Boga, w najgłębszą istotę stworzenia oraz człowieka. I dochodził do wniosku, że wszelki byt, wszystko co istnieje realność swojego istnienia czerpie z Boga, z Jego nieskończonej miłości. Podkreślał przy tym, że to w pierwszym rzędzie przeciw tej Bożej miłości kieruje swoją agresję przerażające, transcendentne zło, którego istotę dobrze wyraził żyjący na przełomie IV/V wieku św. Augustyn, definiując je jako „Amor sui usque ad contemptum Dei” – egoistyczna miłość samego siebie aż do odrzucenia i aż do pogardy Boga, tj. tak wielka egoistyczna miłość samego siebie, że posuwa się do zanegowania i podeptania wszystkich Bożych przykazań.
Przykłady tak rozumianego zła widzimy na co dzień. Widzimy je wtedy, gdy małżonkowie nie licząc się z tragedią własnych dzieci i innych pokrzywdzonych ludzi, zdradzają się, rozrywają więzy małżeńskie, niszczą rodziny - własne i cudze, usprawiedliwiając się przy tym, że mają przecież prawo do szczęścia. Nawiązując do definicji zła ujętej w duchu św. Augustyna można powiedzieć, że ukochali samych siebie, aż do pogardy Boga. Tak samo jest w każdej innej sytuacji, gdy z egoizmu, pychy, chciwości, czy żądzy cielesnej ludzie łamią i depczą Boże przykazania.
Jan Paweł II korzenie współczesnej, nowej ideologii zła upatruje w tej gardzącej Bogiem egoistycznej miłości samego siebie niejednego współczesnego człowieka. Jego zdaniem, odrzucający Boga człowiek zaprzecza prawdzie, że jako Boże stworzenie całkowicie zdany jest na swojego Stwórcę, że stworzony został do wiecznego szczęścia wraz z Nim, ale nigdy przeciw Niemu. Tymczasem niejeden współczesny człowiek chce być całkowicie suwerenny w stosunku do Boga. Chce być całkowicie niezależny od Jego woli i postępuje tak, jakby Bóg nie objawił mu swojej woli, jakby nie zostawił mu swoich przykazań. W ten sposób powtarza się dziś to samo, co stało się z pierwszymi rodzicami, którzy uwierzyli kuszącemu ich szatanowi, gdy kłamliwie mówił do niech: „Bóg wie, że gdy spożyjecie zakazany owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak On będziecie znali dobro i zło” (Rdz 3,5). Istotnie, otworzyły się im oczy, ale na swój godny pożałowania los. Spostrzegli, że utracili wieczne szczęście. Spostrzegli, że sami skazali się na tragiczne, pełne niewypowiedzianego cierpienia, pozbawione sensu rozpaczliwe istnienie.
Zmarły papież zwrócił uwagę na to, że owo, tkwiące u korzeni bezbożnych, okrutnych ideologii zło, w nowożytnej Europie przejawiło się najpierw w postaci nowego sposobu myślenia. Jan Paweł II był świadom, jak niezmiernie istotna jest myśl. Pamiętał o słowach Chrystusa zapisanych w Ewangelii: „Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym” (Mk 7,21-22). Odwołał się więc do oczywistego porządku w ludzkim działaniu, które poprzedza najpierw myśl, potem przychodzą słowa, będące jej nośnikami, a w końcu następuje czyn, będący realizacją myśli – dobrej, ale niestety także złej.
W zachodniej, nowożytnej kulturze i historii, to nowe myślenie wystąpiło najpierw u siedemnastowiecznego filozofa francuskiego Kartezjusza, stwierdza Jan Paweł II. O ile dotychczasowa, klasyczna filozofia, zwłaszcza realistyczna filozofia, prezentowana przez Arystotelesa i Tomasza z Akwinu, za punkt wyjścia w swojej refleksji nad całą rzeczywistością brała byt istniejący realnie i niezależnie od ludzkiej jaźni, byt, który podstawę swojego istnienia miał w Bogu, w swoim Stworzycielu – to u Kartezjusza punktem wyjścia w refleksji nad całą rzeczywistością, w tym także nad Bogiem i człowiekiem, nie jest byt realny, istniejący niezależnie od umysłu ludzkiego, lecz byt będący wytworem tego umysłu.
Skoro tak – stwierdza Jan Paweł II – to w filozofii Kartezjusza Bóg przestał być bytem realnie, niezależnie od ludzkiego umysłu istniejącym; bytem, który jest samoistnym, niezależnym od kogokolwiek i czegokolwiek Istnieniem, a stał się tylko ideą ludzkiego umysłu, został zredukowany do treści ludzkiej świadomości. Przestał być Stwórcą, który powołuje do istnienia, który wybawia człowieka od zła, doskonali go i obdarza wiecznym szczęściem, a stał się Bogiem wyimaginowanym, tworem umysłu filozofa. W filozofii Kartezjusza nie ma już realnie istniejącego Boga.
Nie istnieje w niej On jako realny Bóg odkupienia, objawienia i łaski. Pozostała tylko subiektywna idea Boga, pojętego jako temat do dowolnego kształtowania przez ludzki umysł. Filozofia kartezjańska i wszelkie inne filozofie, które przyjęły jej punkt wyjścia w refleksji nad światem i Bogiem, stały się filozofią czystego myślenia, a nie filozofią rzeczywistości. Podjęły refleksję nad bytami o tyle, o ile są one treścią ludzkiej świadomości, a nie o tyle, o ile istnieją poza nią. To sprawiło, zdaniem zmarłego papieża, że z pola widzenia ludzkiej świadomości zniknęło zło.
Zawaliły się podstawy „filozofii zła". Zło bowiem, powiada Jan Paweł II, realnie może istnieć tylko w relacji do dobra, zwłaszcza w relacji do najwyższego Dobra, jakim jest Bóg. O takim właśnie złu mówi „Księga Rodzaju”. Ani grzechu pierworodnego, ani grzechu osobistego człowieka nie da się zrozumieć, jeśli odrzuci się realnie istniejącego Boga, a pozostawi, co najwyżej, Jego ideę w ludzkim umyśle. Prawda, że zło, o którym opowiada Biblia, zostało odkupione przez Chrystusa na krzyżu, w tym największym w historii kosmosu dramacie dziejowym zbawienia, zniknęła więc z kartezjuszowskiej filozofii.
Jednocześnie zniknęła ona także z filozofii oświeceniowej i z oświeceniowej mentalności, przygotowanej przez filozofię Kartezjusza. Nie znajdziemy już w niej nawet śladu owego wielkiego dramatu, przedstawiającego chrześcijańską wizję upadku i odkupienia człowieka. Tak więc z nowożytnej filozofii zniknęła chrześcijańska historia zbawienia. Zniknęło to, co jest istotą chrześcijaństwa. Pozostał sam człowiek, który, ogłosiwszy śmierć realnie istniejącego Boga, uznał, że jedynie on sam, na mocy swojego rozumu, bez odwoływania się do Boga, może rozstrzygać między dobrem a złem. Zaczął więc żyć i postępować tak, jakby Bóg nie istniał.
CDN
abp Stanisław Wielgus
Pierwotny druk: „Nowa ideologia zła”, Płock 2006
[link widoczny dla zalogowanych]
https://www.youtube.com/watch?v=OMMnI_UzfME
|
|