|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 16:52, 20 Mar 2023 Temat postu: Dlaczego wiara w naukę jest również wiarą?... |
|
|
Pytanie zadane w tytule wydaje się wyłącznie prowokacją, wydaje się, że nie ma co tu rozważać. Ja jednak widzę tu przynajmniej kilka nietrywialnych wątków myślowych do omówienia.
Skąd w ogóle ten problem miałby się brać, że wiara w to, co głosi nauka, mogłaby nie być nazywana "wiarą"?
- Z pewnej praktyki, z jawnych wypowiedzi, dostępnych w historii dyskusji choćby na tym forum. Bo niektórzy chcą sobie ZA BARDZO uprościć sprawę wiarygodności przekonań, arbitralnie uznając, iż "wiara" to coś nieuzasadnionego, co wiąże się z przekonaniami religijnymi, zaś nauka operuje na "wiedzy". Pogląd ten ja osobiście uważam za wysoce naiwny, życzeniowy, wręcz sprzeczny z tym, jak właśnie nauka próbuje ujmować rzeczywistość. Jest w tym poglądzie też silny ładunek chciejskich emocji, które związane są z postrzeganiem rzeczywistości po linii klasyfikacji, gdzie z jednej strony jest wyłącznie i całkowite dobro, a z drugiej wyłącznie zło, więc nie można tego mieszać ze sobą, dla nich zatem wiara jest "zła", a wiedza "dobra" i tego dalej trzeba się trzymać.
Dlaczego to jest właśnie niezgodne z naukowym podejściem?
- Bo nauka właśnie ku temu zmierza, aby życzeniowe, emocjonalne klasyfikacje świata eliminować z rozumowań, zastępując ideą ŻELAZNEJ LOGIKI czyli zapewnienia KONSEKWENCJI rozumowaniom. Na czym polega owa idea?
- Ma ona wiele wątków, ale jednym z nich jest DEFINIOWANIE POJĘĆ W SPOSÓB NIEZALEŻNY OD EMOCJI, STEREOTYPÓW, UKRYTYCH ZAŁOŻEŃ. Definicja ma być tak sformułowana, aby nie było w niej stronniczości, a dalej stosowana też tak, aby nie pojawiała się stronniczość rozpoznań. Ma być stosowana literalnie zgodnie z tym, co w niej napisano, a nie wedle sympatii czy uprzedzeń osób.
W szczególności jeśli uznaliśmy, że pasuje jednak językowo określenie "uwierzyłem w treść artykułu naukowego", "uwierzyłem, że to jest dobra teoria", "wierzę, że przy wykonywaniu tych doświadczeń nie popełniono poważniejszych błędów", to znaczy, że tak jest i nie ma wytłumaczenia dla wycofywania się z tego ustalenia, bo oto nagle jakieś emocjonalne powody się pojawiły, aby słowa "wiara" tu nie użyć. Mieszanie ze sobą tych dwóch aspektów - emocjonalnego, czyli często niekonsekwentnego, opartego o życzeniowość z czysto logicznym, czyli skupiającym się na zapewnieniu właśnie jak największej konsekwencji w rozumowaniach jest wadliwością myślenia.
W naukowym podejściu bowiem zdefiniowanie obowiązuje, nie ma w tym cofania się, bo bliżej niesprecyzowane intuicje podpowiadają coś innego. Ma być tak, jak napisano, WEDŁUG FUNKCJI, które pojęcia pełnią.
Czym jest funkcjonalnie, definiowana w sposób unikający stronniczości wiara?
- Jest przyjęciem jakiejś tezy, przekonania za słuszną w zadowalającym stopniu (nie musi to być słuszność absolutna) w oparciu o jakąś formą ZAUFANIA DO ŹRÓDŁA, które przekazuje nam ową tezę, przekonanie.
Dla jednego tym zaufanym źródłem będzie nauka, a dla innego może być jakaś księga, czy jakaś osoba, którą się darzy autorytetem.
Wiara tak zdefiniowana nie określa czy to, w co ktoś uwierzył jest rzeczywiście dobrze uzasadnioną tezą, patrząc z punktu widzenia jakichś dobrych praktyk rozumowania, czy nawet z punktu widzenia samej osoby, która w coś uwierzyła, ale później mogła zmienić swoje zdanie. To jest oczywiście inna kwestia - wiara może się potwierdzić, może być zasadna, ale nie musi.
W takim - bezstronnym - ujęciu wiara w naukę nie jest ani trochę mniej "wiarą" niż wiara w byty nadprzyrodzone. I żadne emocje, które chciałyby jakoś naciągać definicje do takich, czy innych wartościowań opartych o pozalogiczne przesłanki, nie mają mocy tego zmienić.
W dyskusjach apologetycznych ze scjentystami w tym momencie ujawnia się często chochoł dyskusyjny, polegający na sformułowaniu wobec takiego rozumowania jak moje bezpodstawnego zarzutu, że tak stawiając sprawę na jednej płaszczyźnie wiary naukowej i na przykład religijnej dokonuję jakiejś formy nieuzasadnionego (?...) ich ZRÓWNANIA, czyli (chyba...) zasugerowania jakoby wszystkie wiary były sobie równe. Zarzut ten sam w sobie jest przykładem właśnie jak emocje potrafią zaburzać czysto logiczne rozumowanie. Bo w rzeczywistości w tym rozumowaniu NIGDZIE nie pojawiła się sugestia, iż wiary mają zawsze tę samą wartość. Wręcz przeciwnie! Wiary, które WCIĄŻ JEDNAK POZOSTAJĄ WIARAMI będą bardziej, bądź mniej uzasadnione. Osobną kwestią (do rozważań, dyskusji) jest jak teraz będziemy owa uzasadnienia rozsądzać.
Ale pozostaje niezmiennym fakt, iż wiara w naukę, czy w pojedyncze tej nauki tezy pozostaje wiarą.
Co ciekawe na koniec to to, że owo scjentystyczne traktowanie koncepcji wiary na sposób stronniczy, zależny od tego, do czego mamy je stosować, a nie ściśle według definicji i funkcji nie jest niczym innym, jak DOKŁADNYM POWIELENIEM BŁĘDU, który się często wierzeniom religijnym (w ich niepoprawnej postaci) zarzuca - czyli jest błędem stronniczego potraktowania własnych przekonań jako wyróżnionych bliżej nieokreśloną mocą arbitralności pozarozumowej. Scjentyści wpadają dokładnie w tę samą pułapkę, o jaką oskarżają myślenie religijne. Aż się prosi przypomnieć przysłowie: kto pod kim dołki kopie, ten sam w nie wpada.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 16:57, 20 Mar 2023, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 14:18, 21 Mar 2023 Temat postu: Re: Dlaczego wiara w naukę jest również wiarą?... |
|
|
Gdzieś spotkałem się ze sformułowaniem: świat poznajemy naszymi założeniami.
Nie pamiętam gdzie tę frazę widziałem, a także dodam, że wtedy nie zrobiła ona na mnie większego wrażenia. Dzisiaj jej znaczenie dociera do mnie bardzo wyraziście.
Bez założeń, czyli bez jakiejś formy wiary w to, co z różnych źródeł przychodząc, zostało przez umysł zaakceptowane, nie sposób jest prawie niczego nawet rozpoznać!
Uznanie, że ujrzane na ulicy czworonogie zwierzę machające ogonem to "pies", a nie przypadkowy zbiór pobudzeń pikseli na siatkówce oka, już powstaje jako efekt POŁĄCZENIA WCZEŚNIEJSZYCH DOŚWIADCZEŃ z bieżącym doznaniem. Nikt nie widzi psa automatycznie od razu rodząc się jako "psa". Dla niemowlaka startującego w życie z pierwszymi rozpoznaniami, to co postrzega jeszcze w większości NIE MA ZNACZEŃ.
Znaczenia, rozpoznania polegające na przypisaniu obserwowanych obiektów do jakiejkolwiek kategorii wymagają do swojego zafunkcjonowania ZAŁOŻEŃ:
- pierwszym założeniem jest pojawienie się w umyśle (i zaakceptowanie tego aktu uznania!) samej kategorii, do której później zaliczamy rozpoznania.
- dalszym założeniem jest uznanie, iż ten zestaw podobieństw, jakie ma rozpoznanie względem wzorca, uprawniają do zaliczenia do określonej kategorii
- a przy tym, że te odmienności aktualnego doznania od wzorca w umyśle dadzą się skwitować jako pomniejszego kalibru, nie blokujące zaliczenia doznania jako mającego swoje źródło w czymś, z danej kategorii.
To wszystko są założenia, czyli jakaś forma wiary, które na koniec trzeba jeszcze jakoś potwierdzić wiarą w syntezę całości, w to, że jednak tak to jest, jak przypuszczamy, że to co widzimy, to "jest naprawdę pies".
A już z rozpoznaniami czegoś co ma związek z nauką, czyli z BARDZO ZAAWANSOWANYMI MYŚLOWO KONCEPCJAMI posiada dużo większy udział założeń w ostatecznym rozpoznaniu. Są tu założenia o uznaniu poprawności danej teorii, uznaniu zasadności jej stosowania w danej sytuacji, uznaniu całej metodologii nauki, dorobku ludzkiej wiedzy. To wszystko są niezbędne założenia, czyli jakaś forma wiary.
Nieraz się też zastanawiam, dlaczego to spostrzeżenie, że wszystko co rozpoznajemy ma swoją bazę, podstawę w założeniach, biorących się z wcześniejszych doświadczeń i przekonań, jest dla osób o scjentystycznym nastawieniu tak trudne do zaakceptowania...
Myślę, że jest kilka tego powodów. Jednym z nich jest intuicja, iż ta wiara, którą rozpoznajemy po prostu naszą rzeczywistość, jest JAKAŚ INNA, taka "mniej wiara, a przecież bardziej wiedza", bo nie możemy za bardzo uznać jej za w pełni wiarę, jako że wtedy zbliżymy się do traktowania spraw podobnie jest to czyni religia. Ta intencja, aby jakoś wyraziście odróżnić wiarę, którą trzeba by uznać za konieczną i uzasadnioną, od tej "złej", bo religijnej, potem czyni obstrukcję w rozumowaniu logicznym. Osoba owładnięta ową intencją, jeśli nie osiągnęła zdolności KONTROLI ASPEKTÓW ROZUMOWANIA, zwykle gubi się w tej intencji zastosowaniu, WARTOŚCIUJĄC NADMIAROWO pojęcia. Scjentysta będzie (nie uświadamiając sobie tego, co czyni i na jakich zasadach to czyni) wartościował "moralnie" wiarę jako "złą", aby tym sposobem okazało się, że religia, która aspekt wiary podkreśla, też jest "zła". Dalej chaotycznie zacznie blokować swoje rozpoznania, nie chcąc im przypisywać atrybutu wiary, a nie wiedząc czym funkcję (realnie niezbędną w rozumowaniach) tego uznania czegoś, przy niepewnych przesłankach zastąpić. Robi się z tego tylko coraz bardziej postępujące usprzecznianie własnych przekonań, połączone z próbami ratowania sytuacji za pomocą od hoc dodawanego wartościowania co kolejne powinno być "dobre", a co "złe" w rozumowaniu.
Problem jest ściśle związany z intuicyjnym charakterem rozumowań, czego konsekwencją jest bałagan w rozpoznaniach i właśnie wyraźny brak owej kontroli nad tym, co się konkretnie uznało i na jakich zasadach to uznało. Jest to przykład słabości intelektu, braku zdolności do ROZUMOWANIA ŚCISŁEGO.
Problem jest o tyle trudny, że tę ścisłość rozumowaniu można przywrócić jedynie wtedy, gdy się życzeniowo - intuicyjny charakter rozumowań przyblokuje właśnie PRZYWRACAJĄC FUNDAMENTALNĄ ROLĘ ZAŁOŻEŃ. Scjentysta boi się uznania założeń w rozumowaniu, bo mu się one kojarzą z wiarą religijną. Ale efektem nie uznawania owych założeń, jest właśnie rozumowanie, które tym bardziej staje się zależne od NIEUŚWIADAMIANYCH WIAR.
Bo w istocie wiary i tak będą, tylko że
- uznając, iż wiary, założenia są normalnym aspektem rozumowania, umysł ma podstawy aby JE ROZPOZNAWAĆ, BADAĆ, ROZUMIEĆ.
- uznając, iż wiara i założenia są w ogóle "be", blokuje się zdolność ich postrzegania, rozpoznawania gdzie są, jakie są, co z nich wynika, czyli jest kompletna bezradność wobec PODŚWIADOMYCH INTUICYJNYCH IMPULSÓW, które umysłem rządzą chaotycznie. Umysł nie może nimi zarządzać, bo ich - z założenia, na własne życzenie - nie chce postrzegać. Więc nie ma jak ich porządkować, nie jest w stanie poznawać ich struktury. A nie budując struktury rozumowania umysł jest zdany na uznaniowość i podleganie wpływom, które są całkowicie poza jego percepcją.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 93 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 14:38, 21 Mar 2023 Temat postu: Re: Dlaczego wiara w naukę jest również wiarą?... |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | świat poznajemy naszymi założeniami. |
Anbuś poznaje świat empirycznie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 15:02, 21 Mar 2023 Temat postu: Re: Dlaczego wiara w naukę jest również wiarą?... |
|
|
fedor napisał: | Michał Dyszyński napisał: | świat poznajemy naszymi założeniami. |
Anbuś poznaje świat empirycznie |
Czyli - jeśli miałby rozumieć, co mu empiria w ogóle zakomunikowała - i tak poznaje założeniami.
Chyba że...
Chyba, że ktoś miałby "poznawać" w ten sposób, że wykonuje czynności empiryczne zupełnie nie wiążąc ich z żadną strukturą (którą zawsze trzeba założyć i uwierzyć w nią) rozumienia. To wyglądałoby chyba tak, że ktoś patrzy, ale nie wiąże tego co zobaczył z niczym - patrzy tylko po to, aby go fotony smyrały po siatkówce i na tym smyraniu sprawa by się kończyła...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23099
Przeczytał: 90 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:02, 21 Mar 2023 Temat postu: |
|
|
Doswiadvzenia religijne też są empirią.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 16:08, 21 Mar 2023 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Doswiadvzenia religijne też są empirią. |
Można to tak uznać, choć w nieco rozszerzonym znaczeniu. Standardowa empiria domagałaby się powtarzalności i niezależności stwierdzania (potwierdzanie przez niezależne ośrodki). Choć oczywiście w innym nieco znaczeniu niż naukowe, chyba i doświadczenia religijne są jakąś formą empirii - np. jeśli ktoś na modlitwie doświadcza regularnie jakichś tam doznań, to fałszem byłoby uznanie, iż ich nie doświadcza, albo że są one czymś innym, niż się jawią. To jest coś w rodzaju OSOBISTEJ empirii.
Naukowa empiria ma silniejsze wymaganie - empiria ma być nie osobista, lecz (najlepiej) obiektywna, a przynajmniej intersubiektywna.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23099
Przeczytał: 90 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:18, 21 Mar 2023 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Semele napisał: | Doswiadvzenia religijne też są empirią. |
Można to tak uznać, choć w nieco rozszerzonym znaczeniu. Standardowa empiria domagałaby się powtarzalności i niezależności stwierdzania (potwierdzanie przez niezależne ośrodki). Choć oczywiście w innym nieco znaczeniu niż naukowe, chyba i doświadczenia religijne są jakąś formą empirii - np. jeśli ktoś na modlitwie doświadcza regularnie jakichś tam doznań, to fałszem byłoby uznanie, iż ich nie doświadcza, albo że są one czymś innym, niż się jawią. To jest coś w rodzaju OSOBISTEJ empirii.
Naukowa empiria ma silniejsze wymaganie - empiria ma być nie osobista, lecz (najlepiej) obiektywna, a przynajmniej intersubiektywna. |
Psycholodzy już to badają. Narzędzi jest sporo. Dochodzi do tego retrospekcja.
Tu się chyba kłania Vetulani.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
blackSwan
Dołączył: 25 Maj 2014
Posty: 2210
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 4:01, 22 Mar 2023 Temat postu: |
|
|
Oczywiście można wierzyć w naukowe fakty, nikt tego nikomu nie zabroni, ale to czysty idiotyzm. Nauka jest po to, by dostarczać wiedzę, a nie wiarę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23099
Przeczytał: 90 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 5:08, 22 Mar 2023 Temat postu: |
|
|
blackSwan napisał: | Oczywiście można wierzyć w naukowe fakty, nikt tego nikomu nie zabroni, ale to czysty idiotyzm. Nauka jest po to, by dostarczać wiedzę, a nie wiarę. |
Wiarę w wiedzę.
Badania nad doswiadczeniem religijnym.
[link widoczny dla zalogowanych]
W nurcie teoret. rozważań nad d.r. rozwija się w Wielkiej Brytanii, Skandynawii i USA refleksja nauk. nad doświadczeniami osób nie związanych z określoną tradycją religijną. Badania te opierają się na analizie sprawozdań osób, które przeżyły tego typu doświadczenie. Jednym z ośrodków specjalizujących się w takich badaniach jest The Alister Hardy Research Center, zał. 1969 w Oksfordzie w Wielkiej Brytanii jako Zespół do Badań nad Doświadczeniem Religijnym. Ośrodek ten zgromadził opisy ok. 5 tysięcy d.r. osób współcześnie żyjących. Opisy te pogrupowano w następujące kategorie: przeżycie obecności Boga, przeżycie obecności potężnej siły nie nazywanej Bogiem, przeżycie świadomości własnego miejsca w naturze połączone z poczuciem lęku i cudowności, przeżycie działania opatrzności, odczucie wysłuchanej modlitwy. Inna grupa doświadczeń to przeżycia uczuć bezgranicznej miłości i radości, bezpieczeństwa, jedności z otaczającym światem, poznania Nadrzędnej Rzeczywistości. Uogólniając wpływ tych doświadczeń na osoby, które je przeżywały można powiedzieć, że doświadczenia te stanowią dla nich sposób transformacji ich podejścia poznawczego do problemów egzystencjalnych, z którymi zmagały się one w danym momencie.
Specyficzną kategorię stanowią doświadczenia mistyczne, które nie wiążą się w sposób bezpośredni z kontekstem danej religii, są doświadczeniem ponadwyznaniowym. Nie są one również związane z bieżącą sytuacją przeżywającego je człowieka. Charakteryzują się one przeżyciem poczucia jedności z rzeczywistością ponadnaturalną, utratą poczucia własnego ja, czasu i miejsca. Kryteria odróżniające doświadczenia mistyczne od innych d.r. zostały sformułowane przez W. Jamesa (są to doświadczenia nie dające się wyrazić słowami, mają one wartość poznawczą, dostarczają jednostce nowej wiedzy o istocie bytu, trwają one bardzo krótko, w trakcie ich doświadczania jednostka pozostaje bierna, zachodzą one bez jej aktywnego udziału). Można sądzić, że im silniejszy proces sekularyzacji społeczeństwa, tym częściej pojawiać się będą doświadczenia mistyczne nie związane z konkretną tradycją religijną. Reprezentatywne badania prowadzone w USA wykazują, że doświadczenie takie przeżyły przynajmniej raz w życiu 4 spośród 10 osób. Próbą czysto eksperymentalnego zbadania psychol. i fizjol. uwarunkowań przeżyć rel. były doświadczenia prowadzone nad ich występowaniem pod wpływem manipulacji poziomem stymulacji ośrodkowego układu nerwowego. Manipulacje te można podzielić na 2 grupy: deprywację oraz nadstymulację fizjologiczną. Najczęstszy rodzaj deprywacji to post, czyli powstrzymywanie się od jedzenia i picia przez określony przepisami danej tradycji rel. okres. Zarówno długość trwania postu, jak i jego restrykcyjność różnią się między poszczególnymi tradycjami rel. (220 dni dla osób szczególnie pobożnych w etiopskim Kościele prawosł., czy post aż do śmierci zgodnie z zasadą ahinsy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23099
Przeczytał: 90 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 5:14, 22 Mar 2023 Temat postu: |
|
|
Wiara religijna Michał ma swoją specyfikę. Zrównanie tej wiary z wiarą w "prawdziwość " tez artykulu naukowego jest profanacją wiary religijnej.
Bez empirii nie ma człowieczeństwa.
Patrz dziecko semele.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Litek
Dołączył: 16 Lis 2022
Posty: 1181
Przeczytał: 10 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 8:35, 29 Mar 2023 Temat postu: |
|
|
Nauka jest formą religii, ponieważ niektórzy ludzie pokładają w niej nadzieję.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23099
Przeczytał: 90 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 8:44, 29 Mar 2023 Temat postu: |
|
|
Litek napisał: | Nauka jest formą religii, ponieważ niektórzy ludzie pokładają w niej nadzieję. |
Slusznie wyjąłeś mi to z ust. Jeszcze ciekawsze jest gdy ludzie szukają naukowego potwierdzenia istnienia Boga.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 10:28, 29 Mar 2023 Temat postu: |
|
|
blackSwan napisał: | Oczywiście można wierzyć w naukowe fakty, nikt tego nikomu nie zabroni, ale to czysty idiotyzm. Nauka jest po to, by dostarczać wiedzę, a nie wiarę. |
To jak to rozróżniasz - wiedzę i wiarę?...
Niezależnie jak nazwie się owo COŚ (wiarą, wiedzą, przekonaniem, myślą, rozumieniem itp. ...) - tę postawę umysłu, będzie to miało konkretne, określone właściwości. Jakie właściwości ma ta umysłowa funkcja, która:
a) sprawia, że dany człowiek uznaje tezę naukową
b) sprawia, że dany człowiek uznaje na przykład, że istnieje życie pozagrobowe?
Co jest w działaniu, w ludzkiej głowie inaczej w przypadkach a i b?...
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 11:18, 29 Mar 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 93 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 11:12, 29 Mar 2023 Temat postu: |
|
|
blackSwan napisał: | Oczywiście można wierzyć w naukowe fakty, nikt tego nikomu nie zabroni, ale to czysty idiotyzm. Nauka jest po to, by dostarczać wiedzę, a nie wiarę. |
I od kilku kwartałów nie jesteś w stanie nawet podać kryterium rozróżniającego wiedzę od wiary i nie jesteś w stanie podać definicji wiedzy. Tak więc wygłosiłeś jedynie pusty postulat, który przyjąłeś jedynie na wiarę
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Śro 11:12, 29 Mar 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23099
Przeczytał: 90 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 11:21, 29 Mar 2023 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Semele napisał: | Doswiadvzenia religijne też są empirią. |
Można to tak uznać, choć w nieco rozszerzonym znaczeniu. Standardowa empiria domagałaby się powtarzalności i niezależności stwierdzania (potwierdzanie przez niezależne ośrodki). Choć oczywiście w innym nieco znaczeniu niż naukowe, chyba i doświadczenia religijne są jakąś formą empirii - np. jeśli ktoś na modlitwie doświadcza regularnie jakichś tam doznań, to fałszem byłoby uznanie, iż ich nie doświadcza, albo że są one czymś innym, niż się jawią. To jest coś w rodzaju OSOBISTEJ empirii.
Naukowa empiria ma silniejsze wymaganie - empiria ma być nie osobista, lecz (najlepiej) obiektywna, a przynajmniej intersubiektywna. |
No właśnie dałam odpowiedź w tym wątku o porównywaniu pewności.
Jednak mogę przyznać ,że pierwotne wierzenia opierają sie w największej mierze na obserwacji przyrody i interpretacji tego co się wydarzyło, człowiek jednak już wtedy myślał i kojarzył.
Jeśli spadł deszcz , czy manna dochodził do wniosku, że Bóg jest i , że go kocha, Lub, że kocha jego naród.
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Śro 11:22, 29 Mar 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 11:58, 29 Mar 2023 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Semele napisał: | Doswiadvzenia religijne też są empirią. |
Można to tak uznać, choć w nieco rozszerzonym znaczeniu. Standardowa empiria domagałaby się powtarzalności i niezależności stwierdzania (potwierdzanie przez niezależne ośrodki). Choć oczywiście w innym nieco znaczeniu niż naukowe, chyba i doświadczenia religijne są jakąś formą empirii - np. jeśli ktoś na modlitwie doświadcza regularnie jakichś tam doznań, to fałszem byłoby uznanie, iż ich nie doświadcza, albo że są one czymś innym, niż się jawią. To jest coś w rodzaju OSOBISTEJ empirii.
Naukowa empiria ma silniejsze wymaganie - empiria ma być nie osobista, lecz (najlepiej) obiektywna, a przynajmniej intersubiektywna. |
No właśnie dałam odpowiedź w tym wątku o porównywaniu pewności.
Jednak mogę przyznać ,że pierwotne wierzenia opierają sie w największej mierze na obserwacji przyrody i interpretacji tego co się wydarzyło, człowiek jednak już wtedy myślał i kojarzył.
Jeśli spadł deszcz , czy manna dochodził do wniosku, że Bóg jest i , że go kocha, Lub, że kocha jego naród. |
Ciekawe spostrzeżenie.
Scjentyści chętnie się znęcają nad religią, wskazując jak to obserwacje piorunów, czy trzęsień ziemi bywały powodem do postulowania istnienia bóstw. Trudniej jest im dostrzec to, że właśnie mają przed sobą przypadek...
EMPIRII, która prowadzi do religii.
Scjentysta nie potrafi myśleć spójnie logicznie, więc arbitralnie i życzeniowo rozdziela aspekty, które mają wspólną naturę. Ale funkcjonalnie - w tym jak działa, czyli w tym aspekcie, że z obserwacji świata materialnego rodzi się wniosek natury światopoglądowej - uznanie "skoro uderza piorun, to znaczy, że jakaś osobowa siła musiała tu zadziałać" jest niczym innym, jak właśnie formą empirii. Jest bowiem wypełnieniem schematu wnioskowania: z poczynionych informacji dochodzimy do wniosku o naturze rzeczywistości.
Tu oczywiście scjentysta się żachnie i pewnie powie: ale przecież piorun można (należy...) tłumaczyć w oparciu o naukowe teorie, w szczególności o wiedzę o elektryczności. Tyle, że to można wykonać dopiero ZNAJĄC TE TEORIE. Post factum wszystko oczywiście "się wyjaśnia" tłumacząc tym, co znamy. Inaczej jednak wygląda ta rzeczywista sytuacja wnioskowania o czymś z obserwacji. Jeśli bowiem NIE ZNAMY JESZCZE WYJAŚNIENIA (a taką sytuację zakładamy, gdy mowa jest o wyjaśnianiu czegoś, co zaobserwowaliśmy), to wszystkie opcje są w grze. Wtedy nie wiadomo czemu dać pierwszeństwo. Nie ma nauki o elektryczności w umyśle Aborygena, który tylko obserwuje piorun. I wtedy RACJONALNE jest wyjaśnianie zjawiska pioruna W NAJLEPSZY ZNANY SPOSÓB, co w przypadku Aborygena będzie zapewne odwołaniem się do istot wyższych, duchowych, bo te są związane w tym modelu, jaki ma w głowie Aborygen ze zjawiskami, których człowiek nie kontroluje.
Scjentyści nie widzą tego, że aby tłumaczenie boskością zjawisk typu uderzenie pieruna zastąpić interpretacją naukową, trzeba się POSŁUŻYĆ ZŁOŻONYM SYSTEMEM INTERPRETACJI. To jest BARDZO ZŁOŻONY, WYSOCE SPEKULATYWNY, OPARTY O CAŁĄ KASKADĘ ZAŁOŻEŃ SYSTEM!
Do tego, aby odkryć, że wyładowanie elektryczne jest efektem ruchu jakichś niewidocznych cząsteczek (elektronów) niezbędna była praca wielu pokoleń odkrywców - od Galwaniego, poprzez Faradaya, Maxwella, Thomsona (odkrywcy elektronu), zbudowanie ZŁOŻONEJ STRUKTURY INTERPRETACJI OPARTEJ O MATEMATYKĘ. Czyli niezbędne jest właśnie ODEJŚCIE OD PARADYGMATU "niech decyduje bezpośrednio sama obserwacja".
Podsumowując:
- Jeśli empiria/obserwacja ma naprawdę rządzić, to nie ma podstaw, aby rozwijać naukę typu fizyka, która jest WYSOCE SPEKULATYWNA, która tworzy bardzo złożoną strukturę rozumowania, odległą do bezpośredniej doświadczalności świata, czyli niejako jest przeciw bezpośrednio traktowanej empirii.
Jak by się scjentysta nie kręcił, zawsze będzie miał dupę z tyłu - bo jak uznaje empirię za stojącą ponad spekulacją, to odbiera sobie prawo do tworzenia nowoczesnej fizyki. A jak sobie to prawo odbierze, to nie ma dobrej alternatywy dla wyjaśnień obserwowanych zjawisk (np. piorunów) ingerencją osobowych sił wyższych, które ostatecznie (z punktu widzenia wiedzy, którą ma człowiek tylko bezpośrednio obserwujący świat) są MNIEJ SPEKULATYWNE, bo postulują wytłumaczenia tym, co dobrze znane - odwołaniem się do dobrze znanego I POTWIERDZONEGO LICZNYMI PRZYPADKAMI mechanizmu "jak coś się dzieje, to znaczy, że jakaś osoba to postanowiła i to realizuje".
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 12:22, 29 Mar 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23099
Przeczytał: 90 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 12:06, 29 Mar 2023 Temat postu: |
|
|
Może jest ta fizyka wysoce spekulatywna ale jedno doświadczenie może obalić wszelkie spekulacje. Lub może je potwierdzić.
Ciekawe jak dziś Aborygeni traktują pioruny. Czy nadal tak jak ich przodkowie, czy stali sie scjentystami😉😊
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kruchy04
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 10 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 11:00, 30 Mar 2023 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | blackSwan napisał: | Oczywiście można wierzyć w naukowe fakty, nikt tego nikomu nie zabroni, ale to czysty idiotyzm. Nauka jest po to, by dostarczać wiedzę, a nie wiarę. |
To jak to rozróżniasz - wiedzę i wiarę?...
Niezależnie jak nazwie się owo COŚ (wiarą, wiedzą, przekonaniem, myślą, rozumieniem itp. ...) - tę postawę umysłu, będzie to miało konkretne, określone właściwości. Jakie właściwości ma ta umysłowa funkcja, która:
a) sprawia, że dany człowiek uznaje tezę naukową
b) sprawia, że dany człowiek uznaje na przykład, że istnieje życie pozagrobowe?
Co jest w działaniu, w ludzkiej głowie inaczej w przypadkach a i b?... |
Jak rozróżnia?
Wiara jest nieweryfikowalna. Jak zweryfikujesz, że chrzest zmywa grzech pierworodny?
Wiedza jest weryfikowalna. Możemy zweryfikować np. odległość Słońca od Ziemi. Możemy weryfikować różne przemiany biochemiczne zachodzące na Ziemi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 93 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 11:14, 30 Mar 2023 Temat postu: |
|
|
Kruchy04 napisał: | Michał Dyszyński napisał: | blackSwan napisał: | Oczywiście można wierzyć w naukowe fakty, nikt tego nikomu nie zabroni, ale to czysty idiotyzm. Nauka jest po to, by dostarczać wiedzę, a nie wiarę. |
To jak to rozróżniasz - wiedzę i wiarę?...
Niezależnie jak nazwie się owo COŚ (wiarą, wiedzą, przekonaniem, myślą, rozumieniem itp. ...) - tę postawę umysłu, będzie to miało konkretne, określone właściwości. Jakie właściwości ma ta umysłowa funkcja, która:
a) sprawia, że dany człowiek uznaje tezę naukową
b) sprawia, że dany człowiek uznaje na przykład, że istnieje życie pozagrobowe?
Co jest w działaniu, w ludzkiej głowie inaczej w przypadkach a i b?... |
Jak rozróżnia?
Wiara jest nieweryfikowalna. Jak zweryfikujesz, że chrzest zmywa grzech pierworodny?
Wiedza jest weryfikowalna. Możemy zweryfikować np. odległość Słońca od Ziemi. Możemy weryfikować różne przemiany biochemiczne zachodzące na Ziemi. |
Niczego nigdy nie "zweryfikowałeś". To bajki. Od lat nie jesteś w stanie nawet zweryfikować zagadnienia weryfikacji i to u ciebie pusty slogan. Nawet nie jesteś w stanie zdefiniować tego słowa więc po prostu używasz tu jedynie zlepka liter pozbawionego sensu. Wszystko co twierdzisz o nauce w niczym nie różni się od twierdzeń szamana. I nawet sam to przyznałeś, że nic nie jesteś w stanie zweryfikować:
"nie jestem w stanie niczego udowodnić i dawno to przyznałem"
http://www.sfinia.fora.pl/rozbieranie-irracjonalizmu,29/bog-kamien-logika,16899-75.html#543365
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Czw 11:15, 30 Mar 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23099
Przeczytał: 90 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 11:50, 30 Mar 2023 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | blackSwan napisał: | Oczywiście można wierzyć w naukowe fakty, nikt tego nikomu nie zabroni, ale to czysty idiotyzm. Nauka jest po to, by dostarczać wiedzę, a nie wiarę. |
To jak to rozróżniasz - wiedzę i wiarę?...
Niezależnie jak nazwie się owo COŚ (wiarą, wiedzą, przekonaniem, myślą, rozumieniem itp. ...) - tę postawę umysłu, będzie to miało konkretne, określone właściwości. Jakie właściwości ma ta umysłowa funkcja, która:
a) sprawia, że dany człowiek uznaje tezę naukową
b) sprawia, że dany człowiek uznaje na przykład, że istnieje życie pozagrobowe?
Co jest w działaniu, w ludzkiej głowie inaczej w przypadkach a i b?... |
Świetne pytanie Michał i bardzo adekwatne do tego co pisze w innym temacie. tym o pewności. tam jest pytanko do Ciebie.
W tej drugiej zawiera sie sacrum w tej pierwszej nie ma tego. chociaż litek może mysi inaczej. Są ludzie którzy sakralizują naukę. czy to scjentyści??
Chyba nie, bo wiara scjentystów zawsze wymaga dowodów naukowych a wiara religijna takich dowodów nie wymaga.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 16:11, 30 Mar 2023 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Michał Dyszyński napisał: | blackSwan napisał: | Oczywiście można wierzyć w naukowe fakty, nikt tego nikomu nie zabroni, ale to czysty idiotyzm. Nauka jest po to, by dostarczać wiedzę, a nie wiarę. |
To jak to rozróżniasz - wiedzę i wiarę?...
Niezależnie jak nazwie się owo COŚ (wiarą, wiedzą, przekonaniem, myślą, rozumieniem itp. ...) - tę postawę umysłu, będzie to miało konkretne, określone właściwości. Jakie właściwości ma ta umysłowa funkcja, która:
a) sprawia, że dany człowiek uznaje tezę naukową
b) sprawia, że dany człowiek uznaje na przykład, że istnieje życie pozagrobowe?
Co jest w działaniu, w ludzkiej głowie inaczej w przypadkach a i b?... |
Świetne pytanie Michał i bardzo adekwatne do tego co pisze w innym temacie. tym o pewności. tam jest pytanko do Ciebie.
W tej drugiej zawiera sie sacrum w tej pierwszej nie ma tego. chociaż litek może mysi inaczej. Są ludzie którzy sakralizują naukę. czy to scjentyści??
Chyba nie, bo wiara scjentystów zawsze wymaga dowodów naukowych a wiara religijna takich dowodów nie wymaga. |
Wiara scjentystów domaga się WYBRANEJ CZĘŚCI dowodów naukowych. Której części?...
To sobie scjentysta sam określa - że na przykład od teisty dowód na istnienie Boga się należy, ale już dowód na poprawność metodologii naukowej nie jest potrzebny, bo ona rzekomo "wyjaśnia się" jakoś tak ogólnie sukcesami nauki. Gdyby teista stwierdził, na podobnej zasadzie, że u niego istnienie Boga też "wyjaśnia się tak ogólnie istnieniem świata i poczuciem bycia osobą", to już tego scjentysta nie uzna. Dlaczego nie uzna?...
- coś tam w odpowiedzi poda. Jakiś - arbitralnie przez scjentystę wybrany - powód można wymyślić, wskazać, a potem dowolnie długo bronić narracji, która ów powód uzasadni. Problem w tym, że to samo może zrobić teista (i najczęściej to robi), od początku broniąc swojej narracji o istnieniu Boga.
Bo dopóki nie UZGODNIMY jakiejś wspólnej platformy weryfikującej tak samo bezstronnie zagadnienia światopoglądowe różnych rodzajów, dopóty mamy spór na narracje i inaczej nie ma jak być...
Kruchy04 napisał: | Michał Dyszyński napisał: | blackSwan napisał: | Oczywiście można wierzyć w naukowe fakty, nikt tego nikomu nie zabroni, ale to czysty idiotyzm. Nauka jest po to, by dostarczać wiedzę, a nie wiarę. |
To jak to rozróżniasz - wiedzę i wiarę?...
Niezależnie jak nazwie się owo COŚ (wiarą, wiedzą, przekonaniem, myślą, rozumieniem itp. ...) - tę postawę umysłu, będzie to miało konkretne, określone właściwości. Jakie właściwości ma ta umysłowa funkcja, która:
a) sprawia, że dany człowiek uznaje tezę naukową
b) sprawia, że dany człowiek uznaje na przykład, że istnieje życie pozagrobowe?
Co jest w działaniu, w ludzkiej głowie inaczej w przypadkach a i b?... |
Jak rozróżnia?
Wiara jest nieweryfikowalna. Jak zweryfikujesz, że chrzest zmywa grzech pierworodny?
Wiedza jest weryfikowalna. Możemy zweryfikować np. odległość Słońca od Ziemi. Możemy weryfikować różne przemiany biochemiczne zachodzące na Ziemi. |
Wiara jest weryfikowalna w stopniu, w jakim powiążemy ją z innymi wiarami.
Wiara w to, że od Ziemi do Słońca jest średnio ok. 150 mln km jest weryfikowalna wiarami w zasadność metodologii pomiarowej i teorii opisującej zjawisko. Wiara w to, że chrzest zmywa grzech pierworodny jest wiarą bezpośrednio.
Czy jedna z tych wiar jest lepsza od drugiej?...
Tu odpowiedź będzie zależała od tego, jak podejdziemy do owego pytania:
- intuicyjnie, czyli de facto tak, że każdy po swojemu będzie zbiegał z rozumowaniem do własnych przekonań, własnych (mniej bądź bardziej uświadamianych) założeń rozumowania. Potem zapewne będzie próbował przeforsować jakąś narrację zgodną z tymi założeniami (choćby nie przyjmowanymi świadomie).
- jawnie i logicznie, czyli definiując jakoś ową "lepszość".
Czym jest lepszość?...
Wuj nieraz to wskazywał. Nawet wielokrotnie o tym pisał. Ja z resztą też o tym już pisałem nie jeden raz. Jeśli już bardziej praktycznie chcemy rozszyfrować pytanie o ową lepszość, to nie obejdzie się bez SFORMUŁOWANIA CELU. Lepszość jest bowiem niczym innym jak tylko lepszym, bądź gorszym sposobem na realizację celu.
Ale co jest celem?
- Pewnie jakaś forma POZNANIA.
A co w ogóle jest owym "poznaniem"?... (także "lepszym poznaniem", wtedy znowu nawiążemy do idei lepszości)
I tu się dopiero by rozpoczęła (ewentualnie) sensowna dyskusja - wyłonienie kwestii kiedy nasze poznanie rzeczywistości, świadomości, świata idei chcielibyśmy określić jako "lepsze", a kiedy jako "gorsze".
Do tego poziomu dyskusje nie docierają, bo scjentyści próbują teistów po drodze uziemić pytaniami o jakieś szczegóły takiego, czy innego aspektu ich wiary, wyznaniowości, religijności. Czyli sprawa grzęźnie na etapie: co prawda nie mamy kryteriów do rozstrzygania, ale rozstrzygać musimy.
Wtedy, cokolwiek byśmy nie stwierdzili i tak nie będziemy mieli uzgodnione, czy kryteria dla tej stwierdzalności tę, czy inną stronę sporu satysfakcjonują, czy nie ona i tak je odrzuci. Sprowadza się wtedy dyskusja znowu do narzucania sobie nawzajem narracji:
- scjentysta próbuje narzucić narrację według swoich - scjentystycznych - kryteriów.
- teista próbuje - odwrotnie - narzucić narrację (a na pewno odrzucić narrację scjentysty), bo ma swoje kryteria, które są inne niż kryteria scjentysty
Ale każda ze stron będzie mówiła o tym, że broni "lepszego" poznania, bardziej zasadnego rozumowania.
Kwestia narzucania sobie narracji tłumaczących, weryfikujących, określających wszystko jest nie do pokonania dla dyskutantów polemicznych, skupiających się na narzucaniu jakąś formą "siły" (w dyskutowaniu trudno mówić o "sile" w zwykłym rozumieniu, ale najczęściej chodzi tu o nadzieję, że jak się sto razy powtórzy to samo, to czymkolwiek owo "to samo" nie było, to już faktem tej dużej liczby powtórzeń, zostanie to drugiej stronie i obserwatorom wdrukowane w percepcję), manipulacji, robienia różnych sztuczek.
Zwykle obie strony są tu "siebie warte" - tzn. z grubsza podobną widzę chęć manipulacji u manipulujących scjentystów jak i manipulujących teistów. Najczęściej dodatkiem do wpierania tych narracji jest jakaś forma napastliwości, upierdliwości, powtarzania w kółko tego samego itp. I najczęściej obie te strony tak samo nie są zdolne do wycofania się (to byłby "nie honor"!) na pozycje, w których pojawia się minimalna szansa na uzgadnialność, konkluzywność - czyli tam, gdzie z grubsza strony mają po równo tego, z czego ustąpiły i to, co jest przez nie "wygrane". Taki mamy tu klimat...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23099
Przeczytał: 90 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 5:36, 31 Mar 2023 Temat postu: |
|
|
Michał
Cytat: | Zwykle obie strony są tu "siebie warte" - tzn. z grubsza podobną widzę chęć manipulacji u manipulujących scjentystów jak i manipulujących teistów. Najczęściej dodatkiem do wpierania tych narracji jest jakaś forma napastliwości, upierdliwości, powtarzania w kółko tego samego itp. I najczęściej obie te strony tak samo nie są zdolne do wycofania się (to byłby "nie honor"!) na pozycje, w których pojawia się minimalna szansa na uzgadnialność, konkluzywność - czyli tam, gdzie z grubsza strony mają po równo tego, z czego ustąpiły i to, co jest przez nie "wygrane". Taki mamy tu klimat... |
A to potwierdzam. dlatego warto ograniczyć krytykowanie i włączyć tryb chwalę.
jak nie mogę pochwalić milczę
Co do piorunów. zakładam,ze scjentysta wypowiadając się o naturze piorunów cos o tym wie.
Scjentysta do dla właśnie ktoś kto sakralizuje naukę i rozum.
tak było w czasie rewolucji we Francji.
Kult rozumu i istoty najwyższej. Epoka oświecenia- zachłyśniecie się nauką.
Lalkę oczywiście czytałeś....
Dzis ateizm nie często łączy się ze scjentyzmem.
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pią 5:51, 31 Mar 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 9:33, 31 Mar 2023 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Michał
Cytat: | Zwykle obie strony są tu "siebie warte" - tzn. z grubsza podobną widzę chęć manipulacji u manipulujących scjentystów jak i manipulujących teistów. Najczęściej dodatkiem do wpierania tych narracji jest jakaś forma napastliwości, upierdliwości, powtarzania w kółko tego samego itp. I najczęściej obie te strony tak samo nie są zdolne do wycofania się (to byłby "nie honor"!) na pozycje, w których pojawia się minimalna szansa na uzgadnialność, konkluzywność - czyli tam, gdzie z grubsza strony mają po równo tego, z czego ustąpiły i to, co jest przez nie "wygrane". Taki mamy tu klimat... |
A to potwierdzam. dlatego warto ograniczyć krytykowanie i włączyć tryb chwalę.
jak nie mogę pochwalić milczę |
Więc osoba nie zgadzająca się z kimś innym, czyli taka, która w swojej SZCZEROŚCI mogłaby sformułować jednak jedynie głos krytyczny o czyichś przekonaniach, ma wg Ciebie jedynie opcję milczenia.
Tylko chwalić... Czyli robić towarzystwo wzajemnej adoracji...
To chyba akurat nie dla mnie.
Konto pewnie można na forum sobie zostawić.
Wg mnie jest jeszcze jedna opcja. I tą uważam za najlepszą.
Każdy sam DEKLARUJE SIĘ, czy umie wytrzymać krytykę, czy jest w stanie dyskutować nie tylko w trybie "chwalcie mnie".
Jak ktoś zadeklaruje, że dla niego dopuszczalny jest jedynie tryb "chwalcie mnie, bo krytyki nie toleruję" dostaje bana na dostęp do dyskusji polemicznych, czasem ostrych.
Z drugiej strony jak ktoś choćby raz (!) wygłosi krytyczną opinię w obszarze forum (czy ogólnie na forum) gdzie jest przewidziane wyłącznie chwalenie, to też dostaje bana.
Wtedy wszyscy powinni być zadowoleni:
- ci co chcą same pochwały lądują tam, gdzie właśnie same pochwały dostają.
- ci co lubią polemiczne starcia mają swój polemiczny obszar, w którym nikt im nie marudzi, że został skrytykowany. Bo jak marudzi, to dostaje prostą ripostę: trzeba było tutaj nie wchodzić i nie czytać postów z tego obszaru forum.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 9:34, 31 Mar 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23099
Przeczytał: 90 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 10:37, 31 Mar 2023 Temat postu: |
|
|
O przekonaniach jak najbardziej.
Ale nie musi przy okazji pisać , że ktoś jest gimboateistą lub głupcem lub miernota.
Pajacem czy jeszcze kimś..
Anbo kiedyś tam wyliczył te inwektywy.
Po co ktoś pisze, że gość będzie czochrany?
Po co piszesz charakterystyki rozmówców. czemu ma to służyć?
Nie wspominam już o lewaku bo to standard w internecie.
Wytykanie błędów ortograficznych też nie jest w dobrym tonie.
Dobrze wiesz o co mi chodzi. nie wiem dlaczego udajesz Greka?
A w internecie nie zawsze wiesz, do kogo mówisz. A jeśli wiesz, do kogo mówisz i tym bardziej nie gryziesz się w palce, którymi stukasz w klawisze, tym gorzej. Wytykanie błędów ortograficznych czy gramatycznych, po to by zdyskredytować argumenty przeciwnika w internetowej dyskusji to taki nasz sport narodowy. Działa niezawodnie, gdy nie ma się własnych argumentów na zbicie drugiej strony. Robisz błędy, więc nie masz prawa się wypowiadać! Idź najpierw naucz się mówić po polsku, a potem pisz komentarze! Znamy to? Aż za dobrze.
Dlatego nie poprawiam już po ludziach błędów językowych. Nikt mi za to nie płaci, ani nikt mi za to nie dziękuje. I sama czuję się dużo lepiej.
[link widoczny dla zalogowanych]
Przemyśl Michał to wszystko bo inteligentny z Ciebie gość ale ja oceniam to co robisz jako strachliwość. Aby się komuś nie narazić.
Pisząc o krytyce nie miałam na myśi poglądów, chociaż tutaj też raczej trzeba być uważnym. Chyba jesteś człowiekiem wrażliwym.
Czy ja się mylę?
Kiedyś były punkty teraz mogą być pochwały .
na przykład za uprzejmość, pomoc, jasność wypowiedzi.
Podanie ciekawego linka. rozjaśnienie zagadnienia. przyjazne nastawieni.
no i oczywiście za argumentacje, która mnie przekonała.
Jakby co to offtop Ty zacząłeś. ale nie mam pretensji.
Na ten temat może lepiej na blogu moim. Lub ewentualnie Twoim. Zapraszam raczej do mojego bloga.
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pią 11:03, 31 Mar 2023, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kruchy04
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 10 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 19:21, 01 Kwi 2023 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | To sobie scjentysta sam określa - że na przykład od teisty dowód na istnienie Boga się należy, ale już dowód na poprawność metodologii naukowej nie jest potrzebny, bo ona rzekomo "wyjaśnia się" jakoś tak ogólnie sukcesami nauki. Gdyby teista stwierdził, na podobnej zasadzie, że u niego istnienie Boga też "wyjaśnia się tak ogólnie istnieniem świata i poczuciem bycia osobą", to już tego scjentysta nie uzna. Dlaczego nie uzna?... |
Bo to jest subiektywne i ktoś inny subiektywnie może uznać sobie coś innego. Natomiast metody naukowe sprawdzają się w poszerzaniu naszej wiedzy o świecie. Bez względu na to czy zacznie ich używać naukowiec z Chin, czy z Australii.
Cytat: | Wiara jest weryfikowalna w stopniu, w jakim powiążemy ją z innymi wiarami.
Wiara w to, że od Ziemi do Słońca jest średnio ok. 150 mln km jest weryfikowalna wiarami w zasadność metodologii pomiarowej i teorii opisującej zjawisko. Wiara w to, że chrzest zmywa grzech pierworodny jest wiarą bezpośrednio. |
Pytałeś jak rozróżniać wiedzę i wiarę. Wiedza to coś, co da się sprawdzić. Wiara to coś, co jest w ogóle nie do sprawdzenia. Nikt z nas nie wie jak można sprawdzić, czy polanie wodą zmywa coś takiego jak "grzech pierworodny". Natomiast możemy sprawdzić, ile faktycznie jest od Ziemii do Słońca.
Dlaczego nazywasz wiarą coś, co jest sprawdzalne i coś, co w ogóle nie jest sprawdzalne? Ekwiwokacja.
Dalej rozwodzisz z się nad "lepszością", ale ja takiego zarzutu nie stawiałem więc dalsze rozkminy to chyba nie do mnie.
Chciałeś wiedzieć, jak się rozróżnia. To już wiesz.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|