Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dlaczego teista musi ateistów douczać podstaw logiki?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12, 13, 14, 15  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:03, 11 Gru 2022    Temat postu:

Myślę, że ten cytat wszyscy traktują z przymrużeniem oka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 10 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:13, 11 Gru 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Cytat:
5. Człowiek jak i inne zwierzęta umiera i się rodzi, we Wszechświecie znajdujemy się na małej planecie na peryferiach jednej z setek miliardów galaktyk, która jest jak ziarnko piasku u pustyni.
To wszystko wygląda jakbyśmy byli tu raczej z przypadku niż w jakimś celu jakiegoś Boga, który miałby to stworzyć.


Racja. Tak to wygląda. Przynajmniej na pierwszy rzut oka można takie wrażenie odnieść. Ale jeśli pierwszy ogląd tej sprawy jest mylny?...
Jak się patrzy na ruch Słońca na niebie, to pierwsze wrażenie jest taki, że Ziemia jest nieruchoma, a Słońce ją obiega. Tylko że już wiemy, iż to jest pozór. To może i to o czym wyżej napisałeś jest pozorem?


W przypadku Ziemi i ruchu Słońca na niebie udało się udowodnić, że to pozór. Zmieniło się nasze myślenie, bo pojawiły się ku temu podstawy.
A jakie mamy podstawy, by uważać, że interpretacja "Wszechświat z naszą małą planetą nic nie znaczy" jest pozorem?

Tego, że się zmieni wiedza kosmologiczna diametralnie w tę, czy inną stronę nie postuluję. Ja tylko piszę o tym, że dla naukowca np. z XI wieku jego kosmologią było przekonanie i nieruchomej Ziemi w środku Wszechświata. COŚ spowodowało (nie będę tego opisywał, jest to w podręcznikach), że ludzie zmienili pogląd na ten temat. Ty występujesz z pozycji "to było kiedyś, teraz już jest inaczej". Takie podejście MOŻESZ JEDYNIE ZAŁOŻYĆ ARBITRALNIE. Może się utrzyma ten pogląd, a może i nie. Zakładając coś arbitralnie w tym przypadku (bo Ci wolno, bo tak Ci się wydaje), a krytykując jakakolwiek inną arbitralność narażasz się na to, że zarzut hipokryzji wobec Ciebie stanie się zasadny.


Uciekasz chyba od mojego pytania. Napisałeś:
"Racja. Tak to wygląda. Przynajmniej na pierwszy rzut oka można takie wrażenie odnieść. Ale jeśli pierwszy ogląd tej sprawy jest mylny?..."

A ja się pytam dlaczego mielibyśmy uważać, że nasz ogląd jest mylny? Mamy do tego obecnie jakieś podstawy, tak jak mamy podstawy uważać, że narzucający się ogląd "Słońce krąży wokół Ziemi" jest mylny? Bo ja uważam, że nie ma takich podstaw i należy uznać, że ogląd "nasze istnienie jest sumą różnych szczęśliwych przypadków" jest wiarygodniejszy od poglądu, że ktoś to tak wszystko celowo stworzył.


Wujzboj napisał:
Nie wiesz, jaki jest Wszechświat (ja też tego nie wiem), wyobrażasz to tylko sobie (ja też tylko sobie to wyobrażam). Nie wiesz, jak poprawnie ekstrapolować poza granice ważności modeli (ja też tego nie wiem), ani nie wiesz, jak te modele interpretować (ja też). I to nie problem - problem w tym, że doczepiasz teoriom naukowym ogon metafizyczny długi jak stąd do kwazarów i zaplątany jak Mgławica Kraba.


Ale Twoim zdaniem to nie wiemy nic więcej o Wszechświecie niż nasi jaskiniowi przodkowie? Przeczysz temu, że:
- Wszechświat jest zimny, pełen zagrożeń, które już nie raz przetrzebiły naszą planetę
- jesteśmy jak ziarenko na pustyni (znajdujemy się na małej planecie na peryferiach jednej z setek miliardów galaktyk)
- biorąc pod uwagę, to jak gigantyczny jest wszechświat, to nie ma w tym nic dziwnego, że trafiło się w nim co najmniej jedno takie miejsce, w którym są takie warunki, które sprzyjają powstaniu życia
???
To jest naszą aktualna wiedza naukowa. I ja się teraz pytam, która interpretacja lepiej pasuje do danych. Czy to, że wszystko zostało tak celowo dla nas stworzone, czy może wszystko to jest tylko sumą szczęśliwych przypadków, które sprawiły, że istniejemy i nie ma to nic wspólnego z żadnym boskim planem.

Hipoteza braku Boga lepiej wyjaśnia to, co obserwujemy niż gdyby Bóg istniał.

Ale nie tylko w kategoriach kosmosu wiara przegrywa. Gdyby do tej układanki dorzucić jeszcze inne fakty:
- bolesne choroby, które przynoszą cierpienie, smutek
- planeta na której 70% powierzchni to woda.. słona
- do tego sztormy, powodzie, trzęsienia ziemi, uderzenia meteorytów, asteroidów itd.

- doświadczenie, że dostrzegam naturę i spotkałem się w całym swoim życiu tylko ze zjawiskami, które miały swoje źródło właśnie w niej. A przynajmniej nie mam powodów zakładać, że w czymś innym.

To suma tych wszystkich faktów prowadzi do wniosku, że obserwowalny świat nie wygląda tak jakby Biblijny Bóg istniał, hipoteza, że go nie ma lepiej tu pasuje. Z obserwacji rzeczywistości wynika, że nie jest ona stworzona dla nas, że my znaleźliśmy się tutaj "przypadkiem" i nie jesteśmy nikim wyjątkowym. Świat jest surowy, zimny i obojętny na nasze istnienie. Taki obraz pokazuje, że nie ma Boga, że nikt tego nie stworzył i nikt nad tym nie czuwa.


Ostatnio zmieniony przez Kruchy04 dnia Nie 19:16, 11 Gru 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:56, 11 Gru 2022    Temat postu:

wujzboj napisał:
Semele napisał:
Ok. Czyli z tego jak Hegel się zachowywał i co pisał przypisano mu cytat :wink:

Nie. Przypisano mu cytat złośliwie i nieuczciwie.

Semele napisał:
Jest Hegel często podawany jako zwolennik koherencyjnej teorii prawdy.
koherencja [łac. cohaerentia ‘łączność’], teoria koherencji, filoz. teoria, w myśl której prawdziwość sądu polega na jego niesprzeczności względem sądów uprzednio przyjętych;

Bo na tym polega prawdziwość sądu w rozumowaniu. To, czy rozumujący albo jego krytyk uważają założenia użyte w rozumowaniu za prawdziwe czy za fałszywe nie ma najmniejszego znaczenia dla oceny logicznej rozumowania. To jest FUNDAMENT.


Pisałam o tym. Do lucka chyba.
Jednak zdanie jest prawdziwe gdy jest zgodne z rzeczywistością?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:35, 11 Gru 2022    Temat postu:

Kruchy napisał:
Nie wiesz, jaki jest Wszechświat (ja też tego nie wiem), wyobrażasz to tylko sobie (ja też tylko sobie to wyobrażam). Nie wiesz, jak poprawnie ekstrapolować poza granice ważności modeli (ja też tego nie wiem), ani nie wiesz, jak te modele interpretować (ja też). I to nie problem - problem w tym, że doczepiasz teoriom naukowym ogon metafizyczny długi jak stąd do kwazarów i zaplątany jak Mgławica Kraba.
Kruchy napisał:
Ale Twoim zdaniem to nie wiemy nic więcej o Wszechświecie niż nasi jaskiniowi przodkowie?
Skąd ci to przyszło do głowy?

Kruchy napisał:
To jest naszą aktualna wiedza naukowa. I ja się teraz pytam, która interpretacja lepiej pasuje do danych. Czy to, że wszystko zostało tak celowo dla nas stworzone, czy może wszystko to jest tylko sumą szczęśliwych przypadków, które sprawiły, że istniejemy i nie ma to nic wspólnego z żadnym boskim planem.

Po pierwsze, to jest fałszywa alternatywa, usunąłbyś ją usuwając słowo "dla nas". A gdy ją usuniesz, to odpowiedź brzmi: obie interpretacje pasują do danych dokładnie tak samo.

Kruchy napisał:
Gdyby do tej układanki dorzucić jeszcze inne fakty:
- bolesne choroby, które przynoszą cierpienie, smutek
- planeta na której 70% powierzchni to woda.. słona
- do tego sztormy, powodzie, trzęsienia ziemi, uderzenia meteorytów, asteroidów itd

...to sytuacja nadal nie ulega zmianie. O teodycei jest mowa w wielu miejscach na forum. Nawet ty sam założyłeś niedawno wątek o cierpieniu zwierząt. Niestety, osierociłeś go, mimo że dostałeś tam obszerną odpowiedź. Może tę kwestię będziemy więc rozważać właśnie tam?

Kruchy napisał:
- doświadczenie, że dostrzegam naturę i spotkałem się w całym swoim życiu tylko ze zjawiskami, które miały swoje źródło właśnie w niej. A przynajmniej nie mam powodów zakładać, że w czymś innym.

Spotykasz się na co dzień chociażby ze sobą. Nie jest tak łatwo wyprowadzić swoje istnienie z istnienia natury, bo to zupełnie inne kategorie i trzeba się najpierw nagimnastykować, by sprowadzić je do tego samego.

Kruchy napisał:
To suma tych wszystkich faktów prowadzi do wniosku, że obserwowalny świat nie wygląda tak jakby Biblijny Bóg istniał, hipoteza, że go nie ma lepiej tu pasuje.

"Biblijny Bóg" to pojęcie bardzo obszerne. W rozumieniu ateistów jest mniej więcej tym, co w rozumieniu radykalnych Badaczy Pisma, którzy twierdzą, że biorą je "dosłownie"; to jest teistyczne środowisko znacznie mniejsze od środowiska ateistów. Twoje wnioski mają (być może) zastosowanie do wniosków Badaczy Pisma, ale to wiele za mało.

PS. Gdybyś był z okolic Warszawy, to daj znać, bo w poświątecznym tygodniu robimy spotkanie w jakimś warszawskim pubie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:40, 11 Gru 2022    Temat postu:

Semele napisał:
Jest Hegel często podawany jako zwolennik koherencyjnej teorii prawdy.
koherencja [łac. cohaerentia ‘łączność’], teoria koherencji, filoz. teoria, w myśl której prawdziwość sądu polega na jego niesprzeczności względem sądów uprzednio przyjętych;
wuj napisał:
Bo na tym polega prawdziwość sądu w rozumowaniu. To, czy rozumujący albo jego krytyk uważają założenia użyte w rozumowaniu za prawdziwe czy za fałszywe nie ma najmniejszego znaczenia dla oceny logicznej rozumowania. To jest FUNDAMENT.
Semele napisał:
Jednak zdanie jest prawdziwe gdy jest zgodne z rzeczywistością?

To jest inne znaczenie słowa "prawda". Problem z nim polega na tym, że prawdziwości zdania w tym znaczeniu nie da się zweryfikować. A że znaczenie to jest ważne, bo z przekonania o tego typu prawdziwości korzystamy podejmując decyzje, to warto jest pamiętać o różnicy pomiędzy nimi znaczeniami: to pierwsze jest formalne i weryfikowalne, to drugie jest praktyczne i opiera się na wierze.

Semele napisał:
Myślę, że ten cytat wszyscy traktują z przymrużeniem oka.

Myślę, że niekoniecznie. I że lepiej nie przypisywać ludziom myśli, które są im obce.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 7:39, 12 Gru 2022    Temat postu:

To niemożliwe. Zawsze przypisujemy ludziom jakieś myśli lub intencje.

Interpretacja filozofii określonego człowieka może być też różna.
Staramy się aby była bliska jego myśli. Tutaj właśnie jest to co o czym myślę pisząc słowa, słowa....

Nawet tlumaczenie może zmienić sens. Pewnie czytasz Hegla w oryginale więc masz większą szansę zrozumienia jego "sterylnego" przekazu.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pon 7:41, 12 Gru 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:10, 12 Gru 2022    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Cytat:
5. Człowiek jak i inne zwierzęta umiera i się rodzi, we Wszechświecie znajdujemy się na małej planecie na peryferiach jednej z setek miliardów galaktyk, która jest jak ziarnko piasku u pustyni.
To wszystko wygląda jakbyśmy byli tu raczej z przypadku niż w jakimś celu jakiegoś Boga, który miałby to stworzyć.


Racja. Tak to wygląda. Przynajmniej na pierwszy rzut oka można takie wrażenie odnieść. Ale jeśli pierwszy ogląd tej sprawy jest mylny?...
Jak się patrzy na ruch Słońca na niebie, to pierwsze wrażenie jest taki, że Ziemia jest nieruchoma, a Słońce ją obiega. Tylko że już wiemy, iż to jest pozór. To może i to o czym wyżej napisałeś jest pozorem?


W przypadku Ziemi i ruchu Słońca na niebie udało się udowodnić, że to pozór. Zmieniło się nasze myślenie, bo pojawiły się ku temu podstawy.
A jakie mamy podstawy, by uważać, że interpretacja "Wszechświat z naszą małą planetą nic nie znaczy" jest pozorem?

Tego, że się zmieni wiedza kosmologiczna diametralnie w tę, czy inną stronę nie postuluję. Ja tylko piszę o tym, że dla naukowca np. z XI wieku jego kosmologią było przekonanie i nieruchomej Ziemi w środku Wszechświata. COŚ spowodowało (nie będę tego opisywał, jest to w podręcznikach), że ludzie zmienili pogląd na ten temat. Ty występujesz z pozycji "to było kiedyś, teraz już jest inaczej". Takie podejście MOŻESZ JEDYNIE ZAŁOŻYĆ ARBITRALNIE. Może się utrzyma ten pogląd, a może i nie. Zakładając coś arbitralnie w tym przypadku (bo Ci wolno, bo tak Ci się wydaje), a krytykując jakakolwiek inną arbitralność narażasz się na to, że zarzut hipokryzji wobec Ciebie stanie się zasadny.


Uciekasz chyba od mojego pytania. Napisałeś:
"Racja. Tak to wygląda. Przynajmniej na pierwszy rzut oka można takie wrażenie odnieść. Ale jeśli pierwszy ogląd tej sprawy jest mylny?..."

A ja się pytam dlaczego mielibyśmy uważać, że nasz ogląd jest mylny? Mamy do tego obecnie jakieś podstawy, tak jak mamy podstawy uważać, że narzucający się ogląd "Słońce krąży wokół Ziemi" jest mylny? Bo ja uważam, że nie ma takich podstaw i należy uznać, że ogląd "nasze istnienie jest sumą różnych szczęśliwych przypadków" jest wiarygodniejszy od poglądu, że ktoś to tak wszystko celowo stworzył.

To, czy nasz ogląd jest mylny, wynika (w jakiejś części) z pewnego wyboru światopoglądowego, z założenia. Są ludzie, którzy przyjmują zasadę "dopiero wtedy zmieniam zdanie, jak mnie coś zewnętrznego do tego usilnie zmusza, czyli błędów w swoich przekonaniach nie szukam, trzymając się po prostu tej wersji, którą ujrzałem jako pierwszą".
Ja mam inne podejście - przyznaję, iż jest to mój wybór, w jakimś stopniu arbitralny, osobisty, uświadomiony - JUŻ ZAWCZASU POSZUKUJĘ BŁĘDÓW W SWOICH POGLĄDACH.
Powtórzę to, bo jest to bardzo ważne: MOIM WYBOREM ŚWIATOPOGLĄDOWYM (taka moja osobista metodologia życia) jest: Michale, nawet jak nic z góry nie wskazuje na to, że możesz się mylić, to bądź czujny, wypatruj swoich pomyłek.
Co mnie motywuje do takiej postawy?
1. Chyba jakaś wrodzona ostrożność, sceptycyzm, dociekliwość.
2. Rodzaj wzorowania się na metodologii naukowej. Jako fizyk, interesuję się różnymi doniesieniami, badaniami uczonych w różnych dziedzinach. I co spostrzegłem?
Że naukowcy nieustannie kombinują jak tu podważyć poprzednie przekonania ludzkości w jakiejś dziedzinie!
A to ktoś po raz kolejny sprawdza wartości przyjętych stałych, a to ktoś jeszcze raz bierze pod lupę jakieś stare doniesienie o czymś. Ciekawie jest w medycynie, gdy metodami biga data, głębiej sięgając w statystykę porównano skuteczność wielu drogich operacji wykonywanych niemal rutynowo. Okazało się, że przeżywalność ludzi cierpiących na dane schorzenie (pod lupę wzięto dwa czy trzy typy zabiegów, daleki byłbym od jakiegoś uogólniania tego wniosku na wszystkie operacje...), w granicach błędu statystycznego jest taka sama w grupie gdzie zabiegów nie wykonywano i tej, gdzie je wykonywano. W tym drugim przypadku jednak medycy (badania były z USA) zainkasowali oczywiście pieniądze od ubezpieczyciela. To jest oczywiście przykład, ale według mnie znamienny.
Szukanie "dziur w całym", ciągłe niedowiarstwo w to, co jest uznawane, STANOWI NIEODŁĄCZNY ELEMENT METODOLOGII NAUKOWEJ. Właściwie to chyba na tym w ogóle polega działalność naukowa - na OBALANIU AKTUALNYCH PRZEKONAŃ.
Ja to przenoszę na swoje życie, na siebie.

Druga sprawa:
Czy powinienem przyjąć, że "nasze życie jest sumą przypadków"?
- Mi takie "wyjaśnienie" niczego nie wyjaśnia. Tzn. wierzę, że w życiu występuje aspekt przypadku, ale jednocześnie też wierzę, że drugą stroną medalu jest celowość. Jest i jedno i drugie. Celowość obserwuję zaś powszechnie - choćby we własnym działaniu, albo działaniu ludzi, nawet zwierząt. Ucięcie układanki w rzeczywistość na przypadkowość wydaje mi się zwyczajnie nieuprawnioną arbitralną ingerencją w statystykę moich doświadczeń. Dlaczego miałbym o tej celowości, którą obserwuję na co dzień w setkach przypadków jakoś zapomnieć, gdy przechodzę do wyborów światopoglądowych?...
To mi się wydaje jakieś dziwne, niezgodne z ogólną sensownością.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:56, 12 Gru 2022    Temat postu:

wuj napisał:
lepiej nie przypisywać ludziom myśli, które są im obce.
Semele napisał:
To niemożliwe. Zawsze przypisujemy ludziom jakieś myśli lub intencje.

Z tego, że ludziom przypisujemy myśli i intencje nie wynika, że należy im przypisywać słowa, których nigdy nie wypowiedzieli. To jest po prostu NIEUCZCIWE.

Semele napisał:
Pewnie czytasz Hegla w oryginale

To nie ma nic wspólnego z tłumaczeniem. Hegel nigdy niczego takiego nie powiedział, nie ma takich jego słów nigdzie, w żadnych jego książkach, listach, zapiskach. To jest wyssane z palca, bezsensowne, nieuczciwie prześmiewcze.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blackSwan




Dołączył: 25 Maj 2014
Posty: 2210
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:04, 12 Gru 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Ja mam inne podejście - przyznaję, iż jest to mój wybór, w jakimś stopniu arbitralny, osobisty, uświadomiony - JUŻ ZAWCZASU POSZUKUJĘ BŁĘDÓW W SWOICH POGLĄDACH.
Powtórzę to, bo jest to bardzo ważne: MOIM WYBOREM ŚWIATOPOGLĄDOWYM (taka moja osobista metodologia życia) jest: Michale, nawet jak nic z góry nie wskazuje na to, że możesz się mylić, to bądź czujny, wypatruj swoich pomyłek.
Co mnie motywuje do takiej postawy?
1. Chyba jakaś wrodzona ostrożność, sceptycyzm, dociekliwość.

Niby taki sceptyk z Ciebie, a odrzucić prymitywną wiarę w Boga nie potrafisz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:19, 12 Gru 2022    Temat postu:

blackSwan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Ja mam inne podejście - przyznaję, iż jest to mój wybór, w jakimś stopniu arbitralny, osobisty, uświadomiony - JUŻ ZAWCZASU POSZUKUJĘ BŁĘDÓW W SWOICH POGLĄDACH.
Powtórzę to, bo jest to bardzo ważne: MOIM WYBOREM ŚWIATOPOGLĄDOWYM (taka moja osobista metodologia życia) jest: Michale, nawet jak nic z góry nie wskazuje na to, że możesz się mylić, to bądź czujny, wypatruj swoich pomyłek.
Co mnie motywuje do takiej postawy?
1. Chyba jakaś wrodzona ostrożność, sceptycyzm, dociekliwość.

Niby taki sceptyk z Ciebie, a odrzucić prymitywną wiarę w Boga nie potrafisz.

Jak najbardziej potrafię.
Jest jednak tu istotny inny zestaw pytań:
Czy chcę odrzucić?
Czy moja wiara w Boga jest "prymitywna"?

Mój sceptycyzm nie jest stronniczy - działa "po wsiech". To oznacza, że potrafię wątpić, a nawet roboczo wątpię i w Boga i w przekonania ludzi. Roboczo jestem pewien wątpliwości, ale w końcu skłaniam się ku jakiejś opcji - wierząc w nią.

I jeszcze do tej rzekomej prymitywności mojej wiary w Boga. Co Ty możesz o tej mojej wierze wiedzieć?...
Twierdzę, że gdybyś mógł jakoś zajrzeć do mojej głowy, dokonując jakiegoś oglądu koncepcji, modeli, hipotez związanych z ideą Boga, to by Cię z miejsca głowa rozbolała od natłoku powiązań, zależności, dołączeń do doświadczeń, faktów z życia, konstrukcji myślowych. Myślę, że wtedy byś raczej zrezygnował z określania mojej wiary jako "prymitywna" i pewnie byś zastąpił to wyrażeniem przymiotnikowym "niesamowicie skomplikowana".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blackSwan




Dołączył: 25 Maj 2014
Posty: 2210
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:27, 12 Gru 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
blackSwan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Ja mam inne podejście - przyznaję, iż jest to mój wybór, w jakimś stopniu arbitralny, osobisty, uświadomiony - JUŻ ZAWCZASU POSZUKUJĘ BŁĘDÓW W SWOICH POGLĄDACH.
Powtórzę to, bo jest to bardzo ważne: MOIM WYBOREM ŚWIATOPOGLĄDOWYM (taka moja osobista metodologia życia) jest: Michale, nawet jak nic z góry nie wskazuje na to, że możesz się mylić, to bądź czujny, wypatruj swoich pomyłek.
Co mnie motywuje do takiej postawy?
1. Chyba jakaś wrodzona ostrożność, sceptycyzm, dociekliwość.

Niby taki sceptyk z Ciebie, a odrzucić prymitywną wiarę w Boga nie potrafisz.

Jak najbardziej potrafię.
Jest jednak tu istotny inny zestaw pytań:
Czy chcę odrzucić?
Czy moja wiara w Boga jest "prymitywna"?

Mój sceptycyzm nie jest stronniczy - działa "po wsiech". To oznacza, że potrafię wątpić, a nawet roboczo wątpię i w Boga i w przekonania ludzi. Roboczo jestem pewien wątpliwości, ale w końcu skłaniam się ku jakiejś opcji - wierząc w nią.

I jeszcze do tej rzekomej prymitywności mojej wiary w Boga. Co Ty możesz o tej mojej wierze wiedzieć?...
Twierdzę, że gdybyś mógł jakoś zajrzeć do mojej głowy, dokonując jakiegoś oglądu koncepcji, modeli, hipotez związanych z ideą Boga, to by Cię z miejsca głowa rozbolała od natłoku powiązań, zależności, dołączeń do doświadczeń, faktów z życia, konstrukcji myślowych. Myślę, że wtedy byś raczej zrezygnował z określania mojej wiary jako "prymitywna" i pewnie byś zastąpił to wyrażeniem przymiotnikowym "niesamowicie skomplikowana".

Prymitywność nie wynika z zaawansowania samej wiary, lecz z nieistnienia Boga. Jakich trików byś nie próbował, nie da się w rzeczywistości zaprzeczyć prawdzie o nieistnieniu Boga. Można tylko wierzyć we własnym umyśle wbrew prawdzie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:50, 12 Gru 2022    Temat postu:

blackSwan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
blackSwan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Ja mam inne podejście - przyznaję, iż jest to mój wybór, w jakimś stopniu arbitralny, osobisty, uświadomiony - JUŻ ZAWCZASU POSZUKUJĘ BŁĘDÓW W SWOICH POGLĄDACH.
Powtórzę to, bo jest to bardzo ważne: MOIM WYBOREM ŚWIATOPOGLĄDOWYM (taka moja osobista metodologia życia) jest: Michale, nawet jak nic z góry nie wskazuje na to, że możesz się mylić, to bądź czujny, wypatruj swoich pomyłek.
Co mnie motywuje do takiej postawy?
1. Chyba jakaś wrodzona ostrożność, sceptycyzm, dociekliwość.

Niby taki sceptyk z Ciebie, a odrzucić prymitywną wiarę w Boga nie potrafisz.

Jak najbardziej potrafię.
Jest jednak tu istotny inny zestaw pytań:
Czy chcę odrzucić?
Czy moja wiara w Boga jest "prymitywna"?

Mój sceptycyzm nie jest stronniczy - działa "po wsiech". To oznacza, że potrafię wątpić, a nawet roboczo wątpię i w Boga i w przekonania ludzi. Roboczo jestem pewien wątpliwości, ale w końcu skłaniam się ku jakiejś opcji - wierząc w nią.

I jeszcze do tej rzekomej prymitywności mojej wiary w Boga. Co Ty możesz o tej mojej wierze wiedzieć?...
Twierdzę, że gdybyś mógł jakoś zajrzeć do mojej głowy, dokonując jakiegoś oglądu koncepcji, modeli, hipotez związanych z ideą Boga, to by Cię z miejsca głowa rozbolała od natłoku powiązań, zależności, dołączeń do doświadczeń, faktów z życia, konstrukcji myślowych. Myślę, że wtedy byś raczej zrezygnował z określania mojej wiary jako "prymitywna" i pewnie byś zastąpił to wyrażeniem przymiotnikowym "niesamowicie skomplikowana".

Prymitywność nie wynika z zaawansowania samej wiary, lecz z nieistnienia Boga. Jakich trików byś nie próbował, nie da się w rzeczywistości zaprzeczyć prawdzie o nieistnieniu Boga. Można tylko wierzyć we własnym umyśle wbrew prawdzie.

Bardzo dogmatycznie rzecz ująłeś. Jeśli jednak w te dogmaty wierzysz, to ja nie mam wobec tego argumentów. :nie:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blackSwan




Dołączył: 25 Maj 2014
Posty: 2210
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:58, 12 Gru 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
blackSwan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
blackSwan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Ja mam inne podejście - przyznaję, iż jest to mój wybór, w jakimś stopniu arbitralny, osobisty, uświadomiony - JUŻ ZAWCZASU POSZUKUJĘ BŁĘDÓW W SWOICH POGLĄDACH.
Powtórzę to, bo jest to bardzo ważne: MOIM WYBOREM ŚWIATOPOGLĄDOWYM (taka moja osobista metodologia życia) jest: Michale, nawet jak nic z góry nie wskazuje na to, że możesz się mylić, to bądź czujny, wypatruj swoich pomyłek.
Co mnie motywuje do takiej postawy?
1. Chyba jakaś wrodzona ostrożność, sceptycyzm, dociekliwość.

Niby taki sceptyk z Ciebie, a odrzucić prymitywną wiarę w Boga nie potrafisz.

Jak najbardziej potrafię.
Jest jednak tu istotny inny zestaw pytań:
Czy chcę odrzucić?
Czy moja wiara w Boga jest "prymitywna"?

Mój sceptycyzm nie jest stronniczy - działa "po wsiech". To oznacza, że potrafię wątpić, a nawet roboczo wątpię i w Boga i w przekonania ludzi. Roboczo jestem pewien wątpliwości, ale w końcu skłaniam się ku jakiejś opcji - wierząc w nią.

I jeszcze do tej rzekomej prymitywności mojej wiary w Boga. Co Ty możesz o tej mojej wierze wiedzieć?...
Twierdzę, że gdybyś mógł jakoś zajrzeć do mojej głowy, dokonując jakiegoś oglądu koncepcji, modeli, hipotez związanych z ideą Boga, to by Cię z miejsca głowa rozbolała od natłoku powiązań, zależności, dołączeń do doświadczeń, faktów z życia, konstrukcji myślowych. Myślę, że wtedy byś raczej zrezygnował z określania mojej wiary jako "prymitywna" i pewnie byś zastąpił to wyrażeniem przymiotnikowym "niesamowicie skomplikowana".

Prymitywność nie wynika z zaawansowania samej wiary, lecz z nieistnienia Boga. Jakich trików byś nie próbował, nie da się w rzeczywistości zaprzeczyć prawdzie o nieistnieniu Boga. Można tylko wierzyć we własnym umyśle wbrew prawdzie.

Bardzo dogmatycznie rzecz ująłeś. Jeśli jednak w te dogmaty wierzysz, to ja nie mam wobec tego argumentów. :nie:

Zupełnie niedogmatycznie, tylko skrótowo. Jak sam napisałeś, że musiałbym zajrzeć do twej głowy, by znać twe argumenty. A jako że tego nie potrafię, to nie mam z czym polemizować.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:10, 12 Gru 2022    Temat postu:

blackSwan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
blackSwan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
blackSwan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Ja mam inne podejście - przyznaję, iż jest to mój wybór, w jakimś stopniu arbitralny, osobisty, uświadomiony - JUŻ ZAWCZASU POSZUKUJĘ BŁĘDÓW W SWOICH POGLĄDACH.
Powtórzę to, bo jest to bardzo ważne: MOIM WYBOREM ŚWIATOPOGLĄDOWYM (taka moja osobista metodologia życia) jest: Michale, nawet jak nic z góry nie wskazuje na to, że możesz się mylić, to bądź czujny, wypatruj swoich pomyłek.
Co mnie motywuje do takiej postawy?
1. Chyba jakaś wrodzona ostrożność, sceptycyzm, dociekliwość.

Niby taki sceptyk z Ciebie, a odrzucić prymitywną wiarę w Boga nie potrafisz.

Jak najbardziej potrafię.
Jest jednak tu istotny inny zestaw pytań:
Czy chcę odrzucić?
Czy moja wiara w Boga jest "prymitywna"?

Mój sceptycyzm nie jest stronniczy - działa "po wsiech". To oznacza, że potrafię wątpić, a nawet roboczo wątpię i w Boga i w przekonania ludzi. Roboczo jestem pewien wątpliwości, ale w końcu skłaniam się ku jakiejś opcji - wierząc w nią.

I jeszcze do tej rzekomej prymitywności mojej wiary w Boga. Co Ty możesz o tej mojej wierze wiedzieć?...
Twierdzę, że gdybyś mógł jakoś zajrzeć do mojej głowy, dokonując jakiegoś oglądu koncepcji, modeli, hipotez związanych z ideą Boga, to by Cię z miejsca głowa rozbolała od natłoku powiązań, zależności, dołączeń do doświadczeń, faktów z życia, konstrukcji myślowych. Myślę, że wtedy byś raczej zrezygnował z określania mojej wiary jako "prymitywna" i pewnie byś zastąpił to wyrażeniem przymiotnikowym "niesamowicie skomplikowana".

Prymitywność nie wynika z zaawansowania samej wiary, lecz z nieistnienia Boga. Jakich trików byś nie próbował, nie da się w rzeczywistości zaprzeczyć prawdzie o nieistnieniu Boga. Można tylko wierzyć we własnym umyśle wbrew prawdzie.

Bardzo dogmatycznie rzecz ująłeś. Jeśli jednak w te dogmaty wierzysz, to ja nie mam wobec tego argumentów. :nie:

Zupełnie niedogmatycznie, tylko skrótowo. Jak sam napisałeś, że musiałbym zajrzeć do twej głowy, by znać twe argumenty. A jako że tego nie potrafię, to nie mam z czym polemizować.

Mi chodzi o to, że zdaniami stwierdzającymi, odgórnie dekretujesz:
nie da się w rzeczywistości zaprzeczyć prawdzie o nieistnieniu Boga.
Po prostu wg Ciebie "nie da się", a do tego od razu o "prawdzie". A mniejsza o to, co w mojej głowie, tylko o to, że Ty tu stwierdzasz tonem mocno autorytatywnym.

Dla kontrastu podam jak się tezy formułuje w nauce. Będą to wyrażenia typu:
W badaniu X nie stwierdzono bytu P.
Naukowe formułowanie tez jest BARDZO OSTROŻNE Z UOGÓLNIANIEM. Bo cała historia nauki pokazała już na tyle sposobów, jak to ludzie się sparzyli z wywodzeniem tez ogólnych z posiadanej bazy doświadczeń szczegółowych (problem z indukcyjnym wnioskowaniem), że - aby nie być posądzonym właśnie o dogmatyzm i NIEUPRAWNIONE WYCIĄGANIE WNIOSKÓW - formułuje się obowiązywalność tez w zakresie, w którym daną rzecz udało się rzeczywiście stwierdzić.
Oczywiście uogólnienia w nauce też się czyni. Ale czyni się je jako HIPOTEZY, czyli z zastrzeżeniem, że mamy do czynienia z domniemaniem, a nie stwierdzeniem faktu. Potem hipotezy potwierdzone na wiele sposobów zaczynają się formować w postać teorii, ale nikt rozsądny w nauce nie twierdzi, iż mamy wtedy do czynienia z absolutem prawdy.
Użycie trybu "tak to jest w całej rzeczywistości" właściwie w rozumowaniu stricte logicznym można by chyba uznać za zabronione dla wszelkich tez wywodzonych indukcyjnie. Można w owym trybie właściwie formułować jedynie tautologie. Poza tym, stwierdzając tezę o istnieniu Boga - tak autorytatywnie, tak po prostu mocą dobitnych sformułowań - czy odróżniasz się w sposobie argumentowania od dowolnego religijnego proroka, który też po prostu dobitnie stwierdza swoje tezy?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blackSwan




Dołączył: 25 Maj 2014
Posty: 2210
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:33, 12 Gru 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
blackSwan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
blackSwan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
blackSwan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Ja mam inne podejście - przyznaję, iż jest to mój wybór, w jakimś stopniu arbitralny, osobisty, uświadomiony - JUŻ ZAWCZASU POSZUKUJĘ BŁĘDÓW W SWOICH POGLĄDACH.
Powtórzę to, bo jest to bardzo ważne: MOIM WYBOREM ŚWIATOPOGLĄDOWYM (taka moja osobista metodologia życia) jest: Michale, nawet jak nic z góry nie wskazuje na to, że możesz się mylić, to bądź czujny, wypatruj swoich pomyłek.
Co mnie motywuje do takiej postawy?
1. Chyba jakaś wrodzona ostrożność, sceptycyzm, dociekliwość.

Niby taki sceptyk z Ciebie, a odrzucić prymitywną wiarę w Boga nie potrafisz.

Jak najbardziej potrafię.
Jest jednak tu istotny inny zestaw pytań:
Czy chcę odrzucić?
Czy moja wiara w Boga jest "prymitywna"?

Mój sceptycyzm nie jest stronniczy - działa "po wsiech". To oznacza, że potrafię wątpić, a nawet roboczo wątpię i w Boga i w przekonania ludzi. Roboczo jestem pewien wątpliwości, ale w końcu skłaniam się ku jakiejś opcji - wierząc w nią.

I jeszcze do tej rzekomej prymitywności mojej wiary w Boga. Co Ty możesz o tej mojej wierze wiedzieć?...
Twierdzę, że gdybyś mógł jakoś zajrzeć do mojej głowy, dokonując jakiegoś oglądu koncepcji, modeli, hipotez związanych z ideą Boga, to by Cię z miejsca głowa rozbolała od natłoku powiązań, zależności, dołączeń do doświadczeń, faktów z życia, konstrukcji myślowych. Myślę, że wtedy byś raczej zrezygnował z określania mojej wiary jako "prymitywna" i pewnie byś zastąpił to wyrażeniem przymiotnikowym "niesamowicie skomplikowana".

Prymitywność nie wynika z zaawansowania samej wiary, lecz z nieistnienia Boga. Jakich trików byś nie próbował, nie da się w rzeczywistości zaprzeczyć prawdzie o nieistnieniu Boga. Można tylko wierzyć we własnym umyśle wbrew prawdzie.

Bardzo dogmatycznie rzecz ująłeś. Jeśli jednak w te dogmaty wierzysz, to ja nie mam wobec tego argumentów. :nie:

Zupełnie niedogmatycznie, tylko skrótowo. Jak sam napisałeś, że musiałbym zajrzeć do twej głowy, by znać twe argumenty. A jako że tego nie potrafię, to nie mam z czym polemizować.

Mi chodzi o to, że zdaniami stwierdzającymi, odgórnie dekretujesz:
nie da się w rzeczywistości zaprzeczyć prawdzie o nieistnieniu Boga.
Po prostu wg Ciebie "nie da się", a do tego od razu o "prawdzie". A mniejsza o to, co w mojej głowie, tylko o to, że Ty tu stwierdzasz tonem mocno autorytatywnym.

W mym światopoglądzie prawdę należy wygłaszać w sposób wyraźny i twardy, bez niepotrzebnego owijania w bawełnę.

Michał Dyszyński napisał:
Dla kontrastu podam jak się tezy formułuje w nauce. Będą to wyrażenia typu:
W badaniu X nie stwierdzono bytu P.
Naukowe formułowanie tez jest BARDZO OSTROŻNE Z UOGÓLNIANIEM. Bo cała historia nauki pokazała już na tyle sposobów, jak to ludzie się sparzyli z wywodzeniem tez ogólnych z posiadanej bazy doświadczeń szczegółowych (problem z indukcyjnym wnioskowaniem), że - aby nie być posądzonym właśnie o dogmatyzm i NIEUPRAWNIONE WYCIĄGANIE WNIOSKÓW - formułuje się obowiązywalność tez w zakresie, w którym daną rzecz udało się rzeczywiście stwierdzić.
Oczywiście uogólnienia w nauce też się czyni. Ale czyni się je jako HIPOTEZY, czyli z zastrzeżeniem, że mamy do czynienia z domniemaniem, a nie stwierdzeniem faktu. Potem hipotezy potwierdzone na wiele sposobów zaczynają się formować w postać teorii, ale nikt rozsądny w nauce nie twierdzi, iż mamy wtedy do czynienia z absolutem prawdy.
Użycie trybu "tak to jest w całej rzeczywistości" właściwie w rozumowaniu stricte logicznym można by chyba uznać za zabronione dla wszelkich tez wywodzonych indukcyjnie. Można w owym trybie właściwie formułować jedynie tautologie.

Czy ty czasem nie byłeś zwolennikiem rozdziału nauki od religii, innymi słowy, że nauka nie zajmuje się kwestiami religijnymi.

Michał Dyszyński napisał:
Poza tym, stwierdzając tezę o istnieniu Boga - tak autorytatywnie, tak po prostu mocą dobitnych sformułowań - czy odróżniasz się w sposobie argumentowania od dowolnego religijnego proroka, który też po prostu dobitnie stwierdza swoje tezy?

Tak jest, moje przekonania wywodzą się z nauk pewnego proroka, tyle że niereligijnego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:40, 12 Gru 2022    Temat postu:

wujzboj napisał:
wuj napisał:
lepiej nie przypisywać ludziom myśli, które są im obce.
Semele napisał:
To niemożliwe. Zawsze przypisujemy ludziom jakieś myśli lub intencje.

Z tego, że ludziom przypisujemy myśli i intencje nie wynika, że należy im przypisywać słowa, których nigdy nie wypowiedzieli. To jest po prostu NIEUCZCIWE.

Semele napisał:
Pewnie czytasz Hegla w oryginale

To nie ma nic wspólnego z tłumaczeniem. Hegel nigdy niczego takiego nie powiedział, nie ma takich jego słów nigdzie, w żadnych jego książkach, listach, zapiskach. To jest wyssane z palca, bezsensowne, nieuczciwie prześmiewcze.


Ok. Tu nie ma dyskusji. Prześmiewcze faktycznie jest.
Ja lubię Hegla więc nie czuję za bardzo wyrzutów sumienia.
Ale zmienię cytat na bardziej jego. :) :wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 17:54, 12 Gru 2022    Temat postu:

blackSwan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Poza tym, stwierdzając tezę o istnieniu Boga - tak autorytatywnie, tak po prostu mocą dobitnych sformułowań - czy odróżniasz się w sposobie argumentowania od dowolnego religijnego proroka, który też po prostu dobitnie stwierdza swoje tezy?

Tak jest, moje przekonania wywodzą się z nauk pewnego proroka, tyle że niereligijnego.

Czyli ogólnie tryb prorocki przekazu akceptujesz. Powinieneś chyba zatem też zaakceptować, że ktoś inny wybrał sobie innego proroka dla swojego światopoglądu.
Bo to nie kwestia dogmatyzmu, czy problem braku potwierdzenia w danych eksperymentalnych jest przyczyną błędności światopoglądów (w Twoim podejściu), ale...
ale co właściwie?...
- To, że ktoś wybrał proroka, który się Tobie nie spodobał?...
To równie dobrze możesz mieć pretensję do kogoś, że wybrał inny fason obuwia.

blackSwan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Dla kontrastu podam jak się tezy formułuje w nauce. Będą to wyrażenia typu:
W badaniu X nie stwierdzono bytu P.
Naukowe formułowanie tez jest BARDZO OSTROŻNE Z UOGÓLNIANIEM. Bo cała historia nauki pokazała już na tyle sposobów, jak to ludzie się sparzyli z wywodzeniem tez ogólnych z posiadanej bazy doświadczeń szczegółowych (problem z indukcyjnym wnioskowaniem), że - aby nie być posądzonym właśnie o dogmatyzm i NIEUPRAWNIONE WYCIĄGANIE WNIOSKÓW - formułuje się obowiązywalność tez w zakresie, w którym daną rzecz udało się rzeczywiście stwierdzić.
Oczywiście uogólnienia w nauce też się czyni. Ale czyni się je jako HIPOTEZY, czyli z zastrzeżeniem, że mamy do czynienia z domniemaniem, a nie stwierdzeniem faktu. Potem hipotezy potwierdzone na wiele sposobów zaczynają się formować w postać teorii, ale nikt rozsądny w nauce nie twierdzi, iż mamy wtedy do czynienia z absolutem prawdy.
Użycie trybu "tak to jest w całej rzeczywistości" właściwie w rozumowaniu stricte logicznym można by chyba uznać za zabronione dla wszelkich tez wywodzonych indukcyjnie. Można w owym trybie właściwie formułować jedynie tautologie.

Czy ty czasem nie byłeś zwolennikiem rozdziału nauki od religii, innymi słowy, że nauka nie zajmuje się kwestiami religijnymi.

Jestem dalej zwolennikiem tego podziału, jednak uważam, iż NA NAJWYŻSZYM POZIOMIE ZASAD ROZUMOWANIA mamy obszar wspólny zarówno dla nauki, jak i dla religii, filozofii, czy czego by tam jeszcze, co się z myśleniem wiąże. To oznacza, że przykłady, inspiracje czerpane z nauki, jeśli z nich płynie uogólnienie, które właśnie dotyczy tego obszaru wspólnego, są jak najbardziej na miejscu.
Jednocześnie oczywiście, widzę też różnice - bo nauka zajmuje się dziedziną materii, obiektywizowalności, a religia zajmuje się wiarami, przekonaniami, motywacjami, celami życia, etyką itp.
Dziedziny są zatem odmienne, co powoduje, że nie wszystkie zasady dla nauki i religii będą wspólne. Ale jakaś część wspólna będzie.

blackSwan napisał:
W mym światopoglądzie prawdę należy wygłaszać w sposób wyraźny i twardy, bez niepotrzebnego owijania w bawełnę.

W zasadzie to jest chyba cenna cecha. Tylko diabeł tu tkwi w szczegółach, w skali owej wyraźności, w zdecydowaniu które "owijanie w bawełnę" jest "niepotrzebne". Dla jednego "niepotrzebnym" jest zajmowanie się sportem, a dla drugiego to jest esencja życia. Potrzeba jest czymś subiektywnym, a więc jest też i relatywnie słabym argumentem, bo odbiorca w ogóle może danej potrzeby nie uznać jako zasadnej. Powstaje wtedy rozdźwięk w komunikacji, branie przez drugą stronę argumentów niezgodnie z intencją argumentującego.
W tym przypadku, gdy chodzi o spór ateizm - teizm, to powoływanie się na potrzebę, czy też wyrazistość, twardość sformulowań przez ateistę może być łatwo wykorzystane do obrony religii na zasadzie: no właśnie! Tak to czynią nasi religijni prorocy, że wskazują potrzeby i twardo przekonują do nich publikę. Masz więc w religii dokładnie to, co lubisz. Więc nie marudź i nawróć się na naszą religię. :wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blackSwan




Dołączył: 25 Maj 2014
Posty: 2210
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:06, 12 Gru 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
blackSwan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Poza tym, stwierdzając tezę o istnieniu Boga - tak autorytatywnie, tak po prostu mocą dobitnych sformułowań - czy odróżniasz się w sposobie argumentowania od dowolnego religijnego proroka, który też po prostu dobitnie stwierdza swoje tezy?

Tak jest, moje przekonania wywodzą się z nauk pewnego proroka, tyle że niereligijnego.

Czyli ogólnie tryb prorocki przekazu akceptujesz. Powinieneś chyba zatem też zaakceptować, że ktoś inny wybrał sobie innego proroka dla swojego światopoglądu.
Bo to nie kwestia dogmatyzmu, czy problem braku potwierdzenia w danych eksperymentalnych jest przyczyną błędności światopoglądów (w Twoim podejściu), ale...
ale co właściwie?...
- To, że ktoś wybrał proroka, który się Tobie nie spodobał?...
To równie dobrze możesz mieć pretensję do kogoś, że wybrał inny fason obuwia.

Mówimy o prawdzie w bardzo ważnej kwestii, to nie fason obuwia, tylko światopogląd, na którym opiera się życie człowieka, a też innych ludzi na których to ma wpływ.

Michał Dyszyński napisał:
blackSwan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Dla kontrastu podam jak się tezy formułuje w nauce. Będą to wyrażenia typu:
W badaniu X nie stwierdzono bytu P.
Naukowe formułowanie tez jest BARDZO OSTROŻNE Z UOGÓLNIANIEM. Bo cała historia nauki pokazała już na tyle sposobów, jak to ludzie się sparzyli z wywodzeniem tez ogólnych z posiadanej bazy doświadczeń szczegółowych (problem z indukcyjnym wnioskowaniem), że - aby nie być posądzonym właśnie o dogmatyzm i NIEUPRAWNIONE WYCIĄGANIE WNIOSKÓW - formułuje się obowiązywalność tez w zakresie, w którym daną rzecz udało się rzeczywiście stwierdzić.
Oczywiście uogólnienia w nauce też się czyni. Ale czyni się je jako HIPOTEZY, czyli z zastrzeżeniem, że mamy do czynienia z domniemaniem, a nie stwierdzeniem faktu. Potem hipotezy potwierdzone na wiele sposobów zaczynają się formować w postać teorii, ale nikt rozsądny w nauce nie twierdzi, iż mamy wtedy do czynienia z absolutem prawdy.
Użycie trybu "tak to jest w całej rzeczywistości" właściwie w rozumowaniu stricte logicznym można by chyba uznać za zabronione dla wszelkich tez wywodzonych indukcyjnie. Można w owym trybie właściwie formułować jedynie tautologie.


Czy ty czasem nie byłeś zwolennikiem rozdziału nauki od religii, innymi słowy, że nauka nie zajmuje się kwestiami religijnymi.

Jestem dalej zwolennikiem tego podziału, jednak uważam, iż NA NAJWYŻSZYM POZIOMIE ZASAD ROZUMOWANIA mamy obszar wspólny zarówno dla nauki, jak i dla religii, filozofii, czy czego by tam jeszcze, co się z myśleniem wiąże. To oznacza, że przykłady, inspiracje czerpane z nauki, jeśli z nich płynie uogólnienie, które właśnie dotyczy tego obszaru wspólnego, są jak najbardziej na miejscu.
Jednocześnie oczywiście, widzę też różnice - bo nauka zajmuje się dziedziną materii, obiektywizowalności, a religia zajmuje się wiarami, przekonaniami, motywacjami, celami życia, etyką itp.
Dziedziny są zatem odmienne, co powoduje, że nie wszystkie zasady dla nauki i religii będą wspólne. Ale jakaś część wspólna będzie.

A jak jest z kwestią istnienia Boga, jest to pytanie naukowe?

Michał Dyszyński napisał:
blackSwan napisał:
W mym światopoglądzie prawdę należy wygłaszać w sposób wyraźny i twardy, bez niepotrzebnego owijania w bawełnę.

W zasadzie to jest chyba cenna cecha. Tylko diabeł tu tkwi w szczegółach, w skali owej wyraźności, w zdecydowaniu które "owijanie w bawełnę" jest "niepotrzebne". Dla jednego "niepotrzebnym" jest zajmowanie się sportem, a dla drugiego to jest esencja życia. Potrzeba jest czymś subiektywnym, a więc jest też i relatywnie słabym argumentem, bo odbiorca w ogóle może danej potrzeby nie uznać jako zasadnej. Powstaje wtedy rozdźwięk w komunikacji, branie przez drugą stronę argumentów niezgodnie z intencją argumentującego.
W tym przypadku, gdy chodzi o spór ateizm - teizm, to powoływanie się na potrzebę, czy też wyrazistość, twardość sformulowań przez ateistę może być łatwo wykorzystane do obrony religii na zasadzie: no właśnie! Tak to czynią nasi religijni prorocy, że wskazują potrzeby i twardo przekonują do nich publikę. Masz więc w religii dokładnie to, co lubisz. Więc nie marudź i nawróć się na naszą religię. :wink:

Tylko że ów prorok udowadnia, że nauki poprzednich proroków zostały sfałszowane i przekształcone w religię, a on mieni się niereligijnym kontynuatorem dzieł poprzednich proroków.
A tak na marginesie potrzeby bywają nie do wyboru, tak jak potrzeba oddychania.


Ostatnio zmieniony przez blackSwan dnia Pon 18:13, 12 Gru 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:46, 12 Gru 2022    Temat postu:

blackSwan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
blackSwan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Poza tym, stwierdzając tezę o istnieniu Boga - tak autorytatywnie, tak po prostu mocą dobitnych sformułowań - czy odróżniasz się w sposobie argumentowania od dowolnego religijnego proroka, który też po prostu dobitnie stwierdza swoje tezy?

Tak jest, moje przekonania wywodzą się z nauk pewnego proroka, tyle że niereligijnego.

Czyli ogólnie tryb prorocki przekazu akceptujesz. Powinieneś chyba zatem też zaakceptować, że ktoś inny wybrał sobie innego proroka dla swojego światopoglądu.
Bo to nie kwestia dogmatyzmu, czy problem braku potwierdzenia w danych eksperymentalnych jest przyczyną błędności światopoglądów (w Twoim podejściu), ale...
ale co właściwie?...
- To, że ktoś wybrał proroka, który się Tobie nie spodobał?...
To równie dobrze możesz mieć pretensję do kogoś, że wybrał inny fason obuwia.

Mówimy o prawdzie w bardzo ważnej kwestii, to nie fason obuwia, tylko światopogląd, na którym opiera się życie człowieka, a też innych ludzi na których to ma wpływ.

Tak, ale ja tu specjalnie wybrałem tak odległy przykład, aby zasugerować WSPÓLNOŚĆ MECHANIZMU dla wyboru. Ważność wyboru jest cechą różnicującą - tu się zgadzam - ale mechanizm, czyli uznaniowość w traktowaniu spraw, będzie tu wspólna.

blackSwan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
blackSwan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Dla kontrastu podam jak się tezy formułuje w nauce. Będą to wyrażenia typu:
W badaniu X nie stwierdzono bytu P.
Naukowe formułowanie tez jest BARDZO OSTROŻNE Z UOGÓLNIANIEM. Bo cała historia nauki pokazała już na tyle sposobów, jak to ludzie się sparzyli z wywodzeniem tez ogólnych z posiadanej bazy doświadczeń szczegółowych (problem z indukcyjnym wnioskowaniem), że - aby nie być posądzonym właśnie o dogmatyzm i NIEUPRAWNIONE WYCIĄGANIE WNIOSKÓW - formułuje się obowiązywalność tez w zakresie, w którym daną rzecz udało się rzeczywiście stwierdzić.
Oczywiście uogólnienia w nauce też się czyni. Ale czyni się je jako HIPOTEZY, czyli z zastrzeżeniem, że mamy do czynienia z domniemaniem, a nie stwierdzeniem faktu. Potem hipotezy potwierdzone na wiele sposobów zaczynają się formować w postać teorii, ale nikt rozsądny w nauce nie twierdzi, iż mamy wtedy do czynienia z absolutem prawdy.
Użycie trybu "tak to jest w całej rzeczywistości" właściwie w rozumowaniu stricte logicznym można by chyba uznać za zabronione dla wszelkich tez wywodzonych indukcyjnie. Można w owym trybie właściwie formułować jedynie tautologie.


Czy ty czasem nie byłeś zwolennikiem rozdziału nauki od religii, innymi słowy, że nauka nie zajmuje się kwestiami religijnymi.

Jestem dalej zwolennikiem tego podziału, jednak uważam, iż NA NAJWYŻSZYM POZIOMIE ZASAD ROZUMOWANIA mamy obszar wspólny zarówno dla nauki, jak i dla religii, filozofii, czy czego by tam jeszcze, co się z myśleniem wiąże. To oznacza, że przykłady, inspiracje czerpane z nauki, jeśli z nich płynie uogólnienie, które właśnie dotyczy tego obszaru wspólnego, są jak najbardziej na miejscu.
Jednocześnie oczywiście, widzę też różnice - bo nauka zajmuje się dziedziną materii, obiektywizowalności, a religia zajmuje się wiarami, przekonaniami, motywacjami, celami życia, etyką itp.
Dziedziny są zatem odmienne, co powoduje, że nie wszystkie zasady dla nauki i religii będą wspólne. Ale jakaś część wspólna będzie.

A jak jest z kwestią istnienia Boga, jest to pytanie naukowe?

Naukowym bym tego pytania nie określił. Ale część metodologii dla tego pytania jest zgodna z metodologią naukową. Co jest dla owych tak odrębnych dziedzin wspólne?
M.in.:
- wymóg spójności rozumowania
- wymóg poszukiwania najbardziej prawdopodobnych rozwiązań, a eliminowania z rozumowań rozwiązań chaotycznych
- wspólną jest zasada, że nie mamy innej metody testowania odpowiedzi na większość pytań, jak w drodze symulowania różnych sytuacji i patrzenia na efekty, które powstają gdy używamy danych założeń (w skrócie: droga wiedzie przez TEST od ZAŁOŻEŃ do efektów, z tych założeń wynikających).
- wspólną jest konieczność eliminowania przypadkowych, pasożytniczych aspektów rozumowania - stronniczości, uwzględniania tylko tego, co potwierdza nasze przekonania.
- wspólną jest potrzeba oparcia się na współpracy z ludźmi (sami wszystkiego nie wymyślimy), czyli aspekt społeczny
Na razie starczy.

blackSwan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
blackSwan napisał:
W mym światopoglądzie prawdę należy wygłaszać w sposób wyraźny i twardy, bez niepotrzebnego owijania w bawełnę.

W zasadzie to jest chyba cenna cecha. Tylko diabeł tu tkwi w szczegółach, w skali owej wyraźności, w zdecydowaniu które "owijanie w bawełnę" jest "niepotrzebne". Dla jednego "niepotrzebnym" jest zajmowanie się sportem, a dla drugiego to jest esencja życia. Potrzeba jest czymś subiektywnym, a więc jest też i relatywnie słabym argumentem, bo odbiorca w ogóle może danej potrzeby nie uznać jako zasadnej. Powstaje wtedy rozdźwięk w komunikacji, branie przez drugą stronę argumentów niezgodnie z intencją argumentującego.
W tym przypadku, gdy chodzi o spór ateizm - teizm, to powoływanie się na potrzebę, czy też wyrazistość, twardość sformulowań przez ateistę może być łatwo wykorzystane do obrony religii na zasadzie: no właśnie! Tak to czynią nasi religijni prorocy, że wskazują potrzeby i twardo przekonują do nich publikę. Masz więc w religii dokładnie to, co lubisz. Więc nie marudź i nawróć się na naszą religię. :wink:

Tylko że ów prorok udowadnia, że nauki poprzednich proroków zostały sfałszowane i przekształcone w religię, a on mieni się niereligijnym kontynuatorem dzieł poprzednich proroków.

Nie wiem, co w zakresie religii i światopoglądów da się UDOWODNIĆ. Raczej powiedziałbym, że może co najwyżej agitować za jakąś opcją. Walki proroków różnych religii to żadna nowość. Jeden prorok będzie zwalczał nauki innych proroków i vice versa.
Nie znając konkretów oczywiście nie jestem w stanie już bardziej argumentacją ustalić, co - ewentualnie - mógł pominąć, albo i przeinaczyć Twój prorok. Ale spodziewam się, że sporo by się znalazło.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blackSwan




Dołączył: 25 Maj 2014
Posty: 2210
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 7:06, 13 Gru 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
blackSwan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
blackSwan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Poza tym, stwierdzając tezę o istnieniu Boga - tak autorytatywnie, tak po prostu mocą dobitnych sformułowań - czy odróżniasz się w sposobie argumentowania od dowolnego religijnego proroka, który też po prostu dobitnie stwierdza swoje tezy?

Tak jest, moje przekonania wywodzą się z nauk pewnego proroka, tyle że niereligijnego.

Czyli ogólnie tryb prorocki przekazu akceptujesz. Powinieneś chyba zatem też zaakceptować, że ktoś inny wybrał sobie innego proroka dla swojego światopoglądu.
Bo to nie kwestia dogmatyzmu, czy problem braku potwierdzenia w danych eksperymentalnych jest przyczyną błędności światopoglądów (w Twoim podejściu), ale...
ale co właściwie?...
- To, że ktoś wybrał proroka, który się Tobie nie spodobał?...
To równie dobrze możesz mieć pretensję do kogoś, że wybrał inny fason obuwia.

Mówimy o prawdzie w bardzo ważnej kwestii, to nie fason obuwia, tylko światopogląd, na którym opiera się życie człowieka, a też innych ludzi na których to ma wpływ.

Tak, ale ja tu specjalnie wybrałem tak odległy przykład, aby zasugerować WSPÓLNOŚĆ MECHANIZMU dla wyboru. Ważność wyboru jest cechą różnicującą - tu się zgadzam - ale mechanizm, czyli uznaniowość w traktowaniu spraw, będzie tu wspólna.

Mechanizm też raczej nie jest ten sam, bo światopogląd buduje się również na poznanych faktach. Natomiast fason obuwia to czysta preferencja.

Michał Dyszyński napisał:
blackSwan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
blackSwan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Dla kontrastu podam jak się tezy formułuje w nauce. Będą to wyrażenia typu:
W badaniu X nie stwierdzono bytu P.
Naukowe formułowanie tez jest BARDZO OSTROŻNE Z UOGÓLNIANIEM. Bo cała historia nauki pokazała już na tyle sposobów, jak to ludzie się sparzyli z wywodzeniem tez ogólnych z posiadanej bazy doświadczeń szczegółowych (problem z indukcyjnym wnioskowaniem), że - aby nie być posądzonym właśnie o dogmatyzm i NIEUPRAWNIONE WYCIĄGANIE WNIOSKÓW - formułuje się obowiązywalność tez w zakresie, w którym daną rzecz udało się rzeczywiście stwierdzić.
Oczywiście uogólnienia w nauce też się czyni. Ale czyni się je jako HIPOTEZY, czyli z zastrzeżeniem, że mamy do czynienia z domniemaniem, a nie stwierdzeniem faktu. Potem hipotezy potwierdzone na wiele sposobów zaczynają się formować w postać teorii, ale nikt rozsądny w nauce nie twierdzi, iż mamy wtedy do czynienia z absolutem prawdy.
Użycie trybu "tak to jest w całej rzeczywistości" właściwie w rozumowaniu stricte logicznym można by chyba uznać za zabronione dla wszelkich tez wywodzonych indukcyjnie. Można w owym trybie właściwie formułować jedynie tautologie.



Czy ty czasem nie byłeś zwolennikiem rozdziału nauki od religii, innymi słowy, że nauka nie zajmuje się kwestiami religijnymi.

Jestem dalej zwolennikiem tego podziału, jednak uważam, iż NA NAJWYŻSZYM POZIOMIE ZASAD ROZUMOWANIA mamy obszar wspólny zarówno dla nauki, jak i dla religii, filozofii, czy czego by tam jeszcze, co się z myśleniem wiąże. To oznacza, że przykłady, inspiracje czerpane z nauki, jeśli z nich płynie uogólnienie, które właśnie dotyczy tego obszaru wspólnego, są jak najbardziej na miejscu.
Jednocześnie oczywiście, widzę też różnice - bo nauka zajmuje się dziedziną materii, obiektywizowalności, a religia zajmuje się wiarami, przekonaniami, motywacjami, celami życia, etyką itp.
Dziedziny są zatem odmienne, co powoduje, że nie wszystkie zasady dla nauki i religii będą wspólne. Ale jakaś część wspólna będzie.

A jak jest z kwestią istnienia Boga, jest to pytanie naukowe?

Naukowym bym tego pytania nie określił. Ale część metodologii dla tego pytania jest zgodna z metodologią naukową. Co jest dla owych tak odrębnych dziedzin wspólne?
M.in.:
- wymóg spójności rozumowania
- wymóg poszukiwania najbardziej prawdopodobnych rozwiązań, a eliminowania z rozumowań rozwiązań chaotycznych
- wspólną jest zasada, że nie mamy innej metody testowania odpowiedzi na większość pytań, jak w drodze symulowania różnych sytuacji i patrzenia na efekty, które powstają gdy używamy danych założeń (w skrócie: droga wiedzie przez TEST od ZAŁOŻEŃ do efektów, z tych założeń wynikających).
- wspólną jest konieczność eliminowania przypadkowych, pasożytniczych aspektów rozumowania - stronniczości, uwzględniania tylko tego, co potwierdza nasze przekonania.
- wspólną jest potrzeba oparcia się na współpracy z ludźmi (sami wszystkiego nie wymyślimy), czyli aspekt społeczny
Na razie starczy.

Zgoda. Nawet co więcej, uważam, że w przyszłości kwestiami duchowymi będzie się zajmowała im odpowiadająca dziedzina nauki.

Michał Dyszyński napisał:
blackSwan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
blackSwan napisał:
W mym światopoglądzie prawdę należy wygłaszać w sposób wyraźny i twardy, bez niepotrzebnego owijania w bawełnę.

W zasadzie to jest chyba cenna cecha. Tylko diabeł tu tkwi w szczegółach, w skali owej wyraźności, w zdecydowaniu które "owijanie w bawełnę" jest "niepotrzebne". Dla jednego "niepotrzebnym" jest zajmowanie się sportem, a dla drugiego to jest esencja życia. Potrzeba jest czymś subiektywnym, a więc jest też i relatywnie słabym argumentem, bo odbiorca w ogóle może danej potrzeby nie uznać jako zasadnej. Powstaje wtedy rozdźwięk w komunikacji, branie przez drugą stronę argumentów niezgodnie z intencją argumentującego.
W tym przypadku, gdy chodzi o spór ateizm - teizm, to powoływanie się na potrzebę, czy też wyrazistość, twardość sformulowań przez ateistę może być łatwo wykorzystane do obrony religii na zasadzie: no właśnie! Tak to czynią nasi religijni prorocy, że wskazują potrzeby i twardo przekonują do nich publikę. Masz więc w religii dokładnie to, co lubisz. Więc nie marudź i nawróć się na naszą religię. :wink:

Tylko że ów prorok udowadnia, że nauki poprzednich proroków zostały sfałszowane i przekształcone w religię, a on mieni się niereligijnym kontynuatorem dzieł poprzednich proroków.

Nie wiem, co w zakresie religii i światopoglądów da się UDOWODNIĆ. Raczej powiedziałbym, że może co najwyżej agitować za jakąś opcją. Walki proroków różnych religii to żadna nowość. Jeden prorok będzie zwalczał nauki innych proroków i vice versa.
Nie znając konkretów oczywiście nie jestem w stanie już bardziej argumentacją ustalić, co - ewentualnie - mógł pominąć, albo i przeinaczyć Twój prorok. Ale spodziewam się, że sporo by się znalazło.

Światopogląd musi być prawdziwy, czyli zgodny z rzeczywistością.
Nie ma żadnej walki z prorokami, tylko z przeinaczonymi tezami.
A mi chodzi o tę osobę:
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:41, 14 Gru 2022    Temat postu:

blackSwan napisał:

Światopogląd musi być prawdziwy, czyli zgodny z rzeczywistością


Wygłosiłeś metafizyczny postulat o "powinności". Przecież nigdzie nie ma zapisanego takiego nakazu. Pomijam już to, że przy każdym zapytaniu o "rzeczywistość" permanentnie się wykładasz i nie wiesz o czym właściwie mówisz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blackSwan




Dołączył: 25 Maj 2014
Posty: 2210
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:08, 14 Gru 2022    Temat postu:

fedor napisał:
blackSwan napisał:

Światopogląd musi być prawdziwy, czyli zgodny z rzeczywistością


Wygłosiłeś metafizyczny postulat o "powinności". Przecież nigdzie nie ma zapisanego takiego nakazu. Pomijam już to, że przy każdym zapytaniu o "rzeczywistość" permanentnie się wykładasz i nie wiesz o czym właściwie mówisz


Nie zawsze jest sens odpowiadania na durne pytania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:13, 14 Gru 2022    Temat postu:

blackSwan napisał:
fedor napisał:
blackSwan napisał:

Światopogląd musi być prawdziwy, czyli zgodny z rzeczywistością


Wygłosiłeś metafizyczny postulat o "powinności". Przecież nigdzie nie ma zapisanego takiego nakazu. Pomijam już to, że przy każdym zapytaniu o "rzeczywistość" permanentnie się wykładasz i nie wiesz o czym właściwie mówisz


Nie zawsze jest sens odpowiadania na durne pytania.


Czyli po prostu znowu uciekłeś od problemu
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blackSwan




Dołączył: 25 Maj 2014
Posty: 2210
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:14, 14 Gru 2022    Temat postu:

fedor napisał:
blackSwan napisał:
fedor napisał:
blackSwan napisał:

Światopogląd musi być prawdziwy, czyli zgodny z rzeczywistością


Wygłosiłeś metafizyczny postulat o "powinności". Przecież nigdzie nie ma zapisanego takiego nakazu. Pomijam już to, że przy każdym zapytaniu o "rzeczywistość" permanentnie się wykładasz i nie wiesz o czym właściwie mówisz


Nie zawsze jest sens odpowiadania na durne pytania.


Czyli po prostu znowu uciekłeś od problemu

Nie mego problemu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:21, 14 Gru 2022    Temat postu:

blackSwan napisał:
fedor napisał:
blackSwan napisał:
fedor napisał:
blackSwan napisał:

Światopogląd musi być prawdziwy, czyli zgodny z rzeczywistością


Wygłosiłeś metafizyczny postulat o "powinności". Przecież nigdzie nie ma zapisanego takiego nakazu. Pomijam już to, że przy każdym zapytaniu o "rzeczywistość" permanentnie się wykładasz i nie wiesz o czym właściwie mówisz


Nie zawsze jest sens odpowiadania na durne pytania.


Czyli po prostu znowu uciekłeś od problemu

Nie mego problemu.


Jak najbardziej twojego ale po prostu go wyparłeś. Używasz pojęć bez zrozumienia. Nie będąc w stanie powiedzieć jak uzyskałeś dostęp do "rzeczywistości" piszesz o czymś, co jest tożsame z yenxbhskdndndn

Nie będąc w stanie określić skąd wziąłeś powinność o "zgadzaniu się z rzeczywistością" nie wychodzisz poza arbitralność. Nie wiesz też co to znaczy "zgadzać się"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12, 13, 14, 15  Następny
Strona 11 z 15

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin