Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dlaczego tak trudno jest kogoś przekonać światopoglądowo?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15388
Przeczytał: 29 tematów


PostWysłany: Pią 20:21, 29 Gru 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
@Michał
Pierwsze zdanie jest jasne: NIE MUSISZ obstawiać, jak powstał świat i czy istnieje demiurg.
Co zatem zmienia "ALE" w drugim zdaniu, że chcesz sobie takie pytanie postawić? To powoduje, że jednak MUSISZ obstawiać?

Popatrzmy na zdanie:
MD napisał:
Nie muszę. Ale zawsze mogę CHCIEĆ postawić sobie takie pytania.

Zdanie sugeruje, że MAM WYBÓR.
Uważasz, że tu nie powinno być wyboru?... :shock:

Pytam, co drugie zdanie zmienia w zakresie pierwszego.
Czyli czym różni się samo "nie muszę" od wersji z zastrzeżeniem, którą napisałeś.

Tym się różni, że po dodaniu drugiego zdania, opis sytuacji uwzględnia to, że obstawianie jest możliwością, którą daje się wybrać, choć można wybrać opcję przeciwną - nie obstawiać.

Bo bez drugiego zdania tej opcji wyboru już nie ma?

Zdanie tego rodzaju nie warunkuje przecież wyborów. Jest INFORMACJĄ, a nie czymś sprawczym. Oczywiście, że samo napisane zdanie nie zmienia nic w kwestii istniejących opcji, tylko informuje o wskazanej możliwości. A dlaczego o tej możliwości przypominam?...
- Dla równowagi. Bo zostawienie opisu na etapie wskazania tylko jednej opcji, faworyzuje tę opcję, jaką jedyną, która się pojawiła w opisie. Chciałbym, aby opis nie mylił swoim brakiem równowagi.

A jakąż to opcję byś pozostawił, nie dodając drugiego zdania "ale"?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:37, 29 Gru 2023    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
@Michał
Pierwsze zdanie jest jasne: NIE MUSISZ obstawiać, jak powstał świat i czy istnieje demiurg.
Co zatem zmienia "ALE" w drugim zdaniu, że chcesz sobie takie pytanie postawić? To powoduje, że jednak MUSISZ obstawiać?

Popatrzmy na zdanie:
MD napisał:
Nie muszę. Ale zawsze mogę CHCIEĆ postawić sobie takie pytania.

Zdanie sugeruje, że MAM WYBÓR.
Uważasz, że tu nie powinno być wyboru?... :shock:

Pytam, co drugie zdanie zmienia w zakresie pierwszego.
Czyli czym różni się samo "nie muszę" od wersji z zastrzeżeniem, którą napisałeś.

Tym się różni, że po dodaniu drugiego zdania, opis sytuacji uwzględnia to, że obstawianie jest możliwością, którą daje się wybrać, choć można wybrać opcję przeciwną - nie obstawiać.

Bo bez drugiego zdania tej opcji wyboru już nie ma?

Zdanie tego rodzaju nie warunkuje przecież wyborów. Jest INFORMACJĄ, a nie czymś sprawczym. Oczywiście, że samo napisane zdanie nie zmienia nic w kwestii istniejących opcji, tylko informuje o wskazanej możliwości. A dlaczego o tej możliwości przypominam?...
- Dla równowagi. Bo zostawienie opisu na etapie wskazania tylko jednej opcji, faworyzuje tę opcję, jaką jedyną, która się pojawiła w opisie. Chciałbym, aby opis nie mylił swoim brakiem równowagi.

A jakąż to opcję byś pozostawił, nie dodając drugiego zdania "ale"?

Zajrzyj do treści. Sam ją wypisałeś.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15388
Przeczytał: 29 tematów


PostWysłany: Pią 21:52, 29 Gru 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
@Michał
Pierwsze zdanie jest jasne: NIE MUSISZ obstawiać, jak powstał świat i czy istnieje demiurg.
Co zatem zmienia "ALE" w drugim zdaniu, że chcesz sobie takie pytanie postawić? To powoduje, że jednak MUSISZ obstawiać?

Popatrzmy na zdanie:
MD napisał:
Nie muszę. Ale zawsze mogę CHCIEĆ postawić sobie takie pytania.

Zdanie sugeruje, że MAM WYBÓR.
Uważasz, że tu nie powinno być wyboru?... :shock:

Pytam, co drugie zdanie zmienia w zakresie pierwszego.
Czyli czym różni się samo "nie muszę" od wersji z zastrzeżeniem, którą napisałeś.

Tym się różni, że po dodaniu drugiego zdania, opis sytuacji uwzględnia to, że obstawianie jest możliwością, którą daje się wybrać, choć można wybrać opcję przeciwną - nie obstawiać.

Bo bez drugiego zdania tej opcji wyboru już nie ma?

Zdanie tego rodzaju nie warunkuje przecież wyborów. Jest INFORMACJĄ, a nie czymś sprawczym. Oczywiście, że samo napisane zdanie nie zmienia nic w kwestii istniejących opcji, tylko informuje o wskazanej możliwości. A dlaczego o tej możliwości przypominam?...
- Dla równowagi. Bo zostawienie opisu na etapie wskazania tylko jednej opcji, faworyzuje tę opcję, jaką jedyną, która się pojawiła w opisie. Chciałbym, aby opis nie mylił swoim brakiem równowagi.

A jakąż to opcję byś pozostawił, nie dodając drugiego zdania "ale"?

Zajrzyj do treści. Sam ją wypisałeś.

Że musisz obstawiać?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 0:34, 30 Gru 2023    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
@Michał
Pierwsze zdanie jest jasne: NIE MUSISZ obstawiać, jak powstał świat i czy istnieje demiurg.
Co zatem zmienia "ALE" w drugim zdaniu, że chcesz sobie takie pytanie postawić? To powoduje, że jednak MUSISZ obstawiać?

Popatrzmy na zdanie:
MD napisał:
Nie muszę. Ale zawsze mogę CHCIEĆ postawić sobie takie pytania.

Zdanie sugeruje, że MAM WYBÓR.
Uważasz, że tu nie powinno być wyboru?... :shock:

Pytam, co drugie zdanie zmienia w zakresie pierwszego.
Czyli czym różni się samo "nie muszę" od wersji z zastrzeżeniem, którą napisałeś.

Tym się różni, że po dodaniu drugiego zdania, opis sytuacji uwzględnia to, że obstawianie jest możliwością, którą daje się wybrać, choć można wybrać opcję przeciwną - nie obstawiać.

Bo bez drugiego zdania tej opcji wyboru już nie ma?

Zdanie tego rodzaju nie warunkuje przecież wyborów. Jest INFORMACJĄ, a nie czymś sprawczym. Oczywiście, że samo napisane zdanie nie zmienia nic w kwestii istniejących opcji, tylko informuje o wskazanej możliwości. A dlaczego o tej możliwości przypominam?...
- Dla równowagi. Bo zostawienie opisu na etapie wskazania tylko jednej opcji, faworyzuje tę opcję, jaką jedyną, która się pojawiła w opisie. Chciałbym, aby opis nie mylił swoim brakiem równowagi.

A jakąż to opcję byś pozostawił, nie dodając drugiego zdania "ale"?

Zajrzyj do treści. Sam ją wypisałeś.

Że musisz obstawiać?

Że nie trzeba obstawiać. Czyli nie ma takiego obowiązku, jest ewentualnie taki czyjś wybór, jeśli uznał tę opcję za słuszną.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15388
Przeczytał: 29 tematów


PostWysłany: Sob 9:24, 30 Gru 2023    Temat postu:

Zaryzykuję opis swoimi słowami:
Zdanie-odpowiedź "Nie muszę" oznacza, iż masz wybór 2 opcji: obstawiania i nie obstawiania - czyli możesz zrobić, co chcesz.
Jednak uznałeś, że ta odpowiedź preferuje jedną z tych opcji i dlatego dodałeś drugie zdanie, żeby "wyrównać szanse"?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 9:30, 30 Gru 2023    Temat postu:

Irbisol napisał:
Zaryzykuję opis swoimi słowami:
Zdanie-odpowiedź "Nie muszę" oznacza, iż masz wybór 2 opcji: obstawiania i nie obstawiania - czyli możesz zrobić, co chcesz.
Jednak uznałeś, że ta odpowiedź preferuje jedną z tych opcji i dlatego dodałeś drugie zdanie, żeby "wyrównać szanse"?

Z grubsza zgodziłbym się z taką interpretacją.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15388
Przeczytał: 29 tematów


PostWysłany: Sob 16:26, 30 Gru 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Zaryzykuję opis swoimi słowami:
Zdanie-odpowiedź "Nie muszę" oznacza, iż masz wybór 2 opcji: obstawiania i nie obstawiania - czyli możesz zrobić, co chcesz.
Jednak uznałeś, że ta odpowiedź preferuje jedną z tych opcji i dlatego dodałeś drugie zdanie, żeby "wyrównać szanse"?

Z grubsza zgodziłbym się z taką interpretacją.

Dlaczego więc obstawiasz? Bo masz z tego jakiś zysk czy przesłanki są aż tak silne?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:19, 30 Gru 2023    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Zaryzykuję opis swoimi słowami:
Zdanie-odpowiedź "Nie muszę" oznacza, iż masz wybór 2 opcji: obstawiania i nie obstawiania - czyli możesz zrobić, co chcesz.
Jednak uznałeś, że ta odpowiedź preferuje jedną z tych opcji i dlatego dodałeś drugie zdanie, żeby "wyrównać szanse"?

Z grubsza zgodziłbym się z taką interpretacją.

Dlaczego więc obstawiasz? Bo masz z tego jakiś zysk czy przesłanki są aż tak silne?

To, czy obstawiam ZALEŻY OD PROBLEMU, od sytuacji, od okoliczności.
Mogę obstawiać nawet rzeczy w znacznym stopniu losowe - np. gonitwę na wyścigach. To jest jedna sytuacja.
Mogę obstawiać z luźnego szacunku - np. chcę kupić odkurzacz, a mam modele o różnych parametrach i cenach. Obstawię taki, który już mieści się w wymaganiach, a nie przekracza założonego limitu wydatków. Obstawię ten wybór przy dość mało precyzyjnych kryteriach - trochę też zawierających moje podobanie się wizualne, trochę jakieś nadzieje związane z marką (choć przecież nie mam obiektywnych danych na ten temat)
W przypadku światopoglądu?...
- Obstawiam trochę z przeczuć, trochę z doświadczeń, trochę z wiary ludziom, którzy coś mi sugerowali. Tworzę z tych przesłanek oczywiście mało ścisły, ale jakoś tam po mojemu najbliższy moich przekonań i mentalnych oczekiwań parametr, po którym wybieram swój światopogląd.
Tak na marginesie...
Dla mnie wybór światopoglądu o dość silnie agnostycznym charakterze jest...
OBSTAWIENIEM ŚWIATOPOGLĄDU agnostycznego. I nie jest to żadnym stopniu "mniejsze obstawienie" niż światopoglądu jawnie coś stwierdzającego. Akurat w tym przypadku "nieobstawianie wyborów w zakresie X" jest obstawieniem (!) opcji "nieobstawiania wyborów w zakresie X".


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 2:11, 31 Gru 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15388
Przeczytał: 29 tematów


PostWysłany: Nie 12:23, 31 Gru 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Akurat w tym przypadku "nieobstawianie wyborów w zakresie X" jest obstawieniem (!) opcji "nieobstawiania wyborów w zakresie X".

Czyli jest to obstawienie JAKIEGO konkretnie scenariusza rzeczywistości?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:18, 31 Gru 2023    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Akurat w tym przypadku "nieobstawianie wyborów w zakresie X" jest obstawieniem (!) opcji "nieobstawiania wyborów w zakresie X".

Czyli jest to obstawienie JAKIEGO konkretnie scenariusza rzeczywistości?

Obstawienie scenariusza OSOBISTYCH POSTAW EPISTEMICZNYCH, w ramach którego człowiek będzie szedł przez życie, unikając angażowania się w przypadku wystąpienia niepewnych poznawczo sytuacji.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15388
Przeczytał: 29 tematów


PostWysłany: Pon 12:00, 01 Sty 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Akurat w tym przypadku "nieobstawianie wyborów w zakresie X" jest obstawieniem (!) opcji "nieobstawiania wyborów w zakresie X".

Czyli jest to obstawienie JAKIEGO konkretnie scenariusza rzeczywistości?

Obstawienie scenariusza OSOBISTYCH POSTAW EPISTEMICZNYCH, w ramach którego człowiek będzie szedł przez życie, unikając angażowania się w przypadku wystąpienia niepewnych poznawczo sytuacji.

Czyli jak podskoczę, to obstawiłem, że podskoczę?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:59, 01 Sty 2024    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Akurat w tym przypadku "nieobstawianie wyborów w zakresie X" jest obstawieniem (!) opcji "nieobstawiania wyborów w zakresie X".

Czyli jest to obstawienie JAKIEGO konkretnie scenariusza rzeczywistości?

Obstawienie scenariusza OSOBISTYCH POSTAW EPISTEMICZNYCH, w ramach którego człowiek będzie szedł przez życie, unikając angażowania się w przypadku wystąpienia niepewnych poznawczo sytuacji.

Czyli jak podskoczę, to obstawiłem, że podskoczę?

Jakimś mechanizmem impuls do Twoich mięśni, kurczących się do podskoku powstał. Na jego początku można umieścić decyzję o podskakiwaniu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:54, 01 Sty 2024    Temat postu:

Kontynuacja dyskusji z Irbisolem:
http://www.sfinia.fora.pl/apologia-kontra-krytyka-teizmu,5/dlaczego-tak-trudno-jest-kogos-przekonac-swiatopogladowo,24599-25.html#771435

Nie chce mi się ciągnąć tych wszystkich cytatów więc wyżej wklejam link, by każdy zainteresowany mógł złapać kontekst.

Irbisol napisał:
Ano może, ale nie musi. U was MUSI.


No, ale jeśli ktoś przekonał się do chrześcijaństwa (myślę tu o ludziach poważnie rozważających sens życia, a nie teistach kulturowych) to taki człowiek CHCE inspirować się Biblią i wyczytuje z niej jakieś ważne przesłania dla swojego życia i w ogóle rzeczywistości, bo znalazł w tej księdze jakieś "coś", co go przekonało. To nie jest tak, że człowiek od tak sobie przyjął jakieś"rewelacje zapisane w starożytnej księdze", tylko za tym idzie jakiś głębszy namysł nad życiem. Najpierw człowiek znajduje w sobie jakieś trudne do wyrażenia odczucia o sensie miłości, prawdy, że doskonalenie duchowe jest czymś ważnym, a później trafiając na np. Biblię to ona zaczyna człowiekowi budować, kształtować te wcześniejsze wyobrażenia, przeświadczenia i pomaga pogłębiać to wszystko, i z tego wszystkiego robi się jakieś głębsze wyobrażenie świata i swojego miejsca w tym świecie.
A co z ateistą? :think:
Jeżeli ateista też zaczyna świadomie zastanawiać się nad sensem życia to też wypracuje sobie jakiś obraz świata, tylko co z tego, że nie będzie w oparciu o Biblię? Będzie o coś innego. Może w oparciu o jakichś ateistycznych filozofów (np. Nietzsche albo Albert Camus), albo jakieś konkretne filozofie np. naturalizm, że istnieją ostatecznie bezmyślne procesy i ateista będzie w oparciu o to przeświadczenie budował swój obraz życia..

Cytat:
Postawiłeś zarzut, że ateista jakoby powinien przy swoim braku wiary nie wychodzić za daleko poza ten brak wiary. Jeżeli coś takiego jest możliwe, to wyjaśnij, jak to zrobić.
Bo jeżeli jest to niemożliwe (czyli że brak wiary implikuje wychodzenie daleko poza ten brak wiary), to o co masz pretensje?


Stwierdziłem, że postawa ateisty w dyskusji z teistą, a nawet w swoim własnym życiu, wychodzi daleko poza "brak wiary" w Boga. Ateista też ma jakieś swoje wyobrażenie świata i swojego miejsca w tym świecie. A "pretensję" mam o to, że twierdzisz, że "my" o ateizmie piszemy zazwyczaj błędnie. Znam tę krótką def. ateizmu, ale uważam, że ona mylnie sugeruje, że ateista w nic nie wierzy.

Cytat:
Asymetryzm polega na tym, że wy twierdzicie, iż świat powstał tak a nie inaczej i że istnieje Bóg taki a nie inny. Ateista - w przeciwieństwie do wierzącego w konkurencyjną religię - nie twierdzi niczego takiego, a przynajmniej nie ma takiego obowiązku.


Ja też nie mam obowiązku nic twierdzić, mogę żyć bez głębszej refleksji nad życiem i dawać z siebie w tym życiu tylko tyle, ile wymuszą to na mnie moje instynkty, biologiczne wyposażenie i środowisko. Sprowadzanie siebie jednak do bezmyślnego zwierzątka mnie nie przekonuje. Więc zaczynam się zastanawiać, chcę sobie spróbować poukładać to wszystko, co mnie spotyka, co odczuwam. Na drodze mojej refleksji nad życiem dochodzę też do wniosku, że istnienie Boga ma sens.
Jeżeli, ktoś inny też wyszedł poza mentalność zwierzątka i zaczął głębiej analizować i zastanawiać się nad życiem to też dojdzie do jakichś wniosków umocowanych na subiektywnej weryfikacji i będzie np. to ateista, który twierdzi, że istnieje BEZOSOBOWA PRZYCZYNA WSZYSTKIEGO.

A jeśli jednak jest człowiek, który twierdzi, że on zajmuje żadnego stanowiska, nie zastanawia się nad sensem życia i ma te sprawy generalnie głęboko w..
To ok. Będzie wtedy asymetria. Niech sobie ma ten człowiek tę swoją "asymetrię". Tylko w sumie, co by z tego miało więcej wynikać?

Cytat:
Tu kwestia zdefiniowania "Boga", bo czuję, że uzewnętrznia się kolejny teistyczny defekt zawężający horyzonty, a polegający na tym, że wg teisty jedyny możliwy Bóg to ten, w którego akurat on wierzy.
W takim układzie faktycznie - jest dla mnie prawie pewne, że takiego Boga nie ma. Zeus stoi tuż obok z taką samą plakietką oceny.

Ale jeżeli zapytasz, czy istnieje JAKIŚ bóg - czyli coś nadprzyrodzonego z punktu widzenia deizmu - to tu już żadnych wersji z "na pewno" ode mnie nie uświadczysz.
Może jest coś wyżej, a może nasz świat zawiera w sobie "to coś". Co może ma świadomość i inteligencję, a może nie.


Nie chcę odpowiedzi w wersji "na pewno". Ja się pytam, której opcji dajesz większy priorytet: opcja, że może istnieje jakiś Bóg, czy opcja, że istnieje bezosobowa przyczyna wszystkiego?

Która opcja wydaje ci się bardziej wiarygodna i odpowiadającą naszej rzeczywistości?

Irbisol napisał:
katolikus napisał:
żyjesz z przekonaniem, że po śmierci ciała nic dalej nie ma, zgadza się?


Nie.


To pozwól, że zadam inaczej to pytanie i proszę o odpowiedź:

Czy wybierasz optymizm, gdy myślisz o tym, czy spotkasz kogoś ci bliskiego po śmierci?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 17:19, 01 Sty 2024    Temat postu:

W kontekście ostatnich postów w dyskusji (także postu katolikusa), warto zauważyć, że praktycznie NIE MA DECYZJI NIE OPARTEJ O JAKIEŚ ZAŁOŻENIA. Założenia mogą być nie uświadamiane, działające np. na poziomie instynktu, co niektórych może mylić, sugerując im, iż to, co w oparciu o to założenie zadecydowali, jaką jakąś "prawdą niezbywalną, słusznością samą w sobie". Ale to będzie złudzenie, to będzie tylko efekt podobny do tego, jaki powstaje gdy iluzjonista odwraca sprytnie uwagę od istotnej okoliczności swojego "czarowania". Bowiem to, że ktoś nie objął swoją świadomością jakiejś zależności, jakiegoś wynikania w sprawie, nie oznacza, iż owa zależność tajemniczo znikła. Ona jest, tylko pozostaje w ukryciu przed świadomością obserwatora.

Są ludzie tak silnie związani mentalnie z tym, co im wpojono kulturowo, że wykonywanie różnych rytuałów, zwyczajowych czynności traktują jako rodzaj absolutnego prawa natury, jako jakby "prawdę tego świata". Muzułmanin z zapadłej wioski swój modlitewny rytuał do Allacha traktują jako to "co się robi", czego się po prostu nie poddaje w wątpliwość.
Dla mnie zadziwiające jest, że co niektórzy ateiści, którzy byli wcześniej wychowywani w duchu katolickim i byli w stanie zrelatywizować narzucane im wtedy wzorce zachowań, rytuałów, później już nie umieją rozpoznawać, iż te nowe - ateistyczne - sposoby podejścia, mentalne rytuały są też czymś, co można poddać refleksji.
Wolność osobistą można wywalczyć jedynie stawiając pod znakiem zapytania dotychczasowe rzekome "oczywistości".
Tak jak niejeden ateista rytualnemu katolikowi, który bezkrytycznie traktuje kościelne rytuały, argumentując to "bo to się tak robi", rozumie, że to niekoniecznie akurat właśnie to trzeba robić, tak samo mógłby zastosować to "narzędzie negacji w celu refleksji" również do własnych przekonań, do tych mentalnych rytuałów, którym podlega, nie obejmując samego owego podlegania świadomością.

Jest grupa ludzi, która najwyraźniej piastuje w sobie jakąś mentalną postawę niewolnika. Polega ona na tym, że to co robią, chcą robić "bo to tak jest". Nie zadadzą sobie pytań typu: czy to aby na pewno tak jest? Albo: czy muszę obowiązkowo stosować ten schemat? A może to co przyjmuję z automatu, ma swoją alternatywę, którą też warto byłoby rozważyć?...
Ale jakoś to tak jest, że pewne postawy ludzie umieją krytycznie oceniać jedynie widząc je u innych ludzi. U samym siebie tego dostrzec nie są w stanie - mają tu swoistą ślepą mentalną plamkę.

Ja jakiś czas temu, gdy u siebie odkryłem ów schemat bezwiednego przyjmowania pewnych odruchów, czy skrytych założeń, postanowiłem się zbuntować przeciwko tej formie mentalnego niewolnictwa. Jeśli coś robię, to staram się praktycznie zawsze zadać wobec tego pytanie: DLACZEGO?
Dlaczego miałbym coś przyjąć?
ale też...
Dlaczego miałbym w coś wątpić?...
Te - przeciwstawne, pozornie sprzeczne - pytania w istocie budują wg mnie osobistą wolność. Mogę się spytać o to, czy jest mi potrzebna jakaś decyzja. Mogę się też spytać, czy bez zadecydowania w jakiejś sprawie będzie mi lepiej, czy gorzej?...

Na gruncie światopoglądowym to też oczywiście działa.
Mogę zadać sobie pytanie: czy aby na pewno muszę zakładać coś w kwestii bytowania mojej świadomości po śmierci?
Ale mogę też zadać pytanie odwrotne: czy rezygnując z rozważania, a na koniec jakiejś decyzji w tej kwestii, ułożę swoje życie lepiej, szczęśliwiej, w sposób bardziej rozsądny?...

Nie chcę dekretować tu odpowiedzi, bo zdaję sobie sprawę, że widzenie świata tak z wielu stron, tak w wolności do stawiania pytań bardzo szeroko, nawet pytań, których inni za żadne skarby nie są w stanie sobie postawić, jest nie dla każdego. Wolność mentalna nie jest łatwa, być może udźwignięcie jej jest ponad siły osób, które muszą mieć w swoim umyśle ten rodzaj "kotwicy" w postaci przeświadczenia, że "robię to co robię, bo to TAK JEST, więc już dalej nie pytam". Jedni zatem "są teistami, bo są" (nie stawiając pytań), inni "są ateistami, bo są" (też nie stawiając pytań), jeszcze inni "są agnostykami, bo są" (też blokując sobie szansę na postawienie pytania, czy aby na pewno tę postawę przejawiać muszą). Jeśli komuś jest jakoś żywotnie potrzebne to przeświadczenie, że nie ma wyboru w zakresie jego postaw światopoglądowych, to pewnie ja nie przedstawię mu wystarczająco skutecznego argumentu na to, że zdobycia tej wolności do stawiania pytań w owym zakresie też może być jakąś wartością.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 98 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 17:24, 01 Sty 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
No, ale jeśli ktoś przekonał się do chrześcijaństwa (myślę tu o ludziach poważnie rozważających sens życia, a nie teistach kulturowych) to taki człowiek CHCE inspirować się Biblią i wyczytuje z niej jakieś ważne przesłania dla swojego życia i w ogóle rzeczywistości, bo znalazł w tej księdze jakieś "coś", co go przekonało. To nie jest tak, że człowiek od tak sobie przyjął jakieś"rewelacje zapisane w starożytnej księdze", tylko za tym idzie jakiś głębszy namysł nad życiem. Najpierw człowiek znajduje w sobie jakieś trudne do wyrażenia odczucia o sensie miłości, prawdy, że doskonalenie duchowe jest czymś ważnym, a później trafiając na np. Biblię to ona zaczyna człowiekowi budować, kształtować te wcześniejsze wyobrażenia, przeświadczenia i pomaga pogłębiać to wszystko, i z tego wszystkiego robi się jakieś głębsze wyobrażenie świata i swojego miejsca w tym świecie.
A co z ateistą? :think:
Jeżeli ateista też zaczyna świadomie zastanawiać się nad sensem życia to też wypracuje sobie jakiś obraz świata, tylko co z tego, że nie będzie w oparciu o Biblię? Będzie o coś innego. Może w oparciu o jakichś ateistycznych filozofów (np. Nietzsche albo Albert Camus), albo jakieś konkretne filozofie np. naturalizm, że istnieją ostatecznie bezmyślne procesy i ateista będzie w oparciu o to przeświadczenie budował swój obraz życia..

Stwierdziłem, że postawa ateisty w dyskusji z teistą, a nawet w swoim własnym życiu, wychodzi daleko poza "brak wiary" w Boga. Ateista też ma jakieś swoje wyobrażenie świata i swojego miejsca w tym świecie. A "pretensję" mam o to, że twierdzisz, że "my" o ateizmie piszemy zazwyczaj błędnie. Znam tę krótką def. ateizmu, ale uważam, że ona mylnie sugeruje, że ateista w nic nie wierzy.

Ja też nie mam obowiązku nic twierdzić, mogę żyć bez głębszej refleksji nad życiem i dawać z siebie w tym życiu tylko tyle, ile wymuszą to na mnie moje instynkty, biologiczne wyposażenie i środowisko. Sprowadzanie siebie jednak do bezmyślnego zwierzątka mnie nie przekonuje. Więc zaczynam się zastanawiać, chcę sobie spróbować poukładać to wszystko, co mnie spotyka, co odczuwam. Na drodze mojej refleksji nad życiem dochodzę też do wniosku, że istnienie Boga ma sens.
Jeżeli, ktoś inny też wyszedł poza mentalność zwierzątka i zaczął głębiej analizować i zastanawiać się nad życiem to też dojdzie do jakichś wniosków umocowanych na subiektywnej weryfikacji i będzie np. to ateista, który twierdzi, że istnieje BEZOSOBOWA PRZYCZYNA WSZYSTKIEGO.

A jeśli jednak jest człowiek, który twierdzi, że on zajmuje żadnego stanowiska, nie zastanawia się nad sensem życia i ma te sprawy generalnie głęboko w..
To ok. Będzie wtedy asymetria. Niech sobie ma ten człowiek tę swoją "asymetrię". Tylko w sumie, co by z tego miało więcej wynikać?

Nie chcę odpowiedzi w wersji "na pewno". Ja się pytam, której opcji dajesz większy priorytet: opcja, że może istnieje jakiś Bóg, czy opcja, że istnieje bezosobowa przyczyna wszystkiego?

Która opcja wydaje ci się bardziej wiarygodna i odpowiadającą naszej rzeczywistości?

To pozwól, że zadam inaczej to pytanie i proszę o odpowiedź:

Czy wybierasz optymizm, gdy myślisz o tym, czy spotkasz kogoś ci bliskiego po śmierci?


Co za żałosne smęcenie. Michał kopiuj wklej, niemal słowo w słowo. Rozmemłane flaki z olejem. Ciekawe jak daleko na tym zajedziesz w dyskusji z ateistą. Kariery ci nie wróżę. Ile na tym przetrwasz? Nawet tygodnia ci nie daję


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pon 17:25, 01 Sty 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 17:51, 01 Sty 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Na gruncie światopoglądowym to też oczywiście działa.
Mogę zadać sobie pytanie: czy aby na pewno muszę zakładać coś w kwestii bytowania mojej świadomości po śmierci?
Ale mogę też zadać pytanie odwrotne: czy rezygnując z rozważania, a na koniec jakiejś decyzji w tej kwestii, ułożę swoje życie lepiej, szczęśliwiej, w sposób bardziej rozsądny?...


Czasem też deklarujemy, że nic nie zakładamy w kwestiach światopoglądowych, ale i tak życie wymusi na nas opowiedzenie się za czymś, co będzie budowało nam jakąś filozofię życia. To jak my się opowiemy i zareagujemy zależy chyba od tego, czym jest dla nas świat i jakie jest w nim nasze miejsce.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:09, 01 Sty 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Na gruncie światopoglądowym to też oczywiście działa.
Mogę zadać sobie pytanie: czy aby na pewno muszę zakładać coś w kwestii bytowania mojej świadomości po śmierci?
Ale mogę też zadać pytanie odwrotne: czy rezygnując z rozważania, a na koniec jakiejś decyzji w tej kwestii, ułożę swoje życie lepiej, szczęśliwiej, w sposób bardziej rozsądny?...


Czasem też deklarujemy, że nic nie zakładamy w kwestiach światopoglądowych, ale i tak życie wymusi na nas opowiedzenie się za czymś, co będzie budowało nam jakąś filozofię życia. To jak my się opowiemy i zareagujemy zależy chyba od tego, czym jest dla nas świat i jakie jest w nim nasze miejsce.

Dokładnie tak!
Często mamy złudzenie, że nie decydujemy o czymś, bo W TYM MOMENCIE O TYM NIE MYŚLIMY. Ale bywa tak, że już za chwilę, gdy wprost nie kierujemy naszej uwagi na to pytanie "decyduję, czy nie?" w istocie robimy dokładnie tak, jak byśmy podjęli bardzo konkretną decyzję. Ktoś może się oszukiwać "wcale niczego nie wybrałem", gdy podczas hotelowego śniadania nałożył sobie na talerz jajecznicę i sięgnął po bułkę. I może się tu tłumaczyć, że np. "nałożył jajecznicę, bo była wystawiona przez obsługę". Ale to jest robienie się samemu w balona - mogł jajecznicy nie nakładać, w istocie wybrał, tylko wybrał NIE MYŚLĄC O TYM, że wybiera.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15388
Przeczytał: 29 tematów


PostWysłany: Pon 19:56, 01 Sty 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Akurat w tym przypadku "nieobstawianie wyborów w zakresie X" jest obstawieniem (!) opcji "nieobstawiania wyborów w zakresie X".

Czyli jest to obstawienie JAKIEGO konkretnie scenariusza rzeczywistości?

Obstawienie scenariusza OSOBISTYCH POSTAW EPISTEMICZNYCH, w ramach którego człowiek będzie szedł przez życie, unikając angażowania się w przypadku wystąpienia niepewnych poznawczo sytuacji.

Czyli jak podskoczę, to obstawiłem, że podskoczę?

Jakimś mechanizmem impuls do Twoich mięśni, kurczących się do podskoku powstał. Na jego początku można umieścić decyzję o podskakiwaniu.

Niewątpliwie.
A teraz odpowiedz na pytanie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:39, 01 Sty 2024    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Akurat w tym przypadku "nieobstawianie wyborów w zakresie X" jest obstawieniem (!) opcji "nieobstawiania wyborów w zakresie X".

Czyli jest to obstawienie JAKIEGO konkretnie scenariusza rzeczywistości?

Obstawienie scenariusza OSOBISTYCH POSTAW EPISTEMICZNYCH, w ramach którego człowiek będzie szedł przez życie, unikając angażowania się w przypadku wystąpienia niepewnych poznawczo sytuacji.

Czyli jak podskoczę, to obstawiłem, że podskoczę?

Jakimś mechanizmem impuls do Twoich mięśni, kurczących się do podskoku powstał. Na jego początku można umieścić decyzję o podskakiwaniu.

Niewątpliwie.
A teraz odpowiedz na pytanie.

Na pytanie odpowiedziałem nie jakimś "tak" vs "nie", ponieważ uważam, że bez DOPRECYZOWANIA co "tak" znaczy, albo czym jest "nie" w moich myślach, to moja odpowiedź nie przeniesie informacji o moim stanowisku w sprawie. A to właśnie zależy od tego, JAK ROZUMIEMY "obstawianie". Dokonałem analizy problemu, zamiast np. odpowiedzieć "tak", bo uważam, że jeśli umieszczę w poście odpowiedź: "tak" ale w niejasnym kontekście, jak "obstawianie na tak" koduje się w mojej świadomości, to tak jakbym tylko chciał odbiorców zmylić, co do mojej intencji. Potem taki odbiorca mógłby do mnie mieć słuszną pretensję, że go źle poinformowałem (może uzna, że go "oszukuję"?...)

Każda odpowiedź tak vs nie, w istocie jest REDUKCJĄ ROZPOZNANIA danej osoby do zrzutowania go na wektor rozumienia znaczeń zawartych w pytaniu. Tutaj próbuję zrzutować swój stan świadomości na wektor myślowy idei "obstawiania" w kontekście tego, czy ktoś miałby podskoczyć. W myślach przetestowałem sobie kilka scenariuszy zasadności użycia słowa "obstawiać" w kontekście typowych sytuacji:
- ktoś się zastanawiał "a po co miałbym się męczyć tym podskakiwaniem"
- ktoś bezwiednie podskoczył, bo miał skurcz mięśni
- ktoś się zastanawiał "warto jest poćwiczyć sobie skoki"
- ktoś się zastanawiał "skakać, albo nie skakać?..."
itp. itd.
W tym kontekście uznałem, że jest całe spektrum możliwych dopasowań różnych okoliczności myślenia do podskoku jako efektu. Niektóre z nich są bardziej świadome, inne mniej. Tak w 100% nie umiem jednoznacznie się zadeklarować, o którą sytuację z owego spektrum chodzi Tobie, czy dowolnej innej osobie.
Ty mnie tu przyciskasz, że mam się jednoznacznie deklarować na "tak" vs "nie", odmawiasz uznania tego, że ja nie jestem w stanie w 100% wyznaczyć tego domyślnego scenariusza, w którym "tak", ewentualnie "nie" byłoby adekwatną odpowiedzią. Więc nie wiem, jak z tym postąpić?... :think:
Mam Ci odpowiedzieć tak/nie nie będąc ku temu przekonanym, mając ciągle tę wielość potencjalnych scenariuszy w umyśle?.. (niech się Irbisol tym zatka, a ode mnie odpr..doli, niech ma tę JAKĄKOLWIEK odpowiedź, jeśli i tak nie interesuje go realny stan mojego umysłu...)?...
No mam zagwozdkę. bo BĘDĄC UCZCIWYM ZE SOBĄ, nie umiem Ci tak wprost odpowiedzieć.
Chcesz ode mnie odpowiedzi na odpierdol?... (abyś się "ucieszył", że masz coś "konkretnego" w sytuacji, gdy ja tu widzę spektrum opcji...)
- Chcesz właśnie tego?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15388
Przeczytał: 29 tematów


PostWysłany: Pon 20:54, 01 Sty 2024    Temat postu:

Obstawianie to uznanie (może nie na 100%, ale z dużym prawdopodobieństwem), że rzeczywistość jest taka a nie inna.
Dotyczy zwłaszcza kwestii, które od nas nie zależą - stąd pytanie sprawdzające, czy wg ciebie gdy podskoczę, to obstawiam, że podskoczę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:17, 01 Sty 2024    Temat postu:

Irbisol napisał:
Obstawianie to uznanie (może nie na 100%, ale z dużym prawdopodobieństwem), że rzeczywistość jest taka a nie inna.
Dotyczy zwłaszcza kwestii, które od nas nie zależą - stąd pytanie sprawdzające, czy wg ciebie gdy podskoczę, to obstawiam, że podskoczę.

Nie umiem dociec, co takie pytanie miałoby w ogóle "sprawdzić"?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15388
Przeczytał: 29 tematów


PostWysłany: Wto 20:26, 02 Sty 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Obstawianie to uznanie (może nie na 100%, ale z dużym prawdopodobieństwem), że rzeczywistość jest taka a nie inna.
Dotyczy zwłaszcza kwestii, które od nas nie zależą - stąd pytanie sprawdzające, czy wg ciebie gdy podskoczę, to obstawiam, że podskoczę.

Nie umiem dociec, co takie pytanie miałoby w ogóle "sprawdzić"?...

Ma sprawdzić, jaki sens jest określać "obstawianiem" coś, co się wydarzyło i od nas zależało.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:27, 02 Sty 2024    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Obstawianie to uznanie (może nie na 100%, ale z dużym prawdopodobieństwem), że rzeczywistość jest taka a nie inna.
Dotyczy zwłaszcza kwestii, które od nas nie zależą - stąd pytanie sprawdzające, czy wg ciebie gdy podskoczę, to obstawiam, że podskoczę.

Nie umiem dociec, co takie pytanie miałoby w ogóle "sprawdzić"?...

Ma sprawdzić, jaki sens jest określać "obstawianiem" coś, co się wydarzyło i od nas zależało.

Acha... Czyli pytanie dotyczyło scenariusza, że ktoś ma moc i możliwości coś zrobić, zamierza to zrobić, ale czy wtedy tę wolę robienia "obstawia"... Dobrze zrozumiałem?...
To by było dość dziwne użycie słowa "obstawiać", ale od biedy nawet je by można uznać, jeśli np. ktoś wątpi, czy rzeczywiście moc podskoczenia ma.
Ale chyba najbardziej typowym użyciem idei obstawiania jest raczej decydowanie się w sprawach nieznanych, uznając ich najbardziej prawdopodobny wg nas przebieg.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15388
Przeczytał: 29 tematów


PostWysłany: Śro 11:25, 03 Sty 2024    Temat postu:

Skoro tak to widzisz, to dlaczego użyłeś "obstawiania" w nieprawidłowym kontekście?
http://www.sfinia.fora.pl/apologia-kontra-krytyka-teizmu,5/dlaczego-tak-trudno-jest-kogos-przekonac-swiatopogladowo,24599-50.html#771901
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15388
Przeczytał: 29 tematów


PostWysłany: Śro 12:44, 03 Sty 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Irbisol napisał:
Ano może, ale nie musi. U was MUSI.

No, ale jeśli ktoś przekonał się do chrześcijaństwa (myślę tu o ludziach poważnie rozważających sens życia, a nie teistach kulturowych) to taki człowiek CHCE inspirować się Biblią i wyczytuje z niej jakieś ważne przesłania dla swojego życia i w ogóle rzeczywistości, bo znalazł w tej księdze jakieś "coś", co go przekonało.

To samo dotyczy wszelkich nurtów czy sposobów na życie. Kogoś przekonał ten sposób, więc go stosuje.
Ale u was - jak zresztą w każdej religii (może oprócz buddyzmu) - trzeba brać tę filozofię z "całym dobrodziejstwem inwentarza", czyli z kwestiami powstania świata, życia, wydarzeniami historycznymi.
No i nie tylko filozofia życia, ale też propaganda musi być uskuteczniania - czyli te wszystkie modlitwy, obrzędy, zakazy, nakazy, posty, wierzenia ontologiczne + system kar za niebycie posłusznym lemingiem. A kary są - nie wahajmy się użyć tego określenia - zwyczajnie popierdolone. I wg ciebie te wszystkie durnoty (obok filozofii życiowej) trzeba przyjąć, bo inaczej ma się - jak napisałeś dalej - "mentalność bezmyślnego zwierzątka".

Odróżnij najpierw "przesłania dla swojego życia" od całej tej mitologicznej otoczki. Mam wrażenie, że obecnie nie jesteś w stanie tego wyodrębnić.

Katolikus napisał:
Cytat:
Postawiłeś zarzut, że ateista jakoby powinien przy swoim braku wiary nie wychodzić za daleko poza ten brak wiary. Jeżeli coś takiego jest możliwe, to wyjaśnij, jak to zrobić.
Bo jeżeli jest to niemożliwe (czyli że brak wiary implikuje wychodzenie daleko poza ten brak wiary), to o co masz pretensje?

Stwierdziłem, że postawa ateisty w dyskusji z teistą, a nawet w swoim własnym życiu, wychodzi daleko poza "brak wiary" w Boga.

OK - w takim razie podaj przykład, jak powinna wyglądać postawa, która NIE wychodzi daleko poza "brak wiary" w Boga.

Katolikus napisał:
której opcji dajesz większy priorytet: opcja, że może istnieje jakiś Bóg, czy opcja, że istnieje bezosobowa przyczyna wszystkiego? Która opcja wydaje ci się bardziej wiarygodna i odpowiadającą naszej rzeczywistości?

A dlaczego któraś miałaby mi się wydawać bardziej "wiarygodna", skoro totalnie nie mam żadnych danych, by cokolwiek ocenić?
Nadal nie rozumiesz, że można NIE OBSTAWIAĆ.

Co ci się wydaje bardziej wiarygodne: że 02 lutego tego roku będzie padał śnieg we Wrocławiu, czy że nie będzie padał?

Dalej jest ciekawa konkluzja (tzn. spodziewam się, że jej dokonasz): załóżmy, że istnieje "jakiś Bóg". I co w związku z tym? Zamierzasz zatem postępować lepiej, być lepszym dla innych, niż gdyby ów "jakiś Bóg" nie istniał?

Katolikus napisał:
Czy wybierasz optymizm, gdy myślisz o tym, czy spotkasz kogoś ci bliskiego po śmierci?

Nie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 3 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin