Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy nauka może dostrzec Boga?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13 ... 15, 16, 17  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:51, 23 Lut 2016    Temat postu:

Błażej napisał:
Tak szybko się biedaczek zmęczył, że tylko dotrwał do pierwszego postu…


A po co mam dyskutować ze wszystkimi manipulacjami, skoro wytykam je i dalej nie wiesz o co kaman?

Błażej napisał:
Właściwie było do przewidzenia, że znów będziesz zarzucał manipulacje, i personalne wycieczki.


Nic dziwnego, skoro je zastosowałeś.

Błażej napisał:
Z tobą nie ma o czym gadać.


Bo nie da się mną manipulować i odwracać kota ogonem?

Błażej napisał:
Kiedyś można było teraz to już mogę, co najwyżej śmiechem potraktować twoje twierdzenia


Chyba przez łzy, bo dysonansik poznawczy uwiera.

Błażej napisał:
A szkoda bo kiedyś uważałem cię za i kulturalnego, i dyskutanta który dyskutuje z klasą, a ale okazałeś się internetowym dnem, co atakuje jak mu nie idzie po myśli.


Dla osób kulturalnych jestem kulturalny, a dla śmieci jestem bezlitosny w wytykaniu głupoty i nazywaniu rzeczy po imieniu.

Błażej napisał:
To ty masz problem z myśleniem i nie rozumiesz prostych pytań, które ktoś ci zadaje


Typowe stwierdzenie kiedy wytykam manipulację. To niby teraz moja wina i problem z myśleniem. Co za psychopata.

Cytat:
(ktoś jeszcze oprócz ciebie nie zrozumiał, jakie pytanie zadał ci O.K. ? – NAJPEWNIEJ TYLKO TY)


To tylko twoje urojenie, bo zapewne inni też by nie zrozumieli. Tzn ja to zrozumiałem - wiedziałem w którą stronę zmierza manipulacja i próba zdominowania dyskusji zadawaniem pytań.

Cytat:
więc nie ma, co oczekiwać, że zrozumiesz nieco bardziej skomplikowane rzeczy.


Usprawiedliwienie dla głupot, które wypisujesz. Wytykam głupotę, a ty dalej swoje, że to niby mądre i skomplikowane i że to niby ja nie rozumiem. Typowe dla psychopatów stwierdzenia, no musisz się bardziej postarać, bo póki co jesteś na poziomie prawie jak Lewandowski.

Cytat:
Pozostały ci już tylko wycieczki słowne, bo argumentów niebyło prawie nigdy.


Cały czas były, tylko ich nie zrozumiałeś. Tobie pozostała tylko manipulacja i próba sprowokowania "wycieczek słownych".

Cytat:
Nigdzie nie wykazałeś żadnego kłamstwa :rotfl:


Ta, jasne i może w ogóle nie napisałem żadnego posta... :D

Cytat:
No tak zapomniałem, że taki beton jak ty nie funkcjonuje jak normalny racjonalnie myślący człowiek.


Tylko debil funkcjonuje w oparciu o wyobrażenie jednego sensu. Uważasz chorobę za normalność, bo sam masz chore myślenie.

Cytat:
Gadaj sobie zdrów, co tam chcesz i odpowiadaj, co chcesz. Dla mnie w tym wątku jesteś skończony. Dopóki nie pojawią się argumenty z twojej strony to nie ma sensu dyskutować.


No czyli poplułeś się, próbowałeś manipulować, a kiedy to wykazałem to uciekasz. Można i tak :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Błażej




Dołączył: 13 Sie 2011
Posty: 545
Przeczytał: 7 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:46, 23 Lut 2016    Temat postu:

Prosiak napisał:
a dla śmieci jestem bezlitosny w wytykaniu głupoty


Nikt mądry tu cię nie postrzega jako "bezlistnego". Twoje wycieczki erystyczne na nikim nie robią wrażenia. Choć tobie zdaje się, że ty jesteś tu "bezlitosny". Ale to tylko iluzja twojego umysłu :nie:

Prosiak napisał:
No czyli poplułeś się, próbowałeś manipulować, a kiedy to wykazałem to uciekasz. Można i tak


Gdybym "uciekał" to bym ci nie odpisał na twoje wypociny, które wysłałeś: "Pon 6:48, 22 Lut 2016" i "Pon 8:38, 22 Lut 2016"

A to, że ty coś twierdzisz, że wykazałeś, że ja manipuluje w mojej odpowiedzi to ja takie bajania mam tam, gdzie kończy się szlachetna część pleców ; )

Gadaj zdrów... :gitara:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 2:58, 24 Lut 2016    Temat postu:

Błażej napisał:
Nikt mądry tu cię nie postrzega jako "bezlistnego". Twoje wycieczki erystyczne na nikim nie robią wrażenia. Choć tobie zdaje się, że ty jesteś tu "bezlitosny". Ale to tylko iluzja twojego umysłu :nie:


Ani nie jesteś tym kto mógłby się wypowiadać za innych, ani tym bardziej nie jesteś nikim kompetentnym do oceny czyjejś mądrości, a wytykanie mi wycieczek erystycznych jest kolejnym kłamstwem i manipulacją z twojej strony. Wypierasz to, że zostałeś zmasakrowany argumentami, ok to zrozumiałe. Idziesz po najmniejszej linii oporu, bo kieruje tobą strach i dysonans poznawczy. Twoje ego walczy o możliwość utożsamienia się z czymś, a ja bezlitośnie odbieram mu zabawkę - iluzję.

Błażej napisał:
Gdybym "uciekał" to bym ci nie odpisał na twoje wypociny, które wysłałeś: "Pon 6:48, 22 Lut 2016" i "Pon 8:38, 22 Lut 2016"


Czasem odpowiedź też jest ucieczką, tak jak w tym przypadku, albo tak jak robi Lewandowski.

Błażej napisał:
A to, że ty coś twierdzisz, że wykazałeś, że ja manipuluje w mojej odpowiedzi to ja takie bajania mam tam, gdzie kończy się szlachetna część pleców ; )

Gadaj zdrów... :gitara:


Fajnie, że przyznałeś się do ignorancji :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
astrotaurus




Dołączył: 08 Cze 2009
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z internetu
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:57, 24 Lut 2016    Temat postu:

Prosiak napisał:
Ja podchodzę do tego nieco inaczej. Teizm uważam za rozmycie granicy między wyobrażeniami, a rzeczywistością.
To wcale nie inaczej. :wink:
No i może nie teizm, ale wiara. To właśnie to upośledzenie powoduje, że ludzie uważają teizm za zgodny z rzeczywistością - nie są w stanie odróżnić opisu stanu swego umysłu od opisu stanu świata poza umysłem.

Cytat:
To jest tak: stawiam tezę, ale ona nie bardzo pasuje do czegokolwiek, ktoś wytknie mi, że ona się nie zgadza. Co robię jeśli jestem teistą? Wymyślam aksjomaty, do których teoria pasuje! :) Kto jeszcze tak robi? Ano każdy manipulator, reklamy, politycy, sekciarze, psychoterapeuci, coachowie.
Ja bym tu rozgraniczył manipulujących i manipulowanych, bo ci pierwsi niekoniecznie mają upośledzone zdolności poznawcze. Oni mogą dobrze wiedzieć co w trawie piszczy, budują niedorzeczne konstrukty umysłowe wyłącznie na cudzy użytek powodowani jedynie upośledzeniem zdolności społecznych. Choć oczywiście nie brak przypadków kiedy guru i poddani mają tak samo nafajdane we łbach.
No i jeszcze zwróciłbym uwagę, że w większości wymienionych przez Ciebie rodzajów aktywności możliwe jest działanie uczciwe, rzetelne. I szczególny nacisk położę na psychoterapię - to jest nauka choć świeża i rzeczywiście łatwo tu o szarlatanerię. Ludzie potrafią przecież szachrować na potęgę. Ileż na drodze nauki świadomych krętactw, fabrykowanych dowodów, wyników badań, pomiarów itp.!
Tyle że oszustwo to nie nauka. Ono nie wchodzi w zakres metodologii naukowej choć wielu szarlatanom (także - a może głównie - szarlatanom religii) przypadki oszustw służą do deprecjonowania nauki, umniejszania jej roli poznawczej.

I w sumie to samo dotyczy języka. Choć można z nim wyczyniać hopsztosy przeróżne nie zmienia to faktu, że język jest jednym z podstawowych narzędzi poznawczych. Bez pojęć, definicji nie ma poznania, nie ma komunikacji, a że "przy okazji" powstają biblioteki religijnego bełkotu - pustego intelektualnie i bezwartościowego poznawczo - to szkoda, ale trudno! :)
Są piękne wytwory językowe i śmietniki pełne badziewia. Niestety, wierzący wychowani na śmietniku często pozostają tam do śmierci nie mając siły uwolnić się od swego upośledzenia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:30, 24 Lut 2016    Temat postu:

Akurat psychoterapie nie są do końca naukowe, a niektóre wręcz są oszustwem - psychoanaliza, terapia psychodynamiczna (może bardziej zaszkodzić niż pomóc). Owszem, są dobrzy terapeuci, ale to odsetek, bo aby takim zostać trzeba zdawać sobie sprawę, że to czego uczy się na kursach psychoterapeutycznych to tylko modele pomocnicze, a większość traktuje je jak prawdy objawione.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33774
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:31, 24 Lut 2016    Temat postu:

Prosiak napisał:
Co robię jeśli jestem teistą? Wymyślam aksjomaty, do których teoria pasuje! :) Kto jeszcze tak robi? Ano każdy manipulator, reklamy, politycy, sekciarze, psychoterapeuci, coachowie.

A poza nimi:
- matematycy w swojej pracy
- fizycy w swojej pracy
- biologowie w swojej pracy
Praktycznie wszyscy, którzy coś modelują...

Na tym właśnie polega MODELOWANIE, że wymyśla się elementy stałe, niezmienne teorii (aksjomaty, reguły przejść), a potem się patrzy na ile efekt jest zadowalający - czyli czy pasuje nam od doznań, jakie znamy, często jakie zaaranżujemy eksperymentem.
To, że taką metodą posługują się psychoterapeuci, politycy, czy sekciarze nie zmienia samej zasady i potencjalnej użyteczności owej metody. Nie dziwię się, że ci wszyscy tak postępują, bo to daje efekty. I trudno inaczej.

To nie jest tak, że jak kłamca, drań i zbir lubi kapustę, to sensownie jest kogoś straszyć: nie jedz kapusty - zobacz kto ją jada... Trzeba odróżniać sam niezależny mechanizm, który nie jest niczemu winny, od (nawet złego) przypadku jego użycia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:35, 24 Lut 2016    Temat postu:

Dobrze, że napisałeś, że się wymyśla.

Michał Dyszyński napisał:
a potem się patrzy na ile efekt jest zadowalający - czyli czy pasuje nam od doznań, jakie znamy, często jakie zaaranżujemy eksperymentem.


I ok, o ile to nie dotyczy pojęć lingwistycznych ze swobodnym dopasowaniem interpretacji. Wtedy człowiek staje się niewolnikiem swoich myśli i słów. Sama indukcja jest bez sensu kiedy nie można jej zweryfikować, a już kiedy mówimy o takich makro-sprawach jak Bóg, powstanie świata itd to indukcja w ogóle się nie sprawdza. Tym bardziej, że miałaby ona fatalne konsekwencje, a jej przyczyną jest chęć poczucia sensu, kiedy się go nie czuje.

Człowiek odczuwa sens naturalnie z powodu pragnień i ich spełniania. Religia najpierw zabija to poczucie jeszcze w dzieciństwie, a potem wmawia, że jest jedynym sposobem na znalezienie sensu i człowiek zamiast szukać w sobie i w świecie to szuka w indukcyjnych nieweryfikowalnych teoriach lingwistycznych, które przeważnie zwracają się przeciwko jego wnętrzu i nakładają sztuczną kontrolę, przez którą powstają zaburzenia.

Michał Dyszyński napisał:
To, że taką metodą posługują się psychoterapeuci, politycy, czy sekciarze nie zmienia samej zasady i potencjalnej użyteczności owej metody. Nie dziwię się, że ci wszyscy tak postępują, bo to daje efekty. I trudno inaczej.


Pseudo-efekty. Człowiek niby żyje, ale jakby martwy w środku, zamiast emocji i uczuć ma mentalne modele i definicje, które odnoszą się do wymyślonych desygnatów. Efekty jakie to daje to manipulacja i niszczenie innych.

Teorie mają czemuś służyć, a te zdecydowanie nie służą.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:03, 17 Mar 2016    Temat postu:

wuj napisał:
miłość to w tym znaczeniu pragnienie dobra dla każdego, zaś dobro to stan samorealizacji.
Prosiak napisał:
Czyli jeśli nie mam możliwości osiągania samorealizacji (miłości), to znaczy, że nie stworzył mnie ten Bóg. Czy w Twoim świecie jest szansa na to, że Ciebie stworzył Bóg, a mnie abóg?
wuj napisał:
Gdybyś takiej możliwości nie miał, to nie byłoby takiego Boga.
Prosiak napisał:
Wiem, że nie mam, czyli nie ma takiego Boga ;)

Nie, nie wiesz tego. Gdybyż wiedział, to umiałbyś to udowodnić. Tymczasem możesz jedynie przedstawić wnioskowanie na bazie swoich nieuzasadnionych przypuszczeń, tworzących zręby twojego poglądu na świat.

wuj napisał:
Natomiast moim zdaniem możliwość taką masz.
Prosiak napisał:
I to mi się nie podoba u teistów. Już tłumaczę co: ktoś przedstawiłby mi swoją sytuację, która okazałaby się bez wyjścia, a ja bym wtedy współczuł i starał się pocieszyć taką osobę, pomóc w inny sposób niż rozwiązanie tego problemu, którego nie da rady rozwiązać. Ktoś kto wierzy w wolną wolę i to, że każdy ma możliwość samorealizacji i szczęścia, musi (tak myślę) twierdzić, że każda osoba jest sama sobie winna kiedy cierpi. Jest to też dopasowywanie swojego twierdzenia a priori do sytuacji, zamiast próby zrozumienia sytuacji i zrobienia z niej teorii.

I to jest jeden z problemów z ateistami: zapominają, że teista nie wierzy w śmierć osoby po śmierci ciała fizycznego i że wobec tego perspektywa przyszłości, roztaczająca się przed nim w jego widzeniu świata jest znacznie obszerniejsza, niż ta, o jakiej ośmiela się pomyśleć ateista. Po drugie, ateista często wyobraża sobie - jak ty w tym przypadku - że jeśli ktoś wierzy w wolność woli, to jednocześnie wierzy też, że jego wola jest teraz w pełni wolna i że wobec tego cierpi z własnej winy. To także jest kompletne nieporozumienie: wiara w wolność woli nie jest równoważna wierze w wolność woli tu-i-teraz.

Reakcją normalnego człowieka na problem drugiego człowieka jest pomoc, i jest to niezależne od tego, czy tym pierwszym jest teista czy ateista. Różnica polega tylko na tym, że jeśli i pierwszy i drugi są teistami, to ten pierwszy ma więcej możliwości pomocy. Może temu drugiemu pomóc psychologicznie w znacznie szerszym zakresie, bo może dać mu taką nadzieję, jakiej ateista ani nie może dać, ani nie może przyjąć.

Prosiak napisał:
Czyli wierzysz w reinkarnację?

Nie. Wierzę w życie wieczne.

Prosiak napisał:
Ja uważam, że największy sens ma wierzenie w to co jest najbardziej prawdopodobne, a nie w to co wydaje się nam najkorzystniejsze (choć oba te kryteria biorę pod uwagę i dlatego odrzucam światy z Bogiem).

Jeśli przestawisz mi dowód, że świat według Prosiaka jest światem choćby o kwant bardziej prawdopodobnie prawdziwy od świata według wuja, przyjmę twoje przekonania.

Problem w tym, Prosiaku, że twoja ocena prawdopodobieństwa jest oparta na twojej wierze. Podobnie, jak moja - tyle, że ja mam inną wiarę, niż twoja.

Prosiak napisał:
Pewne empiryczne zjawiska nas mylą, np właśnie poczucie wolności wyboru, poczucie bycia stałą jednostką (to samo poczucie miałem w dzieciństwie, a przecież byłem zupełnie inną jednostką niż teraz).

Udowodnij, że ograniczenia, z którymi mamy do czynienia, są ograniczeniami ostatecznymi, a nie czasowymi. Udowodnij, że to w ogóle są ograniczenia (akurat też uważam, że są, ale wiem, że to tylko moje przekonanie, a nie moja wiedza). A bycie stałą jednostką? Jeśli ktoś identyfikuje się ze swoimi myślami, czy ze swoim temperamentem, to tak pojęta jednostka nie jest stała. Ale jeśli ktoś identyfikuje się ze swoim "ja jestem", to tak pojęta jednostka ma wszelkie cechy pozwalające, by uznać ją za stałą. I znów dowodu nie ma (bo obserwacja ta opiera się na pamięci, choćby i ten krótkotrwałej, i wobec tego nie istnieje nawet dowód, że upływ czasu nie jest złudzeniem, ani nie ma metody na bezpośrednie porównanie "ja jestem" z teraz i sprzed sekundy), ale przy racjonalnym założeniu, że świat mnie nie oszukuje, mogę rozsądnie uznać, że "ja jestem" jest stałe.

W ogólności: twierdzenie, że empiryczne zjawiska nas mylą, jest - o ile samo nie jest empiryczne - opartą na wierze interpetacją tych zjawisk.

Prosiak napisał:
W wersji A las jest cały czas pusty i nikt go nigdy nie odwiedził, a w wersji B do lasu poszedł Marcin. O ile dobrze zrozumiałem Twoją ideę, to Marcin zaimplikował istnienie lasu w wersji B, a wersja A jest nieistniejącą abstrakcją? Czy może dodatkowo wprowadzasz ten sam absurd co Berkeley, który wymyślił sobie, że w takim razie skoro wszystko istnieje, to musi to obserwować Bóg? ;)
napisał:
Las w wersji A jest jak najbardziej wyobrażalny, ponieważ zbudowany (wyobrażany) jest on przeze mnie z drzew poskładanych z MOICH doświadczeń. Nie ma znaczenia, czy ktoś ten las odwiedził, czy nie. Podobnie wyobrażalny jest niebieski latający słoń wielkości mrówki; zrealizować coś takiego trudno, ale w wyobraźni składa się to-to ze zrozumiałych pojęć i tworzy zrozumiałą całość, więc językowo jest to sensowne.
Prosiak napisał:
Skąd masz w wyobrażeniu te pomysły? Pojawiły się. Następne myśli się pojawią, a teraz nie jesteś w stanie ich przewidzieć. Wyłoni się z tego wybór, ale nie masz wpływu na to co wyłoni Ci się w głowie z procesów mentalnych. Możesz i tak ostatecznie zawetować swój wybór bez powodu, ale to będzie znaczyło, że jakaś myśl zdominowała i mózg ocenił ją jako bardziej sensowną, co Ty odbierasz jako uczucie zrozumienia.

A skąd te pomysły pojawiły się w wyobrażeniu? Pojawiły się na bazie poprzednich przeżyć, przemyśleń doświadczeń. Jak się pojawiły? Tego nie wiem; mogę to opisywać za pomocą modelu neurofizjologicznego, ale ten model też jest budowany na bazie doświadczeń, nie ma więc charakteru absolutnego, lecz stanowi jedynie opis za pomocą opisu. Nie wiem więc, a jeśli nie zamierzam przyjmować deterministycznego modelu świata, lecz model woluntarny, to uznaję, że pewien udział w tym pojawieniu się ma moje "ja jestem". Ile jest tego udziału procentowo, a ile jest reszty biorącej się z niekontrolowanego przez jednostki oddziaływania pomiędzy elementami tworzącymi ten świat, tego też nie wiem; w naturalny sposób zakładam jednak, że tego "ja jestem" jest na tyle sporo, że nie jestem zupełnie zniewolony.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:10, 17 Mar 2016    Temat postu:

wuj napisał:
miłość to w tym znaczeniu pragnienie dobra dla każdego, zaś dobro to stan samorealizacji.
wuj napisał:
z wszystkich dostępnych mi wiar, z których jedną wybrać muszę, wiara w Boga będącego wszechmocną miłością jest najbardziej zgodna z moją psychiką, i dlatego wybieram właśnie ją. Wybranie innej byłoby w tej sytuacji irracjonalne.
Semele napisał:
Inne wiary nie powołują się na miłość?

Inne wiary niż chrześcijaństwo? Oczywiście, powołują się. Ja nie napisałem "dlatego jestem chrześcijaninem", tylko "dlatego wierzę w takiego Boga".

Semele napisał:
Czy ten Bóg będący wszechmocna miłością jest jakaś projekcją tego czego wszyscy pragniemy??

Wierzę, że to, czego wszyscy pragniemy, jest doświadczeniem rzeczywistości. Podobnie jak to, co wszyscy widzimy.

Semele napisał:
Czy według Ciebie istnieje gdzieś realnie?

Według mnie Bóg jest tym, co najbardziej realne. "Jestem Ten, Który Jest" - to cytat z Biblii, tak mówi o sobie Bóg i tak rozumiem istnienie Boga. Jako to "ja jestem", które jest podstawowym bytem, będącym źródłem wszystkiego i przenikające wszystko.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:30, 17 Mar 2016    Temat postu:

Nie widzę w tym tekście argumentów. Nie ma sensu udowadniać niczego w sensie absolutnym. Sama wiara w to, że będzie dobrze niezależnie od wszystkiego ma też swoje cienie - rozszczepienie.

Samo to, że żyjemy odnosi się do świata subiektywnego i intersubiektywnego. Nie ma tu nadal żadnego Boga i żadnej innej osoby niż mentalna reprezentacja "ja".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23216
Przeczytał: 58 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:04, 05 Kwi 2016    Temat postu:

Prosiak napisał:
Ludzie mogą potępiać swoje jestestwo z różnych powodów. Choćby z takich, że nie da się zmienić czegoś najistotniejszego, od czego zależy reszta życia i cały jego sens.



Jednak katolicyzm nie pomaga im się z tego przekonania wyzwolić.

Bardziej skuteczne są kościoły charyzmatyczne.
Chociaż one tez straszą piekłem, ale dają prostsze odpowiedzi na jego uniknięcie.
Mają chyba bardziej utalentowanych kaznodziejów.

https://www.youtube.com/watch?v=55qXN_IOZj4
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
astrotaurus




Dołączył: 08 Cze 2009
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z internetu
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 9:05, 06 Kwi 2016    Temat postu:

wujzboj napisał:
I to jest jeden z problemów z ateistami: zapominają, że teista nie wierzy w śmierć osoby po śmierci ciała fizycznego
No paczaj jakie Ty masz ubogie doświadczenia z ateistami, albo zakłamane przez Twoje upośledzenie, bo ja znam (oprócz siebie) wielu ateistów którzy nigdy nie zapominają o waszej wierze. Wierze w której upragniony Zaświat jest punktem centralnym, a Bogi przeróżne to tylko ozdobniki "wyjaśniające".

Cytat:
i że wobec tego perspektywa przyszłości, roztaczająca się przed nim w jego widzeniu świata jest znacznie obszerniejsza, niż ta, o jakiej ośmiela się pomyśleć ateista.
Ośmiela, powiadasz? Ateista musiałby być idiotą, a nie śmiałkiem gdyby podzielał, albo nawet prześcigał wizje wierzących...
I na marginesie: czyja wizja jest, Twoim zdaniem, śmielsza? Katolika co w swojej Pośmierci śmieje się wieczność całą do swego Boga jak głupi do sera, czy muzułmanina co w swojej przerywa codziennie odrastające błony dziewicze?

Cytat:
Reakcją normalnego człowieka na problem drugiego człowieka jest pomoc, i jest to niezależne od tego, czy tym pierwszym jest teista czy ateista.
No nie całkiem. Ty przede wszystkim musisz pracować na Zaświat, bo Wielki Brat patrzy.

Cytat:
Problem w tym, Prosiaku, że twoja ocena prawdopodobieństwa jest oparta na twojej wierze. Podobnie, jak moja - tyle, że ja mam inną wiarę, niż twoja.
Wiara i ocena pawdopodobieństwa to postawy absolutnie niekompatybilne.
http://www.sfinia.fora.pl/apologia-teizmu,5/wiara-co-to-takiego,8358.html
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33774
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:14, 06 Kwi 2016    Temat postu:

Prosiak napisał:
Michał Dyszyński napisał:
To, że taką metodą posługują się psychoterapeuci, politycy, czy sekciarze nie zmienia samej zasady i potencjalnej użyteczności owej metody. Nie dziwię się, że ci wszyscy tak postępują, bo to daje efekty. I trudno inaczej.


Pseudo-efekty. Człowiek niby żyje, ale jakby martwy w środku, zamiast emocji i uczuć ma mentalne modele i definicje, które odnoszą się do wymyślonych desygnatów. Efekty jakie to daje to manipulacja i niszczenie innych.

Teorie mają czemuś służyć, a te zdecydowanie nie służą.

Piszę o modelowaniu. Piszę ogólnie. Modelowanie służy wszystkim. Niszczeniu służy wtedy, gdy ktoś pragnie niszczyć i zacznie to realizować. Modelowanie nie jest manipulacją, tylko normalnym myśleniem, bo prawie nie da się myśleć nie modelując (przynajmniej myśleć w znaczeniu używanym w cywilizacji zachodniej, bo może buddystyczna tradycja coś tu dołoży poza modelowaniem).
Natomiast kwestia manipulacji, niszczenia...
Też ciekawa sama w sobie. Manipulujemy sobą sami i niszczymy się sami. Jakże często tego nie dostrzegając, uważając, że to inni są nam winni.
Czym jest manipulacja? Jak ją zdefiniować?
Myślę, że jedynym sensownym podejściem jest wyjście od celowości i budowania właśnie modeli, wzorców w umysłach. Jeśli ktoś przekazuje określone informacje, sposoby ujęcia tych informacji, próbując osiągnąć u drugiej osoby fałszywy, niepoprawny stan świadomości, to będziemy mieli do czynienia właśnie z manipulacją.
Choć w bardziej ogólnym sensie manipulacją byłby właściwie dowolny wpływ psychiczny, poznawczy na człowieka - nawet ten w dobrej wierze, w pełnej zgodności z wizją prawdy osoby przekazującej informacje - można by mówić o manipulacji w pozytywnym sensie.
W jeszcze bardziej ogólnym sensie słowa manipulacją jest właściwie wszystko co robimy ze swoim stanem świadomości, czyli również to, co robimy z nim sami - myśląc, analizując (a nawet nic nie robiąc, bo to też wywoła jakieś zmiany - choćby uśpienie i bierność, a więc też zmienia stan umysłu wobec stanu początkowego). Jak wymyślimy jakąkolwiek nową koncepcję, to dokonaliśmy zmanipulowania naszego umysłu względem stanu poprzedniego.
W przypadku dyskusji światopoglądowych mamy do czynienia za SPOREM. Dwie strony mają inne wizje osobowości i świata, próbując przekonać do swoich racji przeciwdyskutantów. Obawianie się manipulacji w tym kontekście, to obawianie się jakiegoś "superducha", demona, który czyha za każdym słowem, to paranoja.
Myślę, że poprawny umysł wymaga pewnego HARTU. właśnie umiejętności oparcia się manipulacjom. Umysł nie jest bezwolny, bierny, poddający się temu, co przychodzi z zewnątrz. To, że się opiera manipulacji jest świadectwem jego mocy, to że sam skuteczniej ogarnia rzeczywistość i siebie, też jest dowodem wzrastania owego umysłu w jego głównej funkcji - modelowania, osadzenia swoich myśli "w sobie".
W tradycji judeochrześcijańskiej przekazywany jest obraz kuszenia człowieka przez szatana. Tradycyjnie ten obraz jest dość jednoznaczny - tzn. człowiek jest kuszony, co jest jakoś "złe". Ale czy to na pewno jest do końca złe?
W tejże tradycji można zadać pytanie: dlaczego Bóg dozwala na całe to kuszenie, dlaczego go nie zablokuje swoją wszechmocą?
Najwyraźniej w opieraniu się człowieka próbom manipulacji kryje się jakieś ważne dobro, coś niezbywalnie potrzebnego do istnienia. Istota myśląca STAJE SIĘ właśnie przez to, że okazuje swój hart, swoją moc względem czynników rozpraszających, zaburzających. Bez sprawdzenia się "w boju" bycia manipulowanym (kuszonym) istota myśląca nigdy nie określi się, nie wybuduje poprawnej świadomości swojego jestestwa, bo w świecie ducha nie ma "trwałości" w materialnym sensie - nie ma kamieni, czy skał, które są takie same i niezmienne przez lata. Jedyną trwałością w świecie ducha-umysłu jest TRWAŁOŚĆ WZORCÓW ROZPOZNAWANIA I REAGOWANIA. Tę trwałość poznajemy/dowodzimy właśnie przez to, że poddani manipulacji, rozproszeniu względem owych wzorców, jesteśmy w stanie się obronić, wzorce zachowujemy.
Oczywiście dodatkową sprawą jest to, na ile owe wzorce są poprawne. Można bronić wzorców spójnych wewnętrznie, a można bronić wzorców sprzecznych, błędnych - takich, które po skonfrontowaniu z pełną wiedzą o rzeczywistości okażą się niemożliwe do utrzymania.
Tak więc dla ustanowienia umysłu duchowości mamy te dwa kluczowe aspekty:
- wykazanie, że POSIADAMY WZORCE MYŚLOWE, KTÓRE JESTEŚMY W STANIE OBRONIĆ WOBEC ZABURZEŃ, MANIPULACJI
- wybudowanie TAKICH WZORCÓW, które wykażą swoja TRWAŁOŚĆ w tym sensie, że nie będą przeczyły same sobie.
Koncepcja grzechu pierworodnego wskazuje na zaburzenie w tym mechanizmie - pierwsi ludzie pogubili się w tym, jakie wzorce przyjmują, czego efektem stał się chaos w myśleniu, lęk i egzystencjalne cierpienie. Aby wyjść z tego impasu, człowiek musi "przykleić się swoim jestestwem" do wzorców, które są trwałe, zrozumiałe przez niego, obronione przed próbami manipulacji. O tym człowiek MUSI PRZEKONAĆ SIĘ SAM - tzn. nie można mu wmontować owych nowych wzorców, wymieniając jedynie "oprogramowanie". To człowiek musi "sam się zaprogramować", bo tylko wtedy uzyska gwarancję, że owe wzorce będą w pełnie JEGO, będą NIM, a nie narzuconym z zewnątrz schematem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:23, 09 Kwi 2016    Temat postu:

wuj napisał:
I to jest jeden z problemów z ateistami: zapominają, że teista nie wierzy w śmierć osoby po śmierci ciała fizycznego
astrotaurus napisał:
ja znam (oprócz siebie) wielu ateistów którzy nigdy nie zapominają o waszej wierze.

To mnie cieszy.

wuj napisał:
i że wobec tego perspektywa przyszłości, roztaczająca się przed nim w jego widzeniu świata jest znacznie obszerniejsza, niż ta, o jakiej ośmiela się pomyśleć ateista.
astrotaurus napisał:
Ośmiela, powiadasz? Ateista musiałby być idiotą, a nie śmiałkiem gdyby podzielał, albo nawet prześcigał wizje wierzących...

No i je prześciga, ale w komicznym kierunku: wierząc, że nie wierzy. Dzięki temu nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, skąd biorą się jego poglądy; wydumał sobie bowiem, że biorą się z wiedzy, a że ta fantazja jest dla niego świętą oczywistością, nad sensownością której nie chce mu się zastanawiać, to tkwi w zabobonach po uszy znacznie głębiej od najbardziej naiwnego "religianta". Oczywiście, nie każdy ateista jest taki - ale tutaj mówimy o przypadkach typowych. Miło by było, gdyby to nie dotyczyło ciebie, ale powyższy komentarz raczej nie dopuszcza innej interpretacji.

astrotaurus napisał:
czyja wizja jest, Twoim zdaniem, śmielsza? Katolika co w swojej Pośmierci śmieje się wieczność całą do swego Boga jak głupi do sera, czy muzułmanina co w swojej przerywa codziennie odrastające błony dziewicze?

Powiedziałbym, że twoja: ateisty, co szczerze wyobraża sobie, że wie, w co jego rozmówca wierzy.

Nic dziwnego, że z taką znajomością nie masz szans na to, by porozumieć się w kwestiach światopoglądowych z kimkolwiek poza ludźmi

wuj napisał:
Reakcją normalnego człowieka na problem drugiego człowieka jest pomoc, i jest to niezależne od tego, czy tym pierwszym jest teista czy ateista.
astrotaurus napisał:
No nie całkiem. Ty przede wszystkim musisz pracować na Zaświat, bo Wielki Brat patrzy.

I tak właśnie ateista wyobraża sobie wiarę w Boga. Być może zresztą tego nauczyli cię na katechezie; nie dziwiłoby mnie to.

wuj napisał:
Problem w tym, Prosiaku, że twoja ocena prawdopodobieństwa jest oparta na twojej wierze. Podobnie, jak moja - tyle, że ja mam inną wiarę, niż twoja.
astrotaurus napisał:
Wiara i ocena pawdopodobieństwa to postawy absolutnie niekompatybilne.

Z tego właśnie powodu Prosiakowa ocena prawdopodobieństwa jest mocno problematyczna :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:33, 09 Kwi 2016    Temat postu:

Prosiak napisał:
Wiem, że nie mam, czyli nie ma takiego Boga ;)
wuj napisał:
Nie, nie wiesz tego. Gdybyż wiedział, to umiałbyś to udowodnić. Tymczasem możesz jedynie przedstawić wnioskowanie na bazie swoich nieuzasadnionych przypuszczeń, tworzących zręby twojego poglądu na świat.
Prosiak napisał:
Nie ma sensu udowadniać niczego w sensie absolutnym.

Nie ma. I dlatego napisałem: nie, nie wiesz tego.

Prosiak napisał:
Sama wiara w to, że będzie dobrze niezależnie od wszystkiego ma też swoje cienie - rozszczepienie.

Przede wszystkim cienie ma nadmierne upraszczanie. Na przykład, stwierdzenie "wiara w to, że będzie dobrze niezależnie od wszystkiego" jest uproszczeniem, którego w zasadzie nie da się do niczego doczepić.

wuj napisał:
Samo to, że żyjemy odnosi się do świata subiektywnego i intersubiektywnego. Nie ma tu nadal żadnego Boga i żadnej innej osoby niż mentalna reprezentacja "ja".

Niezupełnie. Wiem, że żyję. Wiem, że istnieję. To jest subiektywne i obiektywne. Ale już cały intersubiektywizm jest wiarą. Wierzę, że ty istniejesz i wierzę, że istnieje Bóg; przy czym argumenty (przesłanki) za istnieniem Boga są w zasadzie silniejsze niż za istnieniem ciebie i moja wiara w twoje istnienie może być wobec tego postrzegana jako wtórna do mojej wiary w istnienie Boga. Bo zastanów się: po co i dlaczego miałbym wierzyć, że ktokolwiek poza mną istnieje, jeśli wierzyłbym przy tym w świat, w którym istnienie wiąże się nieodłącznie z niesprawiedliwością, która nie zostanie wyrównana?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:41, 09 Kwi 2016    Temat postu:

Prosiak napisał:
Ludzie mogą potępiać swoje jestestwo z różnych powodów. Choćby z takich, że nie da się zmienić czegoś najistotniejszego, od czego zależy reszta życia i cały jego sens.
Semele napisał:
Jednak katolicyzm nie pomaga im się z tego przekonania wyzwolić.

Czy pomaga, czy nie - to zależy od wielu czynników. Katolicyzm to nie jest jakiś monolit. Katolicyzm to dość ogólnikowo sformułowane zasady wiary, wspólne całemu chrześcijaństwu, plus parę reguł o charakterze organizacyjnym i odrobina wyrazistej ale metafizycznie nieistotnej dogmatyki. W tych ramach jest wiele miejsca dla bardzo zróżnicowanych praktycznych podejść człowieka do samego siebie i do innych ludzi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23216
Przeczytał: 58 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:55, 11 Kwi 2016    Temat postu:

wujzboj napisał:
Prosiak napisał:
Ludzie mogą potępiać swoje jestestwo z różnych powodów. Choćby z takich, że nie da się zmienić czegoś najistotniejszego, od czego zależy reszta życia i cały jego sens.
Semele napisał:
Jednak katolicyzm nie pomaga im się z tego przekonania wyzwolić.

Czy pomaga, czy nie - to zależy od wielu czynników. Katolicyzm to nie jest jakiś monolit. Katolicyzm to dość ogólnikowo sformułowane zasady wiary, wspólne całemu chrześcijaństwu, plus parę reguł o charakterze organizacyjnym i odrobina wyrazistej ale metafizycznie nieistotnej dogmatyki. W tych ramach jest wiele miejsca dla bardzo zróżnicowanych praktycznych podejść człowieka do samego siebie i do innych ludzi.


To Twoje wyobrażenie o katolicyzmie. Dlaczego więc ks. Lemański poległ?
A Był takim "ptysiem miętowym" jak Bóg Dyszyńskiego.
Twój katolicyzm to katolicyzm inteligentów niegdysiejszego KIKu. Nie wierzę w wiele podejść w świetle tego co dzisiaj pod skrzydłami kościoła dzieje. Narasta "betonizm".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:14, 11 Kwi 2016    Temat postu:

Betonizm był, jest i zapewne długo jeszcze będzie. Ja nie mówię o tym, co wyobrażają sobie i starają się wymuszać hierarchowie. To nie oni bowiem tworzą Kościół, oni nim tylko zarządzają - to są po prostu URZĘDNICY. Ja mówię o tym, co dopuszczają dogmaty wiary rzymsko-katolickiej - a te dopuszczają wiele, praktycznie wszystko, co podpada pod chrześcijaństwo, może poza różnymi skrajnościami. Niekoniecznie taka była intencja twórców dogmatyki, ale ze względu na wielką obfitość orzeczeń o charakterze dogmatycznym, wyprodukowanych przy różnych okazjach przez przeróżne sobory i synody w ciągu dwóch tysięcy lat historii Kościoła, każdą próbę ataku za pomocą dogmatyki można w praktyce zniweczyć pokazując, że dogmaty wybrane przez atakującego jako broń podlegają szerokiej interpretacji, gdyż bez niej byłyby sprzeczne z innymi dogmatami. A sprzeczność między dogmatami jest wykluczona.

W efekcie, mocna dogmatyka katolicka ma bardzo ogólnikowy charakter i daje wiernemu wiele swobody. Do tego dochodzi ważna zasada, wpisana także w Katechizm KK: najważniejszym namiestnikiem Boga, ważniejszym nawet od papieża, jest sumienie wiernego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23216
Przeczytał: 58 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:59, 24 Kwi 2016    Temat postu:

wujzboj napisał:
. Niekoniecznie taka była intencja twórców dogmatyki, ale ze względu na wielką obfitość orzeczeń o charakterze dogmatycznym, wyprodukowanych przy różnych okazjach przez przeróżne sobory i synody w ciągu dwóch tysięcy lat historii Kościoła, każdą próbę ataku za pomocą dogmatyki można w praktyce zniweczyć pokazując, że dogmaty wybrane przez atakującego jako broń podlegają szerokiej interpretacji, gdyż bez niej byłyby sprzeczne z innymi dogmatami. A sprzeczność między dogmatami jest wykluczona.

.


Piszesz o teorii. Zajrzałam na stronę KIK warszawskiego , gdzie publikuje się list do Gądeckiego: [link widoczny dla zalogowanych]

Przeciętny katolik tymi sprawami może w ogóle się nie interesuje.

Co do wyobrażenia sobie boga jako osoby , dla ateisty jest to niezwykle trudne gdyż przynajmniej dla mnie osoba istnieje wtedy gdy ma ciało.
W życiu bywa z tym bardzo różnie - ciało nieraz umiera jednocześnie z umysłem. Bywa, że te wydarzenia nie następują jednocześnie i nadal nauka nie ma odpowiedzi na to czy na przykład w czasie śpiączki człowiek jest świadomy. Jeśli Bóg jest osobą musi mieć ciało - jak wygląda ciało Boga - gdzie się znajduje?

Dyskusja toczy się na temat- Czy Polak musi być katolikiem , aby być Polakiem i czuć się dobrze w Polsce. Ja odpowiem tak. Nawet jeśli nominalnym katolikiem nie jesteś, wyrastasz w kulturze, która cała jest przesiąknięta katolicyzmem. Ponieważ jesteś jak zauważyłam bardziej otwartym mniej podatnym na dogmatykę wiernym , pomyślałam przez moment iż Twój katolicyzm jest "strategiczny". Ale tak chyba nie jest?

Co do pomagania - tu trafne spostrzeżenie jednak: Jak powiada Bertrand Russel: "W etyce chrześcijaństwa ważnym jest stosunek człowieka do Boga, a nie stosunek człowieka do drugiego człowieka".
Znam ten cytat: „WSZYSTKO, CO UCZYNILIŚCIE JEDNEMU Z TYCH BRACI MOICH NAJMNIEJSZYCH, MNIEŚCIE UCZYNILI” (Mt 25,40).

Myślisz iż ktoś się tym tak naprawdę przejmuje?

Teiście zawsze się wydaję iż musi dać ateiście pierwszą dobrą radę - szukaj boga- tam znajdziesz ratunek, a to tylko ateistę może wkurzyć


:wink: :)

Tu ciekawy tekst , w którym znalazłam trafne spostrzeżenia.

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 14:57, 24 Kwi 2016    Temat postu:

Przeciętny katolik interesuje się tym, co przeciętny człowiek. Zbyt wyrafinowane intelektualnie sprawy to więc raczej nie są. Raczej te bliższe kieszeni, żołądka i rozrywki.

Ciało. Ciało jest tym, co pozwala ci się kontaktować z innymi osobami i ze sobą. Osoba i ciało stanowią jedność dlatego, że osoba pozbawiona kontaktu z czymkolwiek, z sobą włącznie, to sprzeczność. Z tego nie wynika jednak w żaden sposób, że ciało musi być obiektem fizycznym, materialnym; materialność twojego ciała jest konsekwencją tego, że w tej chwili przebywasz w świecie materialnym, rządzącym się prawami fizyki.

A czy ktoś się na prawdę przejmuje tym, co napisano w Mt 25:40? Tak. Oczywiście, w granicach swoich możliwości, w tym - w granicach swojej wyobraźni, empatii, doświadczenia. Idealny nie jest zaś nikt.

Rada teisty jest wkurzająca, bo nabiera sensu dopiero, gdy Boga się znajdzie. Jaki więc sens ma w niej widzieć ateista, który przecież w ogóle nie wierzy, że Boga da się znaleźć gdziekolwiek poza ludzką fantazją?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23216
Przeczytał: 58 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:56, 25 Kwi 2016    Temat postu:

wujzboj napisał:
Przeciętny katolik interesuje się tym, co przeciętny człowiek. Zbyt wyrafinowane intelektualnie sprawy to więc raczej nie są. Raczej te bliższe kieszeni, żołądka i rozrywki.

Ciało. Ciało jest tym, co pozwala ci się kontaktować z innymi osobami i ze sobą. Osoba i ciało stanowią jedność dlatego, że osoba pozbawiona kontaktu z czymkolwiek, z sobą włącznie, to sprzeczność. Z tego nie wynika jednak w żaden sposób, że ciało musi być obiektem fizycznym, materialnym; materialność twojego ciała jest konsekwencją tego, że w tej chwili przebywasz w świecie materialnym, rządzącym się prawami fizyki.

A czy ktoś się na prawdę przejmuje tym, co napisano w Mt 25:40? Tak. Oczywiście, w granicach swoich możliwości, w tym - w granicach swojej wyobraźni, empatii, doświadczenia. Idealny nie jest zaś nikt.

Rada teisty jest wkurzająca, bo nabiera sensu dopiero, gdy Boga się znajdzie. Jaki więc sens ma w niej widzieć ateista, który przecież w ogóle nie wierzy, że Boga da się znaleźć gdziekolwiek poza ludzką fantazją?


Bla bla bla . Gdzie odpowiedź na zasadnicze pytanie - gdzie jest ciało Boga? jak wygląda? Demagogia. W boga się wierzy lub nie wierzy . Tezę o odnajdywaniu wytoczył pan Dyszyński.

Hikari wymaga ode mnie abym była idealna i zapomniała co o mnie mówią katolicy iż jestem pomiotem. Nie zapomnę także widoku mojego brata pobitego do krwi przez kolegów, którzy uważali, że powinni go na siłę zaciągnąć do kościoła. :cry:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23216
Przeczytał: 58 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:58, 25 Kwi 2016    Temat postu:

@Wuj zbój napisał: I to jest jeden z problemów z ateistami.

Nie kochasz nas?

Jakie są następne problemy??

Może jednak spróbujesz nas pokochać a przynajmniej zrozumieć?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23216
Przeczytał: 58 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:01, 25 Kwi 2016    Temat postu:

Jarek myślałam , że jesteś personalistą. I znasz Bubera.
Tak bardzo potrzebuje życzliwości jako ateista i zrozumienia. Tego dla nas nie ma.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
hikari33




Dołączył: 23 Lut 2012
Posty: 223
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska

PostWysłany: Pon 13:05, 25 Kwi 2016    Temat postu:

Semele:

Hikari wymaga ode mnie abym była idealna i zapomniała co o mnie mówią katolicy iż jestem pomiotem.

:oops: Czyżbym tak o tobie powiedziała?! Nawet nigdy o nikim tak nie pomyślałam...ciekawe :mrgreen:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
hikari33




Dołączył: 23 Lut 2012
Posty: 223
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska

PostWysłany: Pon 13:08, 25 Kwi 2016    Temat postu:

Semele napisał:

Tak bardzo potrzebuje życzliwości jako ateista i zrozumienia. Tego dla nas nie ma.


Czytam twoje posty i zastanawiam się, kto ciebie tak skrzywdził, że wszystko uogólniasz i "podciągasz" pod jeden, znany ci schemat? :(

Że został pobity twój brat, to rozbój. Pewnie mieszkasz na wsi, bo tam się takie rzeczy mogą zdarzyć, choć nie powinny... Ale wszyscy chrześcijanie nie mogą ponosić za to odpowiedzialności... :( Nie ma odpowiedzialności zbiorowej :shock:

Dziwne, że teraz chodzi do kościoła... Tak się boi? :(


Ostatnio zmieniony przez hikari33 dnia Pon 13:13, 25 Kwi 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13 ... 15, 16, 17  Następny
Strona 12 z 17

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin