Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Bóg ma być odkrywany W CZŁOWIEKU
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5571
Przeczytał: 52 tematy


PostWysłany: Śro 11:29, 21 Lut 2018    Temat postu:

Cytat:
Znowu słowa....
Oczywiście, dopóki medium kontaktu jest grupa dyskusyjna i tekstowa forma komunikacji, dopóty słowa są i muszą być. Ale można zrobić coś dodatkowego, zaprogramować sobie pewną intencję, a potem ze słów, choćby na jakiś czas zrezygnować.

Nie robi to kompletnie rzadnej różnicy, bo tak samo robisz założenie. "Zaprogramować sobie pewną intencję" to ją założyć.

Cytat:
Ty, jako znawca buddyzmu i medytacji, na pewno masz podobne doświadczenia ze swoim umysłem, w których słowa nie przychodzą, albo przynajmniej są na tyle szybko usuwane z obszaru świadomości, że już ich znaczenie jest minimalne. Wtedy tylko trwasz...

"Trwam" jest założeniem. Każdy stan jest założeniem, czy ma słowa, czy nie.

Cytat:
Ten "ekran" na którym się bodźce wyświetlają (oczywiście ekran w przenośni, bo nie wiem co to jest, dlatego za chwilę odrzucamy nawet słowo "ekran") można post factum (wtedy o tym nie myślimy) określić jako "JA".

I stanie się "mną", dopiero jak go określę (kolejne piękne słowo). Czym jest nieokreślone "ja"? Nie ma czegoś takiego.
Ten "ekran", na którym się bodźce wyświetlają... znasz coś poza nim? Skoro nie ma nic poza nim, to jest wszystkim, a skoro jest wszytkim to nie jest czymś.
Dalej. Można powiedzieć, że to coś co robi założenia, nakłada je na doznanie, okręśla, jest mną. Tylko, że to dalej nic nie wnosi, bo jest kolejnym założeniem. Zakładam, że to coś co zakłada jest mną.

Założenia od początku do końca. Całe stosy, pod którymi niczego nie ma, żadnej perełki. Kilka miesięcy temu, gdzieś na tym forum pisałem, że "ja" jest Bogiem, twórcą wszystkiego, funtamentem każdego istnienia, Logos. Teraz mówię, że choć tak jest, jest to efekt założenia. Zakładamy, nosimy, ale i możemy zdjąć. Założenia nie istnieją, nie sa prawdą samą w sobie, a "ważą"! Jak coś na siebie założysz, to jesteś bardziej, czy mniej wolny? Odpowiedź jest oczywista.


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Śro 11:31, 21 Lut 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33543
Przeczytał: 80 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:40, 21 Lut 2018    Temat postu:

Banjankri napisał:
Założenia od początku do końca. Całe stosy, pod którymi niczego nie ma, żadnej perełki. Kilka miesięcy temu, gdzieś na tym forum pisałem, że "ja" jest Bogiem, twórcą wszystkiego, funtamentem każdego istnienia, Logos. Teraz mówię, że choć tak jest, jest to efekt założenia. Zakładamy, nosimy, ale i możemy zdjąć. Założenia nie istnieją, nie sa prawdą samą w sobie, a "ważą"! Jak coś na siebie założysz, to jesteś bardziej, czy mniej wolny? Odpowiedź jest oczywista.

Wcale ta odpowiedź nie jest oczywista!
Mamy dwa pojmowania wolności:
Pozytywna - jestem wolny, bo MOGĘ coś wybrać, przedsięwziąć
Negatywna - jestem wolny BO NIE MUSZĘ niczego, albo nie muszę czegoś konkretnego.

Jest jeszcze wolność nad nimi - czyli wolność wyboru swojej wolności - czy pojmuję ją pozytywnie, czy negatywnie.

Jeśli skupimy się na pozytywnej wizji wolności, to możliwość tworzenia założeń (w tym TAKŻE ICH NIE TWORZENIA!) jest właśnie wolnością. Nie tworzenie żadnych założeń jest tu opcją zerową.
Jeśli skupimy się na negatywnej wizji wolności, to najbardziej wolny byłby...
..niebyt. Niebyt niczego nie musi, bo nie ma tego czegoś, co miałoby być zmuszone. Wszystko co JEST (czyli jest JAKIEŚ!) z tego punktu widzenia można uznać za ograniczone - bo skoro takie "jest", to znaczy, że takie być musi, bo nie może nie być sobą. Więc przynajmniej jedno ograniczenie (osłabienie wolności) dowolny byt (w porównaniu do niebytu) posiada.

Teraz mamy pytanie o tę wolność nadrzędną - o wybranie jednej z owych dwóch wolności (pozytywnej, czy negatywnej) dla siebie. W oparciu o co ta nadrzędna wolność działa?
- Na pewno arbitralnie, a też chyba WPATRUJĄC SIĘ W SWOJE JESTESTWO. Z tym, że przyjmując opcję negatywną, ostatecznie to własne jestestwo odrzuci, jako że dopatrzy się w nim ograniczenia. Wybierając opcję pozytywną, akceptując jestestwo, czyli też owe reguły, które przyjęcie wolności pozytywnej konstytuują, wstępuje na chybotliwą drogę. Bo teraz wybory będą się wciąż pojawiały, wolności (i pozytywnej, i negatywnej, bo będzie więcej można, ale też - z powodu wcześniej poczynionych wyborów - także więcej będzie trzeba) będzie przybywało.
Może jestestwo okazać się za słabe, aby z tymi wolnościami dojść do ładu. Tylko, czy jest wyjście alternatywne?...

Może to tak trochę jest, że aby istnieć, "trzeba mieć jaja", trzeba wziąć na klatę cały ten bagaż wyborów. I mieć nadzieję, że się to jakoś uładzi. Kto wierzy w Boga, ten ma tej nadziei jakby więcej - bo ktoś już dał przykład, że sobie sprawę uładził, a poza tym gotów jest pomagać w owym uładzaniu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5571
Przeczytał: 52 tematy


PostWysłany: Śro 15:01, 21 Lut 2018    Temat postu:

Cytat:
Pozytywna - jestem wolny, bo MOGĘ coś wybrać, przedsięwziąć
Negatywna - jestem wolny BO NIE MUSZĘ niczego, albo nie muszę czegoś konkretnego.

Oba sprowadzają się do tego samego, NIC MNIE NIE OGRANICZA. Taki stan jest nieosiągalny, przynajmniej w tej rzeczywistości. Nie chodzi jednak o wyidealizowaną wolność, a brak samoograniczenia.
Każde założenie jest ograniczeniem. Owszem, czasem ograniczenie daje pozytywne efekty, jak np. skupienie się na czymś, dla lepszego poznania, ale ważna jest WOLNOŚĆ przechodzenia między skupieniem, a rozluźnieniem. Jeżeli pewne założenia, z założenia sa nieusuwalne, tracimy wolność, a jedynym co nas od niej odgradza jest... założenie.
Jak widzisz taka skala wolności znacząco róźni się od twojej, bo zawiera w sobie nie tylko wolność "ja", ale również wolność od "ja".

Cytat:
Może jestestwo okazać się za słabe, aby z tymi wolnościami dojść do ładu. Tylko, czy jest wyjście alternatywne?...

Właśnie o nim piszę. Chociaż droga naszego jestestwa poprzez życie zdaje się być jedyną drogą, nie jest jedyną. To jest urojona droga. Urojone (w sensie założone) "ja" przeprowadzane jest przez urojony świat.

Cytat:
Może to tak trochę jest, że aby istnieć, "trzeba mieć jaja", trzeba wziąć na klatę cały ten bagaż wyborów. I mieć nadzieję, że się to jakoś uładzi. Kto wierzy w Boga, ten ma tej nadziei jakby więcej - bo ktoś już dał przykład, że sobie sprawę uładził, a poza tym gotów jest pomagać w owym uładzaniu.

Trzeba mieć jaja, żeby cisnąć 180 km/h w obszarze zabudowanym. Jeszcze większe, żeby się nie rozwalić. Jaja, nie rozum. Niektórzy myślą, że modlitwa pomoże.


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Śro 15:12, 21 Lut 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:03, 21 Lut 2018    Temat postu:

MD napisał:
Ty, jako znawca buddyzmu i medytacji ...
Sic!

Cytat:
Are drugs and Buddhism compatible? No! That’s the short answer of Tibetan Buddhism. Drugs damage the body, they distract the mind and are a serious hindrance to meditation. I will elaborate why drugs do not work well with Buddhist practice. We are just crazy in general, especially when we are high.
Some hold the belief that drugs trigger higher states of consciousness, but from the Buddhist perspective a mind on drugs is just experiencing chemically induced delusional states, as opposed to the its experience when sober which is also a confused one, but curable. In short: drugs do not really open your eyes, they just make you high. Some Buddhist teachers such as Ole Nydhal define drugs as activators that burn out your favorable karma and leave you completely broke. Karma is what allows the positive and negative experiences to take place. Here is how the process is described. Drugs would force the release of positive karma immediately, allowing the manifestation of rewarding experiences for the user. The problem is that positive credit is blown way too fast, a bit like in a casino. The results can be seen after a while with drug addicts desperately trying to revive the initial bliss using colossal amounts of dope only to get mediocre results, supposedly, they ran out of good karma, all that is left to them is dope and addiction. Everybody knows how drug abuse can ruin the brain and internal organs, that area is well covered by modern medicine. But Tibetan Buddhism has a branch that addresses the subtle body, its tenets are very close to acupuncture and Ayurveda. According to Tibetan masters teaching in this field, drugs do serious damage to the energetic part of the body. The consequences can be terrifying for mental and physical health, and they affect drugs users for the long haul.
The following will make skeptics laugh, the others will take it seriously. According to some teachings that remained hidden until recently, drugs have been originated by non-human beings with the sole intention of hurting them and preventing their spiritual progress. That is it. Yet another article, I am sorry for those looking for more uplifting information, but I felt compelled to put this online as there is a lot of misunderstanding regarding this particular aspect of Buddhism, and I guess anyone should make informed decisions. The points above are a compilation of what I have heard in Tibetan Buddhist circles, I do not know about the other schools and the historical Buddha never taught anything about drugs since they seemed to be nonexistent in ancient India. The teachings referring to drugs were given after the Buddha passed away by more recent accomplished teachers.
For those of you who wonder if I personally think that drugs are bad, I would say that I am still convinced, particularly as quite a few civilization seem to have put psychedelics at the heart of their spiritual practice.
-Czy narkotyki i buddyzm są kompatybilne? Nie! To krótka odpowiedź buddyzmu tybetańskiego. Narkotyki uszkadzają ciało, rozpraszają umysł i są poważną przeszkodą w medytacji. Nie będę sie rozpisywał dlaczego narkotyki nie są kompatybilne z praktyką buddyjską. Jesteśmy po prostu szaleni w ogóle, a zwłaszcza osoby pod wplywem narkotykow.
Niektórzy są przekonani, że narkotyki wyzwalają wyższe stany świadomości, ale z buddyjskiego punktu widzenia umysł pod wplywem narkotykow jest tylko doświadczaniem pod wplywem zwiazkow chemicznych czyli urojeniami w przeciwieństwie do doświadczania na trzeźwo, który jest również omylne ale uleczalne. Krótko mówiąc, narkotyki tak naprawdę nie otwierają oczu, po prostu sprawiają, że jesteś pod ich wplywem. Niektórzy nauczyciele buddyzmu, jak Ole Nydhal, zdefiniowali narkotyki jako aktywatory, które wypalaja korzystne karmy i zostawiają cię całkowicie złamanym. Karma jest tym, co pozwala na pozytywne i negatywne doświadczenia, które mają się odbyć. Narkotyki zmuszają do natychmiastowego uwolnienia pozytywnej karmy, co pozwala na manifestację satysfakcjonujących przeżyć dla użytkownika. Problem polega na tym, że pozytywne doswiadczanie jest zbyt szybkie tak jak w kasynie. Wyniki można zaobserwować po pewnym czasie u narkomanow rozpaczliwie starajacych się ożywić początkowe uczucie blogosci za pomocą kolosalne ilości narkotykow tylko, aby uzyskać mierne wyniki. Kiedy brakuje im dobrej karmy, wszystko co im pozostaje to narkotyk i uzależnienia. Każdy wie, jak nadużywanie narkotyków może zrujnować mózg i narządy wewnętrzne. Ten temat jest dobrze omowiony przez współczesna medycyne. Ale buddyzm tybetański ma dział, który odnosi się do ciała subtelnego, jego założenia są bardzo zbliżone do akupunktury i ajurwedy. Według tybetańskich mistrzów nauczania w tej dziedzinie, narkotyki uszkadzaja meridiany energetyczne ciała. Konsekwencje mogą być przerażające dla zdrowia psychicznego i fizycznego, i wpływają na użytkowników narkotyków na dłuższą metę. Sceptycy moga sie śmiać a inni odbiora to poważnie. Według niektórych przekazow, narkotyki nie zostały zapoczątkowane przez istoty ludzkie z wyłącznym zamiarem zranienia ludzi i zapobieżenia ich duchowym postępom. Przykro mi z powodu tych, którzy szukają uzasadnienia aby naroktyki brac. Czułem się zmuszony do wprowadzenia tego tekstu do Internetu ponieważ istnieje wiele nieporozumień dotyczących tego konkretnego aspektu buddyzmu i myślę, że każdy powinien podejmować świadome decyzje. Powyższe punkty są kompilacją tego, co słyszałem w tybetańskich kręgach buddyjskich, nie znam innych szkoł, a historyczny Budda nigdy nie nauczał niczego o narkotykach, ponieważ nie istnialy w starożytnych Indiach. Przekazy odnoszące się do narkotyków zostały wydane po tym, jak Budda zmarł przez innych nauczycieli. Dla tych z was, którzy zastanawiają się, czy osobiście uważam, że narkotyki są złe, powiem, że jestem przekonany, w kontekscie faktu, że sporo cywilizacji nie wprowadza narkotykow do praktyki duchowej.


MD napisał:
Na pewno masz podobne doświadczenia ze swoim umysłem, w których słowa nie przychodzą, albo przynajmniej są na tyle szybko usuwane z obszaru świadomości, że już ich znaczenie jest minimalne.
To sie w psychologii okresla mianem represji i jest zabojcze na dluzsza mete.

MD napisał:
Wtedy tylko trwasz...
W wyobraznii MD. W medytacji mozesz jedynie "wyciszyc" mysli. W stanie jawy nie jestes w stanie ich powstrzymac. Czlowiek nie posiada takiej mocy.

[quote="MD]Można mieć zamknięte oczy, ...[/quote]Mozna.

MD napisał:
... można wyganiać każdy koncept z umysłu, każde nawiązanie do czegokolwiek wcześniejszego, siedzisz ...
Tylko to juz nie jest medytacja.

MD napisał:
... może nawet nie dociera do Ciebie, czy siedzisz, czy leżysz, jakbyś był w komorze deprywacyjnej) i nic.
To nie jest doswiadczeniem funkcji mozgu intelektualnego. Jesli pojawi sie mysl, calym cialem, cala fizjologia trylionow komorek obnizasz energie elektromagnetyczna tej mysli z pokora.

MD napisał:
To tak sobie trwa przez jakiś czas (nawet można nie wiedzieć jaki, bo chwile są nierozróżnialne, łączą się w jedno. A potem jednak jakieś doznanie w końcu się pojawia, jakiś obraz przychodzi...
Niekoniecznie. Mnisi tybetanscy medytuja w zmiane formy. W praktyce medytacji instruktor "wybudza" proszac o "wracanie" przez delikatne poruszanie palcami rak i nog, nastepnie przez przewrocenie sie na bok, jesli to osoba medytujaca preferuje. Najpierw wracaja elementy funkcji mozgu gadziego jak temperatura ciala (w medytacji na lezaco najlepiej sie przykryc), rownowaga, etc. Nastepnie funkcja mozgu emocjonalnego czyli zwiekszone odczucie szczescia i pogody ducha. Nastepnie wybudza sie funnkcja mozgu intelektualnego (potrzeba pozegnania sie z czlonkami grupy i dotarcia do domu do "prozy" zycia) a funkcja mozgu intuicyjnego aktywuje sie wraz z poprzednimi nadajac naszemu istnieniue wartosc dodana dla ogolu.

MD napisał:
I nie ważne, co z nim zrobimy, czy jak to nazwiemy - TO PRZYCHODZENIE BODŹCÓW się dzieje. Ten "ekran" na którym się bodźce wyświetlają (oczywiście ekran w przenośni, bo nie wiem co to jest, dlatego za chwilę odrzucamy nawet słowo "ekran") można post factum (wtedy o tym nie myślimy) określić jako "JA".
Czlowiek na poziomie praktyki medytacji o ktorym pisze nie rozdziela siebie jak przyslowiowy wlos na czworo. Ma poczucie jednosci ze wszystkimi i wszystkim w sercu. Dlatego nie ma rozterek nawet w przypadku gdy spotka osoby o nizszym poziomie swiadomosci to odczuwa do nich empatie z rownoczesna wiedza w sercu, ze nie warto sie angazowac. Poblogoslawic i isc dalej.

Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Śro 16:06, 21 Lut 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5571
Przeczytał: 52 tematy


PostWysłany: Śro 16:11, 21 Lut 2018    Temat postu:

Dyskurs napisał:
MD napisał:
Ty, jako znawca buddyzmu i medytacji ...
Sic!

Wróżka się znowu unosi... Przestań wklejać te głupoty z NewAgowych blogów!


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Śro 16:44, 21 Lut 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:16, 21 Lut 2018    Temat postu:

Ależ skąd. Jestem autentyczna i rozwiewam mgiełkę BS, że jesteś znawcą medytcji :)

Jesteś praktykującym pozyskiwanie tymczasowych zmian w świadomości ludzkiej przy pomocy wspomagaczy jak thc czyli marihuana z kosztami fizjologicznymi nad którymi się pewnie jeszcze nie zastanawiałeś, bo narazie poszukiwanie smakuje.

http://www.sfinia.fora.pl/filozofia,4/reinkarnacja,10531-50.html#364025

Banjankri napisał:
Ircia napisał:
Jak definiujesz stres?

Zacisk, blokada przepływu informacji/bodźców. Jest jedynym narzędziem, którym tak naprawdę sterujemy. Myśli, emocje i bodźce zmysłowe są dla nas zewnętrzne. My tylko blokujemy ich dopływ, albo je wpuszczamy. Każde doznanie ma odpowiedź w stresie. Wszystko co odbieramy, przyjmujemy przez matrycę zacisków i otworów. Co więcej, "ja" jest tworem ukształtowanym ze stresu, to stres je definiuje. Bez "ja" nie ma stresu, bez stresu nie ma "ja". To jest to zgromadzenie karmy, którym jestem zainteresowany. Nie chce pozbywać się napięcia odpowiedzialnego za utrzymywanie moczu, jedynie za konstrukcję "ja". Praktykowanie rozluźnienia daje bardzo dobre efekty. W dużym wyciszeniu widać subtelny stres towarzyszący każdej myśli i to jak karmiczną/nawykową ma naturę. Łatwo zauważyć wspólną naturę intencji (karmy) i stresu. Jeśli czegoś chcemy, to ustanawiamy pewne emocjonalne napięcie sięgające po to. Mimo, że są to bardzo subtelne zjawiska, w odpowiednich warunkach możemy je obserwować. Trzeba zredukować ilość impulsów, żeby zwiększyć częstotliwość próbkowania świadomości (zwolnić czas). Jeśli się jeszcze doda wspomagacz chemiczny, jak thc, można uzyskać bardzo dogodne warunki do analizy tych zjawisk.


Człowiek zaangażowany w praktykę jogi i medytacji (bez znaczenia jest czy jednej czy wielu form jogi i medytacji) nie wierzy, lecz wie na poziomie synchronizacji 4 funkcji mózgu, że związki chemiczne to lawina dla praktyki unii ciała, umysłu, i ducha czyli własnej godności.


Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Śro 17:22, 21 Lut 2018, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5571
Przeczytał: 52 tematy


PostWysłany: Śro 17:39, 21 Lut 2018    Temat postu:

Głupoty pleciesz, jak w tych twoich źródłach. Nie masz zielonego pojęcia, o temacie o którym się wypowiadasz, bo wiedzę czerpiesz z takiego gówna:[link widoczny dla zalogowanych]
"What started a generic self-help website slowly branched out and I ended up writing about drugs, sleep deprivation, politics, penis enlargement, urban Buddhism, you name it."

Lepiej się już nie wypowiadaj, bo twoje mądrości przypominają te świadków Jehowa.


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Śro 17:41, 21 Lut 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33543
Przeczytał: 80 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:22, 21 Lut 2018    Temat postu:

Banjankri napisał:
Cytat:
Pozytywna - jestem wolny, bo MOGĘ coś wybrać, przedsięwziąć
Negatywna - jestem wolny BO NIE MUSZĘ niczego, albo nie muszę czegoś konkretnego.

Oba sprowadzają się do tego samego, NIC MNIE NIE OGRANICZA. Taki stan jest nieosiągalny, przynajmniej w tej rzeczywistości. Nie chodzi jednak o wyidealizowaną wolność, a brak samoograniczenia.
Każde założenie jest ograniczeniem. Owszem, czasem ograniczenie daje pozytywne efekty, jak np. skupienie się na czymś, dla lepszego poznania, ale ważna jest WOLNOŚĆ przechodzenia między skupieniem, a rozluźnieniem.

Ta wolność jest tak szczycie wszystkich wartości?
Jak będziesz tak zupełnie niezależny w tym przechodzeniu między skupieniem, a rozluźnieniem, to osiągniesz to co najważniejsze w życiu?...

Poza tym dla mnie, to że coś jest ograniczeniem, właściwie nie ma jakiejś emocjonalnej konotacji, nie specjalnie coś mi wartościuje. Gdy chcę z kimś zagrać w szachy - obaj DECYDUJEMY SIĘ NA OGRANICZENIA w ruchu figur. Dzięki temu mamy frajdę grania w szachy. Podobnie jest z każdą inną grą. Gdy oglądam rzeźbę w muzeum, to się nią zachwycam właśnie dlatego, że TAK INTERESUJĄCO OGRANICZYŁA przestrzeń dostępną, zablokowała (zabrała wolność :-> ) możliwość prostej eksploracji obszaru, w którym teraz jest kamień (może drewno), na który składa się owa rzeźba. Gdy całuję się z dziewczyną, to frajdę sprawia mi to OGRANICZENIE PRZESTRZENI dla moich ust, jaką stanowią usta dziewczyny.
Dlaczego piszę takie dziwne oczywistości?...
Aby Ci wskazać, że samo stwierdzenie "coś jest ograniczeniem", bez dodania do tego dodatkowych informacji w rodzaju typ ograniczenia, co z tego dalej wyniknie itd., takie stwierdzenie nie wskazuje mi żadnej postaci wartościowania, sensowności, drogi do spełnienia. Jeśli mi napiszesz "ojej, tu się pojawiło ograniczenie! :fuj: ", ja na to odpowiem: a może właśnie to ograniczenie powinno tam być, bo to właśnie dzięki niemu coś się utworzyło, powstała jakaś wartość, coś cennego?!...


Banjankri napisał:
Jak widzisz taka skala wolności znacząco róźni się od twojej, bo zawiera w sobie nie tylko wolność "ja", ale również wolność od "ja".

Ależ ja wręcz wskazywałem (przeczytaj jeszcze raz mój wcześniejszy post dokładniej, a przekonasz się, ze nie zmyślam) na to, że "ja" może być odczytywane jako forma odebrania wolności:
Michał tamże napisał:
Wszystko co JEST (czyli jest JAKIEŚ!) z tego punktu widzenia można uznać za ograniczone - bo skoro takie "jest", to znaczy, że takie być musi, bo nie może nie być sobą.

Zatem jesteśmy ZGODNI CO DO SAMEGO FAKTU OGRANICZANIA, choć wyraźnie różnimy się co do DALSZEJ OCENY TEGO FAKTU. Ty zdajesz się tu kończyć analizę - jest ograniczenie, jest mniej wolności, czyli... sprawa załatwiona (chyba... jest "źle"..' ?). Moje podejście podejmuje tę sprawę na etapie, gdzie Ty spasowałeś - uważam, że tak jak można mieć wolność od ja, wolność od ograniczeń, czy wolność od przymusu, można mieć nawet wolność od...
uznawania wolności za coś co ma być, w tej, a nie w innej formie.

Jeśli ktoś odnajduje swoją wolność w budowaniu labiryntów z klocków - czyli w tworzeniu ograniczeń (!) dla przejścia obiektu w labiryncie, to chyba nie będziemy mu tego zabraniać, czy w ogóle jakoś trakować jako coś niewłaściwego. Czyż nie tak?...
W każdym razie dla mnie goła uwaga "tu jest ograniczenie, tu została odjęta jakaś forma wolności" NIE ZNACZY (emocjonalnie) NIC - może to dobrze, może to źle, może to obojętne...

Banjankri napisał:
Chociaż droga naszego jestestwa poprzez życie zdaje się być jedyną drogą, nie jest jedyną. To jest urojona droga. Urojone (w sensie założone) "ja" przeprowadzane jest przez urojony świat.

Urojony świat...
Ściśle patrząc na sprawę, mamy tylko absolutnie bezpośrednie doznania i... urojenia, czyli jakąś formą arbitralnego łączenia owych doznań z tym co zgromadzone w pamięci, odruchach, filtrach poznawczych.
Nie mamy nic ABSOLUTNEGO. Myślę, że co byś tu nie zaproponował dalej, to też nie obronisz tego przed dociekliwym zarzutem w stylu: eeee, to też wydaje się być urojone.
Poza tym, czy urojone oznacza gorsze? (bo zdajesz się tym użyciem słowa "urojony" wartościować). A może wcale nie gorsze?...
Oglądasz filmy fabularne, czytasz książki o zmyślonych historiach?..
- ja czytam i oglądam, mając z tego frajdę. I mam tę frajdę z powodu, że TO ZOSTAŁO TAK INTERESUJĄCO UROJONE.

Banjankri napisał:
Trzeba mieć jaja, żeby cisnąć 180 km/h w obszarze zabudowanym. Jeszcze większe, żeby się nie rozwalić. Jaja, nie rozum. Niektórzy myślą, że modlitwa pomoże.

Może im pomaga?... :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5571
Przeczytał: 52 tematy


PostWysłany: Śro 18:32, 21 Lut 2018    Temat postu:

Skala niezrozumienia przerasta moją cheć do odpowiadania. Jak nie zapomnę, to wrócimy do tematu przy piwie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33543
Przeczytał: 80 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:46, 21 Lut 2018    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Ależ skąd. Jestem autentyczna i rozwiewam mgiełkę BS, że jesteś znawcą medytcji :)

Znasz Banjankri?... Osobiście?...
Wypiłaś z nim jakieś piwo?... Wszystko o nim wiesz?...

Zobaczyłaś moje sformułowanie o nim. Nie spodobało Ci się. Po prostu to było "nie tak". Zareagowałaś negacją. Tak po prostu - praktycznie WYŁĄCZNIE na tej zasadzie, że się Ci jakoś to nie spodobało.
Zasadność stwierdzenia...
A może Banjankri to buddyjski mistrz, który ma setkę uczniów?... Pewna jesteś, że nie?... Więc co tak na pewno o nim wiesz?...
Prawda jest taka, że właściwie prawie nic o nim NIE WIESZ, tylko spodobało Ci się "rozwiewać mgiełkę". Miałaś taki impuls, taką potrzebę, aby tę mgiełkę rozwiewać i praktycznie zero czegokolwiek co by ten pomysł czyniło zasadnym.
Wcześniej do mnie pisałaś też w takim arbitralnym, oceniającym tonie - to jest takie, tamto owakie, a na koniec posoliłaś tym co zawsze - przyprawą pieknoducha, czyli opowieściami o empatii, o jedności, wyższych i niższych poziomach świadomości. Wcześniej coś tam powklejałaś z "uduchowionych źródeł".
Odbieram te Twoje teksty, jakby Cię rozpierała ta "nieznośna lekkość bytu". Masz swoje niewzruszone przekonanie o wielkiej kompetencji, o nieomylności własnej intuicji, o byciu na wyższych poziomach świadomości, o zasadności tych wszystkich uwag (choć z mojej perspektywy najczęściej nie podejmujesz w nich treści, jakie przedpisca zamieścił, tylko piszesz, że coś "jest" albo "nie jest", choć o nie o to w rozmowie chodziło). Niby piszesz o pokorze, ale w odniesieniu do Ciebie to jest słowo (fajnie brzmi, z duchowością się łączy), ale już nie wygląda, jakbyś się w ogóle przejmowała jego ZNACZENIEM.
Pytania o to, czy w ogóle cokolwiek potwierdza Twoje tezy, na wszelki wypadek... sobie po prostu nie stawiasz. Jesteś, jaka jesteś, piszesz co piszesz - do zaakceptowania, a nie do wątpienia.
Mentalność pięknoducha, dobarwiona przekonaniem o swojej nieomylnej intuicji.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 18:58, 21 Lut 2018, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:04, 21 Lut 2018    Temat postu:

To człowieka poznaje się przez picie z nim piwa? Wow, piwa i w ogóle żadnego alkoholu nie spożywam. Pisałam ci poprzednio i podkreślę jeszcze raz, nie osądzaj mojej intencji własnymi lękami.

Mateusza 7,1 napisał:
Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni.


Jak chcesz pisać publiczny pamiętnik w aspekcie własnych nerwic lękowych to w dobie wolności słowa nikt ci nie może zabronić.

MD napisał:
A może Banjankri to buddyjski mistrz, który ma setkę uczniów?
Pomijając infantylność tego zdania, najprawdopodobniej w Polsce oferują pierwszą sesję jogi i medytacji nieodpłatnie, więc polecam udać się i zweryfikować samemu jak zachowuje się i jakie wartości na bazie charakteru moralnego człowieka przekazuje instruktor jogi i medytacji nie wypowiadając wielu słów. Polecam osoby dedykowane praktyce przez dekady i w dalszym ciągu udające się do studia innych instruktorów starszych i bardziej doświadczonych, bo pokora czyli "ostatni będą pierwszymi" to cnota przydatna w praktyce unii ciała, umysłu, i ducha. Wówczas zaprezentowany tutaj werbalnie przez ciebie atak złości nie będzie adekwatną pokusą, bo twoja energia życiowa, która ewidentnie nie jest wartością statyczną, będzie na wyższym poziomie energii elektromagnetycznej niż pokusa i nie będziesz się z poziomu intelektu ale bez wartościowania funkcji mózgu intuicyjnego stawał atraktorem dla uczucia złości czego ci serdecznie życzę.

Rozwój duchowy nie polega na "bombardowaniu" funkcji mózgu intelektualnego myślami, które ja jest prawdziwe, bo każda konstrukcja mentalna/psychiczna jest ego/ja fałszywym. Rozwój duchowy polega na "spaniu bez spania" czyli życiu w sposob w którym wszystkie systemy nerwowe, a mamy ich multum, są zrównoważone z równoczesną uwaga. I ten stan uzyskasz medytując kiedy twoje ciało wchodzi w stan stazy i akceptujesz fakt, że nie jesteś w stanie uniknąć myśli ale jesteś w stanie nie kierować na nie uwagi a tym samym energii mozgu.


Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Śro 20:16, 21 Lut 2018, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33543
Przeczytał: 80 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:21, 21 Lut 2018    Temat postu:

Dyskurs napisał:
To człowieka poznaje się przez picie z nim piwa? Wow, piwa i w ogóle żadnego alkoholu nie spożywam. Pisałam ci poprzednio i podkreślę jeszcze raz, nie osądzaj mojej intencji własnymi lękami.

Mateusza 7,1 napisał:
Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni.


Jak chcesz pisać publiczny pamiętnik w aspekcie własnych nerwic lękowych to w dobie wolności słowa nikt ci nie może zabronić.

MD napisał:
A może Banjankri to buddyjski mistrz, który ma setkę uczniów?
Pomijając infantylność tego zdania, najprawdopodobniej w Polsce oferują pierwszą sesję jogi i medytacji nieodpłatnie, więc polecam udać się i zweryfikować samemu jak zachowuje się i jakie wartości na bazie charakteru moralnego człowieka przekazuje instruktor jogi i medytacji nie wypowiadając wielu słów. Polecam osoby dedykowane praktyce przez dekady i w dalszym ciągu udające się do studia innych instruktorów starszych i bardziej doświadczonych, bo pokora czyli "ostatni będą pierwszymi" to cnota przydatna w praktyce unii ciała, umysłu, i ducha. Wówczas zaprezentowany tutaj werbalnie przez ciebie atak złości nie będzie adekwatną pokusą, bo twoja energia życiowa, która ewidentnie nie jest wartością statyczną, będzie na wyższym poziomie energii elektromagnetycznej pokusy i nie będziesz się z poziomu intelektu ale bez wartościowania stawał atraktorem dla uczucia złości czego ci serdecznie życzę.

Wracając zaś do sprawy...
To, że o Banjankrim nic nie wiesz - nie odniosłaś się. Bo oczywiście nic nie wiesz.
To, że się wypowiadasz na jego temat, MIMO ŻE NIE WIESZ - nie odniosłaś się. A tak było.

Oczywiście możesz dalej tu zamieścić kolejną porcję deklaracji o swoich dobrych intencjach. Papier wszystko zniesie, klawiatura też.
Prawdą jest, że te Twoje sławetne dobre intencje nie przeszkadzają Ci krytykować kogoś BEZZASADNIE.
To oczywiście w Twoim umyśle dalej będą "dobre intencje" (nazwy Ci przecież nikt nie zabroni). Możesz się jeszcze raz obruszyć na mnie, że ośmielam się ocenić owe intencje. Choć ja ich właściwie nawet nie oceniam. Ja tylko PRZYPOMINAM JAK JEST:
- Okoliczności NIE ZNASZ
- Mimo tego, że okoliczności nie znasz, WYPOWIADASZ SIĘ ARBITRALNIE I KRYTYCZNIE.
Czy są to dobre, czy złe (intencje)?
- Niech oceni SAMODZIELNIE każdy, kto rzecz przeczytał. Więc nie postawię tu żadnej "kropki nad i", NIE NAZWĘ tych Twoich intencji. Pozostańmy przy gołych faktach i tym co sama deklarujesz: masz dobre intencje, polegające na tym, że krytykujesz ludzi bezzasadnie.

Tak z czystej ciekawości spytam: czy podobna postawa względem Ciebie - polegająca na krytykowaniu Ciebie bez wcześniejszej najmniejszej próby sprawdzenia, czy owa krytyka ma jakąkolwiek szansę na bycia zasadną, znalazłaby Twoje zrozumienie?


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 20:36, 21 Lut 2018, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:40, 21 Lut 2018    Temat postu:

Banjankri napisał:
Głupoty pleciesz, jak w tych twoich źródłach. Nie masz zielonego pojęcia, o temacie o którym się wypowiadasz, bo wiedzę czerpiesz z takiego gówna:[link widoczny dla zalogowanych]
"What started a generic self-help website slowly branched out and I ended up writing about drugs, sleep deprivation, politics, penis enlargement, urban Buddhism, you name it."

Lepiej się już nie wypowiadaj, bo twoje mądrości przypominają te świadków Jehowa.
Blah, blah, blah, ... Czy teraz zapalisz maruhuane żeby się uspokoić? Parę wolniejszych oddechów moduluje chemiczne konsekwnecje ataku złości u osób których fizjologia komórkowa nie poznała jeszcze związków chemicznych spoza swojego środowiska, a ty do takich osób nie należysz.

Nie interesuje mnie patologia jak zgłębianie "dobroczynnego" działania używek zwanych u nas środkami rekreacyjnymi, bo to z buddyzmam ma sie nijak. Nie jestem buddystką ale znam buddyzm podobnie jak inne tradycje.

The Opposites, verses 5 & 6 napisał:
Kłótnie mogą tylko powodować więcej konfliktów. Tylko otwarte serce może położyć kres kłótni. Jest to powszechne prawo. Pamiętaj, punkt centralny podczas niezgody i kłótnia szybko się skończy. - Strife can only cause more strife. Only an open heart can put an end to strife. This is a Universal Law. Remember the center point during a disagreement and strife will quickly end.
Do mądrości buddyjskiej dodam jeszcze, że najtrudniej ugasić ogien konfliktu w sobie,, który jak przekazuje nam Issler (2012) polega na "life drifting off course/życie dryfuję z kursu", bo kompas moralny wysiadł. Tego kompasu moralnego życzę ci odnaleźć jk najszybciej i iść na odwyk, który podobnie jak Program AA kalibruje na poziomie > 500 Log, znaleźć sponsora i prosić o pomoc w razie przypadku gdy ręką sięga po marihuanę.

Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Śro 20:53, 21 Lut 2018, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8844
Przeczytał: 34 tematy


PostWysłany: Śro 20:45, 21 Lut 2018    Temat postu:

Michał kłamczuszek na zakończenie napisał:
Pozostańmy przy gołych faktach i tym co sama deklarujesz: masz dobre intencje, polegające na tym, że krytykujesz ludzi bezzasadnie.


:fuj: Michale
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:58, 21 Lut 2018    Temat postu:

Lucek, na Michała nie ma rady. Tonie w meandrach umysłu koncepcyjnego. Ja podobnie jak Matka Natura idę na skróty i oszczędzam energię. Jako zodiakalny Strzelec "nie bije się z krzakiem" tylko prosto z mostu piszę o co przyslowiowo biega. Nie ukrywam, moja inspiacja aby nie rozrzucać energii życiowej na wichry losu, bo mamy jej tylko adekwatny zapas na tu i teraz - bo potem nie jest gwarantowane - jest "uwierającej" Matki Natury :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5571
Przeczytał: 52 tematy


PostWysłany: Śro 21:01, 21 Lut 2018    Temat postu:

Umilknij już matko naturo od logarytmów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:09, 21 Lut 2018    Temat postu:

Banjankri napisał:
Umilknij już matko naturo od logarytmów.
A ty się nie zaćpaj, "głupolu", bo kto by tu "ględził" dostatnio :wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:36, 21 Lut 2018    Temat postu:

MD napisał:
Ta wolność jest tak szczycie wszystkich wartości?
Uczucie pragnienia "szczytem wartości", niesamowite.

MD napisał:
Jak będziesz tak zupełnie niezależny w tym przechodzeniu między skupieniem, a rozluźnieniem, to osiągniesz to co najważniejsze w życiu?...
A potem co? Uczucie pragnienia najnajważniejszego?

MD napisał:
Poza tym dla mnie, to że coś jest ograniczeniem, właściwie nie ma jakiejś emocjonalnej konotacji, nie specjalnie coś mi wartościuje.
Hej, może podaj gdzie masz ten "przycisk" do wyłączania emocji, którymi ewidentnie jesteśmy. Może pomożesz wielu nie poprawiać rzeczywistości percepcyjnej narkotykami i uzależnieniami? :)

MD napisał:
Gdy oglądam rzeźbę w muzeum, to się nią zachwycam właśnie dlatego, że TAK INTERESUJĄCO OGRANICZYŁA przestrzeń dostępną, zablokowała (zabrała wolność :-> ) możliwość prostej eksploracji obszaru, w którym teraz jest kamień (może drewno), na który składa się owa rzeźba.
Zachwycanie warunkowe i koncepcyjne zarazem :) Wprawdzie ze spontanicznym poddaniem się odczuwaniu piękna zwanym u nas wdzięcznie the aha moment nie ma nic wspólnego, ale co tam - intelekt rules :)

MD napisał:
Gdy całuję się z dziewczyną, to frajdę sprawia mi to OGRANICZENIE PRZESTRZENI dla moich ust, jaką stanowią usta dziewczyny.
Chętne do całowania warunkowego wystąp :) Ja nie :) U mnie albo mężczyzna całuję całym sobą albo nie całuje :)

MD napisał:
Aby Ci wskazać, że samo stwierdzenie "coś jest ograniczeniem", bez dodania do tego dodatkowych informacji w rodzaju typ ograniczenia, co z tego dalej wyniknie itd.,
To takie ograniczenie splatane w zawiłości koncepcyjnej?

MD napisał:
... takie stwierdzenie nie wskazuje mi żadnej postaci wartościowania, ...
Raczej kontemplowania :) Matka Natura nie bez pokory umieściła wartościowanie w funkcji mózgu intuicyjnego zwanej mózgiem najwyższym

MD napisał:
... sensowności, drogi do spełnienia. Jeśli mi napiszesz "ojej, tu się pojawiło ograniczenie! :fuj: ", ja na to odpowiem: a może właśnie to ograniczenie powinno tam być, bo to właśnie dzięki niemu coś się utworzyło, powstała jakaś wartość, coś cennego?!...
Jaka wartość powstaje z ograniczeń czyli postaw behawioralnych? Czy wartość nie stoi ponad postawami behawioralnymi aby je informować przez system wartości czyli charakter moralny?

MD napisał:
Ależ ja wręcz wskazywałem (przeczytaj jeszcze raz mój wcześniejszy post dokładniej, a przekonasz się, ze nie zmyślam) na to, że "ja" może być odczytywane jako forma odebrania wolności:
Tak, ale u osób z osobowością fragmentaryczną. Te zwykle poprawiają rzeczywistość percepcyjną przy pomocy środków rekreacyjnych. W osobowości holistycznej wszystko jest jednością i chwile zwątpienia (pogrubiony tekst z twojej wypowiedzi) człowiek jest w stanie sobie wybaczyć "na pniu".

MD napisał:
W każdym razie dla mnie goła uwaga "tu jest ograniczenie, tu została odjęta jakaś forma wolności" NIE ZNACZY (emocjonalnie) NIC - może to dobrze, może to źle, może to obojętne...
W psychologii to uczucie apatii - destruktywnej natury.

MD napisał:
- ja czytam i oglądam, mając z tego frajdę. I mam tę frajdę z powodu, że TO ZOSTAŁO TAK INTERESUJĄCO UROJONE.
Zakładając, że nie zapoznajesz się z BS, w dalszym ciągu ten obraz ruchomy przekazuje uniwersalny system wartości jak ten poniżej :)

Wartości odwagi, zaufania, oddania :)
https://youtu.be/PlSmlkDbE1s


Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Śro 22:26, 21 Lut 2018, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
hikari33




Dołączył: 23 Lut 2012
Posty: 223
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska

PostWysłany: Śro 22:21, 21 Lut 2018    Temat postu:

Dyskurs, jesteś wyjątkowo cyniczna. Ale zło które siejesz, wròci do ciebie. Zginiesz od swego jadu :mrgreen:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8844
Przeczytał: 34 tematy


PostWysłany: Śro 22:45, 21 Lut 2018    Temat postu:

Michał kłamczuszek na zakończenie napisał:
Pozostańmy przy gołych faktach i tym co sama deklarujesz: masz dobre intencje, polegające na tym, że krytykujesz ludzi bezzasadnie.

Hikarii zobacz co napisał Michał - jedno zdanie, a ile kłamstw ...
Dyskurs jest szczera i dobrze, Michał udając pokrzywdzone samo dobro :( niewiniątko jest jadowity :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:57, 21 Lut 2018    Temat postu:

hikari33 napisał:
Dyskurs, jesteś wyjątkowo cyniczna. Ale zło które siejesz, wròci do ciebie. Zginiesz od swego jadu :mrgreen:


W holistycznej osobowości mieści się wszystko, więc wybaczać ci nie mam czego, bo nie wiesz co czynisz a mnie się nic nie stało. Nie rozumiesz sprzężenia zwrotnego Natury czyli "jak hikari33 Bogu/najwyższemu instynktowi samopoznania tak Bóg/najwyższy instynkt samopoznania hikari33". Jesteś lustrem swojej podświadomości i po raz kolejny robisz publiczną wystawę tym destruktywnym dla ciebie "koncertem zyczen", które nijak się nie spełnią. U nas wdzięcznie mawiamy, że ktoś bierze truciznę i spodziewa się, że ktoś inny skona. Z uwaga, że takich "ktosiow" u nas nie znajdziesz wielu, bo kultura narodowa nie jest na nich receptywna. Na twoim miejscu wolałabym "zmiłować się nad sobą" ale masz wolna wolę i żyjesz w demokracji z dostępem do Internetu :)

Naści wieszczko niedobrej nowiny, hikari33 - spokoju wewnętrznego ci życzę :)
http://www.sfinia.fora.pl/blog-dyskurs,67/poezja-filozoficzna-philosophical-poetry,10613.html#364915
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
hikari33




Dołączył: 23 Lut 2012
Posty: 223
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska

PostWysłany: Śro 23:31, 21 Lut 2018    Temat postu:

Współczuję lucku. Ona nie jest szczera ani empatyczna. Kopiuje i wkleja teksty New Age. Z pozycji autorytetu o wdzystkim się wypowiada... brak słów... a gdy nie mówisz jak guru każe, jedteś"niepoprawny politycznie" Poczytaj jej wypociny ze zrozumieniem...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:41, 21 Lut 2018    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
To człowieka poznaje się przez picie z nim piwa? Wow, piwa i w ogóle żadnego alkoholu nie spożywam. Pisałam ci poprzednio i podkreślę jeszcze raz, nie osądzaj mojej intencji własnymi lękami.

Mateusza 7,1 napisał:
Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni.


Jak chcesz pisać publiczny pamiętnik w aspekcie własnych nerwic lękowych to w dobie wolności słowa nikt ci nie może zabronić.

MD napisał:
A może Banjankri to buddyjski mistrz, który ma setkę uczniów?
Pomijając infantylność tego zdania, najprawdopodobniej w Polsce oferują pierwszą sesję jogi i medytacji nieodpłatnie, więc polecam udać się i zweryfikować samemu jak zachowuje się i jakie wartości na bazie charakteru moralnego człowieka przekazuje instruktor jogi i medytacji nie wypowiadając wielu słów. Polecam osoby dedykowane praktyce przez dekady i w dalszym ciągu udające się do studia innych instruktorów starszych i bardziej doświadczonych, bo pokora czyli "ostatni będą pierwszymi" to cnota przydatna w praktyce unii ciała, umysłu, i ducha. Wówczas zaprezentowany tutaj werbalnie przez ciebie atak złości nie będzie adekwatną pokusą, bo twoja energia życiowa, która ewidentnie nie jest wartością statyczną, będzie na wyższym poziomie energii elektromagnetycznej pokusy i nie będziesz się z poziomu intelektu ale bez wartościowania stawał atraktorem dla uczucia złości czego ci serdecznie życzę.

Wracając zaś do sprawy...
To, że o Banjankrim nic nie wiesz - nie odniosłaś się. Bo oczywiście nic nie wiesz.
To, że się wypowiadasz na jego temat, MIMO ŻE NIE WIESZ - nie odniosłaś się. A tak było.

Oczywiście możesz dalej tu zamieścić kolejną porcję deklaracji o swoich dobrych intencjach. Papier wszystko zniesie, klawiatura też.
Prawdą jest, że te Twoje sławetne dobre intencje nie przeszkadzają Ci krytykować kogoś BEZZASADNIE.
To oczywiście w Twoim umyśle dalej będą "dobre intencje" (nazwy Ci przecież nikt nie zabroni). Możesz się jeszcze raz obruszyć na mnie, że ośmielam się ocenić owe intencje. Choć ja ich właściwie nawet nie oceniam. Ja tylko PRZYPOMINAM JAK JEST:
- Okoliczności NIE ZNASZ
- Mimo tego, że okoliczności nie znasz, WYPOWIADASZ SIĘ ARBITRALNIE I KRYTYCZNIE.
Czy są to dobre, czy złe (intencje)?
- Niech oceni SAMODZIELNIE każdy, kto rzecz przeczytał. Więc nie postawię tu żadnej "kropki nad i", NIE NAZWĘ tych Twoich intencji. Pozostańmy przy gołych faktach i tym co sama deklarujesz: masz dobre intencje, polegające na tym, że krytykujesz ludzi bezzasadnie.

Tak z czystej ciekawości spytam: czy podobna postawa względem Ciebie - polegająca na krytykowaniu Ciebie bez wcześniejszej najmniejszej próby sprawdzenia, czy owa krytyka ma jakąkolwiek szansę na bycia zasadną, znalazłaby Twoje zrozumienie?
No popatrz jak Matusia Natura "piernikiem" wyświetliła ci odpowiedz na twoje pytania skierowane do mnie :)

Ja zaś w kontekście Banjankri nie bałam się publicznie stwierdzić, że używanie środków rekreacyjnych jak marihuana (to używanie deklarował w zapisie do Irci, który zacytowałam i podałam do niego link) prowadzi do wyniszczenia, co jest wiedzą ogólna ale zbyt wielu ludzi jeeszcze sobie tej wiedzy ogólnej nie przyswoiło aby stronić od używek. Nigdy nie będę udawać, że wprowadzanie środków rekreacyjnych do organizmu ludzkiego nie jest problemem takiego człowieka i jej/jego środowiska i nie bede apatyczna w temacie ale napisze z pasja zyciowa i nie boję się "gromów" Banjankri skierowanych we mnie. Miłość moralna nie mierzy uczucia tylko przytula drugiego człowieka jednym ramieniem a drugim stawia mu poprzeczkę i nawet popchnie tyłek, żeby przeskoczył. Banjankri wie odczuciowo, że taka a nie inna jest moja intencja i dlatego używa mechanizmu obronnego z dzieciństwa jak "wróżka i New Age. Wie, również, że pisząc aby przestał, życzę mu aby żył godnie a to może osiągnąć tylko bez używek.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8844
Przeczytał: 34 tematy


PostWysłany: Śro 23:43, 21 Lut 2018    Temat postu:

e tam,jak widać po polsku też potrafi nawet prawie jak ja ... :wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
hikari33




Dołączył: 23 Lut 2012
Posty: 223
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska

PostWysłany: Śro 23:47, 21 Lut 2018    Temat postu:

Szkofa, że stałeś dię klakierem pani guru-dyskurs, sxkoda...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 2 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin