|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 21:03, 20 Kwi 2019 Temat postu: Bóg, a kwestia osobistego poczucia szczęścia |
|
|
Takiego tematu chyba nie było, a może być ciekawy. Trochę upraszczając sytuację napiszę, że wśród osób wierzących powtarza się, że człowiek może być naprawdę szczęśliwy tylko jeśli uwierzy w Boga. Więc właśnie chciałem was się zapytać, co sądzicie, czy człowiek wierzący w Boga staje się szczęśliwszy? Czy jedną drogą do prawdziwego szczęścia jest skupienie się na Bogu? Czy jeśli będziemy chcieli zbudować swoje szczęście nie na fundamencie Boga, ale na jakimś innym fundamencie to tak naprawdę nie osiągniemy prawdziwego szczęścia i satysfakcji? Przeczyć powyższym wnioskom może życie ludzi, którzy mówią, że ich życie nie jest skoncentrowane na Bogu, są niewierzącymi itp., a są w pełni szczęśliwi i usatysfakcjonowani ze swojego życia i to lepiej niż nie jeden wierzący w Boga. Niektórzy nawet dodają, że są tak naprawdę szczęśliwi ODKĄD porzucili wiarę w Boga. Wiara w wyższy byt jest im do szczęścia i satysfakcjonującego życia całkiem zbędna. W świetle powyższych rozważań, ile sensu ma w sobie zdanie św. Augustyna Niespokojne jest serce nasze dopóki w Tobie nie spocznie!. Z drugiej strony wydaje się, że jeśli Bóg jest Stwórcą i Panem to z definicji nic nie będzie wstanie przynieść mi zaspokojenia, znaczenia, bezpieczeństwa. A jednak teoria ta wydaje się być w niezgodzie z faktami, gdzie są ludzie, którzy Boga odrzucają jako fundament, na którym mogą budować swoje życie, wartości, a są szczęśliwi i usatysfakcjonowani. Kto żyje w iluzji? Jak poprawnie poukładać sobie te sprawy? Ciekaw jestem zwłaszcza rozważań teistów z forum, bo są zdeklarowanymi relatywistami, co może dać ciekawy punkt widzenia. A sprawa wyda się złożona, bo w grę wchodzą takie zagadnienia jak „myślenie modelami, założeniami”, rozumienie szczęścia (czy z punktu widzenia chrześcijan jest jakaś obiektywny stan szczęścia, do którego powinniśmy się zbliżać, odkrywać?). A może nie powinno nas dziwić, że wiele osób odrzucających Boga jest szczęśliwych i usatysfakcjonowanych, bo szyją sobie szczęście na miarę tego świata, które to szczęście podyktowane jest naszymi biologicznymi i kulturowymi uwarunkowaniami (wystarczy zdobyć partnera/partnerkę, dom, potomstwo, dobra praca i jest ok.) ???
Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Sob 21:09, 20 Kwi 2019, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 21:13, 20 Kwi 2019 Temat postu: |
|
|
To prawda, tylko Bóg daje szczęście. Ja nie jestem szczęśliwy bo brakuje mi wiary. Kiedyś byłem szczęśliwy gdy wiara wydawała się taka prosta...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 22:07, 20 Kwi 2019 Temat postu: |
|
|
Andy72 napisał: | To prawda, tylko Bóg daje szczęście. Ja nie jestem szczęśliwy bo brakuje mi wiary. Kiedyś byłem szczęśliwy gdy wiara wydawała się taka prosta... |
Ja od jakiegoś czasu traktuję naiwność wiary za bodaj czy nie główny problem. Wiara nie może być prosta. Prosta wiara byłaby brakiem zaangażowania, "odfajkowaniem" sprawy na zasadzie "mam jasny algorytm, robię co każą, nic poza tym mnie nie obchodzi". Gdyby Bóg chciał mieć takich bezmyślnych, potulnych i posłusznych wyznawców, to nie różniłby sie od ziemskich władców, którzy tez najbardziej cenią sobie bezmyślność i posłuszeństwo poddanych.
Tak więc Bóg ma wymagania, które znacząco różnią się od wymagań na sposób ziemski - Bóg chce mieć WYZNAWCÓW ŚWIADOMYCH. Niestety, świadomość rodzi się w bólach, wątpliwościach, w ogniu pytań.
Ostatecznie szczęście jest na końcu tej drogi doskonalenia (ale i cierpienia, trudu, rozterek). Czasem przydałoby się go więcej po drodze...
Dlaczego nie ma go więcej na etapie wyborów życiowych?
- Aby te wybory były niezakłócone!
Aby one były OD NAS, od tego co z naszego oglądu i uczciwości, a nie z "handlu" w stylu: chcę być szczęśliwym i dlatego wybiorę ścieżkę bliską Bogu. Taki handlowy wybór można podważyć.
W Starym Testamencie jest niezwykle ważna dla rozumienia religii Księga Hioba. Tam pojawia się motyw diabła, który podważa wybory, czyny bogobojnego Hioba, argumentując to, że Hiob jest właśnie taki, bo Bóg mu sprzyja, zaś zacząłby złorzeczyć Bogu, gdyby szczęście mu zabrać. Jak sprawa się kończy - chyba wszyscy tu wiedzą.
Ten motyw - szczęścia jako aspektu handlowego ludzkich wyborów - jest bardzo ważny dla zrozumienia szczęścia w ogóle. Szczęście (to ostateczne, prawdziwe) ODCZUWAMY SOBĄ - nie uczymy się go w szkole, nie poznajemy z Wikipedii, nie kupujemy w sklepie za pieniądze. Możemy sobie za pieniądze i wiedzę zdobyć jedynie namiastki szczęścia - komfort, wygodę, uznanie, ale są one mocno niestabilne. To życiowe szczęście łatwo się od człowieka odwraca.
Aby człowiek nauczył sie odczuwać szczęście w sposób trwały, pewny, musi osiągnąć pewien minimalny poziom wewnętrznej mocy i zrozumienia. Musi się niejako dowiedzieć KIM JEST, aby potem móc - niesprzecznie z sobą - odczuwać to, co jest JEGO udziałem.
Można tu dodać - dla kontrastu - inny biblijny obraz: Adama w raju. Wszystko co potrzebne miał, nic mu nie doskwierało, a przecież szczęśliwy nie był (przynajmniej po skosztowaniu owocu z drzewa poznania dobra i zła). Jego odczuwanie zagubiło się, nie zaakceptował swojego ciała, opanował go lęk. Ja bym powiedział, że Adam nagle poczuł się zagubiony, nie wiedział kim jest, nie miał już duchowego "kośćca", którym interpretuje się świat w poczuciu sensu i zrozumienia.
Przez to życie musimy się czegoś dorobić, coś zdobyć. To coś jest subtelne - dotyczy tak czystego rozumu, jak i uczuć, woli, samoświadomości. Dopiero mając tę samoświadomość na pewnym minimalnym poziomie, szczęście człowieka może być trwałe, czyli nie będzie - jak u Adama - powiązane z lękiem i nieakceptacją, ale ściśle zespoli sie z ufnością i głębokim wewnętrznym przekonaniem o sensowności swojego istnienia. Dopiero to szczęście - już ostatecznie osadzone w Bogu - jest tym wartym zdobywania celem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 22:14, 20 Kwi 2019 Temat postu: |
|
|
Cytat: | To prawda, tylko Bóg daje szczęście. Ja nie jestem szczęśliwy bo brakuje mi wiary. Kiedyś byłem szczęśliwy gdy wiara wydawała się taka prosta... |
Chyba cię rozumiem. Jeśli myślę o tym, co ty myślisz to na pewno cię rozumiem. Ja czasem żałuję, że zacząłem wchodzić w kwestie wiary, filozofii, zasadności religii itp. Mogłem trzymać się z dala od takich tematów wierząc, że wiara chrześcijańska to właściwie absolutna pewność, a ci nie wierzący to jakiś margines wyrastający z pewnych psychologicznych powodów. Ale tak bardzo mnie ciekawiło dlaczego coś co dla mnie było niemal że absolutną pewnością (prawdziwość religii chrześcijańskiej) dla jakiś ludzi jest to stek bzdur, legend.. No i zacząłem się dopytywać, wchodzić w dyskusję ze znajomymi, czytać książki i egzotyczne fora. Dziś już nie ma takiej niewinnej pewności. Właśnie przed wejściem do króliczej nory wiara była jak to mówisz prosta. Dziś mam tylko mnóstwo pytań, jeszcze więcej wątpliwości. Jest we mnie ta ogromna niepewność, że mam wrażenie, że to dusi moją wiarę. I po, co to mi było? Nic pewniejszy nie jestem, jestem świadom tylko istnienia tysiąca teorii na te same zagadnienia, każdy ma swoje interpretacje, domysły i wnioski. Mam wrażenie, że nie ma solidnego fundamentu, na którym można byłoby się oprzeć, bo wszędzie są jakieś nie pewności, zbyt dużo domysłów, zbyt dużo alternatyw..
Błogosławieni, którzy o tych problemach nie słyszeli albowiem ich serca są spokojne.
Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Sob 22:19, 20 Kwi 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 22:28, 20 Kwi 2019 Temat postu: |
|
|
U mnie jest takie rozminięcie: z jednej strony kiedyś łatwiej mi było utrzymywać standardy moralne a teraz pokusy zwyciężają. A z drugiej Bóg staje się nie taki jakbym chciał. Na przykład bardzo jestem za Miłością, ale jestem za miłością uczuciową a Bóg według tego co piszą woli rodzaj Agape, i nie jest to problem w tym, że to dla mnie niedościgły ideał, ale w tym że mi się ta Agape niespecjalnie podoba.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 22:45, 20 Kwi 2019 Temat postu: |
|
|
Andy72 napisał: | U mnie jest takie rozminięcie: z jednej strony kiedyś łatwiej mi było utrzymywać standardy moralne a teraz pokusy zwyciężają. A z drugiej Bóg staje się nie taki jakbym chciał. Na przykład bardzo jestem za Miłością, ale jestem za miłością uczuciową a Bóg według tego co piszą woli rodzaj Agape, i nie jest to problem w tym, że to dla mnie niedościgły ideał, ale w tym że mi się ta Agape niespecjalnie podoba. |
Nie wszystko "co piszą" warte jest uwierzenia. Nawet jeśli pisał coś niekwestionowany mędrzec, to mógł używać nieco innego języka, innych kodów kulturowych. Np. w Biblii mamy wiele semityzmów - sformułowań przesadzonych, grających szczególną emfazą, charakterystycznych dla sposobu wypowiedzi ludzi z tamtych czasów.
Nie będę ukrywał, ze ja sam uważam, iż naprawde wieloma tekstami religijnymi mentalnie się "zatrułem". Potem musiałem się długo "odkopywać" z sugestii, jakie tamte teksty mi zaszczepiły. Biblia, ale i tradycja chrześcijańska są o tyle złożonym zjawiskiem, że da się tam znaleźć potwierdzenie niemal dla każdej tezy, jak i tezy jej przeciwnej...
Najbardziej sztandarowy przykład to chyba z jednej strony przykazanie miłości, zaś z drugiej:
Ew. Łukasza, 14 napisał: | (26) Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto siebie samego, nie może być moim uczniem. |
Zasadnym jest pytanei: To jak to jest z tą miłością i nienawiścią?
Ja dziś uważam, że miłość w boskim ujęciu to nie tylko agape. Szczególnie w Starym Testamencie jest wiele odwołań miłości Boga do miłości kochanków. W NT z kolei liczne przypowieści i teksty nawiązują do "oblubieńca i oblubienicy", mówią o "czekaniu" (tęsknocie). To wcale nie jest takie proste. Ale to szeroki temat...
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 17:10, 21 Kwi 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 22:57, 20 Kwi 2019 Temat postu: |
|
|
Teraz jest źle, z moim życiem, ale przynajmniej jedno jest lepsze nim było to już po tych szczęśliwych chwilach. Wtedy było naprawdę źle bo nienawidziłem Boga. Wcześniej czytałem Stary Testament po kolei, do Nowego nie doszedłem a i rozumienie miałem pod wpływem duchowej trucizny jednej polskiego myśliciela, znacznie gorszej niż Bóg Urojony (chyba, bo nie czytałem Boga Urojonego). Więc nienawidziłem Boga, nie mogąc nic na to poradzić. Potem przeszło, z jednej strony zaczął być lepszy obraz, dużo pomógł Ksiądz Pawlikiewicz, z drugiej zacząłem akceptować to, że Bóg może mieć jakieś wymagania, a nie jest jak to często bywa u ziemskich ojców wycofanym.
Czyli można powiedzieć że najpierw Był Raj, Eden, potem piekło (nienawiść Boga), aż w końcu czyściec (złe życie, ale akceptacja Boga, bo trudno od razu mówić o miłości)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 1:01, 22 Kwi 2019 Temat postu: |
|
|
Michał napisał: | Tak więc Bóg ma wymagania, które znacząco różnią się od wymagań na sposób ziemski - Bóg chce mieć WYZNAWCÓW ŚWIADOMYCH. Niestety, świadomość rodzi się w bólach, wątpliwościach, w ogniu pytań. |
Staram się wgryźć w twój tekst, który nawiązuje co prawda do kwestii szczęścia, ale nie potrafię w nim odnaleźć odpowiedzi na postawione pytania. Może moje pytania są źle zadane. Ale pomimo to piszesz, że Bóg chce wyznawców świadomych, na jakiej podstawie tak wnioskujesz? W Biblii jest wyraźnie:
Z całego serca Bogu zaufaj, nie polegaj na swoim rozsądku Biblia tysiąclecia.
Zaufaj Jahwe całym sercem swoim, a nie polegaj na własnym rozumie.
Biblia Poznańska.
To może pierwsza kwestia, trochę odbiegająca od tematu, ale skoro wysnułeś takie wnioski to na podstawie czego? Czy z Biblii nie wynika, że mam swój rozum zawiesić? Czy to nie sugeruje bezmyślności?
Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Pon 1:03, 22 Kwi 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy
|
Wysłany: Pon 10:01, 22 Kwi 2019 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | To może pierwsza kwestia, trochę odbiegająca od tematu, ale skoro wysnułeś takie wnioski to na podstawie czego? Czy z Biblii nie wynika, że mam swój rozum zawiesić? Czy to nie sugeruje bezmyślności? |
Przeczytaj "Chmurę Niewiedzy", a nie tyle zrozumiesz, co doznasz dlaczego.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
JimmyJimmy
Dołączył: 06 Sty 2015
Posty: 283
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 11:10, 28 Kwi 2019 Temat postu: |
|
|
post do usunięcia - zbędny
Ostatnio zmieniony przez JimmyJimmy dnia Nie 11:36, 28 Kwi 2019, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
JimmyJimmy
Dołączył: 06 Sty 2015
Posty: 283
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 11:31, 28 Kwi 2019 Temat postu: |
|
|
1. Ludzkie szczęście jest skutkiem oprogramowania (umysłu, psyche, duszy), czyli konfiguracji neuroprzekaźników w OUN.
2. Konfigurację neuroprzekaźników w OUN można zmieniać dowolnie, modelować parametry a tym samym zmieniać sposób postrzegania a więc i oceniania stanu, doświadczeń itd. z punktu widzenia człowieka.
3. Człowiek jest jako produkt z punktu widzenia autora tego produktu (umownie: "Boga") przedmiotowy dla jego stwórcy / właściciela, a tym samym jego szczęście jest podległe etycznie pod fanaberie stwórcy / właściciela i tym samym ma niższy status niż wola stwórcy / właściciela.
4. Nie tylko jest to dla nas konsekwencja naszej prawdziwej sytuacji, jako produktu, ale także jest to zgodne z treścią ksiąg starożytnych, np. Biblii.
5. Pomimo, że patrz pkt. 3, to jednak na otarcie łez tym, którzy dobrowolnie poddadzą swoją autonomiczną wolę pod wolę stwórcy, obiecał on w zamian za rezygnację z korzystania ze swojej woli takie ustawienie oprogramowania, abyśmy czuli wieczną ekstazę, co jest kwestią patrz pkt. 1 i 2.
Ostatnio zmieniony przez JimmyJimmy dnia Nie 11:31, 28 Kwi 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|