|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Jan Lewandowski
Dołączył: 12 Gru 2005
Posty: 2547
Przeczytał: 1 temat
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 19:58, 11 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
O.K. napisał: | Jak uważasz że w Polsce jest mało ateistów, wejdź na Onet, czy jakiekolwiek publiczne forum i poczytaj sobie komentarze.
|
Weź mnie nie rozśmieszaj. Forum onetu, gdzie przy każdym wpisie można wpisać nowy nick to nie jest żadna reprezentatywna próbka w skali ogólnokrajowej
Ateistów jest bardzo mało ale są bardzo krzykliwi właśnie dlatego że jako mniejszość mają kompleksy. Robią więc wszędzie sztuczny tłok niewielkimi grupkami i stąd złudzenie ich wszechobecności i masowości. Na forum onetu wystarczy grupa 40-50 osób i mogą udawać legiony
Fakty są jednak bezlitosne. Na Listę Ateistów Agnosiewicza przez 8 lat wpisało się..... 15 000 osób w skali 40-milionowego narodu. Tu masz jak na widelcu ile ich tak naprawdę jest w necie
Oczywiście nie każdy musiał chcieć się wpisać ale ta lista już mówi bardzo dużo
Nawet wedle badań CBOS przeprowadzanych na niewielkiej próbce w Polsce jest ponad 80% wierzących w jakąkolwiek siłę nadprzyrodzoną a ateistów zaledwie kilka procent
Globalnie wygląda to mniej więcej w podobnych proporcjach
O.K. napisał: | Trend powstawania nowych stron apologetycznych oczywiście dotarł i do nas. Wystarczy nieco rzucić okiem:
[link widoczny dla zalogowanych] |
Definicje głównie słownikowe a strony apologetyczne te same od lat
Ostatnio zmieniony przez Jan Lewandowski dnia Śro 20:47, 11 Lut 2015, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 20:36, 11 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Jan Lewandowski napisał: | Ateistów jest bardzo mało ...
Na Listę Ateistów Agnosiewicza przez 8 lat wpisało się..... 15 000 osób w skali 40-milionowego narodu |
A ja jednak widzę wokół siebie rzeczywiście dużo ateistów. W moim otoczeniu powiedzmy z 50% jest "właściwie" ateistami - tzn. albo otwarcie uważają, że Boga nie ma, albo myślą w stylu, "może i gdzieś tam, ale jakby Go nie było...". W moim otoczeniu rodzinno - przyjacielskim w ciągu kilku lat pojawiło się kilku nowych ateistów. Jeśli chodzi o ruchy w drugą stronę, mam jedną osobę, która odeszła od ateizmu na pewno, a drugą, która przestała odrzucać istnienie Boga, ale co chwila zmienia zdanie na "może i Bóg jest" na za chwilę "nie widżę powodu, aby w niego wierzyć".
W pracy, gdzie pracowałem jeszcze kilka lat temu zadeklarowanych wierzących było raczej mniej niż połowa firmy. Co prawda pozostali nie byli do końca ateistami - części "te sprawy" mało obchodziły, a tylko około 20% otwarcie odrzucała istnienie Boga.
Natomiast co do listy Angosiewicza. Po prostu jest mało szeroko znana wśród "niedzielnych ateistów", czyli ludzi nie interesujących się filozofią, żyjących chwilą, skupiających się na zarabianiu pieniędzy, wyszukiwaniu sobie codziennych przyjemności. Nie znam nikogo poza osób z tego forum, kto by o takiej liście w ogóle słyszał, a części jakiekolwiek deklaracje nie interesują - nie mają potrzeby ekspresji swojego ateizmu.
Z rozmów zaś wynika mi, że mówienie o "większości" katolików to raczej już przeszłość. Gdy w naszej parafii proboszcz ustanowił kartki, na których wpisywało się kto chce przyjąć księdza po kolędzie, to z paru tysięcy osób na warszawskim osiedlu, zadeklarowało się około 30% rodzin - mieszkań (dane od proboszcza, podane podczas kazania na mszy).
Pewnie na wsiach i w małych miasteczkach aspekt kulturowy jest silniejszy i tam deklarujących się jako katolicy będzie więcej. Ale wielkie miasta są już praktycznie zateizowane - wśród znanych mi studentów i paroletnich absolwentów z grona znajomych tylko dwie (!) osoby zdecydowanie deklarują się jako wierzące, jedna nie odrzuca Boga, a za to przynajmniej ze 4 jawnie określa się jako zadeklarowani ateiści.
W mojej parafii bodaj 2 lata temu przez cały rok zawarto bodaj 12 ślubów kościelnych. Na tysiące mieszkańców - parafian.
Osób uczęszczających regularnie na mszę w wieku w okolicach mojego - czyli niezaawansowane 50+ widzę mniej więcej połowę, w stosunku do stanu sprzed np. 20 lat.
Tak obserwuję bezpośrednio. Nie wiem jak statystyki, ale postęp ateizmu wg mnie postępuje bardzo szybko.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Jan Lewandowski
Dołączył: 12 Gru 2005
Posty: 2547
Przeczytał: 1 temat
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 20:56, 11 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: |
A ja jednak widzę wokół siebie rzeczywiście dużo ateistów |
Żyjemy w środowisku wielkomiejskim a tu są skupieni ateiści robiący prawie całą polską statystykę. Niestety, Polska to nie tylko "warszawka" i wystarczy pojechać gdzieś poza i świat wygląda już zupełnie inaczej
Dane ogólne są jednoznaczne i ateiści to przytłaczająca mniejszość i jest ich mało, bez względu na to co widzimy wokół siebie w naszym małym prywatnym mikroklimacie światopoglądowym
Michał Dyszyński napisał: | Nie znam nikogo poza osób z tego forum, kto by o takiej liście w ogóle słyszał |
Lista Agnosiewicza była szeroko omawiana między innymi w Wyborczej, Przekrój, Wprost itd. Były też audycje w mediach. Nie da się nie zauważyć
Jeśli z 3% ateistów skok do 6% w 10 lat to jest dla ciebie "szybki" postęp ateizmu to OK. Bo dla mnie nie. Neoateizm miał swoje 5 minut po wydaniu książki Dawkinsa i stał się modą ale jak każda moda tego typu szybko przemija. Mentalność ogólnoludzka nigdy nie była i nie będzie ateistyczna
Z tym "zateizowaniem" dużych miast w Polsce też przesadziłeś. Dużo ludzi w miastach nie lubi Kościoła i jawnie się do tego przyznaje ale nie jest ateistami. Mieszkam w Warszawie od urodzenia i poza tym naszym tutejszym środowiskiem netowym spotkałem góra 5 ateistów, włącznie z tymi których znałem w dzieciństwie (jedna rodzina)
Natomiast antyklerykałów spotykam co chwila. Ale deklarują swój światopogląd jako "wierzę w Boga ale nie w kościół"
To nie jest ateizm
Ateistów pokroju Racjonalisty.pl w realu nie spotykam wcale poza dwoma może trzema przypadkami
Ostatnio zmieniony przez Jan Lewandowski dnia Śro 21:16, 11 Lut 2015, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 21:51, 11 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Jan Lewandowski napisał: | Jeśli z 3% ateistów skok do 6% w 10 lat to jest dla ciebie "szybki" postęp ateizmu to OK. Bo dla mnie nie. Neoateizm miał swoje 5 minut po wydaniu książki Dawkinsa i stał się modą ale jak każda moda tego typu szybko przemija. |
To powiem inaczej. Z grubsza 10 lat temu znajoma mi młodzież (m.in. moi synowie, synowie i córki znajomych) w całości deklarowała się jako katolicy. Teraz to są studenci, albo niedawni absolwenci. Z tego pokolenia znam dwoje zadeklarowanych katolików, a jednocześnie od wiary odeszło 5 osób. Jedna znana mi jest niezdecydowana. W starszym pokoleniu (niż moje) ubytków ludzi wierzących raczej nie ma, więc tutaj mamy stabilny obraz - u mnie byłoby to pewnie 2ch ateistów na 7 przyznających się do wiary (i paru niezdecydowanych). W moim pokoleniu doliczyłbym się 3 pewnych ateistów (i antyklerykałów), ze 4 agnostyków (na pewno antyklerykałów, a do tego raczej nie traktujących istnienia Boga jako coś bardziej prawdopodobnego, niż jego nieistnienie) może z 5 wierzących i jeszcze paru mocno niezdecydowanych. Gdyby z owej ostatniej grupy tych niezdecydowanych (częściowo agnostyków) uznać za ateistów, to ateizm delikatnie by wygrał, gdyby wziąć po połowie dla ateizmu i wiary, to wyszłoby jakieś 60 do 40 na korzyść wierzących. Ale na pewno nie byłoby to "kilka" procent. Wśród młodzieży ateizm zaś zdecydowanie wygrał 5 do 2.
Może to faktycznie "warszawka". Ale gdy patrzę na znajomych z prowincji, to też widzę, że prawdziwa wiara jest rzadkością. Ludzie chrzczą dzieci, biorą śluby kościelne (bo tak "się robi"), przyjmują księdza po kolędzie, ale już na msze często nie chce im się chodzić, a religia ogólnie mało ich obchodzi - nie pogłębiają się duchowo, nie stawiają pytań, nie dyskutują na tematy religijne. Króluje pogoń za pieniądzem i "lepszym życiem". Może, w razie zdecydowanego ataku na Boga, czy Kościół, ten czy ów jakoś by bronił religii, ale pewnie też bardziej "dla zasady", niż z przekonania. Bo w pełni przekonanych chrześcijan wg mnie jest najwyżej około 20-30%. Następnym 60% religia "nie przeszkadza", czyli traktują ją jak pewien obyczaj, który jakoś obudowuje życie społeczne w rytuały - przydaje się do śłubu, pogrzebu, jest kanwą niektórych spotkań rodzinnych i przypomina o tym, że jesteśmy we wspólnocie. Wiele osób traktuje też chyba przyznanie się do chrześcijaństwa jako formę deklaracji, że oto "jestem dobrym człowiekiem", deklaruję jakąś formę życzliwości do innych ludzi, podpinając się pod normy etyczne.
Ale cieszę się, że chociaż Twoje obserwacje nie są tak smutne dla wiary, jak moje.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 21:55, 11 Lut 2015, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
mat
Dołączył: 28 Maj 2007
Posty: 2977
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 22:56, 11 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Nie mozna mylic katolikow z wierzacymi w boga. Aby byc katolikiem wystarczy wierzyc w papieza, chodzic do kosciola przynajmniej w swieta, dawac na tace i ksiedzu jak chodzi "po koledzie". Kryterium na przestrzeni lat staje sie coraz bardziej liche.
Ostatnio zmieniony przez mat dnia Śro 22:58, 11 Lut 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 23:32, 11 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
mat napisał: | Nie mozna mylic katolikow z wierzacymi w boga. Aby byc katolikiem wystarczy wierzyc w papieza, chodzic do kosciola przynajmniej w swieta, dawac na tace i ksiedzu jak chodzi "po koledzie". Kryterium na przestrzeni lat staje sie coraz bardziej liche. |
Można się zastanawiać, na ile kiedyś było rzeczywiście lepiej. Religia jako obyczaj jest od lat siłą i słabością - nie tylko katolicyzmu, ale chyba każdego wyznania. W Biblii jest słynne zdanie: obyś był zimny, albo gorący, ale nie letni. Czasem myślę, że niejeden ateista (jeśli jest rzeczywiście wewnętrznie uczciwy) jest bliższy Bogu, niż chrześcijanin modlący się pod figurą, a nie dbający o swoją duchowość. Ale nie siedzimy w cudzych głowach i sercach. Każdy (nie)wierzy jak potrafi, jak mu podpowiada jego poczucie sensu. Nie zamierzam nikogo personalnie oskarżać o miałkość światopoglądową. Tym bardziej, że - mimo swoich niedostatków - Kościół Katolicki ma też wiele do zaoferowania, a nawet pewien poziom tradycjonalizmu nie jest jeszcze sam w sobie zły. W końcu aby pogłębiać duchowość trzeba znaleźć na to jakieś organizacyjne ramy, ktoś musi pilnować objawionych tekstów, budować miejsca, gdzie ludzie mogą się spotkać, aby jakoś swoją religijność pogłębiać.
Myślę, że zupełnie bez Kościoła byłoby tu trudniejsze.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 23:34, 11 Lut 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
O.K.
Dołączył: 05 Maj 2012
Posty: 2293
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 15:27, 12 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Jan Lewandowski napisał: | Jeśli z 3% ateistów skok do 6% w 10 lat to jest dla ciebie "szybki" postęp ateizmu to OK. Bo dla mnie nie. Neoateizm miał swoje 5 minut po wydaniu książki Dawkinsa i stał się modą ale jak każda moda tego typu szybko przemija. Mentalność ogólnoludzka nigdy nie była i nie będzie ateistyczna
Z tym "zateizowaniem" dużych miast w Polsce też przesadziłeś. Dużo ludzi w miastach nie lubi Kościoła i jawnie się do tego przyznaje ale nie jest ateistami. Mieszkam w Warszawie od urodzenia i poza tym naszym tutejszym środowiskiem netowym spotkałem góra 5 ateistów, włącznie z tymi których znałem w dzieciństwie (jedna rodzina)
Natomiast antyklerykałów spotykam co chwila. Ale deklarują swój światopogląd jako "wierzę w Boga ale nie w kościół"
To nie jest ateizm
Ateistów pokroju Racjonalisty.pl w realu nie spotykam wcale poza dwoma może trzema przypadkami |
Moim zdaniem zagrożenie jest innego rodzaju. Owszem, ateistów w Agnosiewiczowym stylu zawsze będzie garstka, chociaż może robiąca dużo szumu. Problemem jest raczej zobojętnienie religijne + właśnie antyklerykalna propaganda- i to są moim zdaniem główne przyczyny laicyzacji na Zachodzie (gdzie wciąż większość mimo wszystko deklaruje sie jako chrześcijanie). Czyli w gruncie rzeczy może i wierzę w Boga, ale tak naprawdę wszystko mi to wisi, a "ciemnych" cośtam klechów nie lubię.
Z taką postawą (promowaną nie tylko przez środowiska Racjonalisty oraz Faktów i Mitów, ale również przynajmniej częściowo przez główne media) skończy się na tym że większość społeczeństwa zacznie zaglądać do kościołów równie często jak do opery. A później przestaną brać śluby kościelne i chrzcić swoje dzieci, a w końcu się zupełnie zdechrystianizują. Zwłaszcza jak zostaną ośmieleni przez głośne kampanie wmawiające ludziom że bycie ateistą, tak jak bycie pederastą to nie wstyd. Stąd już prosta droga do zateizowania społeczeństwa.
A wszelkie merytoryczne argumenty, dyskusje o czajniczkach itp. nie mają nic tu do rzeczy.
PS. Czy mi się zdaje czy Jarek zainstalował jakiś program na forum zamieniający wyrażenia typu "pe dofilskie" na "cośtam"?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 15:37, 12 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
O.K. napisał: | zagrożenie jest innego rodzaju. Owszem, ateistów w Agnosiewiczowym stylu zawsze będzie garstka, chociaż może robiąca dużo szumu. Problemem jest raczej zobojętnienie religijne + właśnie antyklerykalna propaganda- i to są moim zdaniem główne przyczyny laicyzacji na Zachodzie (gdzie wciąż większość mimo wszystko deklaruje sie jako chrześcijanie). Czyli w gruncie rzeczy może i wierzę w Boga, ale tak naprawdę wszystko mi to wisi, a "ciemnych" cośtam klechów nie lubię.
Z taką postawą (promowaną nie tylko przez środowiska Racjonalisty oraz Faktów i Mitów, ale również przynajmniej częściowo przez główne media) skończy się na tym że większość społeczeństwa zacznie zaglądać do kościołów równie często jak do opery. A później przestaną brać śluby kościelne i chrzcić swoje dzieci, a w końcu się zupełnie zdechrystianizują. Zwłaszcza jak zostaną ośmieleni przez głośne kampanie wmawiające ludziom że bycie ateistą, tak jak bycie pederastą to nie wstyd. Stąd już prosta droga do zateizowania społeczeństwa.
A wszelkie merytoryczne argumenty, dyskusje o czajniczkach itp. nie mają nic tu do rzeczy. |
Też mi się tak wydaje. Warstwa intelektualna ateizmu jest w społeczeństwie z grubsza podobnie słaba, jak i teizmu. Ludzie poprzestają na krytyce kleru, zadawalają się życiem ukierunkowanym na sprawy materialne, a poszukiwania duchowe i intelektualne mało kogo interesują.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
mat
Dołączył: 28 Maj 2007
Posty: 2977
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 20:02, 12 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Ludzie poprzestają na krytyce kleru, zadawalają się życiem ukierunkowanym na sprawy materialne, a poszukiwania duchowe i intelektualne mało kogo interesują. |
Nie przecenialbym zewnetrznych oznak laicyzacji, ludzie w swej masie zawsze beda wyznawac religie, nie ma prostszej duchowej protezy dla prostego czlowieka; umarly religie starozytnego Rzymu pojawila sie nowa religia, umiera chrzescijanstwo, zajmie je inna religia.
O wiele ciekawsze jest przeanalizowanie zjawiska ateizmu wsrod elit naukowych na przestrzeni wiekow, ono dopiero pokazuje nam skale upadku znaczenia religii jako swiatopogladu utozsamianego z czlowiekiem inteligentnym.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Jan Lewandowski
Dołączył: 12 Gru 2005
Posty: 2547
Przeczytał: 1 temat
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 18:23, 17 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Jan Lewandowski napisał: | Jeśli z 3% ateistów skok do 6% w 10 lat to jest dla ciebie "szybki" postęp ateizmu to OK. Bo dla mnie nie. Neoateizm miał swoje 5 minut po wydaniu książki Dawkinsa i stał się modą ale jak każda moda tego typu szybko przemija. |
To powiem inaczej. Z grubsza 10 lat temu znajoma mi młodzież (m.in. moi synowie, synowie i córki znajomych) w całości deklarowała się jako katolicy. Teraz to są studenci, albo niedawni absolwenci. Z tego pokolenia znam dwoje zadeklarowanych katolików, a jednocześnie od wiary odeszło 5 osób. Jedna znana mi jest niezdecydowana. W starszym pokoleniu (niż moje) ubytków ludzi wierzących raczej nie ma, więc tutaj mamy stabilny obraz - u mnie byłoby to pewnie 2ch ateistów na 7 przyznających się do wiary (i paru niezdecydowanych). W moim pokoleniu doliczyłbym się 3 pewnych ateistów (i antyklerykałów), ze 4 agnostyków (na pewno antyklerykałów, a do tego raczej nie traktujących istnienia Boga jako coś bardziej prawdopodobnego, niż jego nieistnienie) może z 5 wierzących i jeszcze paru mocno niezdecydowanych. Gdyby z owej ostatniej grupy tych niezdecydowanych (częściowo agnostyków) uznać za ateistów, to ateizm delikatnie by wygrał, gdyby wziąć po połowie dla ateizmu i wiary, to wyszłoby jakieś 60 do 40 na korzyść wierzących. Ale na pewno nie byłoby to "kilka" procent. Wśród młodzieży ateizm zaś zdecydowanie wygrał 5 do 2.
Może to faktycznie "warszawka". Ale gdy patrzę na znajomych z prowincji, to też widzę, że prawdziwa wiara jest rzadkością. Ludzie chrzczą dzieci, biorą śluby kościelne (bo tak "się robi"), przyjmują księdza po kolędzie, ale już na msze często nie chce im się chodzić, a religia ogólnie mało ich obchodzi - nie pogłębiają się duchowo, nie stawiają pytań, nie dyskutują na tematy religijne. Może, w razie zdecydowanego ataku na Boga, czy Kościół, ten czy ów jakoś by bronił religii, ale pewnie też bardziej "dla zasady", niż z przekonania. Bo w pełni przekonanych chrześcijan wg mnie jest najwyżej około 20-30%. Następnym 60% religia "nie przeszkadza", czyli traktują ją jak pewien obyczaj, który jakoś obudowuje życie społeczne w rytuały - przydaje się do śłubu, pogrzebu, jest kanwą niektórych spotkań rodzinnych i przypomina o tym, że jesteśmy we wspólnocie. Wiele osób traktuje też chyba przyznanie się do chrześcijaństwa jako formę deklaracji, że oto "jestem dobrym człowiekiem", deklaruję jakąś formę życzliwości do innych ludzi, podpinając się pod normy etyczne.
Ale cieszę się, że chociaż Twoje obserwacje nie są tak smutne dla wiary, jak moje. |
Cały czas opierasz się na niereprezentatywnej próbce ze swojego otoczenia i do tego mam wrażenie, że wciąż mylisz antyklerykalizm i obojętność religijną z ateizmem. A ja piszę o wyłącznie o świadomym i zadeklarowanym ateizmie pokroju Agnosiewiecza a ten wciąż jest odsetkiem na poziomie szumu statystycznego
Powtarzam, obojętność religijna i antyklerykalizm to jeszcze nie ateizm
W bardzo wczesnej młodości dość długo byłem obojętny religijnie i kilka razy na pokaz chyba nawet antyklerykalny ale ateizm był mi obcy jak wilkowi wegetarianizm. Wręcz zawsze uważałem ten światopogląd za absurdalny, nawet wtedy gdy byłem religijnie obojętny
Michał Dyszyński napisał: | Króluje pogoń za pieniądzem i "lepszym życiem". |
Pogoń za pieniądzem nie jest niczym złym jeśli traktować to w kategoriach miernika własnego samorozwoju i tworzenia pewnej wartości dodanej zapewniającej bezpieczeństwo finansowe lub furtkę do dużo większych możliwości. Wydaje mi się, że w obecnych czasach króluje nie tyle pogoń za pieniądzem co po prostu smutna walka o byt. Zapewnienie rodzinie w miarę godnego życia i jako takich perspektyw oznacza często pracę na dwóch etatach i spanie po 2-3 godziny na dobę. Sam śpię góra 4 godziny na dobę a artykuł o Testimonium Flavianum piszę na swoim netbooku głównie w drodze do pracy i z pracy. Podczas zbierania materiałów do artykułu w bibliotekach nie miałem czasu nawet stać w kolejce do xero i używałem smartfona jako skanera do książek. Tak pewnie będzie wyglądało pisanie wszystkich następnych artykułów w moim przypadku choć jeszcze 10 lat temu było to nie do pomyślenia i artykuł, który obecnie piszę już 8 miesięcy, kiedyś pisałem w 3 tygodnie. Tempo życia w tych czasach sprawia, że ludzie nie znajdują czasu na podstawowe potrzeby fizjologiczne a co dopiero na pogłębianie życia duchowego. Ja sam spędzam dobę z zegarkiem w ręku dzieląc czas na segmenty składające się ze ściśle wyznaczonych ram czasowych mierzonych w minutach. Czasem wydaje mi się, że uprawiam wręcz piruety na linie. Więc trochę tu rozumiem ludzi w tym wypadku ale oczywiście nie usprawiedliwiam ich
Ostatnio zmieniony przez Jan Lewandowski dnia Wto 21:42, 17 Lut 2015, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 14:06, 02 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Jan Lewandowski napisał: | Cały czas opierasz się na niereprezentatywnej próbce ze swojego otoczenia i do tego mam wrażenie, że wciąż mylisz antyklerykalizm i obojętność religijną z ateizmem. A ja piszę o wyłącznie o świadomym i zadeklarowanym ateizmie pokroju Agnosiewiecza a ten wciąż jest odsetkiem na poziomie szumu statystycznego
Powtarzam, obojętność religijna i antyklerykalizm to jeszcze nie ateizm |
Taki artykuł w temacie: [link widoczny dla zalogowanych]
Albo tu: [link widoczny dla zalogowanych]
Wynikałoby z niego, że masz rację co do niereprezentatywności mojej próbki. W tych badaniach wychodzi, że faktycznie - jest więcej wierzących, niż ja mam okazję to zaobserwować w moim otoczeniu. Z drugiej strony, nie jest ich aż tyle, ile Ty wskazywałeś.
Co do Twojego podejścia obojętność religijna i antyklerykalizm to jeszcze nie ateizm, to wg mnie wiele zależy od przypadku. W istocie owa "obojętność" jest wg mnie ewidentnym wskazaniem raczej na ateizm, niż teizm. Bo jeśli ktoś miałby być obojętny wobec tak ważnej dla naszego życia Osoby, jak Bóg, to ewidentnie raczej skłania się ku jej nieistnieniu, niż odwrotnie.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 14:45, 02 Mar 2015, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
bertrand
Dołączył: 14 Mar 2015
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 14:27, 16 Mar 2015 Temat postu: Re: Ateizm jako trywializacja światopoglądowa |
|
|
[quote="Michał Dyszyński"]
Gdybym miał jakoś spuentować, podsumować poglądy typowych ateistów na religię, to chyba najbardziej trafnym słowem była by tu TRYWIALIZACJA.
Ateizm lubi się przedstawiać jako pogląd "naukowy", jako przeciwstawienie się filozofii uznawania mrzonek za prawdę. W istocie, w typowym działaniu ateizm "pokonuje" religię wykoślawiając koncepcje religijne, a potem - gdy już faktycznie zrobią się śmieszne, wręcz absurdalne - daje się na nich używać do woli.
[quote]
Twierdzenie że typowe działanie ateisty polega na ośmieszaniu pewnych elementów religii również można uznać za trywializm.
Mam pytanie. Jakimi metodami, kryteriami kieruje się osoba wierząca przy rozstrzyganiu prawdziwości lub też fałszu jekiegoś twierdzenia?
Ostatnio zmieniony przez bertrand dnia Pon 14:50, 16 Mar 2015, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 19:39, 16 Mar 2015 Temat postu: Re: Ateizm jako trywializacja światopoglądowa |
|
|
bertrand napisał: | Michał Dyszyński napisał: |
Gdybym miał jakoś spuentować, podsumować poglądy typowych ateistów na religię, to chyba najbardziej trafnym słowem była by tu TRYWIALIZACJA.
Ateizm lubi się przedstawiać jako pogląd "naukowy", jako przeciwstawienie się filozofii uznawania mrzonek za prawdę. W istocie, w typowym działaniu ateizm "pokonuje" religię wykoślawiając koncepcje religijne, a potem - gdy już faktycznie zrobią się śmieszne, wręcz absurdalne - daje się na nich używać do woli.
|
Twierdzenie że typowe działanie ateisty polega na ośmieszaniu pewnych elementów religii również można uznać za trywializm.
Mam pytanie. Jakimi metodami, kryteriami kieruje się osoba wierząca przy rozstrzyganiu prawdziwości lub też fałszu jakiegoś twierdzenia? |
Epistemologia ateistyczna i teistyczna chyba nie różnią się w sposób zasadniczy. Przynajmniej w tych praktycznych przypadkach. Nie ma więc tu jakiejś jednej zasady, którą można by przytoczyć (w końcu spory epistemologiczne ciągną się od starożytności).
Większym problemem jest jednak PRAKTYKA w dyskusji. Niestety, spotkać naprawdę ogarniętego ateistę, takiego który byłby w stanie dyskutować dłużej bez "rżnięcia głupa", nie jest łatwo. Typowo, gdy ateista zostanie zobligowany do wytłumaczenia się ze swoich intuicji, czyli gdy naiwność typowej ateistycznej argumentacji zaczyna wychodzić, zaczyna się problem z podejmowaniem kwestii merytorycznych, ewentualnie argumentacja w stylu "a u was murzynów biją".
Żeby nie być całkiem gołosłownym (bo jak widzę Szanowny Przedpisca na Sfinii od niedawna, więc może nie zdążył się ze wszystkim zapoznać), to tylko podrzucę, że wciąż nie został rozstrzygnięty jest tu temat:
Czym właściwie jest materia? - w kontekście na ile da się udowodnić jej realne (? - tu właśnie problem, bo nie wiadomo co to znaczy "realne") istnienie? I na ile można dać jej pierwszeństwo nad świadomością.
Temat ten zwykle jest zwykle ochoczo podejmowany przez buńczucznych ateistów, którzy na starcie miewają dość trywialny obraz świata - czyli z jednej strony widzą "mrzonki" w stylu religijnym, a z drugiej "oczywistość", czyli "realna materia", którą naukowo (ma się zatem rozumieć niepodważalnie) bada się w laboratoriach i która jest kwintesencją pewności tego świata.
Potem jednak przychodzi takiemu ateiście wytłumaczyć się z poczynionych (wcześniej nie zauważanych) ukrytych założeń, z tego, że niesymetrycznie traktuje pewne pojęcia, że właściwie sam nie potrafi powiedzieć co znaczą słowa, które wypowiada jako argument na poparcie swoich poglądów. W typowym układzie irytacja i frustracja ateisty wtedy rośnie, bo intuicyjnie czuje, że przecież tutaj "mrzonki", a tam "twarda wiedza i realia", ale nie potrafi tego ubrać w koncepcje, które by jakoś potwierdzały ową "oczywistość". Typowy ateista czuje, że ma rację, ale jednocześnie coraz częściej okazuje się jak bardzo się pomylił - to tu, to tam - jak bardzo powierzchownie potraktował wiele problemów. W końcu frustracja pęka, czego ostatecznym owocem jest wycofanie się z intelektualnej warstwy dyskusji i próba "wygrania" dyskusji z "innymi metodami" (patrz Clausewitz) - tutaj z użyciem nihilizmu, kpin, drwin, podśmiechujek itp. A żeby owe drwiny w ogóle jakoś jakoś funkcjonowały niezbędna jest właśnie trywializacja - czyli sprowadzenie religii do skrajnie uproszczonych, intelektualnie zdegradowanych karykatur. Wtedy może się śmiać do woli. Tyle, że wtedy "wygrywa się" nie z tym, co głosi druga strona, ale z tym co by się chciało aby głosiła, żeby móc łatwo "mieć rację"...
Oczywiście, zdarzają się też ateiści naprawdę ogarnięci filozoficznie, tacy którzy podejmują wytoczone przeciw nim problemy, nie ignorują trudności. Z takimi daje się dyskutować sensownie na tematy właśnie owych pomijanych, ukrytych założeń, podstaw rozumowania itp. Ale niestety, raczej trudno jest takich ateistów znaleźć (być może dlatego, że - jak już się zarażą myśleniem na poważnie - to się zaczynają "wykruszać" z kręgu ateizmu...).
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
bertrand
Dołączył: 14 Mar 2015
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 22:20, 16 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Nie wydaje mi się żeby istniało coś takiego jak epistemologia ateistyczna i teistyczna. Nawet jeżeli wszystkie te błędy można zauważyć w dyskusjach dotyczących Boga nie oznacza to jeszcze że ateiści nie mają racji.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 11:45, 17 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
bertrand napisał: | Nie wydaje mi się żeby istniało coś takiego jak epistemologia ateistyczna i teistyczna. Nawet jeżeli wszystkie te błędy można zauważyć w dyskusjach dotyczących Boga nie oznacza to jeszcze że ateiści nie mają racji. |
Kto "ma rację?" - to faktycznie jeszcze inna kwestia, niezależna od postaw konkretnych dyskutantów. Ja tu sobie kwękam i narzekam, bo po prostu czasem brakuje w dyskusjach na sfinii jakiegoś naprawdę mocnego filozoficznie ateisty, który by podjął tematy "leżące" od wielu lat. Samych ateistów oczywiście mamy, ale koncentrują się oni humorystycznych wątkach - np. nabijają się z tekstów w Radia Maryja, piszą kąśliwe komentarze do bieżących zdarzeń na styku ludzie - religia. Ale od dawna nie było nikogo, kto jakoś pociągnąłby dyskusję w głównych wątkach sygnalizowanych przez Wuja, związanych z pytaniem jak uzasadnić materializm, jak choćby nadgryźć idealistyczne podejście w stylu Berkeleyowskim.
Zaś co do epistemologii teistycznej i ateistycznej...
Formalnie oczywiście nie ma dwóch epistemologii. A już na pewno nie będzie istotnych różnic w warstwie obserwacyjnej - tzn. np. podstawy epistemologiczne dla rozważań na temat fizyki, chemii, czy biologii kwantowej z punktu widzenia teisty i ateisty będą raczej identyczne.
Choć może ... jak by tak głębiej pogrzebać...
Być może dałoby się tu znaleźć istotne różnice w innych aspektach. Tylko nie trzeba ich szukać w obszarze nauk bazujących na obserwacji i doświadczeniu, a bardziej w czystej filozofii i naukach społecznych.
Weźmy pytanie:
Czy człowiek powinien być egoistą, czy altruistą, a w szczególności, czy powinien kochać bliźniego?
Z punktu widzenia ateizmu w stylu scjentystycznym mamy tu do czynienia właściwie z opinią. Nie widać (obserwacyjno - eksperymentalnych) punktów zaczepienia dla jakiejś ewaluacji dla rozstrzygnięcia w tym względzie - ustalenia co jest prawdą, a co fałszem. Scjentystyczna epistemologia nie zajmuje się więc takimi pytaniami.
Z punktu widzenia religii sprawa już wygląda inaczej, bo w modelu religijnym takie pytanie ma swoją oczywistą konotację w podstawach światopoglądu i dylemat prawdziwość vs fałszywość owego zdania jest rozwiązywany na sposób bliski oczywistości.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 20:35, 17 Mar 2015, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Zerwipluder
Dołączył: 16 Mar 2015
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 21:14, 17 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Czy człowiek powinien być egoistą, czy altruistą, a w szczególności, czy powinien kochać bliźniego?
Z punktu widzenia ateizmu w stylu scjentystycznym mamy tu do czynienia właściwie z opinią. Nie widać (obserwacyjno - eksperymentalnych) punktów zaczepienia dla jakiejś ewaluacji dla rozstrzygnięcia w tym względzie - ustalenia co jest prawdą, a co fałszem. Scjentystyczna epistemologia nie zajmuje się więc takimi pytaniami.
Z punktu widzenia religii sprawa już wygląda inaczej, bo w modelu religijnym takie pytanie ma swoją oczywistą konotację w podstawach światopoglądu i dylemat prawdziwość vs fałszywość owego zdania jest rozwiązywany na sposób bliski oczywistości. |
Religijne zalecenie altruizmu i miłości bliźniego jest ustanawiającym regułę zachowań twierdzeniem właściwym pewnym instancjom dyskursu religijnego (o. Bocheński), a w miarę bystry ateista mógłby:
1. Sugerować brak epistemologicznych konsekwencji twierdzeń dyskursu religijnego, w szczególności właśnie twierdzeń zawierających reguły zachowań.
2. Wskazywać na nieweryfikowalny empirycznie charakter Przedmiotu tego dyskursu i przeciwstawić mu dyskurs materialistyczny, pozwalający na twierdzenia o charakterze przynajmniej pozornie empirycznym (pochodzące np. z socjobiologii), z których również da się - przy pewnej dozie złej woli - wyprowadzić reguły zachowań ("opłacalne dla genów/ciebie/twojego potomstwa/rasy jest to a to czynione w taki a taki sposób, zatem czyń to a to etc."). Fałszem byłyby wówczas twierdzenia wynikające z obrania innego modelu antropologicznego niż modny w danej chwili.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 22:09, 17 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Zerwipluder napisał: | Religijne zalecenie altruizmu i miłości bliźniego jest ustanawiającym regułę zachowań twierdzeniem właściwym pewnym instancjom dyskursu religijnego (o. Bocheński), a w miarę bystry ateista mógłby:
1. Sugerować brak epistemologicznych konsekwencji twierdzeń dyskursu religijnego, w szczególności właśnie twierdzeń zawierających reguły zachowań.
2. Wskazywać na nieweryfikowalny empirycznie charakter Przedmiotu tego dyskursu i przeciwstawić mu dyskurs materialistyczny, pozwalający na twierdzenia o charakterze przynajmniej pozornie empirycznym (pochodzące np. z socjobiologii), z których również da się - przy pewnej dozie złej woli - wyprowadzić reguły zachowań ("opłacalne dla genów/ciebie/twojego potomstwa/rasy jest to a to czynione w taki a taki sposób, zatem czyń to a to etc."). Fałszem byłyby wówczas twierdzenia wynikające z obrania innego modelu antropologicznego niż modny w danej chwili. |
Ano właśnie. Też oczekiwałbym takich mniej więcej reakcji od w miarę bystrego ateisty...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
mat
Dołączył: 28 Maj 2007
Posty: 2977
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 20:03, 18 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Taki artykuł w temacie: [link widoczny dla zalogowanych]
Albo tu: [link widoczny dla zalogowanych] |
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 13:32, 19 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
mat napisał: | http://tobingrant.religionnews.com/2015/03/12/7-5-million-people-left-religion-since-2012-three-graphs-latest-general-social-survey/ |
Świat się polaryzuje. Z jednej strony mamy skrajne fanatyzmy religijne, z drugiej rosnącą obojętność na te kwestie. W każdym razie dzięki, za ciekawego linka.
Ale przyszło mi jeszcze jedno do głowy. Tzn. wzięło się, bo spotkałem Świadków Jehowy, którzy mieli swoją Strażnicę. Ponieważ wielki tytuł na transparencie głosił "Jezus wybawia - od czego?", to - po raz pierwszy od lat - zdecydowałem sięgnąć się po tę publikację. Myślałem sobie - może tutaj ktoś wyjaśni mi jak ŚJ rozumieją podstawowy problem religii chrześcijańskich. Krótko mówiąc spodziewałem się jakiegoś minimalnego wykładu teologii rodem z Jehowickiego Brooklynu. I w sumie nie wiem, czy się zawiodłem, czy wręcz przeciwnie...
Zaskoczyło mnie jedno sformułowanie (cytuję Strażnica 1 marca 2015) - mowa o drzewie poznania dobra i zła.
Strażnica 1 marca 2015 napisał: | Niektórzy uważają, że wspomniane drzewo symbolizowało stosunki płciowe. Ale taki pogląd nie może być właściwy. Przecież Jehowa chciał, żeby Adam i jego żona, Ewa, ‛byli płodni i stali się liczni oraz napełnili ziemię i opanowali ją’ (Rodzaju 1:28). Zakaz musiał więc dotyczyć rzeczywistego drzewa. Jehowa nazwał je „drzewem poznania dobra i zła”, ponieważ wyobrażało ono Jego prawo do ustalania, co dla ludzi jest dobre, a co złe. Gdyby Adam nie zjadł z niego owocu, nie tylko dowiódłby, że jest posłuszny Bogu, ale też że jest wdzięczny swemu Stwórcy, który tak obficie mu pobłogosławił. |
Pogrubiłem tutaj ciekawy element "Zakaz musiał więc dotyczyć rzeczywistego drzewa". Skoro tak uważają ŚJ, że drzewo poznania dobra i zła to było sobie po prostu jakieś drzewo (z korą, zielonymi liśćmi, korzeniami pobierającymi wodę i substancje mineralne z gleby), to ja trochę muszę się wycofać z moich twierdzeń, że "ateiści trywializują" przekaz chrześcijański. Niewątpliwie są bowiem pewne odmiany chrześcijaństwa, które nie wymagają specjalnej trywializacji ich teologii, bo ta teologia jest już taką od początku. Z tego co czytam zatem u ŚJ grzech pierworodny i cierpienie na świecie wzięły się po prostu z wielkiej irytacji Jehowy, że mu zjedzono owoc, którego on zabraniał. I nie ma tu żadnej alegorii względem ludzkiej natury, nie chodzi o załamanie systemu wartości, uniemożliwiającego poprawne rozumowanie względem świata i siebie, ale po prostu jest zdenerwowanie Strażnika Ogrodu, który nie toleruje, gdy mu się ktoś sprzeciwia.
Skoro tak, skoro tak to widzi teologia ŚJ, to w tej części (dotyczy to oczywiście nie tylko ŚJ, ale i innych ugrupowań chrześcijańskich, które dosłownie rozumieją Biblię - szczególnie Księgę Rodzaju), to ja muszę trochę "zwrócić honor" ateistom. I trywializacja religii ma bowiem istotne podstawy w twierdzeniach części samych wyznawców chrześcijaństwa.
Ale na koniec od siebie.
Osobiście oczywiście takie podejście, w którym Biblia jest traktowana jako opis zdarzeń, rozumianych bezpośrednio, w najbardziej podstawowej interpretacji, ja takie podejście uważam za odarcie tej księgi z jej podstawowego sensu. Biblia jest księgą głęboko symboliczną i ten symbolizm jest zwykle ważniejszy, niż bezpośrednio przedstawiana treść. Z drugiej strony treść jest w jakiś sposób istotna (gdyby temu zaprzeczyć, można by dojść do wniosku, że takie zdarzenia jak śmierć i zmartwychwstanie Jezusa nigdy się nie zdarzyły), ale interpretacja opisanych zdarzeń ZAWSZE powinna być konfrontowana z symboliczną warstwą przekazu.
Z drugiej strony Świadkowie Jehowy, w innych miejscach dość wyraźnie próbują eksplorować symbolikę Biblii - szczególnie gdy chodzi o ewentualność proroctw. Znalazłem taki oto cytat:
"Człowiek nie potrafi ustalić, które relacje biblijne stanowią zapowiedź przyszłych rzeczy, a które nie. Mądrze zatem kierować się następującą zasadą: kiedy Biblia mówi, że jakaś postać, wydarzenie lub przedmiot wyobraża coś jeszcze, to je za takie uważamy. Jeśli natomiast nie daje ku temu wyraźnych podstaw, powinniśmy być ostrożni w przypisywaniu symbolicznego znaczenia jakiejś osobie lub relacji. (...) Dlatego z tych właśnie względów w ostatnich latach nasze publikacje kierują uwagę nie na prorocze pierwowzory i ich odpowiedniki, lecz na praktyczne lekcje płynące z relacji biblijnych” (Strażnica 15.03 2015 s. 18).
Zakręcone są te koncepcje ŚJ - raz przesadzają z rozwijaniem symboliki, a innym razem warstwę symboliczną ignorują.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 12:09, 14 Kwi 2015, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
abangel666
Opiekun Kawiarni
Dołączył: 03 Lis 2006
Posty: 3123
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z Piekła
|
Wysłany: Czw 3:41, 26 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Jan Lewandowski napisał: |
Ateistów jest bardzo mało ale są bardzo krzykliwi właśnie dlatego że jako mniejszość mają kompleksy. |
Kłamiesz.
Jestem ateistką i nie mam żadnych kompleksów.
Jestem dumna, że nie wyznaję żydowskich biblijnych pierdołów; że nie klękam przed samcem przy konfesjonale....
Jestem dumnym człowiekiem; jestem ateistką!
Co to za głupota, wierzyć w zombie co po trzech dniach wstają z grobu, albo w matki brane do Nieba... co za idiotyzm....?
Jestem racjonalistką i ateistką!
To może coś zaśpiewamy?
Może Arkę?
Wypłyń na głębię, będą sieci rwały sie....
Ale durnota,.....
pzdr
ab.
ps. idź Lewandowski klękać przed samcem w konfesjonale....
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Jan Lewandowski
Dołączył: 12 Gru 2005
Posty: 2547
Przeczytał: 1 temat
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 4:04, 28 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
abangel666 napisał: |
Ateistów jest bardzo mało ale są bardzo krzykliwi właśnie dlatego że jako mniejszość mają kompleksy.
Kłamiesz.
Jestem ateistką i nie mam żadnych kompleksów.
|
Masz i dlatego jesteś taka wściekła, sfrustrowana i zestrachana, że aż musisz chodzić z giwerą a jad czuć z każdego postu. Pamiętam jak kiedyś napisałaś na pl.soc.religia, że boisz się chrześcijan. Jesteś zakamuflowana ma maksa i masz poczucie prześladowanej. Wszyscy ateiści są zresztą tak speniani, że podpisują się kabotyńskimi ksywami w necie i na nic innego was nie stać poza anonimowym hejterstwem i trollowaniem. To wszystko oczywiście "nie jest" przejaw kompleksów
Ja dla odmiany podpisuję się w internecie swoim prawdziwym imieniem i nazwiskiem i nie boję się nikogo. Byłoby tak nawet gdyby moje poglądy były w mniejszości (w pewnym sensie zresztą są)
abangel666 napisał: | Jestem dumna, że nie wyznaję żydowskich biblijnych pierdołów; |
Ale brednie
Jak jesteś taka niby dumna to podpisz się tu swoim prawdziwym imieniem i nazwiskiem tak jak ja, Jarek czy Michał
Nie zrobisz tego bo jesteś właśnie zestrachana i zakompleksiona
zresztą, ty jesteś tak zakręcona, że nawet nie wiesz czy jesteś ateistką czy satanistką ale sataniści oczywiście nie wyznają "biblijnych pierdołów" o szatanie
abangel666 napisał: | klękać przed samcem w konfesjonale.... |
twoja awersja do samców to też oczywiście nie jest przejaw kompleksów
sfrustrowana stara panna z syndromem niedopchnięcia, której nikt nawet nie chce bzyknąć i ona pisze że "nie ma kompleksów"
niezły kabaret
nie zdziwiłbym się jakbyś była ok. 40-letnią dziewicą, w dodatku otyłą i brzydką jak noc listopadowa i dlatego nikt cię nie chce
to by wiele tłumaczyło jeśli chodzi o twoją awersję do "samców"
Ostatnio zmieniony przez Jan Lewandowski dnia Śro 13:05, 08 Kwi 2015, w całości zmieniany 8 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 93 tematy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 8:16, 28 Mar 2015 Temat postu: Re: Ateizm jako trywializacja światopoglądowa |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Gdybym miał jakoś spuentować, podsumować poglądy typowych ateistów na religię, to chyba najbardziej trafnym słowem była by tu TRYWIALIZACJA.
ogarnąć. Religia ducha stawia podstawowe pytanie KIM JESTEM? I w oparciu o to pytanie buduje koncepcję uporania się umysłu ze wszystkim tym, co zaprzecza mojemu JA. To jest istota duchowej religii. I to nie jest trywiał. |
Ateizm tak jak i wiara może być naukowy a może być ludowy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 17:22, 28 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Sztuczne rozgraniczenia...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 7:18, 14 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Prawdziwy Bóg jest Niepoznawalny, wszystkie religie czczą szatana
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 17:42, 14 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Andy72 napisał: | Prawdziwy Bóg jest Niepoznawalny, wszystkie religie czczą szatana | Nic nie jest poznawalne do końca przez człowieka. Aby coś znać w pełni trzeba do tego czegoś [kogoś] "włożyć" własną świadomość.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|