Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ateista musi się znać, a teista to co?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Azael




Dołączył: 03 Cze 2016
Posty: 906
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:39, 15 Maj 2022    Temat postu: Re: Ateista musi się znać, a teista to co?

Michał Dyszyński napisał:
Azael napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Azael napisał:
nauka zajmuje się bogiem tak jak jej pasuje: ) Np. ciekawie wyglądają kwestie neurologiczne tzw "objawień".

Ano ciekawie...
Naukowiec skąd właściwie miałby znaleźć obiekty do badań objawień?...
PRAWDZIWYCH OBJAWIEŃ nie ma na zawołanie. Więc co zapewne zrobi naukowiec?
- Pójdzie do pierwszej lepszej osoby, która stwierdzi że objawienie miała. Zapewne będzie to osoba niezrównoważona psychicznie, może nawet ktoś z psychiatryka.
Bo niestety prawdziwe objawienie jest bardzo rzadkim fenomenem, zaś najwięcej jest objawień urojonych. I takie sobie znajdzie naukowiec, takie zbada, a na koniec z tego wyciągnie wniosek, że "objawienia są efektem urojeń". Nawet będzie miał "podstawy" aby tak twierdzić. Tylko jak to się ma do tych objawień, o których myśli się w religii?...
- Każdy sam sobie może odpowiedzieć. :think:


to ciekawe, że przy okazji objawień pierwsze o czym wspominasz to urojenia.
Wyjątkowo się z tobą zgadzam, haha.
Z chęcią dowiem się jak odróżniasz te prawdziwe objawienia od fałszywych.

Nie mam jakiejś idealnej metody na ich odróżnienie. Objawienia (z wyjątkiem apokalipsy św. Jana) w katolicyzmie nie mają statusu obowiązkowego do wierzenia. Wśród katolików jedni w (jedne) objawienia wierzą, a inni nie.
Ciekawa rzecz ostatnio jest z wypełnianiem się przepowiedni fatimskich. Cieszysz się z problematyczności objawień, a ja potwierdzę, iż jest to rzeczywiście coś, co trudno jest wystawić jako argument za teizmem. I ja tak objawień nie wystawiam. Nie zamierzam ich bronić.


a jakąkolwiek metodę masz?:)

Ps. W tym temacie, jeśli cię to interesuje, odpowiedziałem na Twój wpis, ale trolle zaspamowali: http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/religia-odrzuca-racjonalizm,21185.html#659285


Ostatnio zmieniony przez Azael dnia Nie 18:39, 15 Maj 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33784
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:18, 15 Maj 2022    Temat postu: Re: Ateista musi się znać, a teista to co?

Azael napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Azael napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Azael napisał:
nauka zajmuje się bogiem tak jak jej pasuje: ) Np. ciekawie wyglądają kwestie neurologiczne tzw "objawień".

Ano ciekawie...
Naukowiec skąd właściwie miałby znaleźć obiekty do badań objawień?...
PRAWDZIWYCH OBJAWIEŃ nie ma na zawołanie. Więc co zapewne zrobi naukowiec?
- Pójdzie do pierwszej lepszej osoby, która stwierdzi że objawienie miała. Zapewne będzie to osoba niezrównoważona psychicznie, może nawet ktoś z psychiatryka.
Bo niestety prawdziwe objawienie jest bardzo rzadkim fenomenem, zaś najwięcej jest objawień urojonych. I takie sobie znajdzie naukowiec, takie zbada, a na koniec z tego wyciągnie wniosek, że "objawienia są efektem urojeń". Nawet będzie miał "podstawy" aby tak twierdzić. Tylko jak to się ma do tych objawień, o których myśli się w religii?...
- Każdy sam sobie może odpowiedzieć. :think:


to ciekawe, że przy okazji objawień pierwsze o czym wspominasz to urojenia.
Wyjątkowo się z tobą zgadzam, haha.
Z chęcią dowiem się jak odróżniasz te prawdziwe objawienia od fałszywych.

Nie mam jakiejś idealnej metody na ich odróżnienie. Objawienia (z wyjątkiem apokalipsy św. Jana) w katolicyzmie nie mają statusu obowiązkowego do wierzenia. Wśród katolików jedni w (jedne) objawienia wierzą, a inni nie.
Ciekawa rzecz ostatnio jest z wypełnianiem się przepowiedni fatimskich. Cieszysz się z problematyczności objawień, a ja potwierdzę, iż jest to rzeczywiście coś, co trudno jest wystawić jako argument za teizmem. I ja tak objawień nie wystawiam. Nie zamierzam ich bronić.


a jakąkolwiek metodę masz?:)

Ps. W tym temacie, jeśli cię to interesuje, odpowiedziałem na Twój wpis, ale trolle zaspamowali: http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/religia-odrzuca-racjonalizm,21185.html#659285

Odpowiedziałem w tamtym wątku.
A co do metody, to przypuszczam, że jeśli przepowiednie fatimskie się sprawdzą, to będzie to dość ciekawa epistemicznie okoliczność...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Raino




Dołączył: 07 Lip 2019
Posty: 651
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:09, 16 Maj 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
O takiej definicji dowodu nie słyszałem.

Słyszałeś. Już o tym pisałem. Moje teksty muszą być interpretowane według sensu, który ja zaplanowałem, a więc z użyciem definicji jakich ja używam.

Cytat:
W oparciu o nią nie dałoby się żadnego dowodu matematycznego przeprowadzić.


W oparciu o taką definicję tworzy się cały naukowy opis świata. Porównujemy, co może wyliczyć matematyczny, hipotetyczny model z rzeczywistymi obserwacjami. Gdy się zgadzają, uznajemy taka zgodność, mówiąc, że ta zgodność jest udowodniona.

Cytat:
Moja jest wzięta z Wikipedii, co też oznacza, że jacyś ludzie ją stosują.


A moja jest w realu, na co dzień stosowana. I to jest przewaga praktyki nad kiepskim powtarzaniem bez rozumienia.

Cytat:
Twoją stosować możesz Ty sam - arbitralnie (niczym prorok, który "wie") określając jakie obserwacje i na jakich zasadach Twój model potwierdzają. Twój "dowód", to w istocie Twoje widzimisię w danej kwestii.


"Mojej" używa metoda naukowa, więc chowanie jej na nic się nie zda.

Cytat:
cokolwiek poczytać (ze zrozumieniem) o logice.

Nie jesteś autorytetem. Ludzie wierzący są upośledzenie w logicznym myśleniu. Dla Ciebie to, co udowodnione i nieudowodnione, jest tym samym.

----
fedor napisał:
To teraz sprawdź nam wszystko to co tu napisałeś. Bo nie widać żebyś gdzieś to sprawdził. Jedynie arbitralnie to sobie zadeklarowałeś
Najpierw sprawdzić musisz Ty swoje wypociny. Udowodnij, że to co tam napisałeś ma sens.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33784
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:53, 16 Maj 2022    Temat postu:

Raino napisał:
Michał Dyszyński napisał:
O takiej definicji dowodu nie słyszałem.

Słyszałeś. Już o tym pisałem. Moje teksty muszą być interpretowane według sensu, który ja zaplanowałem, a więc z użyciem definicji jakich ja używam.

Acha. Czyli mamy Rainologikę.

Raino napisał:
Cytat:
W oparciu o nią nie dałoby się żadnego dowodu matematycznego przeprowadzić.


W oparciu o taką definicję tworzy się cały naukowy opis świata. Porównujemy, co może wyliczyć matematyczny, hipotetyczny model z rzeczywistymi obserwacjami. Gdy się zgadzają, uznajemy taka zgodność, mówiąc, że ta zgodność jest udowodniona.

Matematycy tego nie stosują. Ale skoro się uważasz za mądrzejszego od całej tej szerokiej grupy naukowców, to chyba Cię nie przekonam.

Raino napisał:
Cytat:
Moja jest wzięta z Wikipedii, co też oznacza, że jacyś ludzie ją stosują.


A moja jest w realu, na co dzień stosowana. I to jest przewaga praktyki nad kiepskim powtarzaniem bez rozumienia.

Nie znam naukowca, który by taką definicję stosował. Czyli to "na co dzień" odnosi się do Twojej osoby.

Raino napisał:
Cytat:
cokolwiek poczytać (ze zrozumieniem) o logice.

Nie jesteś autorytetem. Ludzie wierzący są upośledzenie w logicznym myśleniu. Dla Ciebie to, co udowodnione i nieudowodnione, jest tym samym.

Rzeczywiście, ze mnie autorytet jest marny. Ale można zajrzeć do innych, ogólnie dostępnych źródeł. Nie upieram się, abyś to na mnie się wzorował.
Jednak widzę, że odkrywasz nową naukę, nową logikę. Każde Twoje słowo zatem (a już szczególnie słowa "dowód", "nauka", "logika") w dyskusji z Tobą nie oznaczają niczego, co się normalnie tak określa. Ekskluzywne rozumowania.
Powodzenia życzę w tworzeniu prywatnej nauki i logiki. Choć wybacz, ale ja do tego pionierskiego dzieła nie dołączę. :nie: Może okażesz się geniuszem, który zrewolucjonizuje rozumienie ludzkości. Może...
Ale ja na to bym nie stawiał. Raczej stawiam na to, że Twoje podejście zasili katalog naiwnych poglądów ludzi, którym coś tam się wydaje, którzy są przekonani, że opierając się o elementarne intuicje jest się już mądrym niezaprzeczalnie. Można nie zainteresować się, że ci do tę naukę aktualnie stosowaną tworzyli naprawdę mocne argumenty posiadają, aby rzecz traktować inaczej, niż typowy uczeń pierwszych klas podstawówki. I zawsze możesz wierzyć, że jesteś mądrzejszy od wszystkich. Nikt Ci tego nie zabroni.
Pozostaje mi na koniec zauważyć, że chyba - skoro mamy tak odmienne definicje podstawowych pojęć - nie mogę liczyć na wzajemne zrozumienie, przekazywanie Tobie spójne i zgodne z intencją nadawcy informacji z mojej strony, jak też odbiór tego co Ty piszesz przeze mnie. Niniejszym chyba tylko wypada zawiesić dyskusję z powodu niemożliwości wzajemnego zrozumienia, dogadania sensu słów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 31 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:11, 16 Maj 2022    Temat postu:

Raino czyli Azael trollujący z drugiego konta napisał:
Michał Dyszyński napisał:
O takiej definicji dowodu nie słyszałem.

Słyszałeś. Już o tym pisałem. Moje teksty muszą być interpretowane według sensu, który ja zaplanowałem, a więc z użyciem definicji jakich ja używam.


Żadnego sensu nie zaplanowałeś bo skąd niby miałbyś go wziąć. To tylko twój kolejny pusty postulat bez pokrycia, Kruchy. Jak wszystkie twoje postulaty

Raino czyli Azael trollujący z drugiego konta napisał:
Cytat:
W oparciu o nią nie dałoby się żadnego dowodu matematycznego przeprowadzić.


W oparciu o taką definicję tworzy się cały naukowy opis świata. Porównujemy, co może wyliczyć matematyczny, hipotetyczny model z rzeczywistymi obserwacjami. Gdy się zgadzają, uznajemy taka zgodność, mówiąc, że ta zgodność jest udowodniona.


Tylko ty od lat nie jesteś w stanie określić co to jest "zgodność". Więc to tylko kolejny twój pusty postulat bez pokrycia. Jak wszystkie twoje postulaty, Kruchy

Raino czyli Azael trollujący z drugiego konta napisał:
Cytat:
Moja jest wzięta z Wikipedii, co też oznacza, że jacyś ludzie ją stosują.


A moja jest w realu, na co dzień stosowana. I to jest przewaga praktyki nad kiepskim powtarzaniem bez rozumienia.


Kolejny pusty postulat bez pokrycia, zero konkretów. Produkujesz na kopy takie dyrdymały. Jak to u gimboateistów

Raino czyli Azael trollujący z drugiego konta napisał:
Cytat:
Twoją stosować możesz Ty sam - arbitralnie (niczym prorok, który "wie") określając jakie obserwacje i na jakich zasadach Twój model potwierdzają. Twój "dowód", to w istocie Twoje widzimisię w danej kwestii.


"Mojej" używa metoda naukowa, więc chowanie jej na nic się nie zda.


Pustosłowie, zero konkretów. Jak to u gimboateisty. Poza tym jest wiele "metod naukowych" i nawet nie wiesz o czym konkretnie piszesz. Znowu. A nawet jakbyś wiedział to i tak nie jesteś w stanie uprawomocnić "metody naukowej" i odwołujesz się do niej jedynie na wiarę

Raino czyli Azael trollujący z drugiego konta napisał:
Cytat:
cokolwiek poczytać (ze zrozumieniem) o logice.

Nie jesteś autorytetem. Ludzie wierzący są upośledzenie w logicznym myśleniu. Dla Ciebie to, co udowodnione i nieudowodnione, jest tym samym.


No to jesteś upośledzonym wierzącym bo od lat nie jesteś w stanie podać żadnego kryterium odróżnienia tego co udowodnione od tego co nieudowodnione i deklarujesz w tych kwestiach jedynie swoją ślepą wiarę, Kruchy

Raino czyli Azael trollujący z drugiego konta napisał:
----
fedor napisał:
To teraz sprawdź nam wszystko to co tu napisałeś. Bo nie widać żebyś gdzieś to sprawdził. Jedynie arbitralnie to sobie zadeklarowałeś
Najpierw sprawdzić musisz Ty swoje wypociny. Udowodnij, że to co tam napisałeś ma sens.


Czyli odwróciłeś kotka ogonem od tego, że nic z tego co bredzisz nie jesteś w stanie udowodnić
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Azael




Dołączył: 03 Cze 2016
Posty: 906
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:09, 17 Maj 2022    Temat postu: Re: Ateista musi się znać, a teista to co?

Michał Dyszyński napisał:
Azael napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Azael napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Azael napisał:
nauka zajmuje się bogiem tak jak jej pasuje: ) Np. ciekawie wyglądają kwestie neurologiczne tzw "objawień".

Ano ciekawie...
Naukowiec skąd właściwie miałby znaleźć obiekty do badań objawień?...
PRAWDZIWYCH OBJAWIEŃ nie ma na zawołanie. Więc co zapewne zrobi naukowiec?
- Pójdzie do pierwszej lepszej osoby, która stwierdzi że objawienie miała. Zapewne będzie to osoba niezrównoważona psychicznie, może nawet ktoś z psychiatryka.
Bo niestety prawdziwe objawienie jest bardzo rzadkim fenomenem, zaś najwięcej jest objawień urojonych. I takie sobie znajdzie naukowiec, takie zbada, a na koniec z tego wyciągnie wniosek, że "objawienia są efektem urojeń". Nawet będzie miał "podstawy" aby tak twierdzić. Tylko jak to się ma do tych objawień, o których myśli się w religii?...
- Każdy sam sobie może odpowiedzieć. :think:


to ciekawe, że przy okazji objawień pierwsze o czym wspominasz to urojenia.
Wyjątkowo się z tobą zgadzam, haha.
Z chęcią dowiem się jak odróżniasz te prawdziwe objawienia od fałszywych.

Nie mam jakiejś idealnej metody na ich odróżnienie. Objawienia (z wyjątkiem apokalipsy św. Jana) w katolicyzmie nie mają statusu obowiązkowego do wierzenia. Wśród katolików jedni w (jedne) objawienia wierzą, a inni nie.
Ciekawa rzecz ostatnio jest z wypełnianiem się przepowiedni fatimskich. Cieszysz się z problematyczności objawień, a ja potwierdzę, iż jest to rzeczywiście coś, co trudno jest wystawić jako argument za teizmem. I ja tak objawień nie wystawiam. Nie zamierzam ich bronić.


a jakąkolwiek metodę masz?:)

Ps. W tym temacie, jeśli cię to interesuje, odpowiedziałem na Twój wpis, ale trolle zaspamowali: http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/religia-odrzuca-racjonalizm,21185.html#659285

Odpowiedziałem w tamtym wątku.
A co do metody, to przypuszczam, że jeśli przepowiednie fatimskie się sprawdzą, to będzie to dość ciekawa epistemicznie okoliczność...


no dobra, czyli nie masz metody...

a to te przepowiednie jeszcze się nie sprawdziły?:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 31 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:53, 17 Maj 2022    Temat postu: Re: Ateista musi się znać, a teista to co?

Azael napisał:
no dobra, czyli nie masz metody...


Przynajmniej tego nie ukrywa a ty udajesz, że masz metodę bo i tak nie masz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TS7




Dołączył: 29 Wrz 2021
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:04, 17 Maj 2022    Temat postu:

Normy postępowania w rozeznawaniu domniemanych objawień i przesłań

Dokument Kongregacji Nauki Wiary (1978 r.) razem z aktualnym wstępem (2011) dotyczący norm rozpoznawania prywatnych objawień

Kongregacja Nauki Wiary

L'Osservatore Romano 7-8/2012
dodane 08.02.2013 00:00

Zamieszczamy dokument, promulgowany 25 lutego 1978 r. przez ówczesną Świętą Kongregację Nauki Wiary, ustalający normy postępowania w rozeznawaniu domniemanych objawień i przesłań. Został on oficjalnie opublikowany przez Kongregację Nauki Wiary w maju br., a wstęp do niego — opracowany przez dykasterię — podpisał 14 grudnia 2011 r. jej prefekt kard. William Joseph Levada.
Kard. WILLIAM JOSEPH LEVADA
Wstęp do dokumentu

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Azael




Dołączył: 03 Cze 2016
Posty: 906
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:17, 17 Maj 2022    Temat postu: Re: Ateista musi się znać, a teista to co?

fedor napisał:
Azael napisał:
no dobra, czyli nie masz metody...


Przynajmniej tego nie ukrywa a ty udajesz, że masz metodę bo i tak nie masz


ciekawe gdzie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 31 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:27, 17 Maj 2022    Temat postu: Re: Ateista musi się znać, a teista to co?

Azael napisał:
fedor napisał:
Azael napisał:
no dobra, czyli nie masz metody...


Przynajmniej tego nie ukrywa a ty udajesz, że masz metodę bo i tak nie masz


ciekawe gdzie


Wszędzie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Azael




Dołączył: 03 Cze 2016
Posty: 906
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:36, 17 Maj 2022    Temat postu: Re: Ateista musi się znać, a teista to co?

fedor napisał:
Azael napisał:
fedor napisał:
Azael napisał:
no dobra, czyli nie masz metody...


Przynajmniej tego nie ukrywa a ty udajesz, że masz metodę bo i tak nie masz


ciekawe gdzie


Wszędzie


czyli unik - jak zwykle.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33784
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:43, 17 Maj 2022    Temat postu: Re: Ateista musi się znać, a teista to co?

Azael napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Azael napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Azael napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Azael napisał:
nauka zajmuje się bogiem tak jak jej pasuje: ) Np. ciekawie wyglądają kwestie neurologiczne tzw "objawień".

Ano ciekawie...
Naukowiec skąd właściwie miałby znaleźć obiekty do badań objawień?...
PRAWDZIWYCH OBJAWIEŃ nie ma na zawołanie. Więc co zapewne zrobi naukowiec?
- Pójdzie do pierwszej lepszej osoby, która stwierdzi że objawienie miała. Zapewne będzie to osoba niezrównoważona psychicznie, może nawet ktoś z psychiatryka.
Bo niestety prawdziwe objawienie jest bardzo rzadkim fenomenem, zaś najwięcej jest objawień urojonych. I takie sobie znajdzie naukowiec, takie zbada, a na koniec z tego wyciągnie wniosek, że "objawienia są efektem urojeń". Nawet będzie miał "podstawy" aby tak twierdzić. Tylko jak to się ma do tych objawień, o których myśli się w religii?...
- Każdy sam sobie może odpowiedzieć. :think:


to ciekawe, że przy okazji objawień pierwsze o czym wspominasz to urojenia.
Wyjątkowo się z tobą zgadzam, haha.
Z chęcią dowiem się jak odróżniasz te prawdziwe objawienia od fałszywych.

Nie mam jakiejś idealnej metody na ich odróżnienie. Objawienia (z wyjątkiem apokalipsy św. Jana) w katolicyzmie nie mają statusu obowiązkowego do wierzenia. Wśród katolików jedni w (jedne) objawienia wierzą, a inni nie.
Ciekawa rzecz ostatnio jest z wypełnianiem się przepowiedni fatimskich. Cieszysz się z problematyczności objawień, a ja potwierdzę, iż jest to rzeczywiście coś, co trudno jest wystawić jako argument za teizmem. I ja tak objawień nie wystawiam. Nie zamierzam ich bronić.


a jakąkolwiek metodę masz?:)

Ps. W tym temacie, jeśli cię to interesuje, odpowiedziałem na Twój wpis, ale trolle zaspamowali: http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/religia-odrzuca-racjonalizm,21185.html#659285

Odpowiedziałem w tamtym wątku.
A co do metody, to przypuszczam, że jeśli przepowiednie fatimskie się sprawdzą, to będzie to dość ciekawa epistemicznie okoliczność...


no dobra, czyli nie masz metody...

a to te przepowiednie jeszcze się nie sprawdziły?:)

Ciekawe jest właśnie to, że już w znacznym stopniu się sprawdziły.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 31 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 2:02, 18 Maj 2022    Temat postu: Re: Ateista musi się znać, a teista to co?

Azael napisał:
fedor napisał:
Azael napisał:
fedor napisał:
Azael napisał:
no dobra, czyli nie masz metody...


Przynajmniej tego nie ukrywa a ty udajesz, że masz metodę bo i tak nie masz


ciekawe gdzie


Wszędzie


czyli unik - jak zwykle.


Już tylko kluczysz - jak zwykle
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Azael




Dołączył: 03 Cze 2016
Posty: 906
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:00, 18 Maj 2022    Temat postu: Re: Ateista musi się znać, a teista to co?

Michał Dyszyński napisał:
Azael napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Azael napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Azael napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Azael napisał:
nauka zajmuje się bogiem tak jak jej pasuje: ) Np. ciekawie wyglądają kwestie neurologiczne tzw "objawień".

Ano ciekawie...
Naukowiec skąd właściwie miałby znaleźć obiekty do badań objawień?...
PRAWDZIWYCH OBJAWIEŃ nie ma na zawołanie. Więc co zapewne zrobi naukowiec?
- Pójdzie do pierwszej lepszej osoby, która stwierdzi że objawienie miała. Zapewne będzie to osoba niezrównoważona psychicznie, może nawet ktoś z psychiatryka.
Bo niestety prawdziwe objawienie jest bardzo rzadkim fenomenem, zaś najwięcej jest objawień urojonych. I takie sobie znajdzie naukowiec, takie zbada, a na koniec z tego wyciągnie wniosek, że "objawienia są efektem urojeń". Nawet będzie miał "podstawy" aby tak twierdzić. Tylko jak to się ma do tych objawień, o których myśli się w religii?...
- Każdy sam sobie może odpowiedzieć. :think:


to ciekawe, że przy okazji objawień pierwsze o czym wspominasz to urojenia.
Wyjątkowo się z tobą zgadzam, haha.
Z chęcią dowiem się jak odróżniasz te prawdziwe objawienia od fałszywych.

Nie mam jakiejś idealnej metody na ich odróżnienie. Objawienia (z wyjątkiem apokalipsy św. Jana) w katolicyzmie nie mają statusu obowiązkowego do wierzenia. Wśród katolików jedni w (jedne) objawienia wierzą, a inni nie.
Ciekawa rzecz ostatnio jest z wypełnianiem się przepowiedni fatimskich. Cieszysz się z problematyczności objawień, a ja potwierdzę, iż jest to rzeczywiście coś, co trudno jest wystawić jako argument za teizmem. I ja tak objawień nie wystawiam. Nie zamierzam ich bronić.


a jakąkolwiek metodę masz?:)

Ps. W tym temacie, jeśli cię to interesuje, odpowiedziałem na Twój wpis, ale trolle zaspamowali: http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/religia-odrzuca-racjonalizm,21185.html#659285

Odpowiedziałem w tamtym wątku.
A co do metody, to przypuszczam, że jeśli przepowiednie fatimskie się sprawdzą, to będzie to dość ciekawa epistemicznie okoliczność...


no dobra, czyli nie masz metody...

a to te przepowiednie jeszcze się nie sprawdziły?:)

Ciekawe jest właśnie to, że już w znacznym stopniu się sprawdziły.


Podasz jakiś przykład?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Raino




Dołączył: 07 Lip 2019
Posty: 651
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:34, 19 Maj 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Acha. Czyli mamy Rainologikę.


To jest powszechna logika. Sens zależy od użytych w treści definicji. I to autor przekazuje sens.

Cytat:
Matematycy tego nie stosują.


Matematycy odnoszą się do aksjomatów. Rzeczywistości nie da się tak opisać, bo obserwacje nie są aksjomatami.

Twoja wiedza o tej tematyce jest zerowa.

Wiara czyni czuba i degeneruje mózg. Ludzie wierzący są upośledzeni w logicznym myśleniu. Dla Ciebie to, co udowodnione i nieudowodnione, jest tym samym.


Ostatnio zmieniony przez Raino dnia Czw 18:35, 19 Maj 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33784
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:54, 19 Maj 2022    Temat postu:

Raino napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Acha. Czyli mamy Rainologikę.


To jest powszechna logika. Sens zależy od użytych w treści definicji. I to autor przekazuje sens.

Cytat:
Matematycy tego nie stosują.


Matematycy odnoszą się do aksjomatów. Rzeczywistości nie da się tak opisać, bo obserwacje nie są aksjomatami.

Twoja wiedza o tej tematyce jest zerowa.

Wiara czyni czuba i degeneruje mózg. Ludzie wierzący są upośledzeni w logicznym myśleniu. Dla Ciebie to, co udowodnione i nieudowodnione, jest tym samym.

A wiara ateistyczna - jak ta Twoja - w ramach której osoby, zamiast zainteresować się co w danej dziedzinie wymyślono, co naprawdę mądre głowy precyzyjnie intelektualnie sformułowały, głosi się naiwne intuicyjne widzimisia na tematy dawno przez naukę rozpracowane.
Jesteś typowym przykładem osoby, która naukę niby "propaguje", choć robi to głosząc poglądy, jakie właśnie nauka już dawno temu zdyskredytowała, jako naiwne i nie perspektywiczne intelektualnie. Ale nawet o tym nie wiesz, bo jesteś zbyt zadufany w swoje intuicyjnie przekonania i Ci się nie chce zajrzeć do źródeł.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 31 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:31, 19 Maj 2022    Temat postu:

Raino napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Acha. Czyli mamy Rainologikę.


To jest powszechna logika. Sens zależy od użytych w treści definicji. I to autor przekazuje sens.


Czyli masło maślane i nic więcej niż to nigdy nie miałeś

Raino napisał:
Cytat:
Matematycy tego nie stosują.


Matematycy odnoszą się do aksjomatów. Rzeczywistości nie da się tak opisać, bo obserwacje nie są aksjomatami.

Twoja wiedza o tej tematyce jest zerowa.

Wiara czyni czuba i degeneruje mózg. Ludzie wierzący są upośledzeni w logicznym myśleniu. Dla Ciebie to, co udowodnione i nieudowodnione, jest tym samym.


To masz problem bo deklarujesz same nieudowodnione tezy i nic poza deklaracjami wiary nie masz. Jesteś więc czubem
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Raino




Dołączył: 07 Lip 2019
Posty: 651
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:31, 22 Maj 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Raino napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Acha. Czyli mamy Rainologikę.


To jest powszechna logika. Sens zależy od użytych w treści definicji. I to autor przekazuje sens.

Cytat:
Matematycy tego nie stosują.


Matematycy odnoszą się do aksjomatów. Rzeczywistości nie da się tak opisać, bo obserwacje nie są aksjomatami.

Twoja wiedza o tej tematyce jest zerowa.

Wiara czyni czuba i degeneruje mózg. Ludzie wierzący są upośledzeni w logicznym myśleniu. Dla Ciebie to, co udowodnione i nieudowodnione, jest tym samym.

A wiara ateistyczna - jak ta Twoja - w ramach której osoby, zamiast zainteresować się co w danej dziedzinie wymyślono, co naprawdę mądre głowy precyzyjnie intelektualnie sformułowały, głosi się naiwne intuicyjne widzimisia na tematy dawno przez naukę rozpracowane.
Jesteś typowym przykładem osoby, która naukę niby "propaguje", choć robi to głosząc poglądy, jakie właśnie nauka już dawno temu zdyskredytowała, jako naiwne i nie perspektywiczne intelektualnie. Ale nawet o tym nie wiesz, bo jesteś zbyt zadufany w swoje intuicyjnie przekonania i Ci się nie chce zajrzeć do źródeł.


Człowiek wierzący ustala sobie prawdziwość nie jako skutek dowodu, tym samym więc tymczasowo, bo podważenia dowodu nie można wykluczyć, ale ustala to sobie wbrew dowodom, jak jakiś intelektualnie, logicznie niesprawny obłąkaniec.

Ja się przedstawiam nie jako ateista, ale jako niewierzący (to szersza definicja), czyli nie udający myślenia w wymieniony tu, upośledzony wiarą sposób.

Gdy dwoje wierzących wierzy w wykluczających się, sprzecznych ze sobą bogów, to który z tych bogów jest istniejący?

Żaden, bo wiarą nie ustala się prawdy ani istnienia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33784
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:57, 22 Maj 2022    Temat postu:

Raino napisał:
Człowiek wierzący ustala sobie prawdziwość nie jako skutek dowodu, tym samym więc tymczasowo, bo podważenia dowodu nie można wykluczyć, ale ustala to sobie wbrew dowodom, jak jakiś intelektualnie, logicznie niesprawny obłąkaniec.

W to wierzysz?...
Dowodu na to, że "człowiek wierzący ustala..." nie przedstawiłeś. Wygłosiłeś tylko arbitralnie owo stwierdzenie - jako Twój dogmat wiary.

Raino napisał:
Ja się przedstawiam nie jako ateista, ale jako niewierzący (to szersza definicja), czyli nie udający myślenia w wymieniony tu, upośledzony wiarą sposób.

I tak zupełnie w nic nie wierzysz?...
Na wszystko w swoim życiu, co przyjąłeś, zebrałeś dowody?
Oglądasz czasem telewizję, abo relacje medialne w necie?...
- w nic z tego, co mówią nie wierzysz?
- a może pracowicie zbierasz dowody dla każdej relacji, z jaką się spotkasz - czyli na przykład lecisz do dalekiego kraju i pracowicie wypytujesz ludzi, zbierasz ewidencję materialną, aby się przekonać, czy rzeczywiście zaszło, to co mówią?...
Tak robisz?...
A może po prostu jesteś jednak konsekwentny w tym uznawaniu rzeczy bez dowodu, czyli de facto jesteś paranoikiem, który upiera się, że dopóki nie dostanie dowodów, to nie uwierzy w żadną wiadomość medialną?
A w ogóle jak wyobrażasz sobie dowód na to, że prezydentem USA jest Biden, Talibowie rządzą teraz w Afganistanie, zaś w zoo w Chinach mieszkają pandy?... Przecież to wszystko może być zmowa, zmyłka mediów...
Jesteś konsekwentny w swoim nie uznawaniu niczego bez dowodu?... Jesteś takim paranoikiem?

Raino napisał:
Gdy dwoje wierzących wierzy w wykluczających się, sprzecznych ze sobą bogów, to który z tych bogów jest istniejący?

Żaden, bo wiarą nie ustala się prawdy ani istnienia.

A kto twierdzi, że się tak ustala prawdy?
Wiara nie jest ustaleniem (obiektywnym) żadnej prawdy, lecz STOSUNKIEM OSOBISTYM OSOBY DO STATUSU owej prawdy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 31 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 15:37, 22 Maj 2022    Temat postu:

Raino napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Raino napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Acha. Czyli mamy Rainologikę.


To jest powszechna logika. Sens zależy od użytych w treści definicji. I to autor przekazuje sens.

Cytat:
Matematycy tego nie stosują.


Matematycy odnoszą się do aksjomatów. Rzeczywistości nie da się tak opisać, bo obserwacje nie są aksjomatami.

Twoja wiedza o tej tematyce jest zerowa.

Wiara czyni czuba i degeneruje mózg. Ludzie wierzący są upośledzeni w logicznym myśleniu. Dla Ciebie to, co udowodnione i nieudowodnione, jest tym samym.

A wiara ateistyczna - jak ta Twoja - w ramach której osoby, zamiast zainteresować się co w danej dziedzinie wymyślono, co naprawdę mądre głowy precyzyjnie intelektualnie sformułowały, głosi się naiwne intuicyjne widzimisia na tematy dawno przez naukę rozpracowane.
Jesteś typowym przykładem osoby, która naukę niby "propaguje", choć robi to głosząc poglądy, jakie właśnie nauka już dawno temu zdyskredytowała, jako naiwne i nie perspektywiczne intelektualnie. Ale nawet o tym nie wiesz, bo jesteś zbyt zadufany w swoje intuicyjnie przekonania i Ci się nie chce zajrzeć do źródeł.


Człowiek wierzący ustala sobie prawdziwość nie jako skutek dowodu, tym samym więc tymczasowo, bo podważenia dowodu nie można wykluczyć, ale ustala to sobie wbrew dowodom, jak jakiś intelektualnie, logicznie niesprawny obłąkaniec.


Czyli jesteś obłąkany bo wszystkie twoje ustalenia to akty wiary bez dowodów i nawet wbrew jakimkolwiek dowodom

Raino napisał:
Ja się przedstawiam nie jako ateista, ale jako niewierzący (to szersza definicja), czyli nie udający myślenia w wymieniony tu, upośledzony wiarą sposób.


Jesteś upośledzony wiarą w to, że w nic nie wierzysz. To u ciebie ewidentny defekt mózgu, zresztą nie tylko u ciebie

Raino napisał:
Gdy dwoje wierzących wierzy w wykluczających się, sprzecznych ze sobą bogów, to który z tych bogów jest istniejący?

Żaden, bo wiarą nie ustala się prawdy ani istnienia.


To ty wierzysz w niczym nie różniących się od siebie bogów więc to wyłącznie twój problem
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Raino




Dołączył: 07 Lip 2019
Posty: 651
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:12, 22 Maj 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Dowodu na to, że "człowiek wierzący ustala..." nie przedstawiłeś. Wygłosiłeś tylko arbitralnie owo stwierdzenie - jako Twój dogmat wiary.


Wiara jednak czyni czuba. :rotfl: Jakie "dowody"? Przecież to jest definicja.

Jeden człowiek ustala prawdziwość jako skutek dowodu (tymczasowo, względnie), a drugi (niepełnosprawny umysłowo i logicznie) ustala to sobie bez żadnego argumentu, bo tak akurat mu się ubzdurało.

To, co robi ten drugi NAZYWAMY wiarą. Definicja - nazywanie czegoś. Wiara to jest nazwa tego idiotycznego stanu umysłu, w którym albo wierzący uznaje za prawdę (absolutną, niepodważalną) jakąś kwestię, albo innym razem coś dokładnie przeciwnego. Ma tzw. "wolną wolę" więc robi co chce.

Cytat:
A w ogóle jak wyobrażasz sobie dowód na to, że prezydentem USA jest Biden, Talibowie rządzą teraz w Afganistanie, zaś w zoo w Chinach mieszkają pandy?...


Tak, są przesłanki, które czynią takie informacje BARDZIEJ lub MNIEJ wiarygodnymi.
Potwierdzenia prawdziwości (lub fałszywości) są subiektywne i z założenia tymczasowe, bo przecież mylimy się i w przyszłości może się pojawić dowód na coś odwrotnego. A jednak TERAZ takie potwierdzenie istnieje i dlatego TERAZ mówimy o fakcie udowodnionym.

Nauka wszystkie swoje ustalenia traktuje jako tymczasowe, ważne do czasu, dopóki istnieje dowód.

Mam pytanie do Ciebie: Czy Ty jesteś normalny? Czy masz dowód tego? Bo jeśli nie masz...

Cytat:
A kto twierdzi, że się tak ustala prawdy?

Tak prawdę ustalają niektórzy ludzie. Bez dowodów. Czy masz obiektywny dowód istnienia Twojego popieprzonego bożka?

A czy potwierdzasz, że taki sposób ustalanie prawdziwości jest absurdalny?

Cytat:
Wiara nie jest ustaleniem (obiektywnym) żadnej prawdy, lecz STOSUNKIEM OSOBISTYM OSOBY DO STATUSU owej prawdy.

Oczywiście, że ten "stosunek" jest ustalony z odrzuceniem dowodu (tu dobrze pasuje to: stosunek = pieprzenie). I jest subiektywny, bo nie odnosi się do ZEWNĘTRZNYCH narzędzi. Zależy od fochów wierzącego. Dlaczego wybrał akurat to, a nie na odwrót? Wierzący tego nie wie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33784
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:06, 22 Maj 2022    Temat postu:

Raino napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Dowodu na to, że "człowiek wierzący ustala..." nie przedstawiłeś. Wygłosiłeś tylko arbitralnie owo stwierdzenie - jako Twój dogmat wiary.


Wiara jednak czyni czuba. :rotfl: Jakie "dowody"? Przecież to jest definicja.

Tak?... :shock:

To "ustalanie" jest definicją wiary?... :shock:
Czyli mielibyśmy wniosek, że jak nie wierzysz, to niczego nie możesz ustalić. To skąd te Twoje stwierdzenia, skoro nie wierzysz, więc ustalać niczego nie jesteś w stanie?...
To chyba należałoby przyjąć, że Twoje stwierdzenia w ogóle są losowe, z niczego nie wypływają - że są paplaniną, bo ustaleń żadnych względem nich nie było i nie będzie. I to (Twojej!) z definicji...
To ja już wolę mieć tę moją wiarę i cokolwiek móc ustalić. A nie paplać chaotycznie o niczym ustalonym, tylko losowo generowanym.

Raino napisał:
Jeden człowiek ustala prawdziwość jako skutek dowodu (tymczasowo, względnie), a drugi (niepełnosprawny umysłowo i logicznie) ustala to sobie bez żadnego argumentu, bo tak akurat mu się ubzdurało.

No więc czekam na ten pierwszy dowód od Ciebie. Bo jak na razie, to jesteś w statusie - samodzielnie z reszta potwierdzonym, że powyższe... akurat Ci się ubzdurało.
Bo dowodu wciąż nie widzę. Definicję sformułowałeś taką, że blokujesz jakąkolwiek ustalalność. Czyli przedstawiasz swoim rozumowaniem dokładnie ten przypadek, nad którym tak się znęcasz. Jesteś idealną ilustracją tego, co krytykujesz.

Raino napisał:
Definicja - nazywanie czegoś. Wiara to jest nazwa tego idiotycznego stanu umysłu, w którym albo wierzący uznaje za prawdę (absolutną, niepodważalną) jakąś kwestię, albo innym razem coś dokładnie przeciwnego. Ma tzw. "wolną wolę" więc robi co chce.

Raz dla Ciebie "wiara" jest po prostu brakiem dowodu. Za chwilę uznawaniem prawdy absolutnej jakiejś kwestii.
Ja na przykład wierzę, mając przy tym wątpliwości w różne przedmioty mojej wiary - np. wierzę w wiele doniesień na temat wojny, ale tak nie do końca, bo zdaję sobie sprawę, że często strony preparują wiadomości tak, aby propagandowo wychodziły one zgodnie z ich polityką. Ale w jakimś tam stopniu wierzę, że większość z tych relacjonowanych zdarzeń miała miejsce, choć czasem może liczby są naciągane, albo interpretacje są picowane.

Oczywiście można wierzyć fanatycznie, głupio, bez sensu. Można uwierzyć w pierwszy lepszy komunikat. Ale można tez uwierzyć w jakiś komunikat dlatego, że widać dużo przesłanek za nim, a bardzo mało przeciw niemu. Pewności wtedy nie ma, czyli jest to wiara, choć wiara uzasadniona okolicznościami. Jak to inaczej nazwać, jak nie wiarą?...


Raino napisał:
Cytat:
A kto twierdzi, że się tak ustala prawdy?

Tak prawdę ustalają niektórzy ludzie. Bez dowodów. Czy masz obiektywny dowód istnienia Twojego popieprzonego bożka?

Nie mam obiektywnego dowodu na to, że nie jesteś botem. Nie mam obiektywnego dowodu na to, że cokolwiek można w sposób zasadny określić "obiektywnym dowodem". Nie dysponujemy na start rozumowania żadnym absolutem pewności, ani żadnym ideałem dowodzenia. Kto uważa inaczej, ten pielęgnuje w sobie mrzonkę.
Oczywiście mrzonkowatość własnych przekonań też można długo przykrywać buńczucznymi deklaracjami, że bez dowodu nie ma poprawności rozumowania, ani prawdziwości, jednak logicy matematycznie obalili takie naiwne tezy.
Czy mam dowód na istnienie Boga?
- Zależy jak na to spojrzeć...
Jeśliby spojrzeć na to jako na MOŻLIWOŚĆ SKONSTRUOWANIA JAKIEGOŚ ROZUMOWANIA, KTÓRE Z JAKICHŚ ZAŁOŻEŃ WYPROWADZI LOGICZNIE TEZĘ O ISTNIENIU BOGA, TO MAM.
Tu oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie każdemu moje założenia muszą się podobać. Ale mi się mogą podobać, więc ja ten dowód uznam.
Ty zaś nie masz ŻADNEGO dowodu, bo nawet nie wiesz jeszcze czym dowód jest. Jesteś więc znacznie w gorszej sytuacji, bo nie potrafisz wypełnić własnych założeń, które tutaj propagujesz.

Raino napisał:
Cytat:
Wiara nie jest ustaleniem (obiektywnym) żadnej prawdy, lecz STOSUNKIEM OSOBISTYM OSOBY DO STATUSU owej prawdy.

Oczywiście, że ten "stosunek" jest ustalony z odrzuceniem dowodu (tu dobrze pasuje to: stosunek = pieprzenie). I jest subiektywny, bo nie odnosi się do ZEWNĘTRZNYCH narzędzi. Zależy od fochów wierzącego. Dlaczego wybrał akurat to, a nie na odwrót? Wierzący tego nie wie.

A dlaczego matematyk Peano wybrał taki zbiór aksjomatów do dowodzenia w teorii liczb, jakie wybrał?...
Zna ktoś odpowiedź?
Ja nie znam. Po prostu Peano wybrał te postulaty, wierząc, że to ma sens i dzisiaj większość matematyków za nim dowodzi tymi postulatami twierdzenia matematyczne. I to działa. Dowodu dla tych postulatów - aksjomatów nie ma, co wynika bezpośrednio z tego, iż są one aksjomatami.
W matematyce funkcjonują też konkurencyjne ujęcia koncepcji liczby, oparte o inne rozumowania i inne aksjomaty. Dlaczego?...
Ja nie wiem. Ale to nie zmienia tej postaci spraw, że to działa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TS7




Dołączył: 29 Wrz 2021
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:21, 22 Maj 2022    Temat postu:

Universal Set
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6701
Przeczytał: 101 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:54, 22 Maj 2022    Temat postu:

Moim zdaniem , matematyka dzieli się na matematykę twardą, platońską: Pi to zawsze 3.14 z kawałkiem, 2+2 to zawsze 4 niezależnie od aksjomatów, np. jakieś twierdzenie że każdą liczbę da się wyrazić sumą dwóch czy trzech liczb pierwszych będzie prawdziwe czy nie, niezależnie czy w ogóle istnieje dowód tego twierdzenia.
Natomiast teoria mnogości, to matematyka miękka, gdzie nie ma sensu pytać jak "naprawdę" jest z hipotezą continuum, matematyka miękka mogla zostać stworzona a być może nawet jest to matematyka popsuta po grzechu , bo przed istniała tylko jedna nieskończoność ;-)
Matematyka miękka nie jest zresztą tak interesująca, to tylko zabawa logiczna. Matematyka twarda to prawda.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 31 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 3:43, 23 Maj 2022    Temat postu:

Raino napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Dowodu na to, że "człowiek wierzący ustala..." nie przedstawiłeś. Wygłosiłeś tylko arbitralnie owo stwierdzenie - jako Twój dogmat wiary.


Wiara jednak czyni czuba. :rotfl: Jakie "dowody"? Przecież to jest definicja.


Mamy nawet definicję krasnoludków więc nic ci nie da zasłanianie się definicjami. Nadal prezentujesz jedynie dogmaty swej wiary

Raino napisał:
Jeden człowiek ustala prawdziwość jako skutek dowodu (tymczasowo, względnie), a drugi (niepełnosprawny umysłowo i logicznie) ustala to sobie bez żadnego argumentu, bo tak akurat mu się ubzdurało.


To ci się właśnie ubzdurało bo "ustaliłeś" to bez żadnego argumentu. Od lat nie jesteś w stanie podać nawet definicji jakiegokolwiek dowodu. Twoje majaki o dowodach to tylko twoje deklaracje wiary pozbawione jakiegokolwiek dowodu. Wewnętrznie sprzeczny bełkot

Raino napisał:
To, co robi ten drugi NAZYWAMY wiarą. Definicja - nazywanie czegoś. Wiara to jest nazwa tego idiotycznego stanu umysłu, w którym albo wierzący uznaje za prawdę (absolutną, niepodważalną) jakąś kwestię, albo innym razem coś dokładnie przeciwnego. Ma tzw. "wolną wolę" więc robi co chce.


Dokładnie to wszystko właśnie robisz. Sam sobie zaprzeczasz na każdym kroku

Raino napisał:
Cytat:
A w ogóle jak wyobrażasz sobie dowód na to, że prezydentem USA jest Biden, Talibowie rządzą teraz w Afganistanie, zaś w zoo w Chinach mieszkają pandy?...


Tak, są przesłanki, które czynią takie informacje BARDZIEJ lub MNIEJ wiarygodnymi.
Potwierdzenia prawdziwości (lub fałszywości) są subiektywne i z założenia tymczasowe, bo przecież mylimy się i w przyszłości może się pojawić dowód na coś odwrotnego. A jednak TERAZ takie potwierdzenie istnieje i dlatego TERAZ mówimy o fakcie udowodnionym.


Problem w tym, że pisząc to nic nie udowodniłeś. Same przesłanki to nie dowód. Tak więc znowu opisałeś jedynie swoją wiarę tutaj. Nic więcej nie masz

Raino napisał:
Nauka wszystkie swoje ustalenia traktuje jako tymczasowe, ważne do czasu, dopóki istnieje dowód.


To tylko twoje kolejne wewnętrznie sprzeczne stwierdzenie. Jeśli coś jest tymczasowe to nie może istnieć na to dowód. Dowód rozstrzyga sprawę raz na zawsze i likwiduje tymczasowość

Raino napisał:
Mam pytanie do Ciebie: Czy Ty jesteś normalny? Czy masz dowód tego? Bo jeśli nie masz...


To pytanie należałoby najpierw zadać tobie. Bo wiele wskazuje na to, że nie jesteś normalny

Raino napisał:
Cytat:
A kto twierdzi, że się tak ustala prawdy?

Tak prawdę ustalają niektórzy ludzie. Bez dowodów


To właśnie robisz. Wszystkie twoje "prawdy" są "ustalane" bez jakichkolwiek dowodów. Wygłaszasz je jedynie ex cathedra

Raino napisał:
Czy masz obiektywny dowód istnienia Twojego popieprzonego bożka?


W popieprzone bożki wierzysz jedynie ty (darwinizm, scjentyzm). Jest dużo dobrych klasycznych dowodów na istnienie Boga i nie jesteś w stanie ich ruszyć:

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

W twoim spartaczonym już na starcie gimboateistycznym światopoglądzie nie jest możliwy jakikolwiek dowód ani jakakolwiek ocena żadnego dowodu więc nic dziwnego, że nie jesteś w stanie tego nawet nadgryżć

Raino napisał:
A czy potwierdzasz, że taki sposób ustalanie prawdziwości jest absurdalny?


Dokładnie tak. Wszystkie twoje "prawdy" wygłaszane arbitralnie to wewnętrznie sprzeczny jazgot

Raino napisał:
Cytat:
Wiara nie jest ustaleniem (obiektywnym) żadnej prawdy, lecz STOSUNKIEM OSOBISTYM OSOBY DO STATUSU owej prawdy.

Oczywiście, że ten "stosunek" jest ustalony z odrzuceniem dowodu (tu dobrze pasuje to: stosunek = pieprzenie). I jest subiektywny, bo nie odnosi się do ZEWNĘTRZNYCH narzędzi. Zależy od fochów wierzącego. Dlaczego wybrał akurat to, a nie na odwrót? Wierzący tego nie wie.


No właśnie. Nie wiesz czemu od lat piszesz te bzdury i żadnego uzasadnienia na to przedstawić nie umiesz


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pon 13:24, 23 Maj 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 3 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin