Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

J. Dąbrowski, "Czas: piąty wymiar?", str. 37
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9, 10, 11  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Komentarze: Otwarte Referarium Filozoficzne (ORF) / 2: Genesis
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:10, 23 Paź 2014    Temat postu:

Piotr Rokubungi napisał:
Andy72 napisał:
Bóg jest o wiele bardziej i prawdziwiej od nas, Bóg jak jest to bardzo jest. choć zdawało by się że nic bardziej od istnienia nas istnieć nie może.

A skąd ci to wiadomo??

Z definicji Boga, jest niekońcżenie doskonalszy od nas.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:26, 23 Paź 2014    Temat postu:

Andy72 napisał:
Piotr Rokubungi napisał:
Michale, myślę, że "jest" można zdefiniować trafnie jako "rozróżnialność dla świadomości". Z tego co rozumiem, wujzboj chyba podobnie to definiuje.

Tylko niepotrzebnie wprowadza się świadomość.
W fizyce jest taka kontrowersyjna rzecz jak "cząstki wirtualne" np. proton i elektron przyciągają się do siebie poprzez wymianę wirtualnych fotonów.
A może zdefiniować "świadomość wirtualną"? Wtedy redukcja kwantowa nastąpiła by poprzez obserwację tej wirtualnej świadomości. Na przykład filiżanka cała lub nie w pudle obserwowana była by przez taką świadomość. Kamyk na asteroidzie też.

Wiem. Lecz nie bardzo rozumiem tę twoją wypowiedź.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:28, 23 Paź 2014    Temat postu:

Andy72 napisał:
Piotr Rokubungi napisał:
Andy72 napisał:
Bóg jest o wiele bardziej i prawdziwiej od nas, Bóg jak jest to bardzo jest. choć zdawało by się że nic bardziej od istnienia nas istnieć nie może.

A skąd ci to wiadomo??

Z definicji Boga, jest niekońcżenie doskonalszy od nas.

Kto (lub co?) taką definicję ustanowił i na jakiej podstawie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:30, 23 Paź 2014    Temat postu:

Andy72 napisał:
Piotr Rokubungi napisał:
prawdopodobnie niedostateczna, a raczej nawet sprzeczna z "prawdziwą istotą istnienia". Jednak- jak może aż za bardzo podkreśla wujzboj- jedyną dostępną "wprost" człowiekowi.[/color]


Tylko wprowadza błędną filozofię. Czy kamyk na asteroidzie nie istnieje?

Nie wiem, czy istnieje. Jaki kamyk, na jakiej asteroidzie? A czy ta asteroida istnieje? :wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:34, 23 Paź 2014    Temat postu:

Piotr Rokubungi napisał:

Cytat:
Z definicji Boga, jest niekońcżenie doskonalszy od nas.

Kto (lub co?) taką definicję ustanowił i na jakiej podstawie?

Nie zgadzasz się z doskonałością w definicji Boga? Jak Go definiujesz?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:35, 23 Paź 2014    Temat postu:

Piotr Rokubungi napisał:

Nie wiem, czy istnieje. Jaki kamyk, na jakiej asteroidzie? A czy ta asteroida istnieje? :wink:

ZA tego że nie wiemy czy istnieje, nie oznacza że nie może istnieć. Tak samo litera w książce w bibliotece jest konkretna mimo że nie wiemy jaka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:41, 23 Paź 2014    Temat postu:

Andy72 napisał:
Piotr Rokubungi napisał:

Cytat:
Z definicji Boga, jest niekońcżenie doskonalszy od nas.

Kto (lub co?) taką definicję ustanowił i na jakiej podstawie?

Nie zgadzasz się z doskonałością w definicji Boga? Jak Go definiujesz?

Nie znam Boga, więc tym bardziej jak mógłbym go definiować?
Ale wedle moich rozważań nad naturą Rzeczywistości, bogiem można by nazwać pierwotną [zewnętrzną?] siłę, która wprowadza raczej "zaburzenie", może nawet chaos, do podstawowej formy istnienia Natury- czyli Niebytu, inaczej stanu doskonałej równowagi [termodynamicznej].
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:51, 23 Paź 2014    Temat postu:

Andy72 napisał:
Piotr Rokubungi napisał:

Nie wiem, czy istnieje. Jaki kamyk, na jakiej asteroidzie? A czy ta asteroida istnieje? :wink:

ZA tego że nie wiemy czy istnieje, nie oznacza że nie może istnieć. Tak samo litera w książce w bibliotece jest konkretna mimo że nie wiemy jaka.

Dokładnie [prawie]. Tak naprawdę świadomości się wydaje, że coś postrzega- jedynie w pewien charakterystyczny sposób.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
krowa
Areszt za spam, do odwołania



Dołączył: 18 Mar 2010
Posty: 16705
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:16, 23 Paź 2014    Temat postu:

[quote="Piotr Rokubungi"] Nie znam Boga, więc tym bardziej jak mógłbym go definiować?[/quote]


BÓG JEST TO NEGATYWOWY OBRAZ CZŁOWIEKA; CZARNY.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:35, 23 Paź 2014    Temat postu:

wuj napisał:
A co znaczy, że coś jest zrozumiałe? Raczej nie chodzi tu o deklarację "rozumiem to". Jeśli stwierdzam, że coś rozumiem, to znaczy, że umiem się tym posługiwać; zakres zrozumienia i zakres umiejętności posługiwania się pokrywają się.

Zgadzasz się z tym? Jeśli nie, to weźmy dowolny przykład i przyjrzyjmy się, co znaczy w tym przypadku "rozumiem to", a co - "nie rozumiem tego". Niech będzie to przykład wybrany przez ciebie.
Andy napisał:
Na przykład rozumiem co to znaczy słowo "być".
wuj napisał:
Domyślam się, że nie zgadzasz się z tym, co napisałem, i jako przykład do analizy proponujesz słowo "być"?
Andy napisał:
Mi chodziło o "być" w znaczeniu "istnieć" a nie "kolor jest czerwony".

A ja pytałem ciebie, czy zgadzasz się z tym, że "coś jest zrozumiałe" nie oznacza "deklaruję, że to rozumiem", ale że "umiem się tym posługiwać". Tak jak w szkole: sprawdzianem zrozumienia jest klasówka, a nie oświadczenie ucznia "świetnie zrozumiałem".

Z braku twojego komentarza do moich przykładów ilustrujących, co co chodzi w tym "umiem się posługiwać" wnioskuję, że w zasadzie zgadzasz się z tym, że nie o deklarację, lecz o poprawne posługiwanie się tutaj chodzi. Skoro więc mówisz, że rozumiesz słowo "istnieć", proszę wyjaśnij mi jego znaczenie. Istnienie fizyczne i istnienie formalne omówiłem już, pisząc jakiego rodzaju posługiwanie się pojawia się w takich przypadkach. Użyłem przykładów: "ta gwiazda istnieje", "te drzwi istnieją", i "istnieje liczba będąca rozwiązaniem tego równania". Zostało nam teraz istnienie w sensie ontologicznym. Co znaczy w takim sensie "ta gwiazda istnieje"? Co znaczy w tym sensie "ja istnieję"? Co znaczy w tym sensie "Bóg istnieje"?

Piszesz:

Andy napisał:
W filozofii byt składa się z istoty i istnienia, każdy byt z wyjątkiem Boga, którego to Istota jest Istnieniem.

Być może A teraz powiedz, proszę, co to jest to "istnienie". Co to słowo w tym zdaniu ZNACZY. Jak je ROZUMIESZ.

Andy napisał:
Natomiast czy powiem "ja jestem" czy "kamień jest" to "jest" jest jedno.

O tym się przekonamy, gdy wytłumaczysz sens pojęcia "istnieć". Jak rozumiem, użyłeś tu słowa "być" dwukrotnie w znaczeniu "istnieć w sensie ontologicznym", a nie "istnieć w sensie fizycznym". Moim skromnym zdaniem (uzasadnienia w tym momencie nie podaję), w "ja jestem" istnienie może mieć sens zarówno fizyczny, jak i ontologiczny, natomiast w "kamień jest" chodzić może jedynie o sens fizyczny (ewentualnie z pewną interpretacją ontologiczną, ale to już jest konstrukcja wyższego rzędu). Niewykluczone, że uważasz inaczej. Niezależnie jednak od tego, co w tej materii uważasz, proszę wytłumacz sens użytego przez ciebie tutaj pojęcia "istnieć".

Andy napisał:
Chyba że ktoś będzie próbował definiować bycie świadomości poprzez jej odczuwanie siebie. Ale wtedy będziemy mieli do czynienia nie z istnieniem a z istotą świadomości.

Ośmielam się mieć na ten temat nieco inne zdanie. Ale to zostawmy na deser; na razie proszę wyjaśnij, co znaczy "istnieć" w sensie ontologicznym.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:36, 23 Paź 2014    Temat postu:

wuj napisał:
A co znaczy, że coś jest zrozumiałe? Raczej nie chodzi tu o deklarację "rozumiem to". Jeśli stwierdzam, że coś rozumiem, to znaczy, że umiem się tym posługiwać; zakres zrozumienia i zakres umiejętności posługiwania się pokrywają się.

Zgadzasz się z tym? Jeśli nie, to weźmy dowolny przykład i przyjrzyjmy się, co znaczy w tym przypadku "rozumiem to", a co - "nie rozumiem tego". Niech będzie to przykład wybrany przez ciebie.
Andy napisał:
Na przykład rozumiem co to znaczy słowo "być".
wuj napisał:
Domyślam się, że nie zgadzasz się z tym, co napisałem, i jako przykład do analizy proponujesz słowo "być"?
Andy napisał:
Mi chodziło o "być" w znaczeniu "istnieć" a nie "kolor jest czerwony".

A ja pytałem ciebie, czy zgadzasz się z tym, że "coś jest zrozumiałe" nie oznacza "deklaruję, że to rozumiem", ale że "umiem się tym posługiwać". Tak jak w szkole: sprawdzianem zrozumienia jest klasówka, a nie oświadczenie ucznia "świetnie zrozumiałem".

Z braku twojego komentarza do moich przykładów ilustrujących, co co chodzi w tym "umiem się posługiwać" wnioskuję, że w zasadzie zgadzasz się z tym, że nie o deklarację, lecz o poprawne posługiwanie się tutaj chodzi. Skoro więc mówisz, że rozumiesz słowo "istnieć", proszę wyjaśnij mi jego znaczenie. Istnienie fizyczne i istnienie formalne omówiłem już, pisząc jakiego rodzaju posługiwanie się pojawia się w takich przypadkach. Użyłem przykładów: "ta gwiazda istnieje", "te drzwi istnieją", i "istnieje liczba będąca rozwiązaniem tego równania". Zostało nam teraz istnienie w sensie ontologicznym. Co znaczy w takim sensie "ta gwiazda istnieje"? Co znaczy w tym sensie "ja istnieję"? Co znaczy w tym sensie "Bóg istnieje"?

Piszesz:

Andy napisał:
W filozofii byt składa się z istoty i istnienia, każdy byt z wyjątkiem Boga, którego to Istota jest Istnieniem.

Być może A teraz powiedz, proszę, co to jest to "istnienie". Co to słowo w tym zdaniu ZNACZY. Jak je ROZUMIESZ.

Andy napisał:
Natomiast czy powiem "ja jestem" czy "kamień jest" to "jest" jest jedno.

O tym się przekonamy, gdy wytłumaczysz sens pojęcia "istnieć". Jak rozumiem, użyłeś tu słowa "być" dwukrotnie w znaczeniu "istnieć w sensie ontologicznym", a nie "istnieć w sensie fizycznym". Moim skromnym zdaniem (uzasadnienia w tym momencie nie podaję), w "ja jestem" istnienie może mieć sens zarówno fizyczny, jak i ontologiczny, natomiast w "kamień jest" chodzić może jedynie o sens fizyczny (ewentualnie z pewną interpretacją ontologiczną, ale to już jest konstrukcja wyższego rzędu). Niewykluczone, że uważasz inaczej. Niezależnie jednak od tego, co w tej materii uważasz, proszę wytłumacz sens użytego przez ciebie tutaj pojęcia "istnieć".

Andy napisał:
Chyba że ktoś będzie próbował definiować bycie świadomości poprzez jej odczuwanie siebie. Ale wtedy będziemy mieli do czynienia nie z istnieniem a z istotą świadomości.

Ośmielam się mieć na ten temat nieco inne zdanie. Ale to zostawmy na deser; na razie proszę wyjaśnij, co znaczy "istnieć" w sensie ontologicznym.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:11, 23 Paź 2014    Temat postu:

Andy72 napisał:
Piotr Rokubungi napisał:
Michale, myślę, że "jest" można zdefiniować trafnie jako "rozróżnialność dla świadomości". Z tego co rozumiem, wujzboj chyba podobnie to definiuje.

Tylko niepotrzebnie wprowadza się świadomość.
W fizyce jest taka kontrowersyjna rzecz jak "cząstki wirtualne" np. proton i elektron przyciągają się do siebie poprzez wymianę wirtualnych fotonów.
A może zdefiniować "świadomość wirtualną"? Wtedy redukcja kwantowa nastąpiła by poprzez obserwację tej wirtualnej świadomości. Na przykład filiżanka cała lub nie w pudle obserwowana była by przez taką świadomość. Kamyk na asteroidzie też.

Z tą wirtualną świadomością, to wydaje się być ciekawa koncepcja. Ale pewnie można ją połączyć z ideą posiadania jakiejś tam preświadomości przez cząstki elementarne. Dla mnie, faktycznie, istnienie najsensowniej daje się zdefiniować właśnie jako rozróżnialność dla ... No właśnie - czy tylko dla świadomości?
A jeśli dla świadomości, to czym charakteryzuje się owa świadomość rozróżniająca (już rozrożniająca)?

Moje uzsadanienie od lat jest właściwie takie samo - w fizyce są postulowane wirtualne cząstki, a więc można postulować pewnie i wirtualne byty. Wirtualne cząstki co prawda znikają po czasie wynikającym z zasady nieoznaczoności i stałej Plancka. A byty-przedmioty wirtualne inne, może mogłyby istnieć znacznie dłużej (dla nich stała Plancka robiłaby się nieskończona). Wtedy musielibyśmy dopuścić "istnienie" wszystkiego, co tylko może jakoś się pojawić. Bez świadomości + wirtualna kreacja materii robi problem chaosu/nadmiaru bytów, których nie ma jak zdyskredytować w istnieniu.
Tymczasem...
Oczywiście od dawna tak to się dzieje i w nauce i w życiu - dyskryminatorem/obcinaczem bytów które mogłyby być, ale ostatecznie uznajemy, że ich nie ma, jest świadomość. Czyli nic nowego pod słońcem. Jest to, co ktoś uzna, że to dostrzega. Powiązanie istnienia z rejestracją bytu przez świadomość jest po prostu potwierdzeniem tego, co zawsze i wszędzie ludzie robili i robią - uznają za istniejące to, co dostrzegli, wyodrębnili w myślach z niebytu. Nic nowego...
Drobnym utrudnieniem dla tej koncepcji jest, że gdzieś tam po drodze pojawił się problem rejestracji bytów przez urządzenia - niezależnie od świadomości. Ten problem można ominąć uznając urządzenie za rodzaj przedłużenia świadomości - ostatecznie istnieje faktycznie to, co świadomość w końcu uzna, analizując rejestry wyników uzyskanych z urządzeń. Dowolny odczyt z nieznanego (umysłowi!) urządzenia nie jest uznawany przecież za dowód istnienia. Umysł musi WIEDZIEĆ DLACZEGO interpretuje jakieś zdarzenie - odczyt za fakt istnienia, a inne zdarzenie nie może już tak być zinterpretowane.
Bo jak inaczej?... Czy jest, lepszy niż świadomość, dyskryminator dla rozróżnienia istnieje/nie istnieje?...
Zwierzęta?... - może... Ale one chyba też mają jakąś formę świadomości (przynajmniej te najinteligentniejsze).
Zaawansowane urządzenia? - jak poprzednio, jeśli działają precyzyjnie wg myśli człowieka, to stanowią coś w rodzaju przedłużenia zmysłów (niczym okulary), czyli wszystko sprowadza sie do świadomości.

Ale świadomość tworzy też byty wymyślone. Tu mamy problem.
Jedna świadomość wymyśla byt i uważa go za istniejący, a druga uważa coś innego. I nie mogą się pogodzić.
Może istnienie w ogóle jest względne? (jak czas i przestrzeń u Einsteina)

Pewną koncepcją godzącą spory różnych świadomości w kwestii (nie)istnienia, jest rola świadomości arbitra - np. Boga.
Zamiast Boga można by oczywiście próbować w stylu jakiejś demokracji i głosowania w temacie istnienia - jeśli więcej niezależnych świadomości opowiada się za istnieniem X-a, niż przeczących temu, to znaczy że ów X faktycznie istnieje.
Ale jeśli te przegłosowane świadomości nie dadzą się przekonać i będą upierały sie przy istnieniu X-a, to może jest sens uznawać, że X jest tworem niejednorodny - istnieje dla jednych, a nie ma go dla innych.

To co piszę nie jest wcale takim odjechanym wydziwianiem, jak sobie niektórzy pomyślą, bo dzisiaj nauka tak właśnie działa - tzn. wg jednych naukowców pewne dane eksperymentalne mogą przemawiać za istnieniem jakiejś cząstki elementarnej, czy bytu kosmicznego, a dla innych ta koncepcja będzie nie do przyjęcia.

Koncepcja testu istnienia: Atak chaosem
Ja dostrzegam pewien w miarę jeszcze niezależny mechanizm na istnienie (można go powiązać z poprzednimi). Trochę trudno mi go wytłumaczyć, ale z grubsza można by go jakoś okreslić jako "detekcję chaosem". Coś istnieje, jeśli w ostatecznie wielu próbach atakowania go chaosem, jego wzorzec pozostaje niezmienny, wychodzi niejako zwycięsko z wszystkich prób rozrzucenia go, rozmontowania. To byłby test na istnienie wzorca, a nie tyle na istnienie w sensie czysto obserwacyjnym. Ale podobieństwo do obserwacyjnego testu na istnienie jest.
Bo jak odróżniamy "kamień istniejący naprawdę" od wymyślonego?
- Jeśli odwrócimy się, a potem znowu spojrzymy na kamień, a on wciąż jest, to znaczy, że pewnie jest prawdziwy. Jeśli jeszcze następnego dnia tam jest, to chyba jest naprawdę. Jeśli jeszcze szwagier go widzi, to już pewnie na mur beton kamień tam jest. Oczywiście przeciwstawiamy taki kamień rzeczywisty, kamieniowi który np. się przyśnił, a potem kolejne próby jego przywołania - na różne sposoby - kończą się porażką. Ostatecznie umiemy więc odróżnić kamień istniejący, od kamienia przyśnionego, czy urojonego.
Takie odchodzenie, szukanie innych sposób (nie)obserwowania kamienia są też pewną analogią mojego ataku chaosem, bo owe próby innego obserwowania kamienia też są jakoś chaotyczne. Gdyby ktoś próbował oszukać nasze zmysły w kwestii istnienia kamienia, a znał naszą strategię różnych kolejnych prób obserwacji sprawdzanego kamienia, to pewnie mógłby jakoś się przygotować wyświetlać nam miraże w odpowiednich momentach (btw. ciekawa analogia z filmem "Truman Show"). Naprawdę dobry test dla istnienia kamienia powinien być więc jak najbardziej chaotyczny, obejmować jak najbardziej różnorodne testy, aby utrudnić potencjalną manipulację, albo wyeliminować błąd systematyczny, wynikający z przyjętej metody.

Oto przykład na sytuację dotyczącą sprawdzania istnienia opartego o mechanizm ataku chaosem. Wyobraźmy sobie, że w układzie informatycznym podejrzewamy istnienie intruza - np. szpiega czuwającego na dane i przechwytującego je w razie potrzeby (np. stworzonego przez służby specjalne), a może też modyfikującego. Aby go wykryć możemy wysyłać na wejście - wyjście systemu testowe dane i obserwować co pojawia się na wyjściu - np. po jakim czasie jest efekt, dla jakich danych występują zacięcia (np. w tekście pojawia się jakieś słowo sugerujące, ze mamy do czynienia z atakiem itp.) Jeśli w reakcjach systemu pojawia się wzorzec reakcji - np. po użyciu słowa "bomba" dane są przetwarzane dłużej (bo program szpiegujący zatrzymuje taki tekst do dogłębniejszej analizy), albo coś innego się z nimi dzieje, to możemy podejrzewać ingerencję jakiegoś czynnika dodatkowego. Im więcej tekstów testowych wrzucimy, tym większą będziemy mieli szansę na wykrycie owego szpiega, a dalej być może nawet określenie jego właściwości.
ISTNIENIE ZAWSZE JEST TYM CZYMŚ, CO DAJE SIĘ ROZPOZNAĆ JAKO REGUŁA, WYODRĘBNIAJĄCA PONAD CHAOS, ponad biały szum, ponad jednolite tło.
Albo jeszcze inaczej ISTNIENIE JEST TYM CO TRWAŁE vs tym co ulotne, przejściowe, albo całkiem nieodczuwane - kamień wtedy jest, jeśli jest zawsze w tym miejscu (pomijając oczywiście sytuacje, gdy ktoś go przesunął, albo zniszczył...)
Istnienie więc to nic innego, tylko taka UPARTOŚĆ W OBJAWIANIU SIĘ.

Religijne konotacje
Tak swoją drogą, to ów aspekt ataku chaosem jest niezłym wytłumaczeniem życia człowieka w kontekście Boga, religii, zesłania ludzi do cierpienia na Ziemi. Ludzka natura, świadomość, zesłana na pokusy świata jest też niejako "testowana chaosem". Człowiek - jako istota świadoma - JEST (!) wtedy, jeśli oprze się próbom chaotyzowania jego reakcji, jesli wykaże swój stały wzorzec. Dlatego życia i cierpienia jako takiego nie da się uniknąć, bo tylko przez nie świadomość jest w stanie dowieść swojego istnienia (i wartości, co na jedno wychodzi). Chaotyzowanie ludzkiej natury realizuje się poprzez stawianie jej w warunkach sprzeczności przesłanek do wyboru (czyli kuszenie - stawianie w sprzeczności pomiędzy wyznawanym wewnętrznie, a wynikającym z doraźnej potrzeby aspektem). Człowiek, który okazuje się wobec takiej próby niezgodny z własnymi przekonaniami, z głębszą naturą, naraża się na zarzut, że w ogóle nie posiada stałego wzorca istnienia, lecz że jest tylko rzucanym tu i tam przez zewnętrzne możliwości złudzeniem, bytem wybrakowanym.
Ale to skojarzenie, analogia, choć dość chyba ciekawa i narzucająca się.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 20:15, 23 Paź 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:40, 23 Paź 2014    Temat postu:

Po co rozróżnienie na "istnienie fizyczne" i "istnienie ontologiczne"? Dla mnie fizyka mówiąc o istnieniu mówi o istnieniu w sensie ontologicznym. Oczywiście trudno mówić o "istnieniu fizycznym" obiektów matematycznych czy świadomości. Jednak dla Ciebie, mimo że jesteś fizykiem, istnienie fizyczne to procedura co trzeba zrobić aby otrzymać coś innego. Nie mogę się z tym zgodzić: fizyka dokładnie mówi że materia składa się z atomów, z czego składają się atomy, jak jest ich wielkość, że planety krążą wokół Słońca itd.
Doskonale umiem posługiwać się pojęciem istnienia, mogę nie wiedzieć czy coś istnieje czy nie, ale wie, co to znaczy istnieć. Czy umiejętność posługiwania się oznacza że można to wytłumaczyć komuś kto posługuje się innym językiem pojęć? Każdy wie co to znaczy zbiór, ale nie podaje się definicji zbioru, traktując go jako pojęcie pierwotne.
Gdy ktoś uprze się, ze nie rozumie istnienia kamienia, to gdy będę tłumaczył w obiektywny sposób, też nie zrozumie, a jedynie zrozumiał by gdybym mówił o nim jako o zbiorze wrażeń, ale wtedy nie mówiłbym o jego istnieniu a o odbiorze przez świadomość.
To tak jakbym ja uparł się że nie rozumiem co to znaczy "świadomość" więc świadomości nie ma. Nie wytłumaczysz mi tego w fizyczny, obiektywny sposób.
Jeżeli obiektywne istnienie kamienia jest niezrozumiałe, to takie także jest obiektywne istnienie świadomości.
A czym jest istnienie? Mamy pewien byt o którym możemy powiedzieć co to za byt - istota oraz 1 bit na oznaczenie czy istnieje czy nie. Więc istnienie jest jednym bitem określającym czy w rzeczywistości taki byt istnieje.
Zauważ, że w Twojej definicji "istnienia" świadomości nie możesz wcale podać definicji nieistnienia! Bo świadomie nie mogę mieć świadomości swego nieistnienia! Poza tym musisz zakładać że Bóg to taka sama świadomość jak Twoja a nie nieskończenie bardziej świadoma siebie świadomość. Bo na istnienie świadomości też trzeba by patrzeć "z góry" obiektywnie aby stwierdzić czy istnieje a nie "istnieje = sam siebie odczuwam", bo to tak jakby powiedzieć "kamień istnieje = ma wagę"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:42, 23 Paź 2014    Temat postu:

Michał napisał:
w fizyce są postulowane wirtualne cząstki, a więc można postulować pewnie i wirtualne byty.

A co miałby znaczyć "byt wirtualny"? Na czym polegałaby ta wirtualność? Dlaczego w ogóle wprowadzać wirtualność BYTÓW? Jaką korzyść uzyska się w modelu ontologicznym, adaptując koncept wirtualności?

Michał napisał:
Ale pewnie można ją połączyć z ideą posiadania jakiejś tam preświadomości przez cząstki elementarne.

Czym miałaby być "preświadomość"? I to - cząstek elementarnych? Oraz po co w ogóle taka konstrukcja?

Michał napisał:
problem rejestracji bytów przez urządzenia - niezależnie od świadomości.

Skoro ktokolwiek o tym napisał, to znaczy, że nie tylko urządzenie, ale i świadomość to zarejestrowała :). Wobec tego "niezależnie od świadomości" jest tu, że tak powiem, eufemizmem. Jak zresztą w każdym przypadku :).

Michał napisał:
wg jednych naukowców pewne dane eksperymentalne mogą przemawiać za istnieniem jakiejś cząstki elementarnej, czy bytu kosmicznego, a dla innych ta koncepcja będzie nie do przyjęcia.

Ale w czym problem? Przecież mowa jest o istnieniu FIZYCZNYM, czyli o OPISIE. Istnienie w teorii fizycznej to nie jest żadna ontologia, lecz przynależność do konstrukcji matematycznej. Twierdzenie, że cząstka istnieje, jest równoważne twierdzeniu, że w pewnych dobrze określonych warunkach uzyska się pewne dobrze określone wyniki pomiaru. Jeśli teoria jest dostatecznie poprawnym opisem w granicach określonych warunkami eksperymentalnymi, to cząstka będzie mogła być zaobserwowana (czyli: istnieje fizycznie), a jeśli nie jest - to zaobserwowana nie będzie mogła być (czyli nie istnieje).

W jakim znaczeniu używasz tutaj słów "byt" i "istnienie"? Piszesz:

Michał napisał:
STNIENIE ZAWSZE JEST TYM CZYMŚ, CO DAJE SIĘ ROZPOZNAĆ JAKO REGUŁA, WYODRĘBNIAJĄCA PONAD CHAOS,

To jest istnienie fizyczne. Ale czy my aby nie rozmawiamy tu o ontologii?

Michał napisał:
Albo jeszcze inaczej ISTNIENIE JEST TYM CO TRWAŁE vs tym co ulotne, przejściowe, albo całkiem nieodczuwane - kamień wtedy jest, jeśli jest zawsze w tym miejscu (pomijając oczywiście sytuacje, gdy ktoś go przesunął, albo zniszczył...)
Istnienie więc to nic innego, tylko taka UPARTOŚĆ W OBJAWIANIU SIĘ.

Jak się to ma do tej pierwszej definicji? Pierwsza jest poznawcza i fizyczna, druga zawiera w sobie niesprawdzalną ideologię: "zawsze", "trwałe"... Chyba, że masz na myśli: "istnienie (fizyczne) oznacza, że zawsze GDY OBSERWUJEMY, będziemy uzyskiwali ten sam WYNIK OBSERWACJI.

Michał napisał:
Człowiek - jako istota świadoma - JEST (!) wtedy, jeśli oprze się próbom chaotyzowania jego reakcji, jesli wykaże swój stały wzorzec.

Tego też nie rozumiem. Ja jestem niezależnie od tego, czy komuś cokolwiek będę wykazywał, czy nie. Nawet nie muszę niczego SOBIE wykazywać. Jestem. Mogę być kompletnym idiotą niezdolnym do logicznego myślenia, niezbędnego do wykazywania czegokolwiek. I tak JESTEM. Jako istota świadoma. A że nie znam i nie mogę siebie znać jako istoty nieświadomej, to "jestem jako istota NIEświadoma" to oksymoron.

Różnica pomiędzy JESTEM i JA jest tylko gramatyczna.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:55, 23 Paź 2014    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:

Oczywiście od dawna tak to się dzieje i w nauce i w życiu - dyskryminatorem/obcinaczem bytów które mogłyby być, ale ostatecznie uznajemy, że ich nie ma, jest świadomość. Czyli nic nowego pod słońcem. Jest to, co ktoś uzna, że to dostrzega. Powiązanie istnienia z rejestracją bytu przez świadomość jest po prostu potwierdzeniem tego, co zawsze i wszędzie ludzie robili i robią - uznają za istniejące to, co dostrzegli, wyodrębnili w myślach z niebytu. Nic nowego...


W fizyce rozpowszechnił się mit, jakoby to świadomość powodowała redukcję. Wyobraźmy sobie eksperyment z dwiema szczelinami i kliszą. Ja mówię że foton padający na kliszę powoduje redukcje.
Ale zwolennik nierealności w fizyce będzie utrzymywał że nie. Czyli na kliszy jest superpozycja, gdy nikt na nią nie patrzy.
Klisza ta leży trzy lata bez oglądania, cały czas trwa tam superpozycja. Potem jest zabrana do skanera (cały czas nie obserwowana) który automatycznie wprowadza jej treść do pliku jpg, Mamy więc na dysku wiele plików jpg różnej długości. Następnie ten plik jest obrabiany przez komputer, całkowicie automatycznie, w zależności od jpg, program trochę inaczej działa eliminując szum i wyostrzając prążki.
Przetworzony jpg umieszczany jest na serwerze podłączonym do internetu. Pierwszy internauta widząc obraz spowoduje jego kolaps na kliszy i w plikach jpg ;-)
Zastanawiające jest dlaczego Bóg nie może być tym obserwatorem, który powoduje redukcję - mógłby spowodować redukcję filiżanki rozbito-całej a także Ziemi miliard lat temu.
Ale w takim razie dlaczego nie powoduje redukcji fotonu skoro przechodzi przez dwie szczeliny? W ten sposób, że obserwuje wszystkie drogi fotonu a nie tylko jedną, więc może obserwować bez redukcji.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:05, 23 Paź 2014    Temat postu:

wujzboj napisał:
Różnica pomiędzy JESTEM i JA jest tylko gramatyczna.

Bardzo nieprecyzyjnie. To tak jakby powiedzieć że różnica między "kamień" a "jest" jest czysto gramatyczna
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:09, 23 Paź 2014    Temat postu:

wujzboj napisał:

Michał napisał:
problem rejestracji bytów przez urządzenia - niezależnie od świadomości.

Skoro ktokolwiek o tym napisał, to znaczy, że nie tylko urządzenie, ale i świadomość to zarejestrowała :). Wobec tego "niezależnie od świadomości" jest tu, że tak powiem, eufemizmem. Jak zresztą w każdym przypadku :).

Podałem przykład z kliszą, gdzie dochodzi do absurdów jeśli się uważa świadomość za dokonującą redukcji.
[url]ale i świadomość to zarejestrowała[/url]
A czyja? Bo jeśli kogoś innego niż Ty i jeśli on to opisze, to i tak o tym nie wiesz dopóki sam się o tym nie dowiesz. Więc czemu się zatrzymujesz?
Powinno być:
Skoro o tym wiem, to znaczy, że nie tylko urządzenie, ale i MOJA świadomość to zarejestrowała :).
Gdy piszesz o innych świadomościach niezależnie od własnej jest to niezrozumiałe z tego samego powodu co coś niezależnego od wszystkich świadomości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kori
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 08 Lip 2009
Posty: 529
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:27, 23 Paź 2014    Temat postu:

Lał, Wujek, niezły bigos z tym istnieniem ontologicznym...
Myślenie idzie w stronę "świadomość", "jestem", takich pojęć i skojarzeń...
Czyli: czy ja istnieję? oraz: co to jest "ja", i co to znaczy, że istnieje?
Ciężko wskazać na jakiejś "ja", powiedzieć, co to jest "ja". W zasadzie, nie jest to coś stałe i ustalone, lubi się zmieniać, jeśli w ogóle istnieje. A jeśli się zmienia, to znaczy, że coś innego postrzega zmianę tego "ja", zmianę w czasie, zmianę od okoliczności zewnętrznych względem ciała - człowieka, zmiany w samym człowieku, zmiany od ciała - człowieka względem okoliczności zewnętrznych. W człowieku zmieniają się nastroje/emocje/uczucia, zmieniają się myśli/wyobrażenia, zmieniają się jego czynności. Zmieniają się takie rzeczy, których człowiek nie jest świadomy, a o których ma więcej do powiedzenia nauka oraz ludzie inni niż dany człowiek. Zatem jedno jest pewne: zmiany oraz świadomość ich zachodzenia ("teraz jest tak, a było inaczej"). Potrafimy też powiedzieć, kiedy zmiany nie zachodzą w danym kontekście ("ta szklanka była wczoraj pełna i dzisiaj też jest pełna"). Ludzie często mówią, o swoim życiu: bez zmian, po staremu, ale co mają na myśli, to, jak myślę, że ich poczucie "ja" się nie zmieniło od poprzedniego momentu, gdy ich zapytano. Zarówno wtedy jak i teraz odczuwają coś niezmiennego w sobie. Wiemy, że fizycznie, jest nieprawdą, iż wszystko jest tak samo. Mogą pracować w tej samej pracy, wykonywać takie same czynności, mieć takie same myśli, takie same uczucia. Zachodzą jednak w nich, i na zewnątrz nich zmiany, które jednak nie dotyczą ich odczucia "ja". To odczucie pozostaje niewzruszone. Zatem czym jest "ja"? Chciałbym powiedzieć, świadomością, owym "jestem" wspomnianym przez Wuja. Jeśli tak jest, to wyjaśnione zostanie, dlaczego ludzkie odczucie "wszystko po staremu" ma miejsce. Świadomość rejestruje tylko pewne zmiany (np. "zwolniłem się z pracy") lub brak zmian w pewnym kontekście (np. "od 10 lat mam depresję"). Ludzka uwaga kieruje się na pewne zmiany lub ich brak w pewnych dziedzinach, i tak powstaje odpowiedź na pytanie: co słychać? co u ciebie? Coś postrzega owe zmiany lub brak, i temu spostrzeżeniu towarzyszy uczucie "ja". I tak jak Wuj pisze, nie trzeba umieć pisać ani być poczytalnym, by być, by "jestem" miało miejsce.

Być może jest to dla kogoś, jakiegoś "jestem" sprzeczna treść, bo napisałem, że jeśli "ja" istnieje, to nie jest stałe i lubi się zmieniać, oraz że ja jest świadomością. To dlatego, że nie rozróżniam między tym, co się zmienia, a tym, co postrzega zmianę lub jej brak. Oba elementy występują zawsze równocześnie.

Jestem ciekaw, co myślicie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:35, 23 Paź 2014    Temat postu:

Andy napisał:
Po co rozróżnienie na "istnienie fizyczne" i "istnienie ontologiczne"?

Po to, że fizyka nie jest filozofią i nie da się z niej zbudować ontologii.

Andy napisał:
Dla mnie fizyka mówiąc o istnieniu mówi o istnieniu w sensie ontologicznym.

Po prostu napisz w sposób JAWNY, co znaczy "istnieć".

Andy napisał:
Jednak dla Ciebie, mimo że jesteś fizykiem, istnienie fizyczne to procedura co trzeba zrobić aby otrzymać coś innego.

Nie "mimo", lecz "dlatego, że".

Andy napisał:
Nie mogę się z tym zgodzić: fizyka dokładnie mówi że materia składa się z atomów, z czego składają się atomy, jak jest ich wielkość, że planety krążą wokół Słońca itd.

Nie możesz się z tym zgodzić, bo używasz nieprecyzyjnie określonych słów. Tak, "fizyka dokładnie mówi że materia składa się z atomów, z czego składają się atomy, jak jest ich wielkość, że planety krążą wokół Słońca itd". To prawda. Ale to właśnie ZNACZY dokładnie tyle, co napisałem: chodzi o PROOCEDURY, u WYNIKI POMIARU, o ELEMENTY OPISU TEORETYCZNEGO. Nie wierzysz? To weźmy na warsztat dowolne pojęcie fizyczne. DOWOLNE.

Andy napisał:
Doskonale umiem posługiwać się pojęciem istnienia, mogę nie wiedzieć czy coś istnieje czy nie, ale wie, co to znaczy istnieć.

To jest twoja deklaracja. Ale ja twierdzę, że posługujesz się tym pojęciem zupełnie błędnie. Deklaracja więc nie wystarczy. WYTŁUMACZ MI, co znaczy "istnieć".

Andy napisał:
Każdy wie co to znaczy zbiór, ale nie podaje się definicji zbioru, traktując go jako pojęcie pierwotne.

Niezupełnie. Niezaksjomatyzowana teoria zbiorów, o której mówisz, operuje na pojęciu zbioru rozumianym jako "różne obiekty pozbierane do kupy". Co jest dobrze zrozumiałe, bo każdy wie z doświadczenia, co to "różne obiekty pozbierane do kupy". Taka teoria jest dobra, ale tylko do pewnego momentu. Jeśli się ją zbyt głęboko analizuje, pojawiają się paradoksy. I wtedy trzeba wprowadzić aksjomatyzację. Zbiór zostaje zdefiniowany na poziomie formalnym, na poziomie symboli; taka sformalizowana teoria mnogości to po prostu ciągi symboli i reguły przekształcania tych ciągów. Przez porównanie tych reguł z, na przykład, regułami w niezaksjomatyzowanej teorii mnogości można nadać im sens zrozumiały na poziomie innym niż tylko czysto formalnym (rysunkowym, że tak się wyrażę). Pojęcie zbioru wyłoni się wtedy jako "różne obiekty pozbierane do kupy, plus pewne ograniczenia nadane przez aksjomatykę".

Andy napisał:
Gdy ktoś uprze się, ze nie rozumie istnienia kamienia, to gdy będę tłumaczył w obiektywny sposób, też nie zrozumie

Może. Ale tutaj nikt się nie upiera, że nie rozumie istnienia kamienia. Pisałem nie raz, co znaczy "kamień istnieje". Proszę teraz ciebie, żebyś ty napisał, co to znaczy. Jeśli wiesz, to napiszesz. Jeśli nie wiesz, to nie napiszesz. Proste.

Andy napisał:
To tak jakbym ja uparł się że nie rozumiem co to znaczy "świadomość" więc świadomości nie ma. Nie wytłumaczysz mi tego w fizyczny, obiektywny sposób.

Zacznijmy od tego, że "istnienie kamienia" ma być czymś "obiektyenym", a nie czymś "sobiektywnym". Wobec tego MUSI być wytłumaczalne na poziomie obiektywnym.

Obiektywne istnienie kamienia jest w pełni zrozumiałe; to istnienie fizyczne, o którym pisałem już wielokrotnie. Istnienie kamienia na poziomie ontologicznym także daje się zdefiniować. Ale ta definicja już zależy od konkretnego modelu ontologicznego. Ja potrafię taką definicję podać. Chciałbym ją jednak uzyskać od ciebie.

Możesz się uprzeć, że nie ma świadomości. Wtedy mam dwa wyjścia. Po pierwsze, mogę uznać, że mówisz prawdę i że wobec tego ciebie nie ma, jesteś czymś w rodzaju gadającego kamienia (czyli: jesteś tylko zbiorem moich obserwacji). Po drugie, mogę uznać, że trudno mi się z tobą dogadać, co nie jest specjalnie dziwne, bo problem jest znany od dawna. Zajmuje się nim całą parą buddyzm, w szczególności - buddyzm zen, ale poza nim leży to (kwestia poznania, gdzie jest "ja") u podłoża hinduizmu na wschodzie, oraz mistycyzmu i praktycznie wszelkiej duchowości na zachodzie. Trudność polega na tym, że każdy postrzega tylko swoją świadomość, nie można mu więc świadomości pokazać palcem. Jak można pokazać kamień - chociaż nie wie się, czy pokazuje się ten kamień KOMUKOLWIEK poza sobą samym, gdyż reakcję na to pokazywanie postrzega się i tak tylko U SIEBIE.

Andy napisał:
A czym jest istnienie? Mamy pewien byt o którym możemy powiedzieć co to za byt - istota oraz 1 bit na oznaczenie czy istnieje czy nie. Więc istnienie jest jednym bitem określającym czy w rzeczywistości taki byt istnieje.

Jeśli zastąpię w tym zdaniu słowo "istnieć" nieznanym mi słowem "kurumbić", to zdanie to nie pozwoli mi zrozumieć, czym jest kurumbienie. Przeczytaj: A czym jest kurumbienie? Mamy pewien byt o którym możemy powiedzieć co to za byt - istota oraz 1 bit na oznaczenie czy kurumbi czy nie. Więc kurumbienie jest jednym bitem określającym czy w rzeczywistości taki byt kurumbi.

Andy napisał:
Zauważ, że w Twojej definicji "istnienia" świadomości nie możesz wcale podać definicji nieistnienia!

Mogę; nawet użyłem tego w tym poście :). "Andy nie istnieje" znaczy po prostu "Andy jest tylko zbiorem moich obserwacji".

Andy napisał:
Poza tym musisz zakładać że Bóg to taka sama świadomość jak Twoja a nie nieskończenie bardziej świadoma siebie świadomość.

Nie wiem, ani co to "nieskończenie bardziej świadoma siebie świadomość", ani po co takie pojęcie miałbym wprowadzać. Wiem natomiast, co to "nieskończenie wiele mogąca świadomość". I to jest to, co jest potrzebne.

Andy napisał:
Podałem przykład z kliszą, gdzie dochodzi do absurdów jeśli się uważa świadomość za dokonującą redukcji.
Andy napisał:
Wyobraźmy sobie eksperyment z dwiema szczelinami i kliszą. Ja mówię że foton padający na kliszę powoduje redukcje.
Ale zwolennik nierealności w fizyce będzie utrzymywał że nie. Czyli na kliszy jest superpozycja, gdy nikt na nią nie patrzy.
Klisza ta leży trzy lata bez oglądania, cały czas trwa tam superpozycja.

Błąd polega na tym, że w tym samym rozumowaniu traktujesz czas jako parametr fizyczny oraz jako realną wielkość w ontologii idealistycznej. W ten sposób wprowadzasz do całej historii świadomość w sposób niekonsekwentny; czynisz to na pseudo-materialistyczny sposób.

W rzeczywistości, problemu nie ma. Biorę kliszę i widzę, jak wygląda obraz. Na podstawie tego obrazu OPISUJĘ zjawisko, używając w tym celu także czasu fizycznego jako parametru. I tyle. Nie ma ani śladu paradoksu.

wuj napisał:
Różnica pomiędzy JESTEM i JA jest tylko gramatyczna.
Andy napisał:
Bardzo nieprecyzyjnie. To tak jakby powiedzieć że różnica między "kamień" a "jest" jest czysto gramatyczna

To nie jest zdanie definiujące JESTEM, ani zdanie definiujące JA. To jest zdanie wyrażające równoważność pomiędzy JA i ISTNIEJĘ oraz stwierdzające, że jedyna różnica między nimi jest tylko w nazwie i w miejscu, w jakim używane są w zdaniu. Jest to w sumie podobne do różnicy pomiędzy słowami posiłkowymi "być" i "mieć" w konstrukcjach takich, jak "JEST stówa w portfelu" i "nie MA stówy w portfelu".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:04, 23 Paź 2014    Temat postu:

Kori napisał:
Ciężko wskazać na jakiejś "ja", powiedzieć, co to jest "ja".

A zasadzie to niekoniecznie ciężko :). Można pacjentowi zaproponować następujący eksperyment.

Ugryź się w język, a się przekonasz. Jeśli nie wystarczy, to poproś potem kogoś, żeby się ugryzł w język i porównaj. Dlaczego "ugryzę się w język" to nie to samo, co "on ugryzie się w język"? Przyjrzyj się różnicy pomiędzy "ugryzę się w język" i "on ugryzie się w język". Następnie przyjrzyj się różnicy pomiędzy "ten gostek ugryzie się w język" i "tamten gostek ugryzie się w język". Widzisz różnicę pomiędzy jedną różnicą a drugą różnicą?

A jednak mimo prostoty prawdą jest, że to niekoniecznie działa... I że faktycznie jest ciężko.

Myślę, że problem polega przede wszystkim na blokadzie psychologicznej. Ludzie są przyzwyczajeni do pewnych schematów i obawiają się ich porzucenia, bo nie wiedzą, co się wtedy stanie - a człowiek nie widzi przecież wszystkich konsekwencji. Tutaj zaś na dodatek od razu pojawia się wiele wątpliwości: "ależ to nie ma sensu, mam tyle kontrprzykładów, że nie wyobrażam sobie, jak ktoś mógłby na nie sensownie odpowiedzieć". Taka reakcja, taka blokada psychologiczna jest więc zrozumiała, tak musi być. W nieznane rzuca się tylko ktoś, kto nie ma innego wyjścia. To leży zresztą u podłoża technik zen.

Kori napisał:
W człowieku zmieniają się nastroje/emocje/uczucia, zmieniają się myśli/wyobrażenia, zmieniają się jego czynności.

Oczywiście. To wszystko to NIE JEST "ja". To wszystko jest POSTRZEGANE przez "ja".

Kori napisał:
Zmieniają się takie rzeczy, których człowiek nie jest świadomy, a o których ma więcej do powiedzenia nauka oraz ludzie inni niż dany człowiek.

Na takie (popularne) dictum można zareagować czymś w rodzaju: Zauważ, że to ma znaczenie tylko o tyle, o ile człowiek staje się tego świadomy :). Wobec tego problem jest pozorny. Ile jest sensu w twierdzeniu "jestem chory", jeśli ta choroba nie daje żadnych objawów, które mógłbyś zaobserwować? A jeśli są to objawy, które obserwują inni i ciebie o nich INFORMUJĄ, to w rzeczywistości objawy te POSTRZEGASZ. Bo objawami są dla ciebie słowa czy gesty twojego otoczenia. Więc jest to już nie ten przypadek, o którym mowa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
krowa
Areszt za spam, do odwołania



Dołączył: 18 Mar 2010
Posty: 16705
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:58, 23 Paź 2014    Temat postu:

[quote="wujzboj"]....Zauważ, że to ma znaczenie tylko o tyle, o ile człowiek staje się tego świadomy :). Wobec tego problem jest pozorny. Ile jest sensu w twierdzeniu "jestem chory", jeśli ta choroba nie daje żadnych objawów, które mógłbyś zaobserwować? A jeśli są to objawy, które obserwują inni i ciebie o nich INFORMUJĄ, to w rzeczywistości objawy te POSTRZEGASZ. Bo objawami są dla ciebie słowa czy gesty twojego otoczenia. Więc jest to już nie ten przypadek, o którym mowa.[/quote]


Krótko:
Człowiek (i każdy inny Stwór Ziemi) działa w sprzężeniach zwrotnych (o nieograniczonej częstotliwości) a również nakładających się na siebie, co można uznać WARIACJĄ ZMYSŁOWO-UMYSŁOWĄ.
Objawy zewnętrzne SIĘ nie tylko "postrzega" ale "projektuje".... Oznacza to ZDOLNOŚĆ DO MUTACJI, albo jak kto woli do wpadania w coraz to bardziej zwariowane choroby.

Choroby te, jak i każde inne działanie może być inicjowane na zasadzie MAŁPOWANIA (kupowania informacji) ale i tak dochodzi do modyfikacji indywidualnej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:05, 23 Paź 2014    Temat postu:

Andy72 napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Oczywiście od dawna tak to się dzieje i w nauce i w życiu - dyskryminatorem/obcinaczem bytów które mogłyby być, ale ostatecznie uznajemy, że ich nie ma, jest świadomość. Czyli nic nowego pod słońcem. Jest to, co ktoś uzna, że to dostrzega. Powiązanie istnienia z rejestracją bytu przez świadomość jest po prostu potwierdzeniem tego, co zawsze i wszędzie ludzie robili i robią - uznają za istniejące to, co dostrzegli, wyodrębnili w myślach z niebytu. Nic nowego...


W fizyce rozpowszechnił się mit, jakoby to świadomość powodowała redukcję. Wyobraźmy sobie eksperyment z dwiema szczelinami i kliszą. Ja mówię że foton padający na kliszę powoduje redukcje.
...
Następnie ten plik jest obrabiany przez komputer, całkowicie automatycznie, w zależności od jpg, program trochę inaczej działa eliminując szum i wyostrzając prążki.
Przetworzony jpg umieszczany jest na serwerze podłączonym do internetu. Pierwszy internauta widząc obraz spowoduje jego kolaps na kliszy i w plikach jpg ;-)

Nie chcę jakoś wypowiadać się na temat kolapsu. Twój przykład dość dobrze pokazuje, że sytuacja w tym zakresie robi, w pewnych warunkach, myślowo paradoksalna. Przyznam, że NIE WIEM, czy to pierwszy interauta oglądający kliszę powoduje kolaps. W ramach pewnego paradygmatu pewnie tak należałoby przyjąć - czyli, ze taki interauta wybiera z wszystkich równoległych opcji świata właśnie tę, którą ujrzał na kliszy (czyli de facto, przed ujrzeniem wziął nie konkretną kliszę, tyko całe continuum klisz z różnymi obrazami) - tamte pozostałe się "spaliły". Po prostu swoją obserwacją interauta niszczy ileś tam wirtualnych wszechświatów.
Ja myślę o czymś innym - bez względu na to JAK (?) to się dzieje, bez obserwatora istnienie jest NIEWYOBRAŻALNE. Właściwie bez obserwatora wszystko zrównuje się, spaja ze wszystkim, a w szczególności ze swoim zaprzeczeniem. Bo nie ma kryterium, które by jakoś wyróżniało stan, uznany za faktyczny.
Realizm świata istniejącego poza świadomością jest DOMIEMANIEM. Zawsze będzie domniemaniem, bo nie widać nawet na horyzoncie procedury, która by miała ów realizm przerzucić do stanu jakoś dowiedzionego, czy choćby mocno uzasadnionego. Nawet jeśli kiedyś okaże się, że kolaps funkcji falowej da się opisać względnie deterministycznym wzorem, to dalej będzie tu gdzieś po drodze pałętał się obserwator, który ten wzór wypisał, a na koniec potwierdził jego prawdziwość z OBSERWACJĄ. Nawet to realizmu nie w materialistycznym sensie nie uratuje.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 23:07, 23 Paź 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 0:27, 24 Paź 2014    Temat postu:

Michał, czy możesz mi wytłumaczyć, PO CO w tym wszystkim takie konstrukcje, jak jakieś światy równoległe? I gdzie tu paradoks? Wystarczy pamiętać, że fizyka jest OPISEM - i wszystkie paradoksy tego typu znikają. Bo biorą się one z materialistycznego pomylenia pojęć...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 8:24, 24 Paź 2014    Temat postu:

Podałem definicję: Mamy pewien byt o którym możemy powiedzieć co to za byt - istota oraz 1 bit na oznaczenie czy istnieje czy nie. Więc istnienie jest jednym bitem określającym czy w rzeczywistości taki byt istnieje.
Kluczowe do zrozumienia jest "w Rzeczywistości" w odróżnieniu od "w świadomości"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 8:26, 24 Paź 2014    Temat postu:

wujzboj napisał:

W rzeczywistości, problemu nie ma. Biorę kliszę i widzę, jak wygląda obraz. Na podstawie tego obrazu OPISUJĘ zjawisko, używając w tym celu także czasu fizycznego jako parametru. I tyle. Nie ma ani śladu paradoksu.

Jest paradoks: czy twierdzisz że redukcja jest wtedy gdy obejrzałeś kliszę?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Komentarze: Otwarte Referarium Filozoficzne (ORF) / 2: Genesis Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9, 10, 11  Następny
Strona 8 z 11

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin